Left ArrowWstecz

Konflikt z siostrą męża niszczy małżeństwo – brak wsparcia i napięcia rodzinne

Mam problem z siostrą męża. Odkąd jesteśmy razem, dziewczyna nie potrafiła nawiązać żadnego kontaktu ze mną. Próbowałam rozmawiać, zadawałam pytania, zawsze wychodziłam z inicjatywą, ale kończyło się to tylko pustymi odpowiedziami. Przy stole rodzinnym było mi po prostu przykro, że jestem w stanie zadać pytanie i otrzymać odpowiedź, ale w drugą stronę to nie działa… Nigdy nie zainteresowała się moją osobą. Zastanawiałam się czy to nie była zazdrość, bo mój mąż zanim byliśmy razem zawsze robił za nią wiele rzeczy, woził ją wszędzie, odbierał paczki, itp. W końcu stwierdziłam, że odpuszczam, prosiłam też męża (wtedy partnera) o wyjaśnienie sytuacji, w czym tkwi problem. Stwierdziła, że jest introwertykiem i dlatego ze mną nie rozmawia i że nie ma nic do mnie... Problem w tym, że z innymi potrafi rozmawiać. Temat nie został wyjaśniony i się ciągnie latami… Spotkania rodzinne były dla mnie najcięższą rzeczą jaką musiałam znosić, jeździłam tam zestresowana i z bólem brzucha. Z czasem przestałam się odzywać przy stole, co dla mnie jest bardzo trudne, bo jestem osobą bardzo otwartą i towarzyską. Czułam się w tym wszystkim po prostu fatalnie, ale starałam się zadowolić męża i jego rodziców, bo „rodzinka jest w komplecie”. Przyszedł czas naszego wesela. Wszystko było dobrze, do czasu. W pewnym momencie jego siostra wyszła na środek sali by przy wszystkich złożyć życzenia urodzinowe swojej koleżance (tak się złożyło, że sąsiadka miała w dniu naszego wesela urodziny). Nic o tym nie wiedziałam i nie wyraziłam na to zgody. Potem wyszedł mąż i złożył mi życzenia z okazji zbliżających się moich urodzin… Byłam po prostu wściekła, zawsze powtarzałam, że wesele to nie jest miejsce na składanie komuś innemu życzeń, oświadczyny lub inne wydarzenia… Dziewczyna, która twierdzi że jest introwertykiem wychodzi nagle przy wielu osobach na środek sali i wygłasza przemówienie… Ja od niej nigdy żadnych życzeń nie dostałam, mimo że ja pierwsza jej kiedyś złożyłam życzenia i kupiliśmy z mojej inicjatywy prezent. To dla mnie już było za wiele… Wiem, że mąż chciał dobrze ale fakt, że pozwolił jej wystąpić na tej sali mimo że do mnie się nie odzywa to dla mnie w pewnym sensie zdrada emocjonalna. Wiele razy mu podkreślałam, jak bardzo boli mnie to zachowanie i chciałam żeby to wyjaśnił. Potem w podróży poślubnej nie mogłam sobie poradzić z emocjami i w sumie do tej pory nie mogę. Zamiast korzystać i się cieszyć ze wspólnych chwil to ja byłam smutna, rozdrażniona… Jestem cały czas zła na męża za to co zrobił. Są momenty, że się do niego nie odzywam. Stałam się wycofana, obojętna, nie potrafię mu okazywać uczuć, czuję się wypalona, mam co do niego bardzo mieszane uczucia za to, że nigdy nie stanął po mojej stronie… Sama już nie wiem co do niego czuje, jesteśmy świeżo po ślubie a ja mam czasem myśli czy tego po prostu nie zakończyć… Za kilka miesięcy wesele ma jego siostra. Nie chcę tam iść i mu o tym powiedziałam. Jednakże on chyba tego nie rozumie i boli go to, że nie chce przy nim być w tym dniu. Zakładam też, że boi się reakcji całej rodziny na to, że może nas tam nie być. Mam dość udawania przed wszystkimi, że jest OK, z wyjątkiem rodziców to nikt z jego rodziny nie wie o tym konflikcie. Sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, ciągle tylko wszystko analizuje. Mój związek się po prostu rozpada, bo zaczynam czuć coraz więcej negatywnych emocji w stosunku do męża przez jego siostrę i przez to że nie potrafi(ł) podejmować odpowiednich działań. Wiem, że każdy będzie żył swoim życiem, ale chcę się od wszystkich odciąć i nie mam zamiaru brać udziału w rodzinnych spotkaniach. Nie ważne jaką decyzję podejmę w sprawie ich wesela, czy wspólnego przyszłego życia z mężem, zawsze któraś ze stron będzie pokrzywdzona… Wszyscy moi bliscy wiedzą o tym konflikcie i tylko przejmują się tym, że mężowi jest ciężko w tym wszystkim bo jest między młotem a kowadłem. Uważają, że powinnam wspierać męża ale gdzie w tym wszystkim jest wsparcie dla mnie? Mną nikt się nie przejmuje, nikt nie wie co ja tak naprawdę czuję i ile mnie to wszystko kosztuje… Straciłam motywację do wszystkiego.
User Forum

