
Jak radzić sobie z lękiem przed samotnością i brakiem sensu życia kiedy dzieci dorastają
Mam problem z opowiadaniem o swoich lękach, wolę je opisywać. Boję się zostawać sama, że dzieci się już niedługo wyprowadzą, nie widzę sensu życia.
Ewa

Katarzyna Organ
Pani Ewo,
nie każdy potrafi wprost mówić o swoich lękach, zwłaszcza kiedy wydają się one bardzo realne i mocni zagrażające. Lęk przed samotnością związany z opuszczeniem domu przez dzieci jest dosyć powszechnym zjawiskiem, w końcu ktoś, kto był zawsze, nagle jest daleko i zmienia się całe nasze życie. Są to niewątpliwie trudne chwile, ale mogą też stanowic początek nowego etapu w życiu. Utrata codziennej bliskości z dziećmi może wywoływać poczucie pustki i zagubienia – to coś, co wielu rodziców przeżywa i co wymaga czasu, troski i wsparcia, by na nowo odnaleźć sens i kierunek.
Proszę pamiętać, że to, że dzieci się wyprowadzają nie oznacza, że przestaje Pani być ich mamą, one nadal będą potrzebowały rozmowy z Panią i Pani obecności. W tym trudnym okresie warto, aby skupiła się Pani na swoich przeżyciach i pozwoliła sobie odczuć również smutek, ale warto też może wrócić do starych pasji, albo poszukać nowych? Być może w Pani miejscowości są jakieś grupy wsparcia, które mogą Panią wesprzeć w tym okresie zmiany?
Jeśli to uczucie strachu przed samotnością jest przytłaczające proszę poszukać profesjonalnej pomocy i wsparcia.
trzymam za Panią kciuki
z pozdrowieniami
Katarzyna Organ
psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Magdalena Pardo
Witaj Ewo,
wyobrażam sobie, że emocje, które masz w sobie są trudne, podobnie jak wizja tego, że Twoje dorosłe dzieci niedługo opuszczą rodzinny dom. W takich momentach lęk, poczucie straty lub smutek to zupełnie naturalne reakcje. Lęk rodzica związany z opuszczeniem domu przez dorosłe dziecko i jego wyprowadzką jest bardzo powszechny. To emocjonalne doświadczenie wiąże się z obawami o utratę bliskości, poczuciem pustki czy troską o dobro dziecka.
Pamiętaj, że to naturalny etap w życiu rodzica i dziecka, a z czasem emocje zwykle się stabilizują, a relacje nabierają nowego, dorosłego wymiaru.
Rozumiem, że to, co czujesz, jest trudne i trudno jest ci o tym mówić. Opisywanie swoich lęków może być dla Ciebie ważnym krokiem w zrozumieniu ich i znalezieniu wsparcia.
Warto spróbować podzielić się tymi uczuciami z bliską osobą, lub specjalistą (np. psychologiem), którzy pomogą Ci przejść przez ten trudny czas.
Jeśli czujesz, że myśli o braku sensu życia są przytłaczające, ważne jest, abyś szukała pomocy u specjalistów. Nie musisz zostawać z tym lękiem sama Ewo, są ludzie, którzy mogą udzielić Ci odpowiedniego wsparcia w tej trudnej sytuacji.
Pozdrawiam,
Magdalena Pardo
psycholożka

Justyna Bejmert
Ewo,
To bardzo ważne, że potrafisz o tym napisać – to już pierwszy krok, by nie zostać z tym wszystkim w samotności. Opisywanie swoich lęków to dobra forma wyrażania emocji, zwłaszcza gdy mówienie o nich na głos wydaje się zbyt trudne. To nie jest „gorszy sposób” – to Twój sposób.
Lęk przed samotnością, poczucie pustki, strach, że dzieci odejdą i zostaniesz sama – to wszystko bardzo głęboko dotyka i może sprawiać, że świat traci sens. Ale to też sygnał, że coś bardzo potrzebuje uwagi, troski i zrozumienia.
Zachęcam Cię do kontaktu z psychologiem. Możesz też prowadzić dziennik, w którym możesz zapisywać swoje obawy, lęki.
Pozdrawiam Cię ciepło,
Justyna Bejmert
Psycholog

