Mój partner patrzy się na inne w mojej obecności.
DZASTA90

Paweł Franczak
Droga Dzasta 90,
możliwe, że twój partner wykorzystuje inne kobiety do wywoływania twojej zazdrości, ale bardziej prawdopodobne, że ma niespełnioną potrzebę relacji z jakąś inną kobietą. I wcale nie mówię tu o relacji erotycznej.
O kogo chodzi nie jest jasne. To jednak do jego osobistej pracy, na którą musiałby się zdecydować, możecie też spróbować wizyty u terapeuty par.
Dla ciebie zaś ważna byłaby nauka pewnej niezależności od opinii mężczyzny, jaka by ona nie była, czucia się dobrze ze sobą bez względu na to, co mąż mówi czy nie mówi, robi czy nie robi.. Na indywidualnej terapii możesz też poruszyć te wątki.
Powodzenia,
Paweł Franczak

Magdalena Chojnacka
Dzień dobry, Tak jak mówisz temat rzeka i tu zależy indywidualnie, na co się pary umawiają.
Uważam jednak, że szacunek jest bardzo ważny i zachowanie twojego partnera podkopuje twoją pewność siebie, jak piszesz - wiec tu coś nie gra na pewno. Czytam jak bardzo się starasz być doceniona i to, jak twój partner woli spełniać swoje potrzeby, bez względu na to czy Cię ranią, czy nie. To nie jest już w porządku, bo wasze potrzeby mogą być inne, ale jeśli to zachowanie jest krzywdzące, to podtrzymywanie tego zaczyna być toksyczne, możesz czuć też chęć odwetu w innej sytuacji na nim i możecie grać w ranienie siebie bez końca.
Wiem, że to trudne, ale spróbuj skupić się na swoich potrzebach i zadbaj o siebie, bez oczekiwania, że partner zmieni się czy da Ci to, co potrzebujesz. Spędź trochę czasu z przyjaciółmi, porób coś, co sama lubisz bez partnera, wzmocnij siebie od środka i odzyskaj moc. Wtedy możesz decydować czy być, czy nie w relacji, która jest bolesna. Oczekiwanie ze inni się zmienia to stara czasu i nie mamy na to wpływu-mamy wpływ na siebie i to, że możemy decydować i stawiać granice.
Przypomnij sobie ze to Ty też decydujesz o tym jak ta relacja może wyglądać i możesz się nie zgodzić też z takim traktowaniem, wyznaczyć granice i być w tym konsekwentna.
Życzę powodzenia :)
Magdalena Chojnacka

TwójPsycholog
Dzień dobry,
Opisywana sytuacja jest trudna, wielowątkowa i wymaga troskliwego zajęcia się nią. Pojawia się tu zarówno kwestia nierespektowania przez partnera Pani potrzeb i granic, jak i Pani poczucia własnej wartości, poczucia bezpieczeństwa w związku i wspólnego komfortu bycia w relacji, gdzie ścierają się różnice w podejściach do opisywanej sprawy. Być może rozwiązaniem byłoby skorzystanie z konsultacji/terapii pary - w obecności uważnego, bezstronnego terapeuty par moglibyście Państwo przyjrzeć się tym różnicom. Sprawdzić, co stoi za niepohamowanym zachowaniem partnera, w jaki sposób Pani domaga się zapewniania o własnej atrakcyjności oraz wielu innym aspektom relacji, które mogą tutaj mieć wpływ. Taka konsultacja może też rozstrzygnąć czy to, co się między Wami dzieje jest do wypracowania, czy raczej nie. Pozdrawiam

