Dlaczego moje odbicie w lustrze wydaje się żyć własnym życiem? Czy to problem psychiczny?
Przez ostatnie pół roku mam wrażenie, że nie jestem tą samą osobą, którą byłam wcześniej. Zauważyłam, że moje odbicie w lustrze czasami wydaje się patrzeć na mnie inaczej, jakby miało własne życie. W niektóre dni czuję, że to odbicie żyje własnym życiem i robi rzeczy, których ja nie robię. W innych dniach moje odbicie jest tak samo zdezorientowane, jak ja. Co może być przyczyną tego zjawiska i czy powinnam zasięgnąć porady psychiatry?
Patrycja

Patryk Falerowski
Dzień dobry,
Takie objawy mogą wiązać się z depersonalizacją i derealizacją - stanami, które czasem pojawiają się w wyniku silnego stresu, doświadczenia traumy, lęku lub wyczerpania psychicznego. Mogą także występować w niektórych zaburzeniach psychicznych, takich jak PTSD, depresja, czy też zaburzenia depersonalizacyjno-derealizacyjne, dlatego warto przyjrzeć się temu bliżej.
Jeśli te objawy utrzymują się przez dłuższy czas, nasilają się lub utrudniają Pani codzienne życie, warto skonsultować się z psychiatrą lub psychoterapeutą. Profesjonalna diagnoza, pomoże Pani określić przyczynę i dobrać odpowiednie leczenie lub terapię.
Pozdrawiam serdecznie,
Patryk Falerowski

Maria Sobol
Dzień dobry, Pani Patricio!
Zmiany są naturalnym procesem, my się zmieniamy co chwilę, nawet jeśli nie jest to widoczne. My nigdy nie jesteśmy tymi samymi osobami.
Trochę za mało informacji o tym odbiciu w lustrze. Co ono robi, czego Pani nie robi? Czego chcę? Taka sytuacja może świadczyć o Pani ukrytych pragnieniach i potrzebach.
Ważnym byłoby też, od kiedy to się zaczęło i co się wydarzyło w Pani życiu pół roku temu, zanim odbicie w lustrze zaczęło "żyć swoim życiem".
Poczucie dezorientacji też widocznie potrzebuje przejrzenia się, czym ono jest spowodowane, czy jest jakaś niepewność, niestabilność, niepokój, konflikt są obecne w Pani życiu?
Konsultacja psychoterapeutyczna mogłaby tu być pomocna.
Samodzielnie może też Pani spróbować narysować tę postać (odbicie w lustrze) i spróbować odpowiedzieć na pytania:
1) Kim jest postać?
2) Co ona robi?
3) O czym myśli?
4) Co czuje?
5) Czego potrzebuje?
6) Jeśli by odbicie umiało rozmawiać, to co by powiedziało?
7) A jaka byłaby Pani odpowiedź?
Pozdrawiam, psychoterapeutka Maria Sobol

Martyna Jarosz
To, co opisujesz, może być oznaką depersonalizacji lub derealizacji, które są zjawiskami związanymi z poczuciem oddzielenia od siebie samej lub otoczenia. Mogą się one pojawiać w odpowiedzi na silny stres, traumę lub jako element niektórych zaburzeń psychicznych, takich jak zaburzenia lękowe czy depresja.
Zdecydowanie warto rozważyć konsultację z psychiatrą, szczególnie jeśli te doświadczenia wpływają na Twoje codzienne funkcjonowanie. Psychiatra pomoże ocenić, co może być ich przyczyną, oraz zaproponuje odpowiednie leczenie, jeśli będzie potrzebne.
Na razie warto zadbać o siebie, np. przez regularne ćwiczenia oddechowe, relaksację i unikanie sytuacji stresujących. Jeśli masz możliwość, porozmawiaj o swoich odczuciach z zaufaną osobą, co może przynieść ulgę.
Pozdrawiam
Martyna Jarosz

