Left ArrowWstecz

Jak uwierzyć w siebie po traumach z dzieciństwa i zbudować pewność siebie?

Jestem już po 30. Mężczyzna. Od wieku licealnego towarzyszy mi silne poczucie bycia gorszym od innych. Myślę, że jest to rezultat kumulacji kilku traum: śmierci ojca, gdy byłem jeszcze małym, ale już świadomym chłopcem, traumy odrzucenia ze strony płci przeciwnej i ogólnej wrażliwości i słabej psychiki. Jestem wycofany, mam skłonności do izolacji i co najgorsze odpuszczam wyznaczanie sobie nowych celów, bo z góry zakładam, że na pewno mi się nie uda. To nie lenistwo, to czarnowidztwo i strach. W każdej nowej pracy jestem sparaliżowany stresem. Jak uwierzyć w siebie, na czym zbudować swoją osobowość? Nie czuję, że kiedykolwiek miałem jakikolwiek punkt zaczepienia, coś o czym wiedziałbym, że idzie mi dobrze.

User Forum

Deeply sad

3 miesiące temu
Justyna Orlik

Justyna Orlik

To, co opisujesz niezwykle mnie porusza. Poczucie bycia gorszym, samotność i brak wiary w siebie może wynikać z długotrwałych doświadczeń braku akceptacji i wsparcia. Odrzucenie, którego doświadczasz od najmłodszych lat mogło przyczynić się do takiego obrazu siebie. Kiedy wokół brakowało relacji, które dawałyby Ci poczucie przynależności, zaufania i uznania, naturalne było, że zacząłeś wycofywać się z kontaktów. A im mniej relacji, tym więcej przestrzeni dla wewnętrznego krytyka, który mówi: „nie zasługuję”, „jestem gorszy”, „nikt mnie nie polubi”.
 

Z takim przekonaniem trudno wyznaczać cele, bo każda próba może wydawać się skazana na porażkę. Twoja wrażliwość nie jest słabością, ale może być Ci trudno przekształcić ją w twórcze działanie, bo brakuje wystarczająco dużo miejsca, żeby zrobić to bez poczucia wstydu. 

 

Być może nie chodzi teraz o wielką zmianę, ale o to, żeby zacząć zauważać, że nie wszystko, co o sobie myślisz, musi być prawdą. Krok po kroku przyglądać się sobie i swoim "małym sukcesom". 

Pozdrawiam, 
Justyna Orlik, psychoterapeutka Gestalt

3 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry,

 

To, co Pan opisuje, wskazuje na głęboko zakorzenione poczucie niskiej wartości, które mogło powstać jako reakcja na doświadczenia straty, odrzucenia i chronicznego napięcia. To nie jest słabość, lecz reakcja psychiki próbującej się bronić przed kolejnym bólem.

 

Zbudowanie siebie od nowa nie oznacza nagłego przekształcenia osobowości, ale raczej stopniowe odzyskiwanie zaufania do własnych odczuć, myśli i decyzji. Jednym z najważniejszych kroków będzie przyjrzenie się swoim przekonaniom np. „na pewno mi się nie uda”  i praca nad ich przeformułowaniem w coś bardziej wspierającego. Może w tym pomóc profesjonalne wsparcie psychologa lub psychoterapeuty.

 

Odnalezienie „punktu zaczepienia” często nie polega na odkryciu jednej wybitnej umiejętności, ale na zauważeniu w sobie choćby drobnych przejawów wytrwałości, empatii czy odwagi - jak choćby to, że mimo lęku i zniechęcenia Pan nadal szuka pomocy i stawia pytania. To już jest akt odwagi.

 

Warto powoli odbudowywać kontakt ze sobą przez małe działania: zapisanie myśli, ruch, nowe doświadczenia, które nie muszą być spektakularne, ale mogą być „Pana”.

 

Trzymam kciuki,

Justyna Bejmert

Psycholog

3 miesiące temu
Olga Żuk

Olga Żuk

Dziękuję Ci za to, że podzieliłeś się tak szczerze. To, co napisałeś, pokazuje ogromną samoświadomość i wrażliwość – to naprawdę wartościowe cechy, nawet jeśli dziś wydają się obciążeniem.

Najpierw – nie jesteś sam

Twoje doświadczenia – strata, odrzucenie, nadwrażliwość, lęk przed porażką – to nie są cechy "słabej psychiki", tylko ślady tego, przez co przeszedłeś. To naturalne, że po takich przejściach trudno zbudować poczucie własnej wartości. Ale to nie znaczy, że ono się nie da odbudować – tylko że nigdy nie dano Ci do tego warunków.

