Left ArrowWstecz
Mój partner poniża mnie, mówi że jestem jakimś ułomem który nic nie potrafi, najgorsza matką dla naszych dzieci. W dodatku jestem osobą która ma podobne objawy do DDA mimo że w domu nie było nigdy alkoholu. Jestem cicha, boję się krytyki, nigdy nie powiedziałam o sobie dobrze, ciągle się krytykuje. Moja psychika nie daje już rady, a chce być silna dla moich córek :(
User Forum

Anonimowo

2 lata temu
Aleksandra Wojtyra

Aleksandra Wojtyra

Dzień dobry,

Słowa które słyszy Pani od partnera to wciąż tylko słowa - nie muszą być prawdą, faktycznym odzwierciedleniem rzeczywistości. Jednocześnie należy zauważyć że jest to forma przemocy psychicznej której Pani doświadcza. Nie wyobrażam sobie jak musi być to trudne, aby się z tym mierzyć. Biorąc pod uwagę Pani cechy osobowości i schematy funkcjonowania które Pani opisuje, myślę że bardzo ważne mogłoby być dla Pani wzmocnić siebie poprzez np. trening asertywności. Pomocna mogłaby być również szersza praca z psychologiem/psychoterapeutą, aby przyjrzeć się przyczynom doświadczanych trudności, i poszukać dostępnych dla Pani rozwiązań. Do pracy ‘na własną rękę’ polecam książkę “Jesteś kimś więcej niż myślisz” autorstwa Schiraldi Glenn R., natomiast proszę pamiętać że książki nie zastąpią profesjonalnej pomocy.

Aleksandra Wojtyra

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry! Z tego, co Pani napisała, wynika, że stara się Pani troszczyć o swoje córki. Jednakże równocześnie nie widzi swoich mocnych stron. Docenianie swojej osoby bywa czasem trudne, niekiedy łatwiej dokonać krytyki, oskarżenia. A przecież każdy z nas ma swoje wartości, zasoby. Być może nie dostrzega ich Pani, a przez to lęka się oceny innych. Warto przyjrzeć się trochę bardziej swojemu lękowi w procesie psychoterapeutycznym. Zachęcam, aby Pani częściej zerkała w stronę tego, w czym jest dobra, co potrafi świetnie robić, co pomaga w pokonywaniu trudności, aby odbudować sprawczość. Już samo to, że szuka Pani pomocy, świadczy o Pani odwadze i o tym, że potrafi jednak szukać wyjścia z sytuacji. Pozdrawiam serdecznie

2 lata temu

Zobacz podobne

3 miesiące temu zakończył się mój 8-letni związek, moja partnerka mnie zostawiła dla innego
Dzień dobry. 3 miesiące temu zakończył się mój 8-letni związek, moja partnerka mnie zostawiła dla innego... Wszystko było dobrze, dopóki nie pojawił się ten drugi... Od tego momentu nie potrafię się pozbierać, ciągle o niej myślę, nic mnie nie cieszy, nie mogę się skupić na niczym innym, czasem myślę o śmierci... Czuję się sam, nie mam nikogo, komu mógłbym się zwierzyć, kto by mnie wsparł... Wstydziłem się prosić o pomoc, choć był moment, w którym chciałem skończyć ze sobą, ale nie odważyłem się... Wiem, że szukanie na siłę kolejnego partnera byłoby złym posunięciem i muszę przecierpieć rozstanie, ale nie potrafię... Mam wrażenie, że już do końca życia będę sam...
Jak radzić sobie z presją partnera w związku i wspomnieniami z przeszłości?

