Left ArrowWstecz

Dlaczego inni traktują mnie jak dziecko? Jak unikać pouczeń w dorosłym życiu?

Dzień dobry. Mam problem z którym nie mogę sobie poradzić, a nie wiem nawet w którą stronę szukać rozwiązania tego problemu, bardzo proszę o jakąś sugestie. Rzecz dotyczy tego, że mam 36 lat a bez przerwy ktos traktuje mnie jak niedorozwinięte dziecko, poucza w oczywistych sprawach i mówi mi co mam robić. Czy to normalne że ludzie tak robią i inni nie biorą tego tak do siebie (nie zwracają na to uwagi), czy ja mam coś w swoim zachowaniu takiego że przyciągam takich ludzi?
User Forum

Małgosia

w zeszłym miesiącu
Jagoda Jucha

Jagoda Jucha

Dzień dobry,
 

Bardzo dobrze, że szuka Pani rozwiązania i zastanawia się nad tym, skąd bierze się ta sytuacja – to już pierwszy krok w kierunku zmiany. To, że czuje się Pani traktowana jak dziecko, może wynikać zarówno z zachowań innych osób, jak i z tego, w jaki sposób odbiera Pani te sytuacje. Niektórzy ludzie mają tendencję do narzucania innym swojego zdania, pouczania czy nadmiernej kontroli – może to wynikać z ich własnych lęków, potrzeby dominacji lub braku świadomości, że jest to odbierane jako nieprzyjemne. Jednocześnie warto się zastanowić, czy w Pani sposobie komunikacji, postawie lub reakcjach nie ma czegoś, co może sprzyjać takiemu traktowaniu. Być może przyjmuje Pani bardziej uległą postawę, rzadziej wyraża swoje zdanie lub unika konfrontacji – jeśli tak, można nad tym pracować, np. ucząc się asertywności. Istotne jest także to, jak bardzo takie sytuacje na Pani odbijają się emocjonalnie – jeśli budzą silne poczucie niesprawiedliwości czy frustracji, warto zastanowić się, skąd bierze się ta wrażliwość i czy ma swoje korzenie np. w wcześniejszych doświadczeniach. Może być to coś, nad czym warto pracować, aby czuć się pewniej i bardziej komfortowo w kontaktach z innymi. Jeśli ten problem mocno wpływa na Pani samopoczucie, warto rozważyć rozmowę z psychologiem, aby lepiej zrozumieć mechanizmy stojące za tymi sytuacjami i nauczyć się skutecznych sposobów radzenia sobie z nimi.


Pozdrawiam,

Jagoda Jucha 

Psycholog 

w zeszłym miesiącu
Urszula Kiwit

Urszula Kiwit

Szanowna Pani,

rozumiem, że problem, który Pani tutaj opisuje, może być źródłem dyskomfortu w codziennym funkcjonowaniu. Zachęcałabym Panią do podjęcia działań w kierunku konsultacji z psychologiem lub psychoterapeutą celem szczegółowego omówienia całej sytuacji.

 

Pozdrawiam serdecznie

Urszula Kiwit

w zeszłym miesiącu
Emilia Szydłowska

Emilia Szydłowska

Pani Małgosiu, wyobrażam sobie, że na dłuższą metę takie pouczanie musi być męczące lub trudne. Po pierwsze, zastanawiam się, czy problem, który Pani opisuje, dotyczy jednej konkretnej osoby, czy może ma Pani poczucie, że takie zachowanie wobec Pani zauważa Pani u wielu osób - warto spróbować dokonać takiej obserwacji. Czasami jest tak, że "przyciągamy" konkretne typy zachowań swoim zachowaniem w mniej lub bardziej świadomy sposób, czasami na nie "pozwalamy". Czasami jest tak, że "instrukcje" drugiej osoby są czymś, na co warto zwrócić uwagę i dokonać jakiejś refleksji, czasem nie - zawsze jednak ważne, by były kierowane do nas w fajny sposób. Temat relacji interpersonalnych jest niezwykle trudnym i ważnym obszarem naszego życia, dlatego zachęcam, aby zgłębić go na terapii z wybranym Specjalistą :)

 

Życzę powodzenia i wszystkiego dobrego!

