Niska samoocena i nadmierne myślenie wpływają na całe moje życie. Co mogę zrobić, by to zmienić?
Aussie

Magdalena Chojnacka
Dzień dobry,
Jeśli chodzi o nadmierne np. krytyczne, katastroficzne, lękowe myśli - może się sprawdzić metody oddechowe, przekierowujące uwagę z umysłu do ciała tj. mindfulness. Warto tez popracować z samooceną w gabinecie psychoterapeutycznym - polecam nurt Gestalt w którym sama pracuję, gdzie można tez nauczyć się świadomości ciała i sygnałów płynących z niego. Powrót do “tu i teraz” i ugruntowanie w ciele, jak i umiejętności samoregulacji - by przywrócić równowagę w umyśle, ciele i emocjach.
Pozdrawiam,
Magdalena Chojnacka

Klaudia Fila
Trudności, o których Pan/Pani pisze są złożone - obniżają komfort życia tu i teraz, ale ich źródeł można dopatrzeć się w różnych przeszłych doświadczeniach, często tych związanych z najwcześniejszym etapem życia. Dobrze byłoby skorzystać z pomocy specjalisty (psychologa, psychoterapeuty), który po zapoznaniu się z życiorysem, dobierając odpowiednie narzędzia, będzie mógł towarzyszyć Pani/ Panu w procesie zmiany nieadaptacyjnych schematów i przekonań na swój temat.
Pozdrawiam serdecznie,
Klaudia Fila

Karolina Białajczuk
By poprawić niską samoocenę i nadmierne myślenie, warto:
- Zauważyć negatywne myśli: Uświadom sobie negatywne myśli i analizuj je krytycznie.
- Ćwiczyć pozytywne myślenie: Zastępuj negatywne myśli pozytywnymi, realistycznymi przekonaniami.
- Unikać porównywania: Koncentruj się na sobie, nie porównuj się do innych.
- Znajdywać sukcesy: Doceniaj własne osiągnięcia, nawet małe.
- Rozwijać zainteresowania: Aktywności, które sprawiają radość, mogą wzmacniać pewność siebie.
- Ważne będzie również wsparcie. Rozmawiaj z bliskimi lub specjalistą, by zyskać wsparcie i narzędzia do zmiany.
Pozdrawiam Karolina Białajczuk

Aneta Czartoryska
Witam,
Polepszenie widzenia siebie będzie tak naprawdę skutkiem ubocznym znalezienia przyczyny takiego stanu rzeczy i poświęcenie temu uwagi, czasu i czułości. Jest to możliwe do osiągnięcia na terapii.
Pozdrawiam, Aneta Borzem

Justyna Czerniawska (Karkus)
Niska samoocena i nadmierne myślenie mogą wpływać na wiele aspektów życia, ale istnieją sposoby, które mogą poprawić samoocenę i kontrolować nadmierną analizę. Pierwszym krokiem jest zrozumienie, skąd pochodzi niska samoocena. Czy jest to wynik negatywnych doświadczeń z przeszłości, krytyki innych ludzi czy wewnętrznych przekonań? Im lepiej zrozumiemy źródło swojej niskiej samooceny, tym łatwiej będzie ją przepracować. Myślę, że jest to temat, który warto omówić na konsultacji u psychologa bądź psychoterapeuty.

Klaudia Kalicka
Dzień dobry,
Warto popracować nad lepszym obrazem siebie na przykład poprzez zauważenie swoich mocnych stron i zasobów. Dokładna analiza może zaskoczyć jak długa to będzie lista. :) Dodatkowo warto doceniać się za najmniejszy wykonany krok. Jeśli chodzi o nadmierne myślenie można wybrać sobie konkretną godzinę, aby przeznaczyć ją na zamartwianie.
To przykłady sposobów pracy nad poprawieniem samooceny czy zapanowaniem nad nadmiernym myśleniem.
Myślę, że warto również przyjrzeć się jaką funkcję pełnią mechanizmy.
Powodzenia na drodze poszukiwań!
Klaudia

