Left ArrowWstecz

Uprawnienia psychoterapeutki - podstawowy kurs terapii. Jaką ma wiedzę i kompetencje?

Moja przyszła psychoterapeutka w swoim opisie w internecie ma napisane, że ukończyła kurs podstawowy terapii poznawczo-behawioralnej i że pracuje w nurcie integracyjnym (łączy myślenie systemowe i psychodynamiczne oraz wykorzystuje elementy terapii poznawczo-behawioralnej). Czy ten podstawowy kurs terapii poznawczo-behawioralnej daje jej podstawy, by skutecznie wykorzystywać elementy terapii poznawczo-behawioralnej? Czy takie oddziaływania mogą dać efekty?
User Forum

Petysana

w zeszłym roku
Dorota Figarska

Dorota Figarska

Dzień dobry

Psychoterapeuta, aby móc prowadzić psychoterapię powinien ukończyć 4-letnią szkołę psychoterapii w danym nurcie. Dopuszcza się też prowadzenie sesji w trakcie szkolenia. Bez 4-letniej szkoły i certyfikacji nie można mówić o sobie jako o psychoterapeucie. 

Psychoterapia integracyjna to 4-letnia szkoła, która daje pełne uprawnienia do posługiwania się technikami poznawczo-bechawioralnymi, ponieważ łączy różne nurty i uczy jak je dostosowywać do każdego klienta.

Szkoły psychoterapii oferują też różne kursy, które trwają znacznie krócej i uczą stosowania poszczególnych metod (elementów). Często te kursy wystarczą, aby dobrze opanować poszczególne techniki. Wiele terapeutów doszkala się, bo techniki ciągle się rozwijają. 

 Być może Pani terapeutka ukończyła 4-letnią szkołę w nurcie integracyjnym i dodatkowo podstawowy kurs poznawczo-behawioralny. Wówczas może te techniki z powodzeniem stosować. 

Jeśli to możliwe zachęcam do sprawdzenia, czy ukończyła 4-letnie szkolenie i jest certyfikowanym członkiem jednego z towarzystw psychologicznych/psychiatrycznych, ponieważ ten punkt głównie weryfikuje jej kwalifikacje.

Pozdrawiam

Psycholog Dorota Figarska

 

w zeszłym roku
Maria Kucwaj

Maria Kucwaj

Szanowna Pani, nie do końca rozumiem słowo KURS PODSTAWOWY. Szkoła psychoterapii poznawczo-behawioralnej trwa 4 lata, oczywiście należy mieć też ukończone 5- letnie studia magisterskie z psychologii. Czy dana osoba ma wpisany numer certyfikatu psychoterapeuty? Czy jest w trakcie szkoły psychoterapii?

w zeszłym roku
Alina Borowska

Alina Borowska

Dzień dobry. 

Trudno, a wręcz niemożliwym jest tu ocenić kompetencje terapeutki i przewidzieć efekty Pań przyszłej pracy. 

Warto wiedzieć, że prowadzonych było wiele badań nad czynnikami leczącymi w psychoterapii. Ich wyniki w znacznej mierze pokazują, że duże znaczenie ma relacja terapeutyczna. Ważna jest też Pani motywacja, otwartość, zaangażowanie. Nurt, w którym pracuje psychoterapeuta i stosowane przez niego techniki są tylko jednym z czynników leczących.

Jednocześnie opracowane są wytyczne, które określają jaka farmakoterapia i jaka psychoterapia są zalecane w leczeniu konkretnych zaburzeń. 

Nurt to nie tylko zbiór technik, ale też sposób rozumienia tego, jak powstają różne trudności, co je podtrzymuje i jak można je “leczyć”. Nie tyle chodzi o konkretną technikę, ale o to w jakim celu ją stosujemy. Jak ją wprowadzimy, przeprowadzimy, omówimy. 

Pozdrawiam serdecznie 

Alina Borowska-psycholog

w zeszłym roku
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry!

Skoro psychoterapeutka jest po studiach psychoterapii integratywnej, to jak najbardziej może korzystać z elementów terapii poznawczo-behawioralnej. Na proces terapeutyczny rzutuje całość wiedzy i umiejętności zdobytych w trakcie studiów, odbyte treningi, psychoterapia własna. Pozdrawiam

Katarzyna Waszak

w zeszłym roku
Agnieszka Wloka

Agnieszka Wloka

Droga Pani,

uważam, że jeśli chce Pani pomocy, terapii i chce z niej czerpać, to czas zaufać osobie, do której Pani idzie - może Pani trafić do kogoś, kto wszystkie kursy skończył, a zupełnie do Pani nie dotrze i pani nie pomoże; a może Pani trafić do osoby, która raczkuje w psychoterapii, ale ma charyzmę i dar - zgracie się, a w konsekwencji poczuje Pani, że jest nowym człowiekiem. Poza tym, to od Pani zaangażowania zależy, co będzie z tych spotkań.

