Czuję się przytłoczona studiami i brakiem typowego życia studenckiego, boję się, że zmarnuję młodość
Witam, mam 22 lata w tym roku 23.
Czuję się przytłoczona, czuję, że jestem w tyle. Po liceum miałam rok przerwy, ponieważ musiałam poprawić maturę, aby dostać się na wymarzoną studia, dodatkowo pracowałam zarobkowo, nie miałam wtedy zbyt wielu znajomych, większość czasu spędzałam w domu, co było dla mnie ciosem, ponieważ większość moich znajomych była już na studiach. Dostałam się na studia, na psychologię, ale na studia zaoczne, niestety nie udało mi się na dzienne, ponieważ moje wyniki nie były wystarczające. Uznałam, że mimo to i tak spróbuję, studia bardzo mi się podobają, oprócz tego pracowałam i mieszkałam z rodzicami, a na zajęcia dojeżdżałam co tydzień. Poznałam wiele osób, na uczelni, też znajomych, znajomych, ale nadal brakowało mi takiego “typowego życia studenckiego” np. mieszkania w akademiku czy wynajmowania mieszkania lub pokoju.
Obecnie jestem na trzecim roku studiów i na drugim roku planowałam wyprowadzić się na próbę do akademika, ale dostałam fajną opcję pracy w miejscowości niedaleko mojego domu rodzinnego i tak zostałam aż do początku 3 roku. Później zachorowałam i przez 4 miesiące przebywałam w domu, jednocześnie szukając pracy, ale już chciałam gdzieś w mieście (pomyślałam, że może w tym razem uda mi się na próbę wyprowadzić - znaleźć pracę, potem może spróbować mieszkania w akademiku), ale niestety pomimo prób dostałam ofertę pracy znowu w tej samej firmie i się zgodziłam, uznałam, że już nie mam zbytnio oszczędności na swoje potrzeby i skoro jest tak ciężko, to przejmuje. Zastanawiam się, czy dobrze robię, oprócz tego moim ogromnym marzeniem jest Erasmus, bardzo chciałabym wyjechać na pierwszym semestrze 4 roku, ale boję się, że się nie uda i że będę żałować, że nie udało mi się ani wyprowadzić, ani wyjechać. Czuję się przytłoczona, większość moich znajomych wyprowadziła się od rodziców na studia, korzystając z młodego wieku studenckiego, a ja mam wrażenie, że dalej stoję w miejscu i boję się, że później będę żałować, że nie zrobiłam tego wcześniej, że zmarnowałam moją młodość. Niby mam jeszcze szansę wyprowadzić się po Erasmusie (jeśli się uda), ale nie wiem, czy będąc coraz starsza, będę chciała mieszkać w akademiku. Nie wiem już co robić, chciałabym się kogoś doradzić, porozmawiać. Za chwilę będę mieć 23, potem 24…a tak nie wykorzystuję tej młodości w pełni.
Może to błahostka, ale naprawdę co jakiś czas do mnie to wraca i wykańcza emocjonalnie.
Zosia

Kinga Osmulska
Zosiu,
rozumiem, że czujesz przytłoczenie i masz poczucie, że coś Ci umyka – wbrew pozorom zdarza się to często wśród młodych dorosłych, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy tak łatwo porównywać się do innych. Chcę Ci powiedzieć, że "nie jesteś w tyle" – po prostu idziesz swoją własną drogą. Każda podjęta przez Ciebie decyzja miała swoje argumenty i wartości.
To zupełnie naturalne, że czasem masz poczucie, iż inni „żyją pełniej”. Warto jednak zastanowić się, czy te myśli wynikają: z rzeczywistej potrzeby, czy raczej z poczucia presji porównywania się do innych...
Studiowałaś, pracowałaś, rozwijałaś się – to są bardzo ważne rzeczy! To, że Twój studencki czas wyglądał inaczej niż u znajomych, nie oznacza, że był gorszy. Wręcz niesie to ogrom plusów dla Twojej przyszłości :)
Erasmus - jeśli jest dla Ciebie marzeniem – to może warto spróbować. Może to okazja do zmiany. Do zdobywania nowych doświadczeń, poznawania nowych ludzi, przełamywania swoich obaw. Jeśli nie wyjedziesz, to nadal masz możliwość kształtowania swojej przyszłości, życia w sposób satysfakcjonujący dla Ciebie.