Anonim.ka

3 miesiące temu
Dorota Żurek

Dorota Żurek

Dzień dobry, 

widzę, że ta sytuacja bardzo wiele Panią kosztuje, jednak proszę pamiętać, że nie ma Pani wpływu na zachowanie siostry męża i on też. Proszę się zastanowić, dlaczego tak bardzo zależy Pani na jej aprobacie i budowaniu relacji z osobą, która najwyraźniej tego nie chce. Dlaczego przerzuca Pani winę na męża? On nie może zmusić swojej siostry do rozmowy z Panią. W takiej sytuacji warto odpuścić i skupić się na swoich emocjach, pracy nad sobą, budowaniem własnej wartości. Ta sytuacja nie powinna aż tak wpływać na Wasze małżeństwo, lepiej skupić się relacji z mężem, bliskości i radości ze wspólnego życia. Może z czasem uda się Pani nawiązać więź ze szwagierką, a teraz jest czas, by skupić się na sobie i swoich potrzebach, a nie przejmować się tym, na co Pani zupełnie nie ma wpływu. Proszę pomyśleć o konsultacji ze specjalistą, psychologiem, terapeutą, by omówić swoje emocje i zrozumieć, z czego mogą wynikać. 

 

Pozdrawiam,

Dorota Żurek - psycholog. 

3 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Aleksandra Rydel

Aleksandra Rydel

To, co opisujesz, nie dotyczy wyłącznie trudnej relacji z siostrą męża – to znacznie szerszy problem, związany z brakiem wzajemności, lojalności w relacji partnerskiej i poczuciem osamotnienia. Wielokrotnie próbowałaś nawiązać kontakt, rozmawiać, wyjaśniać. Z Twojej strony było zaangażowanie, inicjatywa, gotowość do budowania relacji – i to wszystko trafiało w mur. To wyczerpujące i frustrujące.

Sytuacja z weselem stała się punktem kulminacyjnym, ale nie była źródłem problemu – raczej konsekwencją długo ignorowanego napięcia. W relacji, która miała dawać wsparcie, znalazłaś się w roli osoby pomijanej. To zrozumiałe, że pojawił się gniew, żal i wycofanie. Utrata zaufania do partnera nie bierze się znikąd – to efekt powtarzających się sytuacji, w których Twoje potrzeby i granice były lekceważone lub niezauważane.

Z opisu wynika też coś bardzo ważnego: długo brałaś na siebie odpowiedzialność za „dobrą atmosferę” i relacje rodzinne, kosztem samej siebie. I to właśnie teraz się kończy – nie masz już siły udawać. To nie jest egoizm. To zdrowy mechanizm obronny.

Złość, którą teraz czujesz – do siostry, do męża, do całej sytuacji – jest sygnałem, że Twoje granice były zbyt długo przekraczane. I nie musisz ich już dalej przesuwać. Masz prawo nie chcieć uczestniczyć w weselu. Masz prawo być w tym wszystkim lojalna przede wszystkim wobec siebie.

