Left ArrowWstecz

Mąż po 20 latach małżeństwa stwierdził, że nie chce ze mną być...

Dzień dobry Po prawie 20 latach mąż oświadczył mi że nie chce już ze mną być. Nie chce podjąć próby ratowania małżeństwa - chce być sam. Nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć, zrozumieć że z dnia na dzień można chcieć zakończyć to co nas łączyło. Jasne jak każde małżeństwo mieliśmy swoje lepsze i gorsze chwile - ale jeszcze dwa miesiące temu byliśmy na rodzinnych wakacjach i było wszystko ok.
User Forum

Porzucona

6 miesięcy temu
Katarzyna Kordasińska

Katarzyna Kordasińska

Dzień dobry.
Widzę, że przeżywa Pani wyjątkowo trudny czas. Ma Pani pełne prawo, aby czuć smutek, bezradność, złość czy mieszaninę wszystkich emocji. Nie jest to sytuacja, na którą jesteśmy w stanie się przygotować czy szybko dostosować, więc proszę dać sobie dużo czasu i wyrozumiałości dla siebie i swoich emocji. Aktualnie przechodzi Pani żałobę po wieloletnim związku małżeńskim. Żałoba jest naturalną reakcją organizmu, nie tylko w sytuacjach śmierci, ale również w sytuacji utraty kogoś bliskiego lub czegoś, co było dla nas ważne. Żałoba dzieli się na etapy:
1. Szok, zaprzeczenie, złość
2. Chaos i dezorganizacja
3. Okres smutku i osamotnienia 
4. Reorganizacja nowej rzeczywistości 
5. Akceptacja obecnej sytuacji

Proszę być dla siebie wyrozumiałą i dać sobie czas i przestrzeń na przeżycie żałoby. Nie ma zasady, jak długo będzie trwać, ale sama świadomość tego, że jest to proces, może pozwolić Pani lepiej poczuć się w nowej sytuacji. 

Pozdrawiam serdecznie
Katarzyna Kordasińska

6 miesięcy temu
Katarzyna Aleksandrzak

Katarzyna Aleksandrzak

Dzień dobry. 

Bardzo mi przykro, że musi Pani zmagać się z tak trudną sytuacją. To, co Pani opisuje, jest doświadczeniem, które może przynieść ogromny ból, poczucie zagubienia i dezorientację. Szczególnie trudno zrozumieć, jak ktoś, z kim dzieliło się życie przez prawie 20 lat, nagle decyduje się odejść, nie dając nawet szansy na rozmowę o ratowaniu małżeństwa. W takich momentach naturalne jest, że pojawia się cały szereg emocji – od szoku, przez złość, smutek, po poczucie bezsilności.

To, co Pani czuje, może wynikać z nagłości tej decyzji. Kiedy ktoś bliski podejmuje tak drastyczny krok bez wcześniejszych sygnałów, że coś jest nie tak, możemy mieć trudność z przyswojeniem tego faktu i zrozumieniem, jak do tego doszło. Choć w każdym małżeństwie zdarzają się wzloty i upadki, wspólne momenty, takie jak wakacje, mogą tworzyć wrażenie, że wszystko jest w porządku. Kiedy mąż nagle oświadcza, że chce zakończyć związek, bez próby rozmowy czy pracy nad tym, co mogło nie działać, zostawia to ogromny ciężar niepewności i niewiedzy. Może Pani czuć się zdezorientowana, bo brak jest odpowiedzi na wiele pytań, które zapewne pojawiają się w Pani głowie.

W tej sytuacji kluczowe jest, aby dała sobie Pani prawo do przeżywania tych trudnych emocji i do zadbania o siebie. To, co Pani teraz odczuwa, jest zrozumiałe i naturalne w obliczu tak nagłej zmiany. Może być pomocne, aby porozmawiać z kimś bliskim, komu Pani ufa, i podzielić się swoimi uczuciami. Jeśli znajdzie Pani przestrzeń na wyrażenie swojego bólu, będzie łatwiej zrozumieć, co dalej. Warto również rozważyć rozmowę z terapeutą, który pomoże przejść przez ten trudny okres. Może Pani zyskać wsparcie w przetworzeniu tej sytuacji i odnalezieniu się w nowej rzeczywistości, nawet jeśli teraz wydaje się to być bardzo odległe.

