Left ArrowWstecz

Utrata pracy, która bardzo mnie boli, diagnoza nowotworu i operacje. Nie mam z kim porozmawiać.

Mam 42 lata, 20 czerwca powiedziano mi, że umowa o pracę nie będzie kontynuowana...a 21 czerwca że mam nowotwór. 4 lipca miałem operację. Mija 11 dni od operacji i nachodzą mnie myśli, że nigdzie nie pasuję. Że nie pasowałem do firmy, a teraz nawet do życia....nie mam z kim o tym pogadać. Żony nie chcę dręczyć takimi rozterkami, bo i tak jej ciężko z tym wszystkim. Chronimy naszego syna 7 lat, by nie czuł, że jest poważnie z moim zdrowiem itd. W pewnym sensie brak pracy uważam za porażkę...wszystko było dobrze i nagle się posrało.
User Forum

Ja

11 miesięcy temu
Katarzyna Miksa

Katarzyna Miksa

Dzień dobry! Doświadczenie dwóch tak poważnych kryzysów życiowych w jednym momencie jest zrozumiale dla Pana ogromnym ciężarem. Poczucie osamotnienia, że nie ma Pan z kim o tym porozmawiać z pewnością dokłada do tego ciężaru. Dzielenie się swoimi przeżyciami z drugim człowiekiem jest zupełnie normalne. Rozumiem, że chce Pan chronić żonę i jej nie obciążać, jednocześnie może to nasilać Pana uczucie bycia samemu z tymi problemami. Brak pracy, szczególnie w sytuacji nagłej ciężkiej choroby jest zrozumiale trudny. Myślenie o tym jako o porażce z pewnością może obniżać jeszcze mocniej Pana nastrój i sprawiać, że myśli Pan o sobie negatywnie. W terapii poznawczo-behawioralnej przyglądamy się m.in. myślom jakich doświadczamy, patrzymy jak na nas wpływają, na nasze emocje i zachowanie i pracujemy nad takimi zmianami, żeby myślenie było bardziej pomocne (nie zakładamy różowych okularów! ale odwołujemy się do dowodów i rzeczywistości, formułujemy myśli które nie będą pogłębiały naszych trudności) albo tak zmieniamy zachowanie aby radzić sobie skutecznie z trudnościami. Brak pracy jest dla Pana zrozumiale trudny, jednocześnie nie oznacza to zupełnej porażki ani nie musi nic mówić o Panu jako o człowieku. Żadne cierpienie nie jest zbyt małe aby o nim porozmawiać. Jeśli potrzebuje Pan wsparcia, zachęcam do skontaktowania się ze specjalistą. Powodzenia!

 

11 miesięcy temu
Joanna Łucka

Joanna Łucka

Dzień dobry, 

bardzo przykro mi z powodu eskalacji trudności w Pana życiu. Zarówno utrata pracy, jak i diagnoza to duże zmiany, a kiedy idą w parze mogą zdawać się trudnościami nie do przeskoczenia. Pana odczucia są zatem zrozumiałe. 
Lecz nie warto na nich poprzestawać. 

Bardzo ważne jest, aby skorzystał Pan z pomocy psychologicznej lub psychoterapeutycznej. Myślę, że ze względu m.in. na chorobę onkologiczną wskazana będzie konsultacja psychiatryczna. Może Pan o niej porozmawiać z lekarzem prowadzącym, być może uda się ją zapewnić w ramach oddziału lub otrzyma Pan cenne rekomendacje dotyczące specjalistów w Pana okolicy (lub umówić się online). 

Przechodzi Pan obecnie przez kryzys. Niestety wiąże się to z szeregiem trudnych emocji i przemyśleń. Pojawia się uczucie żałoby po utracie (stanowiska pracy, zdrowia), frustracja, lęk przed najbliższą przyszłością. Ale także nadzieja, choć może bywać trudno zauważalna w natłoku innych przykrych odczuć. 
W psychologii wiemy już, że kryzysy niosą ze sobą wielki potencjał rozwojowy. Oznacza to, że zależenie od sposobu poradzenia sobie z nimi, możemy doświadczyć wzrostu satysfakcji z życia, relacji, pasji, wykonywania obowiązków. Zatem kryzysy mogą być formą szansy, lecz głównie wtedy, kiedy doświadczymy wystarczającego wsparcia społecznego, specjalistycznego i nadziei. 

