Czuję obecność istot i dotyk - do kogo się zgłosić z takim problemem?
Witam. Występuje u mnie następujący problem.
Mam tak, iż cały czas czuję obecność jakichś istot wokół mnie, które nawet na chwilę nie odstępują mi kroku.
Czasami bardziej, czasami mniej, a czasami prawie w ogóle.
W codzienności wygląda to tak, iż często czuję dotyk w wielu miejscach ciała. W 80-90% czasu występowania, nie przeszkadzający mi. Najgorzej jest, gdy np.kładę się do łóżka w nocy. Wtedy leżąc, potrafię ten dotyk czuć, również w miejscach intymnych, tak jak by mnie ktoś molestował, bądź nawet gdybym był w kontakcie seksualnym o szerokim spektrum, z jakąś kobietą. Czy mógłby mnie ktoś nakierować, do kogo z takim problemem powinienem się udać i kto mógłby mi pomóc?
pacjentasd123

Martyna Jarosz
Dzień dobry,
W takich przypadkach ważne jest, aby skonsultować się z profesjonalistą:
- Konsultacja z psychiatrą - psychiatra może pomóc w diagnozie i leczeniu ewentualnych zaburzeń psychicznych, które mogą być przyczyną tych odczuć. Może również przepisać odpowiednie leki, jeśli będzie to konieczne.
- Psychoterapia - spotkania z psychoterapeutą mogą pomóc w zrozumieniu i radzeniu sobie z tymi doświadczeniami.
- Neurolog - warto również skonsultować się z neurologiem, aby wykluczyć ewentualne problemy neurologiczne, które mogą być przyczyną tych odczuć.
Pozdrawiam
Martyna Jarosz - psycholog

Irena Kalużna-Stasik
Dzień dobry,
Z opisu wynika, że doświadczasz zjawiska, które może być związane z obszarem psychologicznym lub neurologicznym. Przede wszystkim chciałabym podkreślić, że Twoje odczucia są ważne i zasługujesz na zrozumienie oraz odpowiednią pomoc. Problem, który opisujesz, wymaga pogłębionej diagnostyki przez specjalistów. Nie zwlekaj z umówieniem wizyty u specjalisty, zwłaszcza psychiatry, który będzie pierwszym krokiem do postawienia diagnozy. Warto też zanotować szczegóły dotyczące tego, jak często, w jakich sytuacjach i z jakim nasileniem doświadczasz tych objawów, co może być bardzo pomocne podczas wizyty. Pamiętaj, że nie jesteś sam/a, a opisane przez Ciebie objawy są czymś, czym zajmują się profesjonaliści.
Trzymam kciuki, abyś mógł/a znaleść jak najszybciej pomoc w twojej trudnej sytuacji!
Irena Kalużna-Stasik - psycholog

Katarzyna Kania-Bzdyl
Drogi pacjentasd123,
sugeruję, abyś udał się na konsultację psychiatryczną i omówił wszystko to, o czym piszesz właśnie z tym specjalistą.
Myślę, że wspólnie możecie znaleźć konkretne rozwiązanie.
Pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Agnieszka Zając
Dzień dobry,
warto rozpocząć od konsultacji psychiatrycznej i psychoterapeutycznej/psychologicznej. W perspektywie, pomocna może być psychoterapia, która szerzej pozwoli przyjrzeć się źródłom opisanych przez Pana objawów oraz wypracować strategie radzenia sobie z nimi.
Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka Zając