Dzień dobry, czuję się bezsilny, nie wiem, co robić. Moja dziewczyna od roku nie daje mi spokoju z moją przeszłością, ja nie potrafię stawiać granic i czuję, że jej „historie” na temat tego, co zrobiłem w przeszłości, wpływają na moje wypowiedzi, często sugerując mi, co zrobiłem, wątpię w to, co naprawdę było. Powiedziałem jej już kilka razy to, co chciała usłyszeć, bo zapewniała mnie, że jak powiem prawdę, to ona zacznie to przerabiać i walczyć o nas. Zaznaczę ,że okłamałem ją kilka razy odnośnie do mojej przeszłości ze strachu przed utratą związku i poczucia wstydu za przeszłość (jest to dla mnie ciężki temat, bo byłem w toksycznej relacji). Czy powinienem mówić jej to, co chce usłyszeć? Nie znam już rozwiązania tego problemu, rzeczywistość z przeszłością się bardzo zmieszały i sam nie wiem, co jest prawdą, bo tak często poruszaliśmy te tematy, a ja po mojej byłej relacji nie pamiętam nic. Nie radzę już sobie ze zmianami humoru, każdą najmniejszą rzecz powoduje, że z wielkiej miłości potrafimy w sekundę stać się wrogami. Jestem oskarżany o manipulacje, bo pisze jej, że rozumiem ja i chcę być dla niej wsparciem tak samo, jak chce wziąć odpowiedzialność za moje kłamstwa z przeszłości. Jestem oskarżany również o love bombing, bo po 2msc związku zacząłem wspominać o rodzinie, od roku czasu przerobiłem mnóstwo rzeczy dla niej, nie robię jej żadnych problemów, jestem praktycznie codziennie do jej dyspozycji, planuje randki, kupuje kwiaty kilka razy w miesiącu, staram się jakościowo spędzać z nią czas i poświęcać uwagę. Nie wiem, jak sobie z tym poradzić, czuję wyrzuty sumienia i odnoszę wrażenie,jakby to była wszystko moja wina, mimo, że naprawdę nie pamiętam tego, o co ona mnie pyta. Nie chce zaspokajać jej leków tym, co chce usłyszeć, ale zrobiłem tak już kilka razy i to wszystko się okropnie zmieszało. Nie chce się rozstawać, czuję jakbym był złą osobą i robił coś źle, a chce tylko dobrze.

Czy trauma z przeszłości może uniemożliwić rozwój związku?

Związek z osobą, która zmaga się z traumą z wcześniejszego związku. Poniżej opisuję wszystko w skrócie. 

Trauma, którą przeżywa moja partnerka (a teraz już bardziej była), wydaje mi się bardzo osobista, dlatego nie będę wnikał w szczegóły. Mianowicie, około 4 lata temu jej były partner zmarł na jej oczach w domu, a ona nie mogła mu pomóc. 

To wydarzenie bardzo odbiło się na jej psychice. Trafiła na terapię psychologiczną i zaczęła przyjmować leki, które miały pomóc jej złagodzić ten ból. Zaznaczam, że wtedy jeszcze jej nie znałem – poznaliśmy się dopiero 4–5 lat po tym wydarzeniu. 

Widać było, że jej stan się poprawił: dużo pracowała, podróżowała po świecie, co zapewne pomagało jej zapomnieć o przeszłości. Poznałem ją w pracy, a po około 4–5 miesiącach znajomości, gdy wszystko między nami dobrze się układało, zaproponowała mi wspólny wyjazd na wakacje – na początku tylko jako przyjaciele. Zgodziłem się, bo jako mężczyzna liczyłem na coś więcej, zwłaszcza że dobrze spędzaliśmy razem czas. 

Polecieliśmy do Afryki na prawie dwa tygodnie. Nic między nami się tam nie wydarzyło, ale bardzo się do siebie zbliżyliśmy. 

Po wakacjach nadal traktowaliśmy się jak przyjaciele, jednak nasze spotkania stały się coraz częstsze i bardziej intensywne. 

W końcu spaliśmy ze sobą. Ona nie była do końca pewna, czy tego chce, ale ostatecznie oboje na to przystaliśmy. Od tego momentu nasz związek nabrał innego charakteru. Regularnie rozmawialiśmy, spotykaliśmy się, spędzaliśmy czas na randkach – po prostu było nam razem dobrze. Przez około 4 miesiące nikt z nas nie wyznał swoich uczuć, ale pewnego dnia, pod wpływem emocji, powiedziałem jej, że ją kocham. Odpowiedziała, że bardzo by chciała powiedzieć to samo, ale nie jest w stanie. 

