Left ArrowWstecz

Jak reagować na niechciane rady w pracy i społeczne oczekiwania?

Ludzie próbują na mnie wpływać, narzucać swoje zdania/ pomysły, ale... w "dobrych" intencjach, traktują mnie jak dziecko. Mam 30 lat, pracuję jako księgowa, nie mam partnera ani dzieci. Moja przełożona i bliższa koleżanka z pracy to kobiety w ok. 45 lat, zamężne, z dziećmi i... mam wrażenie, że traktują mnie trochę jak swoją córkę. Ciągle słyszę, że coś powinnam i to w takich niby dobrych intencjach. "Powinnaś pracować w IT" (chcę rzucić księgowość, zostać pisarką), "Powinnaś jeździć i zwiedzać świat, polecieć do Włoch itd" (boję się samolotów i podróże bardzo mnie męczą, poza tym nie mam z kim), "Powinnaś pójść na kolację służbową. Czemu nie? Darmowe jedzenie" (Nie lubię picia, po pracy to mój czas wolny, który chcę wykorzystywać dla siebie, nikt mi za to nie zapłaci), "Powinnaś pójść na imprezę z jakimś kawalerem" (nie mam kawalera, nie mam nawet zbyt wielu znajomych), "Powinnaś wypróbować dietę XXX" (po raz pierwszy w całym moim życiu naprawdę dobrze czuję się w moim ciele, schudłam, ale na zasadzie zmiany podejścia do odżywiania). 

I to tak się ciągnie. Wiem, że obie mają dobre intencje, w jakich sposób chcą "dobrze", ale naprawdę wiele osób w moim życiu oczekiwało widzieć mnie jako osobę, którą nie jestem. 

Męczy mnie to i nie wiem, jak odpowiadać już na takie komentarze, bo próby powiedzenia, że np. nie lubię podróży, kończyły się tekstem "jesteś młoda, powinnaś korzystać, jak raz pojedziesz, to zobaczysz". No i takie komentarze obniżają moją samoocenę, bo kilku takich zastanawiam się, czy może jednak coś ze mną jest nie tak?

User Forum

XXX

w zeszłym miesiącu
Piotr Wesołowski

Piotr Wesołowski

Autorko,

Twoje odczucia wobec tzw. „dobrych rad” są w pełni zrozumiałe, ponieważ inne osoby narzucają Ci swoją rzeczywistość i punkt widzenia. Można powiedzieć, że przekraczają Twoje granice, a Ty się na to nie zgadzasz. Rady mogą mieć różne intencje – zarówno dobre, jak i złe – ale ani Ty, ani ja nie jesteśmy w stanie tego jednoznacznie ocenić. Koleżanki mogą wpływać na Ciebie, kierując się „dobrymi” intencjami – może to być po prostu ich sposób komunikacji. Jednak może to być także forma mobbingu (tzw. mobbing poziomy), z którego same mogą nie zdawać sobie sprawy lub robić to świadomie.

Piszesz, że masz pomysł na siebie i chcesz go realizować – życzę Ci powodzenia w jego urzeczywistnianiu. Natomiast jeśli czujesz, że komentarze koleżanek z pracy podcinają Ci skrzydła, warto rozważyć wsparcie coacha lub psychologa, aby wzmocnić samoocenę i wypracować nowe techniki komunikacyjne, które pomogą Ci skuteczniej bronić się przed niechcianymi komentarzami/radami.

Jeśli jednak wolisz pracować nad tym samodzielnie, polecam książkę „Porozumienie bez przemocy” Marshalla B. Rosenberga. Pokazuje ona, że gdy my zmieniamy sposób komunikacji, nasze otoczenie również zaczyna dostosowywać swój sposób komunikowania się wobec nas.

w zeszłym miesiącu
Ewelina Lewandowska

Ewelina Lewandowska

Wynika z pani opowieści, że brakuje Pani asertywności i pewności siebie. W takich przypadkach bardzo dobrze działa psychoterapia, praca nad samą sobą.

w zeszłym miesiącu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

Rozumiem, że sytuacja, w której ludzie w „dobrych intencjach” narzucają Ci swoje zdanie, może być męcząca i frustrująca. 

