Left ArrowWstecz

Czy fikcyjny świat z filmu może zdominować moje życie i relacje?

Dzień dobry. Jakiś czas temu obejrzałam pewien film, który spodobał mi się tak bardzo, że zaczęłam myśleć o nim prawie bez przerwy. Świat przedstawiony w tym filmie tak mi przypadł do gustu, że świat realny teraz wydaje mi się strasznie nudny. Głównie mam na myśli ludzi, którzy przestali mnie interesować, a ich miejsce w mojej głowie zajęły postacie z tego filmu. Potrafię zająć się sprawami z życia codziennego, np. zrobić zakupy, lecz kompletnie nie interesuje mnie wchodzenie w jakiekolwiek relacje z prawdziwymi ludźmi, gdyż według mnie to właśnie postacie z filmu są ciekawe i intrygujące. Nie mam potrzeby kontaktu z realnymi osobami, bo żyję światem postaci fikcyjnych. Jest mi z tym bardzo dobrze, ale zastanawiam się, czy takie oderwanie od rzeczywistości jest jeszcze normalne? Czy być może już przekroczyłam pewną granicę? Uprzejmie proszę o odpowiedź.
Karolina Polańska-Czaja

Karolina Polańska-Czaja

Dzień dobry Mileno, trudno jednoznacznie odpowiedzieć na Twoje pytanie, być może potrzebujesz teraz odpoczynku od ludzi, których spotykasz na co dzień, i świat fantazji Ci w tym pomaga.

A może to rodzaj nowej pasji. 

 

Możesz poobserwować siebie i jeśli zauważysz, że to zaczyna zaburzać Twoje codzienne funkcjonowanie lub zaczyna powodować cierpienie, lub samotność. warto byłoby porozmawiać ze specjalistą.

 

Dobrego dnia, Karolina

7 dni temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Katarzyna Pucicka-Szewczak

Katarzyna Pucicka-Szewczak

Witam. 

To, co Pani opisuje, może się zdarzać, a analiza tej sytuacji świadczy o Pani wysokim poziomie samoświadomości. Silne emocjonalne zaangażowanie w film może wynikać z poruszenia w Pani czegoś osobistego- być może potrzeby bliskości, czy wrażeń. Warto przyjrzeć się temu głębiej i zastanowić czy jest to mechanizm ucieczki od rzeczywistości, czy też poszukiwania stymulacji lub ukrytych potrzeb emocjonalnych.

 

Pozdrawiam.

7 dni temu
Daria Składanowska

Daria Składanowska

Dzień dobry, Pani Mileno!

Dziękuję, że podzieliła się Pani swoimi doświadczeniami. To, co Pani opisuje, to escapizm (ucieczka w fikcję), który zastępuje relacje z realnymi ludźmi – to powszechne zjawisko, które obserwuję wśród młodych osób. Dobrze, że zastanawia się Pani nad swoimi zachowaniami.  W Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach szukamy chwil, kiedy jest inaczej, tj. kiedy nie jest Pani w świecie filmu – to daje okazję do refleksji: jak to jest być w rzeczywistości, co Pani czuje, jakie zasoby wykorzystuje Pani wtedy, a jak jest poza nią? Co Pani o tym myśli?. Warto zastanowić się, po co mi są te kontakty z innymi i do czego niezbędne. Zachęcam do tego, aby się tym zachowaniom i schematom bardziej przyjrzeć na sesji indywidualnej. 

 

Pozdrawiam, 

Składanowska Daria 

Psycholog, Doradca Kariery  

7 dni temu
Linnea Rasmusson

Linnea Rasmusson

Dzień dobry,

To co Pani opisuje nie jest niczym poważnym samym w sobie. Ewidentnie coś w postaciach Pani przykuło uwagę, nie opisuje Pani co dokładnie w tych postaciach, czy to cechy charakteru, ubioru czy styl życia przykuło uwagę ale z tego co Pani piszę było tam coś co Panią zatrzymało.