Zrobiło mi się trochę przykro, ale zrozumiałem jej sytuację i postanowiłem to załagodzić, nie złościć się i zapomnieć. 

Wydaje mi się jednak, że ją tym trochę przestraszyłem. Miesiąc później poprosiła mnie o rozmowę, w której stwierdziła, że lepiej będzie, jeśli się rozstaniemy w zgodzie. Powiedziała, że nie chce mnie zranić ani sprawiać, bym był sfrustrowany jej wahaniami nastrojów. Podkreśliła, że to nie jest moja wina, lecz jej mentalna blokada, która uniemożliwia jej wejście na wyższy poziom w związku. Rozstaliśmy się, dając sobie około tygodnia na refleksję. Dla mnie to było trudne do przeżycia, bo na takie rozmowy nigdy nie ma odpowiedniego momentu. Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Po tygodniu odnowiłem kontakt, bo nie mogłem dłużej wytrzymać. Ona również była w trudnym momencie, ponieważ straciła babcię. Chciałem ją wesprzeć, więc pojechałem do niej z kwiatami, by zawalczyć o naszą relację. Po dłuższej rozmowie udało nam się dać sobie jeszcze jedną szansę i ustalić, że wrócimy do rozmowy o naszej przyszłości za jakieś 3–4 miesiące. Oczywiście doszliśmy do wniosku, że oboje musimy się poprawić, jeśli chcemy, aby to wszystko się udało. 

Ponownie byliśmy razem. Udało nam się wyjechać na kolejne wakacje, tym razem do Azji, już jako para, a nie przyjaciele. 

Po powrocie wszystko wydawało się w normie – nadal się spotykaliśmy, czasami mieszkaliśmy razem przez kilka dni. Widziałem jednak, że ciąży na niej jakaś presja. Prawdopodobnie wynikała ona z moich oczekiwań, które okazały się zbyt trudne do spełnienia. Pewnego dnia, jak gdyby nigdy nic, dostałem wiadomość z pytaniem, czy możemy się spotkać i porozmawiać o nas. Zgodziłem się, ale zamiast spotkania zadzwoniłem, bo i tak wiedziałem, jaka będzie ostateczna decyzja. Wolałem zachować emocje dla siebie i dać nam przerwę na refleksję, by zastanowić się, czy jest sens dalej to ciągnąć. Po 3 dniach ciszy napisałem do niej list, w którym podziękowałem za wspólne chwile i przeprosiłem za rzeczy, które mogłem zrobić lepiej. Odpisała, że się tego nie spodziewała, ale bardzo ciepło odebrała mój list. Napisała, że również docenia nasze wspólne chwile. Stwierdziła jednak, że nie zgadza się z tym, że się obwiniam, ponieważ to nie jest moja wina – jej psychika po prostu wygrała i nie jest w stanie wejść na wyższy poziom uczuć. Dodała, że nie wie, czy kiedykolwiek jej się to uda – czy to ze mną, czy z kimś innym. Wyjaśniła, że kilka razy w roku miewa takie wahania, szczególnie w okresie zbliżającym się do rocznicy traumy. Z szacunku do mnie powiedziała, że nie chce marnować mojego czasu ani sprawiać, bym był sfrustrowany, czekając na coś, co może nigdy się nie wydarzyć. Napisała jednak, że na razie nie odpowie na mój list, ponieważ jest w nim zbyt wiele informacji. Potrzebuje spokojnie to przemyśleć i odezwie się za kilka dni, aby spotkać się osobiście. Pytanie, które się nasuwa, to, czy jest możliwe, że osoba po takim przejściu już nigdy nie odzyska zdolności do głębokich uczuć, czy może rzeczywiście, tak jak powiedziała, nie jest gotowa zrobić tego kolejnego kroku? W końcu, po 10 miesiącach związku, powinna już chyba wiedzieć, czego chce. Dodam, że jest ode mnie starsza prawie o 7 lat, więc z pewnością lepiej zdaje sobie sprawę z tego, co jest dla nas najlepsze, a może ja coś przeoczyłem. Czy warto jeszcze walczyć i próbować kolejnego podejścia? A może na razie lepiej dać sobie czas na odpoczynek, aż może ona sama dojdzie do wniosku, że warto spróbować jeszcze raz? Nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji i chciałbym usłyszeć opinie innych. Dzięki

