Związek po 7 latach: jak naprawić relację i przyszłość z obawami emocjonalnymi
Anonim

Marek Król
Rozumiem, że bardzo Ci zależy i że coś w Tobie się zmieniło, gdy usłyszałeś jej wątpliwości. To może być dobry moment, żeby nie skupiać się na tym, co było nie tak, tylko zapytać ją: „Co mogłoby sprawić, że poczułabyś się choć trochę pewniej przy mnie?” i naprawdę tego posłuchać. Nie obiecuj wszystkiego na raz – spróbuj robić małe, konkretne rzeczy, które pokażą jej, że teraz jesteś bardziej obecny. Nawet jeden gest dziennie może być początkiem odbudowy zaufania.

Katarzyna Organ
To naturalne, że odczuwa Pan lęk i zagubienie, zwłaszcza jeśli partnera nie dawała wcześniej żadnych sygnałów, lub być może Pan ich nie widział. Te uczucia, które przyszły być może są dla Pana sygnałem do zmiany czegoś, są też znakiem, jak ważna jest dla Pana ta relacja.
Warto podkreślić, że partnera powiedziała, że nadal Pana kocha, to nie oznacza, że już zdecydowała się odejść, jednak widzi jakieś zagrożenia dla siebie, pozostając w tym związku. Być może zasadnym byłoby porozmawianie nt. jej oczekiwań co do samego związku, jej potrzeb. Być może to jest początek przejścia na inny etap, choć wydaje się bolesny i zaskakujący.
Myślę, że żeby podjąć jakiekolwiek działania, dobrze jest też poznać motyw partnerki, tj. czego potrzebuje i skąd się wziął taki komunikat. Proszę też się zastanowić, na co Pan jest gotowy, czy jest coś, co chciałby Pan zmienić, albo czegoś się podjąć?
Życzę szczęścia
Z pozdrowieniami
Katarzyna Organ
Psycholog, psychoterapeuta w trakcie szkolenia

Arkadiusz Czyżowski
Drogi Anonimie,
wątpliwości partnerki mogą być zupełnie normalne i uzasadnione. Tak samo Twoje. Ogromną zaletą i wyróżnikiem jest to, że podjęliście rozmowę na ten temat i wyznaliście to, co dla Was ważne.
Lęk o to czy jest za późno jest reakcją na to, co boisz się utracić - bo przecież kochasz swoją partnerkę i Wasza relacja jest dla Ciebie cenna. Zastanów się czy ten lęk jest dla Ciebie paraliżujący, mobilizujący czy unikowy. Być może jest to emocja, która ma za zadanie pokazać Ci co jest dla Ciebie ważne - tak jak napisałeś.
Czy jest za późno? Ciężko to osądzić, natomiast czytając Twój wpis można sądzić, że partnerka otworzyła się przed Tobą właśnie po to, by za późno nie było. Oboje macie pełen wpływ na Wasze funkcjonowanie w relacji, to od Was zależy czy nastąpią zmiany.
Wspólne plany na przyszłość, organizacja wesela i budowa domu to rzeczy bardzo angażujące i wyczerpujące parę. Może wkraść się stres pomiędzy Was i emocje, które wyniką z problemów codzienności. Rozważcie proces konsultacji w parze, by lepiej zrozumieć Wasze potrzeby, a jeśli będzie taka Wasza gotowość - pracę indywidualną z terapeut(k)ą.
Trzymam mocno kciuki za Twój dobrostan!
Arkadiusz Czyżowski

Katarzyna Batugowska-Giemza
Bliskie związki to często niezła gimnastyka. Jednak zawsze zachęcam do otwartej komunikacji. Warto zapytać Partnerkę o jej obawy, oczekiwania, co ją do Pana zbliża a co oddała. Sporo już zbudowaliście - 7 lat to kawał czasu! Oboje też deklarujecie, że jesteście dla siebie bardzo ważni a to mocny fundament każdej relacji. Warto skorzystać z pomocy psychoterapeuty na spotkaniu dla par, który pomoże Wam podjąć wspólne kroki do budowania udanej relacji. Być może pozwoliłoby to również Panu zrozumieć, jak wchodzi Pan w relacje, co dzieje się z emocjami, dlaczego wydają się być 'niedostępne'. Dobra wiadomość jest taka, że na wiele 'skutków wychowania' mamy jeszcze wpływ w dorosłym życiu. Trzymam kciuki i pozdrawiam ciepło, Katarzyna Batugowska-Giemza