Zosiu, Ty i Twoje uczucia są ważne i masz prawo do szukania swojej drogi, najlepszej dla Ciebie! <3 Pytanie, które możesz sobie zadać to: Co mogę zrobić już dzisiaj, by czuć się lepiej? - małe kroki? Może drobne zmiany takie jak wyjazdy, nowe znajomości, nowe miasto, które Cię zainteresuje?
Życzę wszystkiego dobrego w poszukiwaniu nowych możliwości!
Pozdrawiam!

Anna Martyniuk-Białecka
Hej,
Nie, to absolutnie nie jest błahostka. To, co opisujesz, to bardzo realne odczucia i obawy, które Cię dotyczą. Również wiele osób w Twoim wieku o tym myśli. Zastanawianie się nad tym, czy „wykorzystujesz młodość w pełni” i porównywanie się do innych może być naprawdę przytłaczające, zwłaszcza gdy czujesz, że Twoja ścieżka wygląda inaczej niż ścieżki Twoich znajomych.
Nie ma jednej „poprawnej” wersji młodości. Tak, być może nie miałaś „typowego życia studenckiego” w akademiku, ale za to masz coś innego – doświadczenie zawodowe, zarobione przez siebie pieniądze, samodzielność w podejmowaniu decyzji.
To też ma ogromną wartość!
Jeśli czujesz się przytłoczona i masz ochotę o tym porozmawiać głębiej, warto też poszukać wsparcia – psychologa na uczelni, grup wsparcia dla studentów, osób, które mają podobne doświadczenia. Nie jesteś sama w tych myślach. ❤️
Często mamy obraz „idealnej młodości” – podróże, przygody, spontaniczne decyzje… ale w rzeczywistości każdy ma swoje tempo, swoją drogę i własne potrzeby, według których decyduje.
Pozdrawiam serdecznie,
Anna Martyniuk-Białecka

Dorota Mucha
Dzień dobry, Pani Zosiu,
Dziękuję za podzielenie się swoją historią. Rozumiem, że czuje się Pani przytłoczona i zaniepokojona tempem swojego życia w porównaniu do rówieśników. To, co Pani opisuje, jest częstym doświadczeniem wśród młodych dorosłych, którzy starają się odnaleźć swoją drogę.
Kluczowe punkty:
• Akceptacja: Pani ścieżka jest wyjątkowa, proszę docenić to, co już Pani osiągnęła.
• Priorytety: Proszę określić, co jest dla Pani najważniejsze i planować kroki do osiągnięcia celów.
• Własna wartość: Proszę skupić się na swoich mocnych stronach, nie na porównaniach.
• Wsparcie: Terapia może pomóc uporać się z trudnymi emocjami i opracować strategie działania.
Proszę dać sobie czas i nie bać się prosić o pomoc.
Pozdrawiam serdecznie,
Dorota Mucha-psycholog

Natalia Hejlman
Dzień dobry,
cieszę się bardzo, że Pani ma plany i cele. Wydaje się, że dużo Pani porównuje się do innych osób, często to Pani podkreśla, co robią inni, w jaki sposób spędzają czas.
Być może warto przyjrzeć się, co jest źródłem takiego porównywania siebie do innych. Napisała też pani o nawracających myślach i wykończeniu emocjonalnym, może warto przyjrzeć się temu i omówić problem z psychoterapeutą.

Emilia Jędryka
Dzień dobry Pani Zosiu,
To, co Pani opisuje, wcale nie jest błahostką. Rozumiem, że czuje się Pani przytłoczona i ma wrażenie, że czas ucieka, a Pani nie wykorzystuje go tak, jakby chciała. To naturalne, że porównując się do innych, może Pani odczuwać presję – zwłaszcza gdy znajomi prowadzą inne życie, a Pani ma poczucie, że stoi w miejscu.
