Left ArrowWstecz

Jestem agresywny po alkoholu

Dzień dobry, Od jakiegoś czasu jestem agresywny po alkoholu. Po wypiciu kilku piw lub kilku kieliszków wódki mam uczucie, że każdy jest moim wrogiem, każdy się na mnie dziwnie patrzy i każdemu najchętniej coś był zrobił... Kiedyś tak nie miałem. Wydaję mi się, że ostatnio w moim życiu nie było sytuacji które w jakiś sposób mogłyby "wspomóc" takie zachowanie. Piję od czasu do czasu, mniej więcej co weekend. Czy to oznacza, że zaczynam mieć problem z alkoholem?
Mirela Zięcina

Mirela Zięcina

Dzień dobry, Polecam skorzystać z pomocy specjalisty i razem z nim poszerzyć świadomość swoich stanów emocjonalnych oraz popracować nad regulacją obciążających emocji. Pozdrawiam serdecznie mgr Mirela Zięcina
2 lata temu
Katarzyna Pigulska

Katarzyna Pigulska

Trudno stwierdzić, skąd pojawiają się u Pani/Pana powyższe objawy. Czasami takie objawy są wynikiem toksycznego działania dużej ilości alkoholu na organizm. Jeśli niepokoi Panią/Pana własne zachowanie po alkoholu - warto sobie zadać kilka pytań: a) czemu pomimo negatywnych konsekwencji - nadal sięga Pani/Pan po alkohol co weekend? b) jakie ilości wypija Pan/Pani sięgając po alkohol i czy ta ilość stopniowo się zwiększa? c) jaką funkcję on pełni w życiu, czy da się przez jakiś czas wytrwać w abstynencji, a jeśli nie jest to możliwe - co powoduje, że po raz kolejny sięga Pani/Pan po ten trunek? d) czy miewa Pan/Pani nieprzyjemne objawy po odstawieniu alkoholu (np. po weekendzie)? Warto umówić się na jedno spotkanie z terapeutą uzależnień, aby sprawdzić, czy picie alkoholu może stawać się już problematyczne (zwłaszcza jeśli trudno jest zachować abstynencję) lub ryzykowne.
2 lata temu
Anna Krokosz

Anna Krokosz

Jeśli chce Pan się dowiedzieć, czy jest Pan uzależniony, to najlepiej będzie jeśli umówi się Pan na rozmowę ze Specjalistą psychoterapii uzależnień, który dokładnie przyjrzy się Pana sytuacji i rozwieje wszelkie wątpliwości.

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Partnerka wyniosła się, bo zacząłem pić alkohol. Sama ma problem z uzależnieniem od marihuany.
Mamy z partnerką ponad 50 lat. Jesteśmy ze sobą 1 rok, i wszystko zaczęło się psuć. Ja zacząłem od paru miesięcy pić i po alkoholu czepiam się o niekiedy wymyślone historie. Partnerka stwierdziła, że ma dosyć i się wyniosła. Ja wziąłem wszystkie winy na siebie i mam z tym teraz duży nerwicowy problem. A nie nadmieniłem, że moja partnerka jara marihuanę codziennie od 30 lat, ale nie pali, ona jara do zgonu. I tak każdego dnia, że odprowadzam ją do sypialni z łóżka, w którym odpływa. I uważa, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Jest idealna. A gdybym tak patrzył na to z akceptacją, wszystko byłoby dobrze..
Problemy ze snem i zmartwienia z powodu działań męża oraz utratą ukochanych psów

Czy jestem chora? Jestem znerwicowana. Mam problemy ze snem. Boję się, że coś się stanie, jak zasnę. Mąż stwarza zagrożenia, bo co wieczór jest pijany, więc ja chodzę i wszystko sprawdzam, a potem i tak nie mogę zasnąć. Mieszkamy na wsi. Rano mąż wyspany opowiada wszystkim, że ja śpię długo i śmieją się ze mnie. On pijany idzie spać o 20-tej, a ja czasem nie zasnę całą noc i muszę odespać później. I to jest szykana. Oprócz tego obgaduje mnie z miejscowymi babami. Głaskają go, a ze mnie się niby śmieją, tak opowiada mi. Dałabym radę, gdyby nie śmierć moich ukochanych psów...