To, że ktoś ma inne doświadczenia i przekonania, nie oznacza, że jego sposób życia jest jedynym właściwym. Masz prawo żyć po swojemu i nie musisz spełniać cudzych oczekiwań - pamiętaj o tym :) 

Twoje koleżanki i przełożona najprawdopodobniej nie mają złych zamiarów – mogą widzieć w Tobie kogoś, kogo chcą „pokierować”, być może z troski, ale to wciąż Twoje życie, Twoje wybory i Twoja odpowiedzialność za nie. Jeśli takie komentarze sprawiają, że zaczynasz się zastanawiać, „czy coś jest ze mną nie tak?”, warto przypomnieć sobie, że nikt nie ma prawa definiować Twojej wartości na podstawie własnych przekonań.  

Jak sobie z tym radzić? Możesz ustalić granice w spokojny, ale stanowczy sposób. Jeśli nie chcesz wdawać się w długie dyskusje, spróbuj prostych, neutralnych odpowiedzi, np.:  
- „Dzięki za radę, ale ja mam inny pomysł na swoje życie.”  
- „Cieszę się, że to się u Ciebie sprawdziło, ale ja akurat dobrze się czuję w tym, co robię.”  
- „Doceniam Twoje zdanie, ale dla mnie to nie jest coś, co by mnie uszczęśliwiło.”  
- „Każdy jest inny, a ja mam swoje priorytety.”  

Jeśli masz wrażenie, że niektóre komentarze są wypowiadane mimo Twojego sprzeciwu, warto zwrócić uwagę na to, jak się z tym czujesz:  
- „Wiem, że mówisz to z troski, ale powtarzanie mi, że coś powinnam, sprawia, że czuję presję.”  
- „Czasami mam wrażenie, że zamiast mnie wspierać, próbujecie zmieniać. A ja jestem zadowolona z tego, jak żyję.”  

To, że masz inne potrzeby niż Twoje koleżanki, nie oznacza, że coś jest z Tobą nie tak. Każdy ma własne tempo, własne marzenia i swoją definicję szczęścia. Masz prawo być sobą, bez konieczności spełniania cudzych wizji na temat tego, jak powinno wyglądać Twoje życie. Jeśli nie będziesz czuła się z tym nadal komfortowo, może warto spotkać się z psychologiem i podczas konsultacji omówić uczucia i dalsze kroki stawiania granic innym :)

 

Trzymaj się i pamiętaj – Twoje wybory są wartościowe, bo są Twoje. 💛

Anastazja Zawiślak

Psycholog

w zeszłym miesiącu
Emilia Jędryka

Emilia Jędryka

Droga Autorko,

Rozumiem, że może to być bardzo frustrujące, zwłaszcza kiedy czuje Pani, że inni próbują Panią „dopasować” do swojego obrazu, zamiast po prostu zaakceptować. Może być męczące, gdy każda próba wyrażenia własnych preferencji spotyka się z podważaniem ich zasadności.

Z jednej strony – intencje tych osób mogą być dobre, ale z drugiej – to nie zmienia faktu, że ich słowa sprawiają Pani dyskomfort i rodzą wątpliwości. Może być trudno nie zacząć się zastanawiać, czy rzeczywiście „nie powinna” Pani żyć inaczej, skoro słyszy to Pani tak często.

To naturalne, że kiedy inni naciskają, pojawia się zmęczenie i chęć obrony własnych granic. Może też być trudno znaleźć sposób, by te granice były respektowane, zwłaszcza gdy ktoś nie przyjmuje do wiadomości Pani stanowiska i dalej próbuje przekonywać.

Może Pani spróbować krótkich, stanowczych odpowiedzi, np.:
🔹 „Doceniam Twoją troskę, ale mam inne priorytety i dobrze mi z tym.”
🔹 „Rozumiem, że dla Ciebie to ważne, ale ja mam inne potrzeby.”
🔹 „Cieszę się, że to się u Ciebie sprawdza, ale ja wybieram inaczej.”

