
Zrozumienie emocji i problemów małżeńskich: jak radzić sobie z chłodnym partnerem i fobią społeczną?
Anonimowy
Patrycja Andryszczyk
Dziękuję Ci, że podzieliłaś się swoją historią. Widzę, ile w Tobie bólu, zmęczenia i samotności w mierzeniu się z tą sytuacją. To, co opisałaś, pokazuje, że od dłuższego czasu żyjesz w bardzo dużym napięciu – fizycznym, emocjonalnym, a także relacyjnym. Z Twoich słów bije ogromna potrzeba bycia zauważoną, zrozumianą i wspieraną – nie tylko jako partnerka, ale też jako człowiek, który przechodzi przez trudny czas.
Twoje reakcje – złość, krzyk, frustracja – są zrozumiałe, kiedy nie ma przestrzeni na spokojną rozmowę, a potrzeby są ignorowane lub bagatelizowane. To, że po czasie analizujesz sytuacje i widzisz, że można było inaczej – nie świadczy o słabości, tylko o refleksyjności i pragnieniu zmiany.
W relacji, o której piszesz, brakuje Ci dialogu, wsparcia, empatii. Jesteś w sytuacji, gdzie odpowiedzialność za relację jest zrzucana tylko na Ciebie, a jednocześnie nie masz realnego wsparcia ani w chorobie, ani w codzienności. To bardzo obciążające – zarówno dla ciała, jak i psychiki. Złość w takim kontekście może być sygnałem bezsilności i wołaniem o pomoc, nie “problemem z charakterem”.
To, że Twój mąż nie chce iść na terapię, nie oznacza, że Ty nie masz prawa zadbać o siebie. Czasem droga do zmiany zaczyna się jednostronnie – od jednego kroku, od jednej osoby, która powie: „Ja już nie chcę tak żyć. Potrzebuję inaczej.”
Nie jesteś w tym sama. Nie jesteś „niewystarczająca”. Jesteś osobą, która cierpi, która potrzebuje zrozumienia, opieki i szacunku – także od siebie samej. To nie jest słabość – to ludzka potrzeba.
Jeśli dostęp do psychiatry na NFZ jest utrudniony, możesz:
poszukać bezpłatnych punktów pomocy psychologicznej w Twojej okolicy (często przy MOPS, OPS, fundacjach),
skontaktować się z organizacjami wspierającymi osoby w kryzysie zdrowia psychicznego – np. IPZ (Instytut Psychologii Zdrowia), Telefon Zaufania, Poradnie Zdrowia Psychicznego (ze skierowaniem od lekarza rodzinnego),
poprosić o pomoc lekarza POZ – może przyspieszyć proces lub wystawić skierowanie z adnotacją „pilne”.
Twoje zdrowie i Twoje samopoczucie mają znaczenie. To, że Twój mąż tego nie dostrzega, nie odbiera Ci prawa do leczenia, do odpoczynku, do bycia wysłuchaną.
Gdybyś miała taką możliwość, psychoterapia indywidualna – nawet jednorazowa konsultacja – mogłaby być miejscem, gdzie spojrzysz z dystansem na całą sytuację. Ale już sama ta wiadomość, którą napisałaś, to początek zmiany – bo zobaczyłaś, że coś jest nie tak. I chcesz inaczej.
Jest w Tobie siła. Czasem zmęczona i zagubiona – ale jest.
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dorota Bubiak
Pani sytuacja wygląda na bardzo złożoną-zarówno emocjonalnie, jak i zdrowotnie. Złość i krzyk, o których Pani pisze, często są reakcją na poczucie bezsilności. To naturalne, że kiedy czujemy się niewysłuchani, zaniedbani czy pomijani – emocje mogą brać górę.
Z opisu wynika, że zarówno Pani, jak i mąż możecie być zmęczeni i zagubieni w tej sytuacji. On może nie rozumieć Pani stanu, Pani może czuć się niewspierana. To nie musi oznaczać złej woli z którejkolwiek strony-pokazuje natomiast jak ważna jest rozmowa i wzajemne zrozumienie.