Próba zrozumienia decyzji męża i radzenie sobie z emocjami, które się z nią wiążą, będzie wymagać czasu. Niezależnie od tego, jak bardzo Pani się starała utrzymać małżeństwo i jak wiele wysiłku włożyła w ten związek, decyzja drugiej osoby nie jest odzwierciedleniem Pani wartości ani tego, ile Pani znaczy jako partnerka i człowiek. Proszę starać się być dla siebie łagodna i dawać sobie czas na oswojenie się z tą sytuacją, nawet jeśli teraz wydaje się to trudne do zaakceptowania. Zasługuje Pani na wsparcie, zrozumienie i możliwość wyrażenia wszystkich emocji, które się teraz pojawiają.

 

Łącze pozdrowienia. 

Katarzyna Aleksandrzak

Psycholog, Psychoterapeuta

6 miesięcy temu
Monika Marszałek

Monika Marszałek

Dzień dobry,

Bardzo mi przykro słyszeć, przez co Pani przechodzi. Zrozumienie decyzji męża oraz nagła zmiana w tak długim związku mogą być dla Pani bolesne, przytłaczające i destabilizujące. To całkowicie zrozumiałe.

Każde małżeństwo przechodzi przez lepsze i gorsze chwile, ale nagłe zakończenie relacji po tak długim czasie rodzi wiele pytań i emocji. Warto dać sobie czas na przetworzenie tych uczuć oraz zastanowienie się, co ta sytuacja oznacza dla Pani. Jeśli czuje Pani, że to zbyt wiele, aby rozmawiać z kimś na ten temat, może spróbować zapisywać swoje myśli, odczucia oraz pytania — wszystko po to, by lepiej zrozumieć, co aktualnie dzieje się w Pani życiu, zarówno tak fizycznie, formalnie, jak i emocjonalnie.

Rozwód, według badań, jest jedną z najbardziej stresujących sytuacji w naszym życiu i stanowi kryzys, który zaburza nasze dotychczasowe funkcjonowanie. Warto mieć to na uwadze i zadbać o siebie w taki sposób, aby mogła Pani przez tę sytuację przejść (czy jest Pani bezpieczna i czuje się komfortowo w miejscu zamieszkania, czy jest ktoś kto mógłby Pani udzielić naturalnego wsparcia), a nawet wiele się nauczyć.

Proszę pamiętać, że to, co teraz Pani czuje, jest normalne i nie jest Pani sama w tym procesie.

 

Życzę dużo siły, 

Monika Marszałek, 

psycholog, coach kryzysowy

6 miesięcy temu
Irena Kalużna-Stasik

Irena Kalużna-Stasik

Dzień dobry,

Dziękuję za podzielenie się swoją trudną sytuacją. Bardzo Pani współczuję. Może pani odczuwać trudne emocje związane z porzuceniem i osamotnieniem, gdyż to był 20 letni związek. Mogą też pojawić się objawy straty i żałoby, gdzie często je doświadczamy, kiedy odchodzi od nas nasza bliska osoba. Wtedy może też Pani przestać sobie radzić z trudnymi emocjami i być w kryzysie sytuacyjnym. Zachęcam nie zostawać z tym sama i udać się po specjalistyczną pomoc aby porozmawiać i móc zaopiekować się sobą aby zacząć wychodzić z kryzysu małymi krokami. Jest to stan bardzo niebezpieczny dla naszego organizmu i może zagrażać naszemu zdrowiu. 

Może Pani się udać w swoim mieście po pomoc do najbliższego Centrum Zdrowia Psychicznego lub Ośrodka Interwencji Kryzysowej, gdzie powinni Panią zaopiekować się od ręki. 

Życzę siły aby móc zaopiekować się sobą, gdyż tylko Pani odpowiada za siebie i swoje zdrowie.