Najważniejsze, żeby Pani nie traciła z oczu tego, kim naprawdę jest i czego chce – nie ma jednej słusznej drogi.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Emilia Jędryka

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Mam problem sam ze sobą. W pracy. Nie potrafię się kłócić. Odpuszczam.
Witam. Mam 37 lat. Żonę i dwójkę dzieci. Czy może mi ktoś pomoc? Mam problem sam ze sobą. W pracy. Nie potrafię się kłócić. Odpuszczam. Unikam konfliktów. Gdy dochodzi do jakiegoś starcia czuję, że wszyscy widzą, że odczuwam lęk i niepokój. W pracy jedna osoba się do mnie przypier...przyczepiła. I ciągle coś jej nie pasuje. I ja nie potrafię jej zwyczajnie po ludzku prosto w oczy wygarnąć, tylko "przyjmuję ciosy". Boję się, że przegram wymianę zdań albo że w dyskusję włączy się ktoś trzeci i stanie po stronie mojego oponenta. Poza tym nie chcę wyjść na awanturnika. Jestem bardzo zakompleksiony. Mam mnóstwo kompleksów dotyczących mojego wyglądu. Na zewnątrz każdy z mojego otoczenia sądzi, że jestem wesołym i żartobliwym chłopakiem, a tak naprawdę moja dusza cierpi. Ciągle mam wrażenie, że ktoś mnie obgaduje. W pracy jestem szeregowym pracownikiem i nie mam z tym problemów, ale uważam, że mój kierownik traktuje mnie z przymrużeniem oka. W takim sensie, że wie, że "nie obrażę się od razu" albo że może mnie poprosić o cokolwiek. I ja to zrobię. Czuję, że taki stosunek ma tylko do mnie. Wracając do kompleksów... próbowałem analizować skąd się wzięły i sądzę, że jest to zasługa moich rówieśników. W dzieciństwie wiele razy słyszałem komentarze, że jestem kosmitą gremlinem, że mam krzywy nos etc... Rodzice zawsze mnie kochali i wspierali. Nigdy nie usłyszałem od nich żadnego przytyku co do mojego wyglądu. Wiem, że to wszystko bez Ładu i składu, ale ciężko mi zebrać myśli, żeby napisać, co mnie boli. Jestem bardzo wrażliwy i empatyczny. Nie wyobrażam sobie śmiać się z kogoś bo np jest łysy. Nie wiem czy to ze mną coś rzeczywiście jest nie tak i ja nie pasuje do dzisiejszego świata...? Mam mnóstwo lęków. Ciągle obawiam się, że coś stanie się moim bliskim. Żonie, córce, rodzicom itd. że się rozchorują. Albo ja sam. Gdy słyszę karetkę w okolicy to dzwonię do Żony zapytać co słychać żeby sprawdzić czy wszystko okej u Nich.
Czuję się ogromnie przeciążona i przytłoczona codziennym życiem. Jak sobie radzić?
Ostatnio czuję się zmęczona, mam wrażenie, że nic mi się nie udaje, nic mi się nie chce, mimo to coś tam robię , chce mi się płakać , szybko tracę cierpliwość i wpadam w złość , szybko się denerwuję i reaguje agresją ,głowę mam nabitą różnymi sprawami. Mam wrażenie, że życie mnie zaczyna przerastać , chodzę do pracy, opiekuje się synem lat 5, mam 40 lat.
Mam poczucie, że każdemu się nie spodoba, co mówię, co sądzę. Mój chłopak tak się zachowuje.
Hej, od jakiegoś czasu mam straszny kryzys, jeśli chodzi o moje zachowanie. Mam wrażenie, że wszystko robię źle i że każdy ma się o co do mnie przyczepić, chłopak, że np. mam swoje zdanie, rodzice, że powiem coś, czego nie powinnam. Nie wiem co mam zrobić, ponieważ, gdy ktoś powie mi coś na mój temat, jeśli chodzi, np. o chłopaka, że jest zły, że wyrażam swoje zdanie, to odrazu mam łzy w oczach i muszę wyjść do innego pomieszczenia i się uspokoić. Co myślicie czy to ze mną jest coś nie tak, czy z nim, że nie rozumie, że każdy może mieć swoje zdanie, a nie takie samo jak on . Takie sytuacje bardzo wpływają na moje samopoczucie, jeśli chodzi o np. odwagę, gdy spotykam się później ze znajomymi, mam wrażenie, że coś powiem i odrazu się to komuś nie spodoba. Mam wrażenie, że to może być spowodowane tym, że w podstawówce byłam dręczona- co o tym sądzicie ?
W decyzjach hamuje mnie lęk przed oceną innych. Czy to normalne, jak sobie z tym poradzić?
Mam 17 lat, ostatnio znalazłam pracę, w której nie czuję się dobrze i chciałabym z niej odejść, jednak boję się to zrobić, bo mam wrażenie, że zawiodę wszystkich dookoła. Pracuje tam co prawda tylko miesiąc, ale już wiem, że nie jest to coś dla mnie. Odkąd pamiętam mam w głowie "zakodowane", że jeśli zrobię coś inaczej niż chcą tego inni, to ich zawiodę. Nie wiem z czego to wynika. Praca jest tylko aktualnym przykładem, ponieważ takich sytuacji jest dużo więcej. Ciągle mam z głowie pytania "czy mama się nie obrazi" , "czy powinnam to zrobić skoro inni tego nie chcą" mam wrażenie, że boję się żyć własnym życiem, bo to co powiedzą inni tak mnie martwi. Skąd to się wzięło? Jest to normalne?(chociaż w małym stopniu) Co mogę z tym zrobić?
W jaki sposób reagować na komentarze osób, które pytają mnie, dlaczego nie mam partnera?