Nie podejmuj teraz decyzji pod presją. To moment, który warto zatrzymać i przeanalizować – najlepiej z profesjonalnym wsparciem. Psychoterapia może pomóc Ci uporządkować emocje, przyjrzeć się, co w tym wszystkim jest Twoje, a co nie – i wrócić do kontaktu ze sobą.

Twoje emocje są ważne, nawet jeśli inni ich nie rozumieją. I nie musisz już niczego „udowadniać”. Wystarczy, że zadbasz o siebie.

3 miesiące temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry,

 

Z przedstawionego przez Panią opisu jasno wynika, że sytuacja od długiego czasu jest dla Pani bardzo obciążająca emocjonalnie. Mimo prób budowania relacji z siostrą męża, Pani zaangażowanie spotykało się z obojętnością. Poczucie wykluczenia, brak wsparcia ze strony męża i ignorowanie Pani granic wpłynęły na Pani samopoczucie i zaufanie w relacji.

 

Pani emocje są zrozumiałe. Czuje się Pani osamotniona, rozczarowana i pozbawiona głosu. Wesele tylko to pogłębiło. Decyzje były podejmowane bez Pani zgody, a mąż nie zareagował w sposób, który dawałby Pani poczucie bezpieczeństwa.

 

Proszę rozważyć rozmowę z psychologiem, by odzyskać przestrzeń dla siebie, uporządkować myśli i emocje. Warto też szczerze powiedzieć mężowi, że nie chodzi już tylko o siostrę, ale o brak jego wsparcia wobec Pani potrzeb i uczuć.

Ma Pani prawo nie iść na wesele, jeśli obecność tam wiąże się z cierpieniem. Ma Pani prawo przestać się poświęcać. I ma Pani prawo postawić granice, niezależnie od tego, co myśli rodzina męża.

 

Serdecznie pozdrawiam, 

Justyna Bejmert

Psycholog

3 miesiące temu
Natalia Bajkowska-Hajdziony

Natalia Bajkowska-Hajdziony

Dzień dobry, 

zmaga się Pani z bardzo bolesnym tematem relacji i rodzinnej lojalności. Spróbuję to wytłumaczyć krok po kroku. 

Kiedy jesteśmy dziećmi, pozostajemy zależni od rodziców i rodziny pochodzenia. Jest to naturalny proces lojalności wskazujący na to, że rodzice, decydując się na dziecko/dzieci biorą na siebie odpowiedzialność za ich życie. W bliskich relacjach pozostaje również rodzeństwo oraz czasem dalsza część rodziny. 

Kiedy stajemy się dorosłymi i podejmujemy decyzję o wejściu w relacje z drugą dorosłą osobą, zawiązuje się nowa lojalność, wobec najbliższego mi człowieka męża/żony/partnera/partnerki. 

Jeśli w rodzinie pochodzenia (rodzice, rodzeństwo) jest emocjonalna zgoda na fizyczną, emocjonalną niezależność i autonomię jednego z jej członków, nie prowadzi to zwykle do konfliktów między rodziną partnera/partnerki a wybrankiem/wybranką. Decyzje podjęte przez parę są przyjmowane bez konfliktów, nawet jeśli nie do końca są zgodne z wartościami rodziny. 

Inaczej, kiedy osoba dorosła (i tu można podać przykład męża) oraz jego rodzina pochodzenia (siostra) nie przeszli procesu separacji w kierunku bycia indywidualnym, niezależnym dorosłym. Wtedy, kiedy opinie, charaktery, wartości rodziny i wybranki (w tym momencie Pani), są odmienne, dochodzi do tak zwanego konfliktu lojalności. 

W dorosłej relacji, kiedy partner jest stawiany pośrodku dwóch odmiennych głosów, ważne, żeby wybrał Panią. Pozostanie "pomiędzy" jest niemożliwe w dłuższej perspektywie oraz niszczy obie relacje,  nie pozwalając  na "pójście dalej" w związku. Opowiedzenie się po Pani stronie jest odpowiedzialnością męża, nie Pani. 