w zeszłym miesiącu
Aleksandra Działo

Aleksandra Działo

Dzień dobry,

bardzo mi przykro, że doświadcza Pan/i takiego traktowania. Może być wiele powodów, które jakoś pośrednio wzmagają takie zachowania u innych ludzi. Odpowiadając na pytanie - nie, raczej nie sądzę, żeby było to normalne ani też nie jestem przekonana żeby, to z Panią/em było coś nie w porządku. Zachowania innych osób wypływają bezpośrednio z tych osób, a więc najpierw tam należałoby szukać przyczyn. Jakie rodzaju osoby Panią/a otaczają? Dlaczego traktują Panią/a w taki unieważniający sposób? Kiedy zaczęły tak robić i z czym to było związane? Odpowiedzi na te pytania mogą nakierować na odkrywanie sposobu zmiany tej sytuacji.

Rozwiązań szukałabym na początku w nauce i treningu asertywności oraz wyrażania emocji. Złość, którą odczuwa Pan/i na w tej sytuacji jest podpowiedzią, że Pan/i granice zostały w jakiś sposób przekroczone. Granice te należałoby zaznaczyć, zakomunikować w otoczeniu, żeby osoby, które Pana/ią nieodpowiednio traktują dostały informację, że nie jest to dla Pana/i okej.

 

Pozdrawiam ciepło, AD

w zeszłym miesiącu
Urszula Małek

Urszula Małek

Często ludzie robią to nieświadomie, ale jeśli dzieje się to regularnie, warto zastanowić się, co sprawia, że inni traktują Cię w ten sposób. Możliwe, że Twój sposób komunikacji (np. wahanie, częste dopytywanie) może sugerować innym, że potrzebujesz wskazówek.

Spróbuj obserwować, jak reagujesz w takich sytuacjach. 

Czy bronisz swojego zdania, czy raczej ustępujesz? Możesz też jasno postawić granice np.: „Dziękuję, ale mam na to swój sposób” lub „Wiem, jak to zrobić”.

Jeśli temat bardzo Cię męczy, warto porozmawiać o tym głębiej -być może masz w sobie jakąś niewypowiedzianą potrzebę, która wymaga uwagi.

 

Pozdrawiam,

Urszula Małek

w zeszłym miesiącu
Paulina Łyczak

Paulina Łyczak

Dzień dobry Pani Małgosiu. Trudność, z jaką się Pani mierzy, być może wynika z tego, że inni nie dostrzegają lub nie respektują Pani granic. Warto więc nauczyć się je jasno wyznaczać i komunikować w sposób stanowczy, ale spokojny. Stawianie granic to nie przejaw konfliktowości, lecz wyraz troski o siebie i swoje potrzeby. Gdy ktoś traktuje Panią protekcjonalnie, warto zwerbalizować swoje odczucia i jasno zakomunikować, że nie chce Pani takiego podejścia. Można to zrobić poprzez krótkie, asertywne wypowiedzi, np.: „Wiem, co robię, dziękuję, ale nie potrzebuję w tej chwili rady.”, „Rozumiem, że chcesz pomóc, ale wolę samodzielnie podejmować decyzje.” itp. Równie ważne jest, by zwrócić uwagę na własne reakcje – czy pozwala Pani innym na takie traktowanie, bo nie chce Pani sprawiać im przykrości? A może unika Pani konfrontacji z obawy przed nieprzyjemną sytuacją? To zupełnie naturalne mechanizmy, ale warto pamiętać, że ma Pani pełne prawo do wyrażania swoich potrzeb i stawiania granic. Z czasem, gdy konsekwentnie zacznie Pani wyznaczać granice, otoczenie prawdopodobnie dostosuje się do nowej dynamiki relacji. To proces, który wymaga praktyki, ale każda kolejna sytuacja, w której jasno wyraża Pani swoje stanowisko, wzmacnia pewność siebie i sprawia, że inni zaczynają lepiej rozumieć Pani oczekiwania.