Jeśli mąż nie jest gotowy na terapię, warto rozważyć znalezienie wsparcia dla siebie-np. zapisać się do psychiatry na NFZ (nawet jeśli terminy są odległe), skorzystać z telefonu zaufania 116 123 (czynny codziennie, bezpłatnie i anonimowo) lub 800 70 2222 (to ogólnopolska, bezpłatna i całodobowa linia wsparcia psychicznego, prowadzona przez Fundację ITAKA), poszukać bezpłatnych poradni psychologicznych działających przy MOPS-ach, fundacjach lub organizacjach kobiecych.
To może pomóc uporządkować emocje i odzyskać trochę spokoju.
Proszę pamiętać, że Pani uczucia są ważne, a zadbanie o siebie nie jest egoizmem, tylko koniecznością.
Z serdecznością,
Dorota Bubiak
Justyna Orlik
Dziękuję, że się tym podzieliłaś. To dużo mówi o Twojej sile, pomimo ogromnego zmęczenia i przytłoczenia, które Ci towarzyszą.
Widzę, że jesteś w sytuacji, w której emocje często się kumulują, a potrzeba zrozumienia, współpracy i wsparcia w relacji pozostaje niezaspokojona. Wybuchy złości mogą być sygnałem przeciążenia, bólu i braku przestrzeni, żeby móc wyrażać się w inny sposób.
Twój mąż wydaje się wycofywać emocjonalnie i unikać odpowiedzialności za wspólne funkcjonowanie, a Ty zostajesz sama z frustracją, bólem i poczuciem, że wszystko jest na Twoich barkach. Może być tak, że za „krzykiem” stoi silna potrzeba, żeby Twój partner Cię usłyszał. To naturalne, że w takiej sytuacji emocje stają się trudne do uniesienia.
Czujesz się niewidziana w relacji oraz samotna w chorobie, co tylko wzmacnia poczucie bezsilności.
Reakcje Twojego męża: obwinianie, unieważnianie, zrzucanie odpowiedzialności mogą Cię głęboko ranić . Widać też, że masz w sobie pragnienie bliskości, zrozumienia i utrzymania tej relacji, choć on może nie dostrzegać, jak bardzo się starasz i ile Cię to kosztuje.
To, że nie wiesz, gdzie leży problem, to nie dowód słabości, a znak, że jesteś bardzo zmęczona i zanurzona w chaosie, którego nie da się rozwiązać w pojedynkę.
Może warto, żebyś zaczęła od troski o siebie. Istnieją darmowe centra zdrowia psychicznego i poradnie, gdzie możesz skorzystać z pomocy bez skierowania. Są także telefony wsparcia i fundacje wspierające kobiety w trudnych relacjach.
Chciałabym Ci powiedzieć, że NIE JESTEŚ problemem. Próbujesz przeżyć w warunkach, które Cię ranią i osłabiają. Potrzebujesz wsparcia zamiast osądu.
Pozdrawiam,
Justyna Orlik, psychoterapeutka Gestalt
Maria Sobol
Dzień dobry,
bardzo dziękuję, że Pani napisała – to, co Pani przechodzi, naprawdę nie jest łatwe i rozumiem, jak może być przytłaczające, gdy wiele spraw nakłada się na siebie: emocje, zdrowie, brak wsparcia i poczucie niezrozumienia ze strony bliskiej osoby.
Pani reakcje – złość, krzyk, frustracja – mogą być sposobem radzenia sobie z napięciem, bólem i bezsilnością, szczególnie gdy nie ma przestrzeni na spokojną rozmowę czy wysłuchanie. To, że po wszystkim widzi Pani, że można było zareagować inaczej, świadczy o dużej refleksyjności i potrzebie zmiany. Często, gdy w relacji brakuje otwartego dialogu, a jedna strona unika zaangażowania, druga zaczyna krzyczeć, bo czuje się niewidzialna i bezsilna.
Trudności w pracy, zdrowiu, relacji i brak wsparcia finansowego to naprawdę duże obciążenie. W takiej sytuacji trudno zachować spokój i siłę – dlatego to naturalne, że Pani emocje czasem wymykają się spod kontroli. Ale też ważne: to nie oznacza, że coś z Panią jest nie tak. To sygnał, że potrzebuje Pani troski, pomocy i wzmocnienia.