Grzegorz Bidziński
Dziękuję za Twoją szczerość. To, że coś w Tobie "pękło", jest ważnym momentem – to pierwszy krok do realnej zmiany. Twoja partnerka nie przestała Cię kochać, ale przestała wierzyć, że będzie się czuć bezpiecznie emocjonalnie w tej relacji. Teraz kluczowe jest nie tylko mówienie, że zrozumiałeś, ale codzienne, konsekwentne pokazywanie tego w działaniu – empatią, obecnością, otwartością. Rozważcie wspólną terapię par – to przestrzeń, w której możecie odbudować zaufanie i lepiej się usłyszeć. Jeszcze nie jest za późno, ale czas ma tu znaczenie.

Justyna Bejmert
Dzień dobry,
Bardzo dziękuję, że się Pan odezwał i opisał to, co przeżywacie. To trudne i bolesne miejsce — szczególnie gdy pojawia się lęk, że może być „za późno”, a przecież dopiero teraz coś w Panu naprawdę się obudziło.
To widać: kocha Pan swoją partnerkę, zależy Panu na niej, a to, co powiedziała, poruszyło coś głębokiego w Panu.
Partnerka może być po prostu zmęczona — może długo próbowała, dawała znaki, prosiła o bliskość. I teraz nie wie, czy może znowu zaufać. To nie musi oznaczać, że miłość się skończyła — tylko że potrzebuje przestrzeni, żeby poczuć się znów bezpiecznie.
Najważniejsze, co może Pan zrobić, to być cierpliwym, szczerym i konsekwentnym. Mówić o uczuciach, ale też je pokazywać – codziennym gestem, uwagą, troską. Być przy niej, nie naciskać, tylko towarzyszyć.
Jeśli oboje będziecie gotowi, warto rozważyć rozmowę z terapeutą par – czasem jedna sesja potrafi otworzyć nowe drzwi.
Proszę pamiętać – to, że Pan teraz czuje i rozumie więcej, ma ogromne znaczenie. To może być początek czegoś dojrzalszego między Wami.
Pozdrawiam ciepło,
Justyna Bejmert
Psycholog

Dorota Żurek
Dzień dobry, zawsze warto spróbować ulepszyć Państwa relację. Najważniejsza jest szczera rozmowa o Waszych oczekiwaniach wobec tego związku, także obawach, czy wątpliwościach. Proszę zapytać partnerki, czego się boi i co wspólnie możecie z tym zrobić. Tylko na pełnej otwartości wobec siebie i rozmowach możecie coś zmienić. Warto też się zastanowić nad terapią dla par, gdzie pod okiem specjalisty będziecie mogli omawiać swoje problemy i szukać rozwiązania. Proszę się nie poddawać, bo jeśli się kochacie, to warto zawalczyć o wspólną przyszłość.
Pozdrawiam,
Dorota Żurek- psycholog

Wiktoria Pela
Cześć!
Widzę, że jesteś w bardzo trudnym, emocjonalnie obciążającym momencie. To, co opisujesz, pokazuje samoświadomość i zaangażowanie z Twojej strony. Jednocześnie opisujesz też pewien rodzaj napięcia – między tym, jak wyglądał Twój sposób przeżywania i okazywania uczuć przez lata, a tym, czego doświadczała i potrzebowała Twoja partnerka.
Zatrzymajmy się na chwilę przy tym, czym się podzieliłeś i zwróćmy uwagę na fakty. Twoja partnerka nie powiedziała, że Cię nie kocha. Wręcz przeciwnie – powiedziała, że bardzo Cię kocha, ale boi się wspólnej przyszłości. Jest to wyrażenie jej lęku i potrzeby bezpieczeństwa emocjonalnego.
To zupełnie naturalne, że boisz się, że jest za późno. Ale też możliwe, że właśnie ten moment, choć bolesny - jest dla Ciebie jakimś początkiem. Nie chodzi o to, żeby natychmiast coś naprawiać, ale może właśnie o to, by pozwolić sobie pobyć z tym wszystkim, co teraz czujesz. Może to też przestrzeń do tego, by spojrzeć z bliska na swoje emocje, swoje potrzeby i granice, zanim jeszcze skierujesz całą energię na drugą osobę.
Jeśli chodzi o rozmowę z partnerką - możesz spróbować powiedzieć jej, co dzieje się w Tobie od chwili, gdy usłyszałeś jej słowa. Co poczułeś. Co zrozumiałeś.
„Kiedy mi to powiedziałaś, coś we mnie pękło. Poczułem strach… smutek… i też jakby dopiero wtedy coś do mnie dotarło.”
Spróbuj nie przekonywać swojej partnerki. To może być trudne, bo chcesz o nią zawalczyć. Ale paradoksalnie - prawdziwe porozumienie może się zacząć wtedy, gdy dasz jej przestrzeń, by mówiła o swoich uczuciach i obawach bez przerywania. Zapytaj ją, czego się boi. Czego potrzebuje. Możesz powiedzieć coś na zasadzie;
„Nie chcę Cię przekonywać na siłę. Chcę zrozumieć, co przeżywasz i czego potrzebujesz, żeby poczuć się bezpiecznie ze mną.”
Pozwól, żeby to była rozmowa - nie decyzja.
To nie musi być ostatnia rozmowa. Może nawet lepiej, żeby nie próbować wszystkiego rozstrzygać od razu. Czasem warto zostawić przestrzeń na ciszę, łzy.
Na koniec mam do Ciebie pytanie: Czy wyobrażasz sobie, że mógłbyś podejść do tej rozmowy właśnie w taki sposób - z większym skupieniem na tym, co czujesz i czego się uczysz o sobie, niż na „ratowaniu związku”?
Pozdrawiam ciepło.

