Left ArrowWstecz

Przeprowadzka do Holandii na magisterkę: rozczarowanie, samotność i stres a decyzja o powrocie

Przeprowadziłam się tydzień temu do Holandii i już chcę wrócić. Od początku mi coś nie pasowało, choć na początku podobało mi się miasto, jednak czułam, że to nie to. Przeprowadziłam się tu na studia magist. i pierwszy dzień był straszny, zajęcia, na których nie mogłam się skupić, były strasznie nudne, tego samego dnia wprowadzenie do mieszkania. Nie miałam nawet czasu nic zjeść. 
Współlokatorzy okazali się beznadziejni - kompletnie nie sprzątają, ja musiałam posprzątać nasz dom, a przy zwracaniu im uwagi albo się wypierają albo ignorują prośby. Ludzie na studiach są kilka lat młodsi ode mnie i każdy po zajęciach idzie prosto do domu, ja proponowałam jakieś wyjście, ale na razie bez wzajemności. 
Ogólnie to bardzo zawiodła mnie też uczelnia, bo wykłady są strasznie nudne i nie jestem w stanie na nich wysiedzieć. Problem w tym, że ta wyprowadzka była jedyną szansą na zmianę życia, bo w Polsce byłam nieszczęśliwa w mieście, w którym mieszkam od lat i moja sytuacja była niemożliwa do funkcjonowania na codzień. Również samotność, nie mogłam znaleźć pracy po studiach. 
Tak więc wszędzie gdzie próbuję jest coś nietak. Tylko, że powrót będzie kosztowny, nie mam pojęcia jak zabiorę te rzeczy z powrotem, moj tata specjalnie przywiózł je samochodem z Polski, a teraz nie wiem co z nimi. Jaką ja znajdę pracę, skoro miałam problem ze znalezieniem pracy już od dluzszego czasu? 
Teraz nic już mi się nie chce, nie wyobrażam sobie już musieć cokolwiek, jestem wyczerpana, wypalona, nie mam siły na to wszystko. 
Albo popełniłam ogromny błąd przyjeżdżając do Holandii, albo popełnię wyjeżdżając z niej. Biję się z myślami, czy mam się zmusić, bo studia trwają rok, ale nie widzę tutaj życia kompletnie, spędzam tutaj dnie w taki sposób, że spinam się że współlokatorzy znowu nie posprzątali, potem chodzę na wykłady, na które nie mam motywacji się przygotowywać, wracam z bólem głowy, jedzenie jest tutaj strasznie drogie a gotowanie mi nie wychodzi, czasami rozmawiam z jakąś znajomą, ale nie widzę z drugiej strony chęci na nawiązanie głębszej znajomości. 
Nie mam pojęcia, co chciałabym robić zawodowo. Z drugiej strony, czuję tutaj jakiś rodzaj wyciszenia i spokoju, którego w Warszawie nie zaznałam. 
Nie czuję jednak dostępu do samej siebie, czuję się jak dziecko, które musi gdzieś za karę siedzieć. Spodziewałam się z tyłu glowy, że pewnie się nie odnajdę, jednak zmusiłam się prawdę mówiąc do wyprowadzki, aby zmienić scenariusz życia.

User Forum

Anonimowo

1 miesiąc temu
Elżbieta Byzdra-Rafa

Elżbieta Byzdra-Rafa

Dzień dobry🙂

Pisze Pani o trudnościach, jakie pojawiły się w nowym miejscu, w nowym środowisku. Tydzień to bardzo krótki czas na adaptację do nowych realiów. To naturalne, że mogą pojawiać się różne emocje i myśli  (żal, złość, smutek, niechęć, pragnienie powrotu...) warto dać sobie trochę więcej czasu na adaptację i trochę więcej troski kierowanej do samej siebie i uważności na Pani własne potrzeby, takie, które są możliwe do spełnienia w obecnej, trudnej sytuacji. Zachęcam też Panią do sięgnięcia po wsparcie lekarza psychiatry. Leki rozpoczną działanie dość szybko i mogą obniżyć poziom lęku, zatrzymać natrętne, powtarzające się myśli, wpłynąć na poprawę koncentracji i na ogólne odczucie spokoju. 

