
Psychoterapeutka powiedziała mi, że nie jest w stanie prowadzić terapii w momencie, kiedy ja nie umiałam ustalić celów terapii.
O
Dorota Patrzyk
Dzień dobry :) Rozumiem, że jest Pani w momencie swojego życia, w którym tak na prawdę przetrwanie dnia może się wydawać wyzwaniem i być celem, więc ciężko mówić o dalej idących zadaniach.
Są nurty pracy psychoterapeutycznej, w których wskazanie tych celi jest konieczne i specjalista może tego oczekiwać od klienta/pacjenta. Nurt poznawczo-behawioralny jest właśnie takim nurtem. Proszę się jednak nie poddawać, ponieważ istnieją też inne metody prowadzenia psychoterapii i może się Pani zdecydować na inne podejście. Np. w nurcie psychodynamicznym nie jest konieczne, aby ten cel został szczegółowo nakreślony, specjalista może wesprzeć w poszukiwaniu odpowiedzi.
Powodzenia :)
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
TwójPsycholog
Cześć,
przede wszystkim to bardzo dobre, że udałaś się na psychoterapię, nawet w miejscu, w którym nie czujesz nadziei na poprawę. To bardzo ważne!
Zdarza się, że specjaliści odmawiają współpracy lub przekierowują, gdy czują, że ich kompetencje są niewystarczające dla prowadzenia danych trudności. Jest to też związane z etyką zawodu, ale przede wszystkim Twoim bezpieczeństwem i szansą na znalezienie kogoś, kto lepiej Cię wesprze.
Niekoniecznie w psychoterapii CBT należy od razu stawiać swoje cele, proces jest od tego, by te cele wspólnie zbudować. Jeśli chorujesz na depresję, to tym bardziej w psychoterapii te cele mogą być niewidoczne, to zrozumiałe. Przede wszystkim najpierw powinno się zająć Twoim funkcjonowaniem w aktualnym epizodzie, zadbać o bezpieczeństwo, komfort i gotowość poznawczą, a dopiero później działać nad konkretnymi celami. Tak że absolutnie Twoje zmagania nie przekreślają psychoterapii - właśnie po to ona jest, by Ci pomóc w tym zaburzeniu.
Dlatego proponuję poszukanie dalej, na spokojnie może to być CBT, ponieważ i tak mnóstwo zależy od doświadczenia, ogólnych kompetencji i wiedzy psychoterapeuty/ki. Niektórzy nie trzymają się ścisłych wytycznych CBT, ale włączają w to inne obszary, w których mają merytoryczną wiedzę i potrafią się nimi posługiwać. Poszukiwanie dobranej dla siebie pomocy to czasem dłuższa droga, natomiast wiele się przez nią można nauczyć, również o sobie. I przede wszystkim - warto :)
Trzymam kciuki
Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
to całkowicie naturalne, że osoby z depresją przejawiają trudność w ustanowieniu celów terapii ze względu na swój stan emocjonalny. Natomiast zadaniem terapeuty jest pomoc w znalezieniu celu terapii, pacjent nie powinien z tym zadaniem zostawać sam. Jak już wspomniałam, zadaniem terapeuty jest pomoc w ustanowieniu celów terapii w taki sposób, aby były one realne do osiągnięcia.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta
Aleksandra Pawlak
Twoje uczucia są zupełnie normalne, zwłaszcza dla kogoś, kto zmaga się z depresją. Brak nadziei na lepszą przyszłość i trudność w określeniu celów terapii są typowymi objawami tej choroby. To, co przeżywasz, nie jest niezwykłe ani nienormalne, a zrozumienie tego może być pierwszym krokiem ku poprawie.
Pierwsza terapeutka prawdopodobnie skierowała Cię do bardziej doświadczonego specjalisty, mając na uwadze Twoje najlepsze interesy, rozpoznając, że może potrzebować wsparcia bardziej zaawansowanego w zakresie leczenia depresji. To nie jest oznaka dyskwalifikacji, lecz być może próba zapewnienia Ci najlepszej możliwej opieki.
W kontekście terapii, szczególnie przy użyciu CBT (terapii poznawczo-behawioralnej), wyznaczenie celów może być trudne, gdy jesteś w głębokim stanie depresji. Często w takich sytuacjach terapeuta może pomóc w zidentyfikowaniu mniejszych, bardziej zarządzalnych celów, które stopniowo prowadzą do większej zmiany. Na przykład, cel może być początkowo tak prosty jak "chcę czuć się o 5% lepiej", lub "chcę lepiej spać w nocy". Małe kroki są również postępem.
Myślę, że jest to do zrobienia, jeśli zdecydujesz się na kolejne podejście.

