
- Strona główna
- Forum
- rodzicielstwo i rodzina
- Autorytarne...
Autorytarne wychowanie - niebezpieczne dla zdrowia psychicznego.
Moja mama kiedyś ukarała mnie i moją siostrę jak przeskrobałyśmy coś tym, że kazała spakować się w reklamówki z biedronki i siedzieć pod drzwiami dopóki nie przemyślimy sobie swojego zachowania... Albo dostałam rózgę od rodziców jak byłam młodsza z karteczką " jak będziesz grzeczna do świąt to dostaniesz prezent pod choinkę" Było też tak, że w 2020 mieliśmy najgorszą Wigilię w życiu... Rodzice nie zrobili nam kolacji, bo moja najmłodsza siostra przeskrobała coś... Nie było wtedy nic. Choinki. Łamania się opłatkiem. Śpiewania kolęd. Prezentów. Siedzieliśmy wtedy każdy w swoim pokoju. A ja jeszcze pamiętam, że tato wtedy powiedział, że to kara dla nas.. To bardzo się odbiło na mnie... Albo ostatnio byłam z mężem w domu rodzinnym i co mnie zaskoczyło, to : Na drzwiach wejściowych była napisana karteczka: Nie trzaskać drzwiami ! Na lusterku w tym miejscu gdzie są buty itd. Jest napisane nie zostawiać włączonych ładowarek ! Nie pryskać lakierem ! A na murku przy kominku jest napisane : Nie kłaść mokrych ręczników! Normalnie jak w jakimś więzieniu... Już nie mówiąc o tych wszystkich chwilach, kiedy byłam wyśmiewana. Przypomniało mi się też to, jak kiedyś niechcący pobiłam lampkę taty, to tato jeszcze gorzej ją pobił...a jak pobiłam pokrywkę od cukiernicy to mama powiedziała, że dla ciebie to wszystko jest niechcący i że mam dwie lewe ręce... Już nie mówiąc o tych sytuacjach kiedy byłam gówniara... Przepraszam, musiałam się wygadać.
Kasia

MyTherapy Centrum Terapii i Rozwoju
Dzień dobry,
dziękujemy za podzielenie się tymi doświadczeniami.
To, co Pani opisała, musiało być bardzo trudne dla dziecka. Takie sytuacje wzbudzają w dziecku lęk i poczucie, że bezpieczeństwo oraz bliskość mogą zostać w każdej chwili odebrane.
Kary polegające na straszeniu opuszczeniem, wyśmiewaniu czy warunkowaniu miłości zachowaniem naruszają podstawowe poczucie bezpieczeństwa dziecka.
Takie zachowania oraz komunikaty mogą zbudować w dziecku błędne przekonania, takie doświadczenia wiążą się z nieustannym napięciem. W dorosłości może to skutkować nadmiernym lękiem, poczuciem winy, czy trudnościami w stawianiu granic.
Fakt, że wspomnienia wracają do Pani i wywołują określone emocje, nie jest niczym nienaturalnym.
Jeśli te myśli i emocje są dla Pani szczególnie trudne, często powracają lub zaczynają wpływać na codzienne funkcjonowanie, warto nie zostawać z tym samej. Psychoterapia daje bezpieczną przestrzeń, by przyjrzeć się tym doświadczeniom, nazwać je i stopniowo zmniejszyć ich wpływ na obecne życie. Zachęcamy do sprawdzenia specjalistów i umówienia się na pierwszą konsultację.
Pozdrawiamy serdecznie,
Zespół MyTherapy
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dorota Mucha
Dzień dobry,
Pani przeżycia z dzieciństwa, w tym kary i emocjonalne manipulacje, są bardzo trudne i uzasadniają obecny ból oraz poczucie niesprawiedliwości. Świąteczna kara i wyśmiewanie z powodu błędów to akty, które naruszają bezpieczeństwo emocjonalne i rzutują na samoocenę. Kontrola w domu rodzinnym w postaci wszechobecnych kartek potwierdza utrzymujący się klimat nadmiernej kontroli. Praca z terapeutą jest kluczowa, aby przepracować te rany i uwolnić się od starych, szkodliwych schematów.
Robert Turek
Dzień dobry Pani Kasiu :)
Dziekuję za zadanie pytania na portalu TwojPsycholog.pl
Gratuluje odwagi i szczerości, bo opisała pani "kawałek" swojego życia, dzieciństwa i czasów obecnych. Nadchodzą Święta, więc wracają wspomnienia, szkoda że nie tylko takie przyjemne. Ale to oznacza, że ma pani pewne wydarzenia do "przepracowania", nie tylko oczywiście do wygadania się.
To słynne słowo "przepracowanie" czegoś oznacza zintegrowanie wewnętrzne naszych przeżyć, emocji oraz właśnie tych wzorów zachowań, o których pani pisze. A których nauczyła się pani od rodziców w dzieciństwie. To je należy omówić i zastanowić się wspólnie nad takimi, które są bardziej efektywne i wspomagające. Trochę mi się to wszystko kojarzy z silnymi wymaganiami ze strony rodziców, może aż za bardzo? Nosi się je potem nieraz przez całe życie w swojej psychice i uaktywniają się w ważnych dla nas momentach.
