
- Strona główna
- Forum
- kryzysy, związki i relacje
- Jak radzić sobie z...
Jak radzić sobie z brakiem porozumienia w stawianiu granic w związku małżeńskim?
Paweł
Anna Kapelska
Dzień dobry Pawle,
Problem, który opisałeś pojawia się dość często.
Ty stawiasz granicę i rozmawiasz o problemie oraz komunikujesz to, co Tobie nie odpowiada, żona zaś reaguje bardziej impulsywnie i zero-jedynkowo, chcąc od razu się odciąć.
Twoja postawa daje szansę na zmianę poprzez zdrową komunikację potrzeb lub tego, co zabolało, co jest jak najbardziej w porządku.
Warto podjąć szczerą rozmowę z żoną na temat tego, co jest dla Was obu ważne, szanując zdanie obu stron i odmienne sposoby reagowania na sytuacje konfliktowe czy przekraczające.
To, że Ty nie chcesz zrywać kontaktu z rodziną i robić tak, jak każe czy chciałaby żona nie oznacza, że jest z Tobą coś nie tak.
Być może warto rozważyć spotkania w ramach terapii par aby wspólnie znaleźć 'złoty środek' w tym powtarzającym się problemie?
Wszystkiego dobrego!
Psycholog Anna Kapelska
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Daria Składanowska
Dzień dobry, Pawle,
to, co Panu opisuje, pokazuje, że znalazł się Pan w sytuacji, w której różnice w sposobie stawiania granic i reagowania na konflikty rodzinne powodują napięcia w związku. Ważne jest, że potrafi Pan rozpoznać swoje granice i wyrażać swoje zdanie, a jednocześnie chce Pan utrzymać relacje rodzinne w bezpieczny sposób.
W takich sytuacjach pomocne może być:
*Ustalenie wspólnych zasad komunikacji i stawiania granic w związku, aby każde z Państwa czuło się wysłuchane i bezpieczne;
*Praca nad własnymi emocjami i poczuciem odpowiedzialności, żeby nie brać na siebie całego ciężaru konfliktów rodzinnych;
*Rozmowy z terapeutą par, które umożliwiają znalezienie kompromisów i sposobu funkcjonowania w rodzinie.
To, że czuje się Pan w rozterce, nie oznacza, że „coś z Panem nie tak” pokazuje jedynie, że potrzebne jest wsparcie w radzeniu sobie z różnicami w wartościowaniu relacji rodzinnych i metodach stawiania granic.
Pozdrawiam,
Składanowska Daria
Klaudia Dynur
Dzień dobry,
cieszę się, że zdecydował się Pan podzielić swoim doświadczeniem.
To bardzo dobrze, że potrafi Pan stawiać granice, jednocześnie cierpliwie tłumacząc skąd one się biorą i jak mają w danej relacji funkcjonować. To bardzo ważna i cenna umiejętność.
Z tego, co rozumiem, niepokoi Pana sposób, w jaki Pańska żona stawia granice innym i że namawia do takiego samego podejścia również Pana. Jest tu kilka niewiadomych, bez których ciężko przyjrzeć się zachowaniu żony. Czy wobec wszystkich stawia granice w sposób wulgarny, czy tylko wobec Pańskiej rodziny? Czy jedyną formą stawiania granic jest odcięcie się? Co kryje się za odcinaniem się od innych, gdy dochodzi do różnych poglądów? W gruncie rzeczy są to pytania bardziej do żony, niż do Pana.
Być może rozmowa z żoną o sposobie jej stawiania granic, a także motywacji do robienia tego w taki, a nie inny sposób, mogłaby okazać się pomocna. A także zapytanie żony, dlaczego zależy jej, aby Pan przyjął taką samą strategię.
Nie powiedziałabym więc, że "coś jest z Panem nie tak". Być może taką myśl powoduje presja nakładana przez żonę lub coś innego, czemu warto się przyjrzeć.
Jeśli temat okaże się dla Państwa zbyt trudny do samodzielnego rozważenia, zasadne byłoby poszukanie wsparcia w osobie psychologa lub terapeuty par.
Pozdrawiam serdecznie
Klaudia Dynur
Psycholog, seksuolog w trakcie szkolenia
Anna Szczypiorska
Dzień dobry Panie Pawle,
z tego co Pan pisze, nie wynika, że „coś jest z Panem nie tak”. Przeciwnie, prezentuje Pan spokojne, dojrzałe podejście do relacji i stawiania granic. W Państwa małżeństwie widać raczej zderzenie dwóch różnych sposobów reagowania: Pan stawia granice i próbuje rozmawiać, zachowując relacje rodzinne, natomiast żona reaguje bardzo silnie, zero-jedynkowo, poprzez zrywanie kontaktów i narastającą złość. Takie reakcje często są próbą ochrony siebie, ale nie oznacza to, że Pana sposób jest gorszy lub niewłaściwy.
Problem pojawia się wtedy, gdy jest Pan naciskany, by zrezygnować z własnych wartości, oraz gdy dochodzi do agresji słownej wobec Pana rodziny, to również narusza Pana granice. Różne zdania nie są brakiem lojalności wobec partnerki, a stawianie granic nie musi oznaczać zrywania relacji. Pana poczucie zagubienia jest raczej skutkiem długotrwałego napięcia i presji, a nie dowodem winy. Warto spróbować jasno, spokojnie nazwać różnicę między Państwa potrzebami i zaznaczyć, na co się Pan nie zgadza, a jeśli to możliwe rozważyć terapię par, by nauczyć się funkcjonować z tymi różnicami bez eskalacji konfliktów. Zdrowa relacja nie wymaga rezygnowania z siebie, lecz wzajemnego szacunku.
