
Mój mąż ma bardzo krótką cierpliwość i podczas kłótni bardzo silną potrzebę wygrania jej
Natalia
Anita Konarska
Dzień dobry Natalio,
Twój mąż ma problem panowaniem nad swoimi emocjami i zachowaniem. Wyzywanie Cię i agresja po alkoholu może dodatkowo świadczyć o uzależnieniu. Wielu alkoholików po spożyciu bywa agresywnych. Mąż uderzył Twojego ojca, a w przyszłości gdy straci nad sobą panowanie może uderzyć Ciebie lub, któreś z dzieci. Jeśli mąż nadal będzie się awanturował najlepiej wezwać policję, która założy Waszej rodzinie Niebieską kartę.
Proszę namówić męża na terapię dla osób, które mają problemy z agresją.
Proszę o siebie zadbać i nie dopuszczać do dalszej eskalacji emocji w Waszym domu.
Pozdrawiam
Anita Konarska
Psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Agnieszka Wojda
Z tego co wniosła Pani w swojej historii najwyraźniej mąż ma problemy z agresją. Proszę pamiętać, że wyzywanie Pani przy obecności dzieci, agresywne zachowania to dla nich trauma, która może sprawić w przyszłości stan chronicznej nieufności do obiektu, figury (czyli ojca, partnera). Naszą odpowiedzialnością jest chronić dzieci przed tego typu sytuacjami. Wydarzenia związane z tak smutnymi sytuacjami powodują bezradność, stan szoku emocjonalnego i dezorganizację psychiczną. Warto zadbać o siebie i dzieci. Warto by mąż skorzystał z pomocy specjalisty razem z Panią, byście obydwoje towarzysząc sobie wzajemnie doszli do rozwiązania, które będzie dla Was najkorzystniejsze.
Życzę dużo siły.
Agnieszka Wojda
Monika Marszałek
Dzień dobry Pani Natalio,
Minęło już trochę czasu od Pani pytania, ale z tego, co Pani opisuje, wynika, że od wielu lat zmaga się Pani z trudną sytuacją, w której agresywne zachowania męża, zarówno słowne, jak i teraz fizyczne, stają się coraz bardziej nasilone. To, co Pani opisuje, jest bardzo trudne emocjonalnie, zwłaszcza że z jednej strony Pani mąż potrafi być troskliwym i kochającym ojcem i partnerem, a z drugiej jego wybuchy gniewu i agresji sprawiają, że trudno Pani czuć się bezpiecznie w tej relacji.
Chcę podkreślić, że przemoc — niezależnie od jej formy — zawsze przekracza granice zdrowej relacji i nie powinna być akceptowana. Fakt, że Pani mąż podniósł rękę na Pani tatę, a także używa wulgarnych i raniących słów, jest sygnałem, że problem ten wymaga natychmiastowej uwagi.
Dobrym krokiem może być zaproponowanie terqpii dla męża, ale aby przyniosła ona realne zmiany, konieczna jest gotowość z jego strony do pracy nad sobą i uznanie, że problem istnieje. Warto również rozważyć, czy nie byłaby Pani gotowa na rozmowę z psychologiem, aby uzyskać wsparcie i pomoc w zrozumieniu swoich emocji oraz podjęciu decyzji, co dalej.
Zachęcam również do rozmowy z dziećmi na temat tego, co się wydarzyło, ponieważ są one świadkami tych trudnych sytuacji i na pewno mają swoje uczucia, które warto wysłuchać. Pamiętajmy, że przykład, jaki dajemy dzieciom, wpływa na to, jak będą one postrzegały relacje w przyszłości i w jaki sposób będą rozwiązywały konflikty.
Życzę Pani dużo siły i odwagi w podejmowaniu decyzji.