Zobacz podobne
Witam. Jest pewna bardzo ważna kwestia, o którą chciałabym dopytać. Przed laty, będąc 8-10 letnią uczennicą szkoły podstawowej, doświadczyłam molestowania ze strony swojej wychowawczyni. Trwało to 3 lata. Od tych wydarzeń minęło 15 lat, ale przez cały ten czas nie miałam odwagi o tym rozmawiać. W tamtych czasach po zajęciach wychowania fizycznego wszyscy wracaliśmy do klasy, zarówno chłopcy, jak i dziewczynki i tam się przebieraliśmy. Wychowawczyni również była obecna w klasie, nie wychodziła. Wychowawczyni podchodziła do mnie i pomagała mi się przebierać, mimo że nigdy nie prosiłam o pomoc. Pamiętam jak któregoś razu koszulka od WF zaplątała mi się z podkoszulkiem, który miałam pod nią. Mówiłam, że sobie poradzę, ale ona kazała mi podejść do siebie do biurka i wtedy mnie rozebrała, wskutek czego stałam przed nią i resztą klasy półnago. Nie nosiłam wówczas biustonoszy, byłam dzieckiem. Często poprawiała mi spodnie spontanicznie w klasie, na korytarzu, wkładając ręce pod nie. Czułam jej dotyk wszędzie z tyłu, z przodu, ale gdy próbowałam odejść, krępowała mi ruchy, przytrzymując mnie i beształa, że musi mi poprawić spodnie, bo "wyglądam jak fleja". Za każdym razem jak poprawiała mi koszulkę lub ją zdejmowała, czułam jej dłonie, sunące po całej mojej klatce piersiowej. To były wprawdzie szybkie ruchy, ale pamiętam swój dyskomfort i zażenowanie doskonale. Bardzo często dotykała mojego ciała przez ubrania, gdy "pomagała mi" z nimi. Nigdy jednak nie doszło do niczego więcej, tj. nie włożyła mi rąk pod bieliznę. Nauczyciele niejednokrotnie widzieli, jak ona poprawia mi spodnie na boisku, nikt nie zareagował. Gdy powiedziałam o tych zdarzeniach mojej matce pięć lat po fakcie, powiedziała, że to normalne, że wychowawczyni pomaga dzieciom w ten sposób. Nigdy już więcej nie poruszałam z nią tego tematu. Nie zamierzam tego zgłaszać oficjalnie, częściowo z powodu braku wiary w powodzenie, ale przede wszystkim ze wstydu. Od marca tego roku uczęszczam na terapię. Zapisałam się na nią z innego powodu niż tamto doświadczenie, lecz wiem, że ten temat również będzie musiał zostać w końcu podjęty. Chodzę na terapię do kobiety, która jest psychologiem klinicznym oraz terapeutą należącym do Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczo-Behawioralnej (PTTPB). Wedle mojej wiedzy, psycholog zostaje zwolniony z tajemnicy zawodowej, jeżeli życie pacjenta lub innych osób jest zagrożone, albo gdy tak stanowią inne przepisy. Z tego, co się orientuję, chodzi tu o ustawę o przeciwdziałaniu przemocy domowej oraz ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Wiem także, iż art. 240 KK zobowiązuje do zawiadomienia organów ścigania o dokonaniu lub usiłowaniu popełnienia przestępstw opisanych w wyżej wymienionym artykule. Tu się nasuwa moje pytanie. Czy w tym przypadku, po takim wyznaniu, mój terapeuta byłby zobowiązany zawiadomić policję i tym samym, złamać tajemnicę zawodową? Nie wiem, czy opisane przeze mnie wyżej działania wypełniają znamiona przestępstwa z art. 200 KK, ale jeśli tak, to wedle przepisu z art. 240 KK, musiałaby o tym powiadomić policję.
Jak to wygląda z Państwa perspektywy? Nie ukrywam, że ta niepewność bardzo mocno mnie hamuje w przerobieniu tego tematu na terapii. Z góry dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam.
Na czym polega monodrama w psychoterapii? Czy jeśli nie mam podstawowych umiejętności odgrywania ról, to ta monodrama ma sens? Brałam udział kilkukrotnie w improwizacji aktorskiej i odgrywaniu ról i cóż nie jest to coś, w czym się odnajduje. Mam problem z odegraniem najprostszych rzeczy, jak na przykład wstyd czy inne emocje. Nie wspominając o konkretnych gestach, czy sytacjach. Cokolwiek mam odegrać, nie umiem jej odegrać, nawet jeśli w czuje się w role. Lubię aktorstwo, ale nie czuje predyspozycji do tego. Mój terapeuta zachęca mnie, abym spróbowała z nim zrobić te monodrame. Ja z jednej strony bym chciała, bo uważam, że teatr jest super narzędziem do wyrażania i przeżywania emocji i nie tylko. Jednak uważam, że jednak powinno się mieć jakieś umiejętności aktorskie, aby efekty były. Jednak trzeba się w czuć, odegrać to, wejść w role. Nie mówię tu o byciu profesjonalnym, ale o takim normalnym, podstawowym poziomie, a ja nie czuje się dobra w tym i sprawia mi to trudność. Czy taka osoba faktycznie ma szanse coś z tej monodramy wynieść?
