Left ArrowWstecz

Lękowy styl przywiązania - czy go mam? Spowodował zerwanie związku.

Wydaje mi się, że mam lękowy styl przywiązania, odczuwam bardzo dużą zazdrość i dyskomfort kiedy mojej dziewczyny nie ma obok i mam wielką potrzebę kontrolowania jej, przez co ze mną zerwała. Gdy byłem młodszy moja mama bardzo różnie reagowała na negatywne wiadomości ze szkoły, czasem mówiła, że nic się nie dzieje, a czasem potrafiła na mnie krzyczeć, doprowadzało to do sytuacji, w których przyprowadzałem ze sobą do domu znajomych i wtedy mówiłem jej, że np. dostałem złą ocenę, bo wiedziałem, że wtedy nie będzie krzyczeć. Była też bardzo kontrolująca, dopóki nie skończyłem 18 roku życia zawsze musiałem jej pisać kiedy wychodzę, z kim i gdzie kiedy wrócę, a jeśli na spotkaniach zmieniliśmy miejsce, w którym byliśmy, musiałem ją o tym informować. W czasie tych spotkań też średnio co 2h pisała do mnie czy wszystko dobrze. Teraz zauważyłem, że zachowuje się bardzo podobnie w stosunku do mojej byłej już partnerki. Chciałbym wiedzieć jak sobie z tym poradzić, jak wytłumaczyć to mojej byłej dziewczynie, że nie robię tego specjalnie.
User Forum

Anonimowo

1 rok temu
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry!

Nadmierne kontrolowanie jest pewną formą przemocy psychicznej. Warto znależć żródło, z którego wynika. Prawdopodobnie związane jest ze strachem, niepewnością. Daje złudzenie kontroli nad życiem, drugim człowiekiem, może się wydawać, że służy ochronie. Zmniejsza lęk przed nieznanym, nieprzewidywalnym. Niestety utrudnia bycie w bliskości. Skoro ta strategia działania komplikuje życie, warto poszukać innych sposobów zaspokajania swoich potrzeb związanych z bezpieczeństwem, przede wszystkim komunikować swoje emocje i szukać konstruktywnych rozwiązań. Powodzenia

Katarzyna Waszak

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Aleksandra Pawlak

Aleksandra Pawlak

Twoje zachowania kontrolujące wobec byłej partnerki mogą wynikać z lękowego stylu przywiązania (słusznie to wywnioskowałeś), kształtowanego przez doświadczenia z dzieciństwa z dominującą matką. Świadomość tego problemu to ważny pierwszy krok. Aby sobie z tym poradzić, warto zastanowić się nad psychoterapią, taką jak terapia poznawczo-behawioralna (CBT), która pomoże zrozumieć i zmienić twoje wzorce przywiązania. Komunikacja z byłą partnerką, w której wyjaśnisz swoje motywacje i plany zmiany, może również pomóc. Zmiana wymaga czasu, ale jest możliwa i może znacząco poprawić twoje relacje i samopoczucie.

 

1 rok temu

Zobacz podobne

Jak radzić sobie z problemami w związku: różnice w podejściu do obowiązków domowych i nadmierne używanie alkoholu

