Left ArrowWstecz

Natrętne myśli o braku miłości do męża - jak wpływają na życie i lęki

Mam natrętne myśli, że nie kocham męża - sprawiają, że paraliżują moje życie, mam lęki i ciągle sprawdzam czy to normalne, czytam fora wpisuje w internet moje myśli i o czym znaczą...

User Forum

Ewelina

5 dni temu
Dominika Płoucha

Dominika Płoucha

Dzień dobry, widzę, że jest Pani ciężko , natrętne myśli to objaw , pokazują , że z czymś sobie Pani  nie radzi. Napisała też Pani o lęku, myślę że życie bezlękowe nie istnieje , niemniej nie może być go tyle, aby nas paraliżował , to już wykracza poza normę. Zachęcam do procesu psychoterapii, w jego trakcie mogłaby Pani doświadczyć zmiany.Przyjrzeć się temu co trudne , dojrzeć to co zasobowe . Pozdrawiam 

3 dni temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Anna Serafin

Anna Serafin

Natrętne myśli mogą być ogromnie przytłaczające, w szczególności, gdy dotyczą Pani męża. W Pani słowach slyszę dużo cierpienia leku i osamotnienia. To jakie emocje Pani towarzysza pokazuje jak bardzo ta relacja jest dla Pani ważna. Jakiekolwiek te myśli by nie były, one nie definiują Pani, tym kim Pani jest. Bardzo często jest tak, ze szukajac odpowiedzi w internecie na pytanie "o czym sa moje myśli", (próbując skontrolować to co się z Pania dzieje) wpada sie w jeszcze wieksza spirale leku i zwątpienia. Zamiast pytać "czy to normalne?" bardziej pomocne bywa przyjecie, tego co teraz Pani przezywa i ma Pani do tego prawo. Wydaje mi sie tez ważne powiedziec, ze wiele osob doświadcza natretnych, niechcianych mysli, zazwyczaj dzieje się to w momentach stresu i przeciązenia oraz leku o przyszłość. Być może pomocne okaze sie przyjecie wobec siebie postawy nieoceniajacej , pozwolenie, by mogla sie odezwac ta czesc zyczliwa, ktora patrzy na Pani wewnetrzny swiat z empatia i troska. Ona może stać sie wewnetrznym oparciem w trudnych chwilach. Jeśli będzie Pani potrzebować wsparcia w tym zakresie, ma Pani do tego prawo. Nie musi Pani iść tą drogą sama. 

 

Pozdrawiam serdecznie, 

Psycholog, Psychoterapeuta 

Anna Serafin

3 dni temu
Tomasz Pisula

Tomasz Pisula

Dzień dobry Pani Ewelino,

 

To, co Pani robi, czyli sprawdzanie, czytanie forów, analizowanie, to naturalna próba poradzenia sobie z niepokojem. Ulga jednak trwa krótko, a lęk nie zostaje rozwiązany całkowicie. Tak działa pętla lękowa, szczególnie przy natrętnych myślach o uczuciach wobec partnera. Psychologia dobrze to opisuje i nie jest to dowód na to, że Pani nie kocha męża. To informacja, że myśli połączyły się z lękiem, a nie z rzeczywistością.

 

Pomocne bywa zauważanie myśli takimi, jakie są, tylko jako myśli, nie fakty. „Pojawiła mi się myśl, że mogę nie kochać” to coś zupełnie innego niż „nie kocham”. Kiedy pozwala się myśli po prostu być, staje się mniej groźna. Dużą ulgę przynosi też stopniowe ograniczanie sprawdzania, choć na początku bywa to trudne. W dłuższej perspektywie pozwala to przerwać błędne koło i uspokoić umysł.

 

Najważniejsze jest jednak to, by pracować z samym lękiem, a nie z analizą treści myśli. Gdy napięcie opada, obsesyjne wątpliwości tracą swoją siłę i przestają dominować. W takiej pracy bardzo pomaga spotkanie z terapeutą, nie dlatego, że samemu nie można, ale jest trudniej. Wsparcie naprawdę działa i przyspiesza powrót do równowagi. Ważne, aby stopniowo otwierać się na obecność lęku, zaciekawić się nim, z czego wynika, jednak samemu może być to obciążające.

 

Wszystkiego dobrego,

Tomasz Pisula.

