Czy najlepsza przyjaciółka mojej przyjaciółki naprawdę mnie nie lubi?
Najlepsza przyjaciółka mojej przyjaciółki chyba mnie nie lubi, gdyż kiedyś chciałam się z nią spotkać, a ona odmówiła, tłumacząc się, że nie może, a podejrzewam także, że przy mojej przyjaciółce tylko udaje miłą wobec mnie, a tak naprawdę może mnie nie znosić
Olga

Kamila Maria Kąkolewska
Rozumiem, że bardzo zależy Pani na tym, by owa osoba Panią lubiła, ponieważ jest to bliska osoba dla Pani przyjaciółki.
Zdarza się, że kiedy mamy wrażenie, że ktoś jest nieszczery lub nas unika, zaczynamy analizować każdą interakcję i doszukiwać się ukrytych intencji, które nie zawsze są obecne.
Musiałabym znać więcej szczegółów sytuacji, by lepiej ją zrozumieć i udzielić Pani pomocy w odkryciu przyczyny, dla której ta sytuacja jest dla Pani trudna.
Pozdrawiam

Karolina Maciejewicz
Cześć Olga,
To naturalne, że sytuacje społeczne, w których czujesz się pomijana lub odrzucona, budzą niepokój i wątpliwości co do intencji innych. W relacjach, zwłaszcza pośrednich, takich jak „przyjaciółka przyjaciółki”, łatwo jest interpretować czyjeś zachowanie przez pryzmat własnych obaw.
Warto jednak pamiętać, że odmowa spotkania nie musi oznaczać niechęci. Może wynikać z innych powodów, które nie mają z Tobą nic wspólnego. Jeśli ta sytuacja nadal Cię niepokoi, możesz spokojnie porozmawiać o tym ze swoją przyjaciółką, a czasem otwarta rozmowa rozwiewa więcej wątpliwości niż domysły.
Twoje odczucia są ważne, ale warto też dać sobie przestrzeń na inne możliwe interpretacje.
Z pozdrowieniami,
Karolina Maciejewicz

Krzysztof Skalski
To, co Pani czuje, jest całkowicie zrozumiałe, relacje w grupie znajomych potrafią być bardzo złożone i niepewność co do czyichś intencji może budzić niepokój. To, że ktoś odmówił spotkania, nie musi od razu oznaczać niechęci, ale jeśli zachowanie tej osoby wydaje się nieszczere, to Pani intuicja może mieć podstawy. Czasem ludzie udają uprzejmość, by nie psuć relacji w grupie, ale to nie oznacza, że musi Pani zabiegać o jej sympatię. Jeśli nie ma między Wami naturalnej nici porozumienia, to w porządku, nie każdy musi nas lubić. Najważniejsze, by skupiła się Pani na relacji z przyjaciółką, która jest Pani bliska i z którą czuje się Pani dobrze.

Anastazja Zawiślak
To, co czujesz Olga, jest całkowicie zrozumiałe — nasza intuicja często wychwytuje subtelne sygnały w relacjach, które zostawiają po sobie niepokój. Warto jednak pamiętać, że odmowa spotkania nie musi oznaczać niechęci — mogła mieć powody, których nie chciała wyjaśniać, lub po prostu nie czuła potrzeby bliższego kontaktu. To nie musi być ocena Ciebie jako osoby, pamiętaj o tym! To, co możesz zrobić to zaufać sobie. Nie buduj ostatecznych wniosków tylko na przypuszczeniach. Zamiast skupiać się na tym, co ta osoba może o Tobie myśleć — skup się na relacji z Twoją przyjaciółką. Jeśli czujesz się przy niej dobrze i bezpiecznie, to jest najważniejsze.
Jeśli temat wróci i będzie Cię to dalej dręczyć, możesz kiedyś zapytać z ciekawością, a nie z wyrzutem: „Zastanawiam się, czy coś się między nami nie ułożyło — tak po prostu, z ciekawości.”
Nie wszyscy muszą nas lubić — i to jest w porządku. Ale Ty masz prawo czuć się komfortowo i budować relacje tam, gdzie czujesz szczerość i akceptację. 💙
Pozdrawiam,
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Każdy mój związek był bardzo toksyczny, zawsze byłam krytykowana i o wszystko obwiniana, chociaż nie robiłam nic złego. Zawsze myślałam, że to moja wina. Teraz mam wspaniałego narzeczonego, który traktuje mnie najlepiej na świecie, akceptuję moje wady i wspiera mnie we wszystkim. Problem jest taki, że nie umiem bez niego żyć. Widzimy się praktycznie codziennie, jeśli nie ma go jeden dzień, od razu czuję niepokój i nie jestem w stanie wykonywać podstawowych czynności, jeśli go nie ma. Zazwyczaj go atakuje za to, że nie ma czasu do mnie przyjechać. Czy to jest normalne?
Dzień dobry, Z żoną jestem już 12 lat po ślubie, a razem jesteśmy od 17.
Mamy wspólnie syna w wieku 10 lat. Od wielu lat (conajmniej 11) borykam się z problemem w moim związku, w którym się średnio dogadujemy ze względu na ogromne różnice charakterów, temperamentów, celów w życiu, wspólnych zainteresowań itp.
Od conajmniej 5 lat sam przed sobą stwierdziłem, że ja jej po prostu nie kocham. Kompletnie nic nie czuję, nie tęsknię jak gdzieś wyjadę, nie myślę o niej. Parę miesięcy temu przyznałem się jej do tego, że jej nie kocham i będę chciał zakończyć nasz związek. Ogólnie to poczułem ulgę, że w końcu to powiedziałem i myślałem, że będzie lepiej, ale ulga była na krótko. Oczywiście był płacz, ale po dłużej rozmowie sama stwierdziła, że jest kiepsko. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona boi się samotności i że sobie już nikogo nigdy nie znajdzie. I jak tak gada to ciężko mi trochę na sercu to słuchać, ale ja nie potrafię dłużej tego ciągnąć. Ja po prostu nie jestem już w stanie dać czułości, miłości, itp. Jak ją przytulam to się dosłownie zmuszam do tego.
Ostatnimi czasy przez przypadek poznałem pewną dziewczynę, z którą się świetnie dogaduję. Jeszcze nic między nami nie zaszło, ale mogłoby dojść. Ja jeszcze staram się trzymać na wodzy z emocjami, bo nie chce niczego odwalić będąc w związku. Dosłowne przeciwieństwo mojej żony. Ja osobiście nie widzę żadnych szans na to, aby się znowu zakochać w żonie. Jest ogólnie dobrą osobą, ale ja już nie mogę tak żyć i siebie oszukiwać. Przez tyle lat też sam się bałem, że nikogo innego sobie nie znajdę, więc tkwiłem w tym. Jest to tak naprawdę pierwsza moja dziewczyna, która mnie zaakceptowała, gdyż nigdy powodzenia nie mialem i być może teraz wychodzą mi jakieś braki z lat młodzieńczych i rzeczy, które powinienem przeżyć w tamtym okresie życia. Żona mówi, że się zmieni itp.ale jak można swój charakter czy sposób bycia zmienić. Ja wiem, że tak się nie da.
Moje pytanie, jak rozwiązać ten cały problem w moim związku, jak to zrobić, aby wszyscy jak najlżej to przeszli… dzień w dzień o tym myślę, śpię tragicznie i jestem już tym wykończony psychicznie i fizycznie. Czy powinienem się udać do psychologa na rozmowę? Nie wiem co zrobić, żeby się uwolnić od tego wszystkiego.