w zeszłym miesiącu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry Małgosiu,

rzecz nie w tym, jak traktują Cię inni, lecz to jak Ty na to reagujesz i czy jasno dajesz do zrozumienia, że te uwagi są dla Ciebie niepotrzebne. Warto tutaj popracować nad asertywnością - czyli komunikacją spokojną, acz stanowczą. W opisie sytuacji brakuje wielu informacji, aby spojrzeć całościowo na wskazaną przez Ciebie trudność. Zachęcam do jednorazowej konsultacji psychologicznej (tutaj na platformie są również w formie online), żeby szczegółowo omówić to, o czym piszesz i wspólnie z prowadzącym znaleźć rozwiązania :)

 

Trzymam kciuki za Ciebie,

Katarzyna Kania-Bzdyl

w zeszłym miesiącu
Katarzyna Organ

Katarzyna Organ

Trudno jednoznacznie ustosunkować się do powyższych informacji. To pewnie temat na dłuższą rozmowę o tym, dlaczego w Pani przypadku sytuacja wygląda w ten sposób. Pytanie, czym dokładnie jest to traktowanie „jak dziecko” – jak Pani to interpretuje?

Być może ma Pani trudności z wyznaczaniem granic i ich konsekwentnym trzymaniem, co może prowadzić do takich zachowań ze strony otoczenia. Możliwe również, że znajduje się Pani w specyficznym środowisku. Powodów może być wiele, jednak jeśli taka sytuacja wywołuje u Pani dyskomfort, złość czy frustrację, warto jej się bliżej przyjrzeć i zastanowić nad możliwymi rozwiązaniami.

Czy to normalne i jak inni to traktują? Może warto zapytać osoby ze swojego otoczenia, jak widzą konkretne sytuacje i czy mają podobne doświadczenia. Na pewno dawanie komuś nieproszonych rad czy instrukcji nie jest pożądane, dlatego warto zapoznać się z zasadami asertywnej komunikacji, które pomagają chronić własne granice bez naruszania granic innych.

Polecam również zapoznanie się z koncepcją Porozumienia bez Przemocy (NVC), które może pomóc w lepszym wyrażaniu swoich potrzeb i budowaniu bardziej satysfakcjonujących relacji.

 

w zeszłym miesiącu
Tomasz Gromadka

Tomasz Gromadka

Dzień dobry Pani Małgosiu,

powiem tak: nie mamy do końca wpływu na to, jak widzą nas, co o nas mówią inne osoby. To ich spojrzenie, to ich odbiór. Mamy wpływ na to, jak widzimy samych siebie i mamy wpływ na to, jacy my jesteśmy w danej relacji. Pyta Pani: czy ja mam coś w swoim zachowaniu takiego, że przyciągam takich ludzi? To ważne pytanie, myślę, w tym sensie, że można zbadać podczas psychoterapii, jaka Pani jest w relacjach, jak właściwie czuję się Pani z innymi ludźmi. 

 

Pozdrawiam serdecznie 

w zeszłym miesiącu
Monika Wyszomierska

Monika Wyszomierska

Małgosiu - To, co opisujesz, może być bardzo frustrujące. Warto się temu przyjrzeć głębiej – zarówno temu, jak ludzie Ciebie traktują, jak i temu, dlaczego to tak bardzo wpływa na Twoje samopoczucie. Wiele osób zmaga się z poczuciem, że są niesłusznie umniejszani lub kontrolowani przez innych. Czasem to kwestia granic w relacjach, czasem niskiego poczucia własnej wartości, czasem powtarzającego się wzorca. Zachęcam do spotkania z psychologiem – aby przyjrzeć się, co dokładnie się dzieje i poszukać rozwiązań. 

 

Trzymam kciuki za Ciebie!

w zeszłym miesiącu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Dzień dobry 