Moja 16-letnia córka nie chce zrobić testu na obecność narkotyków. Co mam zrobić?
Moja 16-letnia córka nie chce zrobić testu na obecność narkotyków. Co mam zrobić?
Dzień dobry. Problem dotyczy mojego narzeczonego. Znamy sie krótko, 4 miesiące, oboje jestesmy po 30tce i chcieliśmy założyć rodzinę. Do tej pory było wszystko bardzo dobrze, oboje się bardzo kochamy, to nie jest tylko zauroczenie jednak po jego wyznaniu nie wiem co robić. Powiedział mi że jest uzależniony od alkoholu I hazardu. Przegrał 40 tys. zł. Okłamywał mnie, nie mam do niego zaufania i nie wierzę mu. Nie wiem czy nadal chcę z nim być mimo że go bardzo kocham. Nie mieszkamy razem, oboje jesteśmy wierzący, więc nie miałam jak się przekonać że jest uzależniony zwłaszcza od hazardu. Natomiast alkoholu nie pił już rok - przynajmniej tak mówi ale nie umiem mu ani zaufać ani uwierzyć. Boje się że w przyszłości przegrałby nasze pieniądze czy dom. Pomyślałam nawet o tym że jeśliby poszedł na terapię i nie grał i nie pił np. 10 czy 15 lat to może się zdarzyć jakiś kryzys w naszym życiu czy też jakaś choroba moja czy np naszych dzieci jakby się pojawiły i on sobie z tym nie poradzi - np. chciałby zebrać pieniądze na leczenie i zacznie grać i pić. Oboje nie możemy liczyć na wsparcie najbliższych. Ja jestem jedynaczką a moi rodzice nie żyją. Jego mama żyje ale to starsza już Pani, która wychowała 6 dzieci sama gdyż jego ojciec nie żyje (był alkoholikiem, odebrał sobie życie). Po takiej dawce negatywnych informacji mój stan emocjonalny jest kiepski. Zupełnie nie wiem co robić. Nie stać mnie na to żeby iść prywatnie i zapytać psychologa czy psychiatrę o to co robić a na NFZ czeka się bardzo długo dlatego postanowiłam napisać do Państwa. Proszę o pomoc. Aleksandra
Witam. Rozstałam się z dziewczyną, ciągle o niej myślę, chciałabym przestać.
Witam. Rozstałam się z dziewczyną, ciągle o niej myślę, chciałabym przestać. Pije 3 tydzień alkohol, czasem też nie mam ochoty żyć.
Jak zachować się, kiedy mąż alkoholik przerywa abstynencję?
Jak zachować się, kiedy mąż alkoholik przerywa abstynencję? Mąż czeka na wizytę u psychoterapeuty. Do tego czasu jest mu bardzo ciężko powstrzymać się od picia alkoholu. Chcę być dla niego wsparciem, ale jednocześnie dać mu poczucie, że nie ma we mnie przyzwolenia na jego picie. Dużo rozmawiamy i umówiliśmy się, że jeśli zapije, nie będzie tego przede mną ukrywał. Nie chcę, żeby zaczął pić po kryjomu. Jak zareagować, kiedy mówi, że nie wytrzyma dłużej i musi wypić, lub kiedy pijany przyznaje, że nie udało mu się utrzymać abstynencji?
Witam. Mam problem z uzależnieniami narkotyków, alkoholowej i sexoholizmem
Witam. Mam problem z uzależnieniami narkotyków, alkoholowej i sexoholizmem, w którym interesują mnie rzeczy, jak uległość swoja na filmach porno jak jestem pod wpływem narkotyków i nie mogę przestać tego robić, jak mnie narkotyki nie puszczą, ale w życiu jak trzeźwy jestem, to nie mam takich chęci jak oglądanie filmów pornograficznych i uległości a wręcz odwrotny i też oglądam filmy o tematyce transexualnej i bisexualnej i nie wiem, co jest spowodowane tym, że pod wpływem takie filmy mnie podniecają? A mi się wydaje, że to nie normalne jest zachowanie moje i mi nie przeszkadzało, nawet gdybym to robił przed innymi ludźmi na kamerce i to mnie zastanawia, dlaczego to się tak objawia w ten sposób moje preferencje, w których też mnie podnieca, jakby ktoś miał kontrolę nad moim telefonem, a także w życiu mi by dyktował co mam robić, jak się ubierać, a nawet wybór płci, w którym bym damskie ubrania nosił dla kogoś dominującego i to mam tak po narkotykach, a boję się tego, że to może się przenieść na moje trzeźwe życie.
Jak postawić granice w toksycznej relacji z rodzicem alkoholikiem i współuzależnioną matką?