Co możesz zrobić, krok po kroku:

1. Zacznij od akceptacji, że to nie Twoja wina

To, co się z Tobą dzieje – to efekt tego, jak świat Cię potraktował. Poczucie gorszości nie wzięło się z niczego. To nie Ty jesteś popsuty, tylko Twoja historia zostawiła w Tobie zbyt wiele ciężaru.

2. Samoświadomość to już początek zmiany

To, że to widzisz, że to czujesz i potrafisz o tym pisać – to naprawdę dużo. Nie każdy to potrafi. To może być punkt zaczepienia, którego szukasz: Twoja zdolność do refleksji, uczciwości wobec siebie, wrażliwości.

3. Warto rozważyć psychoterapię

Nie dlatego, że „coś z Tobą nie tak”, ale dlatego, że masz prawo odzyskać siebie. Taki proces może pomóc Ci zbudować to, czego nikt wcześniej nie pomógł Ci stworzyć: zdrowe, stabilne poczucie własnej wartości.

4. Zacznij od bardzo małych kroków

Nie od "wiary w siebie", ale np. od codziennego zapisywania jednej rzeczy, którą zrobiłeś mimo niepewności. Lub jednej myśli, którą zauważyłeś i nie pozwoliłeś jej przejąć kontroli. Zmiana zaczyna się od mikro zwycięstw, nie od wielkich deklaracji.

 

Pozdrawiam,

Olga Żuk

3 miesiące temu
Monika Marszałek

Monika Marszałek

Dzień dobry,

 

To, co Pan opisuje, jest bardzo poruszające i z pewnością na co dzień bardzo obciążające. Poczucie gorszości, wycofania i braku wiary w siebie może być ogromną barierą w codziennym funkcjonowaniu, a tym bardziej w podejmowaniu nowych wyzwań.

 

Z Pana opisu można wywnioskować, że funkcjonuje Pan w oparciu o trudne doświadczenia z przeszłości — takie jak strata ojca, poczucie odrzucenia czy brak wsparcia emocjonalnego — które mogły przyczynić się do ukształtowania niewspierających przekonań na swój temat. To nie jest lenistwo, to naturalna reakcja organizmu na wieloletnie funkcjonowanie w stresie, napięciu i braku poczucia bezpieczeństwa.

 

Bardzo ważne jest, że Pan to zauważa i że potrafi Pan nazwać, z czym się Pan mierzy. To już pierwszy krok w stronę zmiany.

 

W takich sytuacjach ogromną pomocą może być praca z psychologiem lub psychoterapeutą, który pomoże Panu:
– zrozumieć, skąd biorą się Pana przekonania o sobie,
– zbudować nową, bardziej wspierającą narrację o sobie,
– odzyskać kontakt z własnymi zasobami i wartościami,
– nauczyć się rozpoznawać i regulować emocje, takie jak lęk i zniechęcenie.

 

Warto też pamiętać, że osobowość i sposób myślenia można kształtować – nie jest to coś raz na zawsze dane. A skoro teraz, mimo lęku, frustracji i zniechęcenia, szuka Pan pomocy i zadaje sobie ważne pytania, to znaczy, że ma Pan w sobie siłę i motywację do zmiany.

 

Jeśli ma Pan taką możliwość, zachęcam do kontaktu z psychologiem – nawet w ramach pierwszej konsultacji, która pomoże określić kierunek dalszych kroków.

 

Z serdecznym wsparciem,

Monika Marszałek

psycholog, coach kryzysowy

3 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Drogi Deeply sad,

 

namnożenie się wspomnianych trudności w Twoim życiu wymaga przepracowania każdej z nich pojedynczo z odpowiednim specjalistą. Zdecydowanie widzę tutaj potrzebę spotkań z psychologiem, ponieważ musi poprowadzić Cię osoba, która posiada fachową wiedzę. Trzymam za Ciebie kciuki! :)

 

Pozdrawiam,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl

3 miesiące temu
Ola Fikus

Ola Fikus

Dzień dobry, 

dziękuję za podzielenie się tak otwartym opisem swoich uczuć.  Poczucie bycia gorszym, wycofanie i strach to bardzo konkretne konsekwencje bolesnych przeżyć.

Na pytanie, jak uwierzyć w siebie i zbudować swoją osobowość, nie ma prostej, uniwersalnej odpowiedzi. Jest to proces, który wymaga czasu, cierpliwości i przede wszystkim wsparcia. Nie da się "uwierzyć w siebie" na siłę, bez zbadania, co leży u podstaw braku tej wiary.

W takiej sytuacji szczególnie cenne może być skorzystanie z pomocy psychologa. Na konsultacjach, w bezpiecznej przestrzeni gabinetu, mógłby Pan przyjrzeć się swoim doświadczeniom i stopniowo budować nowe, pozytywne przekonania na swój temat.