Ale czy na pewno stoi Pani w miejscu? Patrząc na to, co Pani napisała, widzę ogrom determinacji, odwagi i pracy, jaką Pani włożyła w swój rozwój. Poprawiła Pani maturę, dostała się na psychologię, pracowała, utrzymywała się, rozważała różne opcje, podejmowała świadome decyzje. To nie jest brak działania – to jest życie, które buduje Pani na własnych zasadach.
Czy rzeczywiście „zmarnowała” Pani młodość? Może warto spojrzeć na to inaczej – Pani historia nie jest historią stagnacji, ale elastyczności i szukania najlepszego rozwiązania. To, że do tej pory nie wyprowadziła się Pani na studia, nie oznacza, że nie może Pani wciąż realizować marzeń. Jeśli Erasmus jest czymś, co naprawdę Panią ekscytuje, warto dać sobie szansę i spróbować. Nie musi być idealnie zaplanowany, ale jeśli wyjazd to coś, o czym Pani myśli od dawna, może warto sprawdzić, jakie ma Pani realne możliwości.
A jeśli chodzi o presję wieku – 23, 24 lata to nadal młodość. A nawet gdyby miała Pani 25, 27 czy 30 – nadal można podejmować nowe decyzje, próbować, zmieniać. Nie ma jednego właściwego sposobu na „pełne wykorzystanie młodości” – dla każdego oznacza to coś innego. Może warto zadać sobie pytanie: Co dla mnie oznacza dobrze przeżyty ten czas? Co chcę wspominać za kilka lat?
Jeśli czuje Pani, że myśli o tym wracają i wyczerpują emocjonalnie, rozmowa z psychologiem mogłaby pomóc znaleźć większy spokój i uporządkować te wątpliwości.
Może warto wspólnie przyjrzeć się temu, jakie kroki mogą pomóc Pani poczuć, że żyje Pani w zgodzie ze sobą – bez presji porównywania się do innych. Proszę pamiętać, że Pani potrzeby są ważne i ma Pani prawo sięgnąć po wsparcie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Emilia Jędryka

Anastazja Zawiślak
To, co opisujesz, jest bardzo naturalne – wiele osób w Twoim wieku ma podobne odczucia i zastanawia się, czy „dobrze wykorzystuje młodość”. Presja, by doświadczać wszystkiego „we właściwym czasie”, może być przytłaczająca, zwłaszcza gdy porównujesz się do innych. Ale prawda jest taka, że nie ma jednego, właściwego scenariusza na życie – każdy idzie swoją drogą i to, że Twoja wygląda inaczej niż u znajomych, nie oznacza, że jest gorsza czy mniej wartościowa.
Warto zauważyć, jak wiele już osiągnęłaś. Zrobiłaś krok w stronę swojego celu – mimo przeszkód dostałaś się na psychologię, pracujesz, rozwijasz się, masz plany i marzenia. To ogromnie dużo! Studia dzienne i życie w akademiku to tylko jedna z wielu dróg, a Ty zdobywasz cenne doświadczenia, które również Cię kształtują.
Jeśli marzysz o Erasmusie, to jak najbardziej warto spróbować. Nawet jeśli są obawy, nie musisz od razu rozwiązywać wszystkich problemów – ważne jest, by dać sobie szansę. Może się uda, a jeśli nie – nadal będziesz mogła szukać innych możliwości wyjazdów czy zmiany otoczenia. Nie wszystko musi wydarzyć się „teraz albo nigdy”. Wiele osób przeżywa fascynujące przygody, podróżuje czy przeprowadza się nawet po studiach – młodość nie kończy się w konkretnym wieku.
To, że czasem czujesz się przytłoczona, jest zupełnie zrozumiałe. Daj sobie prawo do tych emocji, ale nie pozwól, by blokowały Cię przed działaniem. Może warto porozmawiać z kimś bliskim lub skorzystać ze wsparcia psychologa na uczelni, by uporządkować swoje myśli i obawy.