Dzień dobry, Mam na imię Marta i mam 34 lata. 

Od 11 lat jestem w szczęśliwym małżeństwie, którego owocem jest nasz 9-letni syn. Męża znam, od kiedy miałam 16 lat. 

Od kiedy pamiętam, był moim przyjacielem, towarzyszył mi i wspierał. Pomimo tego, że stworzyłam swoją rodzinę, nie potrafię odciąć się od mojego domu rodzinnego, dlatego postanowiłam napisać i proszę o poradę. Mój ojciec, od kiedy pamiętam nadużywał alkoholu. Na przestrzeni wielu lat bardzo się rozpił i choć wiele lat starałam się, to nigdy nie byłam w stanie mu pomóc wyjść z nałogu. Gdy byłam nastolatką, w domu rodzinnym działy się bardzo złe rzeczy. Ojciec szalał, pił i bił mamę, były ciągłe awantury. Mama również w pewnym czasie miała kochanka, więc wraz z młodszą siostra miałyśmy piekło na ziemi. 

Ojciec szalał potwornie, wiecznie pijany rozbijał i niszczył wszystkie rzeczy w domu, biegał z nożem w ręku krzycząc, że się będzie ciął. Biegał z nożem i groził, że się zabije, a wychodząc z domu mówił, że się powiesi. Pamiętam, jak każdego popołudnia, były wieczne okropne krzyki, a w nocy byłyśmy z siostrą wybudzane podczas awantur. Próbowałyśmy interweniować wiele razy, ponieważ tato dusił mamę. Takich sytuacji było bardzo dużo i trwało to wiele lat, a spokoju doznałam wtedy, jak się wyprowadziłam, mając 22 lata. W końcu mogłam spać cale noce. Mój spokój długo nie trwał, ponieważ tak naprawdę od zawsze, pomimo, że tam nie mieszkałam, uczestniczyłam we wszystkich awanturach rodzinnych. Mama od zawsze informowała mnie, co się dzieje w domu, dzwoniła i opowiadała, co ojciec wyczynia, kiedy się napił i co zrobił. Po jej tonie głosu przez telefon jestem w stanie wyczuć co się z nią dzieje. 

Mama jest oczywiście współuzależniona i wszystkie swoje emocje przenosiła na mnie i na siostrę. Przez wiele lat pomimo tego, co się działo, uczestniczyłam np. w świętach Bożego Narodzenia i przyjeżdżałam, chociaż każdy przyjazd do domu rodzinnego wiązał się z wielkim bólem, ponieważ podczas każdej wigilii ojciec jest pijany, a jak przyjeżdżałam w zwykły dzień, nawet nie ma z kim rozmawiać, ponieważ ojciec spał pijany. 

Po każdych takich świętach w domu płakałam i musiałam się pozbierać psychicznie. Święta Bożego Narodzenia to dla mnie jedna z piękniejszych chwil w roku. W mojej rodzinie wraz z synem i mężem przygotowujemy się, mamy kalendarze adwentowe, dekoracje, roraty, choinka-to wszystko sprawia nam wielką radość, a potem…. Najpiękniejszy wieczór wigilijny zmienia się w mój koszmar. Ojcu nie zależy na żadnych kontaktach: nie odwiedza mojego syna oraz nas w ogóle. 

