
Jak radzić sobie z bałaganiarstwem u 5-latka? Zaburzenie czy etap rozwoju?
AnnZiem
Paweł Franczak
Droga AnnZiem,
jeśli niechęć do mycia jest zaburzeniem, to połowa dzieci na świecie je ma :) A mówiąc bardziej serio: zamiast załamywać ręce, warto zmienić nastawienie i pomyśleć, że dziecko zaprasza Cię do fajnej, wspólnej zabawy, jaką może być sprzątanie po jedzeniu czy rysowaniu. To my, dorośli cierpimy na brak wyobraźni i wszystko potrafimy zamienić w obowiązek, a dzieci chętnie robią rzeczy, kiedy są one frajdą. Na czas sprzątanie można przecież zamienić się w dwie wróżki, które czyszczą stół (zamek) magiczną różdżką (gąbką) i tajemnym płynem (do mycia naczyń). Opcji jest wiele, wymyślajcie wspólnie. Poza tym, zamiast płakać nad porysowanym stołem, warto czasem docenić dziecko za talent i chęci do rysowania.
Powodzenia,
Paweł Franczak
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Joanna Łucka
Dzień dobry,
na podstawie krótkie opisu bardzo trudno byłoby stwierdzić, czy Pani córka wykazuje zachowania zaburzone czy choćby np. związane z kryzysem rozwojowym (etapem kształtowania się), wyuczonym zachowaniem z danego środowiska/bajki lub innymi aspektami.
Natomiast, jeśli Panią, jako mamę niepokoją opisane objawy, z pewnością warto udać się na konsultację psychologiczną do psychologa rozwojowego (dziecięcego). Można także skorzystać na miejscu z konsultacji psychologa/pedagoga specjalnego, jeśli córka uczęszcza do przedszkola. Jeśli nie ma możliwości skorzystania z pomocy specjalisty w placówce można spróbować poszukać pomocy prywatnie lub na NFZ tutaj: https://pacjent.gov.pl/artykul/psychoterapia
Życzę Pani i córce wszystkiego dobrego!
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka
psycholożka
Urszula Małek
Pani dziecko wydaje się bardzo kreatywne i ma silną potrzebę eksploracji, co jest naturalne w tym wieku. Uwielbienie do zabaw sensorycznych, może być sposobem na rozwijanie zdolności manualnych i poznawanie świata. Jeśli chodzi o niechęć do czesania czy mycia włosów może ona wynikać z dyskomfortu lub nadwrażliwości sensorycznej -warto zwrócić uwagę na to, czy konkretne bodźce (np. szczotka, woda, szampon) są dla dziecka nieprzyjemne.
Jeśli zachowania te zaczynają wpływać na codzienne życie lub wywołują frustracje, warto pomyśleć o konsultacji z pediatrą lub terapeutą integracji sensorycznej (SI), który pomoże ocenić, czy jest to jedynie etap rozwojowy, czy może wymaga dodatkowego wsparcia. Najważniejsze jest, że stara się Pani zrozumieć swoje dziecko i wspierać je w trudnych chwilach -to już ogromny krok.
Pozdrawiam i życzę powodzenia,
Urszula Małek
Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry,
jeśli chodzi do przedszkola to proszę przekazać te informacje czy obawy pedagogowi lub psychologowi, aby poobserwował dziecko. Jeśli nie zauważą nic niepokojącego lub wartego konsultacji z innym specjalistą to nie mamy się czym martwić. Trudności, które Pani opisała nie są niczym nadzwyczajnym albo wykraczającym poza standardy zachowania dziecka w tym wieku, natomiast dla własnego spokoju można porozmawiać o tym w przedszkolu.
pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Zobacz podobne
Od pewnego czasu widzę, że mój syn ma coraz większe problemy z zasypianiem, bo boi się ciemności.
Każdego wieczora, gdy przychodzi czas na sen, zaczyna robić się niespokojny i nawet płacze, gdy tylko gaszę światło.
Wiem, że lęk przed ciemnością to dość powszechny problem wśród dzieci, ale nie chcę, żeby przejął nad nim kontrole.
Naprawdę nie chciałbym, żeby jego lęki miały długotrwały wpływ na jego rozwój i samopoczucie. Będę bardzo wdzięczny za wszelkie porady.
Jestem tatą od 5 miesięcy. Od narodzin mojego dziecka czuję, jakbym nie ogarniał tego wszystkiego, co się dzieje. Myślałem, że jakoś sobie poradzę, że to będzie po prostu nowy etap, ale życie dało mi porządnego kopa. Zamiast radości jest chaos w głowie, emocje jak rollercoaster – przygnębienie, lęk, zmęczenie, które nie odpuszcza nawet po odpoczynku. A do tego ta frustracja, że nie potrafię się cieszyć z tego, co powinno być piękne.
Nie wiem, czy to coś w stylu poporodowego doła, czy może coś poważniejszego, ale czuję, że nie jestem w stanie sam tego ogarnąć. Jakie kroki mogę podjąć, żeby zacząć wychodzić na prostą?
Nie oczekuję szybkich cudów, ale chciałbym wiedzieć, czy to normalne, że tak się czuję, i co mogę zrobić, żeby lepiej się z tym wszystkim zmierzyć.