Nie jesteś w tyle – jesteś na swojej własnej ścieżce, która, choć może wygląda inaczej niż u innych, jest równie wartościowa. Daj sobie trochę życzliwości i zaufaj, że znajdziesz najlepszą drogę dla siebie. 💙
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Borys Goławski
Dzień dobry,
W pierwszej kolejności powiem, że nie powinna Pani myśleć o swoim problemie jako o błahostce. Jest to sytuacja, która Panią przytłacza i która powoduje u Pani dyskomfort. Ma Pani prawo do emocji, również do tych negatywnie kojarzonych, a także do tego, aby prosić o pomoc.
Dostrzegam w tym krótkim opisie wiele Pani pozytywnych stron. Wytrwałość w dążeniu do celu, jakim było dostanie się na studia, umiejętność połączenia pracy ze studiami, dążenie do samodzielności, pomimo posiadania wsparcia od rodziców. To wszystko naprawdę wartościowe cechy.
Zastanawiam się, czym dla Pani jest to "typowe studenckie życie" oraz "wykorzystanie w pełni młodości". Jakie przypisuje Pani temu znaczenie oraz jakie potrzeby się za tym kryją?
Co by to Pani dało, gdyby udało się wyprowadzić oraz zamieszkać w akademiku?
"Dobrze wykorzystana młodość" jest pojęciem względnym, nie ma na to jednej poprawnej odpowiedzi. To, że jedna wydaje się bardziej standardowa, nie czyni ją bardziej wartościową od innych. Myślę, że powinna się Pani zastanowić nad swoimi wartościami. Co jest dla Pani ważne w życiu oraz jakie są możliwe sposoby, aby zaspokoić te wartości?
Odnośnie do obaw na temat Erasmusa, myślę, że już przeszła Pani przez podobny problem. Ze studiami była podobna sytuacja, postanowiła Pani poprawiać maturę, aby dostać się na wymarzony kierunek i udało się, a dzisiaj jest Pani bardzo zadowolona ze swoich studiów. Oczywiście, istnieje szansa, że nie uda się dostać na Erasmusa, ale gdyby wcześniej ze studiami nie podjęła Pani próby, to dzisiaj nie byłaby Pani w tym miejscu, w którym jest teraz. Posiadanie marzeń oraz podążanie za nimi to kolejna wspaniała cecha, którą ma Pani w sobie i myślę, że warto działać zgodnie z nią.
Jeśli czuje Pani, że te problemy utrudniają Pani codzienne funkcjonowanie, jest Pani nimi przytłoczona lub chce się Pani nimi podzielić w szerszym zakresie, to myślę, że warto udać się na wizytę u specjalisty.
Pozdrawiam,
Borys Goławski
Psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Hej, chciałabym porozmawiać z kimś, kto może zmaga lub zmagał się z podobnym problemem.
Aktualnie mam 22 lata, studiuje zaocznie psychologię na 3 roku i bardzo lubię moje studia, wiąże z nimi przyszłość. Marzyłam o studiach dziennych, mieszkaniu w akademiku, życiu studenckim, poznaniu mnóstwa przyjaciół, znalezieniu pracy dorywczej i próbie usamodzielnienia się. Moje życie jednak nie potoczyło się tak jak chciałam, matura nie poszła mi tak jak oczekiwałam, więc musiałam zrobić sobie rok przerwy, podczas którego pracowałam i poprawiłam maturę, aby dostać się na wymarzony kierunek. Jednak nie udało mi się dostać na kierunek dziennie, więc zdecydowałam, że pójdę zaocznie. Nie chciałam już zmieniać trybu, bo naprawdę mi to odpowiadało, ale dalej miałam trochę żal do siebie, że marnuje swoje młode życie i będę żałować. W tygodniu praca, w której nie było osób w moim wieku, więc trudno było tam nawiązać kontakty towarzyskie, a ze znajomymi z poprzednich lat nie mam już kontaktu, więc czułam bardzo dużą samotność i rutynę. Z ludźmi widziałam się tylko w weekend, ale nie nawiązaliśmy jakiegoś głębszego kontaktu.