Mogę powiedzieć, że nie mam z nim już żadnych relacji, nie potrafię z nim rozmawiać. Największym problemem jest dla mnie od jakiegoś czasu moja mama, która jako osoba współuzależniona kompletnie nie liczy się z moimi uczuciami. Dodam również, że miałam stany depresyjne w związku z powyższymi sytuacjami. Pomimo tego, że tworze z mężem i synem fajną rodzinę, oparta na szacunku i zwykłym życiu bez awantur załamałam się z powodu problemów w domu rodzinnym. Myślę, że moja depresja była kwestią czasu i jak ktoś wychodzi z takiego domu to prędzej czy później zachoruje na nerwice lub depresje. Po terapii, którą odbyłam kilka lat temu, zrozumiałam, że mama oraz ja jesteśmy współuzależnione i postanowiłam postawić granice, abym mogła żyć normalnie. Od wielu lat tłumacze mamie, że nie mogę już słuchać jej użalania się na jej straszne życie i już dawno poinformowałam ją, że to jest jej życie, ona jest dorosła i to jest jej wybór, że została z ojcem, ale ja już nie daje rady uczestniczyć w ich awanturach. Usłyszałam wtedy, że oni są moimi rodzicami i w sumie to mama nie wiedziała, że mnie to boli i że jestem aż tak słaba psychicznie. W związku z tym, że sytuacja w ogóle się nie zmieniła, od tego roku poinformowałam kilka miesięcy wcześniej mamę, że nie pojawię się na wigilii, ponieważ nie dam rady psychicznie już tego znieść. Ojciec poprzednie dwa lata w Wielkanoc był tak pijany, że przez dwa dni nie podniósł się z łóżka, więc nawet się tam nie pojawiliśmy. On nie wiedział, że są święta, ponieważ poza jego piciem jego nic nie interesuje. 

Mama od października zaczęła wydzwaniać i z wielkimi wyrzutami pytać mnie jak spędzę wigilie oraz czy wiem, że jest jej przykro, ponieważ ona jest moją mamą i ja tak bardzo ją ranię. 

Próbowałam wytłumaczyć jej, jakie są również moje uczucia i jak ja cierpię z powodu tak wyglądających świąt u nich, ale ją to kompletnie nie interesuje. Nie odbyło się oczywiście bez obrażania mnie i robienia ze mnie najgorszej. Mama opowiadała również swoim siostrom i babci, że to ja jestem najgorsza, bo ja nie mam ochoty podzielić się opłatkiem z rodzicami, więc nastawia rodzinę przeciwko mnie. Rodzina od wielu lat ma klapki na oczach i udaje, że nie widzi, jak ojciec pije, ponieważ każdy boi się zwrócić uwagę. Mama uważa, że przez cały rok będę słuchać o awanturach, a potem w wigilie będę udawać, że nic się nie stało i jesteśmy super rodziną, a tak po prostu nie jest. 

To spotkanie świąteczne to jest kłamstwo, moje udawanie, a jak widzę pijanego ojca przy stole, to oczywiście nie mogę zwrócić mu uwagi, a jeszcze muszę podzielić się z nim opłatkiem i złożyć życzenia. Mój mąż oraz mój syn również muszą przytulić się z brzydko pachnącym i ledwo stojącym na nogach dziadkiem, ponieważ tak trzeba, ponieważ się święta. 

W tym roku zaprosiłam mamę na święta do siebie - odmówiła, ponieważ jak napisała, bez taty nie przyjedzie. 

Na chwilę obecną straszy mnie, że nie pojawi się na komunii syna, skoro to ja zrobiłam się taka niedostępna i nie chce mieć kontaktu. Manipuluje moimi uczuciami na każdym kroku, najpierw mnie obraża, a potem dzwoni i udaje, że się nim nie stało. 

Ojciec mimo błagania nie podjął nigdy próby leczenia i wiem, że już z tego nie wyjdzie. Jestem już zmęczona moja współuzależnioną i toksyczną matką. Czuje, że nie chce mieć z nią powoli żadnego kontaktu. Moja mama i mój ojciec są od wielu lat moim problemem, w przeciwieństwo do rodziny, która sama stworzyłam. Rodzice zatruwają mi życie od 20-stu lat. 

Mama oczywiście używa argumentu miłosierdzia i mówi, że mam ojcu wybaczać jego zachowanie, bo to jest w końcu mój OJCIEC i na święta muszę pojawiać się w domu rodzinnym. 

Czy muszę uczestniczyć w wieczerzy wigilijnej wraz z moimi rodzicami? Nie wiem, czy w tym wypadku można zdrowo postawić granice. Czuje się bardzo zagubiona. 