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam, Za 4 miesiące bierzemy z partnerem ślub.
Mamy trudną sytuację, gdyż moja siostra wyszła za mąż i ma dziecko z moim byłym partnerem. Mój narzeczony nie może sobie z tym poradzić do tego stopnia, że myślał o odwołaniu ślubu. Mówi, że jedyne co widzi, jak się aportujemy z nimi na rodzinnych przyjęciach czy w życiu to nas razem w łóżku i obsesyjnie o tym myśli. Nie mogę sobie już z tym poradzić. Byliśmy u 2 psychoterapeutów dla par, jednak nic nie pomaga.
Potrzebuję pomocy jak mu pomóc. Jedynym rozmieszaniem dla mojego partnera jest odcięcie się od mojej rodziny, aby się z nim nie widywać, co oczywiście dla mnie nie wchodzi w grę.
Z góry dziękuję za każdą radę i pomoc
Pomocy, rozpada mi się życie – związek z 24-letnim stażem.
Mąż wylał na mnie kubeł zimnej wody – i częściowo miał rację. Na dość długo się wyłączyłam, odizolowałam od świata. Nie wiem, dlaczego – czy przez natłok życia, czy własną głupotę. Wytknął mi, że nie dopuszczałam nikogo do siebie, w tym i jego. Że go odrzucałam, nie rozmawiałam z nim o problemach, nie wspierałam go w jego zainteresowaniach. Że zależało mi głównie na porządkach, a jeśli coś było nie tak – to wszystkich stawiałam „po kątach”.
W końcu wybuchł. Wytknął nawet te drobniejsze rzeczy, które go dręczyły, i stwierdził, że mnie nie kocha, że już nic nie czuje.
Otworzyło mi to oczy. Nagle zmieniłam podejście, staram się walczyć o związek – ale czy jest sens?
On twierdzi, że to wszystko go zmieniło, że nie wróci to, co było między nami. Że jest za późno.
Ratunku. Co robić?
Mi zależy… a widzę, że jemu też jest trudno.
Dzień dobry, nie wiem od czego zacząć.
Nie radzę sobie z żalem , poczuciem winy i beznadziei.
W weekend doszło pomiędzy mną a mężem do konfliktu jakiego się nie spodziewałam, oboje zawiedliśmy siebie nawzajem. Ta sytuacja nie pozostanie obojętna .Ciężko przejść nad tym do porządku dziennego. Mój mąż ma choleryczny temperament jednak nie był nigdy agresywny raczej dużo narzeka a drobnostki urastają w jego oczach do rangi czegoś wielkiego. Często wprowadza stresującą atmosferę na przykład pospieszając nas, gdy mamy wyjść z domu, fakt, że nie zdążymy na metro jest dla niego stresorem i projektuje to na nas w momencie gdy kolejny pociąg będzie za 5 -7 minut. Gdy nie może czegoś znaleźć obwinia mnie bo napewno położyłam w inne miejsce. Wszystko tak komunikuje jakby to były sprawy życia i śmierci coś niesamowicie ważnego w momencie, gdy to są błachostki Takie sytuacje wprowadzają negatywna atmosferę a ja czuję że potrzebuje więcej spokoju Często też krytykuje mnie, że na przykład czegoś nie zrobiłam lub nie odłożyłam na miejsce (w domu rodzinnym też zawsze rodzice o wszystko obwiniali mnie, więc jest to dla mnie mało przyjemne ) a sam nie jest idealn,y jednak ja nie czepiam się drobnostek i nie wytykam mu tych drobiazgów. W weekend mąż pojechał po zakupy spożywcze , ja z córką zostałam w domu ponieważ miała gorączkę (zwykle zakupy robimy razem ) Gdy mąż przyniósł zakupy na górę do mieszkania spieszył się, ponieważ zostawił auto pod blokiem. Chciał skorzystać z toalety, ale my z córką akurat byłyśmy w środku, w tym samym momencie niechcący strąciłam pojemnik ze szczoteczkami z półki, wtedy mąż mnie odepchnął ponieważ stałam mu na drodze a on się spieszył. Nie odebrałam tego dobrze, dla mnie mężczyzna nie powinien popychać swojej kobiety a pospiech nie jest wytłumaczeniem . Zakomunikowałam, że nie chce być tak traktowana i wyszłam. Potem mąż chciał mnie przeprosić, ale dla mnie słowa niewiele znaczą, chciał mnie przytulić, ale odpowiedziałam, że nie. Przez resztę dnia chyba wyłączyłam/ wyparłam emocje jednak wieczorem mąż mnie zdenerwował i wtedy nie wytrzymałam wykrzyczałam, że założę się, że nawet jego tata (który od zawsze ma problem z alkoholem ) nigdy nie pchnął jego mamy. Wtedy mąż odpowiedział próbując się odgryźć twierdząc, że to moja wina, a ja nie wytrzymałam, rzuciłam w niego swoim telefonem i uderzyłam go 2-3 razy otwartą dłonią. Czuję wstyd za swoje zachowanie. Czuję, że ta sytuacja nie nie jest czymś, co łatwo puścić w niepamięć.Nie wiem co powinnam o tym wszystkim myśleć i gdzie jest problem. Najgorsze, że nasza córka była przy tym przez co czuję się z tym o wiele gorzej.