To, co opisujesz, może wynikać z kilku czynników. Po pierwsze, niestety niektórzy ludzie mają tendencję do narzucania innym swojego zdania i traktowania ich protekcjonalnie, to nie świadczy o Tobie, a raczej o nich. Po drugie, być może w Twoim sposobie bycia jest coś, co sprawia, że inni odbierają Cię jako osobę, którą trzeba pouczać na przykład zbyt duża otwartość na sugestie, unikanie konfrontacji lub brak jasnego komunikowania swoich granic. Zastanów się, jak reagujesz w takich sytuacjach. Czy odpowiadasz stanowczo, czy raczej milczysz i pozwalasz, by ktoś Cię traktował w ten sposób? Kluczowe jest nauczenie się stawiania granic, możesz spokojnie, ale stanowczo mówić: „Dziękuję, poradzę sobie” albo „Nie potrzebuję takich wskazówek”. Możesz też zwrócić uwagę na swoją mowę ciała pewniejsza postawa i kontakt wzrokowy często wystarczają, by inni zaczęli Cię traktować z większym szacunkiem. Spróbuj też zastanowić się, czy te sytuacje powtarzają się w różnych środowiskach w pracy, w rodzinie, wśród znajomych. Jeśli tak, warto przeanalizować, jakie komunikaty wysyłasz otoczeniu. Możliwe, że masz łagodne, uprzejme usposobienie, co niektórzy mogą błędnie odbierać jako brak pewności siebie. Nie oznacza to, że musisz się zmieniać wystarczy, że nauczysz się wyraźniej zaznaczać swoje zdanie i nie bać się pokazywać swojej niezależności. Pamiętaj, że to, jak ludzie Cię traktują, nie definiuje Twojej wartości. Masz prawo do szacunku i autonomii, a jeśli coś Cię rani lub denerwuje, masz pełne prawo, by to komunikować.

 

Życzę powodzenia i sukcesów w stawianiu granic :)

Z pozdrowieniami 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

 

w zeszłym miesiącu
Barbara Ostrowska

Barbara Ostrowska

Pani Małgorzato, 

Fakt, że inni traktują Panią w sposób protekcjonalny i pouczający, może wiązać się z wieloma czynnikami. Jednak dokładna analiza wymaga diagnozy ze specjalistą. 
Poniżej kilka słów co Psychologia mówi o możliwych źródłach takiego wrażenia.
Sposób komunikacji i mowa ciała mają duże znaczenie – jeśli często Mówi Pani w sposób niepewny, używa pytań zamiast stwierdzeń lub ma tendencję do wycofywania się w rozmowie, ludzie mogą odbierać to jako sygnał, że potrzebuje Pani wskazówek i wsparcia. Istnieje też możliwość, że taki sposób traktowania jest zakorzeniony w Pani doświadczeniach z dzieciństwa. Jeśli dorastała Pani w środowisku, gdzie dominował kontrolujący styl wychowania, mogła Pani nieświadomie przyzwyczaić się do bycia traktowaną jak ktoś, komu trzeba mówić, co robić - kiedyś to mogło być przydatne, wraz z wiekiem może przeszkadzać. Takie wzorce często przenoszą się na dorosłe życie, a otoczenie nieświadomie je powiela.

Może być też tak, że nieświadomie wchodzi Pani w relacje z osobami o dominującym stylu komunikacji lub nie wyznacza Pani wystarczająco wyraźnych granic. Może to sprawiać, że ludzie pozwalają sobie na nadmierne ingerowanie w Pani sprawy. Niektórzy w podobnych sytuacjach po prostu nie przywiązują do tego wagi lub skutecznie się temu przeciwstawiają, nie odbierając tego osobiście. Jeśli jednak czuje Pani, że to powtarzający się wzorzec, który frustruje i odbiera poczucie sprawczości, może to być temat wart zgłębienia w pracy terapeutycznej. 

Psychoterapia może pomóc odkryć, czy istnieją wewnętrzne przekonania, które sprawiają, że znajduje się Pani w takich sytuacjach. Może nauczyć asertywnego reagowania i lepszego wyznaczania granic, a także zrozumieć mechanizmy psychologiczne, które mogą stać za tym schematem. 
Ma Pani prawo do tego, by być traktowana z szacunkiem i czuć się pewnie w swoich decyzjach. 