Nie mam ochoty na żadne święta z moimi rodzicami i najchętniej uciekłabym za granicę na ten czas. Najzdrowiej byłoby dla mnie odciąć się ostatecznie i czuje, że tak to się niestety skończy, ponieważ zamiast bardziej skupić się na mężu i dziecku ja kręcę się jak satelita wokół ojca i matki, którzy nic nie robią, aby naprawić tę sytuację, a wręcz przeciwnie. 

 

Marta

Żona, która przeżyła traumę, zachowuje się w niebezpieczny i destrukcyjny dla siebie sposób od lat. Teraz wzięła dzieci i uciekła z domu. Co ja mam robić, czy ma borderline?
Witam Proszę o pomoc, jestem ojcem 3 dzieci i mamy poważny problem. Żona została wykorzystana seksualnie 15 lat temu, jej oprawca w 2012 roku zabił dziewczynkę. Żona po tym wykorzystaniu nie dostała pomocy. Wiem, że wdawała się w różne niebezpieczne relacje z mężczyznami, do czego sama się przyznała w swoim opowiadaniu, które pisała w 2021 roku w ramach terapii. W zeszłym roku była podobna sytuacja, tylko, że twierdzi, że ona tego nie chciała. W tym roku przyłapałem ją o 4 rano, jak wracała z dyskoteki na niby tylko przytulaniu się z kolesiem w klatce. Wszystkie sytuacje były pod wpływem alkoholu. Ogólnie seks u nas był częsty, ale zdarzały się miesięczne przerwy. No i oczywiście przeważnie miała ochotę jak była pod wpływem alkoholu. 3 razy się okaleczała żyletką, raz było wzywane pogotowie, później już szantażowała, że jak zadzwonię to się bardziej potnie, jak będę w pracy. Ogólnie była zabrana 3 razy pod wpływem alkoholu. W lutym br poznała koleżankę w szpitalu psychiatrycznym i w wrześniu zabrała dzieci i przeprowadziła się tam. Sfałszowała podpis w przedszkolu. A mnie oskarża o znęcanie się nad rodziną, w sumie tak samo, jak jej koleżanka swojego męża. A ona ma 4 dzieci z 3 partnerami. Dzieci tak zmanipulowała, że się mnie boją. Na sms odpisuje w sprawie dzieci po kilku dniach a moim rodzicom wcale nie odpisuje. Czy podejrzenie borderline jest u niej właściwe, bo dużo o tym czytałem i wszystko pasuje. Będę bardzo wdzięczny za pomoc, bo nie wiem już co mam robić.
Niszczyłem związek z partnerką - imprezy z używkami, chęć odcięcia jej od tego, przez co zakończył się mój związek.
Witam. Zacznę od najważniejszego: nieświadomie cały czas niszczyłem swój związek z partnerką, która od początku, gdy się poznaliśmy, wydawała mi się najlepszą osobą jaką w życiu poznałem, więc tak: w głowie miałem swój "idealny plan" poznania partnerki na całe życie, nie chciałem, żeby to było przez internet, nie chciałem jakiegoś wymuszonego podrywu do tej samej panny, aż się zgodzi łaskawie na randkę, po prostu uznałem, że taka osoba musi się pojawić w moim życiu sama z siebie i tak się właśnie stało. Na początku moja była partnerka w ogóle mi się nie podobała, w zasadzie to podchodziłem do sprawy typowo koleżeńsko, od zwyczajnych spotkań do wspólnych imprez z dużą ilością narkotyków i alkoholu i wtedy robiło się między nami co raz cieplej, finalnie weszliśmy w związek, z czego byłem bardzo dumny, ale wtedy też