Także jak najbardziej można sobie zmienić te schematyczne reakcje i nauczyć się bardziej adaptacyjnych.
Pozdrawiam i życzę przyjemnych Świąt
Robert Turek
Weronika Jeka
To, co Pani opisuje, brzmi jak bardzo trudne i bolesne doświadczenia z dzieciństwa i domu rodzinnego. Wiele z tych sytuacji miało w sobie dużo zawstydzania, straszenia i odbierania poczucia bezpieczeństwa. Nic dziwnego, że to wszystko w Pani zostało i wraca we wspomnieniach. Takie doświadczenia często zostawiają ślad, w poczuciu własnej wartości, w napięciu, w relacji z rodzicami, nawet jeśli dziś jest się już dorosłą osobą. To, że Pani to nazywa i łączy z tym, jak się Pani czuje, jest bardzo ważne. Dobrze, że dała sobie Pani przestrzeń, żeby to wypowiedzieć.
Pozdrawiam
Weronika Jeka
Dorota Figarska
To, co Pani opisuje, musiało być bardzo trudne i bolesne. To ogromny ciężar dźwigać w sobie takie historie, zwłaszcza gdy dotyczyły domu rodzinnego. Pani emocje są zrozumiałe i ważne. Dobrze, że Pani to z siebie wyrzuciła. Mówienie o tym, nazywanie tych doświadczeń i uznanie, że były trudne, to ważny krok. Warto teraz zadbać o siebie - swoje granice, poczucie bezpieczeństwa i wewnętrzny spokój, np. porozmawiać z mężem i zastanowić się, jak chciałaby Pani, aby w przyszłości wyglądały Pani relacje z rodzicami.
Psycholog Dorota Figarska
Rafał Żelazny
Dzień dobry. Takie wspomnienia o których Pani pisze zostają w psychice na długo. To, że dziś te wspomnienia wracają i bolą, to nie oznaczają Pani słabości. Jest to znak, że Pani psychika próbuje wreszcie nazwać to, co było nienormalne, trudne i niesprawiedliwe. Żadne dziecko nie zasługuje na kary w postaci odbierania świąt, bicia, poniżania, wyrzucania z domu. Warto nazwać to wprost – to była przemoc. Jeśli dziś czuje Pani, że te doświadczenia wciąż mają wpływ na Pani emocje, relacje czy sposób myślenia o sobie, to bardzo sensowne byłoby przyjrzenie się temu na terapii, gdzie nie trzeba się tłumaczyć ani zasługiwać. Pani reakcje są zrozumiałe w świetle tego, co Pani przeżyła. I ma Pani prawo mówić o tym głośno. Pozdrawiam.
Klaudia Dynur
Dzień dobry,
to, co Pani opisuje, brzmi jak bardzo trudne doświadczenie, które w dodatku trwa nadal. Takie sytuacje wzbudzają lęk i poczucie, że bezpieczeństwo oraz bliskość mogą zostać w każdej chwili odebrane i że są warunkowane jedynie "dobrym" zachowaniem. Mówienie o tym, nazywanie doświadczeń i uznanie, że były trudne, to ważny krok. Obecnie warto zadbać o siebie - swoje granice, poczucie bezpieczeństwa i spokój, nie tylko pod kątem nadchodzących Świąt, ale także na co dzień. Może Pani np. przemyśleć w jakiej formie i jakim natężeniu chciałaby Pani utrzymywać kontakty z rodziną.
Jeśli temat ten jest zbyt trudny do samodzielnego rozważenia, pomocny może okazać się kontakt ze specjalistą, który stworzy bezpieczną przestrzeń dla Pani emocji.
Pozdrawiam serdecznie
Klaudia Dynur
Psycholog, seksuolog w trakcie szkolenia
Iza Bonarowska
Dzień dobry,
to co Pani napisała pokazuje jedną bardzo ważną rzecz. Pani pamięć emocjonalna działa. Te obrazy, sytuacje, zdania wracają. To nie jest przesadzanie ani rozdrapywanie przeszłości. To jest zdrowa reakcja dorosłej osoby, która zaczyna widzieć, że to co było kiedyś, było trudne i raniące.
Druga mocna strona to to, że Pani nie bagatelizuje tego doświadczenia. Widzi Pani, że to nie były pojedyncze incydenty, tylko pewien klimat. Klimat strachu, karania, zawstydzania, warunkowej miłości. Dziecko w takim domu uczy się, że bezpieczeństwo można stracić za błąd... To bardzo mocno zostaje w środku, nawet jeśli na zewnątrz wszystko wyglądało normalnie.
To że Pani to dziś wspomina, nie oznacza że coś z Panią jest nie tak. Oznacza, że Pani psychika próbuje to poukładać. Często takie wspomnienia wracają wtedy, gdy w życiu jest bezpieczniej. Gdy jest mąż, dorosłość, dystans od domu. Dopiero wtedy ciało i głowa mówią: teraz możemy to zobaczyć.