Irena Kalużna-Stasik - psycholog, interwentka kryzysowa

6 miesięcy temu
Karolina Bobrowska

Karolina Bobrowska

Dzień dobry,

Bardzo mi przykro z powodu Pani straty. To naturalne, że dana sytuacja jest dla Pani trudna i niezrozumiała, to bolesne doświadczenie. Decyzja męża o zakończeniu małżeństwa po tak długim czasie, może być ogromnym szokiem i wywoływać uczucie dezorientacji, smutku, poczucia straty. Kryzys wywołuje silne emocje, a zrozumienie, dlaczego coś takiego się wydarzyło, bywa trudne, zwłaszcza gdy jeszcze niedawno wszystko wydawało się być w porządku.

W takich chwilach kluczowe jest, aby Pani nie była sama z tym bólem. Warto szukać wsparcia u bliskich – rodziny czy przyjaciół, którzy mogą pomóc przetrwać ten trudny czas. Pomocne jest również skorzystanie z pomocy profesjonalnej - kogoś kto pomoże Pani przejść przez ten kryzys i zrozumieć swoje emocje oraz procesy, które w tej chwili się dzieją. W sytuacjach kryzysowych ważne jest, aby dać sobie czas na przepracowanie bólu i podjęcie kroków w kierunku odbudowy swojego życia na nowo.

Pozdrawiam serdecznie 

Karolina Bobrowska

psycholog, konsultant kryzysowy

6 miesięcy temu
Beata Matys Wasilewska

Beata Matys Wasilewska

Dzień dobry

To trudne doświadczenie i sytuacja w jakiej się panie znalazła. Brak świadomości, że mąż tak bardzo oddalił się w relacji, że stracił sens wspólnego życia, może być szokująca informacją. 

Z racji tylu wspólnie przeżytych lat potrzebuje pani zrozumieć co wpłynęło na uczucia męża. Jeśli wspólnie jest wam trudno rozmawiać o tym, dobrym punktem do zrozumienia tej sytuacji byłaby wspólna rozmową z terapeutą dla par. Terapeuta słuchając i obserwując Was może rozpoznać  prawdopodobne przyczyny utraty uczuć u męża i wskazać jakie rozwiązania przyjąć. 

pozdrawiam

Beata Matys Wasilewska

6 miesięcy temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Dzień dobry,

mocno zachęcam do sięgnięcia po wsparcie psychiczne w postaci konsultacji psychologicznych. Tutaj na platformie są one dostępne również w formie online. Na takich spotkaniach przeanalizujecie szczegółowo Pani małżeństwo i wspólnie dotrzecie do wniosków oraz proponowanych rozwiązań.

Ściskam! :)

Katarzyna Kania-Bzdyl

5 miesięcy temu
Grażyna Wójcik

Grażyna Wójcik

Dzień dobry. To, co Pani opisuje, brzmi niezwykle boleśnie i trudno sobie wyobrazić, jak bardzo się Pani teraz czuje. Sytuacja, w której po latach wspólnego życia partner nagle oznajmia chęć rozstania, jest niezwykle trudna do zaakceptowania.

To, co teraz Pani czuje – ból, zdziwienie, złość – jest całkowicie normalne. Ważne jest, aby pozwolić sobie na przeżycie tych emocji. Nie tłumić ich, ale też nie pozwolić, by całkowicie Panią pochłonęły.

