Synek bardzo boi się przedszkola, płacze przez sen, panicznie zaczął bać się zabawek, dźwięków.
Ak

Anna Martyniuk-Białecka
Dzień dobry,
Czy zauważyła Pani, co dokładnie wydarzyło się te ponad 2 miesiące temu? Czy było coś istotnego, co poprzedziło reagowanie lękiem u dziecka na pójście do przedszkola? W jaki sposób Państwo reagujecie na reakcje dziecka? Co mówią opiekunki? Jak wygląda reakcja dziecka , gdy jest przez Państwa odbierane? Myślę, że zanim podejmie Pani decyzję warto zebrać więcej informacji na temat opisywanego problemu. Zapraszam na konsultację psychologiczną podczas której bliżej przyjrzymy się temu, co się dzieje.
Pozdrawiam serdecznie,
psycholog Anna Martyniuk-Białecka

Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
myślę, że na początek warto zastanowić się, czy te 2 miesiące temu miała miejsce jakaś sytuacja, która mogła wpłynąć na niechęć synka do przedszkola. Warto również poruszyć ten temat z nauczycielami. Dopytać, czy zauważyli jakieś zmiany w zachowaniu dziecka oraz jak wygląda jego pobyt w grupie przedszkolnej. Być to właśnie w grupie zaszły pewne zmiany, które zniechęciły synka do przedszkola. To będzie taką podstawą do ewentualnie dalszych kroków pomocy dziecku.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Myślę, że warto skorzystać z pomocy specjalisty, np. psychoterapeuty systemowego w celu przeanalizowania sytuacji, Państwa funkcjonowania. Proszę porozmawiać z opiekunami w przedszkolu o niepokojących zachowaniach syna. Być może coś tam się wydarzyło, co dla dziecka jest trudne, co wywołuje stany lękowe. Powodzenia
Katarzyna Waszak

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Jak mogę pomóc osobie z problemami (myśli samobójcze, depresja, samookaleczenie)
Dzień dobry, Jestem Ciocią cudownego 4 latka.
Mam z Nim ogromną więź. Gdy się urodził, aż do ukończenia 2 latek, widywałam się z nim prawie codziennie od rana do wieczora. Jak miał roczek, leżałam z Nim kilka dni w szpitalu /jego Rodzice byli wtedy chorzy i nie mogli być na Oddziale/. Teraz widujemy się rzadziej, mimo że mieszkamy blisko.
Od 2 lat jestem Mężatką i nie mogę już codziennie być u Chrześniaka. Staram się być u Niego często i poświęcam Mu wtedy całą swoją uwagę, bawimy się razem. Czasami z powodu mojego gorszego samopoczucia fizycznego /np. przeziębienie/ lub psychicznego/przemęczenie, złe samopoczucie/ nie widzimy się tydzień lub max. do dwóch tygodni. Mam wtedy bardzo wyrzuty sumienia. Czuję, że Maluszek bardzo mnie kocha i lubi moją obecność. Mąż nie bardzo lubi jak często bywam u Siostrzeńca /czasami jestem tam kilka razy w tygodniu/.
Jak to pogodzić? Maluszek zawsze jest smutny, jak odchodzę. Bardzo Go kocham. Jak częsty kontakt jest "zdrowy" dla dziecka? Czy powinno to być systematyczne np. 2 lub 3 razy w tygodniu? Ile godzin powinna trwać taką wizyta?
Nie mam własnych dzieci, nie chciałabym zaszkodzić Małemu. Może takie nieregularne odwiedziny szkodzą dziecku? [że czasami codziennie /jak Mąż pracuje do późna/, czasami w ogóle /jak chora/, czasami dwa razy w tyg, a czasami przez dużo czasu /np. Do późna w weekend].
Będę wdzięczna za odpowiedź.
Co zrobić, gdy mama nie zgodzi się, abym uczestniczył w edukacji zdrowotnej ?
Szkolny psycholog chce mnie wysłać na terapie do specjalisty, bo powiedziałem mu, że spożywałem marihuanę, nie chce iść na ta terapie. Czy grozi mi coś, jeśli nie zgłoszę się do specjalisty i ile będę zmuszony do odwiedzania go? Jestem totalnie przeciw pójścia do niego
Dzień dobry mam problem ze sobą i nie wiem jak sobie z nim poradzić.
Chodzi o moją mamę. Kocha mnie, przytula, gotuje obiady i nie hamuje moich ambicji i wspiera mnie we wszystkim, jednak mam do niej odrazę i agresję. Nie chcę jej krzywdzić, ale wybucham do niej agresją cały czas, nawet jak nic do mnie nie mówi. Odkąd skończyłam 18 lat dochodzą również przekleństwa, ale tylko z mojej strony. Mama jest smutna i widzę, że pęka jej serce, bo bardzo jej dokuczam, ale nie potrafię przestać. Kocham ją i nienawidzę. Wskoczyłabym za nią w ogień, ale i ją do niego wepchnęła. Na myśl, że mogę jej wbić szpilkę i doprowadzić do złego stanu odczuwam satysfakcję i zadowolenie, a gdy skończę umartwiam się jak mi jej żal i nie chcę, aby była smutna. Wiem, że jak odejdzie, to ja razem z nią.
Dzieciństwo miałam bardzo dobre, bo mama sama mnie wychowywała. Może chodzi o ojca, bo bardzo jej dokuczał, jak miałam może z 2 latka, potem odeszłyśmy. Może podświadomie chcę przejąć jego rolę.
O co chodzi i co jest ze mną nie tak? Chciałabym, aby mama miała kochającą córkę, a nie potwora. Bardzo proszę o pomoc.