Sugeruję też Pani rozpoczęcie terapii indywidualnej. Choć na skutki trzeba dłużej czekać, efekty terapii są znacznie trwalsze.  Na terapii będzie mogła Pani "przepracować" obecną trudną sytuację (emocje, natrętne myśli, chęć ucieczki...) ale też przyjrzeć się przeszłości i powodom, dla których wyjazd do Holandii wydawał się jedyną sensowną opcją... Co trudnego działo się w przeszłości w Pani życiu, z czym się Pani zmagała?

Pozdrawiam i życzę dużo siły

Elżbieta Byzdra-Rafa 

terapeutka Gestalt 

1 miesiąc temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Iga Borkowska

Iga Borkowska

Dzień dobry, 
Podjęła Pani duży wysiłek - przeprowadziła się Pani do innego kraju, weszła Pani w nowe środowisko, podjęła Pani naukę, dużo Pani zainwestowała w lepszą przyszłość. Cały czas mierzy się Pani z tym zadaniem - nie czuje się tam Pani jeszcze "jak u siebie", zawarła Pani znajomości, ale nadal czuje się Pani samotna. Próbuje się Pani nauczyć czegoś nowego, ale trudno się Pani tym zaciekawić. Opisuje Pani, że ten problem trwa już w zasadzie kilka lat, wygląda więc na kryzys związany z wejściem w dorosłe życie. Z jednej strony ma Pani duże zasoby - potrafi Pani podjąć decyzję o przeprowadzce, rozpoczęciu czegoś nowego, podjąć próby nawiązania nowych znajomości. Coś jednak utrudnia Pani czerpanie z życia - radości i satysfakcji, coś w myślach kwestionuje Pani decyzje, przygnębia, osłabia. To są bardzo ważne obszary do przyjrzenia się na terapii, opisywane przez Panią odvzucia mogą wskazywać na stany depresyjne. Wskazana byłaby zatem konsultacja u psychoterapeuty. 
Pozdrawiam serdecznie,  Iga Borkowska, www.maturitas.pl

1 miesiąc temu
Justyna Majewska

Justyna Majewska

Dzień dobry

Wyjazd za granicę w poszukiwaniu lepszego życia jest bardzo odważną decyzją. Obcy język, nieznana kultura mogą pogłębiać osamotnienie i rozczarowanie. Usłyszałam jednak, że w trudnym czasie jakoś można też odnaleźć odrobione spokoju.  Jakby to było poeksplorować co tak wycisza w tym nowym miejscu?  Może te momenty mogłyby się stać „szczelinami” do poznania miejsca, które jakoś zaciekawiało i popchnęło w kierunku wyjazdu z Polski? Tydzień to dość krótki czas by zbudować relacje, poszukać czego się lubi. Może właśnie rok to dobra rama czasowa by eksplorować i sprawdzić czy jednak istnieje coś atrakcyjnego w tym miejscu? 

A gdyby tak zabrać na wycieczkę to Wewnętrzne dziecko, które do tej pory poczuło się ukarane i poszukać czego mu potrzeba w Holandii? Pokazać mu miejsca, w których będzie się dobrze bawiło a nie nudziło ?


Pozdrawiam serdecznie 

Justyna Majewska 

Psycholog, Sandplay Therapy Practitioner

 

mniej niż godzinę temu
Lucio Pileggi

Lucio Pileggi

Przeprowadzka do innego kraju, pierwsze kroki w nowym miejscu, bycie cudzoziemcem, to naprawdę wielkie wyzwanie. Wymagają od nas dużo siły w tworzeniu umiejętności adaptacji i elastyczności.
Więc naprawdę współczuję Pani uczucia zagubienia i obawy, szczególnie dlatego, że miała Pani wielkie oczekiwania i bardzo chciała znaleźć nowe miejsce dla siebie.

