Odczuwam swego rodzaju pustkę, wypalenie, nic mi się nie chce
Olae

Denis Sokołowski
Dzień dobry, Pani Olae. Niestety wiek Pani pozostaje dla mnie trochę niejasny. Jeśli chodzi o porównywanie się z innymi, jest to normalny proces, ważne jest również, aby zrozumieć zmienną, której nie należy wykluczać z równania, a mianowicie oryginalność i niepowtarzalność Pani. Mam na myśli te cechy, które posiada Pani, a które wyróżniają Panią. Sugerowałbym Pani ćwiczenie polegające na zapisywaniu na kartce papieru cech charakteru, rzeczy i działań, które posiada Pani w przeciwieństwie do otoczenia Pani.
Jeśli chodzi o karierę, nie jest to proces liniowy, ale etapowy. Wierzę, że Pani odniesie sukces w swoim zawodzie, który Pani lubi.
Za decyzję o ukończeniu lub nieukończeniu studiów magisterskich odpowiedzialność ponosi wyłącznie Pani. Ja, jako psychoterapeuta w trakcie szkolenia, mogę zaoferować, aby Pani poczuła się emocjonalnie i fizycznie tak, kiedy myśli o ukończeniu studiów magisterskich i kiedy je rezygnuje. Najlepiej ustawić je naprzeciwko siebie na krzesłach, z których jedno będzie oznaczać koniec studiów magisterskich, a drugie - rezygnację. Poleciłbym wykonanie tej techniki z kimś, komu Pani ufa lub z profesjonalistą (psychoterapeutą lub psychologiem), na przykład ze mną. Zapraszam na konsultację.
Pozdrawiam serdecznie,
Denis Sokołowski

Luiza Stańczyk
W swoim pytaniu opisujesz problem złożony z różnych aspektów - emocje, myśli, przekonań na swój temat, relacji z innymi ludźmi, studiów. Myślę, że najlepsze rozwiązanie to konsultacja u psychologa, który pomoże to wszystko uporządkować.

