
Jak rozpoznać spiralę milczenia w relacjach rodzinnych i zawodowych?
Ania
Anna Olechowska
Droga Aniu,
Zadałaś ważne pytanie. Zastanawiam się, czy myślisz o sobie, czy o innych. Jeśli chcesz zauważyć czy Ty nie wpadłaś w spiralę milczenia, warto zaobserwować siebie, poszukać swoich emocji, reakcji z ciała, zadać sobie pytanie, czy gdzieś nie zatrzymujesz swoich opinii dla siebie - a jeśli tak, to warto zastanowić się czemu tak robisz. Jeśli chodzi o innych, może być to trudne, bo wszystko zależy od tego na ile osoby wokół Ciebie zdecydują się wyznać co ukrywają przed publiką.
Pozdrawiam ciepło,
Anna Olechowska
Psycholożka & Certyfikowana Psychoterapeutka
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Michał Koliński
Zjawisko spirali milczenia widać w relacjach wtedy, gdy ludzie boją się mówić to, co naprawdę myślą, by uniknąć krytyki lub odrzucenia. W pracy może to być sytuacja, gdy nikt nie zwraca uwagi przełożonemu na jego zachowanie, choć większość się z nim nie zgadza. W rodzinie, gdy pewne tematy są „niewygodne” i wszyscy wolą je przemilczeć, żeby nie wywołać napięcia. Z czasem prowadzi to do poczucia osamotnienia i narastającego dystansu między ludźmi.
Katarzyna Świdzińska
W pracy może to oznaczać, że pracownicy nie zgłaszają problemów, czy pomysłów, jeśli widzą, że większość myśli inaczej. W rodzinie tak, że ktoś milczy w sporach, by „nie psuć atmosfery”. Z czasem prowadzi to do pozornego konsensusu i narastającego dystansu emocjonalnego.
Pozdrawiam,
Katarzyna Świdzińska, Psycholog
Patrycja Jaremko
Pani Aniu,
spirala milczenia może się pojawić, gdy ludzie zaczynają unikać wyrażania swojego zdania, bo boją się negatywnych konsekwencji ze strony otoczenia (np. krytyka, odrzucenie). Można ją zauważyć, np. gdy część osób wycofuje się, mówi krótko lub nie kończy zdań, gdy pojawia się trudniejszy temat albo też kiedy ktoś wyraża inne zdanie, inni reagują milczeniem, zmianą tematu lub żartem, zamiast otwartą rozmową. Dodatkowo można wyczuć napięcie lub nieautentyczność - rozmowy są poprawne, ale bez głębszego kontaktu.
Warto dodać, że u podstaw takiego milczenia mogą leżeć przekonania typu „nie powinnam się wychylać.”, „i tak nikt nie posłucha" czy „lepiej nie mówić, niż wywoływać konflikt”.
Z pozdrowieniami
Patrycja Jaremko
Psycholog
Anna Szczypiorska
Spiralę milczenia widać wszędzie tam, gdzie ludzie boją się wyrazić odmienne zdanie, bo czują, że większość myśli inaczej. W praktyce wygląda to np. jak:
W pracy: na zebraniu nikt nie mówi, że pomysł szefa słaby, bo wszyscy widzą, że reszta milczy. Każdy myśli: „Nie będę pierwszy, żeby się nie wyróżniać”.
W rodzinie: jedna osoba dominuje rozmowy, narzuca poglądy, a inni dla „świętego spokoju” nie wchodzą w dyskusję, mimo że się nie zgadzają.
W grupie znajomych: ktoś boi się powiedzieć, że czuje się źle traktowany, bo widzi, że inni udają, że wszystko jest okej.
Efekt? Jedna opinia zaczyna „udawać” głos większości, a prawdziwe zdania zostają niewypowiedziane.

Zobacz podobne
Mam takie pytanie... W 2019 roku miałam taką sytuację. Byłam w dołku. Byłam sama. Chciałam wrażeń. Dlatego nie namyślając się dłużej, założyłam konto na portalu randkowym. Nie spodziewałam się tego, że to zrobię. Jeszcze tego samego dnia się spotkaliśmy. Zgodziłam się, sama nie wiem czemu. Umówiłam się z nim na spotkanie. Na początku byłam fajnie. Poszliśmy na krótki spacer, a potem poszliśmy do niego. Naprawdę chciałam tylko rozmowy. I tak na początku było. Jednak po pewnym czasie..On zapytał się mnie czy zostanę u niego na noc. Ja się zgodziłam. Sama nie wiem dlaczego. Po dłuższej chwili On mnie pocałował. Na początku było miło, ale później zaczęłam się bać. On...przekraczał moją granicę. Za drugim albo trzecim razem dopiero udało mi się go odepchnąć. Uciec do łazienki. Płakałam wtedy w łazience. Wiem, nie był to typowy gwałt, bo nie było krzyków, porwanej bielizny...ale jednak coś się we mnie zmieniło po tym spotkaniu. Zaczęłam wypierać to. Stwierdziłam, że nic się nie stało...I tak jak przez pierwsze lata udało mi się wypierać, tak w tym roku na przełomie kwietnia i początku maja zaczęło do mnie wracać w koszmarach nocnych. Ja do dzisiaj nie pamiętam jego twarzy. Wiem, tylko tyle jak miał na imię...
Witam serdecznie wszystkich.
Czy nerwica natręctw jest uleczalna, czy jest to schorzenie na całe życie?
Mam córkę chorą i bardzo mi zależy, żeby ją z tego wyciągnąć. Ona nie chce żyć, jest tym wyczerpana. Bierze jakiś Asertin, dużą dawkę. Do tej pory jej partner trochę ją wspierał, ale też jest wymagający. Ona miała okresy, że nie brała leku, dopiero teraz o tym wiem. Zaniedbywała obowiązki domowe, spóźniała się notorycznie do pracy i w efekcie nigdzie nie może się dłużej utrzymać. Teraz też straciła pracę. Nie mam pojęcia, z jakim cierpieniem ona się mierzy. Nie znam tej choroby.
Czy są gdzieś ludzie, którzy mogą jej pomóc? Do tej pory musiała płacić za tą terapię. Pomóżcie, proszę.
Czy rzadsze spotkania z psychoterapeutą mają w ogóle sens kiedy nie można sobie pozwolić finansowo na spotkanie raz w tygodniu? Czy można się jakoś przygotować do spotkania by wyciągnąć z niego więcej? Czy istnieją realne alternatywy by sobie pomóc (wiele lęków i strach przed ludźmi)? Czy tańsi specjaliści mają w ogóle sens kiedy dużo się słyszy o szkodliwych terapeutach.