byliśmy "po używkach". Tak przez długi długi czas imprezowaliśmy razem, nie raz dochodziło do momentów, że tylko we 2 odurzaliśmy się narkotykami i spędzaliśmy tak po całe dnie, gdzie potem potrafiliśmy pójść zupełnie trzeźwi na randkę do restauracji czy do kina i mówiliśmy sobie jak fajnie między nami jest bez tego. T o jak rozumiem już był pierwszy alarm, żeby to uratować, ale gdzieś przez wygodne życie zbagatelizowałem ten problem i dalej brnąłem w to samo. Moja partnerka wiele razy chciała ode mnie odejść, ja za każdym razem usilnie ratowałem ten związek, zrobiłem praktycznie wszystko co się da- od płaczu, że mnie zostawia, po totalną obojętność, że mi to nie robi (udawałem) - ona za każdym razem wracała. Potem dalej wchodziliśmy w to samo. Używki, wspólne odurzanie się i zabawa, aż do momentu, gdy uznałem, że wyrządzam jej straszną krzywdę, bo większość tych "zabaw" organizowałem ja. Wtedy starałem się ją od tego odciąć i wpadłem w wir spotkań z kolegami, które opierały się głównie na tym zażywaniu używek, zaczęło dochodzić do sprzeczności, w których okłamywałem partnerkę, że nic nie brałem a brałem i ona od razu to widziała, wiele razy przyłapała mnie na tych kłamstwach, a ja dalej w to brnąłem. W którymś momencie coś w niej pękło i zdecydowała się odejść, mówiąc, że mnie nie kocha i nie jest ze mną szczęśliwa, ja zauważyłem, że żyłem w totalnej iluzji idealnej relacji, wszystko co robiłem to robiłem, żeby było dobrze dla mnie, stałem się toksyczny a jedyny upust złym emocją osiągałem po zażyciu używek. Dopiero gdy zostałem z tym sam, dostrzegłem prawdziwe wartości jakie to niosło: największą przyjemność sprawiało mi, gdy widziałem uśmiech partnerki, gdy się pokłóciliśmy, uciekałem bez sensu w używki, żeby się lepiej poczuć, ona to alarmowała i mówiła, że potrzebuję zmian, nie realizowałem tego. Czy sprawiając jej tyle bólu mam jakieś szanse odzyskać jej zaufanie?
Dzień dobry. Jestem w związku od 20 lat i mam 15-letnią córkę.
Dzień dobry. Jestem w związku od 20 lat i mam 15-letnią córkę. Już od wielu lat jestem nieszczęśliwa, nie czuję się w ogóle kochana, mąż pije od samego początku, ale teraz to jakbym nie istniała, jestem dla niego obcą osobą. Gra ciągle na telefonie, obgaduje mnie podczas rozmów telefonicznych z kimś innym, jest wulgarny, wszystko przekręca na swoją korzyść. Córka była za mną, ale teraz coś się stało, mimo że mówiła, że mam go zostawić, to teraz mam wrażenie, że już nie jestem dla niej ważna. Nawet nie zacznę zdania, od razu ma pretensje, że w ogóle coś mówię, nawet mój wyraz twarzy ją denerwuje i nie daje mi dojść do słowa, bo twierdzi, że ona już wie, co ja myślę. Mimo że mąż jest codziennie pijany, bardziej go poważa niż mnie. Całe lata mogła zawsze na mnie liczyć, zawsze byłam, kiedy mnie potrzebowała, ale od kiedy opuściła się w nauce, zaczęła źle się do mnie odnosić. Nie chce mi się żyć, nikt mnie nie rozumie.
Jak pomóc pracoholikowi z wypaleniem, który chce zmiany, ale ma wyrzuty sumienia?

