Left ArrowWstecz

TW: myśli samobójcze. Jestem w klatce: Depresja, praca z narcyzem, brak wsparcia

TW: myśli samobójcze

 

Dzień dobry, Piszę tu, ponieważ nie mam nawet siły szukać pomocy wśród psychologów. Czuję się jakbym była w klatce Myślę, że od lat zmagam się z depresją. Nie wiem nawet, od czego zacząć. Moje poczucie wartości wynosi 0. Ponadto pracuje z moim byłym partnerem (jest moim szefem) i bardzo źle mnie traktuje. Gdy robi coś, co godzi w moją osobę i mnie boli i mu to mówię, to odwraca kota ogonem, że zapewnią mi bardzo dobre warunki do życia (chodzi o zarobki), i że ja niszczę firmę. To jest jego odpowiedź, kiedy mowie, ze coś mnie zabolało. Jestem świadoma, że jest narcyzem i mną manipuluje, ale jestem tak słaba psychicznie i na tyle boję się zmian, że wciąż tkwię w tej firmie. Po pracy chodzimy np.zjeść, a w pracy traktuje mnie czasami jak śmiecia. Ponadto mam wrażenie, że ludzie mnie nie szanują. Pomagam wszystkim i choćbym nie wiem co zrobiła - nie czuję, że jestem szanowana. Potrzebuję pomocy, ponieważ mam myśli samobójcze. Myślę o tym, że jakbym to zrobiła, to całe to uczucie więzienia mnie w końcu opuści. Jestem jak związana. Nie umiem zrobić żadnego kroku, bo nie mam na to siły. Wszystko wydaje mi się nie mieć sensu. Pomocy, ponieważ nie wiem, ile jeszcze tak wytrzymam. Jestem z Warszawy, jeżeli ktoś mnie rozumie, proszę niech napisze tu odpowiedź.

User Forum

Kamila

w zeszłym miesiącu
Katarzyna Organ

Katarzyna Organ

Pani Kamilo,

To, przez co Pani przechodzi, jest naprawdę trudne, ale już samo to, że otworzyła się Pani tutaj, jest ogromnym krokiem. Środowisko, w jakim Pani funkcjonuje, przez – zakładam – dużą część czasu przyczynia się do spadku nastroju, nasilania negatywnych emocji oraz pojawienia się myśli rezygnacyjnych, a nawet samobójczych. W takiej sytuacji warto, a nawet należy, szukać wsparcia. Pierwszy krok już Pani zrobiła, pisząc tutaj – to pokazuje, że chce Pani o siebie zawalczyć, a to bardzo ważne.

Praca i to jak w niej funkcjonujemy, ma na nas ogromny wpływ. Może warto zastanowić się, czy pozostawanie w takim środowisku jest warte wynagrodzenia, które Pani otrzymuje, oraz czy istnieją inne opcje lub możliwości, z których mogłaby Pani skorzystać.

Proszę pamiętać, że na pewno znajdą się miejsca i specjaliści, którzy będą chcieli Pani pomóc. W Warszawie działa wiele miejsc, gdzie można uzyskać darmową pomoc psychologiczną. Jest także telefon zaufania:  116 123 (bezpłatny i anonimowy, działa codziennie).

800 70 2222 - Linia wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego

w zeszłym miesiącu
Magdalena Białas

Magdalena Białas

Pani Kamilo!

Dobrze, że odważyła się Pani napisać. To, co Pani opisuje, może świadczyć o epizodzie depresyjnym. Depresja to choroba, którą powinno się jak najszybciej leczyć i odbiera Pani napędu do uwolnienia się z tej sytuacji. 

Pozdrawiam Pani Kamilo

w zeszłym miesiącu
Aleksandra Siwek

Aleksandra Siwek

Dzień dobry

To bardzo ważny krok. To, co Pani opisuje, brzmi jak silne przeciążenie i objawy depresji. Proszę pamiętać — nie jest Pani sama i są miejsca, które pomogą.

