
Jak poradzić sobie w toksycznym małżeństwie bez wsparcia finansowego i rodzinnego?
Witam, chciałam się wyżalić. Jestem z mężem od 14 lat. Od paru lat się nie dogadujemy, a odkąd przyszło dziecko na świat, mamy jeszcze więcej różnic zdań. Mąż jest osobą, która lubi mieć zdanie ostateczne i władzę – jest stanowczy. Bardzo źle czuję się w tym związku, nie chcę go ratować, chciałabym zacząć żyć od nowa, po swojemu, tak jak ja chcę.
Wydawałoby się łatwe spakować walizki i się wyprowadzić, ale niestety – ani domu samotnej matki nie ma w mieście, ani rodziny, a na wynajem zarabiam za mało. Nawet z alimentami by się to nie udało, a pomoc z MOPS również jest za mała. Czuję się zamknięta w klatce. Chciałabym żyć, a nie mam jak.
Jestem osobą otwartą, uśmiechniętą, kocham podróże, uwielbiam ludzi, a teraz mam we wszystkim ograniczenia. Często wyobrażam sobie, że mieszkam z dzieckiem sama, mamy piękny dom i jesteśmy szczęśliwi.
Mimi
Anna Kapelska
Dzień dobry,
Z tego, co Pani opisuje, to dla Pani bardzo trudna sytuacja. Jeśli jest Pani zdecydowana na rozstanie - czy rozmawiała Pani o tym z mężem? Czy istnieje szansa na to, by wspólnie ustalić rozstanie w takich warunkach, aby Pani udało się zapewnić byt?
Jeśli nie, czy nie ma Pani w pobliżu jakiegoś większego miasta z miejscem, które pomogłoby w pierwszych miesiącach? Domyślam się, że rozważała już Pani wiele dostępnych opcji.
A może wsparcie kogoś ze znajomych / przyjaciół? Czasem nawet rozmowa z kimś bliskim pozwala na dostrzeżenie innych możliwości lub formy pomocy dla Pani, może współdzielenie mieszkania z kimś przez pewien czas.
Wszystkiego dobrego!
Anna Kapelska
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Kamil Gołuszka
Rozumiem, że może się Pani czuć jak w sytuacji bez wyjścia. Wydaje mi się, że może Pani potrzebować, przede wszystkim, móc teraz z kimś bliskim o tym rozmawiać. Często, gdy wydaje się nam, że jesteśmy "w potrzasku" i nie ma wyjścia z trudnej sytuacji, dopuszczenie innych, by mogli się temu bliżej przyglądnąć, może pomóc w spojrzeniu na daną sytuację z innej perspektywy.
Może to być rozmowa z przyjaciółką, z psychologiem, psychoterapeutą. Z kimś, komu Pani może zaufać i usłyszeć od niego jak on widzi tę sytuację.
Adam Gruźlewski
Dzień dobry,
to normalne, że czuje się Pani jak w pułapce i z jednej strony pragnie Pani realizacji potrzeb, z drugiej zaś nie widzi wyjścia z sytuacji. Proszę rozważyć podjęcie terapii, aby jak najbardziej wzmocnić, z pomocą psychoterapeuty, własne zasoby i poczucie sprawczości, które - wnosząc z Pani słów - wydaje się mocno osłabione. To, że nie widzimy strategii na wyjście z trudnej sytuacji, niekoniecznie oznacza, że takowe nie istnieją i być może oglądając swoją sytuację z innej perspektywy, dostrzeże Pani nowe możliwości.
Życzę powodzenia,
Adam Gruźlewski
psycholog, psychotraumatolog
Agnieszka Szostakiewicz
Dzień dobry,
z tego, co Pani napisała, rozumiem, że jest Pani w sytuacji, w której pozostaje Pani w związku pomimo, że Pani nie chce w nim być. Decyduje się Pani na to z tego względu na to, że nie widzi Pani innego rozwiązania, kiedy myśli Pani o swojej sytuacji materialnej, logistycznej itd. Pisze Pani, że czuje się Pani „we wszystkim ograniczona”. Nie ma Pani rodziny w mieście, w którym Pani pracuje, zarabia Pani za mało, żeby samodzielnie wynająć mieszkanie i nie może Pani liczyć na pomoc instytucjonalną (np. dom samotnej matki). Nie chce Pani ratować związku, możliwe, że dlatego, że nie wierzy Pani, że mąż mógłby się zmienić. Wydaje się jakby nie wierzyła Pani w możliwość jakiejkolwiek zmiany nawet w pierwszym zdaniu napisała Pani o tym, że chce się Pani „wyżalić” nie zaś np. „poprosić o radę”.