Dlatego zdecydowanie zachęcam Pana do rozmowy z żoną o swoich rozterkach i przeżyciach, ale także i przede wszystkim do skorzystania ze specjalistycznej pomocy psychologicznej oraz psychiatrycznej. Wyobrażam sobie, że gdyby Pana żona znalazła się w podobnej sytuacji chciałby Pan być dla niej wsparciem, nawet jeśli przejmowałby się Pan trudną sytuacją rodzinną i życiową, w jakiej się Państwo znaleźli. 

Proszę pamiętać, że diagnoza to wpływ na cały system rodzinny. Skorzystanie z pomocy specjalistów na różnych szczeblach jest wsparciem wszystkich członków rodziny. Z pewnością Państwa 7-letni syn dostrzega zmiany i obawy, nawet jeśli nie nazwali ich Państwo wprost. Dlatego w tej sytuacji zalecałabym niekoniecznie chronienie syna, co wyposażenie go w kompetencje do poradzenia sobie z sytuacją
Tu pozwolę sobie dodać, że ważnym byłoby zapewnienie wsparcia dla syna w szkole od września - poinformowanie o Państwa obecnej sytuacji psychologa/pedagoga w szkole oraz wychowawcy. Pracując w placówce oświatowej dowiedziałam się jak istotne jest adekwatne wsparcie dziecka i przede wszystkim świadomość, z czym obecnie mierzy się nie tylko w szkole, ale także poza nią. 

Podczas spotkania z psychologiem mógłby Pan ustalić także na nowo swoje potrzeby i priorytety w sytuacji jednoczesnej walki z chorobą i stanięcia przed wyzwaniem zmiany miejsca pracy. Wsparcie w tej sytuacji byłoby nieocenione. 

Na konsultację psychologiczną/psychoterapeutyczną może może umówić się Pan prywatnie także online (np. poprzez ten portal) lub na NFZ poprzez te strony: 
https://pacjent.gov.pl/artykul/psychoterapia

https://czp.org.pl/mapa/

https://swiatprzychodni.pl/specjalnosci/psycholog/

 

Życzę Panu rychłego powrotu do zdrowia, wszystkiego dobrego!
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka 
psycholożka 

11 miesięcy temu
Katarzyna Waszak

Katarzyna Waszak

Dzień dobry!

Pana nastrój jest jak najbardziej zrozumiały. Doświadczył Pan nagle dwóch strat - pracy oraz utraty zdrowia. To bardzo trudny czas żałoby, któremu mogą towarzyszyć różne emocje. W obliczu choroby nowotworowej ważne jest wsparcie emocjonalne, gdyż jest to stresogenna sytuacja. Zachęcam jednak do rozmów z żoną, gdyż tego Pan potrzebuje. Budowanie bliskości relacyjnej nie ogranicza się tylko do momentów radości, ale także do wzajemnego dźwigania się w kryzysach. Konieczne jest zadbanie o dobrostan psychiczny, gdyż wpływa to na funkcjonowanie układu odpornościowego i dodaje więcej siły do stawiania czoła trudnościom.

Zachęcam do potraktowania utraty pracy jako faktu, a nie porażki. To już Pana interpretacja, przekonanie. Oczywiście jest to duża zmiana dotycząca ważnej sfery życia. Jednak fakt warto przyjąć i w miarę możliwości rozejrzeć się za nową posadą. Proszę przyjrzeć się trudnym sytuacjom w Pana życiu i sposobom radzenia sobie. Pewnie znajdzie Pan takie perełki. Dzięki jakim zasobom poradził Pan sobie, czy mógłby je wykorzystać obecnie? 

Zachęcam także do skorzystania z psychoterapii, czy wsparcia psychoonkologa. Życzę Panu przede wszystkim zdrowia

Katarzyna Waszak - psychoterapeuta

11 miesięcy temu
Anna Gwoździewicz

Anna Gwoździewicz

Witam,
przede wszystkim, chciałabym Ci powiedzieć, że Twoje uczucia są całkowicie zrozumiałe i normalne w sytuacji, której aktualnie doświadczasz. Połączenie utraty pracy i diagnozy nowotworu to ogromny cios. Zagubienie, niepokój i poczucie, że nigdzie nie pasujesz, są naturalną reakcją na te trudne okoliczności. 