Centrum Wsparcia dla Osób w Kryzysie Psychicznymcałodobowa, bezpłatna pomoc psychologiczna: 800 70 2222

Telefon Zaufania – Fundacja Itaka: 22 484 88 01 (codziennie 11:00–21:00)

W Warszawie działa też Ośrodek Interwencji Kryzysowej – można umówić się na bezpłatne spotkanie z psychologiem.

Jeśli nie ma Pani sił wychodzić z domu. wielu specjalistów przyjmuje również on-line. 

Myśli samobójcze to sygnał ogromnego bólu, a nie dowód słabości. Pomoc jest dostępna — krok po kroku da się z tego wyjść. Pierwszy krok Pani zrobiła, napisała tutaj, zachęcam do kolejnego, wizyta u specjalisty psychiatry, który pomoże ci lepiej funkcjonować dzięki farmakologii a dalej praca z psychologiem lub terapeutą. 

 

Ściskam i życzę dużo siły,
Aleksandra Siwek Psycholog

w zeszłym miesiącu
Asia Zioło

Asia Zioło

Pani Kamilo,

Ja w tym, co Pani pisze, słyszę bezsilność. Nie bezradność, nie to, że "nie wiem, co zrobić", a że właśnie "brakuje mi sił". Takie środowisko pracy, uwięzienie w nim, niestety nie pomoże. I w pierwszym odruchu zadbałabym o ten wymiar energetyczny, bo by coś zmieniać, zwłaszcza gdy pisze Pani o tym, że zmian się boi, będzie to potrzebny zasób. Może warto rozważyć urlop lub wizytę u psychiatry, który zdecyduje, czy taki czas będzie pomocny? Zastanawiam się też, jak wcześniej dbała Pani o "ładowanie baterii", co pomagało nabrać sił? Pisze Pani też o tym, że nie ma siły poszukać psychologa. Zdaję sobie sprawę, że w takich momentach decyzje wydają się być trudne, jednak może jest ktoś, kto może taką selekcję dla Pani zrobić? 

 

Przesyłam moc wsparcia w tym trudnym czasie!

Asia Zioło,

Psycholog, Coach

w zeszłym miesiącu
Weronika Berdel

Weronika Berdel

Dzień dobry,

to, co opisujesz, wskazuje na to, że od dłuższego czasu borykasz się z ogromnym stresem, samotnością i poczuciem bezsilności, które mogą wynikać zarówno z trudnych relacji w pracy, jak i z problemów w sferze emocjonalnej. Warto, byś wiedziała, że Twoje uczucia i doświadczenia są bardzo ważne, a to, co przeżywasz, nie jest czymś, z czym musisz zmagać się sama.

Z psychodynamicznego punktu widzenia, Twoje poczucie „związania” i „braku sił” może wynikać z głęboko zakorzenionych mechanizmów, które kształtowały się przez lata. Możliwe, że w dzieciństwie borykałaś się z trudnymi relacjami lub brakiem poczucia bezpieczeństwa, co wpłynęło na Twoją obecność w tej toksycznej sytuacji. Być może w relacji z Twoim byłym partnerem powtarzają się te same mechanizmy, które były obecne w innych aspektach Twojego życia – poczucie bycia niewystarczająco docenioną, zniekształcone postrzeganie siebie i poddawanie się manipulacji. W takich przypadkach, osoba, nawet jeśli jest świadoma, że jest manipulowana, może czuć się uwięziona i niezdolna do podjęcia jakiejkolwiek zmiany.

Wiem, że powiedzenie „zrób krok, wyjdź z tej sytuacji” może brzmieć jak pusty frazes, szczególnie gdy brakuje Ci energii i sił. Poczucie więzienia, które opisujesz, jest często wynikiem przewlekłego stresu, depresji oraz lęku przed nieznanym, czyli przed tym, co mogłoby się wydarzyć, gdybyś spróbowała wprowadzić zmiany. Żadne słowa nie wyjmą Cię od razu z tej pułapki, ale bardzo ważne jest, abyś zrozumiała, że nie jesteś sama i masz prawo do pomocy.