 

Z wyrazami szacunku,
Psycholożka Ola Fikus 

2 miesiące temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Jak przestać żałować czasu zmarnowanego w trakcie depresji?
Jak przestać żałować czasu zmarnowanego w trakcie depresji? Strasznie żałuję 3 lat, które zmarnowałam w trakcie depresji. Przez ten czas tylko leżałam w łóżku i czasami wstawałam na jedzenie. Niby mam zdiagnozowaną depresję, ale cały czas jestem przekonana, że wszystko sobie zmyśliłam. Teraz zaczęłam pracować i lepiej się czuję, mam wrażenie, że mogłam to robić przez te 3 lata i wcale nie czułam się tak źle. Wszyscy poszli do przodu, a ja zostałam w tyle. Nie mogę się z tym pogodzić.
Dobry wieczór, Chciałabym zadać pytanie, odnośnie mojej mamy.
Dobry wieczór, Chciałabym zadać pytanie, odnośnie mojej mamy. Otóż moja 64-letnia mama chorująca od paru lat na arytmie serca 4 marca doznała bardzo rozległego zawału serca. Mimo że już wcześniej przez parę tygodni czuła się źle, ja nawet chciałam wezwać pomoc. Ale ona zawsze mówiła, że przejdzie. Gdy dostała ostrego ataku arytmii i bólu w klatce piersiowej miała duszności. Nie wahając się, wezwałam pogotowie, ułożyłam mamę na podłodze i wtedy jej serce przestało bić po raz pierwszy. Sama rozpoczęłam reanimacje. Bo stało się to jeszcze przed przyjazdem ratowników medycznych. Ratownicy kontynuowali, udało się przywrócić krążenie, jednak krótko po tym doszło do ponownego zatrzymania akcji serca. Odratowano mamę i zabrano do szpitala na sygnale. Trafiła na OIOM pod respiratorem i utrzymywana była w śpiączce farmakologicznej. Tam po 6 dniach pobytu doszło do kolejnego trzeciego zatrzymania krążenia. Udało się opanować sytuacje, jednak od tej pory pozostaje nieprzytomna. Od 1 kwietnia przebywa w ośrodku ZOL, jest podawana rehabilitacji, ma tam zapewnioną dobrą opiekę. Powiedziano mi, że jest szansa na to, że się obudzi, że taka szansa jest zawsze. Ale nigdy takiej pewności nie ma. Mijają już 3 miesiące, a nie ma żadnej widocznej poprawy sytuacji. Boję się coraz bardziej, że nie ma sensu na coś dobrego czekać. Jestem już zmęczona całą sytuacją, z drugiej strony obawiam się też tego, że jeśli mama wybudzi się, to powikłania będą tak duże, że opieka nad nią mnie za trudnym zadaniem. Jestem u niej codziennie od 3 miesięcy, ostatnio jednak przy odwiedzinach emocje biorą górę. Co robić? Czy coś jeszcze mogę zrobić? Jak się zachować? Jak poradzić sobie w takiej sytuacji? Na co powinnam się przygotować? Bardzo proszę o poradę to dla mnie bardzo ważne.
Bardzo trudne relacje z mężem
Dzień dobry. Ja i mój mąż nie mieszkamy razem i nie jesteśmy w stanie dogadać się w kwestii miejsca zamieszkania. Mamy 2 letnią córeczkę, z którą mieszkam i się opiekuję. Mąż mieszka i pracuje 80 km od nas. Jest nauczycielem, po ogromnych przejściach miłosnych - związek z 10 lat starsza kobietą ktora odeszła od meza alkoholika i odbila sie emocjonalnie dzieki mojemu mezowi a potem go rzuciła i nagle odciela sie od niego oraz związek z mężatka z 2 dzieki ktora zwodziła mojego meza przez.5 lat a potem z dnia na dzien wyjechala. Zdarzenia te zostawiły w mezu trwaly slad na jego zdrowiu i psychice. Podjął probe znalezienia pracy w naszym mieście i w zasadzie prace juz mial, ale nie podobała mu sie pani dyrektor szkoly i przedmioty jakich mialby uczyc. Stwierdzil, ze to za duzo stresu dla niego i on pracy nie zmieni bo jego zdrowie mu na to nie pozwala. Podczas urlopu macierzynskiego przeprowadzilam sie do meza razem z dzieckiem zeby sprobowac zycia razem (nie mieszkalismy nigdy wczesniej razem), jednak to co przezylam mieszkajac z nim w tym czasie to bylo cos do czego nigdy nie chcialabym wracac. Zostawalam z dzieckiem cale dnie