Piszesz, że nie masz z kim o tym pogadać. W szpitalu na pewno dostępny jest psycholog dla pacjentów onkologicznych. W wielu placówkach jest możliwość skorzystania z bezpłatnej konsultacji z psychologiem-psychoonkologiem nawet po wyjściu ze szpitala. Specjalista pomoże Ci w radzeniu sobie z emocjami, lękami i myślami o braku przynależności. Chciałabym Ci także zaproponować rozważenie udziału w terapii Simontona. Jest to forma terapii wspierającej, opracowana przez dr. Carla Simontona, skierowana do osób zmagających się z chorobami nowotworowymi. Terapia ta łączy elementy psychologii, medycyny i technik relaksacyjnych, aby wspierać pacjentów w walce z chorobą, poprawiać jakość życia i wzmacniać ich zdrowie psychiczne. Możesz zapytać swojego lekarza prowadzącego lub psychologa w szpitalu o możliwość skierowania do specjalisty od terapii Simontona. Możesz też sam wyszukać online ośrodki lub terapeutów specjalizujących się w tej terapii w Twojej okolicy lub online. Spotkania odbywają się indywidualnie lub w grupach wsparcia. 

Rozumiem, że chcesz chronić swoją żonę przed dodatkowymi stresem – jest to naturalne pragnienie, aby oszczędzić bliskim cierpienia. Jednak nie rozmawiając z nią o swoich uczuciach, możesz osiągnąć odwrotny skutek. Żona prawdopodobnie już teraz domyśla się, że coś jest nie tak, a z pewnością pragnie być dla Ciebie wsparciem. Rozmawiając z nią, dajesz jej możliwość bycia częścią Twojego procesu radzenia sobie z trudnościami. Zaś brak otwartości może prowadzić do nieporozumień i poczucia izolacji po obu stronach (co już przecież odczuwasz). Otwarcie się na szczere rozmowy może przynieść Wam obojgu ulgę i wzmocnić Waszą więź. Dzieląc się swoimi uczuciami, możesz pomóc żonie zrozumieć, przez co przechodzisz, co zmniejszy jej lęki i obawy. Wiedza o tym, co się dzieje, jest często mniej przerażająca niż domysły. Żona, mając pełniejszy obraz sytuacji, będzie mogła lepiej zrozumieć Twoje potrzeby i wspierać Cię w odpowiedni sposób. Możesz zacząć rozmowę, np. tak: „Czuję się zagubiony i zmartwiony po utracie pracy i diagnozie. Mam wrażenie, że nigdzie nie pasuję i chciałem się tym z Tobą podzielić. Jest mi ciężko, bo nie chcę Cię obciążać, ale myślę, że wspólna rozmowa może nam przynieść ulgę.” 

Jeśli chodzi o Twojego syna, on prawdopodobnie także z pewnością wyczuwa, że coś się dzieje, nawet jeśli nie jest informowany o szczegółach. Brak otwartej komunikacji może prowadzić do wzrostu lęku i niepokoju, ponieważ syn może wyobrażać sobie najgorsze scenariusze. Dzieci w tym wieku mają zdolność do zrozumienia podstawowych informacji o zdrowiu i zmianach w życiu rodzinnym, chociaż ich sposób postrzegania i radzenia sobie z tymi informacjami może się różnić. Warto spróbować wyjaśnić mu prostymi słowami, co dzieje się w Waszej rodzinie, np.: „Tata jest teraz chory i musi odpoczywać, ale lekarze robią wszystko, żeby mu pomóc. Tata czasami czuje się zmęczony i smutny, ale mamy lekarzy, którzy się mną opiekują i razem damy radę. Jeśli kiedykolwiek będziesz się martwił lub będziesz smutny, zawsze możesz mi o tym powiedzieć. Jesteśmy tu, żeby sobie nawzajem pomagać.”. Polecam Ci też niedługą bajkę dla dzieci poruszającą tematykę choroby rodzica: https://ksiegarnia.difin.pl/upl/fragment-jak-rozmawiac-z-dziecmi.pdf . To tylko przykład jednej, więcej możesz odnaleźć w książce „Jak rozmawiać z dziećmi o chorobie, cierpieniu, i śmierci. Opowiadania i bajki” Małgorzaty Fopka-Kowalczyk (cena ok. 33 zł). 