Twoje myśli samobójcze są alarmującym sygnałem, który pokazuje, jak głęboko cierpisz. To oznacza, że twoje cierpienie stało się nie do zniesienia, a Twoje poczucie bezradności i osamotnienia jest ogromne. W tej chwili najważniejsze jest, byś natychmiast szukała wsparcia – masz prawo do pomocy. W Warszawie dostępne są usługi psychologiczne, które mogą Ci pomóc w tej trudnej chwili. Proszę, rozważ skontaktowanie się z najbliższym punktem interwencji kryzysowej. Możesz zadzwonić na numer interwencji kryzysowej (116 123) lub udać się do najbliższego szpitala, gdzie znajdziesz pomoc w przypadku kryzysu emocjonalnego.

Dodatkowo, mogę zasugerować podjęcie terapii, która pomoże Ci uporządkować emocje, zrozumieć, co jest źródłem Twojego cierpienia i nauczyć Cię, jak wyznaczać granice w relacjach, zarówno zawodowych, jak i osobistych. Terapia psychodynamiczna, która daje przestrzeń na zrozumienie, dlaczego powtarzają się te mechanizmy, może pomóc Ci odzyskać poczucie kontroli i poczucia wartości.

Pamiętaj, że Twoje życie ma wartość, niezależnie od tego, jak ciężko jest Ci to teraz dostrzec. Czasem pierwszy krok, choćby mały, może otworzyć drzwi do zmiany.

Pozdrawiam serdecznie

w zeszłym miesiącu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Witaj,

Droga Pani Kamilo dziękuję za to, że napisałaś. To już pierwszy krok, ważny i odważny. Widzę, że jesteś w bardzo trudnej sytuacji, w której czujesz się uwięziona, bez sił do działania i z poczuciem, że nie masz już nadziei. Ale chcę, żebyś wiedziała: nie jesteś sama i są wyjścia, nie musisz przez to przechodzić bez wsparcia.

Z tego, co opisujesz, jesteś w miejscu, które Cię rani – i to na kilku poziomach: Praca z byłym partnerem, który Cię manipuluje i traktuje źle. Pomimo że jesteś świadoma jego toksycznych zachowań, trudno Ci się z tego wyrwać. Poczucie osamotnienia i braku szacunku, mimo że dajesz innym bardzo dużo. Myśli samobójcze, które pojawiają się jako sposób na „ucieczkę” od bólu i poczucia więzienia.

To wszystko jest bardzo dużo do udźwignięcia – ale to NIE oznacza, że nie da się z tego wyjść.

Twoje zasoby są widoczne i wskazują, że masz w sobie siłę. Nawet jeśli teraz tego nie czujesz, już sama świadomość tego, co Cię rani, pokazuje Twoją siłę. Wiesz, że to, co się dzieje, jest niesprawiedliwe. Wiesz, że Twój szef manipuluje Tobą. Wiesz, że potrzebujesz zmiany. To bardzo ważne – bo wiele osób trwa latami w takich relacjach, nie widząc, co im się dzieje. Ty to widzisz. To znaczy, że już teraz masz w sobie coś, co może Ci pomóc wyjść z tej sytuacji.

Co możesz zrobić samodzielnie?

1. Zabezpiecz siebie teraz – jeśli masz myśli samobójcze, nie zostawaj z nimi sama. Jest miejsce, gdzie możesz natychmiast uzyskać pomoc:

Telefon Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie: 116 123 

Telefon Kryzysowy 800 70 22 22 – całodobowa, bezpłatna pomoc dla osób w kryzysie

Centrum Interwencji Kryzysowej w Warszawie; 22 855 44 32 lub 514 202 619, bądź 511 200 200 - można tam zgłosić się osobiście lub zadzwonić

Jeśli czujesz, że sytuacja jest krytyczna, możesz udać się na izbę przyjęć psychiatryczną – dostaniesz tam natychmiastową pomoc.