pozdrawiam

Grażyna Wójcik dyplomowany psychoterapeuta 

5 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Pewnego dnia mąż się zmienił bardzo. Nie chciał powiedzieć o co mu chodzi.
Dobry wieczór. Jestem mężatką od 10 lat, mamy 8-letnią córkę. Tego roku w czerwcu musiałyśmy się wyprowadzić z domu z powodu remontu, mąż został w domu i on wykonuje remont. Miał on trwać dwa miesiące. W skrócie napiszę, że pewnego dnia mąż się zmienił bardzo. Nie chciał powiedzieć o co mu chodzi. Po pewnym czasie powiedział, że robił testy i okazało się że nie może już mieć więcej dzieci. Od tego czasu traktuje mnie okropnie. Jakbym była jego wrogiem. Cały czas mówi że on chce rozwodu że on nic do mnie nie czuje. Obwinia mnie o to, że nie może mieć dzieci. To już trwa ponad 2 miesiące, ja już nie mam sił, jest mi okropnie przykro. Ja go bardzo kocham, tęsknię za nim. On nie chce nawet kończyć remontu, nie chce żebyśmy wróciły do domu. Stwierdził że dobrze jest mu samemu. Co ja mam robić ? Dla niego teraz wszytko jest złe, nic mu nie można powiedzieć. Co ja powinnam zrobić ?
Postanowiłam rozstać się z mężem. Byliśmy małżeństwem 17 lat.
Witam. Postanowiłam rozstać się z mężem. Byliśmy małżeństwem 17 lat. Mamy syna który ma 14 lat. Nie układa się nam, mąż nadużywa alkoholu, syn jest często świadkiem naszych kłótni. Mąż ciągle mnie poniża, obraża itp. Kiedy poinformowałam go że mam już dosyć takiego życia i wyprowadze się, stwierdził że w takim razie on nie ma po co żyć, bo chce mieć rodzinę, co inni powiedzą, on już sobie życia nie ułoży, nie po to o wszystko się starał, ciężko pracował. Nie chce zostać sam. Jednym słowem chce ze sobą skończyć. Ja natomiast nie wiem co o tym myśleć, czy on może być zdolny do tego. Nie wiem jak z nim rozmawiać, że świat się na tym nie kończy, ma jeszcze syna z którym będzie mógł się widywać w każdej chwili itp. Żadne argumenty do niego nie przemawiają. Boje się ze może popełnić samobójstwo a bardzo tego nie chcę. Nie wiem co robić dalej, jak z nim rozmawiać żeby nie miał takich myśli.
Jestem w związku od 28 lat. Poszłam sama na wesele bliskiej kuzynki. Mąż nie chciał iść bo nie
Dzień dobry potrzebuję opinii, pomocy, wsparcia osoby postronnej. Jestem w związku od 28 lat. Poszłam sama na wesele bliskiej kuzynki. Mąż nie chciał iść bo nie, a ja twierdziłam że nie wypada, że należy iść. Do ostatniej chwili liczyłam że chociaż raz zmieni zdanie ale tak się nie stało. Poszłam sama a gdy wróciłam o północy męża nie było w domu. Na drugi dzień też się nie pojawił więc na złość poszłam na 2 godziny na poprawiny. A mąż się wsciekł do tego stopnia że w poniedziałek się wyprowadził. Po moich wielu próbach rozmowy tłumaczeniach,przeprosinach za nic nie chce wrócić twierdząc że to już koniec . Tak naprawdę nie wiem co robić jest mi cholernie źle,przykro.
Mąż nie wychodzi z nałogu, nie jest już odpowiednim partnerem. Chciałabym wziąć rozwód, ale boję się samotności. Chcę miłości