Serdecznie pozdrawiam,
Monika Marszałek
Psycholog, coach kryzysowy
Katarzyna Aleksandrzak
Rozumiem, że sytuacja, którą Pani opisuje, jest bardzo trudna i złożona, i przede wszystkim chcę wyrazić współczucie dla Pani w tej sytuacji. To, że potrafi Pani tak otwarcie mówić o tym, co się dzieje, jest ważnym krokiem, ponieważ przemoc, zarówno fizyczna, jak i słowna, nigdy nie powinna być ignorowana ani usprawiedliwiana. Z opisu wynika, że Pani mąż jest osobą, która ma zarówno dobre strony – potrafi być ciepły, pomocny i troskliwy – ale również przejawia zachowania agresywne, zwłaszcza w sytuacjach konfliktowych i pod wpływem alkoholu. Nawet jeśli agresja nie zawsze jest obecna, to jednak słowa, których używa, oraz groźby, jakie wypowiada, są formą przemocy, która pozostawia ślady emocjonalne. Zrozumiałe jest, że Pani czuje się zagubiona i niepewna, co robić dalej, zwłaszcza że przemoc werbalna i fizyczna pojawiła się już od dłuższego czasu, a ostatni incydent z ojcem tylko pogłębił problem.
Warto zaznaczyć, że żadna prowokacja nie usprawiedliwia przemocy fizycznej ani słownej. Choć Pani mąż może mieć swoje powody do stresu, takie jak problemy finansowe czy uczucie rozłąki, które z pewnością wpływają na jego samopoczucie, nie oznacza to, że te trudności dają mu prawo do ranienia Pani i innych osób. Jego wybuchy agresji są sygnałem, że nie radzi sobie z emocjami, a to niebezpiecznie eskaluje, szczególnie gdy pojawia się alkohol. Jest zrozumiałe, że może Pani mieć mieszane uczucia wobec myśli o terapii – z jednej strony to może być nadzieja na zmianę, z drugiej obawa, czy rzeczywiście przyniesie ona efekty, zwłaszcza po tylu latach podobnych sytuacji. Terapia może być pomocna, ale wymaga gotowości do zmiany i długoterminowego zaangażowania ze strony Pani męża. Oznacza to nie tylko uczestnictwo w spotkaniach, ale także wzięcie pełnej odpowiedzialności za swoje zachowanie, bez zrzucania winy na innych ani szukania wymówek. Jeśli Pani mąż rzeczywiście podejmie terapię i będzie chciał pracować nad sobą, to może być krok ku zrozumieniu źródła swojej agresji, nauczeniu się lepszego radzenia sobie ze stresem i budowaniu zdrowszych wzorców zachowania.
Rozumiem również, że Pani znajduje się w trudnym położeniu, próbując chronić siebie i swoje dzieci, a jednocześnie starając się zrozumieć, co jest najlepsze dla Waszej rodziny. W takich sytuacjach wsparcie zewnętrzne może być nieocenione. Rozważenie kontaktu z terapeutą lub organizacją wspierającą osoby doświadczające przemocy może pomóc Pani lepiej zrozumieć, jakie kroki są możliwe i bezpieczne do podjęcia. Niezależnie od tego, czy zdecyduje się Pani na rozmowę z mężem o kontynuowaniu małżeństwa, czy na podjęcie decyzji o rozstaniu, warto zadbać o swoje bezpieczeństwo i emocjonalne dobro. Troska o siebie i swoje dzieci jest najważniejsza, a wsparcie terapeutyczne może pomóc w odnalezieniu siły i jasności, które pozwolą Pani podjąć najlepsze decyzje w tej trudnej sytuacji.
To bardzo złożony problem i żadne słowa nie oddadzą w pełni bólu i skomplikowania sytuacji, w której się Pani znajduje. Proszę pamiętać, że nie jest Pani sama i że są miejsca oraz ludzie, którzy mogą zaoferować wsparcie. Podejmowanie decyzji dotyczących przyszłości w takich okolicznościach jest trudne, ale zasługuje Pani na bezpieczeństwo, szacunek i życie bez lęku przed agresją.