2. Zacznij planować odejście z tej pracy – on nie ma nad Tobą władzy.

Wiem, że boisz się zmian, ale masz prawo do godności i szacunku. Nie jesteś jego własnością. Może teraz nie masz siły odejść, ale możesz zacząć powoli szukać nowego miejsca pracy. Nawet jeśli wydaje się to niemożliwe, jest to pierwszy krok do uwolnienia się.

3. Ustal swoje granice, nie musisz z nim chodzić na posiłki po pracy. To daje mu tylko kolejne narzędzie do manipulacji i kontrolowani  Ciebie. Wiem, że może być trudno powiedzieć „nie”, ale warto zacząć od małych kroków.

4. Odzyskaj poczucie wartości, zaczynając od małych rzeczy, które robisz dla siebie. Spróbuj codziennie zrobić choć jedną rzecz, która jest tylko dla Ciebie, nawet jeśli to będzie spacer, słuchanie muzyki, pisanie w dzienniku. Twoja wartość nie zależy od tego, ile dajesz innym. Zasługujesz na szacunek i wsparcie niezależnie od tego, co robisz dla innych.

Nie musisz przechodzić przez to sama. Pracuję z osobami, które były w toksycznych relacjach i były zmanipulowane, wykorzystywane przez osoby z narcystycznym zaburzeniem osobowości. Wiem, jak trudno się z tego wyrwać – ale wiem też, że to jest możliwe.  Jesteś ważna i zasługujesz na to, by żyć bez tego bólu. Pamiętaj, że masz w sobie zasoby, a to świadczy o sile i możliwościach na lepsze.

 

Z pozdrowieniami 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

w zeszłym miesiącu
Patrycja Kurowska

Patrycja Kurowska

Szanowna Pani Kamilo,

rozumiem, jak przytłaczająca musi być dla Pani ta sytuacja. To, co Pani opisuje - poczucie uwięzienia, brak siły do zmian, bolesna relacja z byłym partnerem i myśli samobójcze - świadczy o ogromnym cierpieniu, z którym mierzy się Pani od dłuższego czasu. Fakt, że mimo wszystko zdecydowała się Pani napisać o tym, pokazuje, że jakaś część Pani wciąż szuka wyjścia, nawet gdy wydaje się ono niemożliwe.

W Warszawie istnieją miejsca, gdzie może Pani uzyskać natychmiastowe wsparcie bez konieczności długiego szukania pomocy. Ośrodek Interwencji Kryzysowej przy ul. Słomińskiego 19 przyjmuje całodobowo i nie wymaga wcześniejszego zapisu. Może tam Pani porozmawiać z psychologiem, który wysłucha i pomoże znaleźć kolejne kroki. Inną opcją jest Centrum Zdrowia Psychicznego przy ul. Nowowiejskiego 27, gdzie oferują bezpłatną pomoc psychologiczną i psychiatryczną bez skierowania.

Jeśli wyjście z domu jest zbyt trudne, warto rozważyć kontakt telefoniczny. Linia wsparcia 116 123 działa codziennie od 14 do 22, a pod numerem 800 70 22 22 dyżurują specjaliści od pomocy w kryzysie samobójczym. Rozmowa z kimś, kto wysłucha bez oceniania, może przynieść chwilę ulgi w tym napięciu.

 

Proszę pamiętać, że myśli samobójcze to często wołanie o pomoc, a nie prawdziwe pragnienie końca. To, że tak bardzo cierpi Pani w tej sytuacji, nie znaczy, że zawsze tak będzie - depresja i toksyczna relacja potrafią zabrać nadzieję, ale pomoc jest możliwa. Nawet jeśli teraz nie widzi Pani wyjścia, są ludzie gotowi Pani towarzyszyć w szukaniu drogi.