Psycholog, psychoterapeuta

4 dni temu
Dorota Figarska

Dorota Figarska

To, że ma Pani natrętne myśli typu „nie kocham męża”, nie oznacza, że coś jest z Panią nie tak, ani że te myśli są prawdą. Ludzie - zarówno ci z zaburzeniami lękowymi (np. OCD), jak i zupełnie zdrowi - miewają różnego rodzaju natrętne, niechciane myśli. Mogą dotyczyć zdrady, chorób, zrobienia komuś krzywdy, utraty uczuć, katastrof czy rzeczy kompletnie sprzecznych z ich wartościami. To, że myśl się pojawia, nie świadczy o intencjach ani prawdziwych uczuciach. 

 

Najtrudniejsze w takich sytuacjach jest to, że im bardziej próbuje Pani sprawdzać, analizować, szukać odpowiedzi w internecie, uspokajać się albo testować swoje emocje, tym bardziej te myśli się nasilają. 

 

Techniką zaczerpniętą z podejścia  ACT (terapii akceptacji i zaangażowania) jest to, by obserwować myśli bez oceniania ich. 

 

Oto kilka zdań, które  prawdopodobnie mogą pomóc Pani nieco zdystansować się od swoich myśli:

• „To tylko myśl, a nie fakt.”

• „Mój mózg produkuje różne treści, s ja nie muszę na wszystkie reagować.”

• „Zauważam tę myśl, ale nie muszę jej oceniać ani z nią walczyć.”

• „To, że coś mi przyszło do głowy, nie znaczy, że ma jakieś znaczenie.”

 

Taka postawa uczy, że można pozwolić myślom przepływać bez ciągłego analizowania ich sensu.

 

Psycholog Dorota Figarska 

4 dni temu
Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Dzień dobry Ewelino. Najważniejsze będzie uświadomienie sobie, że myśli to tylko myśli, a nie fakty. Z natrętnymi myślami często bywa tak, że im bardziej je analizujemy, tym bardziej się one nasilają. Z tego co opisujesz Twój lęk może być wywołany samą treścią tych myśli, a nie rzeczywistym brakiem uczucia. Jeśli te myśli są bardzo przytłaczające i utrudniają funkcjonowanie skorzystaj z pomocy lekarza psychiatry, psychoterapeuty lub psychologa. Serdecznie pozdrawiam,

 

Justyna Bejmert

psycholog

4 dni temu
Marcin Kuszyński

Marcin Kuszyński

Pani Ewelina,

 

Wyobrażam sobie jak męczące mogą być takie myśli. Domyślam się że dotyczą jakichś ważnych dla Pani potrzeb/wartości, zdaje się że w relacji z mężem. Nie wiem do końca czego Pani potrzebuje, dzieląc się tymi przeżyciami, natomiast jest wiele technik do pracy z takimi myślami. Można poczytać lub zapoznać się z nimi na konsultacji. Jedną z nich jest specyficzna rozmowa z takimi myślami jak z osobą: co by mówiły, po co przychodzą, co by im Pani odpowiedziała na to, co mówią itp 

 

Pozdrawiam serdecznie,

Marcin Kuszyński,

Psycholog, certyfikowany terapeuta TSR, psychoterapeuta w procesie certyfikacji 

4 dni temu
Weronika Jeka

Weronika Jeka

Dzień dobry, 

natrętne myśli potrafią być niezwykle paraliżujące, szczególnie wtedy, gdy uruchamiają lęk i potrzebę ciągłego sprawdzania, analizowania i szukania potwierdzeń. Im bardziej próbuje się je „rozgryźć”, tym częściej i mocniej potrafią wracać.

Wiele osób w takich momentach zaczyna wątpić w siebie i swoje emocje, choć same myśli nie muszą być odzwierciedleniem realnych uczuć, a raczej sygnałem napięcia i lęku. To, że Pani to przeżywa w tak intensywny sposób, nie oznacza, że z Panią lub z relacją jest „coś nie tak”.

To bardzo zrozumiałe, że szuka Pani odpowiedzi i ulgi,  szczególnie gdy myśli przejmują kontrolę nad codziennym funkcjonowaniem. Sam fakt, że tak bardzo Panią to martwi, pokazuje, jak ważna jest dla Pani ta relacja. 

Jeśli jest to zbyt męczące i utrudniające normalne funkcjonowanie dobrze zgłosić się po wsparcie do psychoterapeuty. Praca nad tego typu natrętnymi myślami jest możliwa. 