Może Pani spróbować się przyjrzeć dokładnie co Panią tak pochłonęło, jaki element i jakie emocje i stan w ciele to zbudzało. Może to być pewien kierunek informacji dla Pani, dlaczego Panią to trochę odcięło od życia codziennego. Dla uspokojenia, pisarze często doświadczają takich stanów pisząc swoje powieści :) też potrzebują czasami wrócić do realu po dłuższym pisaniu. Dzieje się tak, gdy angażujemy się mocno w film lub książkę wieloma zmysłami. Film to nie tylko historia i postacie ale też przykładowo muzyka. To wszystko wciąga nas w inny świat i stan emocjonalny. 

Dopóki Pani jest wstanie kontynuować swoje życie codzienne i czuje się Pani ok na ten moment, może Pani pozwolić sobie na chwilę być w tym stanie. Jakby zaczęło to mocno wpływać na Pani komfort i życie i utrudniało, wtedy warto się głębiej zastanowić. 

 

Pozdrawiam serdecznie,

Linnea Rasmusson 

Psycholog

7 dni temu
Anna Olechowska

Anna Olechowska

Droga Mileno,

A jak Ty się z tym czujesz? Czy Ciebie martwi to oderwanie od rzeczywistości? Jeśli gdzieś czujesz w środku lęk, to jak myślisz, czemu może służyć to skupianie się na filmie? Czasem takie życie w fantazjach może być sposobem na ucieczkę od... Właśnie, co to mogłoby być u Ciebie? Masz może jakiś pomysł?

Pamiętaj, że zawsze możesz skontaktować się ze specjalistą, który pomoże znaleźć odpowiedzi na te pytania.

Pozdrawiam ciepło 

7 dni temu
Marta Lewandowska-Orzoł

Marta Lewandowska-Orzoł

Pani Mileno, sztuka daktyczniempotragi poruszać, stąd mogą się pojawić duże emocje po np. obejrzeniu jakiegoś filmu. Warto zadać sobie jednak dodatkowe pytania, aby rozjaśnić sobie w głowie swoją sytuację :) 

Może się Pani zastanowić co jest w tym filmie czego nie ma Pani w realnym życiu? Jakie cechy postaci z filmu najbardziej wzbudziły Pani zainteresowanie? Czym różnią się osoby z filmu od tych z którymi na co dzień ma Pani styczność? W tych odpowiedziach można szukać potrzeb, które na ten moment może nie są realizowane w Pani życiu, a mają dla Pani duże znaczenie (nawet jeśli do tej pory to nie dawało o sobie tak w prost znać). 
W razie trudności z odpowiedziami lub doszukaniem się potrzeb do zadbania, zawsze warto szukać dalej wsparcia i rozważyć na przykład pracę z psychologiem nad tym tematem. 
Życzę wszystkiego dobrego 

Marta Lewandowska-Orzoł 

7 dni temu
Paweł Zamojć

Paweł Zamojć

Dzień dobry,

 

czasem silne zaangażowanie emocjonalne w świat filmu czy książki jest sposobem, w jaki organizm reaguje na przeciążenie, stres lub brak satysfakcji w codzienności. Fikcyjny świat może wtedy dawać poczucie bezpieczeństwa, sensu, emocji czy przynależności, których chwilowo brakuje w realnym życiu.

 

Warto jednak to uważnie obserwować – jeśli zauważa Pani, że coraz trudniej wrócić do kontaktu z ludźmi, że realny świat wydaje się coraz bardziej obojętny, a myślenie o filmie zajmuje większość dnia, to może być sygnał, że ta forma ucieczki zaczyna pełnić bardziej ochronną, ale też ograniczającą funkcję.

 

Z Pani opisu sytuacji, wygląda to na reakcję organizmu na emocjonalne napięcie lub pustkę, która w ten sposób znajduje ujście. Warto dać sobie czas, przyjrzeć się, czego ten filmowy świat Pani dostarcza – może emocji, może sensu, a może po prostu spokoju.

