Stres, niska samoocena i niechęć do pracy - jak sobie radzić z codziennymi trudnościami?
Witam. Od dłuższego czasu czuje stres, boli mnie brzuch z nerwów, nie potrafię się przez to na niczym skupić. Chcę mi płakać z byle powodu. Wszystkim się przejmuje i biorę do siebie. Bardzo wszystko przeżywam. Mam niska samoocenie i nie wierzę w moje możliwości. Nie lubię mojej pracy i nie mam najmniejszej ochoty do niej chodzić, jak się kończy weekend, czuje stres i chce mi się płakać. Każda mała sprzeczka z partnerem powodu u mniej również stres, nerwy i płacz.
Anonim6521

Martyna Jarosz
Ma Pani prawo zadbać o swoje samopoczucie. Doświadcza Pani silnego stresu, obniżonej samooceny i przeciążenia emocjonalnego, które wpływają na codzienne funkcjonowanie. Warto rozważyć konsultację z psychologiem, który pomoże Pani uporządkować trudności, zrozumieć źródła emocji i wypracować skuteczne strategie radzenia sobie ze stresem. Profesjonalne wsparcie może być krokiem do odzyskania komfortu psychicznego i pewności siebie. Nie musi Pani zmagać się z tym samotnie – ma Pani prawo do pomocy i do poprawy swojego dobrostanu.
Martyna Jarosz
psycholog

Anastazja Zawiślak
Dzień dobry,
Opisuje Pani objawy, które mogą świadczyć o silnym przeciążeniu emocjonalnym i długotrwałym stresie. Uporczywe napięcie, bóle brzucha, trudność z koncentracją, płaczliwość, niska samoocena i niechęć do pracy to sygnały, że organizm i psychika wołają o wsparcie. Częste przejmowanie się, branie wszystkiego do siebie i silne reakcje emocjonalne na drobne sytuacje, w tym w relacji z partnerem, mogą wskazywać na to, że w Pani życiu brakuje przestrzeni na odpoczynek, emocjonalne ukojenie i budowanie poczucia własnej wartości.
Zachęcam, by potraktowała Pani te objawy nie jako słabość, ale jako ważny sygnał, że potrzebuje Pani pomocy i troski o siebie. Warto rozważyć rozmowę z psychologiem lub psychoterapeutą, który pomoże uporządkować emocje, przyjrzeć się źródłom stresu i odzyskać poczucie wpływu.
To, że Pani to zauważa i szuka wsparcia, jest pierwszym, bardzo ważnym krokiem. Z takiego stanu można wyjść – z pomocą, w swoim tempie. Nie trzeba radzić sobie z tym wszystkim samodzielnie.
Pozdrawiam,
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Małgorzata Torebko
Drogi Anonimie!
To, co opisujesz – przewlekły stres, napięcie emocjonalne, trudności w relacjach i w pracy – to sygnały, które naprawdę warto potraktować poważnie.
Wszystko, co czujesz, ma swoje uzasadnienie – to reakcje organizmu i psychiki na przeciążenie.
Zachęcam do rozważenia rozmowy z psychoterapeutą. To nie musi być od razu długi proces – czasem już kilka spotkań pozwala spojrzeć na siebie łagodniej i zacząć odzyskiwać siły.
Życzę wytrwałości i wyrozumiałości dla siebie!
Małgorzata Torebko
psycholog/ psychoterapeuta cbt w trakcie szkolenia.

Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli
Dzień dobry,
to, co Pani opisuje, wskazuje na silne przeciążenie emocjonalne, które ma już wpływ nie tylko na Pani samopoczucie psychiczne, ale również fizyczne — szczególnie jeśli pojawiają się bóle brzucha, trudności z koncentracją, płaczliwość i napięcie.
Z psychodynamicznego punktu widzenia ważne jest, by przyjrzeć się źródłom tych emocji, a nie tylko ich objawom. To, że Pani tak intensywnie reaguje na pozornie „niewielkie” sytuacje, może być efektem nagromadzenia nieprzepracowanych uczuć — być może z wcześniejszych etapów życia, gdzie nie było przestrzeni, by je wyrazić i zrozumieć.
Niska samoocena, brak wiary w siebie i silna emocjonalność w relacjach często są związane z doświadczeniami, w których Pani musiała „dopasowywać się”, tłumić emocje lub przyjmować odpowiedzialność za innych, kosztem siebie. Jeśli przez dłuższy czas nie było miejsca na autentyczne przeżywanie i wyrażanie uczuć, organizm zaczyna reagować w sposób, który dziś nazywamy stresem, lękiem czy somatyzacją (czyli np. bólami brzucha).
To również bardzo znaczące, że wspomina Pani o niechęci do pracy i uczuciu przytłoczenia na myśl o końcu weekendu. To może być znak, że Pani wewnętrzne potrzeby są lekceważone, a Pani sama znajduje się w sytuacjach, które odbierają poczucie sprawczości i sensu.
Zachęcam Panią do rozważenia rozpoczęcia psychoterapii.
To, że Pani przeżywa teraz tak dużo trudnych emocji, nie znaczy, że sobie nie radzi. To znaczy, że coś bardzo ważnego domaga się uwagi i troski. I to może być początek zmiany — nawet jeśli dziś jest bardzo trudno.
Pozdrawiamy
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Urszula Żachowska
Dzień dobry,
Bardzo dziękuję za Pani wiadomość. To, co Pani opisuje, brzmi jak codzienne zmaganie się z silnym napięciem emocjonalnym i stresem, który wpływa na różne obszary życia – pracę, relację, samopoczucie i poczucie własnej wartości. Trudność ze skupieniem, płaczliwość, bóle brzucha czy przytłoczenie to często sygnały, że psychika i ciało są przeciążone i potrzebują wsparcia.
To bardzo ważne, że potrafi Pani o tym mówić i szuka pomocy – to oznacza, że coś w Pani już wie, że zasługuje Pani na ulgę i troskę.
Warto rozważyć rozpoczęcie psychoterapii – taka forma pracy może pomóc zrozumieć źródła trudnych emocji, nauczyć się ich regulowania i odbudować poczucie własnej wartości. Terapia przynosi poprawę, ale wymaga czasu i zaangażowania – szczególnie wtedy, gdy napięcia jest dużo i trudno znaleźć przestrzeń na głębszą pracę.
W takiej sytuacji pomocna może być także konsultacja z psychiatrą. Wspólna ocena, czy włączenie farmakoterapii byłoby wskazane, może dać Pani więcej siły i stabilności emocjonalnej, by łatwiej było podjąć terapię i z niej korzystać. Leki nie są „zastępstwem” terapii, ale czasem stanowią ważne wsparcie, które ułatwia funkcjonowanie i otwiera przestrzeń na wewnętrzną pracę.
Zachęcam Panią, by nie zostawała z tym sama – sięgnięcie po pomoc to akt odwagi i troski o siebie.
Z życzliwością,
Urszula Żachowska
psycholożka i psychoterapeutka

Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry,
w pierwszej kolejności proszę założyć sobie notes i zapisywać w nim wszystko to, co Panią stresuje. Trzeba znaleźć przyczynę stresu, aby go rozpracować. Dodatkowo super, gdyby również w tym samym notesie zostały zapisane wszystkie Pani myśli, kiedy jest Pani trudno, smutno i beznadziejnie.
No i najważniejsze: czas najwyższy, aby pomyśleć o tym, by zadbać o swoje zdrowie psychiczne. Jest ono tak samo ważne, jak zdrowie fizyczne. Proszę pomyśleć o konsultacjach psychologicznych. Tutaj na platformie są one dostępne w formie online i stacjonarnie. Mamy trochę pracy do nadrobienia.
Serdeczności,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Krzysztof Skalski
To, co Pani opisuje, wygląda jak przewlekły stres, który mógł już przerodzić się w stan lękowo-depresyjny. Objawy takie jak ból brzucha, trudność z koncentracją, ciągłe napięcie, płaczliwość, niska samoocena i niechęć do pracy wskazują, że Pani psychika jest przeciążona i woła o pomoc.
To nie jest przesada ani słabość, to sygnał, że coś się w Pani wyczerpało. Praca, która przytłacza, napięcia w relacji, wewnętrzny krytyk, który odbiera wiarę w siebie- to wszystko może z czasem doprowadzić do wypalenia i głębszych problemów emocjonalnych. Warto nie zostawać z tym samej. Jeśli to możliwe, proszę rozważyć kontakt z psychoterapeutą- nawet przez NFZ, w ośrodkach zdrowia psychicznego lub fundacjach. Jeśli nie, choćby rozmowa z lekarzem pierwszego kontaktu może być pierwszym krokiem. Proszę też pamiętać: Pani emocje są ważne, nie trzeba ich tłumić. To, że Pani cierpi, oznacza, że coś w środku bardzo potrzebuje troski- nie krytyki. Ma Pani prawo szukać spokoju i ulgi. I można to osiągnąć krok po kroku, z pomocą i życzliwością dla siebie.