Kacper Urbanek
Dzień dobry,
Rozumiem, że to doświadczenie budzi w Tobie wiele niepokoju uczucie, że Twoje odbicie ma własne życie, może być przerażające. Zjawisko to może mieć kilka potencjalnych przyczyn od reakcji organizmu na chroniczny stres lub zmęczenie, przez epizody dysocjacyjne, po zaburzenia percepcji, które mogą wiązać się z problemami neurologicznymi lub nawet wpływem czynników środowiskowych, takich jak pleśń. Czasami, gdy jesteśmy przytłoczeni emocjami, nasz umysł stara się ochronić przed bólem poprzez oddzielenie części siebie, co może objawiać się właśnie takimi odczuciami. To uczucie zmienności i dezorientacji wobec własnego odbicia może być sygnałem, że warto bliżej przyjrzeć się swojemu stanowi psychicznemu. Zdecydowanie rozważyłabym konsultację z psychologiem lub psychiatrą, aby dokładnie omówić te doświadczenia i wykluczyć ewentualne zaburzenia, które wymagają wsparcia, warto skonsultować się z neurologiem. Pamiętaj, że szukanie pomocy nie oznacza, że dbasz o swoje zdrowie, co jest niezwykle ważne. Wspólnie z profesjonalistą możesz znaleźć strategie, które pomogą Ci odzyskać poczucie integralności i spokoju.
Życzę powodzenia i przesyłam dużo ciepła
Z pozdrowieniami
Kacper Urbanek
Psycholog, diagnosta

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mam myśli samobójcze i one ciągle trwają, nie mijają, co pewien czas wracają. Przyczyną ich są nierozwiązane problemy natury sytuacyjnej. Wszyscy, dosłownie wszyscy piszą, że kryzys to stan przejściowy, który zawsze mija. Dlaczego więc w moim przypadku nie mija? Czy ja w sposób nieświadomy sztucznie podtrzymują moje problemy, czy o co chodzi?
Mam wrażenie, że moje nastroje skaczą jak szalone – raz jestem pełna energii i szczęśliwa, a zaraz potem czuję się totalnie przybita, i to bez powodu. Strasznie mi to przeszkadza, szczególnie w relacjach z bliskimi. Nie wiem, co się dzieje, i zaczynam się zastanawiać, czy to coś takiego jak cyklotymia, coś o tym czytałam. Jak mogę sobie z tym poradzić?
Czy są jakieś sposoby, żeby lepiej kontrolować te zmiany nastrojów? I jak powiedzieć bliskim, że to nie jest coś, co robię specjalnie, tylko że naprawdę mnie to męczy?
Przydałyby mi się jakieś praktyczne rady, które pomogą mi ogarnąć siebie i poprawić relacje z innymi, bo teraz to wszystko czuję, jakby się sypało.
Mam takie dni, że często czuję się, jakby moje życie straciło sens, a wątpliwości dotyczące moich celów nie dają mi spokoju. Ten cały kryzys egzystencjalny sprawia, że rzeczy, które kiedyś robiłem z automatu, teraz wydają się bez sensu.
Często myślę: 'po co ja to w ogóle robię?' i brak mi konkretnej odpowiedzi. Lęk przed nieznanym i brak poczucia spełnienia są teraz moją codziennością. Zastanawiam się, czy to po prostu normalny etap w życiu, czy potrzebuję wsparcia, żeby lepiej zrozumieć, co się ze mną dzieje. Naprawdę chciałabym dowiedzieć się, jak radzić sobie z tymi wątpliwościami i lękami, które są teraz moimi częstymi towarzyszami.
Dodatkowo zauważyłem, że coraz częściej boję się wychodzić z domu, bo nie wiem, co mnie spotka. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale chyba boję się konsekwencji jakiś przeszłych zdarzeń, że karma wróci i coś mi się stanie
Witam. Nie wiem, jak zacząć, nie wiem, po co to pisze, ale muszę komuś obcemu się wyżalić. Jestem tak psychicznie zmęczenia tym życiem tą wegetacją, samotnością. Nie mam przyjaciół, chłopaka, nigdy nie będę mieć dzieci. Mieszkam w domu, w którym nie ma rodzinnej atmosfery. Czuję się taka samotna.
Nie wiem, ile dam rady nieść jeszcze ten krzyż. Czuję, że dzieje się ze mną coraz gorzej. Nie potrafię się podnieść z tej rozpaczy, coraz trudniej jest mi udawać przed bliskimi, że wszystko jest ok. Zdarzają się mi sytuacje, że sprawiam sobie ból fizyczny, żeby na chwilę zapomnieć. Chciałabym móc w końcu szczęśliwa, wyjść z tego doła, ale nie potrafię. Nie wierzę, że spotka mnie coś dobrego, że zmieni się moje życie. Coraz bardziej ogarnia mnie strach i rozpacz. Proszę, powiedzcie, że kiedyś będzie lepiej. Dziękuję.