Zależy mi na przyjacielu, jednak on wyjeżdża i stracimy kontakt.
Ryba

Agnieszka Wloka
Droga Rybo,
wszystko, co chce Pani zrobić, jest ok. Mówi Pani o przyjaźni, więc jesteście na równych zasadach. Jeśli Pani zależy na przyjacielu to też na tym, żeby się z nim komunikować, więc musi mieć Pani numer:) Poza tym, na siłę nie da się o kimś zapomnieć, więc jeśli Wasza przyjaźń jest na poważnie to i tak o nim Pani nie zapomni:)
pozdrawiam Agnieszka Wloka

Krystian Michalak
Witam,
Hmm, sytuacja gdy dwie bliskie sobie osoby rozstają się na krótko, bądź długo nie jest przyjemne, chyba nigdy nie jest przyjemne. Tworzy się w głowie wiele pytań, często natarczywych. Odpowiedzi brak. Pojawia się napięcie, nie pewność.
Na samym początku ostudziłbym sytuację wewnętrzną. Usiadł wygodnie, wziął parę głębokich wdechów i wydechów. To byłby fajny start do takiego racjonalnego podejścia do sprawy.
A teraz do rzeczy. Warto zadać sobie pytanie czy chcesz zakończyć tą znajomość? Czy ta sytuacja nie jest okazją do zakończenia tej znajomości?
Jeśli nie. To nie zakańczaj, wiadomo chcemy mieć takie osoby na wyciągnięcie ręki, a na pewno w momentach do podzielenia się newsami (pozytywnymi, czy też negatywnymi). Ważne dla nas relacje też mają swój koszt, w tym wypadku cierpliwość i pamięć.
Czy to duży koszt dla Ciebie?
Czy chcesz pamiętać o przyjacielu?
Co ta przyjaźń dla ciebie znaczy?
Jeśli ta relacja jest dla ciebie ważna to nie poddawaj się, czas i tak mija, to i w takiej sytuacji minie. Tak jak z doświadczenia wiem, to martwimy się czasem i to „ile będzie trwać”, a tak w rzeczywistości bywa, że przysłowiowo „mrugamy oczami“ i mija rok, dwa, pięć.
Idąc dalej i nie przedłużając. Zadaj sobie pytanie, gdyby ten przyjaciel zmieniałby numer telefonu i ty byś nie znała jego nowego numeru to fajnie byłoby go poznać czy to informacja bez znaczenia i nie potrzebna?
Kobieta, mężczyzna… to w przyjaźni nie jest ważne, nie z tego powodu wybieramy tą osobę i jej ufamy, otwieramy się, etc.
Mężczyźni też lubią być informowani jako pierwsi, też należymy do ludzi, lubimy coś bezinteresownie otrzymać, a tym bardziej nowy numer osoby, która jest im bliska.
Ostateczna decyzja należy do ciebie.
Dużo spokoju!
Pozdrawiam,
Krystian Michalak
Psycholog

Anna Martyniuk-Białecka
Pani Rybo,
Może warto się zastanowić, skąd tyle niepewności się pojawia w myślach o tej relacji? Jak to było do tej pory?
Oczywiście te emocje są jak najbardziej uprawomocnione. Można się czuć naprawdę kiepsko, kiedy ktoś bliski znajduje się w taki miejscu, że kontakt z nim staje się niemożliwy. Nie da się zaplanować, żeby zapomnieć o kimś, a nawet jeśli się zapomni na jakiś czas, to jeśli to był ważny dla nas kontakt to przez jakieś skojarzenie z nim związane siłą rzeczy się ta osoba przypomni. Nie ma takiej jednej odpowiedzi jak sobie radzić z tą rozłąką, tęsknotą, trzeba tak trochę sprawdzać co działa i robić to, co podpowiada intuicja. Na pewno to wymaga czasu i mierzenia się z tą sytuacją.
psycholog Anna Martyniuk-Białecka