Pozdrawiam

Barbara Ostrowska

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jestem nastolatką i od paru lat zmagam się z dużym problemem przygnębienia
Witam, jestem nastolatką i od paru lat zmagam się z dużym problemem przygnębienia. Już jako dziecko byłam bardzo wrażliwa, zawsze miałam wielkie serce i chciałam każdemu pomóc. Teraz odczuwam to jako moją winę za krzywdę ludzi wokół mnie oraz że sprawiam każdemu przykrość. Mam duży szacunek do rodziców, bardzo ich kocham i robię dla nich dużo, nie rozmawiałam z nimi o moim problemie, ponieważ boję się, że ich to skrzywdzi. Rzadko mówię ludziom prawdę, ponieważ boję się, że ich skrzywdzę. Ludzie mnie wykorzystują, ponieważ nie potrafię odmawiać. Każdy się mną wyręcza a ja, mimo że to widzę, nic z tym nie robię. Nie było dnia ani godziny od paru lat kiedy się czymś nie stresowałam. Mam problemy z ciągłymi wahaniami nastroju; raz jestem bardzo szczęśliwa a godzinę potem płacze i wypominam sobie każdy błąd. Potem znowu się cieszę i mam nadmiar energii, a zaraz znowu płacze i zamykam się w sobie. Rozważam każdy błąd z danego dnia, wśród ludzi czuję, że każdy się ze mnie śmieje, dziwnie na mnie patrzy, ocenia mnie, obgaduje. Mimo że czuję się ładną osobą. Kiedy idę przez miasto sama, ciągle się boję że ktoś mnie śledzi, napadnie na mnie, nakrzyczy, porwie, uderzy itp. Mam wewnętrzna pewność, że każdy mężczyzna którego mijam, zaraz mnie zacznie zaczepiać i atakować. To uczucie jest tak pewne, jakbym miała pewność że jak kopne piłkę, to ona się przemieści. Ciągle czuje poczucie winy za to, co na przykład ktoś z mojej rodziny czy przyjaciół komuś zrobi. Kiedy pewna osoba zapytała bliskiej mi osoby, z wysokimi umiejętnościami artystycznymi, czy namaluję jej coś na ścianie, odpowiedziała że nie, bo nie ma czasu. To sprawiło, że cały dzień myślałam o tej osobie która poprosiła o malunek, i było mi cały czas przykro. Ciągle czuje , że nie zasługuje na moje życie, ponieważ pod względem rzeczy które posiadam, przyjaciół i miejsca zamieszkania, jest one jakby nagrodą. Proszę niech ktoś mi podpowie co robić.
Dzień dobry, mam 20 lat i mam problem z czymś, czego nawet nie potrafię trafnie opisać.
Dzień dobry, mam 20 lat i mam problem z czymś, czego nawet nie potrafię trafnie opisać. Od zawsze czułam się troszkę bardziej wrażliwsza niż inne dzieci. Dzieciństwo miałam udane, chodziłam do przedszkola, bardzo lubiłam tam spędzać czas. Byłam uśmiechniętą i głośną dziewczynką. Podobno nigdy nie raczkowałam, co zaskoczyło moich rodziców. Poza tym nic nadzwyczajnego się nie działo. Na świat w końcu przyszła moja młodsza siostra, na którą bardzo się cieszyłam. Nie byłam nigdy o nią zazdrosna. Bardzo lubiłam się z nią wygłupiać, bawić. Mam jedno wspomnienie, które będzie w stanie przybliżyć mój problem, do którego opisania zmierzam. Moja siostra miała maskotkę z wbudowaną pozytywką. Gdy się pociągnęło za sznureczek, to ta zaczynała grać. Prawie za każdym razem, kiedy słyszałam tę melodię, zaczynałam płakać, albo byłam po prostu bardzo przygnębiona (tak jest zresztą do dzisiaj). W szkole podstawowej zaczęły się moje duże trudności z nauką - przez całą moją edukację miałam ogromny problem z matematyką i innymi przedmiotami ścisłymi. Za to dobrze szły mi języki obce, a później w gimnazjum odkryłam miłość do języka polskiego. W podstawówce również doszło do rozwodu moich rodziców i z tego czasu nic nie pamiętam. Po prostu w pewnym momencie moich wspomnień tata zniknął z domu i mieszkał gdzieś indziej. Ta wrażliwość odnośnie zabawek wciąż przewijała się przez moje życie - bardzo mnie boli, gdy ktoś wyrzuca swoje pluszowe misie, psuje lalki itd. Ja w swoim pokoju wciąż mam dwie półki z pluszakami, a w łóżku mam ich jeszcze więcej. Niedawno moja siostra naszykowała do oddania dla naszej kuzynki swoje stare zabawki (jakieś pluszaczki, lalki, figurki, koniki) i również to sprawiło, że się