 

Jednak pisze Pani, że minął tydzień. To jest jeszcze trochę za mało, aby stwierdzić, że naprawdę nie jest to odpowiednie miejsce dla nowych doświadczeń. To nie znaczy, że trudności, których Pani doświadcza, są nieważne. Ale na każdy problem można znaleźć rozwiązanie, które nie musi oznaczać tylko powrotu do Polski. Na przykład, jeżeli współlokatorzy nie są dla Pani mili, można poszukać pokoju gdzieś indziej. Albo, jeżeli na uczelni ludzie nie są otwarci na poznawanie nowych osób, może są inne miejsca, gdzie można nawiązać relacje.

 

Także Holandia i uczelnia nie muszą być od razu idealnym miejscem – mogą po prostu być kolejnym krokiem w rozwoju dla Pani. Może za rok otworzą się inne drzwi: w Holandii, w Polsce albo gdzieś indziej.

 

Może się zdarzyć, że w końcu Pani obawy okażą się prawdziwe i będzie konieczny powrót do Polski, aby zadbać o swój dobrostan. Ale sugerowałbym na razie traktować każdy problem powoli i krok po kroku eksperymentować oraz próbować inne rozwiązania. W tym mogą pomóc rodzina albo koledzy.

 

Jeżeli uważa Pani, że potrzebuje w tym wsparcia, psycholog może pomóc i udzielić nowych strategii adaptacji i rozwiązywania problemów.

 

Trzymam kciuki

Lucio Pileggi, Psycholog

1 miesiąc temu
Sylwia Szulecka

Sylwia Szulecka

Szanowna Pani,

opisuje Pani trudny czas adaptacji do zmiany. Przeprowadzka do innego kraju, podjęcie nowych studiów, nowe środowisko - wszystko to są ogromne wyzwania życiowe. Trudno się do nich przyzwyczaić w ciągu tygodnia. Czas bywa tutaj pomocny. Czas i łagodne troskliwe traktowanie siebie samej - z założeniem, że ma Pani prawo być trudno. 

Warto, by przyjrzała się Pani powodom, dla których - jak Pani pisze - "zmusiła się" Pani do wyprowadzki. Co tak naprawdę chciała/chce Pani zmienić i czy ta przeprowadzka w ogóle taką zmianę umożliwia?

 

Mam nadzieję, że uda się Pani odpowiedzieć na ważne dla siebie pytania.

Pozdrawiam serdecznie

 

 

Sylwia Szulecka

psycholog-seksuolog, psychoterapeutka

1 miesiąc temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry,

czytając Pani wpis miałam poczucie, że bardzo dużo rzeczy wzięła Pani na siebie w ostatnim czasie. Przeprowadzka do innego kraju, studia, nowe mieszkanie, nowe osoby. To naprawdę spore obciążenie. Zastanawiam się na ile to wszystko, co Pani teraz odczuwa, bardziej wynika z przeciążenia i wypalenia, niż realnie dowodzi temu, że przeprowadzka była złą decyzją. Być może warto dać sobie teraz trochę czasu, nie wywierać na siebie presji, że musi Pani koniecznie cieszyć się z przeprowadzki do Holandii i każdego dnia czerpać z tego satysfakcję. Początki bywają trudne. Myślę, że warto teraz skupić się na drobnych krokach, zadbać o rutynę dnia, sprawiać sobie choćby małe przyjemności, zamiast usilnie próbować odpowiedzieć sobie na pytanie: zostać czy wrócić? Jeśli emocje, których Pani doświadcza są bardzo silne, a wątpliwości wciąż się mnożą, warto rozważyć spotkanie z psychologiem.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Justyna Bejmert

Psycholog

1 miesiąc temu
Anna Kapelska

Anna Kapelska

Dzień dobry,

 

Na początku gratuluję Pani podjęcia trudnej decyzji - zmiana miejsca zamieszkania i przeprowadzka do innego kraju wymaga sporej odwagi! 

