Left ArrowWstecz

Jak wspierać partnera z depresją, gdy czujesz się zaniedbana i wyczerpana emocjonalnie?

Jestem z moim mężczyzną 4 lata w związku, ma on depresję i przechodziliśmy różne momenty, zawsze byłam przy nim i go wspierałam. Od jakiegoś czasu jest bardzo źle, on nie chce iść na terapię ani do psychiatry. A ja nie mam sił już, aby wspierać, czuję się odtrącana, nie są ważne moje odczucia ani mój nastrój. Plus nie sypiamy ze sobą już od roku. On jest bardzo egoistyczny i wiem, że to wynik też depresji, ale ja nie mam siły już. Nasz związek, od kiedy ja odpuszczam, zaczyna się sypać. Kocham go, ale ja nie mam sił już, jako kobieta, jako partnerka jestem zaniedbana i nie mówię tu o rzeczach materialnych, ale o zwykłym docenieniu i poczuciu, że to ma sens wszystko. Nie mogę z kim rozmawiać o tym, bo on mówi, że wszystko wiem co i dlaczego się dzieje z nim, że nic - nawet ja go nie cieszę. I ja w tym wszystkim jestem strasznie nieszczęśliwa, nie umiem dać z siebie więcej, bo sama ze sobą nie umiem sobie teraz poradzić. Jednocześnie wiem, że chyba na pewno mnie potrzebuje. Zarzuca, że się nie uśmiechnę, jak się widzimy, ale ja nie mam siły się śmiać. Chce uciec jak najdalej od niego, bo bycie z nim mnie rani strasznie. Nie wiem, co robić…

User Forum

Iza

3 miesiące temu
Katarzyna Rosenbajger

Katarzyna Rosenbajger

Witam,

Bardzo mi przykro, przez co pani przechodzi, bo wygląda to na bardzo trudną relację. Z pani listu wynika, że partner nie chce przyjąć profesjonalnej pomocy, ale oczekuje od pani wsparcia. Bardzo ciężko jest być w relacji z  osobą, która cierpi na depresje, ale z drugiej strony nie jest gotowa na  przyjęcie pomocy. Z pani strony niestety nie można nic więcej zrobić, bo nikogo nie można zmusić do leczenia, jeżeli nie jest zmotywowany oraz gotowy. 
Na pani miejscu poszukałabym wsparcia dla siebie, bo z pani listu wynika, że naprawdę takie wsparcie byłoby bardzo potrzebne. 

K Rosenbajger

Psycholog

3 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Droga Izo,

 

domyślam się, że pojawiła się u Ciebie jednocześnie bezsilność w obecnej sytuacji, która trwa już za długo oraz złość względem swojego partnera. Super, że go wspierasz i jesteś w tym wszystkim zaangażowana, natomiast utraciłaś siebie poprzez zaniedbanie i zatracenie w trudnościach partnera. Wciągnęło Cię to na tyle, że to teraz TY potrzebujesz tego wsparcia. Zachęcam Cię do zastanowienia się nad konsultacjami psychologicznymi w celu odbudowania odporności psychicznej, zrozumienia, że nie jesteś odpowiedzialna za nastrój  / zdrowie drugiej osoby oraz przepracowania stawiania granic. Mamy trochę do nadrobienia ;) tutaj na platformie są dostępne konsultacje w formie online i stacjonarnie. Zadbaj o siebie! :)

 

Pozdrawiam,

 

Katarzyna Kania-Bzdyl

3 miesiące temu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

To bardzo trudna sytuacja, w której próbujesz wspierać partnera, ale jednocześnie sama tracisz siły i poczucie własnej wartości. Depresja może wpływać na dynamikę związku, ale twoje potrzeby emocjonalne są równie ważne. Jeśli on nie chce szukać pomocy, musisz zastanowić się nad tym, jak zadbać o siebie – nie możesz nieustannie rezygnować ze swojego dobrostanu.
 

