Czy depresja partnera może wpłynąć na jego uczucia? Zrozumienie załamania związku
Anonimowo

Urszula Małek
To, co Pani przeżywa, jest trudne i bolesne. Rozstanie, zwłaszcza w takich okolicznościach, może zostawić wiele pytań bez odpowiedzi. Bardzo możliwe, że depresja i inne trudności emocjonalne partnera wpłynęły na jego zdolność do odczuwania uczuć lub wyrażania ich w związku. Zaburzenia takie jak depresja mogą powodować wycofanie się, poczucie braku sensu czy zdolności do budowania relacji, co może tłumaczyć jego decyzję.
Jednak kluczowe jest tutaj to, co on powiedział -brak uczuć -i choć to może być efektem jego stanu, to warto potraktować jego słowa poważnie. Czekanie w nadziei, że sytuacja się zmieni, mogłoby jedynie pogłębić Pani ból, zwłaszcza że decyzja o leczeniu i ewentualne zmiany muszą wypływać od niego.
Proszę spróbować skupić się na sobie, na swoich emocjach, potrzebach i sposobach radzenia sobie z tą stratą. To naturalne, że odczuwa Pani żal i smutek, ale życie Pani nie może się zatrzymać w oczekiwaniu na kogoś, kto może nie być gotowy na relację. Może warto poszukać wsparcia u bliskich, a jeśli czuje Pani, że ból staje się przytłaczający -u terapeuty, który pomoże przejść przez ten trudny czas. Pani też zasługuje na szczęście i relację, w której będzie mogła czuć się kochana i ważna.
Pozdrawiam i życzę dużo siły,
Urszula Małek

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Rozumiem Pani rozterki, smutek po utracie relacji. Trudno jednak odpowiedzieć na Pani pytania, nie znając partnera. Depresja jest chorobą, którą należy leczyć farmakologicznie, dobre rezultaty daje włączenie do tego psychoterapii. Stłumienie uczuć, przeżywanie poczucia winy, oskarżanie siebie, że unieszczęśliwia drugiego człowieka, spadek motywacji, energii, nastroju, o których Pani pisze, wpisują się w objawy depresji. Może Pani spróbować namówić partnera do podjęcia leczenia, ale decyzja należy do niego. Zachęcam natomiast do przyjrzenia się Pani potrzebom, pragnieniom.
Pozdrawiam

Justyna Papurzyńska-Parab
Witam,
Niestety, zdarza się, że przy gorszym samopoczuciu, nawrocie depresji, osoba zmagająca się z tą chorobą wycofuje się z kontaktów towarzyskich, społecznych, izoluje się. Pogorszeniu nastroju często towarzyszą trudne emocje- poczucia winy, żalu, bezradności i beznadziei. W takim stanie ciężko zachować wiarę i nadzieję w powodzenie leczenia, szansę na szczęśliwe życie i związek, swoją wartość jako człowieka, partnera, rodzica.
W takim stanie osoba cierpiąca na depresję szczególnie potrzebuje wsparcia i obecności. Niestety, zdarza się, że nie potrafi ona określić swoich potrzeb, czy sposobów pomocy sobie, często właśnie nie widzi sensu w uzyskaniu wsparcia. Nie chce być ciężarem i zmartwieniem dla drugiej osoby.
W takiej sytuacji można zasygnalizować swoją obecność, nawet jeśli druga osoba "skazała" Waszą znajomość na straty. Jeśli Pani zależy na byłym partnerze i chce mu pomóc- można dać znać o swojej gotowości do rozmowy, wsparcia, czy nawet o wciąż trwającym po Pani stronie uczuciu. Może taki dowód na Pani zaangażowanie w tą relację pokaże partnerowi, jak ważny i wartościowy jest w Pani oczach, i że depresja nie jest w stanie tego zniszczyć.
Taka szczera rozmowa, nawet po okresie przerwy może być otwierająca i dająca nadzieję. Jednak jeśli partner nie będzie chciał dać sobie pomóc i sięgnąć po Pani wsparcie i obecność, pozostaje przyjąć to i spróbować uszanować tą decyzję. Mimo najszczerszych chęci i świadomości choroby, ludzie mają prawo wybrać drogę czasami niezrozumiałą dla innych. Pani również zasługuje na odwzajemnioną, spełnioną miłość i być może, czeka ona w innej relacji.
Warto o tych dylematach porozmawiać z psychologiem, bo są to trudne kwestie, gdzie warto samej uzyskać zrozumienie i wsparcie.
Życzę dużo siły.
Pozdrawiam,
Justyna Papurzyńska-Parab