Pisze Pani, że jest w nowym miejscu od tygodnia. Wykłady nie okazały się dla Pani ciekawe a współlokatorzy nie reagują na Pani prośby dotyczące porządku - czy widzi Pani jakąś możliwość ustalenia obowiązków w domu?

 

Proszę też pomyśleć, jak Pani pobyt może się rozwinąć - tydzień to naprawdę niewiele, być może czekają na Panią wydarzenia lub osoby, które sprawią, że zmieni Pani spojrzenie na pobyt tam? Co Pani myśli o zastosowaniu takiej zasady ciekawości jak u małego dziecka na zasadzie poznawania i odkrywania nowego miejsca?  Wspomina też Pani, że mimo wszystko znajduje tam Pani swoiste wyciszenie - może warto za tym podążyć? 

 

Wspomina Pani też o tym, że nie wie, co chce robić zawodowo. Czy są takie obszary, w których czuje się Pani spełniona, coś co Pani lubi robić, a może lubiła jako dziecko?

Serdecznie zachęcam do poeksplorowania również w tym obszarze. 

 

Brak dostępu do samej siebie może być ważną wskazówką - z jednej strony oporem do postawienia sobie trudnych pytań ( jest Pani w trakcie studiów, na etapie wyboru ścieżki życiowej, zawodowej, w nowym, nieznanym miejscu ) a z drugiej cennym drogowskazem, który nakłania do spotkania się z sobą, czego serdecznie Pani życzę. 

Wszystkiego dobrego.

 

Anna Kapelska

1 miesiąc temu
Sylwia Harbacz-Mbengue

Sylwia Harbacz-Mbengue

Witaj,

rozumiem, że przeżywasz dużo trudnych emocji. Daj sobie czas, to dopiero tydzień, a szok kulturowych i adaptacyjny czasem trochę trwa. Poszukaj wsparcia. W Holandii prawdopodobnie istnieją grupy wsparcia dla obcokrajowców. Proponuję też wyznaczyć granice ze współlokatorami, np. poprzez rozmowę o podziale obowiązków.

Jesli zauważasz, ze coś przynosi spokój i ukojenie to postaraj się robić tego więcej.

 

Pozdrawiam serdecznie

Sylwia Harbacz-Mbengue 

Psycholog

1 miesiąc temu
Katarzyna Świdzińska

Katarzyna Świdzińska

Brzmi to tak, jakbyś znalazła się w ogromnym rozdarciu. Z jednej strony w Polsce było Ci bardzo trudno i chciałaś zmiany, z drugiej tu, w Holandii, czujesz rozczarowanie, samotność i brak energii. Adaptacja do nowego miejsca to proces, który często zaczyna się od kryzysu, chaosu, tęsknoty i poczucia, że to się nie uda. Twoje ciało i psychika po prostu mówią Ci teraz: „potrzebuję odpoczynku, bezpieczeństwa i czasu, żeby oswoić się z tym wszystkim”.

Może być tak, że zostanie w Holandii pozwoli Ci zbudować coś nowego, ale nie musisz od razu decydować o całym swoim życiu. Możesz na razie dać sobie małe kroki: zadbać o rytm dnia, poszukać jednej rzeczy, która daje Ci chwilę przyjemności czy spokoju, powoli sprawdzać inne możliwości (np. grupy studenckie, spotkania Polaków, wsparcie psychologiczne na uczelni). A jeśli po czasie poczujesz, że to naprawdę nie Twoje miejsce, to decyzja o powrocie nadal będzie możliwa.