Jak wrócić do normalnego życia po rozstaniu z chłopakiem? Nigdy mnie nie kochał.
Jak wrócić do normalnego życia po rozstaniu z chłopakiem? Nigdy mnie nie kochał. Mówił to co chciałam usłyszeć. Bardzo mnie skrzywdził.
Czy interpretuję nasze relacje poprawnie? Proszę o poradę w sprawie przyjaźni z kolegą

Dzień dobry, Ponownie zwracam się do Państwa w sprawie relacji między mną a moim kolegą. Pisałam do Państwa już wcześniej. Rady, jakie wtedy otrzymałam były dla mnie bardzo pomocne. Pozwalają mi one na lepsze zrozumienie tego, co się dzieje. Za co dziękuję bardzo serdecznie. Otóż pomimo Jego deklaracji, że może jedynie ofiarować mi swoją przyjaźń wiem, widzę i czuję, że nie do końca to prawda. Nasza rozmowa szczera o tym, co się między Nami dzieje miała miejsce ponad miesiąc temu. Po dwóch dniach od niej gdzie ja postanowiłam dać sobie chwilę na przemyślenie czy dalej chce tkwić w tej nieokreślonej sytuacji, wydarzyło się kiła istotnych spraw. Najbliższe Jemu osoby, ze względu na stan zdrowia trafiły do szpitala. Byłam pierwszą osobą, z którą podzielił się tą informacją. Tamten dzień, a nawet cały tydzień gdzie był z jednej strony bardzo zestresowany i zagubiony, taki Sam w całej tej sytuacji a z drugiej gdzie nie chciał pokazać, że potrzebuje pomocy zmienił wszystko. Od tamtej chwili nie ma dnia, żebyśmy ze sobą nie rozmawiali. Rano witając się i życząc sobie dobrego dnia. Potem w ciągu dnia rozmawiając o wszystkim, żeby wieczorem tuż przed snem życzyć sobie dobranoc. W przeciągu tego miesiąca również i On zachorował i pozwolił się sobą zająć zaopiekować. Nie odpychał, bo wiedział że chyba to nie ma sensu, aby samemu być w tym wszystkim. A kiedy ja miałam wypadek samochodowy, to pokazał jak bardzo się o mnie martwi i troszczy. I chodź Sam wtedy leżał w domu z gorączką prawie 40 stopni Celsjusza to chciał być przy mnie, żeby wiedzieć, czy aby na pewno nie ucierpiałam podczas tego zdarzenia. Również, kiedy ze względu na wypadek trafiłam do szpitala na badania martwił się, czy nic poważnego mi się nie stało. Cały czas dopytywał czy już coś wiadomo i kiedy się będziemy mogli spotkać. Ostatnio widzieliśmy się na żywo. Kiedy tylko weszłam do pokoju, zauważyłam, jak się rozpromieniła na mój widok. Jak ucieszył, że jestem cała. Wtedy też przyznał się że tamten moment, w którym dowiedział się o moim wypadku, był bardzo straszny. Bo uświadomił sobie, że mogło by już mnie nie być. Nie zadeklarował oczywiście tego, czy chce, aby Nasza relacja się zmieniła i stała się relacją dużo bardziej głęboką opartą na czymś więcej niż przyjaźń. Jednak kiedy dopytywał się jak doszło do tego wypadku to widziałam jak bardzo denerwuje się tym, że ktoś mógł wyrządzić mi krzywdę. Nie wiem, czy powinnam coś zmienić w swoim zachowaniu względem Niego. Czy ponownie powinnam podjąć próbę rozmowy na temat Naszej relacji. I czy to może ja coś źle interpretuje w Jego zachowaniu w całej tej sytuacji. Bo być może On w taki właśnie sposób definiuje przyjaźń. Proszę o poradę. Dziękuję jeszcze raz za wszystkie wcześniejsze odpowiedzi.

kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!