Jestem oceniany, czuję się inny - ludzie tworzą okropne plotki.
Ludzie uważają, że jestem ćpunem. Jako nastolatek miałem typową nastoletnią depresję, byłem przybity i roztargniony. Słyszałem jak się ze mnie śmiali, że jestem " naćpany". Możliwe, że mam jakieś dziwne ruchy ciała, które się ludziom nie podobają, bo nawet rodzice i brat mówili mi, że dziwnie chodzę.
Po latach pracy nad sobą w końcu zacząłem żyć radością i dostrzegać śmieszność we wszystkich rzeczach. Poszedłem do pracy z uśmiechem do ludzi a oni uznali, że "na pewno ćpam, bo szczerzę się jak głupi do sera". Są plotki na mój temat, że ciągle się uśmiecham, bo biorę narkotyki. Nie wiem jak mam żyć. Wszystko co robię to źle, jestem smutny źle, uśmiecham się też źle. Może ja po prostu jestem "jakiś inny" i nie pasuję do społeczeństwa. Raczej stronię od ludzi, bo zawsze spotyka mnie fala krytyki. Czy coś rzeczywiście jest ze mną nie tak?
Anonimowo

Maria Sobol
Dzień dobry,
To, co Pan opisuje, brzmi bardzo trudno i samotnie. Ma Pan prawo czuć się zagubiony i zraniony, skoro z różnych stron — od młodości — spotykały Pana nieprzyjemne komentarze, krzywdzące oceny i poczucie niezrozumienia. Bardzo możliwe, że te doświadczenia sprawiły, iż dziś ciężko jest Panu uwierzyć, że może być inaczej — że może Pan być po prostu sobą, bez konieczności dopasowywania się do oczekiwań innych.
To, że dziś ludzie odbierają Pana uśmiech czy radość jako coś podejrzanego, może mówić więcej o nich niż o Panu. Świat niestety bywa okrutny wobec tych, którzy nie wpisują się w „średnią” i nie chowają emocji za fasadą obojętności. Ale to nie znaczy, że z Panem jest coś nie tak.
Poczucie, że „wszystko, co robię — to źle”, bywa bardzo bolesne i może z czasem mocno wpłynąć na poczucie własnej wartości. Warto byłoby przyjrzeć się temu bliżej, być może z kimś, kto spojrzy na Pana z uważnością i zrozumieniem — np. w relacji terapeutycznej.
Być może to, co Pan teraz przeżywa, to nie „inność”, którą trzeba naprawiać, ale głęboka wrażliwość, która domaga się przestrzeni, akceptacji i troski.
Z wyrazami szacunku,
Maria Sobol
psychoterapeutka integracyjna

Aleksandra Wincz- Gajda
Dzień dobry,
Wydaje się, że opisuje Pan przykre konsekwencje, jakie ma negatywna ocena społeczna i wykluczenie przez grupę. Nawet jeśli, jakoś inaczej Pan chodzi lub często się uśmiecha, wszystko z Panem w porządku. Doświadczenie depresji i wykluczenia przez rówieśników w wieku nastoletnim mogło zostawić w Panu bolesny ślad. Teraz, kiedy zaczyna Pan coś nowego, ono się odzywa. Całkowicie zrozumiałe jest, że stroni Pan od ludzi i boi się kolejnego urazu z ich strony. Z pełnym przekonaniem rekomenduję skorzystanie z psychoterapii indywidualnej. Bardzo ważna w Pana przypadku będzie praca nad sobą, nad wzmocnieniem poczucia własnej wartości, autorefleksyjne przyjrzenie się swojemu funkcjonowaniu w grupie. Może to stanowić podstawę dalszej pracy nad doskonaleniem umiejętności społecznych -np. sposobowi wchodzenia w kontakt, umiejętności stawiania granic- odmowy, obrony siebie. Myślę, że wrażliwie się sobą opiekując i wzmacniając w oparciu relację psychoterapeutyczną, będzie Pan mógł doświadczyć, "jak bardzo wszystko z Panem tak". A to naprawdę niezbędny krok do zmiany w życiu.
Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra Wincz- Gajda
psycholog, psychoterapeuta

Monika Marszałek
Dzień dobry,
bardzo mi przykro słyszeć, że doświadczył Pan tak wielu krzywdzących i oceniających komentarzy, zarówno w młodości, jak i teraz. Tego rodzaju etykietowanie – szczególnie we wczesnej dorosłości, gdy potrzeba przynależności i akceptacji jest bardzo silna – może zostawiać głębokie ślady w obrazie siebie i w relacjach z innymi.
Warto podkreślić: to, że ktoś postrzega Pana przez pryzmat stereotypów czy powierzchownych obserwacji, nie świadczy o Panu, tylko o ich braku zrozumienia i empatii. Smutek, roztargnienie, a także radość i ekspresyjność nie są "złe" same w sobie — to ludzkie emocje i sposoby ich przeżywania, które u każdego mogą wyglądać inaczej.
To, co Pan opisuje – poczucie, że cokolwiek Pan zrobi, jest źle – może wskazywać na głęboko zakorzenione zranienia, być może wynikające z wielokrotnego niezrozumienia lub odrzucenia. I to zrozumiałe, że może się Pan czuć inny czy wręcz niepasujący. Ale to nie znaczy, że coś jest z Panem "nie tak".
Chciałabym jednak podkreślić coś ważnego: dobra wiadomość jest taka, że pracując z psychologiem lub psychoterapeutą, może Pan odbudować swoje poczucie tożsamości, wartości i zacząć patrzeć na siebie z większą życzliwością i stabilnością.
Serdeczności i dużo siły dla Pana,
Monika Marszałek
psycholog, coach kryzysowy

Katarzyna Kania-Bzdyl
Drogi Anonimie,
1) co to znaczy "typowa nastoletnia depresja"? Nie każdy nastolatek ma zaburzenia depresyjne;)
2) czy te ruchy, o których wspominasz, utrudniają Ci codzienne funkcjonowanie? Czy miałeś może w tym kierunku specjalistyczną konsultację lekarską?
Pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Zmagam się z tym okropnym uczuciem, które pojawia się, gdy napady obżarstwa wymykają się spod kontroli.
Zauważyłem, że najczęściej dzieje się to wtedy, kiedy jestem zestresowany, zmęczony emocjonalnie, przytłoczony wszystkim, co dzieje się wokół mnie. I wtedy mam wrażenie, że jedzenie to jedyny sposób, żeby choć na chwilę poczuć się lepiej, uspokoić te wszystkie nerwy i napięcia. To takie dziwne, bo wiem, że to jest jakby mechanizm obronny, ale nie rozumiem, dlaczego akurat jedzenie stało się tym moim ratunkiem.
Może to coś związanego z niską samooceną? Może nie umiem radzić sobie z emocjami i sięgam po jedzenie, żeby wypełnić pustkę? Mam wrażenie, że w tych momentach moje dobre intencje związane z dietą po prostu się rozpadają.
Staram się być zdrowy, dbać o siebie, ale wtedy wszystko wymyka się spod kontroli, jakbym nie miał siły wyjść z tego błędnego koła. Zastanawiam się, co mogę zrobić, żeby zacząć lepiej sobie radzić, wyjść z tego. Jak przestać sięgać po jedzenie, kiedy emocje zaczynają mnie przytłaczać? Naprawdę nie chcę, żeby to dalej rządziło moim życiem i zdrowiem. Będę wdzięczny za każdą pomoc, bo czuję, że teraz jest to dla mnie bardzo ważne.
Jestem osobą w spektrum autyzmu i mam 29 lat, od wiosny 2019 roku uczęszczam na terapię zajęciową, w której aż 6 razy została naruszona moja nietykalność cielesna: trzy razy przez uczestników a trzy razy przez instruktorów, z czego jeden raz przez panią psycholog, która cały czas straszy mnie telefonami do ojca mojego, żeby przyjechał tam, bo chcą z nim odbyć rozmowę w sprawie innej placówki, też dedykowanej osobom dla osób z zespołem Aspergera, a raz chcieli też wzywać Policję, ponieważ po namowach mojego chrzestnego chciałem nagrać, w jaki sposób trenerka od sportu znęca się nad innymi, by pokazać w domu, co się tam odprawia.
Co mogę zrobić w takiej sytuacji, bo szukam pomocy wszędzie, gdzie się tylko da? Rozmowy z ojcem swoim, żeby zrobił tam porządek, nie pomagają, a bardzo chciałbym, aby ktoś mi podpowiedział, co mógłbym zrobić i bronię się przed pobytem w szpitalu psychiatrycznym, bo mnie w tej placówce też tym straszą, jak i więzieniem i mówią, że żadna dziewczyna mnie nie będzie chciała, a w domu też nie jest kolorowo, bo dziadek mój wydzwania w różne miejsca i namawiał mnie też do samobójstwa i nie chcę się leczyć psychiatrycznie.
Proszę o pomoc i szukam też terapii grupowej na terenie Warszawy dla osób z zespołem Aspergera a w szpitalu psychiatrycznym byłem w Instytucie Psychiatrii i Neurologii też w Warszawie.
Proszę o pomoc (informacja od platformy - prosimy o kontakt z nami przez kontakt@twojpsycholog.pl, przekażemy dane kontaktowe).
Szukam też innego psychiatry też na terenie Warszawy, który zgodzi się mnie prowadzić, bo lekarz z Rawy Mazowieckiej po krytyce instruktorów z tej terapii zajęciowej chce odmówić leczenia mnie dalszego. Proszę o pomoc.
Mam takie dni, że często czuję się, jakby moje życie straciło sens, a wątpliwości dotyczące moich celów nie dają mi spokoju. Ten cały kryzys egzystencjalny sprawia, że rzeczy, które kiedyś robiłem z automatu, teraz wydają się bez sensu.
Często myślę: 'po co ja to w ogóle robię?' i brak mi konkretnej odpowiedzi. Lęk przed nieznanym i brak poczucia spełnienia są teraz moją codziennością. Zastanawiam się, czy to po prostu normalny etap w życiu, czy potrzebuję wsparcia, żeby lepiej zrozumieć, co się ze mną dzieje. Naprawdę chciałabym dowiedzieć się, jak radzić sobie z tymi wątpliwościami i lękami, które są teraz moimi częstymi towarzyszami.
Dodatkowo zauważyłem, że coraz częściej boję się wychodzić z domu, bo nie wiem, co mnie spotka. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale chyba boję się konsekwencji jakiś przeszłych zdarzeń, że karma wróci i coś mi się stanie