Pozdrawiam

Weronika Jeka

2 dni temu
Elza Grabińska

Elza Grabińska

Pani Ewelino,

to, co Pani opisuje brzmi jak bardzo obciążające. Same natrętne myśli nie są dowodem braku miłości, a ciągła ich analiza, sprawdzanie ich w internecie może paradoksalnie je nasilać, bo w świadomy sposób daje im Pani swoją aktywną uwagę. Ważne, aby nie zostawała Pani z tymi myślami sama. Jeśli myśli pojawiająsię już od dłuższego czasu i nie ustępują, warto poszukać pomocy psychologa lub psychoterapeuty, najlepiej kogoś, kto pracuje z lękiem i natrętnymi myślami. To naprawdę jest obszar, z którym da się pracować i odzyskać spokój. Na ten moment proszę spróbowac przyjrzeć się, czy googlowanie i sparwdzanie myśli przynosi jakąkolwiek ulgę, a jeśli nie, to co mogłby ją chociaż na chwilę przynieść?

 

Wszystkiego dobrego,

Elza Grabińska, psycholog.

2 dni temu
Anna Szczypiorska

Anna Szczypiorska

To co napisałaś i co opisujesz, bardzo przypomina natrętne, lękowe myśli, czyli nie takie, które opisują rzeczywistość, ale takie, które się narzucają, budzą panikę i każą Ci w kółko sprawdzać, analizować, czytać fora, szukać potwierdzenia. 

W takich sytuacjach nie chodzi o to, że naprawdę „nie kochasz męża”, tylko o to, że Twój umysł znalazł temat, który najbardziej Cię przeraża, i ciągle do niego wraca. To typowe dla myśli natrętnych: pojawia się jedna wątpliwość, po niej lęk, potem przymus szukania pewności, chwilowa ulga i znowu powrót myśli. To błędne koło, które potrafi sparaliżować życie i sprawić, że zaczynasz wątpić we wszystko. 

To, że te myśli Cię przerażają i szukasz odpowiedzi, jest wręcz sygnałem, że są sprzeczne z Twoimi prawdziwymi uczuciami, a ich siła wynika z lęku, a nie z braku miłości. Jesteś w dużym napięciu i Twój układ nerwowy reaguje natręctwami, a nie realną oceną relacji.