Mój mąż leczy się na chorobę dwubiegunową. Problemem jest nadużywanie przez niego alkoholu. Robi się po nim chamski i kłótliwy. Tłumaczy, że pije, bo albo jest gruby, albo boli, bo kręgosłup, bo przecież ma z nim problem, albo ze względu na absencję seksualną. Czuję, że te wymówki mają na celu manipulowanie moją osobą oraz wzbudzenia wyrzutów sumienia. Mamy dziecko, które bardzo przeżywa tę stresującą sytuację. Próbowałam użyć argumentu rozwodu, ale nic to nie daje. Mąż wręcz twierdzi, że w takim wypadku muszę go spłacić, bo przecież nie będzie miał gdzie mieszkać i straszy mnie zabraniem dziecka. Mój lekarz stwierdził, że mam depresję. Czy w takiej sytuacji ze względu na dobro głównie dziecka powinnam zdecydować się na rozwód? Czuję, że tak, ale nie wiem jak sobie z tym poradzić. Wolałabym pomóc mężowi wyjść z nałogu i tworzyć szczęśliwą rodzinę, ale obawiam się, że będzie mi nadal brakowało tego czegoś. Wolnej chwili, niezależności przy podejmowaniu decyzji. Za każdym razem muszę się tłumaczyć mężowi gdzie wychodzę, z kim rozmawiam przez telefon itd. Czuję, że się duszę w tym związku i mam wrażenie, że czasami już sama nie wiem czego chcę. Z jednej strony chciałabym zostawić męża. Z drugiej boję się samotności, nie potrafię żyć sama. Chcę kochać i być kochaną, ale czy lepiej szukać czegoś nowego, czy lepiej ratować to co jest...
Nie jestem pewna czy chcę kontynuować małżeństwo. Zakochałam się w innym, który daje mi to, czego mąż nie dawał.
Z mężem jesteśmy małżeństwem 8 lat, razem już 14. Mamy dwójkę dzieci. Wydawało się, że jesteśmy dobrani idealnie. Ceniliśmy sobie te same wartości. Nigdy nie obrażaliśmy się słowami. Ale zawsze w naszym małżeństwie zdarzały się okresy "milczenia", kilkudniowe, kilkutygodniowe, a nasz rekord to dwa miesiące. Wcześniej zwykle to ja próbowałam przerwać ten "gniew" między nami. Kończyło się po 10 min rozmowy, gdzie mąż przyznawał, że faktycznie popełnił błąd, ale potrzebuje po prostu więcej czasu na przemyślenia. Od jakiegoś czasu zrezygnowałam. Nie próbowałam zaczynać rozmowy. A jak dochodziliśmy do jakiegoś porozumienia, podkreślałam mu, że to milczenie nas zabije. Niedawno kolega wyznał mi miłość. Mimo że odpierałam tę znajomość, jak tylko mogłam, zaangażowałam się, zakochałam. On dał mi to, czego od męża nie miałam: uwagę, czułość, zainteresowanie. Myślę bardzo poważnie o rozstaniu. Ale mąż nie chcę przyjąć tego do wiadomości. Twierdzi, że mnie kocha, że się zmieni, że już nie będzie milczał. A ja powinnam myśleć o rodzinie, o dzieciach, o domu, do którego za chwilę mamy się przeprowadzić, a który kosztował nas ogromnie dużo wysiłku. Jak ja mam czelność rozbijać rodzinę, bo przecież on poświęcił dla mnie wszystko. Podkreślam mu, że go nie kocham, ale on uparcie twierdzi, że zostałam tylko "omamiona" przez kolegę, że moje uczucie wróci, tylko musimy się oboje o to postarać, pójść na terapię itp. Boję się wyznać mu prawdę, bo jak sam twierdzi, jest załamany, nie widzi sensu życia. Po prostu boję się, że może targnąć się na swoje życie. Dodam, że byliśmy już u psychologa. Terapia par na razie nie ma sensu, bo ja nie jestem pewna, czy chcę związek kontynuować.
Mąż nie umie zdecydować się na rozwód. Trzyma mnie w tym wielkim stresie.
Jestem mężatką od 9 lat. Znam się z mężem 12 lat. Ja mam 46 lat, mąż jest starszy o 2 lata. Nie mamy dzieci. Całkiem niedawno poinformował mnie, że się wypalił i że chce separacji. Argumenty po jego stronie to mój pracoholizm, zbyt mało seksu i poczucie braku zainteresowania się nim. Na co dzień pracuję naukowo. Moja praca jest specyficzna: pisanie książek, wyjazdy na konferencje, granty i realizacji projektów naukowych, do tego zajęcia ze studentami. To nienormowany charakter pracy, czasem do 23 - wymaga pracy przy komputerze. Mąż przed ślubem wiedział, że chcę pracować naukowo i jak bardzo jest to absorbująca praca. Do tego jestem