Karolina Bobrowska
Dzień dobry,
To naturalne, że w tej sytuacji czuje Pani lęk. Zmiany wynikające z toku życia człowieka (wyprowadzka dzieci z domu) są momentami wysoko kryzysogennymi, czyli mogą nas doprowadzić do kryzysu. Napisała Pani, że nie widzi Pani sensu życia - w tej sytuacji warto jak najszybciej skonsultować się z psychologiem. Rozumiem, że opowiadanie o lękach jest dla Pani trudne. Proszę jednak pamiętać, że my psychologowie jesteśmy po to, aby wspierać osoby w trudnych momentach.
Pozdrawiam serdecznie
Karolina Bobrowska

Tomasz Pisula
Dzień dobry, Pani Ewo,
To, że trudno jest mówić o lęku, jest zupełnie naturalne. Potrzebujemy bezpiecznej relacji, aby móc dzielić się tym, co trudne. Taka relacja – w której możemy otwarcie mówić o swoich lękach – ma ogromne znaczenie dla naszego dobrostanu. Samo nazwanie emocji i wypowiedzenie ich na głos może znacząco zmniejszyć ich siłę i wpływ na nasze codzienne funkcjonowanie.
Moment, w którym dzieci opuszczają dom rodzinny, nazywamy w psychologii syndromem pustego gniazda. Często wiąże się on z poczuciem utraty sensu, kierunku, a także z pytaniami o to, co dalej. To naprawdę trudny etap w życiu – warto wtedy z życzliwością skierować uwagę ku sobie i zastanowić się: co jest dla mnie ważne? Co może dać mi poczucie spełnienia i bliskości?
Czasem lęk przed samotnością może wiązać się z głębszymi, egzystencjalnymi obawami – na przykład przed śmiercią. To naturalne, że takie myśli pojawiają się w przełomowych momentach, jak ten, gdy dzieci usamodzielniają się i ruszają w swoją drogę.
W takich chwilach szczególnie ważne jest, by nie zostawać samemu z trudnymi uczuciami. Warto poszukać nowych aktywności, przestrzeni, gdzie można budować relacje i czuć się częścią wspólnoty. Czasem pomocna może być również psychoterapia – miejsce, w którym w bezpiecznej atmosferze można przepracować ten etap, nadać mu sens i odzyskać wewnętrzną równowagę.
Z poważaniem,
Tomasz Pisula
Psycholog, psychoterapeuta.