pozdrawiam

A. Wloka

w zeszłym roku
Martyna Tomczak-Wypijewska

Martyna Tomczak-Wypijewska

Dzień Dobry

Generalnie nie ma czegoś takiego jak podstawowy czy niepodstawowy kurs psychoterapii poznawczo- behawioralnej. Albo inaczej, kurs to nie to samo co szkolenie psychoterapeutyczne i nie daje podstaw do prowadzenia psychoterapii. Szkolenie z psychoterapii poznawczo- behawioralnej trwa 4 lata. Przyjmuje się, że po ukończeniu II roku można prowadzić psychoterapię. Są też jakieś mniejsze szkolenia dotyczące psychoterapii poznawczo- behawioralnej, ale nie dają one uprawnień do prowadzenia psychoterapii.

Wobec powyższych informacji nie wiem czy w ogóle mamy w tym przypadku do czynienia z psychoterapeutą (warto dopytać czy jest po II roku jakiegokolwiek szkolenia psychoterapeutycznego trwającego minimum 4 lata).

 

Pozdrawiam,

Martyna Tomczak- Wypijewska, psycholog, certyfikowana psychoterapeutka poznawczo- behawioralna

w zeszłym roku
Justyna Czerniawska (Karkus)

Justyna Czerniawska (Karkus)

Dzień dobry,

ogólnie nie ma czegoś takiego jak kurs podstawowy psychoterapii poznawczo-behawioralnej. Psychoterapeutą poznawczo-behawioralnym jest osoba, która ukończyła lub jest w trakcie 4-letniej szkoły psychoterapii. Jeżeli ma Pani jakiekolwiek wątpliwości co do uprawnień swojego terapeuty to warto zapytać w prost, np. o szkołę psychoterapii jaką ukończyła lub jest w trakcie. 

Pozdrawiam serdecznie,

Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta 

w zeszłym roku

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Nerwica natręctw u córki - czy jest uleczalna i jak uzyskać wsparcie?

Witam serdecznie wszystkich. 

Czy nerwica natręctw jest uleczalna, czy jest to schorzenie na całe życie? 

Mam córkę chorą i bardzo mi zależy, żeby ją z tego wyciągnąć. Ona nie chce żyć, jest tym wyczerpana. Bierze jakiś Asertin, dużą dawkę. Do tej pory jej partner trochę ją wspierał, ale też jest wymagający. Ona miała okresy, że nie brała leku, dopiero teraz o tym wiem. Zaniedbywała obowiązki domowe, spóźniała się notorycznie do pracy i w efekcie nigdzie nie może się dłużej utrzymać. Teraz też straciła pracę. Nie mam pojęcia, z jakim cierpieniem ona się mierzy. Nie znam tej choroby. 

Czy są gdzieś ludzie, którzy mogą jej pomóc? Do tej pory musiała płacić za tą terapię. Pomóżcie, proszę.

W dzieciństwie wielokrotnie składałem wizytę u różnych psychologów. Przede wszystkim moja najbliższa rodzina zarzucała mi w tym czasie, że mówię nie tylko mało, ale i cicho oraz to, że „uciekam tam, gdzie nie powinien uciekać” (na przykład najbliżsi obawiali się, że wyjdę na ulicę i będę histeryzował na oczach groźnego psa). W wieku 11-12 lat otrzymałem dokument, z którego miałyby wynikać moje wady takie jak nieumiejętność układania prostych, logicznych i spójnych zdań czy też zaburzenia ruchowe mojego ciała (nogi, ręce, głowa, itp.). Ten istotny punkt zaczepny całego dokumentu udało mi się odtworzyć go dopiero po kilkunastu latach, ponieważ to zaświadczenie po prostu zaginęło aniżeli trafiło do szkoły, jednak nie otrzymałem w ogóle kopii oryginalnego dokumentu. Z mojego punktu widzenia chodzi prawdopodobnie o dyspraksję (dziennika objawów nie prowadzę, ale pamiętam wiele takich przypadków). Dodatkowo w ostatnich latach chodzę do lekarza, który zleca mi EKG. Praktycznie wszystkie dokumenty z wynikami EKG obrazują tą samą dolegliwość – szybsze bicie serca. I to raczej się nie zmieni prędko, mimo chęci dostosowania się do większości zaleceń lekarza (np. bardzo mocne ograniczenie spożywania napojów energetycznych). Poważniejszych problemów z sercem nie mam, co potwierdza to, iż w związku z tym nie była konieczna wizyta w szpitalu. Jestem osobą mocno introwertyczną, praktycznie od początku nauki odrzucaną przez innych, często też nękaną i „segregowaną” z przyczyn niezależnych nawet od samego siebie. Podstawówka, gimnazjum, szkoła średnia i studia – nie miałem szans na odnalezienie i utrzymanie znajomych, byłem tylko „statystą” w oczach uczniów, być może też nauczycieli. PYTANIE ZASADNICZE: Proszę wskazać prawdopodobieństwo, z jakim mogę zostać dopuszczony do wyrobienia prawa jazdy z takimi dolegliwościami? (tj.: objawy charakterystyczne dla zaburzenia dyspraksji, problemy z sercem, charakter introwertyczny)
Zaburzenia nastroju a skuteczność terapii: Czy kontynuować sesje z psychologiem?

