Left ArrowWstecz

Smutek i pustka po przeprowadzce na wymarzony dom - jak sobie poradzić?

Dzień dobry, piszę bo już sobie nie radzę... Mam 44 lata, dwójkę dzieci i męża. Niedawno przeprowadziliśmy sie w nowe miejsce, nasz wymarzony dom. Od momentu przeprowadzki czuje smutek, nawet rozpacz. Nie jestem w stanie funkcjonować normalnie. Budzę się codziennie o 4 i nie jestem w stanie spać. Wcześniej mieszkaliśmy w domu z moimi rodzicami, mnie nie było źle, ale nowy dom to też była moja decyzja... mimo że mieszkamy blisko - 10 minut od rodzinnej miejscowości, ja czuję się jakbym przeprowadziła się na inną planetę. Mam wszędzie daleko, między pracą a zajęciami dzieci jestem w domu rodzinnym, bo nie ma sensu tu wracać. Tracę czas na ciągłe dojazdy, no i kwestia kredytu, który nam zjada jedną pensję. Mąż jest tutaj szczęśliwy, ja chciałabym wrócić na stare śmieci i żyć bez stresu. Przechodzimy straszny kryzys. Mówi mi, że to co czuje nie jest normalne, ze wszyscy sobie jakoś radzą... a ja czuję tak ogromną pustkę i samotność, że ryczę codziennie w aucie... czuje się więźniem tego domu. Moje życie zostało w rodzinnej miejscowości, dzieci tam chodzą do szkoły a ja pracuję. Tam są moi rodzice i znajomi. Za płotem chciałabym widzieć moich rodziców, a nie obcych ludzi. Czy to nienormalne? Wiem, że to moja decyzja, ale 5 lat temu nie myślałam o tym w ten sposób... Chcialabym wrócić, ale nie wiem czy jest to możliwe.... teraz czuję, że nie mam domu. Ani tutaj, ani w rodzinnej miejscowości. Sama się tak załatwiłam i nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Dziękuję za możliwość napisania tych słów.

Weronika Sowińska

Weronika Sowińska

Dzień dobry, 

rozumiem, że jest to dla Pani trudna sytuacja. 

Adaptacja do nowego miejsca i kryzys z tym związany jest czymś zrozumiałym, ale też trudnym. Przeprowadzka z rodzinnej miejscowości po wielu latach, to wielka zmiana, więc towarzyszące Pani uczucie zagubienia, przytłoczenia i pustki jest czymś, co często pojawia się w takiej sytuacji. To, że napisała Pani, o tym jest to dobry krok, proszę nie wymagać od siebie zbyt wiele oraz spróbować dać sobie jeszcze czas do adaptacji, niektóre osoby potrzebują więcej czasu. Myślę, że ważna jest też rozmowa z mężem, czy inną bliską osobą o swoich uczuciach. Może warto również, udać się na konsultację psychologiczną, w której będzie mogła Pani więcej opowiedzieć o swoim kryzysie oraz uczuciach, co może pomóc odzyskać poczucie bezpieczeństwa oraz równowagi w codziennym życiu. 

 

Pozdrawiam Serdecznie

Weronika Sowińska

Psycholog

mniej niż godzinę temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Paulina Konopko

Paulina Konopko

Dzień dobry, 

to naprawdę duża zmiana przeprowadzić się po tylu latach z własnej miejscowości rodzinnej. To ma prawo wywoływać trudne emocje, takie jak smutek, tęsknotę, poczucie pustki, lęk czy poczucie winy. To bardzo ważne że potrafi Pani o tym pisać, zauważyć to i nazwać.

Ważne teraz by miała Pani wsparcie w tym kryzysowym okresie. Kto teraz najlepiej Panią rozumie? Być może jest już taka osoba w Pani otoczeniu, a może warto byłoby umówić się na konsultację psychologiczną ze specjalistą.

Pisze Pani też o tym że trudno spojrzeć na siebie w lustro, o poczuciu winy i poczuciu odpowiedzialności za dokonaną decyzję. Podejmując decyzje, zawsze opieramy się na informacjach, które w danym momencie mamy. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich przyszłych emocji ani okoliczności, dlatego czasem pojawia się żal lub poczucie, że można było postąpić inaczej. Warto jednak pamiętać, że wtedy działaliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy, z poziomu wiedzy i zasobów, które mieliśmy. to nie znaczy, że zrobiliśmy coś źle, tylko że dziś wiemy już więcej o sobie i swoich potrzebach. 

 

Pozdrawiam ciepło,

psycholog

Paulina Konopko

3 dni temu
Urszula Żachowska

Urszula Żachowska

Dzień dobry, 

 

to zrozumiałe, że zmiany mogą wywoływać kryzysy. 

Zastanawia się Pani nad tym, co się w Pani dzieje, czego by Pani chciała. 

W tym pomocna może być terapia, nawet pare spotkań by z jednej strony zaopiekować kryzys, zadpać o siebie, ale z drugiej, by zastanowić się o czym jest ta trudna adaptacja. Proces ten może pomóc w kontruowaniu decyzji. 

 

Pozdrawiam

Urszula Żachowska

3 dni temu
Adam Kolibski

Adam Kolibski

Dzień dobry,
Jak wspomniała wcześniej Pani Weronika Sowińska, zupełnie zrozumiałe są Pani emocje w tej sytuacji. Duża zmiana wymaga mnóstwa wysiłku, żeby się do niej przystosować. Przeżycie tych wszystkich emocji jest ważne. Sugeruję również rozmowę z mężem - sytuacja przecież powoduje, że - w Pani przekonaniu, przechodzą Państwo kryzys. Może dobrym pomysłem byłoby "przegadanie" też tematu na konsultacji psychologicznej. Spojrzenie na sprawę z innej perspektywy może dać Pani siłę do przystosowania do zmiany. 
Nowe miejsce zamieszkania, to nie nie tylko budynek z przestrzenią wokół, ale też zmieniający się tryb życia. Każdy z domowników w nowym miejscu "urządza się" jak umie, starając się znaleźć w nowej sytuacji. Pani dzieliła wcześniej czas z dalszą rodziną i sąsiadami, więc te relacje były i są zapewne dla Pani ważne. Można znaleźć dla nich przestrzeń i teraz, ale też istotne jest, że w nowym miejscu też mogą znaleźć się ludzie, którzy wniosą coś do Pani życia. Warto się temu przyjrzeć. Trzymam kciuki za znalezienie rozwiązania.
Pozdrawiam serdecznie
Adam Kolibski
psycholog

4 dni temu
Elza Grabińska

Elza Grabińska

Szanowna Pani,

słyszę, że przeżywa Pani pewnego rodzaju żałobę po tamtym miejscu. Dom, bliskość rodziców i styl życia były Pani znane i dawały poczucie bezpieczeństwa.Taka zmiana, nawet jeśli była planowana i wydawała się dobra, może wywołać smutek, poczucie straty i dezorientację. Czasami proces adaptacji do nowego miejsca często trwa dłużej, niż zakładamy. Szczególnie jeśli poprzednie otoczenie było emocjonalnie ważne.

Warto też przyjrzeć się, dlaczego właściwie to nowe miejsce wywołuje w Pani aż tak silne emocje. Wspomina Pani o dojazdach i codziennym zmęczeniu, ale z drugiej strony to tylko 10 minut drogi, więc być może chodzi o coś głębszego. Czasem takie doświadczenia dotykają nie tylko kwestii miejsca, ale też zmian w życiu, które symbolizuje przeprowadzka. Warto spróbować spokojnie się temu przyjrzeć, żeby lepiej zrozumieć, czego Pani tak naprawdę potrzebuje, by znowu poczuć się u siebie.

 

Wszystkiego dobrego, 

Elza Grabińska, psycholog.

4 dni temu
Kamila Błędek

Kamila Błędek

Dzień dobry,

 

Podpisuję się pod słowami Koleżanki z wcześniejszej odpowiedzi, pod kątem dawania sobie czasu na adaptację do nowej sytuacji. 

Często droga dojścia do celu pochłania całą uwagę - m.in. budowa, wykończenia wnętrz, sprawy finansowe, sprawy organizacyjne - dojazdy do pracy czy szkoły.

W każdej zmianie towarzyszą nam zyski i straty, i dobrze by zrobić miejsce na te dwie perspektywy. I właśnie oprócz docenienia zysków, którym jest ten wymarzony dom, o którym Pani pisze, być może zabrakło zaopiekowania tych 'strat' - zmiany miejsca zamieszkania, dawnych przyzwyczajeń czy bliskości pozostałych członków rodziny. 

Byc może to jest teraz ten moment by opłakać te straty, by dać miejsce na to co nowe. Proszę zastanowić się czego Pani obecnie potrzebuje, co mogłoby pomóc Pani by poczuła się w tym nowym miejscu, jak 'w domu' ? 

Proszę też spróbować porozmawiać z mężem czy innymi bliskimi osobami, że może obecnie potrzebuje Pani więcej wsparcia, że ma Pani obecnie takie myśli związane z przeprowadzka. Jedni potrzebują więcej, a inni mniej czasu na przystosowanie się do nowej sytuacji - i jest to całkowicie normalne. Przeprowadzka to duża zmiana. 

 

Jeśli mimo podjętych prób radzenia sobie, nie zauważy Pani poprawy - proszę nie czekać i skorzystać z konsultacji psychologicznych. Zdrowie psychicznie jest tak samo ważne jak inne specjalizacje, dlatego warto podejmować odpowiednie kroki wcześniej niż pozwolić by stan uległ pogorszeniu. 

 

 

4 dni temu
Aleksandra Hryhorczak

Aleksandra Hryhorczak

Kryzys w Pani wypadku może być czymś powszechnym. Czasami nie spodziewamy się, że podjęte przez nas samych decyzje będą miały dodatkowe konsekwencje i to jest w porządku. Myślę, że jest Pani bardzo ciężko z tą sytuacją. Czy ma Pani wsparcie w Pani bliskich, którzy będą w stanie po prostu wysłuchać bez oceniania? Każdy ma prawo do własnej reakcji na zmiany. Widać u Pani dużo napięcia, smutku, stresu.

 

Proszę też spojrzeć na to, że nie zostawiła Pani na 100% swojej starej miejscowosci, bo w dalszym ciagu tam Pani pracuje i Pani dzieci chodzą tam do szkoly. Warto się zastanowić, co tak naprawdę wywołuje tyle napięcia. Problemy finansowe? Oczekiwania w stosunku do męża? 

 

Jeśli nie ma Pani wsparcia albo mimo tego wsparcia Pani złe samopoczucie będzie się utrzymywało powyżej 6 miesięcy lub się pogarszało (szczególnie pojawienie się myśli samobójczych), koniecznie proszę zasięgnąć poradu specjalistów, psychologa I psychiatry.

4 dni temu
Gizela Rutkowska

Gizela Rutkowska

Witam Panią uprzejmie.

Z uwagą przeczytałam Pani wiadomość. Sądzę, że warto byloby spokojnie zastanowić się, w czym tkwi Pani problem. On wcale nie jest związany z domem. to problem zrozumienia pojęcia "zmiany". Zmiany są wszechobecne w naszym życiu, to one nas rozwijają, dają poczucie wejścia w nowy, ciekawy, a jak też widać, czasem trudny okres. Stają się zamknięciem pewnego rozdziału i rozpoczęciem nowego, tak jakby czytała Pani książkę. I , jeśli spojrzymy razem na to , jak na trudny, lecz niezykle ciekawy nowy rozdział, to zmieni się Pani perspektywa spostrzegania obecnej rzeczywistości. Co będzie jutro? Kim są nowi sąsiedzi? Co w tej miejscowości warte jest żeby zajrzeć tam? jakiś sklepik, park? Ten stres nie musi wcale być rujunujący. On może przerodzić się w pasję poznawania, a tym samym rozwoju własnego i akceptacji siebie w nowym otoczeniu. Ja poszłabym tą drogą . Zapraszam. 

Dr Gizela Rutkowska

psycholog, terapeuta

4 dni temu
Monika Figat

Monika Figat

Dziękuję za podzielenie się Pani przemyśleniami. Zmiana miejsca zamieszkania, nawet jeśli była wyczekiwana, to ogromne wyzwanie emocjonalne – szczególnie gdy wiąże się z utratą codziennego kontaktu z bliskimi, zmianą rutyny i poczuciem bezpieczeństwa. 

 

W nurcie Terapii Akceptacji i Zaangażowania (ACT) podkreślamy, że trudne emocje – smutek, żal, poczucie pustki czy samotności – są normalną reakcją na stratę i zmianę. To nie jest oznaka słabości ani „nienormalności”, lecz wyraz tego, jak ważne są dla Pani relacje, bliskość i poczucie zakorzenienia.

 

W ACT zachęcamy, by przyjąć te emocje z łagodnością, zamiast z nimi walczyć – one są informacją o tym, co dla Pani ważne. Warto przyjrzeć się, jakie wartości stoją za tymi uczuciami (np. rodzina, bezpieczeństwo, więzi) i zastanowić się, jak – nawet w nowej sytuacji – można je realizować, choćby w małych krokach. Być może pomocne będzie też otwarte porozmawianie z mężem o swoich potrzebach i trudnościach, a także poszukanie wsparcia u bliskich lub specjalisty.

 

Proszę pamiętać, że choć teraz wydaje się to bardzo trudne i nie widać wyjścia, to można tę sytuację przepracować i odnaleźć na nowo poczucie domu oraz spokoju.

 

Serdeczności i powodzenia

Monika Figat, Psycholog [Warszawa i on-line] 

4 dni temu
Maria Sobol

Maria Sobol

Pani słowa są bardzo poruszające. To, co Pani opisuje, brzmi jak ogromny smutek i poczucie utraty swojego miejsca, mimo że przecież „wszystko powinno być dobrze”. W nowym domu miało być spokojniej, lepiej, a tymczasem zamiast radości pojawiła się pustka i tęsknota. To naturalne — człowiek potrzebuje zakorzenienia, znajomych twarzy, zapachu znanych ulic, codziennych rytuałów. Przeprowadzka, nawet do wymarzonego miejsca, potrafi obudzić w nas poczucie wyobcowania i żalu za tym, co znane.

Nie ma w tym nic nienormalnego. Raczej jest to sygnał, że ważna część Pani życia została tam, gdzie czuła się Pani bezpiecznie.  Coś się skończyło, ale emocje nie miały jeszcze przestrzeni, żeby wybrzmieć. Dobrze, że Pani to czuje i o tym mówi, bo to pierwszy krok do odzyskania równowagi.

Warto dać sobie trochę czasu, pozwolić na te emocje, zamiast próbować je uciszać. Może też pomóc rozmowa z terapeutą — kogoś, kto pomoże Pani lepiej zrozumieć, co dokładnie kryje się pod tym poczuciem pustki i jak znaleźć w nowym miejscu kawałek „domu” dla siebie.

Proszę nie oceniać siebie tak surowo. To nie jest porażka, tylko ludzka reakcja na zmianę, która okazała się trudniejsza, niż się wydawało.

 

Z wyrazami szacunku, 

Maria Sobol 

psychoterapeutka integracyjna 

 

4 dni temu
Paweł Zamojć

Paweł Zamojć

Dzień dobry, 

 

z Pani opisu wynika, że przeżywa Pani silny kryzys adaptacyjny po przeprowadzce do nowego domu, mimo że decyzja była świadoma i przemyślana. To naturalne, że zmiana miejsca zamieszkania może wywołać smutek, poczucie straty, samotność, frustrację czy przytłoczenie. 

 

W Pani sytuacji trudność adaptacji może być wzmacniana przez dojazdy, codzienne obowiązki, zobowiązania finansowe oraz fakt, że dotychczasowe życie rodzinne i społeczne było blisko Pani rodziców i znajomych. Te wszystkie elementy mogą sprawiać, że obecne miejsce wydaje się obce, a codzienność – męcząca i przytłaczająca.

 

Ważne jest, że potrafi Pani zauważyć swoje emocje i je nazwać – to już bardzo duży krok w kierunku radzenia sobie z kryzysem. Warto przyjrzeć się temu, jakie aspekty nowego miejsca powodują dyskomfort, a które mogłyby dawać poczucie komfortu czy satysfakcji. Pomocne może być zauważenie nawet drobnych elementów dnia, które dają poczucie bezpieczeństwa lub przyjemności – mogą to być chwile spędzone z dziećmi, codzienne rytuały, drobne aktywności w okolicy, które pozwalają „oswoić” nowe miejsce.

 

Równocześnie warto dać sobie czas na przeżycie żalu i straty po starym miejscu. To nie oznacza błędu w decyzji – po prostu emocje potrzebują czasu, aby zaakceptować nową sytuację. Wsparcie bliskich osób, szczere rozmowy z mężem i możliwość opowiedzenia o swoich emocjach mogą pomóc złagodzić poczucie izolacji i pustki.

 

Jeżeli trudne emocje będą się utrzymywać lub nasilać, warto skonsultować się z psychologiem. Nawet kilka spotkań pozwala lepiej zrozumieć źródła napięcia, opracować strategie radzenia sobie i odzyskać poczucie bezpieczeństwa w nowym miejscu.

 

Z życzliwością 

Paweł Zamojć

3 dni temu
dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

Mąż nagle zechciał rozwodu, posmutniał, płacze, schudł, ale smutek przeradza się zawsze w złość.

Mam wszystkiego dość. Jestem taka zmęczona. Byliśmy ze soba 15 lat, 7 lat po ślubie. On nagle, oświadczył że chce rozwodu. Próbowałam walczyć, ale im bardziej walczyłam to on się wściekał. Już wydawało się, że będzie dobrze i znów nagle zaskoczył mnie i ze łzami powiedział, że złożył pozew o rozwód. Na moja prośbę się wyprowadził. Tydzień po wyprowadzce powiedział, że ma wątpliwości. A potem już szedł w zaparte, mówił, że po tym wszystkim co mi powiedział nie mógłby być już ze mną. 

Mamy prawie 3 letnie dziecko, więc musieliśmy się widzieć. On zaczął mnie oskarżać przez sms,y że go okłamuje, szantażuje dzieckiem i oczerniam. Kiedy prosiłam, żeby to wytłumaczył i dał przykłady, bo przecież tak nie jest, to milczał. Jeszcze cały czas mi robił wyrzuty, że chciałam, żeby się wyprowadził. 

W cztery oczy zupełnie inny człowiek, widzę i nie tylko ja, że go ciągnie do mnie, szuka mojego towarzystwa. Kiedy parę razy mnie zaskoczył i przyjechał z dzieckiem szybciej i byłam prosto z pod prysznica lub w piżamie to widziałam, że patrzy na mnie z pożądaniem. Gdy dałam mu swój laptop, żeby coś tam zrobił i zobaczył nasze wspólne zdjęcie na tapecie to widziałam łzy w jego oczach. 

Powiedziałam, że go dalej kocham, zareagował najpierw zagubieniem i smutkiem, potem pojawiła się nagła złość. Kiedy powiedział, że mu lepiej samemu i że nasz związek był bagnem to odcięłam się od niego, teraz moja Mama pośredniczy między nami i ona odbiera i daje dziecko. Po prostu mnie niszczyło to wszystko. Od 3 tygodni się nie widzieliśmy i nie odzywam się do niego. To on powiedział mojej Mamie wczoraj, że zaczyna go to denerwować. Moja Teściowa mówi mi, że jest przerażona nim, bo go nie poznaje, strasznie schudł, przestał o siebie dbać, zaczął mieć kłopoty ze zdrowiem i ma strasznie smutne oczy, a jednocześnie zrobił się agresywny słownie. Wyznał też mojej teściowej, że już z nikim nie ma kontaktu. 

Od kiedy go nie widzę i nie mam kontaktu jestem spokojniejsza, radosna, zaczęłam malować obrazy, remontować dom, po prostu żyje. Ale nie wiem czy to nie dziecinne zachowanie z mojej strony? Kocham go, ale teraz mi lepiej chociaż dalej są dni kiedy tęsknię za tym jaka więź mieliśmy między sobą i że byliśmy najlepszymi przyjaciółmi kiedyś. Czuję się lepiej, bo wiem, że mnie nie zaskoczy żadnym bezpodstawnym atakiem słownym i złością. 

Wiem jednak, że to nie on, mój Mąż był zawsze kochany, czuły, rodzina była najważniejsza, ale moja depresja poporodowa, obowiązki i śmierć jego przyjaciela… chyba go to zniszczyło. 

To już tyle miesięcy od kiedy się wyprowadził, na szczęście te dni kiedy jest mi źle sa coraz rzadsze. Nie mogę uwierzyć, że w styczniu jeszcze mi wyznawał miłość i wiedziałam, że to szczere, a w następnym styczniu będzie rozwód. Strasznie mi smutno za człowiekiem, który już chyba zniknął bez powrotnie. I szkoda mi go, bo córka nieraz mówi, że Tatuś jest smutny i płakał. Wiem, że nie powinnam analizować, ale trudno mi pojąć, skąd taka nagła niechęć jego do mnie i ta jego złość, że nie chce go widzieć, przecież to on zdecydował, że chce rozwodu i nie chce walczyć, a na mnie jest zły, że próbuje jakoś sobie to ułożyć. Mówił, że był już u paru psychologów i lekarzy psychiatrii, ale, że mówią mu, że jest zdrowy.

Nie potrafię poradzić sobie ze zdradą emocjonalnej żony.
Witam, żona dokonała zdrady emocjonalnej, pech chciał, że ją złapałem i nie mogę tego udźwignąć.
Nie chcę być ciężarem dla rodziny. Presja bycia idealnym z zespołem Aspergera.

Mam od miesiąca 16 lat i mam wrażenie, że jestem ciężarem dla mojej rodziny. Staram się każdemu chyba na siłę pomóc, starszej siostrze, tacie, mamie. Staram się pomóc też w życiu rodzinnym np. robieniu zakupów, sprzątaniu. Staram się być wsparciem (psychologiem) rozumieć innych ich problemy i trudności. 

Myślę, że powinienem być najlepszy w szkole, w domu, nie mieć gorszych chwili i nie obciążać innych sobą. Mam aspergera co sprawia, że nie rozumiem czasami osób neurotypowych. 

Nie robię nic, bo chce, tylko bardziej z tego, że muszę: chodzić do szkoły, pomagać rodzicom, którym jest ciężko, nosić zakupy, odkurzać, żeby było czysto w wielkim skrócie nie być „ciężarem” i trudnym dzieckiem z aspergerem tylko dobrym i wartościowym synem. Niestety mimo to często są w domu kłótnie jak to inni mówią „z twojego powodu”, przez co czuję, że dalej nie jestem wystarczający i muszę być lepszy i bardziej pomocny. 

Moja siostra i rodzice też ma różne trudności w życiu i dlatego staram się nie dokładać swojej „cegielki” do problemów. Mam oszczędności, ale ciężko mi wydawać pieniądze, uważam, że nie zasługuje na nic dla Siebie. Denerwuje mnie to, że robię to wszystko, ale mimo to nie jestem dostrzeżony. 

Uważam, że nie mogę „marnować czasu” czyli długo spać, nic nie robić, odpoczywać tylko, że powinienem cały czas coś robić. Czuje dziwne uczucie nie umiem go opisać, ale coś na zasadzie, leżę rano w weekend i myślę, że nie moge nic nie robic, bo nie będę wystarczający. 

Takie właśnie rozkminy mam po kłótni z rodzicami, bo starałem się naprawić sprzęt audio, żeby włączyć kolędy i poprosiłem osobę X o pomoc, po czym ona zaczęła mi mówić, że w porównaniu do mnie ona się nie bawi i przygotuję wigilię dla całej rodziny. Potem osoba X poszła na skargę na mnie do osoby Y, która powiedziała mi, żebym w końcu zauważył, że osoba X robi dla nas dużo i, żebym przestał wyzwać osobę X. Na co się bardzo zdenerwowałem (bo osoba Y mówiła o rzeczach których nie robiłem) i zacząłem przeklinać, a po następnych nerwowych wymianach zdań mnie osoby X i Y podeszła do mnie X i powiedziała, żebym przemyślał to czemu powoduje kłótnie i co mam w głowie, że taki jestem. (X i Y to są moi rodzice) Za parę godzin będzie wigilia a ja będę udawał szczęśliwego i pokazywał, że wszystko jest okej i sie uśmiechał (uważam, że inni nie powinni się mną przejmować)

Nie cieszy mnie życie ,czuje się jakbym odbywała jakaś karę ,codziennie mam różne odczucia ,które zmieniają mi się w ciągu dnia ,raz jestem smutna , z minuty na minutę potrafię wpadać w złość ,nie lubię ostrego światła ,głośnych dziwięków . Ciężko żyć mi z samą sobą . Odczuwam ciągle zmęczenie , nic mnie nie cieszy ,czuje się samotna po mimo że mam dziecko i męża . Ciągle wszystko analizuje i to mnie przytłacza .
Jak radzić sobie z uzależnieniem alkoholowym i brakiem motywacji do życia?

Problem alkoholowy i niechęć do życia. Z czego może wynikać i jak sobie pomóc?

problemy wychowawcze

Problemy wychowawcze - jak je rozpoznawać i skutecznie rozwiązywać?

Problemy wychowawcze to powszechne wyzwanie dla rodziców. Zrozumienie ich przyczyn i skutecznych metod rozwiązywania jest kluczowe dla rozwoju dziecka. Oto praktyczne wskazówki pomagające radzić sobie z trudnościami wychowawczymi.