Gdy dziecko dowie się prawdy w późniejszym czasie, może poczuć się zdradzone i oszukane, co może prowadzić do problemów z zaufaniem wobec rodziców. Ukrywanie problemów może też prowadzić do trudności emocjonalnych, takich jak stres, smutek czy frustracja. Dziecko może mieć trudności z wyrażaniem swoich uczuć, ponieważ nie ma wzorców, jak to robić w trudnych sytuacjach. Mogą pojawić się problemy z zachowaniem i trudności w relacjach z rówieśnikami. Dziecko może zacząć czuć się odpowiedzialne za problemy w rodzinie. Dlatego tak ważne jest, aby otwarcie rozmawiać z dzieckiem o trudnych sytuacjach, takich jak choroba w rodzinie. Dostarczanie dziecku odpowiednich informacji w sposób dostosowany do jego wieku i poziomu zrozumienia może pomóc mu czuć się bezpiecznie.

W obecnej chwili najważniejsze jest, abyś skupił się na swoim zdrowiu. Pozwól sobie na pełne przejście przez proces leczenia bez dodatkowego stresu związanego z poszukiwaniem pracy. Regeneracja fizyczna i psychiczna wymaga czasu. Po zakończeniu leczenia, zrób bilans swoich możliwości i umiejętności. Przemyśl, co chciałbyś robić, co Cię pasjonuje i jakie masz mocne strony. Może to być dobry moment na rozważenie nowych ścieżek kariery. Kiedy poczujesz się gotowy, zaktualizuj swoje CV i być może także profil na portalach zawodowych. Pomyśl o kursach lub szkoleniach, które mogą poprawić Twoje kwalifikacje i pomóc w znalezieniu nowej pracy.

Pamiętaj, że nie jesteś w tym sam – wiele osób w podobnych sytuacjach doświadcza podobnych emocji. Ważne jest, abyś wiedział, że jest dla Ciebie dostępne wsparcie i że warto z niego skorzystać. Poszukiwanie wsparcia jest oznaką siły, a nie słabości! :) 

Pozdrawiam serdecznie, życząc dużo zdrowia i sił,
psycholog Anna Gwoździewicz 

 