Dzień dobry, Kilka tygodni temu rozpocząłem sesję spotkań z psychologiem, dotychczas odbyłem trzy takie spotkania i zastanawiam się nad sensem kontynuowania terapii. 

Jestem 28-letnim mężczyzną i właściwie od 10 lat (zaczęło się od studiów) miewam zaburzenia nastroju (włącznie z myślami samobójczymi), spowodowanymi niezadowoleniem z życia na różnych płaszczyznach: zawodowej, towarzyskiej, zdrowotnej. Wydaje mi się, że potrzebuję kogoś, kto pomógłby mi rozwiązać te problemy, a niestety w swoim otoczeniu takiej osoby nie mam. Zacząłem sądzić, że nie jest to też psycholog, gdyż nawet nie potrafię sobie wyobrazić, w jaki doraźny sposób mógłby pomóc. Dobre słowo i próba zmiany nastawienia nie pomogą. 

Chyba on do końca też nie rozumie, z czym mam problem. Rozmowę planowałem oprzeć na analizie błędów myślowych, które doprowadziły mnie do sytuacji, z którą nie umiem sobie poradzić, natomiast ostatecznie z terapeutą skupiliśmy się na poradzeniu sobie z efektem, czyli aktualnym stanem. 

Nie wiem, jakie powinienem podjąć dalsze kroki: 

1. Czy kontynuować sesję z obecnym psychologiem i próbować lepiej wytłumaczyć, co jest nie tak. 2. Sięgnąć po pomoc innego psychologa. 3. Dać sobie spokój z psychologiem i próbować rozwiązywać problemy samemu. 

Dziękuję i pozdrawiam.

Czy terapeuta musi zgłosić molestowanie sprzed lat? Wątpliwości dotyczące tajemnicy zawodowej

Witam. Jest pewna bardzo ważna kwestia, o którą chciałabym dopytać. Przed laty, będąc 8-10 letnią uczennicą szkoły podstawowej, doświadczyłam molestowania ze strony swojej wychowawczyni. Trwało to 3 lata. Od tych wydarzeń minęło 15 lat, ale przez cały ten czas nie miałam odwagi o tym rozmawiać. W tamtych czasach po zajęciach wychowania fizycznego wszyscy wracaliśmy do klasy, zarówno chłopcy, jak i dziewczynki i tam się przebieraliśmy. Wychowawczyni również była obecna w klasie, nie wychodziła. Wychowawczyni podchodziła do mnie i pomagała mi się przebierać, mimo że nigdy nie prosiłam o pomoc. Pamiętam jak któregoś razu koszulka od WF zaplątała mi się z podkoszulkiem, który miałam pod nią. Mówiłam, że sobie poradzę, ale ona kazała mi podejść do siebie do biurka i wtedy mnie rozebrała, wskutek czego stałam przed nią i resztą klasy półnago. Nie nosiłam wówczas biustonoszy, byłam dzieckiem. Często poprawiała mi spodnie spontanicznie w klasie, na korytarzu, wkładając ręce pod nie. Czułam jej dotyk wszędzie z tyłu, z przodu, ale gdy próbowałam odejść, krępowała mi ruchy, przytrzymując mnie i beształa, że musi mi poprawić spodnie, bo "wyglądam jak fleja". Za każdym razem jak poprawiała mi koszulkę lub ją zdejmowała, czułam jej dłonie, sunące po całej mojej klatce piersiowej. To były wprawdzie szybkie ruchy, ale pamiętam swój dyskomfort i zażenowanie doskonale. Bardzo często dotykała mojego ciała przez ubrania, gdy "pomagała mi" z nimi. Nigdy jednak nie doszło do niczego więcej, tj. nie włożyła mi rąk pod bieliznę. Nauczyciele niejednokrotnie widzieli, jak ona poprawia mi spodnie na boisku, nikt nie zareagował. Gdy powiedziałam o tych zdarzeniach mojej matce pięć lat po fakcie, powiedziała, że to normalne, że wychowawczyni pomaga dzieciom w ten sposób. Nigdy już więcej nie poruszałam z nią tego tematu. Nie zamierzam tego zgłaszać oficjalnie, częściowo z powodu braku wiary w powodzenie, ale przede wszystkim ze wstydu. Od marca tego roku uczęszczam na terapię. Zapisałam się na nią z innego powodu niż tamto doświadczenie, lecz wiem, że ten temat również będzie musiał zostać w końcu podjęty. Chodzę na terapię do kobiety, która jest psychologiem klinicznym oraz terapeutą należącym do Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczo-Behawioralnej (PTTPB). Wedle mojej wiedzy, psycholog zostaje zwolniony z tajemnicy zawodowej, jeżeli życie pacjenta lub innych osób jest zagrożone, albo gdy tak stanowią inne przepisy. Z tego, co się orientuję, chodzi tu o ustawę o przeciwdziałaniu przemocy domowej oraz ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Wiem także, iż art. 240 KK zobowiązuje do zawiadomienia organów ścigania o dokonaniu lub usiłowaniu popełnienia przestępstw opisanych w wyżej wymienionym artykule. Tu się nasuwa moje pytanie. Czy w tym przypadku, po takim wyznaniu, mój terapeuta byłby zobowiązany zawiadomić policję i tym samym, złamać tajemnicę zawodową? Nie wiem, czy opisane przeze mnie wyżej działania wypełniają znamiona przestępstwa z art. 200 KK, ale jeśli tak, to wedle przepisu z art. 240 KK, musiałaby o tym powiadomić policję. 