Zobacz podobne
Mam wszystkiego dość. Jestem taka zmęczona. Byliśmy ze soba 15 lat, 7 lat po ślubie. On nagle, oświadczył że chce rozwodu. Próbowałam walczyć, ale im bardziej walczyłam to on się wściekał. Już wydawało się, że będzie dobrze i znów nagle zaskoczył mnie i ze łzami powiedział, że złożył pozew o rozwód. Na moja prośbę się wyprowadził. Tydzień po wyprowadzce powiedział, że ma wątpliwości. A potem już szedł w zaparte, mówił, że po tym wszystkim co mi powiedział nie mógłby być już ze mną.
Mamy prawie 3 letnie dziecko, więc musieliśmy się widzieć. On zaczął mnie oskarżać przez sms,y że go okłamuje, szantażuje dzieckiem i oczerniam. Kiedy prosiłam, żeby to wytłumaczył i dał przykłady, bo przecież tak nie jest, to milczał. Jeszcze cały czas mi robił wyrzuty, że chciałam, żeby się wyprowadził.
W cztery oczy zupełnie inny człowiek, widzę i nie tylko ja, że go ciągnie do mnie, szuka mojego towarzystwa. Kiedy parę razy mnie zaskoczył i przyjechał z dzieckiem szybciej i byłam prosto z pod prysznica lub w piżamie to widziałam, że patrzy na mnie z pożądaniem. Gdy dałam mu swój laptop, żeby coś tam zrobił i zobaczył nasze wspólne zdjęcie na tapecie to widziałam łzy w jego oczach.
Powiedziałam, że go dalej kocham, zareagował najpierw zagubieniem i smutkiem, potem pojawiła się nagła złość. Kiedy powiedział, że mu lepiej samemu i że nasz związek był bagnem to odcięłam się od niego, teraz moja Mama pośredniczy między nami i ona odbiera i daje dziecko. Po prostu mnie niszczyło to wszystko. Od 3 tygodni się nie widzieliśmy i nie odzywam się do niego. To on powiedział mojej Mamie wczoraj, że zaczyna go to denerwować. Moja Teściowa mówi mi, że jest przerażona nim, bo go nie poznaje, strasznie schudł, przestał o siebie dbać, zaczął mieć kłopoty ze zdrowiem i ma strasznie smutne oczy, a jednocześnie zrobił się agresywny słownie. Wyznał też mojej teściowej, że już z nikim nie ma kontaktu.
Od kiedy go nie widzę i nie mam kontaktu jestem spokojniejsza, radosna, zaczęłam malować obrazy, remontować dom, po prostu żyje. Ale nie wiem czy to nie dziecinne zachowanie z mojej strony? Kocham go, ale teraz mi lepiej chociaż dalej są dni kiedy tęsknię za tym jaka więź mieliśmy między sobą i że byliśmy najlepszymi przyjaciółmi kiedyś. Czuję się lepiej, bo wiem, że mnie nie zaskoczy żadnym bezpodstawnym atakiem słownym i złością.
Wiem jednak, że to nie on, mój Mąż był zawsze kochany, czuły, rodzina była najważniejsza, ale moja depresja poporodowa, obowiązki i śmierć jego przyjaciela… chyba go to zniszczyło.
To już tyle miesięcy od kiedy się wyprowadził, na szczęście te dni kiedy jest mi źle sa coraz rzadsze. Nie mogę uwierzyć, że w styczniu jeszcze mi wyznawał miłość i wiedziałam, że to szczere, a w następnym styczniu będzie rozwód. Strasznie mi smutno za człowiekiem, który już chyba zniknął bez powrotnie. I szkoda mi go, bo córka nieraz mówi, że Tatuś jest smutny i płakał. Wiem, że nie powinnam analizować, ale trudno mi pojąć, skąd taka nagła niechęć jego do mnie i ta jego złość, że nie chce go widzieć, przecież to on zdecydował, że chce rozwodu i nie chce walczyć, a na mnie jest zły, że próbuje jakoś sobie to ułożyć. Mówił, że był już u paru psychologów i lekarzy psychiatrii, ale, że mówią mu, że jest zdrowy.