Warto otwarcie powiedzieć mu, jak bardzo ta sytuacja cię obciąża, bez oskarżeń, ale z wyraźnym zaznaczeniem swoich granic. Możesz też rozważyć wsparcie terapeutyczne dla siebie – jeśli twój partner nie podejmuje działań, to ty możesz zacząć dbać o siebie, nawet jeśli oznacza to trudne decyzje dotyczące relacji. Twój komfort emocjonalny jest ważny. Nie musisz być w tym sama – poszukaj wsparcia, nawet poza związkiem. 

Trzymaj się, masz prawo dbać o własne potrzeby.

Martyna Jarosz - psycholog

3 miesiące temu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

Dzień dobry Pani Izo,

 

To, co Pani opisuje, to bardzo trudne doświadczenie życia w związku z osobą chorującą na depresję – ale także ogromnego samotnego dźwigania odpowiedzialności za relację, która od dawna przestała być wzajemna. To piękne, że jest Pani dla niego wsparciem i jest Pani zaangażowana w pomoc mu, ale ta sytuacja spowodowała, że teraz to Pani potrzebuje wsparcia.  Depresja może rzeczywiście wpływać na emocje, bliskość, energię i zachowanie partnera. Jednak Pani potrzeby nie przestają być ważne tylko dlatego, że on choruje. Brak bliskości, odtrącenie, ignorowanie Pani emocji, odmowa pomocy i ciągłe wypominanie – to wszystko są sygnały, że Pani granice są przekraczane.

 

Miłość nie oznacza poświęcania siebie do końca. Pani siły też się kiedyś kończą – i to nie jest egoizm, tylko naturalny sygnał, że potrzebuje Pani wsparcia i prawa do życia, w którym nie czuje się pomijana, zaniedbana i emocjonalnie samotna.

 

Jeśli partner odmawia leczenia, a Pani trwa w tym cierpieniu kosztem samej siebie – to nie jest już tylko jego kryzys, ale także Pani. Zachęcam, by porozmawiała Pani z psychologiem, nie po to, by „ratować związek”, ale by odzyskać siebie i sprawdzić, co może być teraz najlepszą decyzją dla Pani zdrowia psychicznego.

 

Miłość to nie znaczy trwać za wszelką cenę. Czasem największym wsparciem jest powiedzenie: „Potrzebuję też zadbać o siebie.” Pani też zasługuje na troskę, bliskość i równowagę.

 

Anastazja Zawislak

Psycholog

3 miesiące temu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Dzień dobry 

Twoja sytuacja jest bardzo trudna i wymaga dużej delikatności wobec siebie. To, co opisujesz, to codzienna walka między chęcią pomocy partnerowi a potrzebą zadbania o siebie. Kiedy żyjemy z osobą zmagającą się z depresją, łatwo jest wpaść w pułapkę poświęcania się kosztem własnego zdrowia psychicznego i emocjonalnego. Twój partner przeżywa trudny czas, ale jednocześnie odcina się od pomocy i zamyka na wsparcie, również Twoje. To może rodzić w Tobie poczucie osamotnienia, frustracji, a nawet winy. Jednak musisz pamiętać, że nie jesteś odpowiedzialna za jego zdrowie psychiczne. Możesz wspierać, ale nie możesz „uzdrowić” go kosztem siebie.

Twoje zmęczenie, poczucie odtrącenia i brak sił są sygnałem, że Twoje granice zostały mocno naruszone. To zupełnie naturalne, że nie czujesz się już w stanie „ciągnąć” tej relacji na swoich barkach. Depresja może tłumaczyć wiele zachowań partnera, ale nie może być usprawiedliwieniem dla całkowitego zaniedbywania Ciebie jako osoby, partnerki, kobiety. Zastanów się, co teraz jest dla Ciebie najważniejsze, może to oznaczać czasową separację, a może próbę rozmowy o wspólnej terapii par (jeśli partner zgodziłby się na nią). Ale przede wszystkim zadbanie o siebie. Jeśli czujesz, że sama nie dasz rady, rozważ rozmowę z psychologiem lub psychoterapeutą. Wsparcie z zewnątrz może pomóc Ci zobaczyć sytuację z innej perspektywy i podjąć decyzje, które będą dobre dla Ciebie. Nie jesteś w tym sama sięgnięcie po pomoc to przejaw siły i troski o siebie.

