Przerażające zachowanie partnera, straciłam zaufanie. Co się dzieje, co powinnam zrobić?
Szanowni Państwo! Postaram się jak najkrócej. Jestem w związku od kilku lat. Partner się zmienił - w tym sensie, że niektóre jego zachowania od jakiegoś czasu to chyba przemoc (wcześniej zawsze miał rys porywczości, ale to było rzadkie i dla mnie akceptowalne). Od ponad roku są zdarzenia dla mnie nieakceptowalne, ale nie zdarza się to bardzo często. Czasem to jest przelotne, krótkie zachowania w codziennym życiu. Czasem konkretne sytuacje, zdarzenia trwające na przykład godzinę czy kilka. Jednak po ostatnim zdarzeniu jestem nadal w szoku. Partner nagle zaczął krzyczeć, strasznie. Wyzwał mnie poniżająco. (Na codzień nie używa nigdy takiego języka, w sumie pierwszy raz słyszałam jak tak się do kogoś odzywa na serio i na dodatek chodziło o mnie). Najpierw zupełnie nie wiedziałam o co chodzi. Powód okazał się niejasny, tzn. okazało się, że chodziło o sprawę wyjaśnioną dzień wcześniej (w sumie to ta sprawa wynikła z nieporozumienia, różnicy między odczuciami i sposobem bycia, nie będę szczegółowo opisywać - mówiąc krótko nie było niczyjej „winy”). Mnie serce zaczęło walić, byłam w szoku a jednocześnie starałam się z nim rozmawiać. Tłumaczyć, że to nieporozumienie itd. Tłumaczyć wszystko. A partner zatkał sobie ostentacyjnie uszy i zaczął przeglądać telefon. Ja nadal starałam się rozmawiać, mówiłam do niego. Ale nic nie mówił, patrzał się na mnie dziwnym wzrokiem, lodowate spojrzenie. Zachowałam spokój, ale po jakimś czasie popłynęły mi łzy. Nadal tak patrzał i nic nie mówił. Powiedziałam mu, że czuję się jak w horrorze. Nie zareagował. Trwało to długo zanim jakoś przekonałam go do jakiejkolwiek rozmowy, ale do końca pozostawał jakby w swoim przekonaniu i oskarżaniu mnie. Poszedł spać. Ja nie mogłam spać kilka godzin. Dopiero nad ranem, jak szedł do ubikacji i mnie zobaczył na kanapie, przyszedł, usiadł koło mnie i powiedział mi przepraszam. Ja też powiedziałam przepraszam - tłumacząc, że może coś nieświadomie zrobiłam, co go dotknęło, nieumyślnie i jeśli tak, to przepraszam. (Natomiast jego zachowania na pewno były świadome, celowe). Dalej jestem w szoku po tej sytuacji. Czuję się jak zgwałcona. Też jakbym poznała po tych wielu latach razem jakieś straszne oblicze mojego partnera. Partner zaś ma świadomość, co się wydarzyło (skoro mnie przeprosił), ale raczej ma do tego podejście, jakby to była kłótnia, sprzeczka, ostra wymiana zdań. (Dodam, że to najczęściej ja rozpoczynam rozmowę mającą na celu pracę nad naszą relacją, jak coś zgrzyta, partner ma raczej skłonność do zamiatania problemów pod dywan, i wydaje mi się, że to też najczęściej ja wyciągam rękę, by zamiast konfliktu porozmawiać i zidentyfikować jaki mamy problem). Nawet mnie spytał, jakie wyciągnęłam wnioski z tej sytuacji - tak jakby nic się takiego nie zdarzyło (ja nic nie odpowiedziałam, bo dla mnie to pytanie w kontekście tej strasznej sytuacji było poniekąd jak jej kontynuacja). Wcześniejsze sytuacje też bardzo mnie bolały - raz mnie uderzył (ale tylko raz się to zdarzyło, szturchnął w rękę), sytuacje wybuchów złości, zmienianie wcześniejszych ustaleń, ostentacyjne milczenie, odchodzenie tak że muszę za nim gonić, patrzenie z pogardą, używanie ironii, przedrzeźnianie, przekierowywanie