Wstecz

Chcę zdystansować się od koleżanki z pracy, ponieważ czuję, że bardzo źle na mnie wpływa.

Witam. Moja koleżanka ostanio straciła męża w wypadku. Od kilku miesięcy zaangażowalam się mocniej w pomaganie jej, byciu przy niej. Pracujemy też razem. Do czasu tego wypadku czasem po pracy spotykaliśmy się z naszymi rodzinami, ale to nie było na zasadzie naszej wzajemnej przyjaźni, tak ja czułam, że to tak wygląda z obu stron, bo żadna z nas nie otwierała się. Dojeżdżając ,pracując z nią widziłam jej ciężkie chwile w pralcy, wyczuwaam gorsze nastroje. Zajmowałam się jej dziećmi, woziłam ją do psychologa, pomogłam z wizytą u psychiatry, po prostu robiłam wszystko co mogłam, by jej pomagać. Teraz za pomocą leków zaczyna się już czuć lepiej. Zaczyna się uśmiechać, żartować, być taka jak przed śmiercią męża. Wiem teraz, że za bardzo się w to wszystko jednak po czasie zaangażowałam, nie to, że żałuję, ale cały ten czas skupiałam się na niej i jej potrzebach, obserwowaniu, angażowaniu jej do aktywności itp. sama tylko nawet raz zaproponowała wspólny wyjazd na kilka dni z dziećmi. Ucieszyłam się, że to ona w końcu wyszła z inicjatywą, bo też sama nie chciałam na niej niczego wymuszać. Ale od tego wyjazdu coś w relacji z nią zaczyna we mnie pękać. Składajac sobie klocki, uświadomiłam sobie, że np. ten wyjazd jak to sama dodała, byłam jej potrzebna, bo nie chciała z kimś tam w aucie jechać, rozmawiając o kimś tam w pracy powiedziała " że pewnie ktoś nie wiedział, że dojeżdżamy razem", gdzie ja już zaczęłam mówić, że ktoś nie wiedział, że się kolegujemy. Następna i to taka sytuacja, która już wywołała u mnie duży stres, by przyjazd na jakiś piknik w plenerze, gdzie widziałam po tym jak pisze na grupie, że nie jest nim zainteresowana. Prosiłam druga koleżankę, z którą miała przyjechać, żeby ja nie namawiała, bo widzę, że nie chce. W końcu jednak przyjechała i moje w sumie nastawienie do niej było już negatywne, bo wiedziałam, że tego nie chce. Zaczęła być delikatnie zgryźliwa, zaczęła się krytyka, docinki, rozmowa w żaden sposób się nie kleiła. Na koniec tego pikniku zaproponowałam grzecznościowo mimo wszystko, by wpadły do mnie. Ona zaczęła się bardzo miotać, szukając wymówki, ale w końcu dzieci ja namówiły, z czego zadowolona nie była. Po przyjeździe do mnie powody, dla których nie chciała jechać do mnie, ustały. Co jednak bardzo mnie zdenerwowało, bo nie lubię jak ktoś coś robi na siłę, a z nią tak było. Cała sytuacja i wcześniej spowodowała u mnie taki duży wyczuwalny fizycznie stres, który powodował taka nerwowość. Myślałam, że następnego dnia wszystko się uspokoi, ale nie. Widząc ją wzrastało we mnie w dalszym ciągu rozdrażnienie, puls mocno bił, wieczorem był na poziomie 100/120, następnego dnia doszło kołatanie serca i duszność. Ze względu na to, że się źle czułam ona zaproponowała pomoc, że zawiezie mnie do lekarza, później ta propozycja już była przymusem, że mam jechać z nią i tyle. Wiem, że starała się mi pomóc, ale nie czułam już wtedy, że chce z nią jechać do szpitala. W drodze już do domu zarzuciła fochem, a wcześniej mocno mnie skrytykowała słowami, które bardzo mnie dotknęły. Serducho po podaniu leku się uspokoiło. Od tyg jestem na urlopie, wysypiam się ( bo od kilku msc to spanie źle wygląda, budzenie się kilka razy na noc, całkowite wybudzenie już o 4 i brak snu) się bez budzenia do 8/9. Przez ten prawie tydzień się z nią nie widziałam, do wczoraj gdzie odwoziłam jej córkę z placu zabaw. Nie liczyłam, że ja spotkam, bo miała być w pracy, wróciła wcześniej. Usiadłam na chwilę, zaczęłyśmy rozmawiać głównie o pracy. I wtedy się zaczęło, wróciło kołatanie serca, puls jak wróciłam 116, no i noc to już była tragedia. Wiem i czuję, że ten mój stan zdrowia jest nią powodowany, ale nie wiem jak sobie z tym poradzić. Wiem, że będziemy się widywać, bo też praca, chce jej dalej pomagać jak tylko będzie tego chcieć, ale nie chce już wychodzić z inicjatywami. Nie wiem co dalej. Lubię ją, przyjaciółkami nie byłyśmy, nie jesteśmy i raczej nie będziemy. Ale nie wiem co dalej. Wiem jak się zaczęłam dystansować do niej w pracy, to slyszałam, że mam zły humor lub że jestem tak zapracowana, że nie mam dla niej czasu.

Gabrysia

w zeszłym miesiącu
Izabela Czak-Kunert

Izabela Czak-Kunert

Dzień dobry, rozumiem, że jest Pani w trudnej sytuacji, gdzie z jednej strony chce Pani wspierać koleżankę, ale z drugiej czuje, że obecność tej osoby wpływa negatywnie na samopoczucie. Reakcje fizyczne, takie jak kołatanie serca i stres, są sygnałami, że może być konieczne ustanowienie pewnych granic. To naturalne, że po intensywnym okresie wsparcia pojawia się uczucie wyczerpania.  Może warto otwarcie porozmawiać z koleżanką o swoich odczuciach i potrzebie dystansu, jednocześnie wyrażając chęć pomocy, gdy będzie tego potrzebowała. Wyrażenie swoich uczuć w sposób spokojny i szczery może pomóc w rozwiązaniu napięć.

Jeżeli relacja ta wywołuje u Pani silne negatywne emocje, być może dobrze byłoby skonsultować się z psychologiem, aby znaleźć najlepszy sposób na zarządzanie tą sytuacją. Kluczowym może okazać się znalezienie równowagi między pomaganiem innym a dbaniem o własne potrzeby.

Pozdrawiam 

w zeszłym miesiącu
Anna Szczubełek

Anna Szczubełek

Rozumiem, że sytuacja, w której się znalazłaś, jest bardzo trudna i wywołuje u Ciebie duży stres. Zaangażowanie się w pomaganie koleżance po stracie męża było z pewnością szlachetnym działaniem, ale wydaje się, że zaczyna to wpływać negatywnie na Twoje własne zdrowie i samopoczucie.

Ważne jest, abyś uznała swoje uczucia i potrzeby. Masz prawo czuć się zmęczona, zestresowana i potrzebująca przestrzeni dla siebie. Pomaganie innym nie powinno odbywać się kosztem Twojego zdrowia psychicznego i fizycznego.

Warto też zastanowić się nad ustaleniem jasnych granic w relacji z koleżanką. Pomaganie jej jest ważne, ale musisz również zadbać o siebie. Granice pomogą Ci uniknąć nadmiernego zaangażowania i przeciążenia. Możesz np. zdecydować, ile czasu chcesz poświęcić na pomoc, a ile na swoje własne potrzeby.

Jeśli czujesz, że relacja z koleżanką zaczyna Cię przytłaczać, spróbuj otwarcie i delikatnie porozmawiać z nią o swoich uczuciach. Możesz wyjaśnić, że potrzebujesz trochę przestrzeni i czasu dla siebie, ale nadal jesteś gotowa jej pomagać w miarę swoich możliwości.

Zauważ, jakie sytuacje wywołują u Ciebie największy stres i jak na nie reagujesz. Może warto prowadzić dziennik, w którym zapisujesz swoje odczucia i reakcje. To pomoże Ci lepiej zrozumieć, co dokładnie powoduje Twój stres i jak możesz na to reagować.

Pamiętaj, że dbanie o siebie nie oznacza egoizmu. Aby skutecznie pomagać innym, musisz być w dobrym stanie psychicznym i fizycznym. Twoje zdrowie jest równie ważne, jak zdrowie osób, którym pomagasz.

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne