
Mieszkam z córką w miejscu związanym z rodziną mężczyzny, od którego chcę odejść. Co robić?
Anonimowo
Daria Dobrzyńska
Witam! Rozstanie bywa niezwykle trudnym wydarzeniem, którego skutkiem nierzadko jest spadek poczucia bezpieczeństwa i kontroli. W takim przypadku ogromnie ważne jest, żeby skupić się na zadbaniu o komfort i potrzeby oraz własne oraz córki. Jeżeli chodzi o dzieci, to najważniejszym jest rozmawiać, pamiętając o tym, że dla dziecka taka sytuacja jest wyjątkowo abstrakcyjna. Dzieci mają często tendencję do obwiniania się za kłótnie bądź rozstanie rodziców, dlatego córka powinna być zapewniona, że zaistniała sytuacja nie jest jej winą i jej mama oraz tata są przy niej i wspierają ją oraz są gotowi odpowiedzieć na jej pytania i rozterki. Równocześnie, jeżeli decyzja o rozstaniu jest stanowcza i permanentna - nie należy dawać dziecku złudnej nadziei na ponowne wspólne życie rodziców. Należy również pamiętać, że dziecka nigdy nie należy używać jako argumentu bądź “broni” w kłótniach. Uczucia córki wobec sytuacji i rodziców nie mogą być kierowane przepychaniem “czyja to wina”. Dodatkowo córka w dalszym ciągu ma oboje rodziców - tak jak i Pani, tak były partner powinien zadbać o bezpieczeństwo dziecka. Jeżeli chodzi o kwestię Pani opieki nad samą sobą, proszę pamiętać o tym, że w tak trudnych sytuacjach nie możemy się bać prosić o pomoc. Niestety nie znam Pani i nie wiem czy Pani systemem radzenia sobie ze stresem jest planowanie, działanie czy opieka nad emocjami, jednak wsparcie najbliższych, skorzystanie z dostępnych zasobów jak grupy wsparcia, poproszenie przedszkola córki o zwrócenie szczególnej uwagi na jej funkcjonowanie czy wypisanie jak największej ilości dostępnych zasobów, które mogą pomóc w wychodzeniu z kryzysu będzie ogromnie pomocne w poprawieniu poczucia komfortu i panowania nad sytuacją. W razie dodatkowych pytań i potrzeby wsparcia zapraszam na darmową konsultację.
Mam nadzieję, że udało mi się choć trochę pomóc i wesprzeć Panią w tej trudnej sytuacji :)
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dominika Grochowska
Witam serdecznie
Domyślam się, że jest to bardzo trudne dla Pani i córki. Opis sytuacji jest bardzo ogólny, chcąc pomóc Wam w niej, istotne jest, aby uzyskać więcej szczegółowych informacji. Zachęcam do skorzystania z telefonów zaufania dla osób dorosłych (np. telefon zaufania - 116 123; Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych - 800 70 2222) oraz konsultacji psychologicznej.
Pozdrawiam
Magdalena Banaś
Szanowna Pani,
Doświadcza Pani kryzysu w związku z rozstaniem, ale także frustracji ze strony córki. Związek, w którym przekraczane są granice może dostarczać wielu emocji nieprzyjemnych, ale wspomina Pani także te dobre chwile z nim związane. Dobrze, że Pani o siebie walczy! Dziecko ma prawo nie dostrzegać konsekwencji, których może doświadczyć emocjonalnie i rozwojowo. Zapraszam na pierwszą nieodpłatną konsultację. Z chęcią pomogę Pani ustalić dalszy plan działania.

Zobacz podobne
Czy to normalne, że mam tylko jednego przyjaciela?
Rozmowy z innymi nie są łatwe dla mnie i nawet nie wiem, czy chce mieć jakichkolwiek innych znajomych. Czuję, jakbym nie powinna należeć do tego społeczeństwa i mojej grupy wiekowej. Osoby w liceum interesują się tylko alkoholem, imprezami i zboczonymi żartami. Nie mam prawie żadnych tematów, jakie mogłabym z nimi poruszyć. Rozumie mnie tak naprawdę tylko mój przyjaciel, co ma podobne poglądy, jak ja. Nie wiem, czy mam jakąś fobię społeczną, czy coś. Zawsze nauczyciele nazywali mnie po prostu nieśmiała. Jednak prezentacje przed klasą czy nawet pogadanie z “kolega” z klasy jest dla mnie trudne. Do połowy osób z klasy nigdy się nawet nie odezwałam, mimo że znam ich już od połowy roku. W podstawówce sytuacja wyglądała bardzo podobnie. Zmiana środowiska nic nie zmieniła, pomimo dużych chęci. Niedobrze się czuję, jak widzę, że każdy jest inny ode mnie. Wychowawca na siłę proboje mnie zmusić do gadania z kimś innym, grożąc obniżeniem zachowania.
Podobno w przedszkolu byłam bardzo rozgadana i gadałam z każdym. W grupach z większą ilością osób czuję się po prostu niekomfortowo. Próbowałam na początku nowej szkoły spotykać się z kilkoma dziewczynami z klasy. Nie było to jednak przyjemne i wolę być z kimś na osobności. Gdy jestem w grupie, po prostu się nie odzywam. Nikogo też raczej to nie obchodzi. Potem utworzyły się tylko grupki w klasie, które tylko śmieją się ze mnie i mojej przyjaciółki. Utrzymuje jakiś kontakt z innymi w klasie, ale jest on raczej przymusowy. I to nawet nie do końca z mojej winy. Gdy są rozmowy w parach na np angielskim inne dziewczyny wolą po prostu gadać z sobą. Czy naprawdę jest coś nie tak we mnie?
Moje małżeństwo od początku było chwiejące się i z czasem przemoc ze strony męża rozwinęła się na tyle, że z powodu zaburzeń zdrowia, co jakiś czas lądowałam, a to na SOR, a to u psychiatry. Szukałam też pomocy na początku w CIK, gdzie odbyliśmy mediacje, które zaproponował terapeuta. Nic to nie dało, Wg męża byłam osobą chorą psychicznie, pastwił się nade mną i ciągle się odgrażał. Z czasem zaczęła pojawiać się policja w domu i była wdrożona Niebieska Karta. W tym wszystkim dzieci były wychowywane. Ja nie pracowałam, bo tak mąż chciał.
On miał firmę i jest przedsiębiorcą. Obecnie córka i syn muszą leczyć się u psychiatry na nerwicę i lęki. Ja mam również zniszczone zdrowie. Co ja mam teraz zrobić?
Córka nie wychodzi z gabinetu terapeuty, ma nerwicę natręctw i lęki a od pewnego czasu również syn musi chodzić do Psychiatry. Mogę tylko do siebie mieć pretensje, że nie ochroniłam swoich dzieci. Chodzi mi po głowie pomysł, żeby byłego małżonka oddać w ręce Prokuratury za krzywdy wyrządzone.
Na rozprawie rozwodowej od Sędzi dowiedziałam się, że on mnie zgłosił, że jestem sprawcą przemocy, sprawa została umorzona, a ja nawet nie wiedziałam, że takie coś miało miejsce.
Jednak ten fakt nie ma dla mnie większego znaczenia.
Zdrowie dzieci jest ważniejsze. Córka ma naprawdę problemy.
Czy jest może gdzieś w Polsce inny rodzaj terapii, który byłby skuteczny? Z góry dziękuję za pomoc, będę wdzięczna za odpowiedź. Anna