11 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Minął już prawie rok, odkąd straciłam pracę.
Minął już prawie rok, odkąd straciłam pracę. Sama zrezygnowałam po konflikcie z pracownikami. Była to moja wymarzona praca, ale nie mogłam tam zostać - uniosłam się honorem. Mam trójkę dzieci, z których najstarszy syn ma 10 lat, mąż dobrze zarabia, właściwie mogłabym nie pracować. Ale dręczy mnie lęk o przyszłość. Nie pracuję, nie mogę sama zapewnić sobie przyszłości, a co jeśli męża kiedyś zabraknie, z czego utrzymam dzieci. Ciągle dręczą mnie myśli, które odbierają mi spokój. Do tego doszło jeszcze przekonanie wyniesione z pracy, że niczego nie potrafię i do niczego się nie nadaje. Czy takich osób, które zajmują się domem, zamiast pracować, jest więcej? Czy one też żyją w takim lęku? Ciągle o tym myślę, trudno zasypiam, Niechętnie wychodzę z domu. Całe życie borykam się z niepotrzebnymi myślami. Jest mi ciężko. Mąż w ogóle nie chce ze mną o tym rozmawiać.
Mam 21 lat, dwukrotnie chorowałem na nowotwór. Kompletnie mnie to zniszczyło psychicznie.
Mam 21 lat, dwukrotnie chorowałem na nowotwór. Kompletnie mnie to zniszczyło psychicznie. Jestem w kropce. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Nic nie sprawia mi radości. Mam dobrą pracę i dobre wyniki na uczelni, ale nie sprawia mi to radości. Bardzo pragnę bliskości drugiej osoby, lecz nigdy jej nie zaznałem. Nigdy nie miałem dziewczyny i nie widzę szans na zmianę tego stanu w przyszłości. Czuję się przez to bezwartościowy, niegodny bycia kochanym. Nie chcę dłużej żyć w samotności, ale nie jestem w stanie zainteresować sobą drugiej osoby. Codziennie żałuję, że nie umarłem na te nowotwory. Oszczędziłoby mi to tego całego cierpienia i samotności. Proszę o jakąkolwiek poradę.
Rodzina wytyka mi brak związku, ze względu na wiek. Miałam problemy zdrowotne, w pracy, w relacjach. Czuję się źle.
W życiu mi nie wyszło. Tak się potoczyło, że nawet mimo wysiłku miałam pecha do ludzi i w pracach. Nie załamuje się, nie mam depresji, ale m.in. problemy zdrowotne spowodowały, że nie mogłam pracować intensywniej, dorobić się własnego mieszkania czy rozbudować sieć znajomych. Byłam ograniczona i to też wpłynęło na obecny brak męża, chłopaka. Czuję się wystarczająco źle, chociaż mam dużo optymizmu i cieszę się małymi rzeczami. Niestety rodzina dociska mnie, wytykają palcami "znajdź sobie kogos". W wieku 40 lat to nie takie proste... Czy poza portalami randkowymi można gdzieś poznać mężczyznę sensownego? Czy można gdzieś w tym wieku zaprzyjaźnić się jeszcze z kimś? Jest mi źle.
Po stracie mamy i pracy nie potrafię funkcjonować. Moje definicje przestały istnieć i nie wiem, gdzie i kim tak naprawdę jestem.
Chciałam w życiu tylko coś znaczyć! Mam ponad 30 lat, męża i 4 letnie dziecko. Ciążę spędziłam na l4, po urodzeniu dziecka rozwiązano ze mną umowę o pracę, więc nie pracuję w zasadzie od prawie 5 lat. Miałam pracę którą uwielbiałam, która pomogła przetrwać mi najgorszy czas w życiu (poważna choroba i śmierć mamy), niestety firmę zamknięto, ludzi zwolniono ( to było jeszcze przed ciążą). Obecnie otrzymałam diagnozę depresji, fobii społecznej i problemów z zaaklimatyzowaniem się w sytuacji dla mnie trudnych. Czuję, że nic w życiu nie znaczę, czuję jakbym przegrała własne życie. Nie potrafię znaleźć pracy, bo wiem (z góry zakładam), że sobie z niczym nie poradzę. WIEM, że będę wytykana palcami przez pracowników, mam wrażenie, że odniosę porażkę już w pierwszej godzinie. Mam takie poczucie, że wraz z mamy śmiercią, a potem stratą pracy straciłam wszystko co mnie definiowało. Mama była jedyną osobą, która we mnie bezgranicznie wierzyła, która mnie doceniała, która