Anna Gwoździewicz
Witam,
rozłąka z przyjacielem, zwłaszcza na długi okres, to trudne emocjonalnie doświadczenie. Daj sobie prawo do smutku – to naturalne, że możesz czuć smutek, żal, a nawet złość. Akceptacja tych uczuć jest pierwszym krokiem do radzenia sobie z nimi. Zapisywanie swoich myśli i uczuć w dzienniku może pomóc Ci lepiej zrozumieć i przetworzyć emocje związane z rozłąką. Skup się na swoich zainteresowaniach i pasjach, co może pomóc Ci wypełnić czas. Skup się na bieżących wydarzeniach. Rozwijaj relacje z innymi przyjaciółmi i bliskimi. To nie oznacza zapominania o przyjacielu, ale dbanie o swoje potrzeby społeczne!
Przyjaźń może przetrwać długie okresy rozłąki, jeśli obie strony są zaangażowane. Jeśli przyjaciel wysłał Ci wiadomość z prośbą, abyś o nim pamiętała, to znaczy, że zależy mu na tej relacji. A skoro obiecałaś przyjacielowi, że o nim nie zapomnisz, staraj się dotrzymać tej obietnicy. Czas rozłąki może być trudny, ale przyjaźń oparta na silnych fundamentach może przetrwać wiele prób. Przechowywanie zdjęć, wspomnień i pamiątek związanych z przyjacielem może pomóc Ci czuć się bliżej niego. Jeśli to możliwe, możesz też pisać listy lub wiadomości, które przekażesz przyjacielowi, gdy tylko będzie to możliwe.
Myślę, że warto poinformować przyjaciela o zmianie numeru telefonu. Możesz wysłać mu wiadomość, aby miał Twój nowy numer. Nie ma nic złego w tym, że jako kobieta wykonasz pierwszy krok. Jeśli zależy Ci na tej przyjaźni, zadzwonienie lub wysłanie wiadomości z nowym numerem telefonu jest całkowicie odpowiednie. Choć istnieje możliwość, że przyjaźń może się zmienić lub nawet osłabnąć w wyniku takiej separacji, zawsze warto ją pielęgnować i nad nią pracować, kiedy będzie już taka możliwość i obustronne chęci. Nie każda zmiana w relacji oznacza jej koniec – czasem może to być początek nowej, jeszcze głębszej jakości przyjaźni.
Jednocześnie, miej świadomość, że czasami w życiu spotykamy ludzi, którzy towarzyszą nam jedynie przez pewien okres, przynosząc radość i wsparcie. I nawet jeśli przyjaźń nie przetrwa próby czasu i rozłąki, to wszystko co z niej wyniosłaś, pozostanie z Tobą na zawsze – wspomnienia, doświadczenia i nauki. Dziel się swoimi uczuciami bliskimi, którzy mogą Cię wesprzeć. A jeśli uczucia przytłoczenia lub smutku będą zbyt silne, rozważ rozmowę z psychologiem, który może pomóc Ci przejść przez ten trudny czas.
Życzę Ci siły i wytrwałości w tym czasie oraz wiary, że najważniejsze więzi potrafią przetrwać najtrudniejsze chwile. A jeśli przyjaźń nie przetrwa, wiedz, że każdy moment, który spędziłaś z przyjacielem, był wartościowy i wniósł wiele dobrego do Twojego życia.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego,
psycholog Anna Gwoździewicz