dyskusji z rozmowy o problemie na to, że wymyślam lub że „mnożę problemy” itp. Jednak ta ostatnia sytuacja była tak „mocna”, że w sumie nadal jestem w szoku, a to już kilka dni. Z drugiej strony te wcześniejsze wtedy też mi się chyba wydawały „mocne”, ale ta ostatnia je „przebiła”. Ale też nie wiem, czy to wszystko rzeczywiście jest jakąś formą przemocy czy tylko tak to nadmiernie interpretuję i rzeczywiście „mnożę problemy”, co byłoby chyba przemocą wobec partnera. Mam zamiar porozmawiać z partnerem o tej ostatniej sytuacji, ale chcę najpierw to przemyśleć. Tak na prawdę, żeby patrzeć prawdzie w oczy, to gdyby chodziło nie o mojego partnera, ale o obcą mi osobę, to po takim zdarzeniu (i wcześniejszych już też) nie kontynuowałabym relacji. Ale to mój partner. Dodatkowo mam uczucie, że w takich sytuacjach jakbym była oskarżona i musiała się bronić, że z dystansu widzę to tak, że jakby podstawą jest jednak perspektywa partnera, a nie wspólna, tj. jego i moja jako równoprawne; czuję jakby dysproporcję w tym, czyje uczucia się liczą, kto jest odpowiedzialny itd. i na dodatek ja jakby z automatu temu ulegam, tak jakby samo się to działo (choć oczywiście wiem, że samo się jie dzieje). Jestem więc w niepewności, jak to wszystko widzieć. Może rzeczywiście „mnożę problemy”, jestem przewrażliwiona i zbyt wszystko drążę i nie ma sensu wracać do tej ostatniej sytuacji, omawiać jej - skoro partner mnie przeprosił i ja jego. Może nie powinnam już rozmawiać o tej sytuacji, mimo że mnie zmroziła i zszokowała. (Ogólnie myślę, że mamy jakiś problem z komunikacją, o czym już kilka razy spokojnie partnerowi mówiłam). Boję się jednak, co może znów nastąpić. Straciłam też poniekąd zaufanie do tego, że znam partnera - najbliższą mi osobę. Jak Państwo widzą, mam problem z oceną sytuacji - co się właściwie dzieje i jak reagować. Z góry bardzo dziękuję za ewentualny Państwa komentarz.
Opisywane przez Panią zachowania ze strony Pani partnera mają charakter zachowań przemocowych, głównie widać tu przemoc werbalną i psychiczną. Proszę nie umniejszać swoim reakcjom i odczuciom na zachowanie ze strony partnera. To co w takich sytuacjach liczy się najbardziej, to Pani poczucie bezpieczeństwa. Jeśli nie czuje się Pani bezpiecznie ze swoim partnerem, to jest to sygnał aby podjąć odpowiednie kroki. Temat przemocy w związku nie jest łatwy, jest bardzo wielowymiarowy ze względu na wielość czynników, które się ze sobą przeplatają - silne emocje, uczucia, przywiązanie, wspólna historia, wspomnienia, obraz osoby z czasów, gdy przemoc nie występowała, i tym podobne. To, że partner Panią przeprosił, tak naprawdę w obliczu tej sytuacji nie jest żadnym wymiernym zadośćuczynieniem, jeśli za tym nie będzie szła realna skrucha i faktyczna zmiana zachowania.
To co powinna Pani zrobić w takiej sytuacji, to przede wszystkim zadbać o siebie i swoje bezpieczeństwo. Żadna relacja nie jest warta kosztów, które są ponoszone w przypadku przemocy w relacji. Dobrze jest posiadać pewną sieć wsparcia, która pomoże Pani w kryzysie związanym z tego typu relacją - przyjaciele, rodzina, bliskie osoby. Warto byłoby również zadbać o wsparcie psychiczne - w sytuacjach przemocowych korzystnym okazać się może wsparcie osoby specjalizującej się w interwencji kryzysowej, a także psychoterapia.