Małgorzata Wysocka
Droga Ewo,
To, co opisujesz – lęk przed samotnością, przed tym, że dzieci odejdą, i poczucie braku sensu – to głęboko ludzkie doświadczenie. W psychologii rozwojowej, szczególnie w koncepcji Erika Eriksona, ten moment w życiu często wpisuje się w etap, który nazywa się „generatywność kontra stagnacja”. Pojawia się zazwyczaj w wieku średnim – między 40. a 65. rokiem życia – i dotyczy bardzo ważnego pytania: „Czy moje życie ma sens poza mną? Czy coś po sobie zostawiam?”
Jeśli człowiek ma poczucie, że tworzy, że daje coś od siebie – czy to przez wychowywanie dzieci, tworzenie projektów, wspieranie innych – wtedy rozwija się tzw. generatywność, czyli wewnętrzne poczucie celu i sensu. Ale jeśli te role się kończą, dzieci się usamodzielniają, a Ty nie wiesz, co teraz miałoby być dalej – wtedy może pojawić się uczucie stagnacji, pustki, a nawet kryzys tożsamości. To nie znaczy, że coś jest z Tobą nie tak – wręcz przeciwnie, to znak, że Twój system wartości i potrzeb się przekształca. Takie momenty są trudne, ale jednocześnie bardzo ważne – to punkty zwrotne w życiu, które zapraszają do zmiany.
Piszesz, że boisz się zostawać sama – i to jest bardzo ważny sygnał. Nie chodzi tylko o to, że boisz się fizycznej samotności, ale o coś głębszego: że zniknie rola, która była fundamentem Twojej codzienności. Rola matki, która była zawsze potrzebna, obecna, na straży. To zrozumiałe, że bez tej roli świat może wydawać się pusty. Ale może to jest też moment, kiedy możesz zacząć zadawać sobie pytania: „Czego ja teraz potrzebuję? Co jeszcze mogłabym przeżyć, poczuć, stworzyć – już tylko dla siebie?”
Jeśli łatwiej Ci pisać – to okej. To nie jest teraz Twój największy problem. Najważniejsze jest to, co ten lęk próbuje Ci powiedzieć. Bo lęk zawsze o czymś mówi. Mówi o czymś, co postrzegasz jako zagrożenie – nie zawsze fizyczne, często emocjonalne, egzystencjalne. To może być lęk przed samotnością, przed utratą sensu, przed byciem nieważną, niezauważoną, przed tym, że nie będzie już nikogo, dla kogo jesteś „kimś”.
Zazwyczaj pod lękiem kryją się inne uczucia – smutek, żal, poczucie opuszczenia, czasem złość, że coś nie potoczyło się tak, jak miało. Dlatego konfrontacja z lękiem bywa trudna – nie tylko z powodu jego intensywności, ale też dlatego, że chronią nas przed nim różne mechanizmy obronne. Każdy z nas je ma – to zupełnie naturalne. Ale czasem te mechanizmy, choć kiedyś pomagały, dziś blokują dostęp do prawdy o sobie. Dlatego tak cenna może być praca terapeutyczna – przestrzeń, w której możesz bezpiecznie podejść bliżej do tego, co trudne, bez przymusu, we własnym tempie. Bo lęk to nie wróg – to informacja. A Ty masz prawo ją usłyszeć wtedy, kiedy będziesz gotowa.
W terapii często mówimy, że sens nie musi być głośny, spektakularny. Czasem przychodzi po cichu – kiedy pozwalasz sobie po raz pierwszy naprawdę odpocząć. Kiedy odkrywasz, że nie musisz być już tylko dla innych, że możesz być dla siebie. Tylko ja być dla siebie, kiedy sensem mojego życia było żyć dla innych? Kiedy uczysz się być swoją własną obecnością – spokojną, czułą, wystarczającą. Zalecam skorzystanie z pomocy psychologicznej. Lepiej się temu przyjrzeć i wspomóc zanim pojawi się, bądź nasili depresja.
Z uściskami
Małgorzata Wysocka
Rozplątani. Gabinet Psychologiczny.

Yolanda Bolívar-Wardas
Dzień dobry
Lęk przed samotnością czy przed tym, że dzieci się wyprowadzą, może wiązać się z głębszym doświadczeniem pustki, utraty sensu, zmiany w życiu. Za takimi uczuciami często stoją potrzeby bycia w więzi, bliskości, czucia się potrzebną.
Z mojej perspektywy jako psychoterapeutki to, co może pomóc, to przyjrzenie się tym uczuciom z łagodnością i ciekawością, najlepiej w bezpiecznej relacji – np. w procesie terapeutycznym. Taka rozmowa pozwala nie tylko wyrazić lęk, ale też odnaleźć w nim coś o sobie – o swoich potrzebach, pragnieniach, tęsknotach. A czasem nawet – od nowa zbudować poczucie sensu.
Pozdrawiam
Yolanda Bolivar-Wardas
Psycholog/Psychoterapeuta

Marcin Łazarski
Dziękuję za podzielenie się swoimi obawami. Czasami pisanie jest łatwiejsze, niż konfrontowanie się z terapeutą i mówieniem o swoich problemach. Jednakże nie poddawałbym się. Zmiany zawsze są trudne i wymagają przede wszystkim zmian w nas samych. Wprowadzenie zmian dotyczących funkcjonowania, trybu dnia codziennego, wsparcia ze strony innych ludzi, codziennej rozmowy z kimś zaufanym. Zadbałbym o wsparcie specjalistów w tym momencie - zacząłbym od psychoterapeuty. On powinien skonsultować i powiedzieć, co dalej. Proszę pamiętać, że pisanie o swoich emocjach może przynosić ulgę, ale to profesjonalna pomoc jest jedyną drogą, żeby poczuć się lepiej. Jeśli pojawiają się myśli samobójcze - bezwzględnie zalecam konsultacje u psychiatry.