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam, mam pytanie, czy to może jest oznaka, że ten terapeuta jest dobry? Ostatnio zaczęłam chodzić na terapię do mężczyzny. Przyznam szczerze, że to moja pierwsza terapia u mężczyzny, bo zazwyczaj chodziłam do kobiet. Ostatnio miałam sytuację, że terapeutka mi nie spasowała, więc postanowiłam poszukać coś w mojej miejscowości i trafiłam na tego terapeutę.
Stwierdziłam, że spróbuję, chociaż nie było to łatwe, ponieważ po moich wcześniejszych doświadczeniach mam problemy z zaufaniem do mężczyzn. Ale poszłam i nie jest łatwo, trochę trudniej rozmawia mi się z nim niż kobietą terapeutką, ale jest ok. Jak się otworzyłam i powiedziałam o moim trudnym doświadczeniu, (chociaż nie naciskał, żebym powiedziała) podziękował za to, że mu to powiedziałam i wyczułam takie współczucie zrozumienie. Zapytał się również czy było mi trudno w takim razie przyjść do niego, patrząc na to, że jest mężczyzną. Powiedziałam, że tak, ale stwierdziłam, że spróbuję.
Na koniec sesji, też podziękował jeszcze raz, że się z nim tym podzieliłam.
Dzień dobry,
zadałam tutaj kilkanaście dni temu pytanie, czy psychoterapeutka, która zadała pytanie, dlaczego moja mama późno mnie urodziła, zachowała się wobec mnie etycznie. Usłyszałam odpowiedzi, że jest to normalny etap procesu terapeutycznego - pytanie o wywiad rodzinny. Mnie jednak chodziło nie o samo pytanie o rodzinę, a o założenie, jakie jest zawarte w tym pytaniu- że istnieje jedna właściwa formą życia, jaką jest urodzenie dziecka "o czasie". Jednak dlaczego takie pytanie pada? Wyobraźmy sobie odwrotną sytuację - gdyby grupa mniejszościową narzucała presję grupie większościowej. Na przykład gdyby kobieta, która w latach 90. urodziła dziecko po 30, bo studiowała, zapytała swoją koleżankę, która urodziła dziecko "o czasie" i zgodnie z ówczesną "normą statystyczną" nie studiowała, "dlaczego urodziłaś dziecko zamiast studiować? Edukacja to podstawa!". Wszyscy oburzylibysmy się na takie przekraczanie granic. Dlaczego oburzamy się, gdy grupa mniejszościowa wywiera presję większości, a nie oburzamy się, gdy grupa większościową narzuca presję mniejszości? Wtedy jest to "normalny etap procesu terapeutycznego". Co w tym złego, że ktoś jest w statystycznej mniejszości? Osoby,które czytają książki w Polsce, też są w statystycznej mniejszości, czy również należy im zadawać pytania typu: "dlaczego czytasz książki, przecież większość społeczeństwa w Polsce nie czyta?". Boli mnie to, że bycie w mniejszości jest napiętnowane.
Nie umiem sobie poradzić z toksycznością w mojej rodzinie.
Siostra pije, druga siostra ma tendencję do obgadywania moich życiowych decyzji z mamą, a mama nie rozumie, że mogę chcieć żyć inaczej niż ona.
Nie mieć dzieci, nie mieć obowiązku gotowania codziennie obiadu. Korzystam z życia z moim mężem, nie jestem udręczoną matką tak, jak moja mama i siostra. Mama powiedziała mi, że gdyby mogła cofnąć czas to zdecydowałaby się na jedno dziecko, nie trójkę, bo ma z nami już dorosłymi tylko udrękę.
Ciągle myślę o tym, że mama ma złe zdanie o sposobie, jakim żyje. Często też myślę o tym, że moja siostra woli żyć moim życiem, zamiast zająć się swoim.
Jestem bardzo rozgoryczona, rozżalona. Kiedyś bardzo lubiłam całymi dniami siedzieć w domu, mówiły "wyszła byś do ludzi, a nie w domu siedzisz". Teraz jak zaczęłam korzystać z życia z mężem też jest mi to wytykane, bo jak to tak można z życia korzystać. Mówiłam im o tym, że mam prawo żyć po swojemu i im nic do tego jak żyje. Mówiłam o swoich uczuciach. Strasznie się tym przejmuje, czuję niesprawiedliwość, że nie pozwalają mi żyć na moich zasadach. Nie śpię po nocach, bo analizuje każde ich przykre słowa. Podjęłam pracę nad sobą, wspomagam się materiałami terapeutycznymi. Chce przerwać schemat jakim przesiąkły moja mama czy siostra. Chce być inna. Myśleć pozytywnie, przepracować wszystkie trudne emocje które mam w sobie, dla siebie i mojego męża.
Jak nauczyć się nazywać i rozpoznawać, jaką mam w danym momencie emocje czy uczucia ? Ja wiem, że je mam.
Wiem, że są negatywne lub pozytywne, ale nie umiem ich nazwać ani opisać, aby pasowały do jakieś definicji.
Jestem w stanie wymienić listę emocji i uczuć, na myślę dwie kartki A4, ale co z tego, jak w praktyce nie umiem tego wykorzystać. To utrudnia komunikacje z innymi ludźmi.
Nie znam definicji tych słówek, a nawet jak już poznam, to nic mi to nie pomaga. Potrzebuje, aby ktoś nazwał to, co czuje na podstawie moich opowieści. To pozwala mi się zorientować mniej więcej jaka to emocja lub uczucie. Lubię, jak ktoś opowiada o swoich przeżyciach, wydarzeniach, sytuacjach, gdzie mówi, jak się czuje, nazywa to, bo dzięki temu zdobywam jakąś wiedze. Niestety nie mogę na ten temat liczyć na mojego terapeutę, ponieważ zostawił mnie z tym tematem ze zdaniem " wszystko rozumiem, więc się ich ucz i obserwuj, to ciekawe doświadczenie" i koniec. Zostałam z tym sama.
Pewnie nie zajęłabym się tym tematem, gdyby nie to, że sam wymaga ode mnie nazywania emocji, ale jak przychodzę i mówię, że nie potrafię, to się wycofuje i zostawia mnie z tym samą. Tutaj też nie wiem, jakie mam w związku z tym emocje. Zwyczajnie się rozpłakałam. No więc, czy mogłabym prosić o jakąś wskazówkę, jak się tego uczyć?
Skąd mam wiedzieć, że teraz jestem, powiedzmy zła, a teraz czuje, że mi przykro. A skąd, że to nie wiem - żal.
Nie wiem. Chyba czuje strach w sobie, ale nie wiem, czy to po prostu nie stres lub nerwy. A może jeszcze coś innego.
U innych ludzi również nie umiem zidentyfikować, co czują, nie umiem się domyślić. Jak już ktoś naciska, abym mówiła o tym, co czuje, to strzelam, bo nie wiem. Sama sobie z tym nie poradzę. Liczyłam na pomoc terapeuty, ale no przeliczyłam się. Jestem w trakcie szukania innego, ale chciałabym już teraz zdobyć jakąś wiedze, umiejętność, aby te sesje były bardziej praktyczne. Wtedy może nie będzie mnie zostawiał z problemem samą, jeśli zdobędę tę wiedzę, nie wiem z książek czy skądś. Myślałam, że terapia właśnie od tego jest, aby ktoś Ci w tym towarzyszył, pomógł się nauczyć, a tu wychodzi, że człowiek i tak zostaje ze wszystkim sam 😟.