Nie wszystko da się rozwiązać od razu, ale już samo to, że Pani szuka zrozumienia i wsparcia, to bardzo ważny krok. Warto pomyśleć o terapii indywidualnej – nie tylko po to, by zrozumieć, gdzie leży problem, ale też, żeby odzyskać poczucie wpływu na swoje życie i emocje, niezależnie od decyzji męża.
Pozdrawiam,
Psychoterapeutka integracyjna
Maria Sobol
Monika Marszałek
Dzień dobry,
Przewlekłe funkcjonowanie w stresie, bólu i poczuciu niezrozumienia odbiera nam dostęp do racjonalnych narzędzi regulacji emocji – wtedy uruchamiają się automatyczne schematy działania, które nie zawsze nam służą.
Zachęcam, by przyglądała się Pani myślom, które pojawiają się tuż przed wybuchem emocji – co sobie Pani mówi, jak czuje się Pani w ciele, gdzie pojawia się napięcie, ból, przyspieszony oddech czy „podniesiona temperatura”.
W tej sytuacji polecam sprawdzenie, czy w Pani miejscowości działa Ośrodek Interwencji Kryzysowej lub Poradnia Zdrowia Psychicznego oferująca pomoc w ramach NFZ – czasem można dostać się tam bez skierowania.
Ważne, aby miała Pani przestrzeń dla siebie – bez ciągłego poczucia, że musi Pani udowadniać, że „naprawdę coś się dzieje”.
Relacja z mężem również wydaje się bardzo obciążająca – brak jego zaangażowania, obwinianie, bagatelizowanie Pani stanu zdrowia, emocji i potrzeb mogą wpływać na poczucie osamotnienia, bezsilności i potęgować reakcje złości. Jeśli partner nie chce współpracować i odmawia udziału w terapii, warto skupić się na tym, na co ma Pani wpływ – czyli na sobie.
Zachęcam do spróbowania, choćby małymi krokami, zadbania o siebie:
- codziennej obserwacji emocji i reakcji z ciała,
- zapisywania myśli i uczuć (dzienniczek emocji),
- szukania mikro-momentów wytchnienia i kontaktu z tym, co wspierające,
- a jeśli to możliwe – skonsultowania się z psychologiem, nawet w trybie jednorazowej wizyty.
Trzymam za Panią mocno kciuki,
Monika Marszałek
psycholog, coach kryzysowy

Zobacz podobne
Witam, Od pewnego czasu zauważyłam, że z moją przyjaciółką, z którą znam się 12 lat, kontakt się urwał. Każda z nas założyła rodziny, mężowie, ona dziecko. Spotykałyśmy się raz na jakiś czas, pisania było mało. Kiedyś mi już zasugerowała, że wkraczam bardzo w jej życie, kontroluje i po prostu nie mogę tak robić.
I bardzo z tym walczyłam. I czuje, że mi wychodziło. Przedwczoraj napisałam do niej czy może się spotkamy, odczytała.. nie odpisała. Po 2 dniach w pracy, zamiast napisać do koleżanki znak zapytania (bo pracuje w szpitalu, w którym jest mój dziadek i wysłałam jej ciągle zapytania o dziadka) to wysłałam do nie przypadkowo. Kontaktu nadal zero, zaczęłam się martwić, myślałam, że coś z dzieckiem czy z nią. I po chwili dostałam wiadomość, że ona wie, że ten znak na pewno był do niej, żebym przestała kłamać i ona życzy mi jak najlepiej, ale ona przestrzeni na naszą relacje już nie ma. Ma dość tłumaczeń i kończy to. Napisałam, że to nie było do niej, ale ona mówi, że dość słuchania tłumaczeń i na razie. Chciałam się dowiedzieć, co ją kierowało, mówi, żebym nie drążyła i skoro cześć to cześć. Rozmawiałam z mężem, powiedział, że może poczuła się otoczona z twojej strony, ale powinna to wyjaśnić. Jest mi przykro, bo boję się, że kolejny raz coś zrobiłam, chyba że może warto iść naprawdę prosto i nie patrzeć ciągle zecja popełniłam błąd, tylko pogodzić się z utratą i iść przez życie...