 

Z pozdrowieniami 

 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

3 miesiące temu
Krzysztof Skalski

Krzysztof Skalski

To, co Pani opisuje, to ogromne emocjonalne wyczerpanie. Przez lata była Pani przy partnerze z depresją, wspierała go, znosiła odrzucenie, brak bliskości i coraz większe obciążenie psychiczne. To, że czuje się Pani zaniedbana, samotna i nieszczęśliwa- nie jest egoizmem. To naturalna reakcja organizmu i serca, które nie mają już siły dźwigać wszystkiego same. Depresja potrafi zabrać człowieka z relacji, ale nie może usprawiedliwiać całkowitego zaniedbania drugiej osoby. To, że on cierpi, nie znaczy, że Pani ma się przy tym wyniszczyć. Jeśli on nie chce szukać pomocy i odmawia leczenia, to odpowiedzialność za to nie leży na Pani barkach.

Miłość nie polega na tym, by poświęcić siebie do końca. Pani też ma prawo do bliskości, do ciepła, do bycia zauważoną. Jeśli ten związek Panią rani, a Pani czuje, że dłużej nie da rady- odejście nie jest zdradą, to może być akt ratunku dla samej siebie. Ma Pani prawo przestać dźwigać ten ciężar. Ma Pani prawo wybrać siebie. Jeśli czuje Pani, że nie umie już dawać, to znak, że czas przestać dawać ponad swoje siły. I to nie znaczy, że Pani go nie kocha. To znaczy, że czas pokochać również siebie.

3 miesiące temu
Aleksandra Kaźmierowska

Aleksandra Kaźmierowska

Dzień dobry, 

czytam, że kocha Pani  swojego partnera i chce mu pomóc, ale jednocześnie czuje się przytłoczona i zaniedbana. To zupełnie naturalne, że w takiej sytuacji odczuwa Pani ogromny stres, zmęczenie i brak sił.

Chciałbym Panią zapewnić, że Pani uczucia są ważne i ma prawo Pani zadbać o siebie. Wspieranie kogoś z depresją to ogromne wyzwanie, które wymaga też troski o własne zdrowie i dobre samopoczucie. Może warto pomyśleć o wsparciu dla siebie – na przykład rozmowie z terapeutą, który pomoże poukładać myśli i znaleźć sposób na radzenie sobie w tej trudnej sytuacji. Pani granice i potrzeby są równie ważne co  zdrowie psychiczne partnera.

 

Pozdrawiam,

Aleksandra Kaźmierowska 

2 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Witam. Chciałabym sobie pomóc ale nie wiem w którą stronę się kierować. Czy iść na terapię, czy do psychologa czy psychiatry
Witam. Chciałabym sobie pomóc ale nie wiem w którą stronę się kierować. Czy iść na terapię,.czy do psychologa czy psychiatry a niestac mnie na wszystko na raz. Jestem DDA/DDD. Do tego związki z osobami uzależnionymi, rozwód po 16 latach. Boje się ludzi, mam wręcz fobie, boję się wszystkiego, strach mnie paraliżuje i blokuje. Wyjście do miejsca gdzie jest dużo osób czasem powoduje nawet jakieś ataki chyba paniki bo ciężko mi się oddycha, zaczynam płakać albo mi niedobrze i muszę opuscic to miejsce wtedy. Mam depresję. Zaczęłam chodzić na mitingi dda i dopiero wiele rzeczy do mnie dociera. Nie wiem jednak czy dam radę pomóc sobie sama. Strach powoduje że boję się iść nawet na wizytę do lekarza czy psychologa. Kiedyś brałam Cital. Odstawiłam sama po 2latach, wydawało mi się że sobie już poradziłam. Ale dalsze wydarzenia w moim życiu mam wrażenie pogorszyły mój stan.
Leczona depresja-zmiana leków nie pomogła, a spowodowała większą niestabilność
Dzień dobry. Od listopada 2022 roku mam zdiagnozowaną ciężką depresję i jestem leczona przez psychiatrę. Niestety po ostatniej zmianie leków nie dość, że mam dalsze złe myśli i ataki płaczu, to jeszcze moi najbliżsi (mąż, córka) twierdzą, że stałam się jeszcze bardziej wybuchowa i wszystko mnie złości i denerwuje. Monika
Czy mam prawo czuć się źle mimo generalnie dobrego życia?