osobą ambitną i dokładną. Jeśli coś robię to najlepiej jak potrafię. Do tego jeszcze dorabiam zawodowo, prowadząc warsztaty czy oceniając wnioski. Wielokrotnie nie miałam siły na seks. Byłam zwyczajnie zmęczona. Jestem też chora - moja przypadłość ma wpływ na libido. Mąż stwierdził, że ma dosyć, jest wypalony i że się wyprowadza na 3 miesiące. Od momentu wyprowadzki pomaga mi nadal we wszystkich ciężkich sprawach - ze względu na mój stan zdrowia nie jestem w stanie fizycznie wykonać pewnych rzeczy. Ja wielokrotnie sygnalizowałam, próbując ratować małżeństwo, że chcę zmienić mój tryb pracy. On nie chce o tym słyszeć. Jednak podjął decyzji o rozwodzie, bo jak stwierdził nie wie czego chce. Mam dylemat, czy unieść się damską ambicją i złożyć pozew o rozwód. To niezdecydowanie męża, wykańcza mnie psychicznie, płaczę po kątach, zawalam pracę, terminy, zobowiązania. Nie umiem funkcjonować. Jego to jakoś nie interesuje. Mam łaskawie czekać na jego decyzję.
Mąż mówi wprost, że jest ze mną z przyzwyczajenia i planuje się rozwieść.
Witam, Jesteśmy miesiąc po ślubie, a znamy się 9 lat. Od jakiegoś czasu nie umiemy ze sobą rozmawiać. Bardzo się kłócimy o byle co (dużo nie trzeba) i niestety padają bardzo raniące słowa. Mój mąż bardzo często wybucha z błahych powodów. Podczas kłótni zawsze mówi mi, że jest ze mną z przyzwyczajenia, że wcale mnie nie szanuje i nie kocha już. Często też mówi, że planuje się ze mną rozwieść. Wybucha tak, np. jak ostatnio mieliśmy iść na rower, a ja miałam gorszy humor, wróciliśmy do domu i zaczął mnie wyzywać od K**** . Bardzo często też bardzo się wywyższa nade mną . itd.. jesteśmy młodymi ludźmi 25-28 lat. On nie chce kompletnie próbować ze mną rozmawiać, nie wiem co mam robić..
Ja chcę się rozstać, a mąż twierdzi, że on nigdzie się nie wyprowadzi, że się dla mnie poświęcił.
Jestem z mężem 10 lat po ślubie. Mamy dwóch synów. W naszym małżeństwie układało się różnie, nie kłóciliśmy się głośno, ale w zamian za to milczeliśmy, w ostatnich latach częściej i dłużej (nawet dwa miesiące). Ok. pół roku temu straciłam już cierpliwość (zwykle po takich okresach milczenia mąż przyznawał się do winy tłumacząc, że potrzebował czasu na przemyślenia). Uznałam, że nie mogę tak żyć. Mimo, że mąż jest bardzo dobrym, pracowitym i odpowiedzialnym człowiekiem, nie dogadujemy się w wielu kwestiach, a brak komunikacji jest już rażący. Jesteśmy już po kilku wizytach u psychologa, dzieci również rozpoczynają terapię, bo odbija się sytuacja na nich. Ja, niestety, nie widzę przyszłości tego związku, mówię mu otwarcie, że nie kocham go już, że nie jestem szczęśliwa, a mąż idzie w zaparte, że nie wyprowadzi się z domu, bo rodzina jest dla niego najważniejsza, że wszystko da się odbudować, tylko trzeba czasu. Dodam, że to człowiek o cechach osobowości narcystycznej, z zewnątrz idealny. Nie wiem, co robić. Chcę małżeństwo zakończyć, ale nie trafiają do niego żadne argumenty. Nawet taki, że zakochałam się w innym mężczyźnie. Słyszę tylko, że niszczę rodzinę, że on się dla mnie poświęcił, że beze mnie nie istnieje. Tymczasem oboje męczymy się tą sytuacją, ja nie potrafię znieść jego obecności. Mąż znalazł psychologa, który utwierdza go w przekonaniu, że dobrze robi, walcząc o rodzinę. Co robić w takiej sytuacji , gdzie mąż, niezależnie od sytuacji, rozstać się nie chce.
Chcę rozstać się z mężem. Myślę, że na pewno, ale to wciąż nie jest dla mnie łatwe.