Zawsze jednak pozostaje jakaś możliwość zmiany. Co więcej, pozostając w tym, w czym jesteśmy, może się wydawać, że tylko poddajemy się sytuacji, tak naprawdę jednak w ten sposób decydujemy się na to, co jest. Z całego serca życzę Pani, żeby pozwoliła sobie Pani dostrzec, nawet minimalne, ruchy, jakie może Pani wykonać w swoim życiu. Choć oczywiście rozumiem, że czasami naprawdę trudno je zobaczyć i że mogą się one wiązać z dużym kosztami. Na pewno pomocna może być życzliwa rozmowa - z przyjaciółmi albo z terapeutą.
Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka Szostakiewicz
Terapeutka Gestalt
Paulina Habuda
Dzień dobry,
Z opisu Pani historii wnioskuję, że może się Pani czuć jakby była "w potrzasku", nie widząc drogi wyjścia. Nie czuje się Pani szczęśliwa w obecnym związku a nie ma Pani finansowych możliwości żeby związek opuścić. Rozumiem, że jest to trudna sytuacja, ale to dobrze, że szuka Pani drogi wyjścia i chce walczyć o swoje szczęście.
Wspomina Pani, że mąż jest despotyczny i nie chce się zmienić. Może jednak chcieliby Państwo skorzystać z terapii dla par? Taka konsultacja może Państwu pomóc usprawnić komunikację i wskazać obszary nad którymi mogą Państwo pracować.
Jeżeli jednak jest Pani zdecydowana żeby odejść od męża, to może Pani zacząć się powoli do tego przygotowywać. Może Pani skorzystać z konsultacji doradztwa zawodowego, lub wykonać na Internecie test predyspozycji zawodowych - i powoli zacząć rozglądać się za jakąś pracą. Odkładać pieniądze i budować poduszkę finansową. Może jest coś co mogłaby Pani wykonywać w domu? Pieczenie ciast, tworzenie biżuterii, inne usługi?
Trzeba zrobić burzę mózgów i znaleźć jakieś rozwiązanie :).
Trzymam kciuki!
Pozdrawiam,
Paulina Habuda.
Psycholog
Katarzyna Świdzińska
Być może warto małymi krokami poszukać dodatkowych form wsparcia - prawnego, psychologicznego czy organizacyjnego, byś stopniowo mogła odzyskać przestrzeń dla siebie i dziecka. Nie jesteś w tym sama i to, że marzysz o lepszym życiu, to pierwszy krok :)
Pozdrawiam ciepło,
Katarzyna Świdzińska, Psycholog
Marek Król
Czytam w tym dużo odwagi i tęsknoty za życiem „po swojemu”.
To, że marzysz o spokojnym domu, nie jest fanaberią, tylko ważną potrzebą. W takiej sytuacji pomaga myśleć małymi krokami, nie rewolucją.
• Na dziś: wybierz jedną drobną rzecz, o której zadecydujesz sama (np. jak spędzisz godzinę z dzieckiem).
• Na jutro: jeden mały ruch w stronę niezależności – krótki mail/telefon, żeby rozeznać realne opcje (mieszkanie, wsparcie, elastyczna praca/opieka).
• Zadbaj o podstawy: kopie dokumentów w bezpiecznym miejscu, lista zaufanych osób i numerów na „gorszy dzień”.
• Zauważ wyjątki: kiedy ostatnio udało Ci się postawić granicę spokojnie? Co wtedy pomogło? Zrób tego odrobinę więcej.
• Przybliż marzenie: wyobraź sobie zwykły poranek w Twoim spokojniejszym życiu. Wybierz jedną jego część i wprowadź ją już teraz.
Nie musisz wszystkiego naraz. Pół kroku też jest krokiem.
Marta Lewandowska-Orzoł
Dzień dobry,
bardzo dobrze, że zdecydowała się Pani tym podzielić. To pokazuje, jak odważna Pani jest – wielu ludzi nie znajduje w sobie siły, by podjąć próby zmiany swojego życia. Czasem wystarczy zacząć od małych kroków i w tym przypadku również do tego zachęcam.