Czy mam prawo czuć się źle, czy przesadzam? Wydaje mi się, że mam generalnie dobre życie. Mam kochającą rodzinę, choć nie zawsze było nam łatwo. Zdarzało się, że musiałam składać się na rachunki czy zakupy (pomimo, że byłam dzieckiem), bo brakowało nam pieniędzy, ale teraz już wyszliśmy na prostą. Moi rodzice (osobno, bo wzięli rozwód, kiedy miałam 12 lat) nie znęcali się nade mną, ale nigdy nie wspierali mnie, kiedy miałam jakiś poważny kryzys psychiczny, kiedy byłam dzieckiem (a zdarzyło mi się mieć kilka), musiałam sobie radzić sama. Dodam jeszcze, że prawie nigdy nie miałam przyjaciół, ani żadnej innej rodziny, której mogłabym się zwierzyć, albo którą mogłaby mi pomóc. Teraz jestem kobietą wchodzącą w dorosłość, która mierzy się z różnymi problemami psychicznymi (wydaje mi się, że z OCD, depresją i alkoholizmem) i nie wiem, czy mam prawo w ogóle myśleć w takich kategoriach, że mam jakiś poważny problem i powinnam choć raz w życiu poprosić o pomoc czy trochę wyolbrzymiam i próbuje zrobić z siebie ofiarę, której nic strasznego się nie przydarzyło i powinnam wziąć się w garść?

Od lat borykam się z apatią. Nie mam planów na siebie. Na swoje życie. Na jutrzejszy dzień. Nawet na dzisiejszy. Stałą pracę zaczęłam na początku stycznia - od tego czasu miałam tylko 1 dzień "wolny" - ze względu na przeprowadzkę do kawalerki. Nie umiem przestać pracować. Mam wtedy poczucie straty pieniędzy, czasu. Liceum skończyłam w kwietniu ubiegłego roku. W tym czasie mieszkałam u rodziców. Od maja aż do września wyszłam z domu - dosłownie z domu, choćby do psa - jakieś 3 razy. Nigdzie indziej. Potrafiłam całymi dniami spać, marnować czas. Nie mam ambicji, planów na siebie, a mój stan apatii utrzymuje się ze mną aż od czasów gimnazjalnych. Do tego chroniczny smutek i żal wynikający właśnie z tego braku pomysłu, planu. Nie mam znajomych, przyjaciół, kolegów nawet. Nie przesadzam. Mój Messenger jest używany tylko do komunikacji z mamą, a aplikacja od SMS tylko do zaoytan do klientów. Nikogo z rodziny nie kojarzę. Sióstr, kuzynów, wujków, dziadków nie mam. Jestem adoptowana, może dlatego nie znam nikogo. Nigdzie nie wychodzę. Nie chcę. Nie czuję potrzeby. Nie umiem. A jednocześnie przygnębia mnie to, że nie chcę i nie czuję potrzeby. Jestem aseksualna. Chyba. I aromatyczna. Chyba. Te samodiagnozy nie są najlepsze. Ale tak czuję od lat. I to też mnie boli. Czuję się wybrakowana. Chciałabym czuć cokolwiek. A jedyne co czuję, to wypalenie, smutek i bezsens wszystkiego. Nie mam celu. Najchętniej skinczylabym to wszystko. Ale w sumie po co? Nikomu nie wadzę w życiu, bo nikogo nie mam. Dużo razy w poprzednich latach pisałam długie wypociny na temat tego, co jest nie tak. Kilka razy dłuższe niż ten wpis, który obecnie czytasz. Wszyscy kierują do psychologów, psychiatrów, seksuologów. A mnie na to nie stać. Nie stać mnie, żeby odłożyć sobie chociaż 200 zł na poczet mojego zdrowia psychicznego. Czuję się żałośnie. Nie lubię się użalać. Nie robię tego. Mam nadzieję. Po prostu wiem, że nikt by nawet nie zauważył, że mnie nie ma. Że zniknęłam. Z rodzicami też nie mam super więzi, tolerujemy się. Cóż. Niby umrzeć byłoby szybciej, ale skoro moje życie to nędzna wegetacja, wychodzę z założenia, że mogę się przemęczyć jeszcze trochę. Ale z drugiej strony... Po co? Jestem zmęczona tą nicością.
Nie radzę sobie z agresją i emocjami
Nie radzę sobie z agresją i emocjami.
Problemy emocjonalne córki, brak motywacji i sensu życia po szkole średniej

