Czy powinnam to przepracować? Nie współczuję i nie odczuwam śmierci bliskich, którzy byli przemocowi.
Anka

Krystian Pasieczny
Dzień dobry. To co Pani opisuje wygląda na sposób radzenia sobie z przykrymi, trudnymi i traumatycznymi zdarzeniami. Zamknięcie się na drugiego człowieka i brak empatii wydaje się w tym momencie naturalnym mechanizmem. Bo skoro nikt o mnie nie dbał, to dlaczego ja mam dbać o kogoś? Wygląda na to że Pani umysł uznał że nie ma możliwości przekazać zasobów na zajęcie się kimś innym. Sam fakt takich myśli nie jest wyznacznikiem psychopatyzmu. Gratuluje jednak Pani za to, że udało się Pani pochylić nad tymi myślami i jest Pani ich świadoma i nie daje się Pani im zawładnąć, tylko z dystansu je Pani obserwuje.
Życzę wszystkiego co najlepsze Krystian Pasieczny

Magdalena Wójtowicz
Droga Anko,
Nasze doświadczenia, a szczególnie te o charakterze traumatycznym, silnie wpływają na to jak funkcjonujemy. Dotyczy to również relacji międzyludzkich - nikt nie może od nas wymagać zaangażowania i sympatii wobec osób, które nas ranią. Proszę przemyśleć czego Pani potrzebuje dla swojego dobra, kiedy czuje się Pani bezpiecznie i może "być sobą". Niech to będzie wskazówką na dalszą drogę. Zawsze może Pani rozważyć konsultację z psychoterapeutą, być może tym, z którym Pani wcześniej współpracowała?
Życzę dużo dobra na Pani drodze!
Magdalena Wójtowicz

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Gdy umierają moi znajomi lub ludzie z rodziny, to nic nie czuję.
Nie chodzę nawet na ich pogrzeby. Czy powinnam mieć w sobie żal, rozpacz itp.? Czy to ten słynny narcyzm? Dodam, że nie lubię większości ciotek, kuzynów i powody mam do tego słuszne. Bardzo często wspominam kolegę, który umarł za czasów szkolnych i jest mi przykro. Albo gdy umarła Pani, która mi pomogła... Natomiast gdyby moi rodzice umarli, to z jednej strony na pewno byłoby mi ciężko, ale bardziej bym czuła ulgę i wolność. Z nimi kojarzy mi się tylko wstyd i pas. Podobnie mam z siostrą, która znęcała się nade mną od małego i zrujnowała psychikę. Mając 30 lat, potrafiła mnie bluzgać i wyśmiewać się. Wiele osób pozwalała sobie na takie traktowanie mnie, bo trochę niedomagań po wypadku. Ale jestem w pełni sprawna umysłowo.
Gdy zaczęłam się mocniej rehabilitować sama i stawiać granice, to przestałam być workiem treningowym dla wszystkich i mam wrażenie, że przypisują mi swoje cechy! Wmawiają, że mam urojenia, że nikt mnie nie bił, że to ja jestem chamska, opryskliwa, źle się odnoszę.... A wręcz powinnam leczyć psychiatrycznie. Ludzie, którzy gnoili mnie latami, mają amnezję.
Proszę tylko nie usprawiedliwiać przemocy, bo ja pochodzę z domu przemocowego i pomagam ludziom, nie obrażam nikogo.