 

Pozdrawiam, 

Katarzyna Świdzińska, Psycholog 

1 miesiąc temu

Zobacz podobne

Dzień dobry. Chciałam zapytać jak być bardziej pewnym siebie i asertywnym? Półtora roku temu urodziłam dziecko od tego czasu moja pewność baaaardzo spadła. Miałam okazje zmienić prace na lżejsza. Umysłowa. Jednak wycofałam się bo bałam się ze sobie nie poradzę. We wszystkim widze swoją porażkę. Ze będą się ze mnie śmiali i wytykali mnie palcami, gdy coś pójdzie nie tak…
Od lat borykam się z apatią. Nie mam planów na siebie. Na swoje życie. Na jutrzejszy dzień. Nawet na dzisiejszy. Stałą pracę zaczęłam na początku stycznia - od tego czasu miałam tylko 1 dzień "wolny" - ze względu na przeprowadzkę do kawalerki. Nie umiem przestać pracować. Mam wtedy poczucie straty pieniędzy, czasu. Liceum skończyłam w kwietniu ubiegłego roku. W tym czasie mieszkałam u rodziców. Od maja aż do września wyszłam z domu - dosłownie z domu, choćby do psa - jakieś 3 razy. Nigdzie indziej. Potrafiłam całymi dniami spać, marnować czas. Nie mam ambicji, planów na siebie, a mój stan apatii utrzymuje się ze mną aż od czasów gimnazjalnych. Do tego chroniczny smutek i żal wynikający właśnie z tego braku pomysłu, planu. Nie mam znajomych, przyjaciół, kolegów nawet. Nie przesadzam. Mój Messenger jest używany tylko do komunikacji z mamą, a aplikacja od SMS tylko do zaoytan do klientów. Nikogo z rodziny nie kojarzę. Sióstr, kuzynów, wujków, dziadków nie mam. Jestem adoptowana, może dlatego nie znam nikogo. Nigdzie nie wychodzę. Nie chcę. Nie czuję potrzeby. Nie umiem. A jednocześnie przygnębia mnie to, że nie chcę i nie czuję potrzeby. Jestem aseksualna. Chyba. I aromatyczna. Chyba. Te samodiagnozy nie są najlepsze. Ale tak czuję od lat. I to też mnie boli. Czuję się wybrakowana. Chciałabym czuć cokolwiek. A jedyne co czuję, to wypalenie, smutek i bezsens wszystkiego. Nie mam celu. Najchętniej skinczylabym to wszystko. Ale w sumie po co? Nikomu nie wadzę w życiu, bo nikogo nie mam. Dużo razy w poprzednich latach pisałam długie wypociny na temat tego, co jest nie tak. Kilka razy dłuższe niż ten wpis, który obecnie czytasz. Wszyscy kierują do psychologów, psychiatrów, seksuologów. A mnie na to nie stać. Nie stać mnie, żeby odłożyć sobie chociaż 200 zł na poczet mojego zdrowia psychicznego. Czuję się żałośnie. Nie lubię się użalać. Nie robię tego. Mam nadzieję. Po prostu wiem, że nikt by nawet nie zauważył, że mnie nie ma. Że zniknęłam. Z rodzicami też nie mam super więzi, tolerujemy się. Cóż. Niby umrzeć byłoby szybciej, ale skoro moje życie to nędzna wegetacja, wychodzę z założenia, że mogę się przemęczyć jeszcze trochę. Ale z drugiej strony... Po co? Jestem zmęczona tą nicością.
Widzę, że nie wierzę w siebie ani w lepsze jutro. Jestem przeciążona i chronicznie zmęczona. Nie wiem czy to minie.
Dobry wieczór Bardzo dziękuję za odpowiedź. Faktycznie, nie wierzę ani w siebie ani w to, że mogę zrobić coś dobrze. Odkąd wyszłam za mąż (a po 6 latach się rozwiodłam), zawsze byłam krytykowana, przez męża, jego rodzinę. Byłam postrzegama jako osoba niezaradna itd. W czasie gdy ja opiekowałam się dzieckiem, domem, pracowałam, mój mąż wolał alkohol, przemoc domową i zupełnie zapomniał o istnieniu moim i syna. Obecnie od kilku lat w ogóle nie interesuje się synem. Dosłownie w ogóle. Syn ma problemy w szkole, co przyniosło kolejne poważniejsze sprawy, z którymi muszę się zmierzyć, wszystko muszę załatwiać sama, psychologów, psychiatrów, w dodatku muszę pilnować swojej pracy, gdzie panuje, można śmiało powiedzieć terror. Obecnie syn ma też problemy zdrowotne, więc biegamy od lekarza do lekarza..Codziennie czuję, że juz nie dam rady tego unieść wszystkiego, co odciska się widocznie na moim zdrowiu. Schudłam, co widzę sama po sobie, ale i tez w pracy nie uszło to uwadze koleżanek, zaczynają mnie boleć wszystkie części ciała, miewam ataki paniki, każda, nawet najmniejsza, najprostsza czynność, jak rozwieszenie prania, to dla mnie wysiłek. Mam siostrę, ale ona nie jest raczej zainteresowana mną ani chęcią chociażby rozmowy ze mną...co choć trochę by mi pomogło... Codziennie rano budzę się z myślą, że kolejne sprawy czekają... wizyta w szkole, w poradniach... w dodatku syn jest na etapie buntu młodzieńczego, więc w domu toczą się kolejne historie... nie umiem juz nawet plakać. W pracy ciągle biorę zdalną pracę albo się zwalniam, bo muszę być i w szkole i w poradni, i w innych instytucjach, w których pobyt wywołuje u mnie paraliż. Przy moim synu staram się uśmiechać, żeby wiedział, że ma we mnie wsparcie, a tak naprawdę jestem już u kresu sił chociaż wiem, że muszę walczyć o jego lepsze jutro...
Lęki związane z pracą kierowcy i nerwica lękowa - jak sobie radzić?

Jestem 30 latkiem i zawodowo zajmuje się jazdą od 8 lat. 

Od roku mam lęki związane z pracą kierowcy. 

Odnoszę wrażenie, że zjadę ze swojego pasa, wjadę w głęboki rów i będę mieć kłopoty z tym związane. Dodatkowo mam lęk przed jazdą po wysokich mostach, wiaduktach. 

Niezależnie czy jadę dużym samochodem ciężarowym, czy osobówką. Od 6 lat leczę się psychiatrycznie na nerwicę lękową. Zaczęło się od napadów paniki, polegały one np. na tym, że coś mi „odbije” i wyskoczę przez okno, mieszkając na 3 piętrze. Obecnie biorę leki, czuje ulgę w objawach, ale nie jest to całkowite wyciszenie symptomów i nadal utrudniają mi codzienne funkcjonowanie. Jestem zagubiony, co mógłbym z tym zrobić. Chciałbym jeździć zawodowo nadal, ale z obecnym stanem zdrowia jest to bardziej męczące niż przyjemne.

Bardzo trudno mi jest funkcjonować po przeprowadzce do innego miasta. Chciałabym poczuć się jak dawniej, dlatego powracam do domu.
Wyprowadziłam się z małego miasta w celu rozwoju, szukania nowych możliwości. Mimo że jestem tu już 6 miesiąc i znalazłam pracę, w której mogę się czegoś nauczyć, czuję się bardzo źle. Co weekend wracam do rodzinnego domu, by na chwilę poczuć się jak dawniej. Jak przychodzi moment powrotu do miasta, w którym pracuję, stresuje się, nic nie jem, płaczę i odliczam do kolejnego weekendu, by móc wrócić. Nie wiem co mam robić, codziennie myślę o powrocie do miejsca, w którym nie ma dla mnie przyszłości. Jestem załamana i każda podstawowa czynność sprawia mi coraz większy problem.
Rozwój osobisty

Rozwój osobisty - jak skutecznie rozwijać siebie i osiągać cele

Chcesz skutecznie rozwijać siebie i osiągać cele? Poznaj kluczowe aspekty rozwoju osobistego, które pomogą Ci w realizacji Twoich ambicji. Dowiedz się, jak wykorzystać swój potencjał i stać się najlepszą wersją siebie!