Dzień dobry, mam problem, córka ma obecnie 20 lat. Problemy zaczęły się w szkole średniej, zauważyłam, że często ma wahania nastrojów, w szkole miała problem z matematyką, często unikała tej lekcji, w końcu stwierdziła, ze nie podchodzi do matury. Po wielu rozmowach zapisała się do szkoły policealnej, ale stwierdziła, ze nie ma sensu i chyba ja rzuci, zapisała się na prawo jazdy, przerwała, nie pracuje, ciągle siedzi w domu, bo nie ma znajomych. Teraz twierdzi, ze życie nie ma sensu, mówi mi ze się zabije, a potem, że się boi.

Witam, ogółem mam częste zmiany nastroju
Witam, ogółem mam częste zmiany nastroju, jednego dnia jestem sobą, pełna energii i niczego się nie wstydzę/boję, a drugiego dnia będąc wśród znajomych, mało się odzywam, chodzę zmęczona, nie wiem, co się dzieje wokół mnie. Chyba to zmęczenie psychiczne, ale mam to od 2 miesięcy. Najpierw po 1 miesiącu przeszło mi i teraz odkąd poznałam nową koleżankę, znowu mi to wróciło. Nie chce chodzić na żadne terapie ani nic leki tez bym wolała ograniczać :/ Ale chcę w końcu być sobą, wiedzieć, co się wokół mnie dzieje i w gronie znajomych być ta "osoba" co się najwięcej udziela jak dawniej. Chce tylko dopomnieć, że przeżyłam w ciągu jakoś 4 miesięcy zranienie przez łącznie 3 osoby. Manipulowały te osoby mną i ogółem źle się w ich towarzystwie czułam. Zakończyłam tamte przyjaźnie. Ale no jak wyżej napisałam, jak poznaje kogoś, z kim dobrze się dogaduje, to nie potrafię być sobą. Po tamtych manipulatorach jestem mniej ufna. Ale problem jest z tym moim zmęczeniem i po prostu nie ogarnianiem, co się wokół mnie dzieje, jestem strasznie poważna i nie zachowuje się jak dawniej (byłam ta zabawna osoba i pełna energii).
Odpieluchowanie 2,5-latka: Problemy i porady oraz wpływ nieleczonej depresji w ciąży

Witam, jestem mamą 2,5 l chłopca i aktualnie jestem w 6 miesiącu ciąży. Z synem zaczęliśmy odpieluchowanie, ale niestety nie idzie nam, to jak trzeba, próbujemy drugi tydzień i syn zamiast do nocnika to zrobi siusiu i kupkę w spodnie, a następnie chce siadać na nocnik, jak jest już po fakcie i nie wiem, co mam dalej z tym zrobić czy po prostu przez cały dzień nie naciskać, żeby usiadł wcześniej, tylko poczekać aż sam zrozumie czy jakoś go inaczej zachęcać, już brakuje mi cierpliwości i siły. 