 

Jeśli jednak poczuje Pani, że ten stan się pogłębia – trudniej będzie skupić się na pracy, kontaktach czy codziennych obowiązkach – warto zgłosić się do psychologa lub psychiatry na pogłębioną diagnostykę. To pomoże lepiej zrozumieć, co się dzieje i dobrać odpowiednią formę wsparcia.

 

Już sam fakt, że Pani to zauważa i o tym pisze, świadczy o dużej samoświadomości i krytycyzmie wobec swoich przeżyć – to bardzo ważne i dobry punkt wyjścia do dalszej pracy nad sobą.

 

Z życzliwością

Paweł Zamojć

7 dni temu
Elżbieta Byzdra-Rafa

Elżbieta Byzdra-Rafa

Dzień dobry 🙂 

Trudno cokolwiek odpowiedzieć bez konsultacji 🙂

Ale to nie do postaci z filmu, a do konkretnych (choć w wirtualnym kontakcie) ludzi wysłała Pani to pytanie 🙂 Może nie wszystkie potrzeby postacie z filmu są w stanie zaspokoić?

Przed obejrzeniem tego filmu pewnie widziała Pani inne filmy, inne światy przedstawione i nie zrobiły na Pani takiego wrażenia. Ciekawe dlaczego? Czy to ten konkretny film był tak wspaniały, czy nałożył się na jakieś trudności, kłopoty w Pani realnym życiu? I co z dotychczasowymi kontaktami, relacjami? Jakie one były przed obejrzeniem tego filmu, czy były w nich trudności kłopoty? Co Pani bliscy mówią nt. tej Pani zmiany potrzeb? Czy wyrażają np. niepokój?

Proponuję konsultację z lekarzem psychiatrą. To będzie najbardziej kompetentna osoba, aby odpowiedzieć na Pani pytanie 🙂

 

Pozdrawiam serdecznie

Elżbieta Byzdra-Rafa 

terapeutka Gestalt 

 

6 dni temu
Monika Figat

Monika Figat

Dzień dobry,

 

fascynacja światem fikcyjnym, szczególnie gdy daje on poczucie bezpieczeństwa czy ekscytacji, może być dla nas bardzo pociągająca. Wiele osób doświadcza podobnych uczuć po obejrzeniu filmu, przeczytaniu książki czy zetknięciu się z inną formą sztuki.

 

Jednak gdy zauważa Pani, że świat realny przestaje być interesujący, a relacje z ludźmi tracą na znaczeniu, warto się temu przyjrzeć z troską. Samo to, że zadaje Pani pytanie na forum sugeruje, że jakaś Pani część obawia się, czy taka postawa służy Pani na dłuższą metę.

 

W nurcie Terapii Akceptacji i Zaangażowania (ACT) patrzymy na to, jak nasze myśli i wyobrażenia wpływają na codzienne funkcjonowanie oraz na to, czy pomagają nam żyć zgodnie z własnymi wartościami. Czasem ucieczka w świat fikcyjny może być sposobem radzenia sobie z trudnościami lub rozczarowaniem rzeczywistością.

 

Nie oznacza to od razu, że przekroczyła Pani jakąś granicę – sytuacja jest złożona i wymagałaby głębszego zrozumienia Pani doświadczeń oraz motywacji. Jeśli czuje Pani, że to oderwanie od rzeczywistości zaczyna przeszkadzać w codziennym życiu lub budzi niepokój, warto rozważyć rozmowę z psychologiem, by wspólnie przyjrzeć się temu zjawisku i poszukać rozwiązań.