Aleksandra Wincz- Gajda
Szanowna Pani Ewo,
Jeśli znajduje się Pani na etapie opuszczania gniazda przez dzieci, to całkowicie zrozumiałe, że przeżywa Pani kryzys. W tej sytuacji rzeczywiście może być konieczne ponowne zdefiniowanie sensu życia. Jeśli opieka nad dziećmi i angażowanie się w ich sprawy stanowiły ogromną część Pani życia, to teraz, kiedy to się zmieni, bardzo ważne może okazać się większe uwzględnienie innych relacji, związku, pracy, hobby, sposobów spędzania wolnego czasu.
Być może korzystnym doświadczeniem byłby kontakt z psychologiem, grupą terapeutyczną (na przykład w Oddziale Dziennym), grupą wsparcia złożoną z osób w podobnym wieku.
Gorąco Panią zachęcam, by skonfrontować się z problemem opowiadania o sobie. Wszyscy jesteśmy istotami społecznymi i potrzebujemy życzliwego świadka, towarzysza, by przezwyciężać nasze wewnętrzne trudności.
Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra Wincz- Gajda
psycholog, psychoterapeuta

Weronika Babiec
Pani Ewo,
Przez wiele lat prawdopodobnie to właśnie bycie mamą - obecną, zaangażowaną, potrzebną, było dla Pani ważną rolą, źródłem sensu, kierunku, codziennego rytmu. Teraz kiedy ta rola zaczyna się zmieniać, mogą pojawiać się trudne emocje, w tym lęk i poczucie braku sensu.
Kiedy życie się zmienia, dzieci dorastają, a świat wokół jakby „przyspiesza” – wielu rodziców osób czuje pustkę, zagubienie, smutek. I czasem trudno wtedy zobaczyć, co jeszcze mogłoby dawać sens, kiedy to, co dotąd było najważniejsze, zaczyna się zmieniać.
Jest Pani w bardzo ważnym i trudnym momencie życia, który domaga się czułości, wsparcia i może też nowego kierunku. Być może to czas, żeby zacząć stopniowo dawać uwagę sobie, swoim potrzebom, pasjom, rzeczom, które były odkładane „na potem”.
Jeśli jednak trudno Pani samodzielnie odnaleźć ten nowy kierunek, zachęcam, żeby zastanowić się nad wsparciem psychologa, który może Pani pomóc z doświadczanymi trudnościami oraz będzie towarzyszyć w poszukiwaniu nowego kierunku.
Życzę wszystkiego dobrego,
Weronika Babiec
Psycholożka, Terapeutka ACT

Zobacz podobne
Dzień dobry. Dziękuję za poprzednia odpowiedź. Teraz pytanie dotyczy syna 11 lat. Ostatnio bardzo zaczyna kłamać i oszukiwać. Nie stosuje się do zasad, które są i były omawiane chyba 1000 razy. Liczy się tylko komputer i telefon. Nic się nie liczy, tylko granie. Np. zostaje sam w piątki, bo pracujemy na rano. Do szkoły idzie na 10 to, zamiast odpoczywać lub powtórzyć sobie materiał przed sprawdzianem to gra do tchu i na ostatnią chwilę się szykuje do szkoły. Nie myje zębów, tylko ubiór i szybko szkoła, aby zdarzyć. Wiem, że tak robi, gdyż pewnego dnia zastawiłam włączony dyktafon, bo od pewnego czasu podejrzewałam, że syn oszukuje. Jak radzić sobie z taka sytuacja. Jestem bardzo zmęczona i sfrustrowana takim zachowaniem. .dziekuje za odpowiedź to tego pytania . Dodam, że syn ma wyliczony czas pół godziny dziennie na telefonie. Komputer godzinę dziennie. Tylko syn wykańcza komputer pod naszą nie obecność i nas oszukuje. Ufałam mu, dlatego nie chowaliśmy kabli np. aby nie grał. Zabranie telefonu i komputera nic nie pomaga. Mój mąż to oaza spokoju, ale jeżeli już podnosi głos na syna, to już się dzieje źle. Syn demoralizuje dom, proszę go o zrobienie łóżka, to nie robi i jeszcze śmieje się w twarz i mówi, co mi zrobisz. Nie ukrywam, że czasami mam dość. Dodam, że syn nas traktuje jak śmieci