Drugie pytanie, jakie mam, to czy nieleczona depresja i stany lękowe wpływają jakoś na dziecko, które noszę pod sercem? 

Czy lepiej może uda się po leki do specjalisty? 

Dziękuję za odpowiedź pozdrawiam

Witam, Choruję na depresję i silne zaburzenia lękowe od ponad 12 lat, mam pytanie, ponieważ niedawno zmieniłe_am pierwszy raz leki od tych dwunastu lat,
Witam, Choruję na depresję i silne zaburzenia lękowe od ponad 12 lat, mam pytanie, ponieważ niedawno zmieniłe_am pierwszy raz leki od tych dwunastu lat, jestem teraz na 150 effectin ER od 6 dni. Czy lek powinien już zacząć działać ? Pytam, ponieważ niestety nadal odczuwam stany lękowe i depresję, najbardziej z rana, poźniej jest już trochę lepiej. Ale jest taka sinusoida - parę godzin lepiej, potem chwilę gorzej i tak w kółko. Z tym epizodem walczę już pół roku. Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź.
Dzień dobry. Czy zmiany nastroju, niechęć do wstawania z łóżka i prośby o swoją śmierć zaraz po obudzeniu się, są objawami depresji ?
Dzień dobry. Czy zmiany nastroju, niechęć do wstawania z łóżka i prośby o swoją śmierć zaraz po obudzeniu się, są objawami depresji ? Gdzie mogłabym udać się po poradę ? Do jakiego lekarza ?
Czemu mam tiki nerwowe?
Czemu mam tiki nerwowe?
Mąż choruje na depresję, ale obwinia mnie za wiele zachowań, krytykuje. Jest drażliwy, nie pomaga.
Mąż leczy się na depresję (jego psychiatra stwierdził, że zakańczają leczenie, ale on nadal twierdzi, że ją ma) poprosiłam dziś męża by poszedł do sklepu po chusteczki ,prosiłam go kilka razy ,spokojnie od rana do wieczora. Aż wieczorem się zdenerwowałam, a on odrazu, że ma depresję, więc gra z dzieckiem w gry. Z całej tej kłótni zaczęłam czuć się winna, później nagle przeszedł na swoją mamę, że jej nienawidzę, bo parę razy narzekałam, że często mnie poniża (haha spójrzcie na nią jak wygląda ciekawe ile przytyje jak urodzi 10 dzieci) i mimo tych słów nie nienawidzę jej a on mi to wmawia . Później mi mówi o jakiś chorobach psychicznych, żebym poczytała i co to za psychiatra, jak nie zdiagnozował u niego adhd i jeszcze jakiejś choroby, którą wyczytał w Internecie. Później miał pretensje, że jestem jak wiedźma ,że go zaczepiałam cały tydzień zbyt nachalnie (smyrałam go dla żartów po nodze a on uciekał ,próbowałam się do niego zbliżyć, bo już się nawet nie przytulamy a co dopiero mówiąc o seksie ) raz jestem zbyt obojętna ,innym razem zbyt nachalna ,za chwilę mówi, że nie umiem go uwodzić, że ciągle tylko prezenty, gdy coś opowiada co by chciał, jedzenie ,śniadania,kolacje, że mogłabym wymyślić coś innego skoro to na niego nie działa. To depresja czy manipulacja ? Napomknę tylko, że nad mężem ojciec się znęcał (nie wpuszczał do domu zimą ,wyrzucał z auta, gdy wymiotował przez chorobę lokomocyjną ,chlapał karcherem po oczach, gdy nie był posłuszny )z opowieści teściowej jego ojciec był maminsynkiem, więc ona traktuje swoich synów ozięble ( zostawcie mi dzieci a wy idźcie stąd ,was tu nie chce -mąż twierdzi, że nie rozumiem żartu i nie mam dystansu ).
Czy można całkowicie wyleczyć się z choroby dwubiegunowej?
Czy można całkowicie wyleczyć się z choroby dwubiegunowej?
Witam. Mam, wydaje mi się, duży problem z odczuwaniem emocji.
Witam. Mam, wydaje mi się, duży problem z odczuwaniem emocji. Czuję się pusta w środku i bardzo rzadko zdarza mi się cokolwiek poczuć. Większość moich reakcji na pewne zachowania, mam wrażenie, że jest tylko tym, jak powinnam zareagować. Poza tym, straciłam poczucie pasji i nic nie przynosi mi satysfakcji z życia. Czuję zobojętnienie. Często odrywam się od świata lub zawieszam. Lubię aktywność, jednak bardzo ciężko mi ona przychodzi. Byłabym bardzo wdzięczna za jakąkolwiek pomoc. Pozdrawiam
Mam problem z zaburzeniem osobowości połączone z depresją umiarkowaną, zaburzenia somatyczne lęki i szybko denerwuje się
Witam, mam na imię Szymon mam problem z zaburzeniem osobowości polączone z depresją umiarkowaną zaburzenia somatyczne lęki i szybko denerwuje się. W wieku 6 lat miałem ciężki wypadek potrącił mnie i babcie na pasach samochód jakoś cudem doszedłem do siebie, teraz obecnie niezbyt dobrze w życiu mi się potoczyło. Dwa lata temu urodził mi się syn ale zostałem pewne sposób odrzucony przez matkę mojego syna przez przyczynę mojego wieku, mam 24 lata i w pewnym sensie pogodziłem się że będę sam mieszkam sam. Babcia jest już bardzo podeszłym wieku że nie daje już rady i mieszka u mojej cioci, moja mama mieszka zagranicą, tata mnie mój odrzucił i też przez to czuje się z tym wszystkim odrzucony i mam myśli takie że odpuszczę że nawet jak bym miał mieć kolejny wiązek to ono upadnie bardzo szybko tak jak mamy związek z ojczymem . Jestem też po traumie przemocy domowej mama jest po rozwodzie wieku 20 lat zostałem sam bez mamy wyjechała zagranice Ja nie chciałem. Chciałbym zasięgnąć rady ogólnie leczyłem się do 2019 roku ostani raz w szpitalu byłem 2019 jak dostałem ataku zaburzenia somatycznego połoczone z parestezja po przebytym urazie ręki przed ramienia .Nie mogę brać leków negatywnie działają boję się że stracę pracę przez to wszystko proszę o pomoc pozdrawiam Szymon
Syn przestał cieszyć się życiem, dużo śpi, zapomniał podstawowych czynności.
Mój syn przestał się cieszyć życiem, często śpi, nie docierają do niego informacje, zapomniał podstawowych czynności, jak pływanie czy mycie się. Sam śmieje się do siebie. Rezonans magnetyczny wyszedł ok i nie wiem co robić.
Kryzys od utraty znajomości. Mam morderline i jestem w spektrum autyzmu.
Potrzebuję pomocy, ja jestem już w bezradna. Jestem Amelia, mam 17 lat i cierpię na borderline i spektrum autyzmu. Ostatnio straciłam mojego bardzo ważnego przyjaciela, odszedł ode mnie, bo nie mógł znieść mojego "bordera" (mam na myśli szantaże, wahania nastroju, wręcz nieprzewidywalność). Ja nawet nie pamietam ile dni od tego minęło, ale chyba dość niedawno. Wydaje mi się, że od tego momentu mam jakieś silne objawy psychotyczne, które przerażająco są teraz trwałe, oddziaływuje to też fizycznie (robi mi się słabo, bóle brzucha). Sięgnęłam po pewien dziwny wpis pod tytułem "jak człowiek wywołuje sam sobie chorobę psychiczną" to była historia jednej osoby, która była hospitalizowana i zdiagnozowano jej depresję i schizofrenie z tego co pamiętam. Czułam ekscytacje dziwną, kiedy to czytałam, że tak człowiek popada w ciemną dziurę i jakie emocje się z tego wiążą. Ostatnio nie mam żadnego poczucia czasu ani obecności, czuję, że nie istnieję albo w ogóle jestem w śpiączce albo w śnie. W ogóle snu nie odróżniam od rzeczywistości, co jeśli jest na odwrót? Co ja mam zrobić? Chodzę na terapię i przyjmuję leki.
Kryzys suicydalny- proszę o pomoc
Miewam myśli samobójcze, jako jedyne wyjście z trudnej sytuacji ,walczę z tym, ale nieraz pocieszam się, że jak będzie tak ciężko dalej to mogę to zakończyć.
TW: myśli samobójcze. Zmagam się z głęboką depresją, szukam wsparcia mimo trudności z zaufaniem