Paweł Cisowski
Dzień dobry
Z tego, co piszesz, jesteś już w związku kilka lat i mimo początkowych zawirowań, udało Wam się stworzyć z partnerką silną więź emocjonalną. Przypuszczam, że niezwykle trudno jest Ci teraz słyszeć słowa partnerki, która poddaje wątpliwości waszą wspólną przyszłość. Myślę, że niezwykle ważne jest jednak to, że Twoja partnerka nadal Cię kocha, a to może oznaczać, że mimo doświadczanych trudności w relacji można wspólnie zrobić coś, co pomoże Wam przetrwać ten kryzys. To, co na pewno w tej sytuacji może okazać się pomocne, to szczera rozmowa z partnerką, w której będziecie mogli ujawnić swoje uczucia, ale także wasze indywidualne potrzeby. Wspomniałeś, że partnerka niechętnie zgodziła się na zamieszkanie z Twoimi rodzicami. Jest to ważna kwestia, która może rzutować na jakość waszego związku. Czy miałeś okazję porozmawiać z nią, co ona tak naprawdę w związku z tym czuje i myśli? Jakie jej ważne potrzeby zostały w tym momencie pominięte? I idąc dalej za tym, czy jest coś, co możesz zrobić dla swojej partnerki, żeby choć trochę poprawić jej komfort w tej sytuacji? Nie oczekuj, że na wszystkie pytania dostaniesz od razu odpowiedź, czasami być może będziesz musiał się uzbroić w cierpliwość. To także oznacza, że Twoja partnerka może potrzebować czasu i przestrzeni do namysłu nad sytuacją, do zrozumienia swoich uczuć i potrzeb. Ważne jest, żebyś ją w tym wspierał, nie starając się w żaden sposób czegoś przyspieszać. Jednocześnie zawsze możesz okazywać swoje uczucia. Choć jest to dla Ciebie pewną trudnością, staraj się otwarcie mówić o tym co do niej czujesz, jak widzisz waszą wspólną przyszłość, dlaczego ważne jest dla Ciebie bycie razem.
Trzymam za Was kciuki!
Pozdrawiam
Paweł Cisowski
Psycholog | Psychoterapeuta poznawczo-behawioralny w trakcie szkolenia | Terapeuta EMDR

Adriana Błażej
Pana związek stanął pod znakiem zapytania - to naturalne, że czuje Pan lęk. Pytanie, jak w tej sytuacji może Pan lepiej zadbać też o siebie i jaką relację buduje Pan ze sobą. Czy rozmawiali Państwo o tym, z czego wynikają te trudności w relacji? Dlaczego Partnerka obawia się o wspólną przyszłość? Ma Pan poczucie, że może się z Nią podzielić swoimi obawami i przemyśleniami na temat tego, czego Pan doświadcza? To, że ma Pan świadomość swoich schematów i chęć do ich przepracowania, to już bardzo dużo - gratuluję! Myślę, że otwarta rozmowa o tym, jak mogą Państwo przejść przez kryzys, może być tutaj pierwszym krokiem. Są Państwo w tym związku oboje, więc oboje macie Państwo możliwość wsparcia się i sprawdzenia, co możecie dalej zrobić i jak chcielibyście, aby ta przyszłość wyglądała. Jeśli czuje Pan, że ma Pan potrzebę popracowania nad swoją częścią - regulacją emocji, zrozumieniem siebie, swoich zachowań, to być może terapia będzie dobrym rozwiązaniem?
W temacie relacji polecam bardzo książkę Emocjonalne pułapki w związkach wydawnictwa GWP
Powodzenia!

Anna Rokstein
Jestem pod wrażeniem, jak podchodzisz do waszego związku. Szukasz rozwiązania i dobrej wspólnej drogi dla was. Czuję też dużą troskę o twoją partnerkę. Być może pomocne na ten moment byłoby zastanowienie się co was do siebie przyciągnęło, co sprawia, że pomimo trudności jesteście ze sobą. Możecie wspólnie powspominać miejsca, gdzie spędziliście ze sobą wspólne, piękne chwile i co lubicie tak po prostu robić razem. Życzę dużo dobrych, bliskich wspólnych momentów.

Mateusz Chmiel
Drogi Anonimie.
Nigdy nie jest za późno, ta myśl pojawia się często, ale rzadko kiedy pomaga przybliżać nas do tego co dla nas ważne. A Ty wiesz co dla Ciebie ważne. I masz zasoby, żeby to pielęgnować. Nasze zachowanie to jedyna rzecz, którą możemy kontrolować. Nie jesteśmy w stanie kontrolować własnych myśli, emocji czy środowiska. Ale codziennie możemy wybierać, żeby ruch naszych rąk, nóg czy ust przybliżał nas do tego, co dla nas wartościowe. Z tego, co piszesz, wartością dla Ciebie jest relacja z Twoją partnerką. I życzę, abyś jak najczęściej wybierał bliskość z nią. Trzymam za Ciebie kciuki :)

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Na wstępie Dzień dobry i mam za 1,5 miesiąca 17 lat, jeśli to potrzebne, jestem też zapisana do psychologa, ale jest bardzo długa kolejka, nawet może potrwać rok ten nabór, bardzo proszę o pomoc w tej sprawie, bo mam dziwne emocje, których nie mogę zrozumieć czy to przypomina jakieś zaburzenie?
Mam problem z bardzo intensywnymi emocjami. Kiedy ktoś zrobi coś, co mnie irytuje, czuję, jakby zalewała mnie fala agresji – od razu mam ochotę wybuchnąć, wydrzeć się albo nawet coś zrobić tej osobie. Szczególnie wkurzam się, gdy ktoś wydaje mi się mniej inteligentny albo nie rozumie rzeczy, które dla mnie są oczywiste. To mnie dosłownie rozsadza w środku. Kiedyś nawet groziłam każdemu, że popełnię S. bo na chwilę ktoś mnie zostawił/poszedł spać, jak moja dziewczyna chciała mnie zostawiać, to jej mówiłam, że to zrobię, nie wiem, czy żeby ją zatrzymać, bo ja się tak czułam nie, że bym to zrobiła, ale ona jest dla mnie po prostu wszystkim. Jeśli chodzi o moją dziewczynę – rok temu zdradziłam ją, pisząc z kimś innym, ale nie doszło do niczego więcej poza wiadomościami, których bardzo żałuję. Od tamtego czasu ona stała się chłodna i zdystansowana. Twierdzi, że raz mnie kocha, a raz nie. W kłótniach mówi, że nie ma do mnie empatii.
Ja z kolei często wybucham, mówię, że jej nienawidzę, ale gdy tylko jest dla mnie miła, znów ją kocham. Mam wrażenie, że jej uczucia wobec mnie zmieniają się, a to sprawia, że jestem coraz bardziej niepewna. Od pewnego czasu ona ciągle groziła, że mnie zostawi, czego bardzo się bałam. Pogorszenie mojego stanu zauważyłam mniej więcej po odejściu mojej przyjaciółki cztery miesiące temu. Nie była dla mnie szczególnie ważna – w moim życiu liczy się tylko moja dziewczyna – ale mimo to ta sytuacja wpłynęła na mnie. Ta przyjaciółka odwróciła całą klasę przeciwko mnie i mojej dziewczynie, przez co nas wyzywali i źle traktowali. Myślę, że miałam w sobie te emocje cały czas, ale takie wydarzenia, jak jej odejście czy zachowanie mojej dziewczyny, znacznie je nasiliły. Mam też ogromne zmartwienia o swoje zdrowie. Każdy najmniejszy ból wywołuje u mnie panikę.
Często nachodzą mnie myśli, że muszę coś zrobić, bo inaczej stanie się coś złego. Mam problem z samotnością – nie umiem być sama, bo czuję pustkę i lęk. Czasami wydaje mi się, że bycie samej mi pomaga, ale szybko znów odczuwam pogorszenie i wraca poczucie, że nie dam rady. Doświadczam też derealizacji, co jest bardzo nieprzyjemne. Także często czuję, jakby ktoś mnie śledził, ktoś gdzieś był, jakbym kogoś widziała i coś się ruszało, co chyba jest przez stres. Mam epizody depresyjne, które przeplatają się z chwilami, gdy czuję się lepiej, a nawet szczęśliwie. Kiedy odczuwam mocne szczęście, jest ono tak intensywne, że aż mnie rozsadza w środku – cała się pocę, a emocje są przytłaczające. Zdarza mi się mieć ochotę robić coś ryzykownego, np. kraść albo wpakować się w jakieś problemy, mimo że wiem, że to może być nieodpowiednie. Z kolei wobec innych ludzi czasami zachowuję się naprawdę źle.
Przykładem jest moja koleżanka, Ola, z którą zdradziłam swoją dziewczynę. Ona próbuje dostosowywać się do mnie – np. pisze o tematach, które mnie interesują – ale to mnie niesamowicie irytuje. Zaczynam ją wyzywać, a nawet życzyć jej śmierci, co dzieje się niemal codziennie. Wcześniej miałam na jej punkcie obsesję, ale teraz już jej nie rozumiem i nie wiem, dlaczego tak ją traktuję.
Mój ojciec od zawsze mnie krytykuje. Gdy nie poszłam raz do szkoły, powiedział, że skończę w jakimś tanim zakładzie i nigdy niczego nie osiągnę. W przeszłości wspominał nawet o wydziedziczeniu mnie. Kiedy byłam mała, często dochodziło w domu do przemocy. Bił moją mamę i na nią krzyczał, a potem zachowywał się, jakby nic się nie stało – zabierał mnie na sanki albo robił coś miłego, jakby te okropne sytuacje nigdy nie miały miejsca. W wakacje doszło do sytuacji, w której rzucił się na mnie, więc uderzyłam go w obronie. Zaczął wtedy manipulować, mówiąc, że to przez nas obie tak się dzieje. Po wszystkim, jak zawsze, zachowywał się, jakby nic poważnego się nie wydarzyło. Teraz zauważam, że ja też zaczynam się tak zachowywać – wybucham złością z byle powodu, czasem o kompletnie błahe rzeczy. Nie lubię być w centrum uwagi ani czuć się obserwowana, ale mimo to co chwilę znajduję się w sytuacjach, które sprawiają, że to na mnie skupia się uwaga innych. Czuję się przez to przytłoczona.
