
- Strona główna
- Forum
- kryzysy
- Nie mogę sobie sama...
Olga
Arkadiusz Parker
Dzień dobry,
nie stawia się diagnozy na podstawie krótkiego opisu oraz bez kontaktu w formie rozmowy i możliwości dopytania o różne kwestie. Pisze Pani, że ma trudność w podejmowaniu decyzji i nie może Pani sobie poradzić sama. Może warto, by skorzystała Pani ze wsparcia psychoterapeuty/tki, który wraz z Panią postara się znaleźć odpowiedź na zadane pytanie i pomoże rozwiązać kłopoty ze snem i podjęciem decyzji.
Pozdrawiam serdecznie
Arkadiusz Parker
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Aleksandra Pawlak
Być może nadmierna senność i trudność w podejmowaniu decyzji wskazuje na jakiś problem natury psychicznej, ale by to potwierdzić konieczne jest więcej informacji.
Aneta Ceglińska
Opisane trudności mogą świadczyć o problemie, który da się rozwiązać za pomocą terapii poznawczo-behawioralnej, ale żeby zdiagnozować problem konieczna jest konsultacja u psychoterapeuty.
Ewa Wysocka
Szanowna Pani!
To, o czym Pani pisze to z pewnością ogromna trudność. Trudno jednak ocenić na podstawie krótkiego wpisu, jaka może być tego przyczyna, bo faktycznie może być natury psychicznej, może też być problemem ciała, np. choroby tarczy. A może być połączeniem obu. Warto byłoby spróbować podjąć trud - bo rozumiem, że jest to teraz trudne - i się trochę podiagnozować, to znaczy zacząć może od wizyty u lekarza/rki pierwszego kontaktu, ale też poszukać dla siebie specjalistycznego wsparcia psychologicznego/psychotrapeutycznego. Jest duża szansa, że kiedy już znajdzie się Pani pod opieką specjalistyczną, to poczuje się lepiej: związana z tym sprawczość, ale też nadzieja dotycząca tego, że dzieje się coś w kierunku poprawy jakości, życia naprawdę pomagają. Tylko nie wystarczy zacząć, naprawdę warto trwać w tym dbaniu o siebie. :-)
Życzę powodzenia!

Zobacz podobne
Mam taki problem, iż moje życie nie wygląda zupełnie tak, jak chcę. Nie wiem nawet, jak dojść tam, gdzie chcę, ponieważ chcę mieć pracę, od pół roku jeszcze jej nie znalazłam, nie mam też przyjaciół ani znajomych.
Nie wiem, jak spędzać dzień, nie wiem, gdzie zamieszkać. Wróciłam właśnie zza granicy rozczarowana, bo ani nie nawiązałam głębszych znajomości, czas spędzałam sama, ani też nic większego z tego nie wyszło i zastanawiam się - czy tak ogólnie wygląda życie? 2 lata temu byłam na praktykach za granicą, w kraju europejskim i ludzie byli bardzo zajęci sobą, nie otwarci na mnie, nie znałam języka, kobieta, która była moim supervisorem była dla mnie oschła i wykluczała mnie z zadań, które miała mi dawać.
Pojęcia nie mam, czym mogę jeszcze się kierować, bo jak dotąd mam ogromnego pecha. Nie podobała mi się rola osoby odsuniętej na bok, a niestety często ludzi młodych, jeszcze niedoświadczonych albo mało doświadczonych traktuje się protekcjonalnie, a dla mnie ważne jest, by czuć się szanowaną.
Chciałabym także móc mieć sprawczość i chociaż zadecydować o tym, by wprowadzić ciekawe aktywności do mojego życia. Myślałam o tym i nie wiem, za co się zabrać, bo nie interesuje mnie w zasadzie aktywność sama w sobie, typu: sport, malarstwo, ale chodzi o sposób wykonania: to znaczy, co czuję wtedy, gdzie się znajduję, z jakimi ludźmi itp. Nie wspominając o tym, że hobby często jest drogie, a ja teraz nie mam pracy.
Jestem bardzo zmęczona tą sytuacją, bo poprzez to wykluczenie czuję się jakbym była poza.
Mam też problemy z koncentracją i nie mam takiej jasności umysłu przez to wszystko. W zasadzie to ciężko mi cokolwiek teraz ocenić, bo czuję się wyłączona.
Witam. Jestem aktualnie od paru dni w kryzysie emocjonalnym. Siedzę w domu z 9 MSC synem, mąż od zawsze pracował w normalnych godzinach blisko domu. Zawsze mogłam do niego zadzwonić, wieczory i weekendy spędzaliśmy razem.
Od dłuższego czasu miał pewna pasje, którą chciał wykorzystać i się rozwijać. Sama zachęciłam go do pracy w pizzerii, żeby spróbował i był szczęśliwy. Niestety od tygodnia nie widujemy się prawie w ogóle. Wraca w nocy, rano po śniadaniu wychodzi.
Ja zostaję sama z synkiem, dni się dłużą, czuje się samotna.
Nie mogę sobie poradzić, że tak właśnie będzie wyglądać nasze życie, że mało co się będziemy widywać, plus sama nie mam siły i czuję się przybita, nie mam ochoty na pójście do pracy, bo wiem, że wtedy w ogóle się nie będziemy widzieć, ale wiem, że to najlepsze co mogę zrobić dla siebie. Nie umiem sobie emocjonalnie poradzić, proszę o jakieś wsparcie lub radę...
z jednej strony cieszę się, że spełnia marzenia, ale nie dam rady żyć teraz jakby bez męża i wsparcia.. mam kryzys.