 

Ważne, by nie zostawać z tym samą. Każdy, nawet najmniejszy krok w kierunku szukania pomocy - czy to rozmowa telefoniczna, czy wizyta w ośrodku - jest ważny. Nie musi Pani od razu zmieniać pracy czy konfrontować się z byłym partnerem. Na początek wystarczy znaleźć bezpieczną przestrzeń, gdzie będzie mogła Pani opowiedzieć o tym, co przeżywa.

 

Z wyrazami zrozumienia,
Patrycja Kurowska

 

P.S. Jeśli pisanie sprawia Pani mniejszą trudność niż mówienie, warto rozważyć też kontakt z psychologiem online (np. tu:https://116sos.pl/otrzymaj-pomoc/czat). Czasem łatwiej jest zacząć od takiej formy.

3 tygodnie temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Kryzys suicydalny, psycholog nie pomaga.
Witam, mam myśli samobójcze, gdyż od wielu lat mam problemy życiowe, które z roku na rok się nawarstwiają. Nie pomaga mi nic, żadna wizyta u psychologa. Moja sytuacja jest tak trudna, że ludzie płaczą, gdy słyszą moją historię. To jedno wielkie piekło. Czasami czuję, że muszę odebrać sobie życie, bo wyczerpałam już limit cierpienia. Nie wiem, co robić. NIe chcę żyć w takim świecie.
Czy myśli samobójcze były "tylko" natręctwem ? Aktualnie nie czuję sensu, nie widzę siebie nigdzie.
Kiedyś miałam myśli samobójcze przez dłuższy czas, ale wiedziałam, że i tak sobie nic nie zrobię,( bałam się bólu jaki by był przy samobójstwie i myślałam nawet jak to zrobić) l teraz już nie mam ich, no raz jakiś czas temu miałam, jak się pokłóciłam z mamą, czy to możliwe, że te myśli były po prostu jakimś natrętctwem? Teraz nie mam motywacji i dyscypliny takiej jak wcześniej, nie czuję sensu w życiu przez to, że nic z nim nie robię, jakbym się kręciła w kółko, nie lubię chyba przebywać z ludźmi, ale w dorosłym życiu jest to chyba niemożliwe. Nie umiem się określić ani znaleźć swojej drogi i nawet nie wiem czy mi się chce to robić i czy mam siłę . Boję się krytyki.
Mam 12 lat, psycholog wskazał depresję, mam myśli samobójcze. Nie mam wsparcia i nie wiem, co mógłbym zrobić?
Mam 12 lat, psycholog szkolny zasugerował, że mogę mieć depresję i najprawdopodobniej mam ją. Od paru dni(mam poważne objawy depresji od 48 dni i z każdym tygodniem jest co raz gorzej) mam wrażenie, że za parę tygodni spróbuję popełnić samobójstwo. Po prostu już nie daję rady, ludzie z mojego otoczenia, kiedy proszę o wsparcie emocjonalne, to nazywają mnie kłamcą(przez ludzie w tym przypadku rozumiem jedną osobę). Wiem, że mógłbym się wyleczyć z tego, ale po co ? I tak umrę jak każdy, mogę przecież to przyspieszyć. Moje życie to i tak życie bezużytecznego, egoistycznego, iracjonalnego gnojka co nie zasługuje na życie. Mam pytanie co robić? Wiem, że jak nic nie zrobie to nadejdzie pewnie dzień kiedy spróbuję to zrobić i najprawdopodobniej z powodzeniem(jedyne co mnie dalej trzyma przy życiu to strach przed śmiercią) Psycholog szkolny narazie tylko na wspomniał o jakimkolwiek spotkaniu z psychiatrą lub innym specjalistą. A jego pomoc jest ograniczona, więc nie wiem czy mi jakkolwiek pomoże(może dlatego, że nie wspomniałem, że mam myśli samobójcze, które się nasilają wraz z innymi objawami oraz o tym, jak bardzo to wpływa na moje życie codzienne). Rodzice wątpię, aby poszli ze mną do specjalisty, ponieważ moja mama ma specyficzne podejście do psychologów a mój tata nie jest chyba moim opiekunem prawnym. Co powinienem zrobić?
TW. Miałam myśli samobójcze, czuję, że brakuje mi ludzi (dlatego, że każdy kogoś ma). Potrzebuję wyłączenia się.
Kiedyś miałam myśli samobójcze, myślałam jak to zrobić, ale nie miałam i nie mam odwagi tego zrobić, też nie chcę, żeby ktoś przeze mnie cierpiał, nie czuję jakiegoś wielkiego bólu ani przygnębienia, tylko od tego czasu nic mi się nie chcę, co prawda chodzę na treningi, pracuję, ale ostatnio zrezygnowałam ze studiów, bo przestałam się uczyć. Nie wiem co zrobić ze swoim życiem. Nie mam znajomych, bo wszystkich odcięłam , co prawda jestem introwertykiem, znajomi często za dużo ode mnie chcieli ,ale chyba jednak potrzebuję jakiś znajomych, bo każdy kogoś ma. W sumie zostałam przy myśli, że jak będzie źle( np.bliska rodzina umrze, bo to kiedyś się stanie pewnie, a ja nie będę miała za co żyć) to mogę sobie odebrać życie, to jest jakaś opcja. Nie czuję chęci, by się zaprzyjaźniać no, ale życie to ciągłe interakcje z innymi. Fajnie by było gdyby był przycisk wyłącz.
TW. Kryzys samobójczy, epizod depresyjny. Nic nie ma sensu.
Mam 40 lat i nie widzę sensu życia. Ja nie żyje, ja po prostu funkcjonuje. Praca, dom, praca. Nie mam partnera, znajomych, przyjaciół. Rodzina ma mnie w dupie. Gdy zwierzyłam się siostrze pół roku temu z myśli samobójczych, odcięła się ode mnie. Zamiast pomóc, przestała się odzywać. Pewnie dostanę odpowiedzi, żebym poszła do terapeuty tylko po co ? Biorę seronil, trochę mnie wyciszył , zmniejszył intensywność myśli samobójczych. Żadne leki, terapia nie zmienią mojego życia, może skoro i tak kiedyś umrę to po co to ciągnąć i się męczyć
Myślę tylko o śmierci, życie stało się bezsensowne.
Dzień dobry, Od kilku miesięcy zmagam się ze skrajnymi emocjami: silnym brakiem odczuwania sensu życia, natrętnymi myślami o tym, że nie ma sensu żyć, bo i tak czeka mnie śmierć, a nawet OBWINIAM SIĘ O TO, ŻE ODCZUWAM POZYTYWNE EMOCJE LUB MAM WIZJE NA PRZYSZŁOŚĆ. Mam chłopaka, ale nie okazuję mu żadnych uczuć, bo ilekroć łapię się na tym, że jestem szczęśliwa, że przy mnie jest, obwiniam się o te pozytywne uczucia, bo uważam, że i tak umrę, więc po co mam być szczęśliwa... Odliczam dni do śmierci, a przynajmniej szacunkowo... Nie mam nikogo bliskiego, komu odważyłabym się o tym powiedzieć. Do psychologa nie potrafię pójść, bo wmawiam sobie, że to bez sensu, skoro i tak umrę. Po co się leczyć... Jestem przez te natrętne myśli wycięczona, codziennie mam coraz mniej energii by wstać z łóżka rano... Jestem zdesperowana, już sama nie wiem co czuję. Staram się oswajać z tym, że umrę, ale nie potrafię. Z każdym dniem boję się coraz bardziej... Chcę normalnie funkcjonować... Chcę dostać się na studia medyczne, ale nie widzę sensu w pomaganiu innym, ratowaniu żyć, skoro czas i tak te wszystkie życia, które być może uratuję - odbierze... Jestem wierząca, ale szczątkowo... Wiem, że jeżeli przestanę wierzyć, to rozssypię się zupełnie... Muszę mieć jakąś wiarę, że po śmierci coś jest... Nie potrafię mieć wizji na przyszłość, bo wmawiam sobie że po co, bo i tak umrę... jestem już u kresu wytrzymałości... nie wiem czy to depresja, czy stany lękowe, tatatofobia... nie jestem psychologiem, więc nie oceniam na własną rękę... chcę się komuś wyżalić, usłyszeć rady lub wstępną diagnozę... Najgorzej jest w nocy i wieczorem... Natrętne myśli mam cały czas, nawet na sekundę nie potrafię zapomnieć o tym, że umrę... Uważam, że nic nie ma sensu skoro i tak czas odbierze mi życie... Chcę, żeby ktoś mi pomógł, bo ja już sobie nie potrafię... Dziękuję za przeczytanie...
Jestem przytłoczona i zlękniona moją sytuacją, że będę sama, że nie mam z kim porozmawiać.