Choć nie prosi Pani o radę, zachęcam do zastanowienia się, co już teraz – w miarę Pani możliwości – mogłoby sprawić, że choć trochę mniej będzie się Pani czuła zamknięta w klatce. Nawet drobna zmiana, która przybliży Panią do poczucia szczęścia, może być wartościowa.
Być może warto też poszukać wsparcia poza miejscem, w którym aktualnie Pani żyje – to również może otworzyć nowe możliwości.
Życzę Pani wszystkiego dobrego i dużo siły.
Marta Lewandowska-Orzoł
Olga Żuk
To bardzo trudne, co przeżywasz. Ważne, że masz w sobie marzenie o spokojnym życiu – ono może być Twoją siłą. Są też fundacje i bezpłatna pomoc prawna, które mogą wesprzeć Cię w szukaniu rozwiązań krok po kroku.
Pozdrawiam serdecznie,
Olga Żuk
Sylwia Harbacz-Mbengue
Witam,
To zupełnie zrozumiałe, że ma Pani poczucie bezsilności, kiedy jednocześnie pragnie Pani zmian, ale nie widzi drogi do ich osiągnięcia. Zachęcam do rozważenia terapii, która mogłaby pomóc Pani odbudować wewnętrzną siłę i poczucie wpływu na własne życie. Często jest tak, że kiedy jesteśmy w trudnej sytuacji, trudno nam dostrzec wyjścia.
Pozdrawiam
Sylwia Harbacz-Mbengue
Psycholog
Katarzyna Faryniarz
Dzień dobry,
Widzę, że czuje się Pani uwięziona i bardzo zmęczona tą sytuacją. To, że marzy Pani o życiu po swojemu, pokazuje, że ma Pani w sobie siłę i potrzebę zmiany. Wyjście nie musi być nagłe – czasem to planowanie krok po kroku: sprawdzenie możliwości pomocy prawnej, finansowej, grup wsparcia. To może być pierwszy ruch w stronę wolności. Dobrym krokiem naprzód może być też wypisanie wszystkich Pani zasobów, które ma Pani już teraz, oraz zastanowienie się, co dałoby się osiągnąć mniejszym kosztem.
Pozdrawiam
Katarzyna Faryniarz
Psychoterapeuta

Zobacz podobne
Jestem z facetem od w sumie roku jako związek, wcześniej spotykaliśmy się bardziej jako przyjaciele może coś więcej, ale każdy miał wolną drogę. Od roku spotykamy się oficjalnie w związku, jednakże mój partner ma dziecko ze swoją ex, do której jeździ na całe dnie, niby bawiąc się przez ten czas tylko i wyłącznie z dzieckiem, ponieważ jak twierdzi, pracuje za granicą i po tak długiej nieobecności chce spędzić czas tylko i wyłącznie z dzieckiem. Problem w tym, że jeśli wchodzę na temat tego, żeby dziecko brał do siebie, to tłumaczy się tym, że dziecko (5lat) doznałaby szoku i nie pójdzie tak z nim, ponieważ go długo nie widziało. Jego ex przez ten cały czas siedzi sobie w domu.
Do tego od jakiegoś czasu zmieniła zachowanie, jak wcześniej zabraniała kontaktów, nie chciała, żeby przyjeżdżał, tak teraz sama pisze, wysyła jakieś memy i nawet przyjeżdża pod jego nieobecność do jego domu. Czy to jest normalne?
Czy normalne jest to, że on nie chce zrobić nic w kierunku, takim żeby dziecko zabrać do siebie do domu?
Co prawda cały czas mnie zapewnia, że go nic nie łączy i jedynie jego jazdy kończą się na kontaktach z dzieckiem, ale jednak cieszy się z tego, że ich relacja się poprawiła, bo razem rozmawiają będąc u niej w domu i jak mówi to chyba dobrze, że córka widzi, że mamy dobry kontakt ze sobą?