mnie wspierała nawet wtedy, kiedy inni stawiali na mnie krzyżyk! ( a stawiali wszyscy, od nauczycieli przez koleżanki po rodzinę). W pracy wypracowałam sobie pozycję, może nie kierownika, ale pracownika, do którego po pomoc i poradę przychodzili wieloletni pracownicy, do której prezes osobiście przychodził i zlecał zadania, które wymagały bardzo dużego zaangażowania, dokładności i umiejętności. Dziś... jedyne co potrafię to posprzątać i ugotować obiad! Tak bardzo chciałabym coś znowu znaczyć! Zaimponować sobie samej, a boję się podjąć pracę, bo przecież jestem nikim!!
Traumatyczne dzieciństwo i bardzo trudna dorosłość. Nie umiem znaleźć pracy, choruję.
Dzień dobry. Może opowiem od początku . Dzieciństwa nie miałam wcale . Od ojca bicie i złe traktowanie , matka nie umiała go wygonić z domu . Mając 12 lat podjęłam próbę s i marzyłam o śmierci . Nie było na jedzenie , w klasie dokuczali, bo bieda , a o wycieczkach klasowych czy zielonej szkole mogłam zapomnieć . Ojciec pił i bił za to, że żyje i powtarzał, że jestem zerem. Życie dorosłe także pokazało swoje złe oblicze . Pracowałam u pracodawcy, gdzie płacił grosze, a sam się bogacił ( dziś jest bankrutem ) , nie mogę znaleźć normalne pracy i mam dosyć już żebrania o pracę . Dorobiłam się także nadciśnienia tętniczego oraz Chad. Mam 35 lat. Jestem po próbach s i po 6 razie przestałam to liczyć już nawet . Renty także nie chcą przyznać, dlatego, że pracodawca nie płacił do ZUS na mnie składek, a byłam zarejestrowana przez niego do ZUS do ubezpieczenia . Nie stać mnie nawet na leki tak naprawdę, a co chwilę coś nowego i drogiego mi wciskają . Już mam dosyć takiej tułaczki i żebrania o pracę, bo nikt mnie nie chce .. może mam kompetencje, ale mój wygląd zdecydowanie odstrasza, mimo że nie mam nigdzie tatuażu ani kolczyków . Od 12 roku życia modlę się o śmierć .. mam nadzieję, że w końcu moje modlitwy zostaną wysłuchane . Boje się kogokolwiek prosić o pomoc, bo wiem jak to będzie wyglądać . Zamiast pomocy czy cokolwiek to naślą mops czy policję i tyle z tego będzie, a to nie tędy droga . Więc wolę odpuścić ..
Partner prawdopodobnie zmaga się z wypaleniem zawodowym, co wpłynęło na nasz związek i bliskość.
Witam, Przepraszam, że zwracam się z tak błahą sprawą. Dla wprowadzenia- mam 22 lata i jest to mój pierwszy związek, trwa około 8 miesięcy. Od ponad dwóch miesięcy mój chłopak zmaga się z poważnym wypaleniem zawodowym (taka jest moja teoria, pracuje od 8 do 23 czasami, praktycznie nie ma czasu wolnego, a jak ma to nie wykorzystuje go dla siebie) które oczywiście trwało dużo dłużej, ale od 2 miesięcy osiągnęło poważny poziom. Już dwa tygodnie temu powiedział, że czuje dystans do innych ludzi (im ktoś bliższy tym większy) i jest wypruty z emocji. W ciągu ostatnich dwóch tygodni sprawa się pogorszyła i nie było z nim prawie kontaktu. Przy ostatnim spotkaniu powiedział, że nie czuje do mnie tego elementu romantycznego (widzi mnie jako osobę na możliwy obiekt matrymonialny i tęskni za mną, ale jako za osobą, nie dziewczyną). Powiedział, że przy spotkaniu trzy tygodnie temu to uczucie wróciło, ale następnego dnia zniknęło i czuł się dwa razy gorzej niż zazwyczaj. Czy jest możliwe, że to uczucie wróci wraz z leczeniem wypalenia zawodowego? Czy w ogóle jest możliwość, że brak zainteresowania romantycznego jest spowodowane wypaleniem zawodowym. Czy jest jakiś sposób by mu w tym pomóc, jeśli on tej pomocy nie chce i uważa, że nikogo nie potrzebuje? (Planuje on sięgnąć po pomóc specjalisty i iść do psychoterapeuty). Jak sama mam sobie z tym poradzić? Czy są jakieś sposoby nie myśleć o tej sprawie? Próbowałam relaksacji Jacobsona, ale jedyne co to sprawiła, że byłam senna. (Jestem osobą empatyczną i przejmującą się, jestem również pod opieką psychoterapeuty i psychiatry ze względu na zaburzenia lekowo-depresyjne i cechy osobowości występujące w osobowości z pogranicza i wszystkich zaburzeń osobowości z wiązki C z DSM V - mam te cechy, ale nie jest ich aż tyle, by klasyfikowały się do zdiagnozowania zaburzenia). Z góry dziękuję za odpowiedź i przepraszam za zwracanie się z tak blachą sprawą.