Czy to depresja? 

Mam 27 lat, jestem samotną matką, rodzina uważa, że z niczym nie daje sobie rady, w niczym mi nie pomagają, ciągle tylko mnie bardziej dołują, więc jakiś czas temu zerwałam z nimi kontakty. Staram się jak mogę, pracuje, zajmuje się córką, niczego jej nie brakuje, jest radosną dziewczynką, wynajmuje mieszkanie. 

Ponad rok temu poznałam dużo starszego mężczyznę, jest między nami 19 lat różnicy, pierwsze 4 miesiące były idealne, nawet się nie spodziewałam, że może być aż tak cudownie, że tacy mężczyźni jeszcze istnieją. On pokazywał, że mu na nas zależy, udowadniał to na każdym kroku, na początku nie chciałam się angażować, bo bałam się, że znów coś nie wyjdzie, ale w pewnym momencie (nie wiem kiedy) pokochałam go. 

Niestety moja ,,koleżanka" zaczęła między nami bardzo mieszać, wmawiała mi, że on mnie zdradza, oszukuje itp. zaczęły się między nami kłótnie, rozstania potem powroty i tak do dnia dzisiejszego. 

On cały czas mi powtarza, że jestem najlepszą kobietą, jaką poznał i wie, że będzie tego bardzo żałował jak się rozstaniemy, ale nie chce mnie też krzywdzić, bo wie, że ja marzę o ślubie i drugim dziecku, a on już tego nie chce. Ciągle mi powtarza, żebym go zostawiła a kiedy pytam dlaczego on tego nie zrobi to mówi, że nie potrafi, bo jestem cudowną kobietą i wie, że już takiej nie pozna, dlatego robi wszystko, żebym ja to skończyła, żebym go znienawidziła, a ja mimo wszystko też nie potrafię z niego zrezygnować, bo go kocham, mimo wielu przykrych słów i sytuacji nie chce kończyć tej relacji. 

Z drugiej strony czuję, że nie radzę sobie już z życiem, że wszystko mnie przerasta i nie mam na nic siły. Wracam do pustego domu, gdzie wieczory spędzam sama ze wszystkimi problemami, panicznie boję się tej samotności, bywa tak, że cała się trzęsę z nerwów jak tylko wchodzę do domu i siedzę i płacze. Nie chce mi się już nawet wychodzić z domu, malować, nawet wstawać mi się nie chce, ale wiem, że muszę dla mojej córki. 

Nie wiem już co robić, nie mam z kim zostawić córki, żeby iść do psychologa, ale czuję, że dłużej tak nie dam rady, jestem kłębkiem nerwów. Od pewnego czasu biorę też tabletki na uspokojenie, bo czuję ciągły strach, lęk i taki niepokój o przyszłość, o to, że nie mam z kim porozmawiać czy nawet pomilczeć, przytulić się. Co mam robić czy powinnam też raz na zawsze zerwać kontakt z tym partnerem czy próbować coś z tym zrobić, żeby to uratować, jak sobie z tym wszystkim poradzić ??