W takich sytuacjach (to częsty temat na terapii par, z którym się spotykam) zachęcam do rozmowy z kimś niezależnym, np. terapeutą par. 

Jeśli chodzi o nurt terapii indywidualnej, to polecam dowolny, ze szczególnym przyjrzeniem się bliżej nurtowi systemowemu (odnoszącym się do relacji rodzinnych, przekazów rodzinnych)

 

Życzę wszystkiego dobrego!

NBH

3 miesiące temu
Adela Szemczak

Adela Szemczak

Dzień dobry,

 

dziękuję, że zdecydowała się Pani podzielić swoją historią. Zapoznałam się z nią uważnie i kilka obszarów w sposób szczególny zwraca moją uwagę.

 

Wydaje się, że zadaje sobie Pani pytania o to, jak dbać o potrzeby innych, nie opuszczając jednocześnie siebie i które z tych potrzeb są najważniejsze. Czy uczestniczyć w rodzinnych spotkaniach pomimo swojej niechęci i napięcia, wycofując swoje potrzeby i uczucia, ale zaspokajając potrzeby i oczekiwania innych? Czy odpuścić podobne uroczystości będąc blisko tego, czego Pani chce i co Pani czuje, narażając się tym samym na złość lub rozczarowanie ze strony otoczenia? Formuje się z tego pewnego rodzaju konflikt i przeciwstawne potrzeby i wyobrażam sobie, że może to rodzić napięcie.

 

Mam także wrażenie, że pisze Pani o temacie związanym ze stawianiem siebie na pierwszym miejscu oraz obdarzaniu swoich potrzeb należyta uwagą. Wydaje się, że doświadcza Pani jakiegoś rodzaju unieważniania swoich potrzeb ze strony rodzinnym i męża i że sama poszukuje Pani sposobu, aby o swoje potrzeby zadbać - co wiąże się z tym, co napisałam powyżej.

 

Czytam także o problemie relacyjnym pomiędzy Panią, a Pani mężem i jakiegoś rodzaju niejasnością co do uczuć, jakie Was łączą oraz przyszłości tego związku.

 

Nie napisała Pani, z jaką intencją podzieliła się Pani swoją historią tutaj i w jaki sposób eksperci na portalu mogliby na tu i teraz udzielić wsparcia. Z mojej perspektywy, warto rozważyć spotkania ze specjalistą, który może Pani towarzyszyć w układaniu i poszerzaniu świadomości związanej z ważnymi dla Pani sprawami. Jeśli jednak nie rozważa Pani takiego wsparcia, być może jest w Pani otoczeniu ktoś, kto w sposób życzliwy i otwarty będzie gotów Pani wysłuchać i zobaczyć w tym Pani perspektywę? Być może pomocnym będzie także rozmowa z mężem i podzielenie się tym, czego Pani doświadcza i czego Pani od niego potrzebuje? A może to właśnie zidentyfikowanie Pani potrzeb byłoby tutaj kluczowe?

 

Ponieważ sytuacja jest złożona, a ja mam do dyspozycji tylko to, co Pani opisała (a z pewnością jest to jedynie element rzeczywistości i całości), bardzo proszę sprawdzić, czy to, co napisałam, w jakimś stopniu odzwierciedla Pani sytuację. 

 

Mam nadzieję, że znajdzie Pani dla siebie wsparcie, które pozwoli lepiej zrozumieć tę sytuację i znaleźć ukojenie.

 

Pozdrawiam ciepło,

Adela Szemczak

3 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Droga Anonimko,

 

sytuacja, którą opisujesz jest bardziej złożona tj. nie dotyczy tylko zachowania siostry męża, bo pojawiają się tu też inne aspekty, takie jak poczucie utraty zaufania względem męża, oczekiwanie lojalności ("powinien stanąć w mojej obronie"), ale też być może masz w sobie lęk przed odrzuceniem, który może świadczyć o tym, że wciąż starasz się o to, aby szwagierka Cię polubiła nawet jeśli otrzymujesz od niej brak zainteresowania i należytego szacunku. Nie da się tu jednoznacznie na forum rozwiązać tego wszystkiego, zdecydowanie pomyśl o konsultacjach psychologicznych. Czas, aby zadbać o siebie i nauczyć się stawiać granice względem zachowań, które sprawiają że czujesz się źle. 