rozpłakałam. Chciałam zaznaczyć, że jestem świadoma, że jestem dorosła. Chodzę na studia, mam przyjaciół, pracuję. Jednak ta wada, o której wspomniałam, trochę mi utrudnia życie. Jak wspomniałam na początku, zawsze byłam wrażliwa, szybko się wzruszam podczas słuchania muzyki, oglądania filmów, bardzo lubię pomagać innym, nie potrafię znieść widoku, gdy ktoś płacze, cierpi. Jestem jeszcze typem domatorki, gdy tylko wyjeżdżałam gdzieś na wakacje (nawet gdy miałam 16lat), to czasami mi się łza kręciła w oku, że opuszczam dom, mimo że wiedziałam, że przecież znowu do niego wrócę. Bardzo proszę o porady, czy to może mieć coś wspólnego z moim dzieciństwem? Czy to po prostu moja cecha charakteru i tak mam? Z góry bardzo dziękuję za pomoc.
Mam problem sam ze sobą. W pracy. Nie potrafię się kłócić. Odpuszczam.
Witam. Mam 37 lat. Żonę i dwójkę dzieci. Czy może mi ktoś pomoc? Mam problem sam ze sobą. W pracy. Nie potrafię się kłócić. Odpuszczam. Unikam konfliktów. Gdy dochodzi do jakiegoś starcia czuję, że wszyscy widzą, że odczuwam lęk i niepokój. W pracy jedna osoba się do mnie przypier...przyczepiła. I ciągle coś jej nie pasuje. I ja nie potrafię jej zwyczajnie po ludzku prosto w oczy wygarnąć, tylko "przyjmuję ciosy". Boję się, że przegram wymianę zdań albo że w dyskusję włączy się ktoś trzeci i stanie po stronie mojego oponenta. Poza tym nie chcę wyjść na awanturnika. Jestem bardzo zakompleksiony. Mam mnóstwo kompleksów dotyczących mojego wyglądu. Na zewnątrz każdy z mojego otoczenia sądzi, że jestem wesołym i żartobliwym chłopakiem, a tak naprawdę moja dusza cierpi. Ciągle mam wrażenie, że ktoś mnie obgaduje. W pracy jestem szeregowym pracownikiem i nie mam z tym problemów, ale uważam, że mój kierownik traktuje mnie z przymrużeniem oka. W takim sensie, że wie, że "nie obrażę się od razu" albo że może mnie poprosić o cokolwiek. I ja to zrobię. Czuję, że taki stosunek ma tylko do mnie. Wracając do kompleksów... próbowałem analizować skąd się wzięły i sądzę, że jest to zasługa moich rówieśników. W dzieciństwie wiele razy słyszałem komentarze, że jestem kosmitą gremlinem, że mam krzywy nos etc... Rodzice zawsze mnie kochali i wspierali. Nigdy nie usłyszałem od nich żadnego przytyku co do mojego wyglądu. Wiem, że to wszystko bez Ładu i składu, ale ciężko mi zebrać myśli, żeby napisać, co mnie boli. Jestem bardzo wrażliwy i empatyczny. Nie wyobrażam sobie śmiać się z kogoś bo np jest łysy. Nie wiem czy to ze mną coś rzeczywiście jest nie tak i ja nie pasuje do dzisiejszego świata...? Mam mnóstwo lęków. Ciągle obawiam się, że coś stanie się moim bliskim. Żonie, córce, rodzicom itd. że się rozchorują. Albo ja sam. Gdy słyszę karetkę w okolicy to dzwonię do Żony zapytać co słychać żeby sprawdzić czy wszystko okej u Nich.
Witam, jak poradzić sobie ze strachem przed ludźmi.
Witam, jak poradzić sobie ze strachem przed ludźmi. Prz spotkaniu z kimś, nogi robią się jak galareta, zatyka mnie i nie mogę oddychać, trzęsę się cały i ogólnie odcina mi mózg, ogólnie mam problem z wyrażaniem uczuć od dziecka i myślę, ze mam jakiś autyzm czy ADHD,add, bo nie ogarniałem od zawsze różnych informacji, gdzie rówieśnicy wszystko ogarniali, mam ogromne problemy w zapamiętywaniu informacji od czasów szkolnych. Obecnie mam 33 lata i jak widzę zaradność wiedzę inteligencje u osób w osobnym wieku, a nawet u młodszych osobników to nie chce mi się żyć. Wszyscy już się żenią, mają dzieci, a ja po prostu odstaję od innych, czuję, że mózg zatrzymał się w wieku szkolnym i nie dorównuje niczym innym. Przepraszam za chaotyczną pisownię, ale pisząc to, mam pustkę w głowie. Pozdrawiam
Dlaczego ludzie są przemocowi wobec innych, wobec własnych dzieci? Jak tak można?