3 dni temu
dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

Jak poradzić sobie po porzuceniu przez ukochanego, kiedy nie mogę przejść do fazy akceptacji?
Jak poradzić sobie po porzuceniu przez ukochanego, kiedy nie mogę przejść do fazy akceptacji? Porzucił mnie ukochany po 5 latach znajomości, w tym 2 latach kontaktów intymnych. Pierwszy raz zrobił to w marcu tego roku (2023) i po ponad miesiącu stoczyłam się tak mocno, że popadłam w alkoholizm (picie pół litra codziennie albo 1-2 butelek wina) z poczuciem zakończenia życia, rozsypaną samooceną, kompletnym brakiem dalszego sensu życia, rezygnacją ze wszelkich aktywności, silną bezsennością, zaniedbywaniem pracy, nerwowością, agresją, poczuciem winy, porzuceniem kontaktów z kontaktów, itp. Itd. Po ponad miesiącu zobaczyliśmy się na żywo i widząc w jakiej jestem rozsypce (wypiłam litr wódki i byłam w fazie, że organizm domagał się alkoholu, okropny ból ciała i zaburzenia świadomości), zlitował się nade mną i chciał mi pomóc, nie zostawiać mnie w tak fatalnym stanie. Pogodziliśmy się i poszukałam terapeuty, u którego na przełomie maja-czerwca miałam terapię, ale zrezygnowałam, bo spotkania nic mi nie dawały i nie łagodziły cierpienia. Nie piłam w tym czasie i w czerwcu oraz pod koniec wakacji sierpień + początek września spotkaliśmy się w celach intymnych, jednak mój strach przed ponownym zostawieniem tak mocno narastał, że powodowałam konflikty. Zdarzało się, że ignorował mnie, nabierał dystansu i chłodu i to znowu powodowało cierpienie. Zaczęłam znowu pić, najpierw mniej, a potem znowu wróciłam do codziennego spożywania, znowu wróciła bezsenność. Nie straszył mnie zostawieniem, ale cały czas był głuchy na moje potrzeby bliskości, czułości, empatii, wsparcia, cokolwiek nie powiedziałam, nie słuchał co do niego mówiłam, tylko zarzucał mi robienie kolejnej dramy i jazd, z czym się nie zgadzałam i miałam kolejne fazy wzmożonego cierpienia i bezsensu życia. Nie tak dawno, bo koniec listopada, a potem początek grudnia spotkaliśmy się znowu i było intymnie (generalnie zgadzałam się na jego wszystkie fantazje i w takim normalnym rozumieniu były to ostre, hardcorowe czynności), po czym ostatniego dnia spotkania grudniowego kupił mi 2 flaszki wina, które przy nim wypiłam. Zrobiłam wielką jazdę z wytykaniem, jak bardzo kiepsko się czuje, traktowana przedmiotowo i tylko do seksu, jak bardzo go potrzebuje, ale nie tylko do celów seksualnych... zaznaczam, że miałam też bardzo ciężki okres w pracy i w tej pracy tez mam taką napiętą sytuację, pt. tykająca bomba "kiedy szef mnie zwolni" i też przez to się stresowałam okropnie. A on... jeszcze przed świętami nabrał do mnie tak dużego dystansu, jak nigdy wcześniej, w trakcie "rozmowy" wyrzucił mi bardzo wiele negatywnych rzeczy na mój temat (co też wcześniej robił, ale teraz to zintensyfikowal), mówiąc przy okazji jak to nigdy się ode mnie nie uwolni, jak w końcu mam to zaakceptować, że nic się nie zmieni, on się nie będzie angażować, jak to odrzuca go kontakt ze mną. Powiedział tak wiele strasznych rzeczy, w sumie to jak jestem stara (33 lata) nigdy od nikogo nie usłyszałam tyle negatywnych rzeczy na mój temat. Byłam tak mocno wzburzona, tak doszczętnie rozchwiana emocjonalnie, że pierwszy raz w życiu się samookaleczyłam i przecięłam (płytko) nadgarstki żyletkami. Nie za wiele pamiętam z tego zdarzenia, ale wiem, że już po prostu chciałam, żeby moje wielomiesięczne cierpienia się skończyły. Nigdy wcześniej jednocześnie tak w nikim mocno się nie zakochałam mimo mojego już "zaawansowanego wieku" jak na silne miłości, jak i nie cierpiałam tak mocno. Napisałam mu o tym, że się pocięłam. Jeszcze w święta złożył mi życzenia, ale odezwałam się do niego 26 grudnia wieczorem i po tym, co pisał, widzę, że kolejny raz chce mnie tak definitywnie zostawić, jak w marcu br. Upodliłam się do końca, nie mam już żadnej godności i jakiegoś szacunku do siebie i błagałam go, żeby tego nie robił, bo wtedy po tym marcu wiem, co się ze mną działo, jak się stoczyłam i zaczęłam chorendalnie pić i porzuciłam dosłownie wszystko, czym się zajmowałam. Naprawdę mam świadomość, że ludzie się rozstają, nawet po wiele dłuższych związkach niż mój, mają dzieci, dzielą majątki, ale naprawdę nie przypuszczałam, że trafie na takiego faceta, który w 100% będzie mi odpowiadał. A na początku mi się niezbyt podobał, to on długimi rozmowami a później pierwszym kontaktem intymnym po 3 latach znajomości sprawił, że się w nim zakochałam dosłownie bez pamięci. Dzięki niemu po 30 latach pierwszy raz przeżyłam orgazm i byliśmy idealnie dopasowani pod tym kątem, ale nie o to chodzi. Przez te lata stawał się moim najbliższym przyjacielem, rozumiał mnie i tak naprawdę tylko jemu mogłam opowiedzieć dosłownie wszystko i nie rzucał mi głupimi radami. Nie poświęcałam innym tyle czasu co jemu, a teraz on chce mi zapewnić ponownie ten sam koszmar, który przechodziłam wtedy w marcu. Nie wiem, czy drugi raz to przeżyje, zważywszy na to, że tak się wtedy stoczyłam, a teraz w dodatku pierwszy raz się w życiu pocięłam i naprawdę nie chce żyć, chce skrócić to cierpienie. Myślę o tym, jaki jest limit cierpienia u człowieka. Nie widzę szans, że moje życie kiedykolwiek się poprawi, bez niego. Jestem w kompletnej rozsypce i chce mi się wyć na głos. Nie wiem, czy jest w ogóle jakąkolwiek szansa na poprawę tej sytuacji, czy istnieje jakiś ratunek.
Nacisk ze strony partnera w sferze seksualnej.

Mój facet, kiedy uprawiamy stosunek, jest jak w transie i kiedy zdarzy się sytuacja, że zostanie przerwany lub w danym dniu nie dojdzie do stosunku, to jest zdenerwowany. 

Bardzo namawia mnie do ukończenia, cały czas zadając pytania, na które się nie zgadzam, natomiast on dalej ciągnie temat, póki się nie zgodzę. 

Jest to problem. Zastanawiam się, co ma na to wpływ? 

Duży poziom testosteronu, wchodzenie w jakiś trans, czy brak odpuszczania? Co mam zrobić?