Mam spory problem z lękiem przed intymnością i czuję, że to naprawdę odbija się na moich relacjach. Kiedy zaczynam czuć, że ktoś chce się do mnie zbliżyć – emocjonalnie czy fizycznie – pojawia się we mnie ogromny niepokój i automatyczna chęć wycofania się. To strasznie frustrujące, bo chciałabym mieć głębsze, bardziej autentyczne relacje, ale ten lęk wydaje się nie do pokonania.
Dzień dobry. Mam pytanie, moja partnerka po każdej naprawdę małej sprzeczce, o jakąś pierdółkę, tak się nakręca, tak w głowie wyolbrzymia, że za każdym razem stwierdzi, że to koniec..rozstajemy się. Po około dobie, emocje opadają i wraca rozsądek...da sie porozmawiać i tworzymy naprawdę udany związek, kochamy sie bardzo. W te 24h nie da się rozmawiać i jest na 1000% pewna, że się rozstajemy i to koniec. Jak zrobić, by te emocje nie eskalowały do takich rozmiarów, nie zabierały tyle czasu...to zostawia blizny, a tak naprawdę powody są tak błahe, że aż niewiarygodne.
Partnerka podczas mojej próby rozmowy z nią, na nawet banalny temat zatyka uszy, nuci lalala. Nie daje dojść do słowa, przerywa i próbuje mnie uciszyć.
hej, mam teraz kłopot w związku i potrzebuję rady. Zaczęło mnie niepokoić, że mój partner mnie manipuluję emocjonalnie. Najgorsze, że coraz częściej wątpię w to, co czuję i myślę.
Często słyszę, że jestem przewrażliwiony albo przesadzam, przez co zaczynam kwestionować swoje reakcje i uczucia. Te ciągłe ataki krytyki i manipulacji mocno osłabiają moją samoocenę. Czytałem trochę o toksycznych związkach i wiem, że pierwszy krok to stopniowe uświadomienie sobie problemu, ale w rzeczywistości jest to trudniejsze, niż się wydaje.
Jak mogę skutecznie rozpoznać, kiedy granica została przekroczona? Obawiam się, że mimo wszystko poczuję się winny za decyzję o rozstaniu. Dzięki za wszelką pomoc.
Pozdrawiam, Piotr
W marcu 2024 r. mąż, z którym w maju 2025 r. minie nam po ślubie 16 lat (razem ponad 20), wyrzucił mnie z domu. Powód? Nadużywałam alkoholu. Jestem już po odwyku — ponad rok.
W tym czasie mój kochany mąż zabawiał się bardzo dobrze — niby ze swoją koleżanką z pracy (nadal razem pracują). Przez jakiś czas do niczego się nie chciał przyznać, dosyć często unikał rozmów na temat tej kobiety, a kiedy podpytywałam — popadał w agresję słowną.
Zaczął zapewniać, iż żałuje relacji z tą kobietą, że tylko przez miesiąc utrzymywał z nią kontakt po pracy, ponoć tylko rozmawiali o pracy, do niczego nie doszło. Zapewniał, iż nigdy mnie z żadną kobietą nie zdradził — nawet z nią.
Kobiecie — bez mojej zgody — podał mój numer telefonu, żeby ona mogła mi udowodnić, iż nic ich nie łączyło, że do niczego nie doszło.Od tej sytuacji mąż coraz częściej zaczął być wobec mnie bardzo dziwny. Zaczął chcieć więcej seksu, nawet podczas miesiączki. Zaczął kupować drogą biżuterię, kwiaty i dawać mi sporą gotówkę, twierdząc, iż na to zasługuję.
Kiedy powiedziałam, że biorę antydepresanty i leki na uspokojenie (hydroksyzynę), uspokoił się — choć nadal twierdził, iż to ze mną jest coś nie tak, a z nim wszystko jest OK. Zaproponowałam, aby poszedł do psychologa czy psychiatry — stwierdził, iż jest zdrowy i że mu nie potrzeba. Na terapiach małżeńskich był dwa razy — stwierdził, że sami powinniśmy dojść do sedna sprawy.
Mąż tak po prostu nagle zaczął wysyłać, będąc w pracy, swoje nagie zdjęcia do mnie. Sądzi, że nawet moje zdjęcia, kiedy mu wysyłam, podniecają go. Utworzył w telefonie nawet album z moimi nagimi zdjęciami. Ciągle zapewnia, że kocha tylko mnie, że nikt inny, że moje ciało go "jara" — ale sytuacji z ową kobietą nie ma chęci wyjaśnić. Po prostu pięknie manipuluje i wybiela się, a potem stwierdza, iż to ja nim manipuluję, nakazuję mu coś i traktuję go jak psa.
Potrafi najpierw wysłać miłe zdjęcia, a pod zdjęciami teksty, np. cytat dotyczący mojego kolegi:
„Szyja ma większego, czystego, długiego i soczystego k***a...?”
Rani mnie, nawet nic sobie z tego nie robi. To u męża rutyna. Potrafi mnie krytykować, doprowadzać do łez, zero poważnych, dorosłych rozmów. Po prostu gbur, toksyk, babiarz — tak go odbieram. Kiedy po roku „pięknej miłości” zaproponowałam, że czas wyjaśnić sprawę z tą kobietą w oczy — ponieważ wszystko ucichło — mąż rzucił do mnie tekstem (cytat):
„Jeśli napiszesz SMS-a do Agnieszki, będzie afera w pracy i w domu. Nie odezwiesz się do mnie i już nie podejdziesz przez dłuższy czas. Pogadamy wtedy ostro.”
Do męża nie docierają żadne argumenty, prośby, aby dla spokoju nas obojga udowodnił swoją uczciwość i wierność. Po prostu gra — twierdząc, że nie ma nic na sumieniu.
Mam rozmowy, screeny. Bardzo proszę — poradźcie, co mam robić. Jestem po prostu załamana.