Wychowałam się w bardzo przemocowym domu. Alkoholu nie było, ale ciągle byly krzyki i bluzgi. Wystarczyło odłożyć mydło nie na miejsce i skręcało mi z nerwów jelita, bo było pastwienie lub bicie. Do dziś unikam kontaktu ze starymi, chociaż mieszkają obok, a jak słyszę ton ich głosu, to mam dreszcze. Dlaczego ludzie tacy są? Dlaczego się czepiają i obrażają? Od małego byłam kulturalną osobą i nie obrażałam ludzi, coś tam nawet osiągnęłam. Nie chce mi się wysłuchiwać o traumatycznych przeżyciach, że np. ojciec mojego ojca był przemocowy i dlatego mój taki jest... Nie zgadzam się, bo miałam piekło całe życie i jakoś nie jestem taka, jak oni. W mojej ocenie to zwyczajne chamy i prostaki. Całe życie wstydzę się za starych i po odcięciu kontaktu zaczęłam oddychać. Skąd się biorą raczej te bluzgi i wyzwiska? Czy wynika to z dominacji, a może upośledzenia? Ciężko mi uwierzyć, że ktoś kto zamykał dzieci w ciemności, uniżał od idiotów i paskudnych, jest zdrowy umysłowo. Może też żyję za krótko i we wcześniejszych latach przemoc wpisana była w każdego człowieka? Nie mam żalu, tylko zła jestem, jak słyszę, że starzy mają po 75 lat i powinnam im odpuścić i w ogóle darować "bo są starzy". Dla mnie są starzy, czyli długo są przemocowymi osobami i trochę odpuszczają, bo nie mają siły. Gdyby mieli, to nadal by z chęcią mnie bili nawet dorosłą. Powinna być kara dla starych ludzi i wiezienie. Takie mam odczucia.
Problem z ułożeniem własnego życia przez wyśmiewanie i ubliżanie rodziców - co robić?
Mieszkam obok rodziców na wsi. Wyprowadzka na razie nie wchodzi w grę. Problem jest taki, że od malego mi ublizali i moja samoocena była na dnie. Kiedy to przerwałam i postawiłam granice, to i tak nie na dużo się to zdaje. Do mojego wnętrza nie idą obelgi, ale rodzice krzyczą na mnie przy sasiadach. Przez to od malego nikt nie traktuje mnie poważnie i czasem się śmieje, każdy ma za nieudacznika i dziwię się, że nikt nie zwraca uwagi na osoby krzywdzące mnie. Zamiast uznać ojca za wariata, to drwią po latach, że ja nie nadaje się do niczego, nic nie potrafię itd. W pracach radziłam sobie zawsze dobrze i poza domem jestem zupełnie inna osoba. Chociaż mam 40 lat nie wyobrażam sobie poznawać rodziców z moimi bliskimi, bo ośmieszają mnie. Byłego partnera nie przedstawiłam, bo wiedziałam, że będą wysiewać go za wygląd. Po takim beznadziejnym domu nie ułożyłam sobie życia. Czy jest możliwość, aby ludzie z okolicy spojrzeli na mnie innym okiem? Dziwne to też, bo moi rodzice w ogóle nie są inteligentni, a jak się wydzierają w sklepie, to ludzie uważają,że to "zabawne". Nie są przewidywalni, głośni, bywa, że przeklinają... Dodam że nigdy mnie nie kochali.
Podobają mi się dużo starsi mężczyźni - nie jestem pewna czy to normalne w moim wieku
Witam. Mam taki problem, który dla mnie zawsze wydawał się nim nie być. Wiedziałam że nie jest to normalne ale zawsze z tego żartowałam. Jestem osobą niepełnoletnią i odkąd pamiętam zawsze podobali mi się tylko dojrzali mężczyźni, w wieku 40 lub 30 lat. Chłopcy w moim wieku nie są dla mnie pociągający i nie wiąże z nimi jakichkolwiek nadziei. Jeżeli już spodoba mi się ktoś w moim wieku, to ma cechy które w jakimś stopniu można znaleźć u osoby właśnie w wieku około 40 lat. I tak, często jest to powód do żartów z moich własnych ust, ale to tak naprawdę bardzo mnie przytłacza. Pragnę z całego serca atencji, miłość, opieki. Kogoś kto poprowadzi mnie przez życie, powie, że jest ze mnie dumny i będzie mnie kochał bezwarunkowo. Pociąga mnie to, że taka osoba jest stabilna emocjonalnie, ustabilizowana w życiu, pewna siebie i ma już swój własny wykreowany charakter. Może to są tylko moje wymyślone obrazy osoby w tym wieku. Mimo wszystko, nie umiem już sobie z tym radzić, świadomość tego przyćmiewa moje funkcjonowanie nacodzień i funkcjonowanie w życiu towarzyskim. Czy są jakieś sposoby, rady żeby sobie z tym radzić? Od razu podkreślam, że u mnie póki co, pójscie do psychologa, terapeuty albo psychiatry jest niemożliwe. Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź.
Jak radzić sobie z podejrzliwością i nieufnością?