 

Ściskam Cię serdecznie,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl

3 miesiące temu

Zobacz podobne

Jak radzić sobie z manipulacjami męża w trakcie rozstania? Zaburza on poczucie bezpieczeństwa u dzieci

Mąż nie godzi się na rozstanie. Postanowiłam rozstać się z mężem. Nie układało nam się od dawna. 

Nasze 8-letnie małżeństwo trwało w dużej mierze w milczeniu. Nie było między nami komunikacji. Rzadko ze sobą szczerze rozmawialiśmy. Pojawił się u mnie ktoś, kto wyznał mi miłość. Mąż wszystko wiedział. Prosiłam go, żebyśmy poszli do psychologa, na terapię, on twierdził, że nikomu nie będzie się zwierzał. Cały czas przy tym ze mną nie rozmawiał, tylko wymagał zerwania kontaktu z kolegą. Kiedy oznajmiłam mu, że się zakochałam, on nagle zaczął ciągnąć mnie do psychologa. Odwiedziliśmy kilku. Tylko że ja już nie chciałam walczyć. 

Kilka miesięcy trwały nasze "rozmowy". Mąż nastawił przeciwko mnie rodzinę, przywiązał do siebie dzieci. Ja nie mogłam na niego patrzeć, chciałam, żeby się wyprowadził. 

Prosiłam. On uparcie twierdził, że jak się wyprowadzi, nie będzie miał już powrotu. Po wielu miesiącach, już pod koniec samych kłótni, odszedł. Teraz przyjeżdża do dzieci bez uprzedzenia mnie, spełnia ich zachcianki, a ja słyszę od niego tylko teksty: przysięgałaś przed Bogiem, zniszczyłaś rodzinę, a marzenia dzieci legły w gruzach. W weekend zrobił coś najgorszego. Po mojej spokojnej z nimi rozmowie, gdzie wytłumaczyłam, że musimy się rozstać, bo czasem tak bywa, ale oni zawsze będą dla nas najważniejsi (dzieci przyjęły to z dużym spokojem), mój mąż zabrał dzieci na kolejne spotkanie, na którym szlochał i mówił: mama zrobiła coś złego, mama wyrzuciła tatę z domu, nie przeprowadzimy się do nowego domu, bo mama podjęła taką decyzję itd. 

Dzieci wróciły bardzo rozstrojone. Musiałam je "przekonać" do siebie z powrotem, zdobywam ich zaufanie na nowo. 

Do tej pory, przez rok tej naszej szarpaniny, nigdy nic mnie tak nie dotknęło. Skąd takie jego zachowanie w stosunku do dzieci? Uparcie twierdzi, że kocha je nad życie. Więc po co burzy ich poczucie bezpieczeństwa? Nie potrafię tego pojąć.

