Uprawnienia psychoterapeutki - podstawowy kurs terapii. Jaką ma wiedzę i kompetencje?
Petysana

Dorota Figarska
Dzień dobry
Psychoterapeuta, aby móc prowadzić psychoterapię powinien ukończyć 4-letnią szkołę psychoterapii w danym nurcie. Dopuszcza się też prowadzenie sesji w trakcie szkolenia. Bez 4-letniej szkoły i certyfikacji nie można mówić o sobie jako o psychoterapeucie.
Psychoterapia integracyjna to 4-letnia szkoła, która daje pełne uprawnienia do posługiwania się technikami poznawczo-bechawioralnymi, ponieważ łączy różne nurty i uczy jak je dostosowywać do każdego klienta.
Szkoły psychoterapii oferują też różne kursy, które trwają znacznie krócej i uczą stosowania poszczególnych metod (elementów). Często te kursy wystarczą, aby dobrze opanować poszczególne techniki. Wiele terapeutów doszkala się, bo techniki ciągle się rozwijają.
Być może Pani terapeutka ukończyła 4-letnią szkołę w nurcie integracyjnym i dodatkowo podstawowy kurs poznawczo-behawioralny. Wówczas może te techniki z powodzeniem stosować.
Jeśli to możliwe zachęcam do sprawdzenia, czy ukończyła 4-letnie szkolenie i jest certyfikowanym członkiem jednego z towarzystw psychologicznych/psychiatrycznych, ponieważ ten punkt głównie weryfikuje jej kwalifikacje.
Pozdrawiam
Psycholog Dorota Figarska

Maria Kucwaj
Szanowna Pani, nie do końca rozumiem słowo KURS PODSTAWOWY. Szkoła psychoterapii poznawczo-behawioralnej trwa 4 lata, oczywiście należy mieć też ukończone 5- letnie studia magisterskie z psychologii. Czy dana osoba ma wpisany numer certyfikatu psychoterapeuty? Czy jest w trakcie szkoły psychoterapii?

Alina Borowska
Dzień dobry.
Trudno, a wręcz niemożliwym jest tu ocenić kompetencje terapeutki i przewidzieć efekty Pań przyszłej pracy.
Warto wiedzieć, że prowadzonych było wiele badań nad czynnikami leczącymi w psychoterapii. Ich wyniki w znacznej mierze pokazują, że duże znaczenie ma relacja terapeutyczna. Ważna jest też Pani motywacja, otwartość, zaangażowanie. Nurt, w którym pracuje psychoterapeuta i stosowane przez niego techniki są tylko jednym z czynników leczących.
Jednocześnie opracowane są wytyczne, które określają jaka farmakoterapia i jaka psychoterapia są zalecane w leczeniu konkretnych zaburzeń.
Nurt to nie tylko zbiór technik, ale też sposób rozumienia tego, jak powstają różne trudności, co je podtrzymuje i jak można je “leczyć”. Nie tyle chodzi o konkretną technikę, ale o to w jakim celu ją stosujemy. Jak ją wprowadzimy, przeprowadzimy, omówimy.
Pozdrawiam serdecznie
Alina Borowska-psycholog

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Skoro psychoterapeutka jest po studiach psychoterapii integratywnej, to jak najbardziej może korzystać z elementów terapii poznawczo-behawioralnej. Na proces terapeutyczny rzutuje całość wiedzy i umiejętności zdobytych w trakcie studiów, odbyte treningi, psychoterapia własna. Pozdrawiam
Katarzyna Waszak

Agnieszka Wloka
Droga Pani,
uważam, że jeśli chce Pani pomocy, terapii i chce z niej czerpać, to czas zaufać osobie, do której Pani idzie - może Pani trafić do kogoś, kto wszystkie kursy skończył, a zupełnie do Pani nie dotrze i pani nie pomoże; a może Pani trafić do osoby, która raczkuje w psychoterapii, ale ma charyzmę i dar - zgracie się, a w konsekwencji poczuje Pani, że jest nowym człowiekiem. Poza tym, to od Pani zaangażowania zależy, co będzie z tych spotkań.
pozdrawiam
A. Wloka

Martyna Tomczak-Wypijewska
Dzień Dobry
Generalnie nie ma czegoś takiego jak podstawowy czy niepodstawowy kurs psychoterapii poznawczo- behawioralnej. Albo inaczej, kurs to nie to samo co szkolenie psychoterapeutyczne i nie daje podstaw do prowadzenia psychoterapii. Szkolenie z psychoterapii poznawczo- behawioralnej trwa 4 lata. Przyjmuje się, że po ukończeniu II roku można prowadzić psychoterapię. Są też jakieś mniejsze szkolenia dotyczące psychoterapii poznawczo- behawioralnej, ale nie dają one uprawnień do prowadzenia psychoterapii.
Wobec powyższych informacji nie wiem czy w ogóle mamy w tym przypadku do czynienia z psychoterapeutą (warto dopytać czy jest po II roku jakiegokolwiek szkolenia psychoterapeutycznego trwającego minimum 4 lata).
Pozdrawiam,
Martyna Tomczak- Wypijewska, psycholog, certyfikowana psychoterapeutka poznawczo- behawioralna

Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
ogólnie nie ma czegoś takiego jak kurs podstawowy psychoterapii poznawczo-behawioralnej. Psychoterapeutą poznawczo-behawioralnym jest osoba, która ukończyła lub jest w trakcie 4-letniej szkoły psychoterapii. Jeżeli ma Pani jakiekolwiek wątpliwości co do uprawnień swojego terapeuty to warto zapytać w prost, np. o szkołę psychoterapii jaką ukończyła lub jest w trakcie.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam serdecznie wszystkich.
Czy nerwica natręctw jest uleczalna, czy jest to schorzenie na całe życie?
Mam córkę chorą i bardzo mi zależy, żeby ją z tego wyciągnąć. Ona nie chce żyć, jest tym wyczerpana. Bierze jakiś Asertin, dużą dawkę. Do tej pory jej partner trochę ją wspierał, ale też jest wymagający. Ona miała okresy, że nie brała leku, dopiero teraz o tym wiem. Zaniedbywała obowiązki domowe, spóźniała się notorycznie do pracy i w efekcie nigdzie nie może się dłużej utrzymać. Teraz też straciła pracę. Nie mam pojęcia, z jakim cierpieniem ona się mierzy. Nie znam tej choroby.
Czy są gdzieś ludzie, którzy mogą jej pomóc? Do tej pory musiała płacić za tą terapię. Pomóżcie, proszę.
Dzień dobry, Kilka tygodni temu rozpocząłem sesję spotkań z psychologiem, dotychczas odbyłem trzy takie spotkania i zastanawiam się nad sensem kontynuowania terapii.
Jestem 28-letnim mężczyzną i właściwie od 10 lat (zaczęło się od studiów) miewam zaburzenia nastroju (włącznie z myślami samobójczymi), spowodowanymi niezadowoleniem z życia na różnych płaszczyznach: zawodowej, towarzyskiej, zdrowotnej. Wydaje mi się, że potrzebuję kogoś, kto pomógłby mi rozwiązać te problemy, a niestety w swoim otoczeniu takiej osoby nie mam. Zacząłem sądzić, że nie jest to też psycholog, gdyż nawet nie potrafię sobie wyobrazić, w jaki doraźny sposób mógłby pomóc. Dobre słowo i próba zmiany nastawienia nie pomogą.
Chyba on do końca też nie rozumie, z czym mam problem. Rozmowę planowałem oprzeć na analizie błędów myślowych, które doprowadziły mnie do sytuacji, z którą nie umiem sobie poradzić, natomiast ostatecznie z terapeutą skupiliśmy się na poradzeniu sobie z efektem, czyli aktualnym stanem.
Nie wiem, jakie powinienem podjąć dalsze kroki:
1. Czy kontynuować sesję z obecnym psychologiem i próbować lepiej wytłumaczyć, co jest nie tak. 2. Sięgnąć po pomoc innego psychologa. 3. Dać sobie spokój z psychologiem i próbować rozwiązywać problemy samemu.
Dziękuję i pozdrawiam.
Witam. Jest pewna bardzo ważna kwestia, o którą chciałabym dopytać. Przed laty, będąc 8-10 letnią uczennicą szkoły podstawowej, doświadczyłam molestowania ze strony swojej wychowawczyni. Trwało to 3 lata. Od tych wydarzeń minęło 15 lat, ale przez cały ten czas nie miałam odwagi o tym rozmawiać. W tamtych czasach po zajęciach wychowania fizycznego wszyscy wracaliśmy do klasy, zarówno chłopcy, jak i dziewczynki i tam się przebieraliśmy. Wychowawczyni również była obecna w klasie, nie wychodziła. Wychowawczyni podchodziła do mnie i pomagała mi się przebierać, mimo że nigdy nie prosiłam o pomoc. Pamiętam jak któregoś razu koszulka od WF zaplątała mi się z podkoszulkiem, który miałam pod nią. Mówiłam, że sobie poradzę, ale ona kazała mi podejść do siebie do biurka i wtedy mnie rozebrała, wskutek czego stałam przed nią i resztą klasy półnago. Nie nosiłam wówczas biustonoszy, byłam dzieckiem. Często poprawiała mi spodnie spontanicznie w klasie, na korytarzu, wkładając ręce pod nie. Czułam jej dotyk wszędzie z tyłu, z przodu, ale gdy próbowałam odejść, krępowała mi ruchy, przytrzymując mnie i beształa, że musi mi poprawić spodnie, bo "wyglądam jak fleja". Za każdym razem jak poprawiała mi koszulkę lub ją zdejmowała, czułam jej dłonie, sunące po całej mojej klatce piersiowej. To były wprawdzie szybkie ruchy, ale pamiętam swój dyskomfort i zażenowanie doskonale. Bardzo często dotykała mojego ciała przez ubrania, gdy "pomagała mi" z nimi. Nigdy jednak nie doszło do niczego więcej, tj. nie włożyła mi rąk pod bieliznę. Nauczyciele niejednokrotnie widzieli, jak ona poprawia mi spodnie na boisku, nikt nie zareagował. Gdy powiedziałam o tych zdarzeniach mojej matce pięć lat po fakcie, powiedziała, że to normalne, że wychowawczyni pomaga dzieciom w ten sposób. Nigdy już więcej nie poruszałam z nią tego tematu. Nie zamierzam tego zgłaszać oficjalnie, częściowo z powodu braku wiary w powodzenie, ale przede wszystkim ze wstydu. Od marca tego roku uczęszczam na terapię. Zapisałam się na nią z innego powodu niż tamto doświadczenie, lecz wiem, że ten temat również będzie musiał zostać w końcu podjęty. Chodzę na terapię do kobiety, która jest psychologiem klinicznym oraz terapeutą należącym do Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczo-Behawioralnej (PTTPB). Wedle mojej wiedzy, psycholog zostaje zwolniony z tajemnicy zawodowej, jeżeli życie pacjenta lub innych osób jest zagrożone, albo gdy tak stanowią inne przepisy. Z tego, co się orientuję, chodzi tu o ustawę o przeciwdziałaniu przemocy domowej oraz ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Wiem także, iż art. 240 KK zobowiązuje do zawiadomienia organów ścigania o dokonaniu lub usiłowaniu popełnienia przestępstw opisanych w wyżej wymienionym artykule. Tu się nasuwa moje pytanie. Czy w tym przypadku, po takim wyznaniu, mój terapeuta byłby zobowiązany zawiadomić policję i tym samym, złamać tajemnicę zawodową? Nie wiem, czy opisane przeze mnie wyżej działania wypełniają znamiona przestępstwa z art. 200 KK, ale jeśli tak, to wedle przepisu z art. 240 KK, musiałaby o tym powiadomić policję.
Jak to wygląda z Państwa perspektywy? Nie ukrywam, że ta niepewność bardzo mocno mnie hamuje w przerobieniu tego tematu na terapii. Z góry dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam.
Dzień dobry.
Z góry będę wdzięczna za pomoc, choć jestem świadoma, że mogę nie dostać odpowiedzi. Chodzę z mężem na terapię par.
Od trzech poprzednich sesji mam wrażenie, że terapeutka jest stronnicza. Zwróciłam uwagę, że nie czuję się równo traktowana z mężem, że terapeutka jakby ma sojusz z moim mężem i uwaga jest przeważnie na mnie w większości zwrócona, na moją pracę. Na moje zwrócenie uwagi terapeutka stwierdziła, że ona ma swoją wiedzę i że jest w tym miejscu, w którym jest i że ja teraz jakbym powiedziała, że jak ma terapię prowadzić.
Stwierdziła, że wie, jak prowadzić terapię, a mąż umie z nią współpracować, a ja upieram się przy swoim.
Czy terapeuta może np. stwierdzić, że intercyza jest dobrym pomysłem, że mąż myśli zdroworozsądkowo, przytoczyć sytuację pary, gdzie brak intercyzy był błędem?
Jakby czuję się bardzo zmieszana i trochę olana.
Z góry dziękuję za odpowiedź.