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam. Mam 22 lata i od dziecka zmagam się z objawami zaburzeń integracji sensorycznej, nerwicy natręctw, tików, a ostatnio w pełni rozwiniętej nerwicy lękowej i depresji.
Objawy po raz pierwszy pojawiły się w szkole podstawowej (łącznie z zaburzeniami sensorycznymi, co jest nietypowe, gdyż te przeważnie pojawiają się dużo wcześniej, na początku życia) i od tamtego czasu towarzyszą mi z różnym natężeniem, aż do dnia dzisiejszego. Nie pamiętam dokładnie, jak to wszystko się zaczęło, ale prawdopodobnie najpierw pojawiły się tiki nerwowe w formie zaciskania powiek, marszczenia czoła czy chrząkania.
Potem doszły do tego natręctwa związane z liczeniem i perfekcjonizmem. Liczyłem litery w słowach, wyrazy w zdaniach, linijki na stronie, zaczynałem często od nowa czynności, żeby zacząć je "idealnie". Wszystkie natręctwa były związane z nauką lub ogólnie pojętymi aktywnościami umysłowymi (jak czytanie książek np.).
W międzyczasie doszły zaburzenia sensoryczne (chociaż bardzo możliwe, że wszystko zaczęło się mniej więcej w tym samym czasie) objawiające się ogólnie mówiąc czuciem wszystkiego "bardziej". I to dosłownie. Po prostu zacząłem zdawać sobie sprawę, że bardziej czuję na sobie ubrania, rzeczy w kieszeniach, krzesła na których siadam czy przedmioty, których codziennie dotykam (jak np. telefon gdy coś na nim piszę).
Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że właśnie to "czucie" doprowadzi mnie do szału i myśli samobójczych, jakie doświadczam obecnie w życiu dorosłym, ponieważ przypadłość ta bardzo obniża jakość mojego życia, ogranicza aktywności, jakie podejmuję w ciągu dnia oraz jest źródłem permanentnego stresu i lęku. Już opisuję, o co chodzi. Kiedy zakładam spodnie, to bardziej czuję je w pasie, kroczu i na pupie, co często zmusza mnie do ich opuszczania czy poprawiania (zwłaszcza przy zmianach pozycji ciała). Ale to nie wszystko. Bardziej czuję rzeczy w kieszeniach, jak telefon czy portfel. Bardziej czuję bluzkę na brzuchu, pod pachami i wokół szyi, buty na stopach, plecak na plecach itp. Ogólnie zasada jest taka, że im więcej mam ubrań na sobie i im większy jest ich "ciężar", tym bardziej niekomfortowo się czuję. Jak byłem dzieckiem, nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo, ale w życiu dorosłym jest to często nie do zniesienia i doprowadza do kuriozalnych sytuacji, kiedy wychodzę z domu w krótkich spodenkach i t-shircie na 15°C, bo wolę zmarznąć niż odczuwać dyskomfort psychiczny (który i tak w pewnym stopniu występuje, bo ludzie dziwnie na mnie patrzą).
Z innych dziwnych zachowań, które "wymusza" na mnie ta przypadłość można wymienić wkładanie bluzek za spodnie, wkładanie rzeczy pod pachy z ich zaciskaniem (stymulacja sensoryczna) czy zaginanie rogów poduszki pod głową gdy na niej leżę. Sytuacja znacznie się pogorszyła po przebyciu covida 2 lata temu, bo "czucie" się wzmogło i doszły różnego rodzaju dziwne odruchy jak "dociskanie" ręki do ciała, nerwowe wymachy kończyn z ich prostowaniem, ocieranie kolanem o kolano czy grymasy twarzy.
Do tego cała gama objawów nerwicowych, jak napięciowy ból głowy, chroniczne zmęczenie, szumy uszne, kłucie w sercu, problemy z oddychaniem i wzmożone napięcie mięśniowe. Żadne leki nie pomagają, to samo z psychoterapią. Od roku dzień w dzień wykonuję ćwiczenia z diety sensorycznej zalecone przez specjalistę od zaburzeń integracji sensorycznej - również bez żadnej poprawy w objawach. Dodam jeszcze, że na początku podejrzewałem u siebie jakąś rzadką chorobę neurologiczną, ale żadne badania, które do tej pory wykonałem na to nie wskazują, a trochę ich było (rezonans magnetyczny głowy, EEG, EMG, ENG, próba tężyczkowa, test na boreliozę - wszystko w normie poza EMG z cechami uszkodzenia pierwotnie mięśniowego, ale dalsza diagnostyka to biopsja mięśnia, na którą muszę jeszcze kilka lat poczekać i nie jest to powiązane z objawami, które wymieniłem).
Nie mam również stwierdzonego autyzmu ani ADHD, tylko "zaburzenia czynnościowe ośrodkowego układu nerwowego". Tylko ja się czuję tak, jakby coś mi ten układ nerwowy, a konkretnie mózg, atakowało.
Nie wiem tylko jak i gdzie można takie rzeczy zdiagnozować. Bardzo proszę o pomoc, bo nie wiem jak długo wytrzymam jeszcze tę mękę.
Witam, odkąd pamiętam łapie się na tym, że nie potrafię powiedzieć co czuję, nazwać emocji może poza podstawowymi. Jedynie wiem, że czuje jakieś czysto fizyczne objawy, ale ciężko mi powiedzieć co to za uczucie czy emocja. Jednocześnie jestem osobą dość empatyczną, ale bardziej dlatego, że gdy widzę cierpiące zwierzę, to czuję w środku ścisk i jak mu pomogę, to przestanie. Jednocześnie jestem osobą wrażliwą, czy jest ewentualność być jednocześnie osoba wysokowrażliwą i mieć problemy z odczuwaniem uczuć?