Jak poradzić sobie po rozwodzie?
Jak uporać się po rozwodzie? Jak zapomnieć o miłości do byłej żony?
Witam. Mam 17 lat. Chcę iść do psychologa, bo wiem, że moje traktowanie samej siebie i myślenie o sobie jest destrukcyjne, nie radzę sobie z huśtawką emocjonalną i możliwe, że mam też ADHD
Witam. Mam 17 lat. Chcę iść do psychologa, bo wiem, że moje traktowanie samej siebie i myślenie o sobie jest destrukcyjne, nie radzę sobie z huśtawką emocjonalną i możliwe, że mam też ADHD. Moja mama tego nie rozumie i mówi, że mam nie przesadzać . Moje starania i rozmowy z nią na ten temat, nie pomogły. Nie pozwala mi iść na terapię, mówi, że mam poczekać do skończenia lat 18, co nadejdzie w październiku. Co mam robić?
Do kogo zgłosić się po pomoc? Zaburzenia nastroju, silne przeżycia i kryzysy.
Witajcie. Potrzebuję dla siebie pomocy, jestem 18-letnim mężczyzną. Wszystko zaczęło mi się 1,5 roku temu, w bardzo burzliwy sposób zostawiła mnie dziewczyna, miałem potem przez jakiś okres czasu myśli samobójcze, stan obniżonego nastroju i też taką rezygnację. Pół roku po tym incydencie zaczęły mi się dziać dziwne problemy z psychiką – wystąpiły nerwicowe stany: m.in. sporadyczne napady paniki, stany lękowe i taki płynący ogólny lęk. Doszły później do tego jeszcze problemy ze snem, lęki związane z zasypianiem, wybudzanie się w nocy itd. Trwało to około miesiąca (w późniejszym czasie sprawa dotyczyła już tylko tego snu). Poradziłem sobie ze stanami lękowymi i nerwicowymi myślami metodą odwracania uwagi i ośmieszania tych myśli. Był to gdzieś okres czerwca-lipca 2023r. Po powrocie do szkoły we wrześniu wszystko było ok, gdzieś w okolicy listopada zacząłem odczuwać bardzo wyraźne problemy z samopoczuciem związane m.in. z widywaniem byłej dziewczyny na korytarzu :) które zawsze polegały na uczuciu rezygnacji i takim bólu emocjonalnym. Można powiedzieć że towarzyszyły temu skrajne obsesyjne myśli dotyczące tej sytuacji, niemożność pójścia do przodu. Dodatkowo cały problem wzmocnił fakt poznania innej kobiety wcześniej, do której przyrównywałem tą która mnie zostawiła i kompletnie na ten moment oszalałem. Zacząłem chodzić bardzo spięty, a ból psychiczny objawiał się także fizycznie: czułem się ociężały i czułem ucisk w klatce, tak jakbym miał się za chwile rozpłakać, lecz nigdy tak się nie działo. Czułem się bardzo nieszczęśliwy i wszystko dobijało mnie bardziej niż powinno. Wpadłem wtedy w sporadyczne oglądanie filmików porno, nie mogłem tego nawyku kontrolować i zawsze odczuwałem poczucie winy. Można powiedzieć że od listopada było co raz gorzej. W ferie między końcem stycznia a początkiem lutego zaczęły pojawiać mi się w głowie dziwne myśli egzystencjonalne dotyczące tego że kiedyś umrę, że to ja jestem w swoim ciele, jak to jest że mam świadomość, czy kiedyś żyłem z poczuciem tego że jestem itd.. W pewnym momencie miarka się przeholowała, będąc w szkole, bardzo rozdrażniony konkretną sytuacją odczułem jakbym oderwał się od samego siebie, poczułem niesamowite spowolnienie umysłowe, tępotę i niemożność złożenia swojego procesu myślowego w całość. Do tej pory mnie to przeraża. Stan ten utrzymywał się około 2 tygodni, potrafiłem stać w jakimś miejscu i nie czuć w ogóle swojej obecności tam, czułem totalne wyprucie emocjonalne, cały ból z którym ciągle chodziłem zniknął, czułem zobojętnienie itd. Po około 2 tygodniach ostry stan minął. Od około końca lutego do teraz zmagam się z różnymi dziwnymi odczuciami i stanami. Bardzo często czuję się, jakby coś było nie tak. Doświadczam czegoś w rodzaju mgły mózgowej – mógłbym to uczucie zdefiniować jako bycie w zamkniętej bańce, czuję się wtedy jak we mgle. Czasem przy nadmiarze stymulacji np. umysłowej, emocjonalnej