Witam, rozpoznano u mnie jednostkę chorobową F23.1
Witam, rozpoznano u mnie jednostkę chorobową F23.1 (moja mama chorowała na depresję, nerwicę i omamy alkoholowe/jej siostra choruje na schizofrenię paranoidalną). Miałam omamy słuchowe, które przedstawiały wszystkie traumatyczne przeżycia ciągnące się od dzieciństwa-w czasie psychozy od nowa je przeżywałam). Nie przyjmuję leków, bo po każdych bardzo cierpiałam (czułam się tak źle, że myślałam, jak ze sobą skończyć i musiałam walczyć z tym jak się czułam, często z bezsilności płakałam, bo nie dało się wytrzymać, wyglądałam i funkcjonowałam za każdym razem jak zombi i czułam się, jakbym już nie żyła, zero uczuć, radości, ciągły niepokój, frustracja) plus bardzo wiele skutków ubocznych. Aktualnie czuję się bardzo dobrze (2 tyg nie biorę leków, bo odstawiłam, gdy miałam przejść na olanzapine). Niepokoi mnie fakt, że nie czuję pociągu do swojego partnera, nic nie czuję w trakcie zbliżeń z nim czy w trakcie zwykłego pocałunku. Po zejściu z leku Abilify (podniósł mi bardzo mocno enzymy wątrobowe i byłam przez 2 tygodnie bez żadnego leku) było wszystko w porządku i prawidłowo reagowałam. Po o zejściu z ostatniego Fluanxolu (podniósł mi mocno prolaktynę i miałam wejść na olanzapine) kompletnie nic nie czuję w czasie bliskości z partnerem. Czuję się tak, jakbym miała anhedonię polekową i zaburzenia funkcji seksualnych. Czy jest możliwe całkowite wyleczenie się z tej choroby dzięki samej psychoterapii?
Prześladowanie i stalking - były partner nie daje mi spokoju, odczuwam przez to lęk, mdłości, objawy strachu
Witam. Jak uwolnić się od byłego toksycznego faceta. Nie daje mi spokoju. Wypisuje do moich znajomych i do mnie na fb. Mam zablokowane go na fb i numer telefonu też ale zmienia numer. Piszę z fejk konta. Byłam na policji bo włamał mi się na stare konto na fb a hasła nie pamiętam aby odzyskać. I z tamtego konta wypisuje kłamstwa na mnie że niby uprawiam seks za pieniądze. Poddaje się za mnie. Byłam na policji ale mi powiedzieli że nie wiadomo czy zostanie ukarany. Boję się go bo nawet mi groził. Policja też o tym wie a oni powiedzieli że pewnie tylko tak pisze skoro nic mi nie zrobił. Żyje w strachu. Gdzie nie usłyszę że ktoś chodzi na dworze to myślę że to on bo boje się że coś mi zrobi. Psychicznie nie daje rady przez to i nastrój mi się zmienia od radości do smutku. Nie raz nawet płacze bo nie daje rady z tym wszystkim. Proszę o radę.
Mam unikający styl przywiązania i to przez niego zdecydowałem się zerwać. Teraz cierpię.
1,5 tygodnia temu zerwałem ze swoją dziewczyną po ponad 5 latach związku - ja 30, ona 26 lat. Zerwałem, bo myślałem o tym od dawna, ale tylko kompulsywnie, najczęściej na wakacjach. Zacząłem zauważać jej wady i to, że jej sylwetka nie jest w 100% w moim typie plus przytyła 20kg w ciągu naszego związku. Czułem się okropnie, gdy myślałem o zerwaniu, ale z drugiej strony czułem się pod ścianą, że albo zerwanie albo oświadczyny. Kochałem i nadal ją kocham. Po zerwaniu nie mogę do siebie dojść. Wyprowadziłem się praktycznie na drugi dzień (sama mnie poprosiła, bo tak będzie łatwiej). Z każdym dniem jest gorzej. Straciłem chęci do życia, czuję, że właśnie zmarnowałem sobie życie, przez chwilę miałem myśli samobójcze. Po długiej analizie doszedłem do wniosku, że mam unikający styl przywiązania i to przez niego zdecydowałem się zerwać. Nie wiem już, czy to prawda, czy nie. Wiem, że ona przyjęłaby mnie spowrotem. Jednak gdybym wrócił a za jakiś czas znowu zerwał ‘bez powodu’ - nie zniósłbym myśli, że krzywdzę ją po raz drugi. Jestem totalnie zagubiony.
dojrzewanie

Okres dojrzewania - co warto wiedzieć o zmianach i wyzwaniach

Okres dojrzewania to wyjątkowy i wymagający etap zmian fizycznych, emocjonalnych i społecznych. Zrozumienie tych procesów jest kluczowe dla nastolatków, ich rodziców i opiekunów, by lepiej radzić sobie z wyzwaniami i wspierać rozwój młodego człowieka.