Dzień dobry, 

mój mąż jest pracoholikiem (na szczęście zdaje sobie z tego sprawę) i osiągnął ostatnio etap wypalenia z tego powodu. Chciałby to pokonać, ma duże chęci, ale nie jest w stanie zrobić pierwszych kroków z powodu wyrzutów sumienia, że robi coś innego niż praca. 

Jak można mu pomóc? Jakie kroki można podjąć, aby stopniowo wyprowadzić go z problemu? 

Z powodu jego pracoholizmu cierpi nasza relacja, on nie ma czasu dla naszego maleńkiego dziecka, choć widzę, że bardzo by chciał. Problem wynika wg mnie z dużej potrzeby udowadniania swojej wartości - jego sposobem na podbudowanie ego jest praca ponad miarę (od 9 rano do 22-23 w tygodniu, w weekendy minimum po 8h dziennie). Chciałabym mu pomóc, choć mnie już też ta sytuacja męczy, a do tego nie wiem jak. 

Dużo rozmawiamy, ale chciałabym znaleźć jakiś sposób na wdrożenie zmian w życie, a nie tylko rozmawianie o nich. Dodatkowo chętnie bym poczytała jakieś dobre książki na temat tego zjawiska, żeby lepiej je zrozumieć i pomóc mu to zrozumieć, ale trudno znaleźć wartościową pozycję - może mogliby Państwo coś podpowiedzieć. 

Z góry bardzo dziękuję za wszelkie podpowiedzi.

Czy nadmierne kupowanie to problem? Ekscytacja zakupami a wyrzuty sumienia i brak pieniędzy
Nie wiem, czy to już problem, czy ja po prostu lubię kupować rzeczy. Ale serio – co chwilę coś zamawiam, paczki non stop, a potem... sama już nie wiem, po co mi to wszystko. Na chwilę jest fajnie, ekscytacja, a później? Wyrzuty sumienia, zero kasy i sterta niepotrzebnych rzeczy. Czy to już „coś”, czy tylko zwykła zachcianka, która trochę wymknęła się spod kontroli?
Co mam zrobić, aby wyjść z nałogu? Bardzo mnie on denerwuje, nie umiem sobie poradzić z nim.
Co mam zrobić, aby wyjść z nałogu? Bardzo mnie on denerwuje, nie umiem sobie poradzić z nim. Jestem po odwyku i rocznej terapii alkoholowej, a jestem tak wystraszoną osobą, że nawet boję się wyjść na dwór.
Czuję się samotna, bezsilna, jestem wykończona. Trafiałam na przykre doświadczenia, jestem uzależniona od substancji. Wszyscy zostawiają mnie samą - proszę o pomoc
Jak mam sobie poradzić sama? Gdzie znaleźć kogoś, kto będzie chciał ze mną utrzymywać relacje? Moi rodzice w dzieciństwie traktowali mnie dobrze, później relacje z nimi pogorszyły się zupełnie. Wyrzucili mnie z domu i na gwałt musiałam szukać innego lokum. Potem donieśli na mnie do OPSu, bo syn w okresie buntu trochę pomarudził i olaboga, trzeba ratować. Potem trafiłam na toksycznego partnera, który był alkoholikiem. Z tego wszystkiego sama zaczęłam nadużywać pewnych substancji, żeby mieć siłę zmierzyć się z tym wszystkim. Aktualnie korzystam z tego sporadycznie, czego obecny partner nie rozumie. Sam będąc straumatyzowany, co większy problem, ucieka zostawiając mnie samą. Przyjaciółka, której bardzo pomagałam traktowała moje rady jako sterowanie i też zakończyła relacje. Brat, który widział mnie w stanie największego załamania, z pogardą stwierdził, że moja rozpacz jest od narkotyków i też mnie porzucił. Czuję się bardzo samotna, pozostawiona z "bałaganem", na który nie mam już siły. Wszyscy się ode mnie odwracają, wymagają więcej niż jedna kobieta jest w stanie udźwignąć. Nieważne jak się staram, nikt mnie nie docenia. Od połowy sierpnia marzę, żeby już to się skończyło, żeby ktoś przez przypadek mnie potrącił, żebym padła z przemęczenia.
Problemy z akceptacją synów przez narzeczonego i prawdopodobne uzależnienie od alkoholu - potrzeba wsparcia

Witam, 

narzeczony chyba nie do końca akceptuje moich synów 19 i 30 lat.

Wypowiada się o nich w naszych rozmowach w bardzo niepochlebny sposób (młodszy to poj*b filozof i itp, starszy też nie lepszy). Natomiast w ich towarzystwie jest poprawny (synowie nie mieszkają z nami). Sprawa dotyczy wigilii, niezbyt chce, aby dzieci przyjechały do nas, raczej do ojca niech pojadą, a my do jego siostry. Zaproponowałam, abyśmy spędzili je każdy z własną rodziną, jeśli nie chce spędzać je z moimi dziećmi, to się bardzo oburzył i nie będzie wyjeżdżał z własnego domu. 

Trudno mi tę sytuację ogarnąć... 