 

Serdeczności i powodzenia

Monika Figat, Psycholog [Warszawa i on-line]

6 dni temu
Agnieszka Domaciuk

Agnieszka Domaciuk

Mileno,

Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią. Filmy, książki i inna twórczość ma poniekąd za zadanie przenosić nas do innego świata, świata bohaterów kreowanych i przedstawianych w nich. Często utożsamiamy się z jakimiś postaciami z różnych powodów - mogą prezentować spójne dla naszych wartości lub odzwierciedlać nasze potrzeby. Piszesz o tym, że czujesz się dobrze żyjąc życiem postaci fikcyjnych, więc piszesz o pewnych korzyściach, jakie ten film Ci daje. Ważne, aby zrozumieć, że w świecie fikcyjnych odgrywają się sceny czasem mało realistyczne w porównaniu z życiem codziennym i pewne nasze oczekiwania od innych osób względem ich zachowań będę niemożliwe do spełnienia. Warto zastanowić się, co jest dla Ciebie ważne w postaciach z filmu, jakie cechy są dla Ciebie przyciągające i czy takie osoby również otaczają Cię w życiu codziennym? Być może grupa społeczna, a którą aktualnie tworzysz związki nie zaspokaja Twoich potrzeb, które każdy z nas posiada również w relacjach z innymi? Nie jest to sytuacja niepokojąca, ponieważ tak jak piszesz, realizujesz codzienne zadania i nie wywołuje to u Ciebie żadnego rodzaju cierpienia czy przykrych konsekwencji, ale jesli pewne kwestie Cię zastanawiają to warto przemyśleć, czego oczekujesz od rzeczywistych relacji z innymi ludźmi i czy jesteś w stanie te same emocje odczuwać w kontakcie z nimi.

 

Wszystkiego dobrego!