Sandra Laskowska
Odczucie wypalenia i pustki może wynikać z różnych przyczyn - niespełnionych oczekiwań, presji społecznej czy porównań z innymi. Ważne jest, by nie oceniać siebie przez pryzmat tego, co osiągnęli inni. Każdy z nas ma swoją indywidualną ścieżkę i tempo rozwoju. Jeśli chodzi o Twoją karierę, może warto byłoby rozważyć konsultację z doradcą zawodowym lub coachem, który mógłby Ci pomóc odnaleźć drogę zawodową odpowiadającą Twoim umiejętnościami i pasjom. W kwestii dokończenia magistra – ważne jest, by podjąć tę decyzję świadomie, bazując na tym, co jest dla Ciebie ważne.
W kwestii relacji z innymi, pamiętaj, że wartość osoby nie jest mierzona przez to, ile ma związków ani przez to, jakie one są. Ważniejsze jest to, jak traktujesz siebie i jakie relacje budujesz z samą sobą. Jeżeli odczuwasz potrzebę wsparcia w tej dziedzinie, terapia psychologiczna mogłaby być pomocna w zrozumieniu siebie i swoich potrzeb.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Nie wiem już, co mam robić. Mój syn przeżywa coś strasznego, bo jest nękany w internecie. To zaczęło się niby od głupich komentarzy, ale teraz… mam wrażenie, że to go przytłacza.
On się zamyka w sobie, unika rozmów, a ja nie wiem, jak do niego dotrzeć. Czuję się tak cholernie bezradna, bo widzę, że to go boli, a nie wiem, jak mu pomóc. Jak mam rozmawiać, żeby nie poczuł się jeszcze gorzej? Boję się, że jeśli nie zrobię czegoś teraz, to będzie tylko gorzej. Co mam zrobić? Jak go wesprzeć, żeby poczuł, że nie jest sam? Mam ochotę wyrzucić mu telefon, żeby to wszystko się skończyło, ale wiem, że to tak nie działa.
Jak chronić dziecko przed tym całym syfem, nie naruszając jego prywatności?
Błagam, pomóżcie, bo boję się, że coś przeoczę i naprawdę nie dam rady sama.
Witam. Jestem aktualnie od paru dni w kryzysie emocjonalnym. Siedzę w domu z 9 MSC synem, mąż od zawsze pracował w normalnych godzinach blisko domu. Zawsze mogłam do niego zadzwonić, wieczory i weekendy spędzaliśmy razem.
Od dłuższego czasu miał pewna pasje, którą chciał wykorzystać i się rozwijać. Sama zachęciłam go do pracy w pizzerii, żeby spróbował i był szczęśliwy. Niestety od tygodnia nie widujemy się prawie w ogóle. Wraca w nocy, rano po śniadaniu wychodzi.
Ja zostaję sama z synkiem, dni się dłużą, czuje się samotna.
Nie mogę sobie poradzić, że tak właśnie będzie wyglądać nasze życie, że mało co się będziemy widywać, plus sama nie mam siły i czuję się przybita, nie mam ochoty na pójście do pracy, bo wiem, że wtedy w ogóle się nie będziemy widzieć, ale wiem, że to najlepsze co mogę zrobić dla siebie. Nie umiem sobie emocjonalnie poradzić, proszę o jakieś wsparcie lub radę...
z jednej strony cieszę się, że spełnia marzenia, ale nie dam rady żyć teraz jakby bez męża i wsparcia.. mam kryzys.
Mam problem w domu, z moim tatą szczególnie.
Widzę nierówne traktowanie między mną a bratem.
Brata pyta się, czy gdzieś z nim nie pojedzie, jak po długim czasie przyszedł do kuchni, to powiedział do niego "czekaliśmy na ciebie", podnosi na mnie często głos i się na mnie frustruje. Ostatnio trochę dochodziło między nami do różnicy zdań i zauważyłam, że zaczął mnie już wgl ignorować.
Jak ja przychodzę do kuchni, to on ostatencyjnie wychodzi i jak ja wychodzę, to dopiero do tej kuchni wraca i z bratem moim rozmawiają godzinami, a ze mną ostatnio herbatę pil może rok temu, i to może max. 2 razy, nie więcej. Kiedy się pytałam, czemu tak robi, to powiedział, że tak jest dobrze (czy coś takiego), że tak powinno być? Że on rozmawia z moimi braćmi a ja z mamą. Później była taka sytuacja, że obok niego było wolne krzesło i ja obok niego usiadłam, to parę minut później się przesiadł koło mamy. Kiedy indziej znowu była podobna sytuacja, że kiedy obok mnie było wolne miejsce (tylko obok mnie) to przyniósł sobie krzesło z pokoju obok i usiadł na boku.
I np. była taka sytuacja jeszcze w sklepie, że nie chciał ze mną robić wspólnie zakupów. To wszystko mnie już psychicznie tak wykańcza, że nie daje sobie rady emocjonalnie i ciągle płacze o to, bo czuję, że moja mama też mnie ignoruje i też woli brata. Np.pyta go, czy pojadą tu, czy tam. Jak mieliśmy robić zakupy to powiedziała do taty " to ty zrobisz zakupy z K. a ja sama" . No i oczywiście tata powiedział, że on zrobi sam.. czuję się odrzucona w tym domu, niechciana. Było wiele, na prawdę wiele rozmów na ten temat. Widzieli moje łzy, ale one ich nie ruszają. I w końcu z tej złości i smutku zaczęłam na niego mówić po imieniu, czyli " Zbyszek". To była w domu jedna wielka awantura i afera i odwrócenie się do mnie, że jak ja tak mogę do własnego ojca mówić i jak ja się zachowuje.
Nie było żadnego zrozumienia moich uczuć i było odrzucenie mnie przez resztę rodziny. Czyli w sumie wychodzi na to, że on może mnie ignorować i mi to pokazywać, a ja mam biernie to znosić .. nie wiem, jak sobie z tym wszystkim radzić już, z tymi emocjami :( Problem w tym, że ja na nich za bardzo polegam, bo tak naprawdę mam tylko jedną koleżankę, z którą rozmawiam raz na miesiąc, ma dziecko i swoje życie już więc rozumiecie. Dlatego może tak się uwiesiłam tej rodziny.
Z narzeczonym będę mogła zamieszkać dopiero za około pół roku, bo obiecał bratu pokój. (Wtedy nawet nie myślałam o zamieszkaniu). Nie wiem, jak sobie radzić z tym przerażającym smutkiem i poczuciem osamotnienia?