Nie pomaga fakt, że narzeczony jest już chyba uzależniony od alkoholu, bo 2-4 piwa dziennie po pracy, to już raczej podchodzi pod uzależnienie, do tego nie panuje nad własnymi emocjami, wybuchowy itp. Sytuacja z dziś - miałam spotkanie wigilijne z koleżankami z KGW. Wyjeżdżając było wszystko ok, jeszcze mnie poganiał, że się spóźnię, a wróciłam po paru godzinach i było na powitanie -spadaj, bo on sam siedział w domu w niedzielę.

Aby nie zaogniać sytuacji, poszłam do sypialni czytać książkę, to on po chwili do mnie z focha je..łam.

Coraz częściej myślę o wyprowadzce, bo to już zaczyna być ponad moje siły.

Od jakiegoś czasu szukam sobie psychoterapeuty, sam studiuję psychologię i najbliżej mi do podejścia psychodynamicznego, jednak nie jestem pewien czy właśnie taka forma terapii najbardziej by mi pomogła. Jestem osobą homoseksualną z nieprzepracowanymi problemami tożsamościowymi, dodatkowo zostały u mnie zdiagnozowane DDA, dystymia i uzależnienie od substancji psychoaktywnych. Jaka terapia byłaby najlepsza w moim przypadku, bądź czym powinienem kierować się przy wyborze?
Rozstanie z partnerem - nagle zaczął mnie obrażać, był agresywny, zrzucił na mnie winę za wszystko. Jest z alkoholowej rodziny.

Witam, jestem właśnie po rozstaniu z partnerem, byliśmy razem 3 lata ,co prawda mieszkaliśmy daleko od siebie, ale raz dwa razy w miesiącu jeździliśmy i codziennie rozmawialiśmy na kamerce. 

Nie wiem co sie stało, bo mieliśmy w niedługim czasie zamieszkać u niego ,ale on zaczął być wulgarny ,obrażać mnie słowami ,był agresywny, gdy dzwonił . Dodam, że pochodzi z patologicznej rodziny, sam też wcześnej dużo sie bawił , ciągle miał pretensje o piwo, które chciał popijać w każdym miejscu ,dosłownie na spacerze ,na ulicy,w parku ...nie jestem abstynentką, ale piję okolicznościowo, więc nieczęsto . 

Wreszcie kiedy już wynajął mieszkanie dla nas, obwiniał mnie, że zmieniłam sie, obrażał przy każdym telefonie, przeklinał, na moje uwagi nie reagował , prosiłam, żeby już przestał .

Wyciągał rzeczy z przeszłości nasze sprzeczki, które były oczywiście z mojej winy. Wszystko było z mojej winy zawsze ,nigdy nie odniósł sie do tego, co sam pisał czy mówił ,tylko moja wina była . 

Ciężko mi bardzo ,to już 3 tygodnie jak nie rozmawiamy, w nerwach też napisalam do niego co myślę na ten temat. Czuję się bardzo winna i tęsknie. 

Ja zawsze wyciągałam rękę na zgodę ,tym razem już było za dużo i liczyłam, że jak pierwszy raz się postawie, to on zrozumie, że mnie skrzywdził. Nic bardziej mylnego ,zero kontaktu od niego ,jakbym nic nie znaczyła.

Jak mam sobie to wytłumaczyć ,bo już doszukuje sie winy w sobie ..że moze nie byłam za dobra dla niego ,ale zawsze wspierałam ,tłumaczyłam, dużo czytałam o dorosłych dzieciach DDA ,... Czemu on tak łatwo zrezygnował i mnie obrażał ,nie moge tego pojąć . Jestem załamana .

Jak znaleźć pasję,która zajmie mi głowę. Żeby nie pić?
Nic mi się nie chce, jestem po 8 tyg. terapii AA. 3 dni temu zapiłam, nie daję sobie rady
Nic mi się nie chce, jestem po 8 tyg. terapii AA. 3 dni temu zapiłam, nie daję sobie rady, partner mnie zostawił, nie chce ze mną przez to rozmawiać, ja się boję. Mieszkam sama, zła, smutna nie daję sobie rady, cały czas płaczę, odkąd wyszłam z terapii, a było to 23 stycznia, Z partnerem byłam 16 lat. Obecnie szukam pracy. Co zrobić?