Czy ze mną jest jakiś problem, czy nie nadaję się do pracy?
Czy ze mną jest jakiś problem, czy nie nadaję się do pracy? Poniżej przedstawiam moją historię. Mam 21 lat, a pracę zmieniałam już 4 razy. W żadnej pracy nie mogę się odnaleźć lub po prostu do żadnej pracy się nie nadaję. Moja pierwsza praca była od razu po technikum. W maju tamtego roku napisałam wszystkie matury, a w czerwcu już zaczęłam pracować jako grafik komputerowy. Początkowo było super, czułam ogromne spełnienie zawodowe. W międzyczasie rozpoczęłam studia na kierunku inżynierskim na politechnice. Niestety po upłynięciu okresu próbnego zaczęły się problemy z pracodawcą, mobbing, a nawet seksizm. Byłam gorzej traktowana ze względu na to, że jestem kobietą 😞 Przychodzilam do do domu, wyładowywałam swoje negatywne emocje na rodzinie. W pracy nieraz dochodziło do sytuacji, że płakałam do godziny w łazience i nie mogłam się uspokoić. Ciągnęło się to od października aż do grudnia, kiedy to podjęłam decyzję, że już dłużej tego nie wytrzymam. Zwolniłam się… Ale miałam już znalezioną kolejną pracę w tym samym zawodzie, więc nie miałam żadnej przerwy między jedną pracą, a drugą. W tej drugiej pracy było lepiej pod względem ludzi, szefostwa, ponieważ nie było mobbingu. Owszem, zdarzały się sytuacje, że pracodawca zwrócił mi uwagę za błędy, lecz było to słuszne. Znacznie odpoczęłam psychicznie, lecz pomimo zapewnień, praca ta miała mało wspólnego z grafiką, mimo iż na umowie miałam wpisane grafika komputerowego. Tutaj już mniej sobie radziłam niż w poprzedniej, ponieważ miałam wrażenie, że nie ma w niej celu, do którego muszę dążyć. Moje zadania były różne, od pracy na produkcji, w biurze, w sprzedaży, aż po sprzątanie hali. Nie umiałam się w tym odnaleźć, ponieważ środowisko było bardzo niezorganizowane i w wielu przypadkach musiałam symulować pracę, bo wszystkie zadania na dany dzień kończyłam po ok. 2 godzinach. Pracodawca nie był zadowolony i nie przedłużył mi umowy. Stąd musiałam zacząć szukać innej. Znalazłam ją stosunkowo szybko. Był to pracownik biurowy/wsparcie działu sprzedaży. Pierwszy raz pracowałam na umowie zlecenie na pełen etat. Niestety za mniej niż najniższą krajową. Mimo wszystko byłam zdesperowana i zgodziłam się na taką stawkę. Również w tamtej prac był brak organizacji, robienie masy rzeczy na raz, multum obowiązków, które wykraczały poza moje kwalifikacje. Zajmowałam się archiwizacją dokumentów, robieniem wycen dla handlowców, sprawami ogólnoadministracyjnymi, ale także dowożeniem materiałów z produkcji do klienta. Brakowało mi na wszystko czasu i niestety zdarzało mi się robić dużo błędów, jak np. źle przepisać dane w fakturze zakupu. W tym przypadku również pracodawca nie był zadowolony z efektów mojej pracy i zwolnił mnie z dnia na dzień w połowie lipca. Kolejnej pracy szukałam do połowy sierpnia. Znalazłam ją w całkowicie innej branży jako spedytor międzynarodowy. Cieszyłam się, że jest to coś bardziej zbliżonego do mojego kierunku studiów. Niestety okazało się, że firma jest pośrednikiem, dlatego moim zadaniem było pozyskiwanie klientów oraz kontakt z przewoźnikami. Początkowo również wydawała mi się super. Z czasem jednak stała się ona monotonna i żmudna, godziny zaczęły mi się bardzo