Jestem z chłopakiem dwa lata. Od pół roku mieszkamy razem, głównym pomysłodawcą byłam ja, a on bardzo chętnie się na to zgodził. Zanim zamieszkaliśmy razem, to dużo czasu przebywaliśmy u siebie wzajemnie, dzięki naszym pracom było to możliwe i zdarzało się, że nawet spędzaliśmy razem 5-6 dni na tydzień, więc myślałam, że już sporo o sobie wiemy i to jak funkcjonujemy, jest nam znane. Niestety po wspólnym zamieszkaniu zaczęłam dostrzegać ogrom jego wad i zaczęłam się oddalać od niego. Większość z tych rzeczy wynika z faktu, że w jego domu rodzinnym wszystko robiła mama, która jest typową gosposią domową i dba o wszysko - od sprzątania, gotowania, zakupów, koszenia trawy itp. Mój chłopak przywyknął do tego, że wszystko ma podane na tacy, mimo, że wydawałoby się, że wcale tak nie jest. Już kilka razy próbowałam z nim rozmawiać, że ja nie jestem jego mamą, że zaczynam mieć tego dość, bo jeśli ja nie wypiorę, nie odkurzę, nie opróżnię zmywarki i lub nie wymyje naczyń, nie posprzątam kotu, nie zrobię zakupów, to on tego też nie zrobi. Ogólnie wszystkiego co się robi w domu. Jestem zmęczona, sfrustrowana, zła, czuje się niezrozumiana. Zaczynam przechodzić wewnętrzny kryzys. Leczę się na depresję od kilku lat i biorę leki. Niestety musiałam już nawet mieć zwiększona dawkę, bo moje uczucia zaczynały być takie, jakie nie powinny. Mój chłopak przyjdzie z pracy i ma przygotowany obiad. Zje go, puści w międzyczasie serial, wyjmie piwko, swojego papieroska z niedozwoloną substancją, posiedzi chwile i pójdzie grać w gry, wróci, siedzę z kolejnym piwkiem i będzie tak siedzieć na krześle przy wyspie, oglądając tv, aż nie zaśnie. Narzeka na brak bliskości, ale ja nie chce jej z nim, jeśli nie jest trzeźwy. Wcześniej dużo palił zielonego, przestał, ale zaczął inne rzeczy, które działają podobnie. Patrząc na niego, widzę wiecznie wypitego i zjaranego faceta, który nic nie zrobi, jeśli ja nie zrobię awantury. Oczywiście ma momenty przebłysku i zrobi więcej, niż prosiłam, ale są to momenty. Bardzo, ale to bardzo go kocham, jednak ja nie dam rady tak dłużej. Adoptowaliśmy wspólnie psa, planowaliśmy zakup mieszkania lub budowę jakoś od przyszłego roku, ale ja tego nie widzę. Nie wiem na ile to zmienia się przez to jego podejście czy przez moją chorobę. Wynegocjowałam z nim, że alkohol tylko przez weekend.. nie wiem, czy coś to da.. bo on nie zna umiaru, a niewiele mu trzeba. Jemu wystarczą 3 piwka i ma dość. Ja mam dość, patrząc na to wszystko. Nie sądziłam, że tak to będzie wyglądać.. oczywiście nie jestem idealna, bo wiecznie się go czepiam, narzekam, marudzę itp, ale kto by tego nie robił? Czuje, jakbym miała dorosłe dziecko. Zaczynam żałować mojej propozycji. Planowałam zamieszkać sama, ale po rozmowie z nim, zaproponowałam jemu wspólne mieszkanie i nie wiem, czy to nie zniszczy naszego związku.

Witam. Mam problem, który ciągle zaprząta moją głowę. Jestem z chłopakiem 1,5 roku. Doskonale wiedziałam, że przedemną był w 2 letnim związku, znałam powód rozstania i jakoś nigdy mi to nie przeszkadzało. Do czasu. Niedawno natrafiłam na jednym z portali na jej zdjęcie, zaczęłam szperać i zobaczyłam ich wspólne zdjecie. Co prawda było to sprzed kilku lat, kiedy my nawet się jeszcze nie znaliśmy a i tak zabolało. Od tego czasu mam jakąś obsesję. Stale się do niej porównuje, ona jest dużo ładniejsza,zgrabniejsza i młodsza. Cały czas boję się, że wystarczy jedno jej słowo i on do niej wróci, chociaż mój chłopak zapewnia, że mnie kocha, nie chce nikogo innego i to ze mną chce budować przyszłość. Kiedy próbowałam z nim o tym porozmawiać to powiedział jedynie, że nawet kontaktu z nią nie ma i to jest przeszłość do której on nie chce wracać. Kiedy się rozpłakałam to jedynie mnie przytulił i prosił żebym przestała płakać. I tak tulił dopóki się nie uspokoiłam, nic nie mówił. Każda jego aktywność na komunikatorze czy nieodebrany telefon powoduje u mnie lęk, że właśnie z nią pisze, albo są teraz razem. Jak mam poradzić sobie z tymi myślami? Co robić? Mam dosyć płaczu i podejrzeń.
Proste prośby czy zwrócenie uwagi jest odbierane przez męża jako atak. O co chodzi?
Dzień dobry, chciałabym, aby jakiś psycholog skomentował moją przykładową konwersację w związku. W domu segregujemy śmieci. Rzucam do męża prośbę: „czy mógłbyś nie wrzucać papieru do pojemnika na metal i plastik?” Słyszę zaprzeczanie, a kiedy otwieramy kosz i są tam paragony, kartony i rolki, słyszę, że „jestem małostkowa i nie mam już do czego się przyczepić” oraz że „wiecznie go krytykuję”, a wręcz „jestem agresywna”. Przyznam, że po otrzymaniu takiej odpowiedzi na tak błahą prośbę, czuję się zdezorientowana i chce mi się płakać. Zaczynam zastanawiać się: czy coś jest nie tak ze mną czy z mężem? Niestety ten schemat powtarza się często w różnych sferach życia, o cokolwiek poproszę lub zwrócę uwagę, jest to odbierane jako atak na jego osobę. Kiedy odpowiem, że użyłam przecież normalnych słów i formy prośby, słyszę, że „ton z jakim to zrobiłam jest nieodpowiedni” oraz że „wyszukuję sobie za co go zdyskredytować”. Tymczasem w mojej ocenie była to zwykła neutralna prośba wypowiedziana w normalny sposób, dotycząca segregacji śmieci zgodnie z ich przeznaczeniem. Dlaczego mój mąż nie odpowie po prostu „przepraszam, zagapiłem się” albo „faktycznie, będę uważał”, a doprowadza do kłótni i sytuacji, w której nic nie można mu powiedzieć?
Jak wspierać partnera z depresją i odbudować więź z dzieckiem?
Dzień dobry, Postanowiłam napisać, ponieważ czuje się bezradna, zmęczona sytuacją, sama już nie wiem gdzie szukać pomocy. Mój partner od roku ma ciężki nawracający epizod depresyjny. Niestety bez znaczącej poprawy. W tym czasie zmiana lekarza, leków, terapeuty. Czuje sie ciągle zmęczony, śpiący, wyczerpany, nie ma siły, nie ma energii, nic mu się nie chce. To, co kiedyś go interesowało/cieszyło teraz nie cieszy. W międzyczasie stracił pracę, nie umie się określić co dalej, w jaka stronę pójść, co ma ze sobą zrobić. Ma wobec siebie ogromny krytycyzm, niska samoocenę, perfekcjonizm i poczucie że musi być lepszy, najlepszy a nic w zyciu nie ma i nie osiągnął i pewnie już nie osiągnie. Myśli s i myśli rezygnacyjny czasem występują jednak już w mniejszym stopniu niż wcześniej. W przyszłym tygodniu idzie na diagnostykę i leczenie na oddział psychiatryczny, ze wskazań lekarza. Oprócz tego mamy 20miesieczna córkę. Po porodzie przez pierwsze 2-3 miesiące to ja miałam problem z epizodem depresyjnym po porodzie i to partner przejął opiekę i obowiązki nade mną i dzieckiem. Wyleczyłam się, czuje się dobrze, wróciłam też do pracy, ogólnie wszystko ok. Pracuje na zmiany, mam prace i w weekendy i na noce gdzie partner zostaje z córką sam. Od pewnego czasu partner mówi, że jak jest z nią sam to nie czuje więzi z córką, że przebywanie z nią go po prostu męczy, wyczerpuje energetycznie. Bardzo ją kocha jednak przebywanie z nią jest dla niego ciężkie i to widać. Najczęściej to ja go zachęcam do kontaktu z córką, do zabaw, do interakcji. Zazwyczaj trwa to jakiś czas i partner wraca do swojego pokoju. Co robić? Jak mu pomóc odbudować tą relacje i więź żeby przebywanie z dzieckiem było dla niego przyjemnością, żeby sam chciał z nią przebywać bez mojej zachęty? Jestem naprawdę przeciążona, sfrustrowana biernością i niemocą partnera i zwyczajnie mam dosyć bo sytuacja trwa już długo i jest obciążeniem dla nas wszystkich. Czasem trudno jest mi wydobyć z siebie empatię i zrozumienie, gdy widzę jak jest znowu przybity, kiedy słyszę że po raz kolejny nie ma na coś siły albo gdy widzę że po 10min zabawy z córką po prostu położył się na podłodze i leży, a córka obok bawi się sama. Co robić? Szczerze mówiąc jestem już też pesymistycznie nastawiona i obawiam się, że ten pobyt w szpitalu niewiele pomoże i niewiele zmieni tylko co wtedy pozostaje? Z góry dziękuję jeśli ktoś przeczyta całość i będzie chciał odpisać, pomóc. Serdecznie pozdrawiam.
Podejrzewam u męża ChAD. Psychiatra dał leki, ale nie postawił diagnozy - mąż ma napady lęku i poczucie beznadziei. Czy tak może być?
Od kilku dziesięciu lat podejrzewam że maz ma chad.Po rozmowie z psychiatra przekazałam informacje oczywiscie maz to potwierdził.. Nie chcial wcześniej iść do psychiatry.Do dnia jak dostal okropnego napadu leku paniki był nie do życia to była katastrofa.Wiedzialam jak postepowac bo od 5 lat czytam o xhad.Lekarz przepisał silny środek uspakajajacy i kwetiapune .Leki zaczęły dzialac po miesiącu.Maz wcześniej przed rozmową z psychiatra nie spał 6 dni.Po kwetiap7nie przespal 5 godz to był sukces.Nurt7je mnie pytanie dlaczego kekarz nie dał diagnozy mimo że pi rozmowie z nami odpowiedzi na zadawane pytania i opowiedzeniu przez nas jakie objawy od kilkunastu lat występowały nie odpowiedział k9nktetnie mimo że wszystko wskazuje na chad.Jeszcze pytanie mimo że jest dużo lepiej przeważnie rano ma napady leku i beznadziei czy to tak ma byc i czy to wkoncu ustąpi?
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!