Justyna Bejmert
Dzień dobry Pawle, z tego co widzę stawiasz granice w spokojny, opanowany i dojrzały sposób. Nie chcesz od razu zrywać kontaktu z rodziną i masz otwartość na różnicę zdań. Żona z kolei ma odmienne podejście, bo z tego co piszesz podchodzi do tego bardziej radykalnie i zero-jedynkowo. Macie zatem zupełnie różne sposoby reagowania w konfliktowych sytuacjach. W relacji nie chodzi o to, by na siłę dostosowywać się do oczekiwań drugiej strony, ale by szukać kompromisów. A oczekiwanie Twojej żony, że zupełnie się zmienisz i przejmiesz jej sposób reagowania i stawiania granic, raczej nie jest kompromisem, tylko próbą kontroli i narzucaniem Ci czegoś. Nie masz obowiązku zachowywać się tak jak ona ani odcinać się od swojej rodziny tylko dlatego, że ktoś ma inne zdanie. Możesz wspierać żonę w stawianiu granic jej rodzinie, ale masz też prawo sam decydować, jakie relacje utrzymujesz Ty ze swoją rodziną. Warto, żebyś zamiast pytania: czy powinienem się zmienić? zadał sobie pytanie: czy w mojej relacji z żoną jest miejsce na moje granice i mój sposób bycia? Serdeczności,
Justyna Bejmert
psycholog
Gizela Maria Rutkowska
Szanowny panie Pawle.
W tej wiadomości wielokrotnie podkreślił Pan, że "umiem stawiać granice" oraz, że ma Pan "straszne" problemy z tym lub tamtym. I to mocno mnie zaciekawiło.
Opisuje Pan próby ułożenia wielu relacji rodzinnych , pokoleniowo odmiennych , różnych także kulturowo, jak widać. W gronie rodzinnym to nie Pan stawia owe granice, to każdy ma do nich prawo. I tutaj pytanie: Czyje granice są i dla kogo w tej rodzinie akceptowalne??? To przecież jest niemożliwe, żeby Pan dla wszystkich był opiniotwórczy i oceniający. Zaczęłabym od uporządkowania relacji właśnie w Waszym małżeństwie. Pan nie definiuje siebie jako partner żony, ba, podkreśla swoją rolę żywiciela rodziny. Żona mocno poirytowana wydaje się być całością sytuacji a także Pana postawą. I dlatego uważam, że pierwszy i najważniejszy krok, który Państwo wspólnie powinni zrobić, to udać się na terapię dla par.
Pozdrawiam
Dr Gizela Maria Rutkowska
psycholog
terapeuta
Justyna Trojanowska-Juras
Opisuje Pan różnice miedzy sobą z żoną. One będą się pojawiały - życie przynosi nowe wyzwania, więc uwypukla różnice. I wydaej się, że pytanie jest czy mimo różnic można być blisko. Pan nie chce nic zmienić w relacji z własną mama (np), żona by chciała by pan chciał. Ale nieststy nawet w małżeństwie nikt nie jest swoją własnością ani rzeczą. Nie musi Pan zmieniać zdania, ale warto przedstawiać swoje zdanie, swoje uczucia i swoje rozumienie tej sytuacji. Tak w tej różnicy była klarowność.
Oczywiście musi Pan się liczyć z frustarcją i złością, którą Pan wywoła. Ale niestety tak wygląda budowanie bliskości.
Dorota Figarska
Dzień dobry
Rozumiem, że to dla Pana trudne, że Pana sposób stawiania granic różni się od podejścia żony. Każdy człowiek inaczej chroni siebie i swoje granice. Warto spokojnie zapytać partnerkę, czego dokładnie się obawia i co sprawia, że obecne granice są dla niej niewystarczające. Jeśli takie rozmowy są trudne lub prowadzą do konfliktów, zachęcam do skorzystania z pomocy terapeuty dla par.
pozdrawiam psycholog Dorota Figarska
Weronika Jeka
Dzień dobry,
z Pana opisu bardzo wyraźnie widać, że jest Pan w dużym napięciu i zaczyna Pan podważać samego siebie. To, że potrafi Pan stawiać granice, rozmawiać o tym, co boli, a jednocześnie nie zrywać relacji, jest dojrzałą postawą. Granice nie muszą oznaczać odcięcia się, czasem oznaczają właśnie pozostanie w kontakcie, ale na innych zasadach. Pana potrzeba bycia „człowiekiem rodzinnym” jest równie ważna jak potrzeba ochrony rodziny, którą widzi Pana żona.
Wygląda na to, że problemem nie jest brak granic, tylko bardzo różne sposoby radzenia sobie z konfliktem. U Pana: rozmowa i regulowanie relacji. U żony: unikanie, odcinanie się co się wiąże z silnymi emocjami. To nie znaczy, że jedno z Was ma rację, a drugie nie - ale oznacza, że te różnice zaczynają Was dzielić.
Być może to moment, w którym potrzebujecie wsparcia z zewnątrz, np. terapii par - żeby nauczyć się rozmawiać o granicach bez eskalacji i wzajemnego unieważniania. Bo to, co Pan przeżywa, brzmi bardziej jak przeciążenie i samotność w relacji niż jak Pana „wina”.
To naprawdę trudna sytuacja i dobrze, że Pan szuka pomocy zamiast tłumić to w sobie.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
Weronika Jeka