dłużyć i mam coraz mniej satysfakcji z tej pracy. Niestety nie daję rady wyrabiać normy sprzedażowej, która wynosi 2500 euro marży miesięcznie, dlatego też już muszę myśleć nad zmianą. Od kilku miesięcy naprawdę zatruwa mi to życie, budzę się w nocy i nieustannie myślę nad całą tą sytuacją do rana. Teraz jeszcze doszedł to tego lęk, że w ogóle nic nie znajdę. Myślę nad terapią czy konsultacjami z psychologiem lub psychoterapeutą, ale niestety nie mam na to pieniędzy. Oszczędności, które udało mi się wypracować chcę zostawić na życie i na opłacenie studiów 😕
Praca na oddziale psychiatrycznym - wypalenie zawodowe, przeciążyło mnie to.
Dzień dobry. Pracuję od roku na oddziale psychiatrii. Poszłam do tej pracy ze względu na swoje doświadczenia z dzieciństwa i chęć wsparcia dzieciaków w budowaniu pewności siebie i nie poddawaniu się. Jestem osobą wysoką wrażliwą. Niestety to, czego doświadczam w pracy, przerosło mnie. Na co dzień rozmawiam z dziećmi, znam ich ból i powody, dla których postanowiły zrobić sobie krzywdę. Byłam u lekarza, dostałam leki przeciwlękowe i wróciłam do pracy. Choć myślałam, że sobie radzę to widzę, że ta praca już nie jest dla mnie. Już mam dość rozmów z dziećmi, już mam dość ich wspierania, nie potrafię słuchać, dlaczego trafili do szpitala i z czym się mierzą, nie chcę patrzeć na pocięte ręce, jestem bardzo zmęczona patrzeniem, słuchaniem, współodczuwaniem tego. Są dzieci, które są mi bardzo wdzięczne za to, co dla nich zrobiłam, że wysłuchałam je i po prostu byłam. Psycholog mi powiedziała, że wszystko co odczuwam sumuje się w wypaleniu zawodowym. Jestem tak zmęczona, że najchętniej uciekłabym i już więcej do pracy w zawodzie nie wracała, tylko nie wiem za co żyć. I tym samym nie stać mnie na jakiekolwiek wizyty prywatnie... A praca ta daje mi pieniądze na życie... Mam od pewnego czasu takie zawieszenia, że siedzę gdzieś na mieście, w ciszy wpatrzona w dal i nie mam siły ani ochoty na nic więcej. Jak uda mi się mieć dłuższy urlop, np. tydzień, to udaje mi się zapomnieć o wszystkim, zrobić coś dla siebie, pójść na spacer i się uśmiechnąć nawet, czuję się wtedy dobrze. Ale po chwili wraca szara rzeczywistość i znów nie jest kolorowo. Nie uważam, że powinnam iść na terapię z racji swojej przeszłości, bo wybaczyłam osobom, które mnie skrzywdziły i to już jest za mną. Naprawdę jest dobrze i było, dopóki moja wysoka wrażliwość nie pokazała się w tej pracy. Myślę nad zmianą zawodu. Zanim jednak to zrobię, muszę skończyć kursy/studia - to długa droga. Czy do tej pory (około rok może półtora) bezpiecznie jest zostać w tej pracy? Czy lepiej iść na L4? Rozważam też po prostu odejście z tej pracy. Nie mam planu B, jeśli odejdę. Nie mam innej pracy ani fachu w ręku. Ale czuję, że nie potrafię już pracować w obecnym zawodzie. I czuję, że z każdym dniem pracy mam dość ludzi i hałasu wokół. Nie mam siły na spotkania ze znajomymi, bo czuję, że nie mam kiedy odpocząć, a i tak nawet jak jestem sama ze sobą, to nie da się odpocząć. Co do wsparcia, to mam 2 przyjaciółki w innym mieście i tyle, albo aż tyle. I myślę, by do ich miasta się przeprowadzić. Tutaj złożyć wypowiedzenie w pracy. Przenieść się do miasta, gdzie mam przyjaciółki i możliwość spotkań w realu niż jak do tej pory na odległość i zacząć wszystko od nowa, od zwykłej pracy na recepcji choćby i szkolenia w nowym zawodzie grafika. Dziękuję za wysłuchanie i pomoc. Potrzebowałam to komuś napisać.
Utrata pracy i kryzys - kim w ogóle jestem?

Straciłam pracę, która była jakąś częścią mnie. Zadaję sobie pytanie, kim naprawdę jestem, skoro to, co definiowało mnie przez lata, nagle zniknęło. Boli mnie codzienność, wydaje się bezsensowna..