Emilia Jędryka
Szanowna Autorko,
Bardzo mi przykro, że przez to Pani przechodzi. To naturalne, że w takiej sytuacji czuje się Pani zagubiona i zraniona, zwłaszcza że miała Pani nadzieję, że Państwa relacja przetrwa te trudne chwile.
Z depresją bywa tak, że potrafi odebrać energię, radość i zdolność do budowania bliskości. Ale równie ważne jest to, że decyzje, które podjął Pani partner, wynikają z jego własnych odczuć i granic, nawet jeśli trudno je teraz zrozumieć. Nie da się jednoznacznie powiedzieć, czy depresja była głównym powodem jego odejścia, czy też brak uczuć, o którym wspomniał, był dla niego rzeczywisty.
Wiem, że to trudne, ale najważniejsze teraz jest, żeby zadbała Pani o siebie. Nie musi Pani teraz podejmować decyzji o czekaniu czy zamknięciu tego rozdziału – ma Pani prawo do tego, żeby przeżywać swoje emocje i pozwolić sobie na smutek. Jeśli on kiedyś wróci i będzie chciał nawiązać kontakt, wtedy będzie Pani mogła podjąć decyzję na nowo. Ale w tej chwili najważniejsze jest, żeby skupiła się Pani na sobie, Pani potrzebach i Pani zdrowiu emocjonalnym.
Proszę pamiętać, że Pani uczucia są ważne. Może rozmowa z bliskimi lub nawet z psychologiem pomoże Pani odnaleźć więcej spokoju i wsparcia w tym trudnym czasie. Nie jest w tym Pani sama.
Życzę wszystkiego dobrego,
psycholog
Emilia Jędryka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam.
Mam pytanie: po ponad 20 latach razem, będę się rozwodziła z mężem. Mąż ma depresję, stwierdzona przez lekarza przed chyba 5laty. Nie leczył się. Tabletki miał od lekarza przepisane, ale brał, jak chciał. Jak wspominałam o terapii, był zaraz na mnie zły, że on nie będzie tego robił, bo raz był u pani psycholog i nic mu to nie dało. Przez te lata byłam przy nim, chociaż nie powiem, czasem było ciężko. Mąż w domu nie robił całkowicie nic, starałam się go wyręczać, ile mogłam, pracując na cały etat, starałam się też być cały czas dla naszych dzieci (16 i 9 lat), starałam się też ogarniać dom. Z biegiem czasu słyszałam coraz częściej, że to moja wina, że on ma depresję, bo chodził do pracy, gdzie się jej nabawił przeze mnie i dzieci, że jest w miejscu, w którym nie chce być (mieszkamy w Niemczech) też przeze mnie i dzieci.
Z biegiem czasu doszły brak szacunku i chamskie dogadywanie i oczywiście coraz częściej wypominanie wszystkich moich błędów i tego, że nie mam chęci na seks. W sumie w domu bałagan więc i tego nie robiłam, za mało zarabiałam (pracowałam, odkąd przyjechałam do Niemiec, zawsze na cały etat - 41,5 godzin tygodniowo) I czasem tylko jak powiedziałam, że żal mi, że z dziećmi nie spędzam tyle czasu, ile bym chciała (on nie robił z nimi nic), to i tak zaraz był zły, bo dużo ludzi tak robi i dzieciom nic się nie dzieje. 23.09 (nigdy nie zapomnę) mój mąż (pracuje jako kierowca ciężarówki, codziennie w domu) zadzwonił w trakcie pracy, a akurat miałam wolne i jak zwykle (nie pierwszy raz) nasza rozmowa toczyła się tak już po chwili (w sumie to był jego monolog), jaką to ja jestem zła żona, że nie ma seksu, że jestem do niczego (nie wyzywał ani nie bil), ale wtedy coś we mnie pękło. Po tym jeden dzień nie rozmawialiśmy i nie spal w domu, a potem zaczęło się piekło przez 2 miesiące.
Nie chce do tego wracać, ale nurtuje mnie jedno pytanie, bo "naturalnie" całej sytuacji jestem winna ja, bo po tym powiedziałam, że nie chce z nim być, a on się przez te 2 miesiące pierwsze starał i albo mnie kochał i naprawiał, albo nienawidził. Prosiłam, żeby mi dał święty spokój, ale nie docierało.
Teraz jak oboje się chcemy rozwieść, ale non stop słyszę, że to moja wina, bo go w chorobie zostawić chce (ja twierdzę, że to nas obu wina). Czy to normalnie, że ja tak zareagowałam?
Ranił mnie bardzo przez przynajmniej półtora roku, starałam się być silna i tłumaczyłam go depresja, ale coś we mnie pękło.
Czy takie odzywanie się do drugiej osoby mogę ta depresja tłumaczyć, bo on się tak tłumaczy cały czas.
Czy to ja powinnam go na siłę zaciągnąć na terapię (teraz w końcu po kłótni robi)? Czy ja musiałam i muszę przy nim być, bo ma depresję? Cały czas mam wrażenie, że on chce na mnie wymusić poczucie winy. On niby wie, co złe robił, ale jak rozmawiamy, to próbuje i tak się wybielić i na mnie winę zrzucić.
Ja wiem, że moja wina jest taka, że mu nie mówiłam, że mnie to rani, co mówi. W sumie próbowałam, ale było zaraz, co się czepiasz (tylko bardziej chamsko).
Ja chce już normalnie żyć, chce się skupić na dzieciach, a potem być może i dla mnie poszukać terapeuty.
Nie wiem, czy będę chciała jeszcze z kimś być, czy będę umiała, ale nurtują mnie te pytania i będę wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam