
Samotność w rodzicielstwie: mąż nie pomaga z 6-miesięcznym dzieckiem, czuję się na skraju wytrzymałości
Piszę tutaj, bo naprawdę już nie wiem, co mam robić. Mam 6-miesięcznego synka z mężem. Od kiedy urodził się maluch, czuję się jakbym była sama. Damian kompletnie się wyłączył z opieki nad dzieckiem. Jego argument brzmi zawsze tak samo: "przecież mała potrzebuje cyca, ja i tak nie pomogę". Nie wstaje w nocy NIGDY. Nawet jak dziecko płacze godzinami, on sobie śpi jak zabity i mówi, że "to moja robota". Codziennie wieczorem znika - albo na padla z kumplami, albo na jakieś swoje zajawki. Wraca późno, czasem nawet nie wiem o której. A ja siedzę sama z maluchem od rana do wieczora, potem całą noc wstaję co 2-3 godziny. Teraz planuje wyjazd z kolegą do Hiszpanii na 2-3 TYGODNIE. Jak mu powiedziałam, że nie dam rady sama z dzieckiem przez tyle czasu, to się zdenerwował i powiedział, że "w pierwszych dwóch latach życia dziecko potrzebuje matki, a nie ojca" i że "powinnam być wdzięczna, że może pracować i nas utrzymywać". Ja już nie śpię prawie wcale od 6 miesięcy. Zaczęłam mieć napady płaczu, czuję się jak zombie. Czasem patrzę na siebie w lustrze i nie poznaję tej osoby. Boję się, że wpadam w depresję poporodową, ale nawet na wizytę do lekarza nie mogę pójść, bo kto będzie z dzieckiem? Próbowałam z nim rozmawiać, ale on mówi, że przesadzam i że "wszystkie kobiety jakoś sobie radzą". Jego matka też mu przytakuje i mówi, że "za jej czasów mężczyźni w ogóle nie zajmowali się dziećmi". Co mam robić? Czy to normalne? Czy rzeczywiście powinnam "dać radę" sama? Czuję się jak najgorsza matka na świecie, że już nie mam siły... Przepraszam za chaotyczny wpis, ale naprawdę jestem na skraju wytrzymałości. Co mam zorbić?
Monika
Justyna Bejmert
Pani Moniko, wygląda na to, że mąż kompletnie nie czuje się odpowiedzialny za Wasze dziecko i żyje bardziej życiem "singla", niż męża i ojca. Widzę Pani ogromne zmęczenie, frustrację i to absolutnie nie jest "przesadzanie" tylko realne cierpienie wynikające z przeciążenia obowiązkami. Nie musi Pani radzić sobie sama i ma Pani prawo wymagać od męża odpowiedzialności i udziału w opiece nad dzieckiem. To, że on ma inne zdanie na ten temat, nie oznacza, że zwalnia go to z obowiązku pełnienia roli ojca. Proszę rozważyć spotkanie z psychologiem lub psychoterapeutą, bo Pani samopoczucie i obawy dotyczące depresji poporodowej to obszary, którymi warto się zaopiekować. Zastanawiam się również czy w Pani otoczeniu jest ktokolwiek, kto mógłby choć odrobinę Panią odciążyć i pomóc w codziennych zadaniach - przyjaciółka, sąsiadka, dalsza rodzina. Czasami małe wsparcie potrafi być nieocenione. Przesyłam Pani dużo ciepła,
Justyna Bejmert
Psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Aleksandra Nowosad
Dziękuję Ci za ten wpis. Widać w nim ogromne zmęczenie, ale też ogrom troski: o dziecko, o rodzinę, o siebie. I to ważne, że piszesz, że mówisz głośno: „nie daję już rady”. Bo naprawdę nie musisz dawać rady sama.
To, czego doświadczasz, to nie przesada, nie „wymysły”, tylko realne przeciążenie: emocjonalne, fizyczne i psychiczne. Wszystko, co opisujesz: brak snu, wyczerpanie, płacz bez powodu, poczucie samotności – to mogą być objawy depresji poporodowej, która nie jest oznaką słabości, tylko konsekwencją zbyt dużego obciążenia przy zbyt małym wsparciu.
Twój partner się oddalił, a to, co mówi - że „to Twoja rola” albo że „dziecko potrzebuje tylko matki” - to nie są fakty, tylko bardzo wygodne dla niego wymówki. Bycie ojcem to nie jest rola „do odłożenia na później”. I Ty masz prawo oczekiwać zaangażowania, troski i obecności, nie tylko finansowej.
To, że nie śpisz, nie masz przestrzeni na lekarza, na siebie, że Twoje granice są przekraczane – to naprawdę zbyt wiele jak na jedną osobę. Nie jesteś złą matką - jesteś po prostu mamą z sercem, która nie ma już siły dźwigać tego wszystkiego sama.
Proszę, spróbuj zrobić mały krok w stronę pomocy - choćby telefon do lekarza rodzinnego, położnej środowiskowej lub psychologa online. Czasem wystarczy jedno spotkanie, żeby poczuć się mniej sama.
I jeśli masz chociaż jedną bliską osobę, proszę powiedz jej szczerze, że potrzebujesz wsparcia. Nie musisz być bohaterką. Masz prawo być zmęczona.
Sylwia Harbacz-Mbengue
Witaj Moniko,
Twoje zmęczenie jest zupełnie normalne i masz do niego prawo. Odnoszę wrażenie, że Twój małżonek znalazł sobie dość wygodne wymówki. Bycie mamą ( nawet takiego malucha) nie oznacza rezygnacji z siebie. Rodzicami jesteście oboje i Wasze prawa i obowiązki są takie same.
Zastanów sie proszę czy masz w swoim otoczeniu choć jedną osobę, która mogłaby Ci pomóc. Czasem to są pozornie błache sprawy, np. uporządkowanie mieszkania, zarejestrowanie do lekarza, krótka nawet telefoniczna rozmowa.
Nawet jeśli ktos mógłby posiedzieć z dzieckiem, żebyś zrobiła coś dla siebie, np. relaksującą kąpiel czy coś co po prostu lubisz.
Płaczliwość może być związana ze zmęczeniem i trudnymi emocjami. Może rozważysz pomoc specjalisty on-line?
Serdeczności
Sylwia Harbacz-Mbengue
Psycholog
Patrycja Jędraszko
Dzień dobry Pani Moniko,
Przede wszystkim, nie jest Pani "złą matką", tylko dlatego że czuje się Pani wyczerpana samotną opieką nad dzieckiem. Z Pani wypowiedzi wybrzmiewa ogromne zmęczenie zaistniałą sytuacją oraz bezsilność wobec postawy męża. W takiej sytuacji obciążenia fizycznego i psychicznego nasz mózg może wchodzić w "tryb przetrwania". Wspomina Pani o próbach rozmowy z mężem które nie skończyły się korzystnie - rozumiem, że w takich chwilach trudno jest pozostać spokojną, natomiast myślę, że warto przedstawić jeszcze raz mężowi fakty dotyczące Pani pogarszającego się samopoczucia oraz swoje potrzeby, a także postawić granicę, aby mogła Pani zadbać o swoje zdrowie - może uda się wypracować w ten sposób kompromis dotyczący zamiennego opiekowania się dzieckiem jako oboje świeżo upieczonych rodziców. Myślę, że również rozmowa z bliską, wspierającą osobą mogłaby dać Pani przestrzeń na chwilę oddechu, natomiast jeśli poczuje Pani, że kryzys się pogłębia, zachęcam Panią do skorzystania z profesjonalnego wsparcia - nie zawsze musi być to od razu wizyta u psychologa/psychoterapeuty - w kryzysowej sytuacji może Pani skorzystać, np. z telefonu zaufania.
Z pozdrowieniami,
Patrycja Jędraszko
Psycholog
Katarzyna Świdzińska
To, czego doświadczasz, nie jest oznaką, że jesteś „złą matką”, tylko sygnałem ogromnego przeciążenia i braku wsparcia. Masz prawo oczekiwać od partnera zaangażowania. Ojcostwo zaczyna się od narodzin, nie dopiero „za dwa lata”. Twoje zmęczenie i objawy mogą wskazywać na depresję poporodową, dlatego ważne, byś jak najszybciej skontaktowała się z lekarzem lub psychologiem, nawet online, jeśli trudno Ci wyjść z domu. Spróbuj też zaangażować kogoś zaufanego (rodzina, przyjaciółka), żebyś mogła choć na chwilę odpocząć.
Pozdrawiam,
Katarzyna Świdzińska
Psycholog okołoporodowy, dzieci i młodzieży
Paulina Habuda
Dzień dobry,
Pani Moniko na wstępie chciałam powiedzieć, że tak zwyczajnie po ludzku współczuję Pani tych wszystkich trudnych przeżyć. Narodziny dziecka oprócz tego, że często są wspaniałym i wyczekiwanym momentem, to również często są po prostu ogromnym stresem i olbrzymią zmianą naszego dotychczasowego życia. Natomiast jeżeli dwoje ludzi decyduje się na dziecko, to jest to podwójna odpowiedzialność, nie tylko jednej osoby. Właśnie dlatego, żeby wspierać się w tych trudniejszych chwilach.
Z Pani wiadomości jednak wnioskuję, że Pani czuje się osamotniona, Pani trudności nie są zauważane, brakuje Pani wsparcia. Nie jest niczym dziwnym, że ostatecznie Pani stan psychiczny się pogarsza. Ponieważ odnosząc się do słów teściowej - nie jest prawdą, że kobiety zawsze same sobie radziły. Opisy historyczne wręcz wskazują, że kiedyś wychowanie dziecka było obowiązkiem całych społeczności. To tak naprawdę czasy współczesne skazują często kobiety na samotne wychowanie, co prowadzi do ich częstego przeciążenia i stanów depresyjnych.
Jak już zostało wskazane w poprzednich odpowiedziach - jest ważne, aby zadbała Pani o siebie. Może Pani skorzystać z konsultacji online - zarówno psychologicznych, jak i psychiatrycznych (może być koniecznie włączenie leków antydepresyjnych). Ale proszę również porozmawiać o tym, co się dzieje z kimś bliskim - rodziną lub znajomymi, i przedstawić sytuację tak jak przedstawiła ją Pani na forum. Proszę nie bać się prosić o pomoc.
Pozdrawiam,
Paulina Habuda
Psycholog
Justyna Majewska
Pani Moniko, bycie rodzicem to wyzwanie na każdym etapie rozwoju. Kobieta zaraz po porodzie przejmująca całkowicie opiekę nad noworodkiem bez wsparcia najbliższych, to ogromne przeciążenie i wyczerpanie. Słyszę, jak bardzo potrzebuje Pani wsparcia i pomocy, Pani podstawowe potrzeby jak sen nie są zaspakajane. Opisała Pani sytuację totalnego osamotnienia w wychowywaniu dziecka. Model obecnej rodziny uległ zmianie i dysponujmy dużą wiedzą potwierdzoną badaniami, jak ważne jest wspólne branie odpowiedzialności w wychowywaniu potomstwa. Wyobrażam sobie, że trudno jest w chwili wyczerpania fizycznego i psychicznego otwarcie rozmawiać z mężem, o tym, czego Pani potrzebuje od męża w obecnej sytuacji np. przejęcie nocnego karmienia. To też szansa dla taty, by budować relacje ze swoim synem. Jeżeli opisane przez Panią objawy będą się przedłużały, sugeruje konstelację z psychiatrą. Zadbanie o siebie posłuży też dobrostanowi Pani synka.
Pozdrawiam ciepło
Justyna Majewska
Psycholog, Sandplay Therapy Practitioner
Maria Sobol
Pani Moniko,
widzę, jak bardzo jest Pani zmęczona. Sześć miesięcy bez snu i niemal cała opieka na Pani barkach to ogromne obciążenie. Proszę jak najszybciej skontaktować się z lekarzem rodzinnym i powiedzieć o swoich objawach — to ważne, by sprawdzić, czy nie rozwija się depresja poporodowa i ustalić wsparcie. Warto porozmawiać z mężem krótko i stanowczo: nie da Pani rady sama przez kilka tygodni, potrzebny jest konkretny plan opieki lub rezygnacja z wyjazdu. Można też spróbować poprosić kogoś z bliskich, choć o kilka nocy pomocy albo rozważyć krótkoterminową opiekę dzienną, każda godzina snu teraz jest bezcenna. Proszę zadbać o najprostsze rzeczy: sen, jedzenie, chwila odpoczynku — to podstawa, żeby móc myśleć dalej. Nie musi Pani tego robić sama; proszę szukać wsparcia już dziś.