sama. W nocy nie pomagal mi z karmieniem i przewijaniem. Narzekal jedynie ze ciagle jest niewyspany. Maz po pracy cieszyl sie ze ma zone i dziecko na miejscu i zamiast spedzac z nami czas lub mnie odciazyc jezdzil po pracy do rodzicow, pomajsterkowac przy aucie itd. Bardzo schudlam w tym czasie, nie mialam kiedy zjesc ani nawet sie umyc. bylam sfrustrowana i samotna. Nie moglam liczyc na pomoc mojej mamy a rodzice meza sa juz po 70. Maz mnie nie wspieral a tylko dolewal oliwy do ognia. Zobaczyl ze mu rachunki wzrosly i kazal mi sie do nich dokladac. Nie zrobilam tego - mialam kredyt i swoje rachunki na glowie, ktore musialam uregulowac mimo ze w mieszkania nie uzytkowalam. Nie potrafil nawet na chwile zajac sie dzieckiem tak zeby jej sie nic nie stalo. Za kazdym razem kiedy mowilam mu jak sie czuje slyszalam tylko: ,,czujesz sie tak bo chcesz sie tak czuc, ja robie wszystko zeby bylo dobrze”. Plakalam po katach. Bylam odcieta od bliskich. Ciagle sie klocilismy i to ja bylam ta zla: ,,głupia”,,,idiotka” z ,,ograniczonym mysleniem”. Mialam dosc. Przyszedl czas powrotu do pracy i odliczalam dni kiedy bede mogla wyjechać i sie uwolnić. Balam sie ze bardzo ze maz nas nie zawiezie, ale nie robił problemów. Od tamtej pory przyjezdzal na weekendy i zawsze kiedy mial wolne. Kilka tygodni przed moim pojawieniem sie w biurze okazalo sie ze moge pracowac 100% zdalnie przez 1,5 roku czasu. Obecnie przy dziecku pomaga mi mama, przyjeżdża na kilka dni w tygodniu ponad 100 km. Maz ma wakacje i niedawno oznajmil ze nie zamierza sie przeprowadzac. Ja mam mozliwosci i skoro pracuje zdalnie powinnam mieszkać u niego bo dziecko musi mieć dwoje rodziców. Według meza tworze,,niezdrowa sytuacje w której poszkodowany jest on i dziecko”. Nie możemy się dogadać w tej kwestii. Przez jego nacisk i presje przeprowadzki nie śpię od tygodni, mam bole brzucha, napady paniki i nerwice. Znowu zaczely sie wyzwiska w moja strone oraz nerwowe rozmowy. Nie ufam mezowi, nie dogadujemy sie. Jestem bardzo rozdarta w kwestii tego co powinnam zrobic. Nie wyobrazam sobie swojego zycia w miejscowosci w ktorej mieszka maz. Nie bede miala tam nikogo ani wsparcia ani pomocy od osob ktore mi dobrze zyczą. Uslyszalam jeszcze od meza ze dalej bedzie mnie wyzywał jezeli bede robila zle. Szczerze, zastanawiam sie czy my jestesmy sie w stanie sie dogadac bez wzgledu na miejsce zamieszkania. Jestem rozdarta a moj stan emocjonalny nie pozwala mi na podjecie właściwej decyzji. Z mezem nie rozmawiamy, nie ma zadnej bliskosci a ja noe moge na niego nawet patrzec. Nie chce zeby dziecko mialo weekendowego tate ani zeby nasza rodzina byla rozbita. Nie wiem co mam robic…
Nic mi się nie chce, jestem po 8 tyg. terapii AA. 3 dni temu zapiłam, nie daję sobie rady
Nic mi się nie chce, jestem po 8 tyg. terapii AA. 3 dni temu zapiłam, nie daję sobie rady, partner mnie zostawił, nie chce ze mną przez to rozmawiać, ja się boję. Mieszkam sama, zła, smutna nie daję sobie rady, cały czas płaczę, odkąd wyszłam z terapii, a było to 23 stycznia, Z partnerem byłam 16 lat. Obecnie szukam pracy. Co zrobić?
Czuję się zagubiona-mieszkałam z przemocową babcią, tata zostawił bez pomocy, nie potrafię znaleźć pracy ani spełniać się.
Mam pytanie, bo nie wiem, co zrobić. Od matury mieszkałam z przemocową Babcią. Nie pozwalała mi na nic, stosowała przemoc. Nie potrafiłam się wyprowadzić, bo były potrzebne na to pieniądze. Mój Tata zostawił mnie bez pomocy. Nie mam pracy. Skończyłam studia, po których nie mogę żadnej pracy znaleźć. Leczę się na stany lękowo-depresyjne. Chciałabym jeszcze iść na studia, marzyłam o rodzinie. Proszę o pomoc
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!