Zazdroszczę mojej przyjaciółce, że jej życie potoczyło się inaczej niż moje, ona dostała się na studia dzienne, mieszkała w akademiku, do tego pracowała dorywczo, ma paczkę przyjaciół. Ja czuję się o wiele gorsza, mieszkam z rodzicami, dojeżdżam, nie mam paczki przyjaciół i mam wrażenie, że już jest za późno na jakąkolwiek zmianę i bez sensu jest pchać się do akademika, jeśli mam zjazdy w weekend. Myślałam o podjęciu pracy w mieście i mieszkaniu w akademiku, ale nie wiem, czy to nie jest takie "na siłę".
Chciałabym znaleźć jakieś rozwiązanie sensowne dla siebie i porozmawiać z kimś, mającym różne doświadczenia, żeby jakoś spróbować zmienić perspektywę i swoje myślenie, ponieważ cały czas to do mnie wraca i mnie dołuje przez to. Czuję się beznadziejna...mam wrażenie, że zawsze już będę sama...
Mam taki problem, iż moje życie nie wygląda zupełnie tak, jak chcę. Nie wiem nawet, jak dojść tam, gdzie chcę, ponieważ chcę mieć pracę, od pół roku jeszcze jej nie znalazłam, nie mam też przyjaciół ani znajomych.
Nie wiem, jak spędzać dzień, nie wiem, gdzie zamieszkać. Wróciłam właśnie zza granicy rozczarowana, bo ani nie nawiązałam głębszych znajomości, czas spędzałam sama, ani też nic większego z tego nie wyszło i zastanawiam się - czy tak ogólnie wygląda życie? 2 lata temu byłam na praktykach za granicą, w kraju europejskim i ludzie byli bardzo zajęci sobą, nie otwarci na mnie, nie znałam języka, kobieta, która była moim supervisorem była dla mnie oschła i wykluczała mnie z zadań, które miała mi dawać.
Pojęcia nie mam, czym mogę jeszcze się kierować, bo jak dotąd mam ogromnego pecha. Nie podobała mi się rola osoby odsuniętej na bok, a niestety często ludzi młodych, jeszcze niedoświadczonych albo mało doświadczonych traktuje się protekcjonalnie, a dla mnie ważne jest, by czuć się szanowaną.
Chciałabym także móc mieć sprawczość i chociaż zadecydować o tym, by wprowadzić ciekawe aktywności do mojego życia. Myślałam o tym i nie wiem, za co się zabrać, bo nie interesuje mnie w zasadzie aktywność sama w sobie, typu: sport, malarstwo, ale chodzi o sposób wykonania: to znaczy, co czuję wtedy, gdzie się znajduję, z jakimi ludźmi itp. Nie wspominając o tym, że hobby często jest drogie, a ja teraz nie mam pracy.
Jestem bardzo zmęczona tą sytuacją, bo poprzez to wykluczenie czuję się jakbym była poza.
Mam też problemy z koncentracją i nie mam takiej jasności umysłu przez to wszystko. W zasadzie to ciężko mi cokolwiek teraz ocenić, bo czuję się wyłączona.
Mam takie różne egzystencjalne rozkminy. Martwi mnie to, że za niedługo skończę 24 lata, a nie jestem jeszcze dojrzała, nie czuję się tak. Oczywiście żyję sobie jak zwykły człowiek, studiuję i dorywczo pracuję, nie mam też ambicji, żeby coś wielkiego osiągnąć w życiu, więc akurat fakt braku większych osiągnięć mi nie przeszkadza. Niby wiem, że moja osobowość się kształtuje, ale jak sobie przypominam 18letnią siebie, to ja mam wrażenie, że niewiele się zmieniłam osobowościowo. W tym pędzie życia czas trochę przecieka mi przez palce, ale nie jestem w stanie go zatrzymać, no i żyć wolniej też ciężko z racji obowiązków. Czasami się zastanawiam, czy życie ma sens, skoro się umiera, a wszystko tak szybko leci. Nie wiem dokładnie, jakie chcę zadać pytanie, ale chciałam się tym podzielić.