Domaciuk Agnieszka

Psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia

6 dni temu

Zobacz podobne

Zdecydowałam się poszukać pomocy też w taki sposób, ponieważ od kilku miesięcy zmagam się z pewnymi problemami.
Zdecydowałam się poszukać pomocy też w taki sposób, ponieważ od kilku miesięcy zmagam się z pewnymi problemami. W grudniu mój chłopak zwierzył mi się ze swoich problemów, które zrozumiałam i zaoferowałam wsparcie, które docenił i dostrzegał. Dotychczas nie zmagałam się z żadnymi osobistymi problemami, więc owszem, martwiłam się, ale była to jedyna rzecz, która mogłaby mnie jakkolwiek zmartwić. Niestety następny miesiąc postawił przede mną problemy związane ze mną samą. Zaczęłam mieć problemy z koncentracją, mocno zaniedbałam studia, moją zmianę zauważyli również niektórzy wykładowcy. Okres sesji był dla mnie wtedy jeszcze trudniejszy, straciłam kontrolę nad stresem, całkowicie mnie pochłonął. Potrzebowałam dużo czasu, by odreagować i odpocząć. Gdy zaczęłam tracić kontrolę i uzmysłowiłam sobie, że to nie jest chwilowy ”dołek”, powiedziałam szczerze, że jak on w grudniu mi powiedział o swoim problemie, u mnie było wszystko ok, ale teraz tak niestety nie jest i przez jakiś czas mogę nie czuć się na siłach, by okazać wystarczające wsparcie, jakiego mógłby potrzebować. Postanowiliśmy sobie, żeby ten nowy rok był taki, żeby skupić się bardziej na sobie i swoich problemach, że może to nam pomoże, gdy przez jakiś czas postawimy na taki pewien przejaw egoizmu i zbierzemy się na to, by samodzielnie sprostać swoim problemom, a jeśli będzie ciężko, pojawi się potrzeba udać się do specjalisty, to wtedy na przykład pójdziemy razem, gdy w pojedynkę będzie to dla nas zbyt trudne. By jakoś wzajemnie się motywować w chwilach słabości. Pod koniec lutego zerwał ze mną chłopak. Wszystko w pokojowych relacjach, w świadomości obustronnej, że nadal jesteśmy dla siebie ważni, ale nie potrafimy sobie pomóc, gdy u nas obojga pojawiły się problemy. Nie wykluczamy powrotu do siebie, ale też wiemy, że nie możemy żyć kierując się tym najbardziej optymistycznym scenariuszem, gdyż czas też pokaże, czy faktycznie do tego dojdzie. Było to [rozstanie] w trakcie przeprowadzki do nowego mieszkania. Ze względu na okoliczności i to, że nie miałabym jak dojeżdżać do pracy i na studia, gdybym zdecydowała się wrócić do miejsca, gdzie wcześniej mieszkałam, mieszkamy nadal razem, trzymając się oczywiście zasady, jaką postanowiliśmy sobie wcześniej. Zerwanie miało na celu pozbieranie swojego życia, zebrania się w sobie, by rozwiązać problemy i poczuć się tak jak dawniej. Pomimo upływu czasu, są sytuacje, gdzie wszystko jest w porządku. Zaczęłam dostrzegać, że nadal myśli czasami w perspektywie „my”. Ponieważ zbliżają się małymi krokami komunie w naszych rodzinach i początkowo mieliśmy wybierać się na nie razem, jednak po tym, co się między nami zdarzyło, raczej mało prawdopodobne, że chęci wspólnego uczestnictwa uległyby zmianie. Tymczasem temat tychże komunii wyszedł od niego i chciał pójść także na komunię mojego brata oraz kuzyna. Myślał nawet specjalnie o wolnym w swojej pracy pod tym względem. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że na uroczystość komunijną w jego rodzinie wybieramy się razem. Ta kolejna rzecz dała mi do myślenia, ponieważ nie naciskałam (to też była jedna z kwestii, co do której nadal miałam w głowie znaki zapytania, nie narzucałam się, wolałam też usłyszeć, jak on się z tym czuje), spodziewałam się raczej chłodnych stosunków i stwierdzenia, że ponieważ jest między nami tak, jak jest, to takie uroczystości rodzinne spędzimy osobno. A tu tak jednak nie jest. Są momenty, kiedy nadal pojawiam się w jego planach, ale są też momenty, kiedy myślimy o sobie solo i przypominamy sobie, że nie jesteśmy razem, jednak to ma miejsce tylko wtedy, kiedy pojawiają się gorsze dni, coś nas złości i jesteśmy w gorszym nastroju. Wtedy pojawiają się poważniejsze momenty, ale po nich jesteśmy w stanie wyklarować atmosferę i z lepszym nastrojem zakończyć dzień. Czuję się zagubiona. Wierzę w moc czasu, że gdy minie to pewne rzeczy się rozwiążą, nasuną się nowe wnioski. O mojej sytuacji wiedzą dwie osoby – przyjaciółka i mama. Kiedy im o tym mówiłam, odpowiedziały mi, że według nich to tak naprawdę jakbyśmy chcieli być nadal razem, bo gdyby nie, nie byłoby mowy o tak pokojowym rozstaniu. Że nasze postępowanie podyktowane