Witam. Nie wiem od czego zacząć. Chce się rozstać z mężem. Powodów jest sporo, ale według mojego męża są one nieważne. Od początku naszego związku jego zdanie było najważniejsze i ostatnie. On mówił co myślał i nie patrzył na to, że mnie rani. Moja wina, bo zawsze dusiłam wszystko w sobie i tak przez 20 lat bycia razem się nazbierało. Nie powiem, że były to tylko złe chwile ,ale ostatnio tak. Urlop z dziećmi ( a mamy ich 2: 15 i 9 lat) był katastrofą. Tzn. Ja z dziećmi, a on sam, bo się źle czuje. Przed 5 lat miał stwierdzona depresję i tłumaczyłam to też tym, brałam większość obowiązków na siebie ,do tego praca na cały etat. Jakoś z pół roku temu stwierdziłam, że muszę coś dla siebie zrobić i pomyśleć o sobie, bo zwariuję i zapisałam się na siłownię bez pytania czy mogę, ale z wyrzutami sumienia. Do teraz jest mi to zresztą wypominane i to, że na pewno go zdradzam, bo zaczęłam o siebie dbać. W poniedziałek dzwonił do mnie( zawsze dzwoni z pracy, bo mam poniedziałki wolne) I znowu było wałkowane to, że on się źle czuje, że ja dla niego nic nie robie i w którymś momencie zaczął na mnie krzyczeć, a ja głupia słuchałam tego, zamiast odłożyć telefon. Zresztą nie pierwszy raz. Jak wrócił to była kłótnia i wyszedł gdzieś na noc. Wrócił i przed moja pracą znowu kłótnia, gdzie wykrzyczał mi, że jestem jego wrogiem i inne rzeczy, ja w odwecie mu powiedziałam tylko, że jest złym ojcem ( co w sumie jest po części prawdą, bo z dziećmi nie ma za bardzo kontaktu). Nie chciałam, ale chciałam go zranić tak, jak on mnie ranił co jakiś czas. I takie kłótnie ciągną się do dzisiaj, a już niedziela. Prosiłam go we wtorek : daj mi spokój, muszę sobie wszystko ułożyć w głowie, poszukam psychologa online ( mieszkamy w Niemczech). Jestem totalnie zmęczona tym wszystkim. U niego to jest tak : raz mnie kocha ,raz koniec i nie będzie poruszał tematu i tak kilka razy dziennie, a ja tak nie umiem. Już mu dzisiaj powiedziałam, że nie chcę z nim być i to koniec i naprawdę tak myślę, bo mam dosyć. Starsza córka mi sama powiedziała, że tato myśli tylko o sobie. Ja wiem, że ciężko jest i jemu, bo jesteśmy ze sobą 20 lat razem, ale szczerze to ja nie wiem czy go kocham, czy chcę z nim być. Wczoraj wyszłam na chwilę z koleżankami, żeby pogadać z kimś na ten temat, a on mnie śledził czy nie spotykam się z kochankiem i to nie pierwszy raz w tym tygodniu. Jestem psychiczne roztrzęsiona , sama nie wiem, co się ze mną dzieje i tak na 80 procent jestem pewna, że nie chce z nim być. Samotności się nie boję, prędzej czy sobie finansowo poradzę itd. i czy w długi nie popadnę, bo mamy kredyt na dom. Nie wiem co mam zrobić, a ciągle czuje się jakby on mnie zmuszał do bycia z nim razem. Jakoś w maju też mieliśmy kłótnie. Nie aż taką dużą i się pogodziliśmy, ale wtedy pierwszy raz żałowałam, że się z nim pogodziłam i od tamtej pory czuje się, jakbym go okłamywała, że go kocham. On oczekuje ode mnie seksu, a ja już od bardzo długiego czasu nie mam chęci i nie umiem się zmuszać i to też mi wypomina. Ja mu dzisiaj powiedziałam, że czuje się na dzień dzisiejszy zagubiona i chce mieć trochę czasu dla siebie, żeby zrozumieć co się ze mną dzieje i trochę mu powiedziałam, z czego to się wzięło. Niby rozumie, ale ciągle drąży. Ja nie wiem czy chce z nim być. Proponował terapię dla par, a ja nie wiem czy chce, nie wierzę, że może być lepiej po prostu... Chcę tylko spokoju dla siebie i dzieci.