Z ciepłem,
psychoterapeutka integracyjna
Maria Sobol
Anna Winiarczyk
Dziękuję, że napisała i podzieliła się Pani tym, co przeżywa. To, co Pani opisuje, jest naprawdę trudne i absolutnie nie dziwię się, że czuje się Pani wyczerpana i na skraju sił. Sześć miesięcy bez porządnego snu, bez wsparcia i z poczuciem, że jest się samej w opiece nad dzieckiem, to ogromne obciążenie i żadna mama nie powinna przez to przechodzić w pojedynkę.
To, co mówi Pani partner, że „dziecko potrzebuje tylko matki”, brzmi jak wymówka i ucieczka od odpowiedzialności. Maluch od samego początku potrzebuje obojga rodziców, ponieważ mama daje bliskość, karmienie i poczucie bezpieczeństwa, ale ojciec też odgrywa ogromną rolę: może nosić, przewijać, kąpać, usypiać, chodzić na spacery. To nie są czynności, które spoczywają na matce, tylko wspólna odpowiedzialność.
Pani objawy - ciągłe zmęczenie, brak snu, napady płaczu, poczucie braku siły mogą być sygnałem depresji poporodowej. Proszę pamiętać, że to nie oznacza, że jest Pani „złą mamą”, tylko świadczy to o ogromnym przeciążeniu, zarówno psychicznym jak i fizycznym i potrzebuje Pani wsparcia oraz pomocy. I ma Pani do tego pełne prawo. To, co mogłabym w tym momencie zaproponować to rozmowę z partnerem bardzo konkretnie, np.: nie „potrzebuję pomocy”, tylko np. „potrzebuję, żebyś wstawał 2 razy w tygodniu w nocy” albo „żebyś brał malucha na spacer w soboty, żebym mogła odpocząć”. Konkret łatwiej przyjąć i trudniej zbagatelizować. Oprócz tego dobrze też poszukać wsparcia u kogoś zaufanego np. mamy, siostry, przyjaciółki - kto mógłby odciążyć Panią choćby na kilka godzin w tygodniu. Dodatkowo może Pani skorzystać z konsultacji z online z psychologiem lub psychiatrą.
Życzę dużo siły,
Anna Winiarczyk
Psycholog

Zobacz podobne
Jak to możliwe że straciłem duszę.. Od momentu, gdy dwa lata temu w 4 klasie technikum nauczyciele mnie oblali w tym od zawodu, przez co nie mogłem napisać matury, poczułem jakbym stracił życie... Niegdyś kreatywny, żartobliwy i pogodny facet stał się cieniem. Po tym wydarzeniu poczułem jakbym właśnie spadł z urwiska, nic nie ma sensu, nie mam chęci, marzeń, ambicji i młodzieńczej energii .. jakoś zdałem i poszedłem na płatny staż po szkole, ale nic nie było już takie samo . Nie miałem nawet wiedzy , nic nie wiedziałem o zawodzie, na którym się przez 4 lata przygotowywałem. Współpracownicy mówili mi, czemu jestem taki smutny, a ja po prostu nie mam o czym rozmawiać, nigdy się też nie uśmiechałem przy nich. Czułem, że nie pasuje już nigdzie . Po stażu jestem w stanie nicości.. niby ide na przód, ale nic przede mną nie ma , jedyne czego chcę, to przestać istnieć, bo co to zmienia? I tak na koniec dnia jestem sam ze sobą, z tą ciemnością całego dnia samotności, braku akceptacji, braku przynależności.. kiedyś ze smutku miałem tik śmiechu, teraz już żadnego tiku nie mam , już nawet nie płacze. Pozostaję ja i ciemność - brak emocji, brak łez, brak uczucia że coś jest nie tak .. chęci do zmiany , nic tylko beznadzieja i ja, ten, który jest temu winien ..
Jeżeli przyczyną jest zdrowie i rozkładające ręce lekarzy, którzy nie są w stanie mi pomóc, bo ktoś zepsuł operację, a nikt nie będzie nakładał swojej ręki. Ja w ciągu roku przestałam być osobą sprawną fizycznie, przez to zdrowie moje się sypie i nikt w stanie nie jest mi pomóc. Co mam zrobić? Leków też nie mogę brać, bo jestem po ostrym zapaleniu trzustki. Z tygodnia na tydzień dowiaduje się o nowych chorobach, to jak mam się czuć jak mam z tym walczyć