TW. Myśli samobójcze Jak radzić sobie z myślami samobójczymi i nienawiścią do siebie po trudnych doświadczeniach życiowych?

TW. Myśli samobójcze

 

Witam mam 27 lat, chciałbym prosić o pomoc z tym, z czym codziennie walczę. Wszystko zaczęło się jak miałem 16 lat, byłem świadkiem, jak moja mam próbowała sobie odebrać życie. Wiele razy to robiła, raz nawet musiałem jej odebrać nóż z ręki, żeby sobie krzywdy nie zrobiła nim, choć i tak wiele razy była w szpitalu przez próby samobójcze. 

Mam złe wspomnienia, jak byłem mały, wiele razy uciekałem z domu, bo nie chciałem być w nim i przebywać. W szkole wcale nie miałem lepiej, dokuczali mi, w zawodówce w pierwszej klasie nie zliczę, ile razy płakałem, ale potrafiłem się wziąć w garść, pomogły mi ćwiczenia siłowe, potem spotkałem pierwszą miłość - dziewczynę, której zależało na mnie, lecz nie potrafiłem tego docenić i straciłem ją. Wtedy się to zaczęło, zacząłem czuć taki ból, odrazę do siebie i była pierwsza próba samobójcza jak miałem 18 lat. Wziąłem tabletki mamy przepisane przez jej psychiatrę, popiłem je, przeleżałem na łóżku 2 dni, nie mogłem się podnieść, ruszyć, zablokowało mi mocz i wylądowałem w szpitalu po nich. 

Potem była 2 próba samobójcza, tym razem się ciąłem nożem, lecz niestety moi rodzice zadzwonili po karetkę i wylądowałem na szyciu. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić, dopóki nie trafiłem za 5 razem do szpitala psychiatrycznego.

Wysłany ze szpitala, tam spotkałem drugą dziewczynę, z którą byłem i spędziłem najlepszy czas i znowu odżyłem dzięki niej, lecz niestety mnie zostawiła i znowu zacząłem się czuć jak nic niewart i znowu próbowałem się zabić, bo nie dałem sobie rady z tak silnym bólem i wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym kolej raz, rok temu. Rozmawiałem z wieloma psychologami i psychiatrami, lecz nikt nie był w stanie do mnie dotrzeć, żaden lek mi nie pomagał. Na rękach mam wiele blizn po wielu próbach, każda z nich oznacza to, czego żałuje. 

Ciężko mi zasnąć, żyje marzeniami i najgorsze jest to, że ten ból znowu wraca i dalej powróciły myśli, żeby popełnić samobójstwo. Czuję do siebie tak silną nienawiść, nie mogę patrzeć nawet na siebie w lustrze, bo się brzydzę siebie.

Mam duże długi w kredytach, straciłem prace przez próby samobójcze, bo nie chciałem chodzić, bo bałem się, że ktoś zobaczy co się ze mną dzieje. W domu mało co rozmawiam, unikam rozmów z rodzicami, tak jakbym się zamykał w sobie. Prosiłbym o pomoc. 

W papierach mam wpisane ze szpitali F28-inne nieorganiczne zaburzenia psychotyczne, I10-samoistne (pierwotne) nadciśnienie ,F43.8 -Inne reakcje na ciężki stres, F60.9-Zaburzenia osobowości BNO. Moja mama ma schizofrenię, nie wiem, czy ja to mam, ale depresje na pewno. Czuję w sobie taki ogromny ból i nienawiść do siebie samego. Prosiłbym o pomoc, rozmowę

TW- myśli samobójcze. Jak radzić sobie z natrętnymi myślami o śmierci?

TW; myśli samobójcze

 

Już od dłuższego czasu mam myśli typu “zabije się”. 

Przypomnę sobie coś, coś się stanie i już ta myśl nawraca. 

Nie mam bladego pojęcia co z tym zrobić, a nie chcę nikomu mówić, bo narobię sobie tylko problemy, gdyż, tak mam natrętne myśli o śmierci, jednak nie tendencję.