Jak to wygląda z Państwa perspektywy? Nie ukrywam, że ta niepewność bardzo mocno mnie hamuje w przerobieniu tego tematu na terapii. Z góry dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam.

Jestem z narzeczoną, która, uważam, że jest ofiarą parentyfikacji.
Jestem z narzeczoną, która, uważam, że jest ofiarą parentyfikacji. Mieszka osobno, ale jest emocjonalnie uwiązana z rodziną, szczególnie mamą, która mąż zostawił, gdy moja partnerka była nastolatką. Kupiłem dom, proponowałem oglądanie poprzednich, ale nie była zainteresowana. Ona nie dokłada się, nie musi dać nawet złotówki na zakup i remont. Nie bierze też w tym fizycznego udziału. Ale wymyśla wiele pomysłów niepraktycznych i znów nie słucha argumentów. Pokazuje tak, jak powiedziała, że nie pasuje jej ten dom już ze względu na to, że znajduje się on w moich stronach. Od tamtej pory zaczęło się wszystko sypać. Dziś nie rozmawiamy już 15dni. Przed milczeniem zaczęło się negowanie wszystkiego, bunt, walka i odrzucenie. Nie dało się rozmawiać, argumenty nie trafiały. Do tego urąganie zasłaniane, że to żart. Ostatecznie zaproponowana terapia skutkowała obrazą majestatu i ciszą. Partnerka mówi, że nie chce dzieci i jest to jej świadoma decyzja, ale ewidentnie widzę po niej panikę, wiele leków o których nie możemy porozmawiać, bo ona nie chce. Mieszka sama w wynajmowanym mieszkaniu i pracuje, a proponowała zamieszkanie na próbę. Ja chcę ją ściągnąć na stałe do siebie, szczególnie, że mam dużo lepsze warunki mieszkalne i zarobkowe. Jak to naprawić czy w ogóle się da, i czy jest sens. Jak powrócić do rozmów, by nie dać złudnego poczucia wygranej. I jak namówić taką osobę na terapię. Nie widzę innej opcji, by cokolwiek się zmieniło i nie mam już pomysłów.
Jak odnaleźć swój talent, ten co podobno każdy z nas ma go ukryty?
Jak odnaleźć swój talent, ten co podobno każdy z nas ma go ukryty? Jak rozróżnić talent od umiejętności? Bardzo chciałabym poznać siebie z tej lepszej strony. Znam swoje zalety i wady, jeśli chodzi o charakter i lubię siebie z tym zestawrn. Chciałabym odnaleźć swój talent i umiejętności. Brakuje mi tego jednego puzzla, aby w pełni stwierdzić, że jestem wartościowa. Chodzę na terapie od roku, ale niestety nie dostałam odpowiedzi na to pytanie, a naprawdę chciałabym się rozwijać w tym, w czym jestem dobra, ale żeby móc to robić to najpierw muszę to "coś" odnaleźć.
Jestem zawiedziona psychoterapeutką, walczę z lękami i nie dostałam narzędzi. Jest gorzej.
Dzień dobry, co zrobić by powiedzmy przełamać się do terapii na nowo? Od praktycznie 4 miesięcy chodziłam na terapię, wcześniej się poprawiło, a ostatnio jedyne co, to widziałam jak jest coraz gorzej. Mówiłam o tym od paru sesji, nie dostałam ŻADNYCH narzędzi przez cały proces i sama nie wiem jakim cudem lęki się wtedy na jakiś czas poprawiły. Przed świętami na sesji zostałam skrytykowana, poczułam się okropnie, ale już starałam się to puścić mimo uszu. Lęki miałam raz mniej ,a raz bardziej nasilone, więc oczywiście po przerwie o tym opowiedziałam, bardziej dokładnie podkreślając, że nie wiem jak sobie z tym radzić, licząc, że dostanę jakąś poradę co robić, by do lęku nie dochodziło. A usłyszałam: "Musisz iść do psychiatry, bo tu bez leków raczej nic nie zdziałamy". Rozumiem, że w niektórych przypadkach jest to potrzebne, ale raczej nie wtedy, gdy nawet nie miałam okazji poradzić sobie z lękiem poprzez jakieś ćwiczenia, jedyne co dawało mi jakieś poczucie, że się poprawia to samo to, że jestem pod opieką specjalisty. Tyle gorzej jak ten specjalista wypytuje jedynie o rzeczy niewygodne dla mnie, nieistotne a ja po miesiącu jedyne co wiem to, że mam lęki. Po tym, jak usłyszałam o psychiatrze to od razu nie mogłam nadal rozmawiać, resztę sesji terapeutka tak ciągnęła to mówiąc nadal o wizycie u lekarza. Od tego czasu jestem strasznie przygnębiona, czuję się w otoczeniu innych jakbym serio "wariowała". Wiadomo, kłopoty nie wybierają, ale ja zawsze się obwiniałam za taki lęk i uważałam inna od ludzi , a teraz to już w ogóle. Patrzę w lustro i zamiast myśleć o sobie jak zawsze, że jestem bardzo zabawną osobą i mam wokół siebie znajomych, to jedyne co mi przychodzi do głowy to: wariuję, sama się w to wpędziłam. Mam teraz straszną blokadę, boję się, że nikomu już nie zaufam, bo jedyne co widzi w moich problemach to wariactwo. Wiem, że mimo wszystko nadal potrzebuję do kogoś chodzić, ale już nawet nie wiem do kogo. Po ostatniej sesji lęk mi kompletnie zniknął, ale to chyba reakcja na szok. Co robić? Codziennie od sesji mam ochotę nie wychodzić z domu, bo czuję się źle ze sobą.
Dysfagia somatyzacyjna jak leczyć jak uwolnić się od leku przed połykaniem?
Czy to normalne, że psychiatra uważa, że nic mi nie jest, pomimo wiedzy o moich niekończących się myślach samobójczych, samookaleczaniem się, atakami lękowymi i problemami z odżywianiem?
Czy to normalne, że psychiatra uważa, że nic mi nie jest, pomimo wiedzy o moich niekończących się myślach samobójczych, samookaleczaniem się, atakami lękowymi i problemami z odżywianiem? Po ponad roku chodzenia do tego psychiatry w końcu dostałam odpowiedź na moje pytanie o moją diagnozę (wcześniej zawsze unikał odpowiedzi na to pytanie). Według tej osoby mam jedynie zaburzenia snu, więc wszystkie leki, które brałam miały pomóc tylko na to, bo wszystko ze mną jest okej. Nie ukrywam, że to zabolało nie tylko moją studencką kieszeń, bo poczułam się jakbym nie tylko zmarnowała naprawdę ogromną sumę pieniędzy na same leki (które i tak nie działały nawet na ten sen), ale też i w środku zabolało, bo wtedy zobaczyłam, że nawet psychiatra ma gdzieś moje problemy. Tłumaczył to tym, że jestem jeszcze młoda (22 lata) i nigdy nie płakałam podczas wizyty, więc świetnie muszę sobie radzić z emocjami, więc moje myśli samobójcze itp. same przejdą, jak dorosnę. Jeszcze coś mówił, że ma on doświadczenie na tym polu, bo ostatnio jest plaga osób młodych w jego gabinecie, które mówią mu mniej lub więcej to samo, co ja. Potem już nie wiem, co było dalej, bo mój mózg postanowił przejść w tryb "autopilota" ze względu na stres i inne złe emocje, które wtedy czułam (często mi się to zdarza, żeby uniknąć załamania nerwowego). Nie ukrywam, że nie chcę marnować pieniędzy, więc czy naprawdę muszę jakoś dożyć do 25 lat lub być po próbie samobójczej, żeby ktokolwiek wziąłby mnie i to co mówię na poważnie? Po jak długim czasie powinnam dostać diagnozę? Czy jest sens szukania pomocy, gdy wśród specjalistów istnieją takie poglądy na temat pokolenia młodych dorosłych?
Mąż choruje na depresję, ale obwinia mnie za wiele zachowań, krytykuje. Jest drażliwy, nie pomaga.
Mąż leczy się na depresję (jego psychiatra stwierdził, że zakańczają leczenie, ale on nadal twierdzi, że ją ma) poprosiłam dziś męża by poszedł do sklepu po chusteczki ,prosiłam go kilka razy ,spokojnie od rana do wieczora. Aż wieczorem się zdenerwowałam, a on odrazu, że ma depresję, więc gra z dzieckiem w gry. Z całej tej kłótni zaczęłam czuć się winna, później nagle przeszedł na swoją mamę, że jej nienawidzę, bo parę razy narzekałam, że często mnie poniża (haha spójrzcie na nią jak wygląda ciekawe ile przytyje jak urodzi 10 dzieci) i mimo tych słów nie nienawidzę jej a on mi to wmawia . Później mi mówi o jakiś chorobach psychicznych, żebym poczytała i co to za psychiatra, jak nie zdiagnozował u niego adhd i jeszcze jakiejś choroby, którą wyczytał w Internecie. Później miał pretensje, że jestem jak wiedźma ,że go zaczepiałam cały tydzień zbyt nachalnie (smyrałam go dla żartów po nodze a on uciekał ,próbowałam się do niego zbliżyć, bo już się nawet nie przytulamy a co dopiero mówiąc o seksie ) raz jestem zbyt obojętna ,innym razem zbyt nachalna ,za chwilę mówi, że nie umiem go uwodzić, że ciągle tylko prezenty, gdy coś opowiada co by chciał, jedzenie ,śniadania,kolacje, że mogłabym wymyślić coś innego skoro to na niego nie działa. To depresja czy manipulacja ? Napomknę tylko, że nad mężem ojciec się znęcał (nie wpuszczał do domu zimą ,wyrzucał z auta, gdy wymiotował przez chorobę lokomocyjną ,chlapał karcherem po oczach, gdy nie był posłuszny )z opowieści teściowej jego ojciec był maminsynkiem, więc ona traktuje swoich synów ozięble ( zostawcie mi dzieci a wy idźcie stąd ,was tu nie chce -mąż twierdzi, że nie rozumiem żartu i nie mam dystansu ).
Stronniczość terapeuty w terapii par - Czy terapeuta może mocno sugerować działania?

Dzień dobry. 

Z góry będę wdzięczna za pomoc, choć jestem świadoma, że mogę nie dostać odpowiedzi. Chodzę z mężem na terapię par. 

Od trzech poprzednich sesji mam wrażenie, że terapeutka jest stronnicza. Zwróciłam uwagę, że nie czuję się równo traktowana z mężem, że terapeutka jakby ma sojusz z moim mężem i uwaga jest przeważnie na mnie w większości zwrócona, na moją pracę. Na moje zwrócenie uwagi terapeutka stwierdziła, że ona ma swoją wiedzę i że jest w tym miejscu, w którym jest i że ja teraz jakbym powiedziała, że jak ma terapię prowadzić. 

Stwierdziła, że wie, jak prowadzić terapię, a mąż umie z nią współpracować, a ja upieram się przy swoim. 

Czy terapeuta może np. stwierdzić, że intercyza jest dobrym pomysłem, że mąż myśli zdroworozsądkowo, przytoczyć sytuację pary, gdzie brak intercyzy był błędem? 

Jakby czuję się bardzo zmieszana i trochę olana. 

Z góry dziękuję za odpowiedź.

Co mam zrobić, nie mam żadnego wsparcia
Co mam zrobić, nie mam żadnego wsparcia. Mam męża dziecko, 3 siostry i rodziców. Mieszkam z mężem u moich rodziców. On nie może na nich patrzeć, ciągle mi wypomina, że ja chciałam z nimi mieszkać. Rodzice niby wszystko jest ok, a tak naprawdę to obgadują nas, że wszystko słyszę, przykro mi, bo nie mam komu się wyżalić czy nawet porozmawiać o swoich problemach. Siostry mają swoje rodziny i odzywamy się tylko od święta. Jestem taka samotna. Żyć mi się niechce, męczę się, ale mam dziecko i niechce go skrzywdzić swoją śmiercią. Nic już dla mnie nie ma sensu, robię tylko to, co muszę. Uśmiecham się i udaje, że wszystko jest ok, a tak naprawdę ukrywam w sobie wielki ból. Czy gdym udała się na terapię to czy to coś zmieni. Nie wiem, gdzie leży mój problem, czy to coś z czasy dzieciństwa czy może mój mąż jest moim problemem. Wiem, że to chore, bo kocham go, a jednocześnie nienawidzę za krzywdy, które mi zrobił, a ja z nim trwam, ale to może we mnie jest jakiś problem, z którym nie umiem sobie poradzić i to on jest przyczyną takie życia, jakie mam. Już od dłuższego czasu zastanawiam się nad wizyta u psychologa, ale wstydzę się i nie wiem, czy będę potrafiła się wygadać komuś w oczy. Proszę o odpowiedź.
Przez zaburzenia pamięci nie wyniosę wszystkich słów z psychoterapii. Co robić?
Mam pokusę, żeby nagrywać moje przyszłe spotkania online z psychoterapeutką. Nagrywałabym ekran podczas rozmowy, na własny użytek, bo boję się, że wszystkiego co ona mi powie nie zapamiętam (mam problemy z pamięcią i koncentracją przez depresję), potem gdybym chciała do tego wrócić, to bym sobie na nowo odtwarzała wideo i może dochodziłabym dzięki temu do nowych wniosków. Nie chciałabym tego nigdy nikomu pokazywać. Ale z drugiej strony czuję, że to by nie było fair, to by było coś, co bym przed nią ukrywała, a to mogłoby źle rzutować na naszą relację terapeutyczną, musiałabym chyba być z nią w pełni szczera, żeby psychoterapia była skuteczna. Chyba lepiej byłoby jej po prostu powiedzieć, że przez zaburzenia koncentracji i pamięci na pewno nie dam rady wszystkich jej słów pamiętać. Co zrobić?
Chorując na depresję czuję się ciężarem, mam wrażenie, że zraniłam przyjaciółkę.
Dzień dobry. Jakiś miesiąc temu otrzymałam diagnozę, że mam depresję, jednak od 3 miesięcy chodzę na psychoterapię. Czuję się wszystkim wykończona. Wsparcie mam w bliskiej przyjaciółce, która niestety bardzo daleko mieszka, więc na ten moment nie jest możliwym by się spotkać. Czuję się dla niej ogromnym ciężarem i ogółem dla ludzi wokół mnie, choć nie wiedzą o mojej chorobie, bo nie są na tyle bliscy i raczej sądzą, że depresja to zwykły smutek. Jednak przyjaciółka zawsze mnie wspiera, dodaje otuchy, ciepłych słów, bo sama przez to przeszła. Odkąd choruję ciężko okazać mi wdzięczność, spróbować nowych pomysłów itp., ale naprawdę się staram i ona o tym wie, jednak ja czuję się jak pokraka. Jestem bardzo niecierpliwa w stosunku do samej siebie, bo za 2 miesiące matura, a ja się obijam zamiast pracować. Jednak kilka dni temu powiedziałam mojej przyjaciółce bardzo przykre słowa, które wprost nie dotyczyły niej, tylko ogółem świata i ludzi i musiały ją okropnie zranić. Czuję się jak najgorszą osobą na świecie, przeprosiłam ją szczerze i wyraziłam skruchy, jednak nie mam z nią kontaktu i boję się, że mnie porzuciła na dobre. Nigdy co prawda nie było takiej sytuacji, jednak mój mózg wymyśla same czarne scenariusze i mnie to okropnie męczy. Tak bardzo chciałabym być dla niej tak samo dobrą przyjaciółką jak wcześniej, kiedy jeszcze czułam się dobrze. Teraz czuję, że sprawiam same kłopoty, a na odległość pomoc jest zdecydowanie trudniejsza, gdy nie można np. dotknąć tej osoby. Bardzo się martwię czy te słowa nie były aż za mocne i czy nie zrobiła sobie krzywdy, choć raczej nie jest tego typu osobą. Nie kłóciłyśmy się, to była wymiana zdań, choć na trudne tematy i w pewnym momencie się wycofała i przestała się odzywać. Nie odczytuje wiadomości, nie jest aktywna nigdzie, martwię się, że tym razem może jednak mi nie wybaczy. Naprawdę żałuję tych słów i cofnęłabym je, gdybym mogła. Bardzo chciałabym już być zdrowa i myśleć samodzielnie niż mieć czarną płachtę na głowie, która czasem kontroluje moje myślenie.
Czy są terapie uwalniające od religii w Polsce?
Czy w Polsce są terapie jak na zachodzie uwalniające od religii? Szukam na NFZ, PEFRON, albo unijne.
chciałabym udać się na terapię, ale nie wiem na jaką. Nie wiem, jakie są nurty
Witam, chciałabym udać się na terapię, ale nie wiem na jaką. Nie wiem, jakie są nurty i w ogóle. Mam problem z poczuciem własnej wartości, pewnością siebie, nadmiernym stresem, lękiem i porównywaniem się do innych. Jak szukać i jak znaleźć odpowiednią pomoc?
W trakcie trwania terapii pojawiają mi się flashbacki z przeszłości. Problem polega na tym, że nie potrafię powiedzieć o tym terapeucie
W trakcie trwania terapii pojawiają mi się flashbacki z przeszłości, a przy tym myśli samobójcze. Problem polega na tym, że nie potrafię powiedzieć o tym terapeucie, a jak widzi, że coś się dzieje i o to pyta, to neguję. Co zrobić z tą sytuacją?
Trudności z mężem, proszę o pomoc. Jest nadmiernie czujny, chce wszystko dokładnie wiedzieć, boi się.
Witam, piszę nie w swojej sprawie, lecz w sprawie męża, ale też mnie to dotyczy. Chciałabym uzyskać odpowiedź, co to może być? Zachowanie mojego męża polega na tym, że obchodzi go to, co robią inni, np. idzie ktoś ulicą pyta mnie kto to ? I co ten ktoś robi ( a jest to zupełnie obca osoba ) lub jedzie samochód i pyta mnie, gdzie skręcił czy do kogoś do domu lub pyta, dlaczego się zatrzymał ( jeśli zatrzymuje się pod naszym domem na ulicy, żeby np. skręcić ) upewnia się pytając mnie czy zablokował telefon. Boi się wykonywania jakichkolwiek przelewów, gdy wylogowuje się z jakiegoś portalu, pyta się czy na pewno się wylogował. Gdy pytam go o zdanie, co się dzieje, odpowiada, że nie jest pewny siebie a to chyba nie na tym polega. Jest to męczące a on nie chce nic z tym zrobić, muszę mu opowiadać, do kogo dokładnie wjechał samochód i po kilka razy wypytuje o to samo. Proszę o jakąkolwiek odpowiedź, jestem bezradna, a chciałabym mu pomóc. Gdy odpowiem źle, staje się nerwowy, ja przez to też zaczynam wariować, ponieważ za każdym razem, gdy o coś zapyta denerwuję się. Proszę o pomoc, dziękuje.
Nigdy nie korzystałam z usług psychologa. Jednakże czuje, że może nadszedł właśnie ten czas, aby pierwszy raz spróbować.
Witam, Nigdy nie korzystałam z usług psychologa. Jednakże czuje, że może nadszedł właśnie ten czas, aby pierwszy raz spróbować. Mianowicie rok 2022 był dla mnie nieco stresujący, ponieważ przygotowywałam się do matury, moim marzeniem było móc iść na studia. Gdy to się spełniło, wszystko się zmieniło... Od dłuższego czasu mimo poświęcanego czasu i naprawdę dużej chęci do zrozumienia wielu rzeczy nic mi nie wychodzi, często mam napady płaczu i na ten moment większość moich myśli jest negatywnych... Na co dzień borykam się też z napięciowym bólem głowy w skroniach, a więc to tylko nasila mój stres... Do tego w związku, w którym jestem już 4 lata, również dobrze się nie wiedzie. Zrobiłam się bardzo nerwowa i przykładam wagę do wszystkiego, co usłyszę od kogoś innego... Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Chciałabym mieć znowu pełną motywację i spokój w głowie, jednakże przez te ostatnie ciągłe niepowodzenia nie jestem w stanie pozytywnie myśleć... Dodam, że nie byłabym w stanie powiedzieć wszystkiego to, co odczuwam żadnej osobie nawet mi najbliższej, bo po prostu nie potrafię i od razu wywołuje łzy... Może ktoś byłby w stanie mi coś doradzić?
Podjęłam nowa terapię po przerwie z innym terapeuta. Rozmawia mi się nawet nieźle ale nie potrafię rozmawiać o tym co sie dzieje
Podjęłam nowa terapię po przerwie z innym terapeuta. Rozmawia mi się nawet nieźle ale nie potrafię rozmawiać o tym co sie dzieje w danym momencie, wróciły problemy z odżywianiem. W ciągu dnia zjem jeden posiłek a reszta to woda kawa i shejki białkowe. Nie wiem co już mam robić jakbym mogła, to bym w ogóle nie jadła.