Dzień dobry. Mam problem związany z rozstaniem, które było już ponad rok temu, od tego czasu nie mogę zapomnieć o swojej byłej partnerce, pragnę zaznaczyć, ze to ja ją zostawiłem. Byłem ze swoją partnerką 7 lat, z biegiem czasu nie układało nam się najlepiej, pojawiały się kłótnie, wyzwiska, olewanie potrzeb drugiej osoby, przebywanie coraz mniej czasu razem. Po tych wszystkich wydarzeniach stwierdziłem, ze to nie ma dalej sensu, pomyślałem sobie, ze to chyba nie jest ta kobieta i to nie jest odpowiedni związek i postanowiłem ją zostawić (nie pierwszy raz), lecz szybko zrozumiałem, że ją kocham nadal i chciałem do niej wrócić ponownie, starałem się zrobić wszystko by móc ją odzyskać. Podczas ostatniego roku ona dawała mi nie raz nadzieje na powrót, spotykała się ze mną, pisaliśmy razem a na końcu skończyło się tak, że wyładowała w innym związku.
Po tych wszystkich przejściach postanowiłem się odciąć od niej i tak zrobiłem, lecz ona znów po kilku miesiącach odezwała się do mnie z przeprosinami za to, co zrobiła i mówiła, że chce naprawić wszystko. Postanowiłem, że spróbujemy na nowo, ponieważ ją kocham nadal, spotkaliśmy się parę razy, ja nalegałem bardziej na spotkania niż ona, ona nie miała takich potrzeb na spotkania gdzie to ona tak naprawdę wyszła z inicjatywa naprawy. Aż w końcu przyszedł moment, w którym powiedziałem jej, że podczas gdy nie byliśmy razem, to ja wylądowałem z inną w łóżku, ona przez to, co się dowiedziała, powiedziała mi ze mnie nienawidzi, nie chce mnie znać, nie chce mieć ze mną żadnego kontaktu, pragnę zaznaczyć jeszcze ze, ona również poszła z innym do łóżka, ale ja postanowiłem to przeboleć ze względu na miłość, jaką ją darzę. Dzisiaj dowiedziałem się, że znów jest z kimś w związku, zabolało mnie to bardzo, aż serce zaczęło kłóć. Napisałem jej tylko, że cieszę się ze układa swoje życie na nowo, że życzę jej szczęścia i miłości, lecz ona i tak nie odpowiedziała nic na moją wiadomość. To straszne co przechodzę, ponieważ nie mogę podnieść się z łóżka, ciągle myślę o niej nawet jak zajmę się jakąś pracą bądź zajęciami. Ja wiem, że byłem nieodpowiedzialny i niedojrzały w tej relacji, dlatego chciałem to wszystko naprawić i uratować ten związek. Kocham ją nadal, nie wiem już co mam robić aby móc poradzić sobie z tym wszystkim a w dodatku jeszcze pracujemy razem. Staram nie śledzić jej w mediach społecznościowych lecz co jakiś czas to robię, stad tez dowiedziałem się ze jest w związku. Proszę powiedzcie mi co mam zrobić aby móc w końcu uleczyć się z tej miłości, co zrobić aby zapomnieć o niej, jak pójść do przodu bo różne zajęcia nie pozwalają mi zapomnieć o niej. Czy to może być obsesja ? Proszę o porady i dziękuje
Dzisiaj w piątek zakończyłam znajomość z toksycznymi osobami. I tak jak jedna osoba uszanowała moją decyzję tak druga zaczęła się na mnie wkurzać. A to była jedna z osób, które, że tak powiem, bluźniły na mnie. Wyzywały mnie od zer, mówiły, że jestem nikim, śmieciem. I tak jak przez lata wracałam do kontaktu z nią, bo uważałam, że się zmieni, tak po wczorajszej wizycie u terapeutki stwierdziłam, podjęłam decyzję, że koniec tego dobrego. Zakończę to. Dlatego Dzisiaj napisałam jej, im wiadomość, w której wyjaśniłam, że nie mogę dłużej z nimi utrzymywać kontaktu z uwagi na mój komfort psychiczny. Dlaczego pomimo tego, że w głębi serca wiedziałam i wiem, że to dobra decyzja, czuję smutek i pewnego rodzaju wyrzuty sumienia ? Dlaczego pomimo tego, że wyznaczyłam granice, czuję się tak jak bym to ja była winna tej sytuacji, a nie ona...a przecież to ona mnie wyzywała...ja nie oddałam jej tych słów, które ona mi mówiła... Właśnie przez te jej słowa czuję się właśnie tak beznadziejnie...