TW: myśli samobójcze

 

Wiem i rozumiem dobrze, że mam depresje dlatego biorę aktualnie antydepresanty,.. i mam świadomość, ze jestem w głębokiej depresji, ze funkcjonuje jakoś, to po prostu mój upór, aktualnie czekam na oddział dzienny. Jest taki, że już naprawdę nie daje rady, myśli są bardzo natrętne.. i praktyczniej codziennie. Co do fundacji czy grup wsparcia, ze mnie jest taki problem, że nie umiem ufać ludziom, bo tak już mnie nauczyło, że jestem całkowite sam ... ale tak jak Pani mówi, może tego spróbuje w końcu, już dużo rzeczy mi nie zostało.. a może niedługo w końcu będę miał wieczny spokój

W każdej pracy czuję się tragicznie, cierpię i ciężko mi się funkcjonuje. Dlaczego tak jest, nie wiem co się dzieje?
Witam, proszę o jakąś poradę/pomoc, gdyż nie rozumiem co się dzieje, otóż mam problem z podjęciem jakiejkolwiek pracy, nie z powodu lenistwa, tylko emocjonalnego stanu, problem polega na tym, że jakiejkolwiek pracy bym się nie podjął to zaczynam się czuć strasznie, jest mi smutno, chce mi się płakać, czuję się normalnie jakbym chciał się do kogoś przytulić i leżeć cały dzień w łóżku. Dodam, że psychiatra, u którego bywam stwierdził, że mam depresje ze stanami lękowymi (fobia społeczna), leczyłem się 3 miesiące, z mojej winy nie odnowiłem recepty i chciałem podjąć się pracy...była super, cieszyłem się po 1 dniu, jak wróciłem do domu- żyć mi się nie chciało i płakałem. Z innymi pracami było to samo, w przeszłości tak samo się czułem i po kilku dniach max nie dawałem rady psychicznie i rzucałem je bez słowa. Dlaczego tak się dzieje? Jak to leczyć? jak mówię o tym znajomym to patrzą na mnie jak na debila, a ja sam nie potrafię tego wytłumaczyć, wiem, że muszę zacząć pracować albo nigdy z domu nie wyjdę, ale czegokolwiek się nie podejmę, czuję się tak strasznie, źle, gorzej niż jak nic nie robię i siedzę w domu, że po prostu nie daje rady. Są na to jakieś leki? wiem że psycholog/terapia byłaby wskazana, ale ja naprawdę nie mam czasu na miesięczne "leczenie", ja potrzebuje jak najszybciej iść do pracy i zacząć zarabiać na siebie, mam chęci, chcę pracować, no ale nie daję rady przez ten mój psychiczny stan, co to jest? Oczywiście powiem o tym mojemu psychiatrze, ale to dopiero za 2-3 tygodnie na spotkaniu, a chciałbym się dowiedzieć już teraz co to jest, jak to leczyć i czy leki pomogą, jeśli tak, to jakiego typu?