Dobrze, że Pani się wygadała. Naprawdę. I warto pójść z tym dalej, ale już nie samej. Rozmowa z psychologiem może pomóc Pani oddzielić to, co było wtedy, od tego kim Pani jest dziś. Zrozumieć, dlaczego pewne rzeczy nadal bolą, skąd bierze się napięcie przy kontakcie z rodzicami i jak zadbać o siebie, żeby przeszłość nie rządziła teraźniejszością. Nawet kilka spotkań potrafi dać ogromną ulgę i poczucie, że to wszystko wreszcie zaczyna mieć sens.
Pozdrawiam serdecznie
Iza Bonarowska
Psycholog
Daria Składanowska
Dzień dobry,
dziękuję, że podzieliła się Pani tymi wspomnieniami. Z Pani opisu wyłania się obraz wielu doświadczeń z dzieciństwa i późniejszych sytuacji w domu rodzinnym, które mogły być dla Pani trudne, bolesne i zawstydzające. Widać też, że te wspomnienia wciąż wywołują emocje i odbijają się na Pani samopoczuciu. Sam fakt, że potrafi Pani nazwać te doświadczenia i o nich mówić, jest ważnym krokiem w rozumieniu własnych uczuć i wpływu, jaki miały na Pani życie. To naturalne, że potrzebowała Pani się wygadać i podzielić tym, co przeżyła. Warto porozmawiać o tych sytacjach z psychologiem.
Pozdrawiam,
Składanowska Daria
Psycholog, Doadca kariery

Zobacz podobne
Rozstałem się z partnerką w ciąży; liczne kłotnie, próba odcięcia od rodziny, wszyscy są źli, jesteś najgorszy, do niczego się nie nadajesz - to słyszałem. Początek ciąży partnerka mówiła bardzo długo, że usunie, później było trochę lepiej, ale znowu kłótnia za kłótnią, spakowałem się i wyprowadziłem, po tygodniu rozmawialiśmy przez telefon, albo to składamy albo będę sobie układać życie na nowo, dla mnie to za szybko, później już było coraz gorzej - kontakt tylko poprzez mail, w wiadomościach 'zniszczę Cie', poinformowała mnie o tym, że urodziła to pojechałem do szpitala, po szpitalu miałem z nią kilka dni kontakt, chciałem po wyjściu przyjechać i porozmawiać, ustalić szczegóły, ale się nie dało 'albo ja uznajesz albo nie mamy o czym rozmawiać', później były badania genetyczne, ustalanie kontaktu przez prawników, udaje mi się spędzać czas z dzieckiem, nie u niej w domu, lecz w hotelu, powiedziała, że mnie nienawidzi, ja im więcej czasu spędzam z dzieckiem, tym bardziej chciałbym przepracować to, co się między nami wydarzyło.
Ona tłumaczy, że wszystko to, co wydarzyło się w ciąży, jest wynikiem jej stanu, ja w pewnym stopniu to rozumiem i chciałbym naprawić naszą relację, ale wydaje mi się, że ona zupełnie nie chce, bardzo zależy mi na kontakcie z dzieckiem, z perspektywy czasu dostrzegam swój błąd, chciałbym to jakoś przepracować, ona nawet nie chce ze mną rozmawiać, tłumaczę, że dla dobra dziecka powinniśmy jakoś współpracować, na co dostaję odpowiedź, że 'musze Cie tolerować i nic więcej'.
Dzień dobry. Ja mam taką sytuację. Moja siostra wczoraj napisała do mnie wieczorem, z pytaniem, czy będzie mogła przyjechać do mnie. Ja poczułam się zirytowana. Bo ostatnio już była u nas z koleżankami. Później też miała przyjechać, ale my z mężem postawiliśmy granice, przede wszystkim ja postawiłam granice, że tym razem pod koniec miesiąca będzie mogła przyjechać I właśnie wczoraj napisała...zapytała się, czy może przyjechać 29 sierpnia z koleżanką na noc, ja powiedziałam, że my możemy mieć plany...a później ona napisała, że okropna jestem, że obiecałam... No i ja później spokojnie wytłumaczyłam, że ja wcale jej nie odmówiłam tylko, ze damy znać później 28 sierpnia...jednak ona napisała, że jej koleżanka nie może tyle czekać czy coś takiego. No i ja jej później tłumaczyłam, że ja jej wcale nie odmawiam tylko, ze musimy przemyśleć. Nie powiem, ale słowa ,,jestem okropna'' długo siedziały w mojej głowie, powodując, że może ja rzeczywiście taka jestem... Bezwartościowa. Obrażalska. Długo to później we mnie siedziało. Ja naprawdę starałam się delikatnie postawić granice, ponieważ zawsze było tak, ze zgadzałam się na jej przyjazd... Dlaczego czuję się tak jakbym zrobiła coś złego