jest też takim rozważnym i analitycznym podejściem do sytuacji w obliczu naszych osobistych problemów, które próbujemy zażegnać i z tym działamy, każdy w swoim tempie. Owszem, to nie są specjaliści, ale gdy mówią to osoby, które mnie dobrze znają, które miały różne, a niekiedy podobne sytuacje w związku, to na tyle, ile mogły, to były w stanie się o tym wypowiedzieć bez oceny, bez prawienia kazań. I to wszystko daje mi nadzieję, że finałem niekoniecznie będzie tragedia, tylko że może faktycznie powrót do siebie będzie pewnego rodzaju finałem procesu leczenia duszy po wszystkich trudnościach, jakie zdołały ją podniszczyć. Poszukuję też porady w tej sytuacji także u specjalisty. Próbuję i tutaj. Co robić? Czy jest coś, co mogłoby i mnie i jemu pomóc? Chciałabym zachować spokój ducha w tej ważnej dla mnie sprawie. Chciałabym też móc skupić się na studiach (w tym roku obrona) i mieć nad tym jakąś kontrolę, nie utracić jej znowu. Mogę dodać, że miałam też takie przeczucia, że ten miesiąc będzie taki bardziej „mój”, że znajdę siłę, by skupić się na swoim zdrowiu, zmienić lekarza co chciałam zrobić już dawno, lecz nie potrafiłam i tym podobne. I faktycznie jak przez te kilka miesięcy się męczyłam, tak pod koniec lutego zrobiłam plan i pomimo tego, co się podziało, już udało mi się go w znacznej części zrealizować. Zaczęłam wstawać bez „chwiania się”. Czuję większy spokój i kontrolę, ale wiem, że to nie wszystko. Dlatego będę wdzięczna za każdą wyrozumiałą, nieoceniającą radę, z pomocą której mogłabym pokierować sobą na przyszłość. Dziękuję.
Często rozmawiam z kimś w głowie, zmieniam mimikę, gestykuluję, jednak zdając sobie z tego sprawę, nie bardzo pamiętam o czym i z kim?
Zastanawiam się, czy to normalne. Często zdarza mi się, że nagle zdaję sobie sprawę, że rozmawiam z kimś w głowie, bo wypowiadam jakieś słowa i to jakby wybudza mnie z, no właśnie, normalnego zachowania, czy jednak może to być objaw jakiegoś zaburzenia? Jak zdam sobie sprawę, że z kimś rozmawiam, to przypominam sobie, że gestykulowalam, zmieniałam mimikę twarzy, jakby zewnętrznie prowadziłam całą rozmowę, ale działa się ona tylko w mojej głowie. Zazwyczaj opowiadam komuś coś, może prowadzimy konwersacje, opowiadam żarty, uśmiecham się. Znam tych ludzi na żywo. Nie zawsze pamiętam dokładnie, o czym rozmawialiśmy i ile to trwało, ale sądzę, że nie dłużej niż półgodziny. Zdarza mi się to jak jestem sama, ale czasem też w tramwaju, na spacerze, etc. Czy to dziwne?
Córka ma lat 11, jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, zachowuje się, ubiera i maluje jak 16-17 latka
Córka ma lat 11, jest bardzo dojrzała jak na swój wiek, zachowuje się, ubiera i maluje jak 16-17 latka, w głowie raczej na 11 lat. Konflikt z ojcem, ignoruje go, często powtarza, że nienawidzi. Z premedytacją robi mu na złość. Często straszy mnie, że zrobi sobie krzywdę. Gdzie się udać po pomoc, co robić, jak z nią rozmawiać?
Czy psychoterapia powinna wyglądać tak, że sama dochodzę do przyczyny wszystkich swoich stanów?
Czy psychoterapia powinna wyglądać tak, że sama dochodzę do przyczyny wszystkich swoich stanów? Że mimo, że mówię wprost, jakimi obowiązkami niedostosowanymi do wieku byłam obciążona, jako dziecko, jak musiałam i muszę wysłuchiwać rodziców, doradzać im i dbać o nich, to hasło, że była i jest to parentyfikacja i tak musi paść z moich ust? Jest to jeden z przykładów, ale mogłabym wymieniać dalej. Nie wiem czy jest to kwestia tego konkretnego terapeuty, czy problemem jestem, jak zwykle ja. Nie ukrywam, zawsze przychodzę na sesję przygotowana, w dodatku, że starannie ułożonym planem spotkania w głowie i z odpowiedziami, które sama odnalazłam. Terapeuta właściwie wyłącznie mi przytakuje. Być może przez swoją nadmierną potrzebę kontroli i wszechobecną samowystarczalność przejmuję prowadzenie spotkania. Czy terapeuta widząc, jak sobie radzę, może po prostu zostawiać mi pole do popisu, a tym samym dawać motywację do dalszych poszukiwań odpowiedzi, czy świadczy to jednak źle o przebiegu tych spotkań?
Dlaczego psychoterapia mi nie pomaga?
zaburzenia emocjonalne 1

Zaburzenia emocjonalne - przyczyny, objawy i metody leczenia

Zaburzenia emocjonalne to poważne problemy psychiczne wpływające na jakość życia. Kluczowe jest zrozumienie ich przyczyn, objawów i metod leczenia, aby skutecznie wspierać osoby, które się z nimi zmagają. Sprawdź, jak sobie z nimi radzić!