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Jestem osobą, która za bardzo patrzy co będzie kiedyś, ale myślę, że trochę to wina tego, co dzieje się teraz.
Mianowicie chodzi o to, że chciałabym w końcu zacząć układać życie, wejść w związek, iść naprzód. Tylko, że jest problem. Martwi mnie jedna rzecz w tym wszystkim ciągle- czasy mamy, jakie mamy i ciągle gdzieś z tyłu głowy mam myśl, że boje się tego związku z partnerem.
Paraliżuje mnie ten strach, że gdy znajdę już miłość, zamieszkamy razem, np. będą już dzieci, związek nagle się rozpadnie/dojdzie do rozwodu lub zdrady. Mam myśli, że taki związek nie przetrwa "do końca życia", że on i tak mnie zostawi, już nie daj Bóg z dziećmi. Nawet po 10 latach, ale i tak to się stanie.
Dużo jest przypadków od kobiet, które się rozstały w ciąży czy po 8 latach, które były w szczęśliwych małżeństwach itd. Nie potrafię sobie z tym poradzić, chciałabym wejść w związek, być kochana, ale gdy myślę o tym, co mnie może spotkać, że zostanę zraniona lub samotną matką na zawsze i on zniszczy mi życie-boję się. Co robić?
Dzień dobry,
zacznę może od początku skąd wg.mnie może brać się problem.... Żona w dzieciństwie była przez ojca bita, zmuszana do pedantycznego sprzątania i rygoru posłuszeństwa, wszystko pod karą bicia. Od ponad dwóch lat, a w ciągu ostatniego półrocza najbardziej, nasilają się u niej stany napadu agresji, niekontrolowanej agresji skupiającej się na mnie, agresji słownej w niewyobrażalnej skali - wyzwiska od najgorszego, krzyki.
Gdy już agresja osiąga maksymalny stan, to zdarzają się ataki fizyczne na mnie. Zawsze chodzi o to, że robię coś nie tak jak ona, że sprzątam inaczej, że czegoś nie zrobię, że dziecko rozrzuci zabawki (wtedy jest na mnie krzyk, że ja syfie, jestem z tego powodu brudasem, nie dbam o dom, nie doceniam, że ona sprząta, jak jestem w pracy).
Problem ze sprzątaniem - ma manię sprzątania do pedantycznego stopnia ideału. Jeśli ja chce coś zrobić, to mam to zostawić, bo wg.niej nie umiem (często chodzi o sprzątanie), jeśli ułożę np.łóżko dziecka troszkę inaczej niż ona, to pretensje, że nawet łóżka nie potrafię ułożyć - a zmieni dosłownie o 10 cm, przesune rzecz np. maskotkę i już jest wtedy Ok wg.niej.
Mówię i proszę dziesiątki razy, żeby zostawiła sprzątanie mieszkania, pranie dla mnie jak wrócę do domu z pracy, to zrobię (pracuje od poniedziałku do piątku i w domu mnie nie ma od 7:00 do ok.17:30), a tymczasem jak jestem w pracy, to ona sprząta, włącza pranie, a ja po powrocie wieczorem słyszę, że nic nie robię w domu, nie sprzątam, prania nie robię...
Zaczynają się często wyzwiska w moją stronę.
Kolejny przykład: karmie dziecko, dziecko zje trochę lub nie chce jeść - wtedy słyszę, że "mam wyje*ane" na dzieci, nie dbam o nie, jestem beznadziejnym ojcem, bo głodne dziecko chodzi przeze mnie, tylko o sobie myślę, żeby się najeść....
Rano przed pracą staram się zrobić, co mogę w domu, jeszcze jedno dziecko do przedszkola zawożę - też są pretensje, że się zabieram, a jej zostawiam dom i sprzątanie, pranie na głowie a ja jestem szczęśliwy, bo uciekam z domu...
Jestem jedynym żywicielem rodziny, żona nie pracuje.
W domu jak idę do pracy, ona zostaje z jednym dzieckiem. Próbowałem ją namówić na tabletki na uspokojenie - oburzyła się. Nie ma mowy nawet o prośbie o udanie się do psychologa...
Skala jej agresji wobec mnie jest porażająca w ostatnim czasie- jestem winien wszystkiego, co się dzieje...
Wybucha o paproch pozostawiony na ziemi, o to, że dziecko klocki rozrzuci w pokoju, bo ona się nasprzątała, a ja nie szanuje jej pracy... Naprawdę jestem bardzo opanowany i spokojny i słucham tego wszystkiego "jak świnia grzmotów", jeśli mnie atakuje, to się zasłaniam... Boję się, że kiedyś nie wytrzymam i na atak fizyczny oddam jej... W samoobronie zacząłem nagrywać dźwięk, podczas gdy zaczyna mnie obrażać i wyzywać... wymyśla niestworzone rzeczy. Pretensje ma jak wrócę po pracy 15 minut później, bo po zakupy do sklepu podjadę...
Raz miałem awanturę za powrót 20 minut później, bo w korku utknąłem... Mam nagrane, jak się wtedy chamsko odzywała do mnie i mi ubliżała. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale zacząłem nagrywać to w samoobronie, gdybym został oskarżony o to, że ja jestem agresywny, chamski itp. Nie wiem, co mam zrobić...
Co mogę zrobić. Zawsze odwraca sytuacje na odwrót, że to ja jestem cham, jestem agresywny itp. zupełnie nie widzi swojego zachowania...
Czytałem trochę i sprawdzałem i dochodzę do wniosku, że żona ma nerwice natręctw, ale chyba nie tylko...
Witam. Czwartego marca mąż odebrał sobie życie, nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego, był osobą pełną życia, ciągle coś planował, chciał żyć. Teraz kiedy została taka pustka, szukam jakiegoś wyjaśnienia, wskazówki czy ja zawiodłam, czy mogłam zrobić więcej, żeby go uratować. Mąż już raz próbował, ale wtedy wydawało się, że on nie chciał tego zrobić, był pod wpływem alkoholu i tłumaczyłam sobie, że chciał w ten sposób uniknąć konsekwencji, żebym nie robiła mu wyrzutów, że pił, chciał mnie nastraszyć, czekał aż wrócę do domu napisał smsa itp.
Nie wzięłam tego na serio, teraz bardzo żałuję, może gdybym wtedy inaczej postąpiła, mąż dziś by żył. Pisał mi wiadomości, że musi żyć dla mnie i dla dzieci. Mąż brał leki od psychiatry, łączył je z alkoholem, mówił, że ma problem ze swoją głową, nie wiem czemu to robił i tak się zachowuje ,mimo wszystko czuję się strasznie winna, mogłam coś zrobić...
Rodzina mojej dziewczyny w tym roku zarezerwowała na 4 dni chatkę w Bieszczadach, zaproszenia zostały wysłane rok temu do członków jej rodziny, jeszcze się wtedy z moja dziewczyna nie znaliśmy. Miała ona wtedy chłopaka, który został zaproszony na ten wyjazd. W między czasie rozstali się. Poznała mnie i teraz jesteśmy parą. Przechodząc do sedna, ja nie zostałem zaproszony na ten wyjazd, nie jadę tam. Pomimo że cały czas jest miejsce wolne dla jej byłego na ten wyjazd. Jak Państwo myślą, martwić się o to, czy jest to podejrzane, że nie zostałem zaproszony? Z dziewczyną planujemy się zaręczyć i wziąć w przyszłym roku ślub.