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mam problem z lękiem przed rozczarowaniem innych.
W codziennym życiu bardzo ciężko mi funkcjonować tak jakbym tego chciał. Nie potrafię się nie przejmować zdaniem innych, jestem bardzo wrażliwy i delikatny. Zawsze staram się zadowalać innych kosztem swojego samopoczucia oraz zdrowia. Najbardziej zauważalne jest to w pracy. Jestem sumiennym i oddanym pracownikiem, wykonuję swoją pracę z pełnym profesjonalizmem i zaangażowaniem, ale jak każdemu zdarzają mi się błędy.
Błędy wynikające z niedopatrzenia, natłoku obowiązków lub innych przyczyn. Zawsze jak je wyłapie, przechodzi przeze mnie uderzenie gorąca i pierwsza myśl co na to mój szef, czy się zdenerwuje, czy będzie się wydzierał, czy akurat trafię na dobry humor, machnie ręką i nie będzie tematu. Zawsze wybieram ten moment, który według mnie jest najbardziej neutralny, ale często na ten moment trzeba długo czekać, co wiąże się ze stresem i martwieniem się na zapas, co to będzie. Szef ma skłonności do przesadnych reakcji, więc to tez mnie dodatkowo stresuje.
Często nie potrafię oddzielić pracy od domu i ciągle chodzę spięty. Jestem mi wstyd i czuję się tak bardzo zmęczony tym, że praca i jakieś niewyjaśnione sytuacje, na które powinienem mieć wywalone, mają taki wielki wpływ na moje codzienne funkcjonowanie. W każdej pracy miałem tak samo, moja asertywność jest praktycznie zerowa, zawsze czuję paraliżującą presje zadowalania swojego przełożonego, nawet kosztem rodziny. Najlepiej czuję się sam ze sobą i moim marzeniem jest być samemu sobie szefem, ale niestety droga do tego najprawdopodobniej jeszcze daleka... Co zrobić, żeby przestać żyć pracą 24/7 i jak nie przejmować się drobnymi rzeczami?
Witam, piszę te pytanie, iż borykam się z wewnętrznym problemem.
Moje wewnętrzne dziecko cierpi, a z nim ja, odnoszę wrażenie, że wszyscy sie ode mnie odsuwają, unikają mnie, ignorują, a jak już sie odzywają, to próbują mi dogadywać, ośmieszyć albo stosować gaslighting, czuję jakby byli dla mnie niemili, odnoszę wrażenie, jakby mnie obgadywali. Czuje się z tym źle, mam wahania nastroju, chce mi się płakać, jest mi smutno, mam złe myśli, a w umyśle piszę negatywne scenariusze.
W pracy doszło między mną a znajomym do konfliktu, w sumie z mojej winy, bo wykonywałem czynność zbyt długo, do czego się przyznaję i od tamtego momentu, wszystko zaczęło się psuć.
Czy coś ze mną jest nie tak? co mogę poradzić z tym? czy samodzielne mogę sobie poradzić z tym problemem, jeśli tak, to jak? jak radzić sobie z gaslighting?
Witam, ciężko się czuję, nie wiem sama, co się dzieje. Mój stan to myśli depresyjne i martwienie się o przyszłość. Jestem w trakcie szukania zatrudnienia. Czasem wysyłam CV do miejsc odległych od miejsca zamieszkania. Jedną rozmowę już mam za sobą, a raczej dwa etapy rozmowy. Strasznie długo to wszystko trwa i nie wiem, co począć ze sobą. Czasem czuję, że te stanowiska pracy są dla mnie za ciężkie, za trudne. Już po samych rozmowach czuję się zdezorientowana. Nie śpię po nocach. Jak wychodzę z rozmowy, to mam duży stres. Składam CV i głównie szukam pracy w księgowości. Zrobiłam kurs, zdałam egzamin. Jest to dla mnie duży sukces i jestem sobie wdzięczna za to, lecz widzę, że ciężko się gdzieś dostać. Są wymagania za duże. Czasem, zamiast pracy, pytają/rozmawiają o moim życiu osobistym, chcą się dowiedzieć, co i jak, czy mąż pracuje, czy ma stałą pracę i czy dzieci planuję. Niestety, wścibskość ludzka nie zna granic. Nie potrafię tego inaczej nazwać. Proszę o radę, co w takiej sytuacji zrobić.
Jak wyjść z kompletnej dezorganizacji - depresja, ptsd itp. Dokuczają mi ciągłe flashbacki z przeszłości. Obiektywnie nie mam ku nim podstaw. To są bardziej zarzuty wobec siebie niż faktyczne traumy. Trauma to mogła spotkać tych, co byli na wojnie, którym zginął ktoś bliski i inne przykre zdarzenia. A ja? Mam 34 lata i chyba po prostu nie rozumiem, że dorosłe życie to praca i problemy. Odkąd trafiłem 9 lat temu na rynek pracy, to zawsze miałem niskie wyniki i przełożeni nie byli ze mnie zadowoleni. W zasadzie ze wszystkich swoich prac, jakie dotychczas miałem, sprawdziłem się jedynie na recepcji, w biurze, w którym niewiele się działo. Odbierałem pocztę, roznosiłem, robiłem herbatę i kawę na spotkania. Odszedłem, żeby nie wyglądało to źle w cv i dziś żałuję, bo znowu osunął mi się grunt pod nogami i czuję, że ktoś jest ze mnie niezadowolony. Mój problem, blokujący moją efektywność polega na ciągłym zamyślaniu się. Odlatywaniu w swoje własne myśli. A to powinienem był zrobić inaczej, a tamto, owamto. Nie mogę zagoić przeszłości i pogodzić się z tym, że moje życie dotychczas było przeciętne, a ja popełniałem w nim błędy. Dopóki z tym nie skończę i nie zaakceptuje siebie takim, jakim jestem, nic dobrego mnie nie czeka. Co robić? Jak zaakceptować siebie?