Mam wrażenie, jakbym żył w świecie pełnym podejrzliwości, która zaczyna mnie przytłaczać. Myślę, że ludzie wokół mnie skrywają jakieś ukryte intencje, nawet jeśli nie ma na to dowodów. Ta nieufność psuje moje relacje z innymi, przez co staję się zamknięty i odizolowany. Czuję się jakbym był w ciągłym stanie alarmowym, analizując każde słowo i gest innych... to naprawdę męczące. Chciałbym dowiedzieć się, jak mogę podjąć pracę nad tymi trudnościami i jakie kroki powinienem podjąć, by odzyskać spokój umysłu. Wiem, że samotne radzenie sobie z tym może być trudne, dlatego szukam profesjonalnej pomocy. 

Jak reagować na niechciane rady w pracy i społeczne oczekiwania?

Ludzie próbują na mnie wpływać, narzucać swoje zdania/ pomysły, ale... w "dobrych" intencjach, traktują mnie jak dziecko. Mam 30 lat, pracuję jako księgowa, nie mam partnera ani dzieci. Moja przełożona i bliższa koleżanka z pracy to kobiety w ok. 45 lat, zamężne, z dziećmi i... mam wrażenie, że traktują mnie trochę jak swoją córkę. Ciągle słyszę, że coś powinnam i to w takich niby dobrych intencjach. "Powinnaś pracować w IT" (chcę rzucić księgowość, zostać pisarką), "Powinnaś jeździć i zwiedzać świat, polecieć do Włoch itd" (boję się samolotów i podróże bardzo mnie męczą, poza tym nie mam z kim), "Powinnaś pójść na kolację służbową. Czemu nie? Darmowe jedzenie" (Nie lubię picia, po pracy to mój czas wolny, który chcę wykorzystywać dla siebie, nikt mi za to nie zapłaci), "Powinnaś pójść na imprezę z jakimś kawalerem" (nie mam kawalera, nie mam nawet zbyt wielu znajomych), "Powinnaś wypróbować dietę XXX" (po raz pierwszy w całym moim życiu naprawdę dobrze czuję się w moim ciele, schudłam, ale na zasadzie zmiany podejścia do odżywiania). 

I to tak się ciągnie. Wiem, że obie mają dobre intencje, w jakich sposób chcą "dobrze", ale naprawdę wiele osób w moim życiu oczekiwało widzieć mnie jako osobę, którą nie jestem. 

Męczy mnie to i nie wiem, jak odpowiadać już na takie komentarze, bo próby powiedzenia, że np. nie lubię podróży, kończyły się tekstem "jesteś młoda, powinnaś korzystać, jak raz pojedziesz, to zobaczysz". No i takie komentarze obniżają moją samoocenę, bo kilku takich zastanawiam się, czy może jednak coś ze mną jest nie tak?