doświadczam takiego uczucia oderwania, w pewnym momencie łapię się na tym że czuję się jakbym oglądał w tle film z samym sobą. Doświadczam napadów uczucia jakbym działał w sposób zautomatyzowany, nie czuł swych procesów myślowych, jakby zamknięta głowa. Także doświadczam czegoś dziwnego tj. jakbym bał się ludzi, ale nie do końca odczuwał to świadomie, zdarza mi się z kimś spotkać, wyjść do ludzi i wtedy od razu odczuwam to uczucie zdystansowania, oderwania, lecz nie boję się ich, czuje tylko dyskomfort, napięcie związane z ich obecnością albo moim przebywaniem. Wydaje mi się, że najlepiej odbieram rzeczywistość gdy jestem sam, lecz boję się samotności. Często doświadczam także stanów lękowych, poczucia zagrożenia. Boję się, że coś na mnie wyskoczy, mam straszące myśli w głowie że rzuci się na mnie osoba, z którą np. rozmawiam, lecz nigdy nie myślę o krzywdzie z jej strony. Okresowo mam problemy ze snem, zwłaszcza przy dniu w którym mam problem z regulacją swoich emocji. Często nie mogę przyjąć czegoś do wiadomości, reaguję nadmiernie emocjonalnie i nie mogę przeżuć tego w swoich myślach, zaczynam cierpieć. Nadmierne wspominanie o kobiecie, od której wszystko się zaczęło wzmaga we mnie uczucie przerażenia i robię się agresywny. Moje działania są zależne od nastroju, nigdy na odwrót. Potrafię zmieniać często zdanie, gdy się gorzej czuje. Jestem często zmęczony, niechętny do niczego, doświadczam epizodów apatii gdy się przemęczę lub doświadczę czegoś niemiłego. Potrafię kłaść się w kącie i płakać przez godzinę, nie mając siły doświadczam prokrastynacji gdy zaczynam doświadczać uczucia otumanienia, bardzo się go boję. Czuję się wtedy taki otępiały. Nigdy nie byłem u specjalisty. Dodam, że również byłem hospitalizowany z powodu późnej boreliozy (ponieważ leczenie u lekarza POZ okazało się nieudane) i leczony przez 3 tygodnie antybiotykiem dożylnym. Trafiłem do szpitala z ostrym stanem lękowym i gorączką i byłem konsultowany psychiatrycznie/psychologicznie. Sugerują zaburzenia lękowo-depresyjne. Miałem wykonywane wszystkie badania krwi, elektrolitów, witamin, minerałów. A nawet próby na tężyczkę ujemne. Konsultowany neurologicznie – bez odchyleń od norm. Wykonany rezonans głowy również bez odchyleń, oprócz małej torbieli na szyszynce (ok 1 cm). EKG, RTG Serca w normie. Ja podejrzewam u siebie także ADHD. Zawsze byłem ruchliwym dzieckiem, a potem zabrakło mi tego ujścia w okresie dorastania. Naprawdę proszę o pomoc gdzie mógłbym się z tym udać, tj. jaką ścieżkę obrać czy psychiatrę czy psychologa, a może obu, tylko od którego zacząć?
Dzień dobry.Jestem matka 31 letniego mężczyzny który w przeszłości popełnił błąd i mojemu mężowi ciężko to zapomnieć.Ale od początku.Syna wychowywałam sama z pomocą rodziców.Męża obecnego poznałam gdy syn Łukasz był pełnoletni.Spotykaliśmy się 10 lat ale nie mieszkaliśmy razem bo opiekowałam się chora mama.W tym czasie mój syn poznał kolegów którzy palili marihuanę .Palił trawkę i na to potrzebował pieniędzy.Wiec przy wizytach mojego partnera u mnie w Domu wykradał mu pieniądze.Mój partner powiedział,ze u mnie w domu giną mu pieniądze.Syn zaprzeczał,płakał a w ostateczności wyjęłam mu ukradzione pieniądze schowane w majtkach. Tak się zdarzyło kilka razy.Po 10 latach wzięliśmy Slub cywilny,wyprowadziłam się do domu który Kupil mąż a syn jako dorosły mieszka już sam. Niebawem planujemy wziąć ślub kościelny bo uzyskałam unuewaznienie ślubu w Sądzie Biskupim. Niestety mój mąż nie chce nawet spróbować wybaczyć błędów z przeszłości mojemu synowi.Nie życzy dobie by mój syn przyjeżdżał do domu w którym mieszkamy razem. Co ja mam zrobić?jak się zachować?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!