W jaki sposób reagować na komentarze osób, które pytają mnie, dlaczego nie mam partnera?

Wiele osób z mojej rodziny jest niezadowolonych z tego powodu, że nie mam chłopaka. Kiedyś kolega z pracy był wręcz w szoku, gdy się dowiedział, że nie jestem w związku. Zapytał: dlaczego?!?!?!" Wręcz krzyknął ze zdziwienia. 

Na przykład w jednym w z teleturniejów padło pytanie: "ile % Polaków nie uprawia seksu" I jedna z uczestniczek tego teleturnieju, aktorka, powiedziała do kamery: "ojeju, to Ci z Państwa, którzy tego nie robią, powinni to natychmiast zmienić, bo to bardzo smutne! ". 

Zastanawiam się, jak żyć w takiej kulturze, będąc w mniejszości i reagować na takie sytuacje. I jak odpowiadać na pytania, dlaczego nie mam chłopaka? Prawda jest taka, że nie mam chłopaka, bo jestem po prostu brzydka, a oczywistą rzeczą jest, że wszyscy patrzą na wygląd. 

Jak ja mam się tłumaczyć z tego, że jestem brzydka? Taka się urodziłam, nie ma w tym mojej winy. Gdy ktoś pyta, dlaczego nie mam chłopaka, to jakby rozdrapywać mi rany i pytać, czemu jestem brzydka, czemu nie mam idealnych proporcji twarzy . Widzę tu absurd i nietolerancję... Ja niczyjej prywatności nigdy nie naruszałam. Nie chcę być obwiniana i wyszydzana.

Stawianie granic po 30 i odzew otoczenia. Jak reagować na agresję?

Witam. Zaczęłam stawiać granice po 30. Wtedy wszyscy się ode mnie odwrócili i oczywiście wyzwali od psychicznych. Teraz przed 40 nie mam z tym żadnego problemu, ale ludzie mnie atakują. Za własne zdanie obrażają, dociskają i jeszcze swoje agresywne zachowania przypisują mi. Nie wiem, co wtedy robić. Załóżmy - w jakiejś dyskusji w czymś się nie zgadzam i ktoś narzuca mi swoje zdanie. Mam zawsze swoje argumenty i gdy ktoś się nie przebija albo nie podoba mu się, co mówię - następuje atak. Najpierw ocena typu "tylko nienormalni tak myślą", a potem po całości, że jestem nienormalna i sieje swój jad. Mam wrażenie, że ktoś mówi o sobie, gdzie ja zachowuje kulturę w dyskusji i trzymam przy swoim. Ludzie nie rozumieją nawet, że obrażają mnie zdaniami typu "życzę Ci najgorzej" lub "trzeba być idiotą, aby tak robić". To przykład oczywiście. Może ja przesadzam, ale moje ciało czuje dyskomfort. Powinnam tolerować takie zachowania? Poza tym co zrobić, gdy zazdrosna sąsiadka ciągle przypisuje mi najgorsze cechy? Jest sama znerwicowana i nieszczęśliwa i gdy widzi, że żyje wg własnych zasad (inaczej od innych, bo tak życie mi się ułożyło), to strasznie mnie krytykuje. Poza tym widzę również zazdrość odnośnie wyglądu, bo jest zaniedbana osoba i w tym jej nie pomogę. Nie czuję się dobrze, gdy ładnie się ubiorę i widzę na siebie wzrok jej rodziny. Słyszę wówczas zdania typu "leń", "pustak" itd. Oczywiście jestem ubrana elegancko i nie wyzywająco. Nogi mi się trzęsą, bo czuje się nękana. Skończyłam szkołę, mam pracę itd. , a ciągle mówi,że jestem nikim :/

Jak rozpoznać mobbing w pracy i chronić zdrowie psychiczne?

Czuję, że coś jest nie tak w tej pracy, naprawdę nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Mam wrażenie, że ludzie mnie tam nie szanują, jakby moje zdanie się w ogóle nie liczyło. 

Czasami coś zaproponuję, a oni to olewają, a potem ktoś inny powie to samo i nagle wszyscy są zachwyceni. 

Czuję się tak, jakbym robiła coś źle, chociaż nie wiem co. 

A jak coś pójdzie nie tak, to zawsze ja jestem winna, nawet jeśli to nie moja wina. Czy to jest normalne? Czy to już mobbing? 

Nie wiem, jak to nazwać, ale to mnie zżera od środka. Nie mam pojęcia, co zrobić, czy rozmawiać z kimś w pracy, czy po prostu to ignorować? Ale jak to ignorować, skoro to tak boli? 

Boję się, że jak coś powiem, to będzie jeszcze gorzej. 

Jak uwolnić się od wpływu rodziny i odzyskać pewność siebie?

Jestem dorosła, a mam wrażenie, że rodzina od dawna zawładnęła moim życiem. Mam myśli, że ciągle muszę robić to, co oni chcą lub nie mogę robić tego, co oni uważają, że nie powinnam. Matka, cała rodzina udowadnia od wielu lat, że nic nie potrafię, że nie poradzę sobie w życiu, a ja pomału zaczynam w to wierzyć i wątpić w siebie z dnia na dzień coraz bardziej. 

Mam strach o swoją przyszłość, zakładanie rodziny, że będę próbowała dostosować się do rodziny, myśleć czy to, co robię jest ok, lub czy to, co zrobię jest dla mojej rodziny do zaakceptowania na 100%. Nie umiem sobie z tym poradzić.

Dlaczego inni traktują mnie jak dziecko? Jak unikać pouczeń w dorosłym życiu?
Dzień dobry. Mam problem z którym nie mogę sobie poradzić, a nie wiem nawet w którą stronę szukać rozwiązania tego problemu, bardzo proszę o jakąś sugestie. Rzecz dotyczy tego, że mam 36 lat a bez przerwy ktos traktuje mnie jak niedorozwinięte dziecko, poucza w oczywistych sprawach i mówi mi co mam robić. Czy to normalne że ludzie tak robią i inni nie biorą tego tak do siebie (nie zwracają na to uwagi), czy ja mam coś w swoim zachowaniu takiego że przyciągam takich ludzi?