Kiedy tracimy w życiu coś bardzo ważnego, przeżywamy żałobę. Jest to naturalny sposób radzenia sobie ze stratą dla wszystkich czujących organizmów na świecie.
W przeciągu życia przeżywamy wiele strat. Pierwszą utratą, której doświadczamy, jest nasze przyjście na świat, nasze narodziny. Bo kiedy patrzymy na narodziny z perspektywy szczęśliwych, czekających rodziców możemy mówić o przyjściu. Ale gdy spojrzymy z perspektywy noworodka, możemy dostrzec, że ten mały organizm doświadcza pierwszej w swoim życiu utraty – utraty bezpiecznego, ciepłego, bezbolesnego i otulającego otoczenia, którym był ‘brzuch’ matki. Tam każdy z nas był absolutnie zależny, a nagle (przy porodzie) doświadczamy pierwszego dotyku innego człowieka, zimna powietrza oraz bólu, z jakim wiąże się pierwszy, samodzielny wdech.
Kiedy dorastamy, doświadczamy wielu innych utrat – czasami zmieniamy szkołę, kiedy indziej tracimy przyjaciół z powodu konfliktu lub rozejścia się dróg; tracimy partnerów życiowych, kiedy się rozwodzimy, czasami musimy pożegnać jakiś okres w swoim życiu, np. młodość czy okres nastoletni. Bywają sytuacje, kiedy tracimy pracę, przeprowadzamy się czy tracimy dom w wyniku kataklizmu.
Każde z tych doświadczeń jest stratą i każde z nich może być dla nas pierwszym razem, kiedy musimy nauczyć się żyć od nowa - inaczej. Strata może być (zwłaszcza z perspektywy czasu) okazją do nauki radzenia sobie z trudnościami, proszenia i przyjmowania pomocy, dbania o siebie czy dostrzeżenia otaczających nas możliwości. Wynik nauki może być dla nas wsparciem przy utracie ‘ostatecznej’ - śmierci.
Jednocześnie warto przerwać dyskurs pop-psychologii i pamiętać, że niektóre sytuacje nigdy nie powinny mieć miejsca i nie są dla nas nauką. To jedynie bolesne wydarzenia, niektóre pozostające traumami.
W życiu, na co dzień możemy zaobserwować, że nie zawsze doświadczamy utrat stopniowo. Nie zawsze mamy okazję świadomie uczyć się swoich reakcji i wzrastać po kryzysowych sytuacjach. Czasami doświadczamy śmierci kogoś bliskiego jeszcze jako dzieci. W wyniku straty bliskiej osoby najczęściej doświadczamy wielu innych utrat jednocześnie - domu, kontaktu, pewnych stałych i przewidywalnych sytuacji, planów na przyszłość. Dzieje się to nagle. Bez uprzedzenia. Bez przygotowania. Takie sytuacje sprawiają, że przed nami stoi nie tylko opłakiwanie straty, ale również zmierzenie się z ciężarem nowej dla nas rzeczywistości.
Definicją słowa „żałoba” wg. słownika języka polskiego PWN jest to:
1. smutek po śmierci kogoś bliskiego,
2. określony czas po śmierci bliskiej osoby, w którym nosi się odpowiedni strój i nie uczestniczy w życiu towarzyskim,
3. czarne ubranie lub dodatek do ubioru noszony przez pewien okres po śmierci kogoś bliskiego („Żałoba”. SJP PWN online).
Każda z tych definicji jest prawdziwa i jednocześnie... nieprawdziwa. Te trzy definicje przypominają mi o czasach, w których powiedzenie, że żałoba trwa równy rok, było prawdziwe. Był to czas smutku, kiedy ludzie w żałobie chodzili ubrani na czarno, nie uczestniczyli zazwyczaj w życiu społecznym. Po roku otrzymywało się społeczne przyzwolenie na to, żeby wrócić do „normalnego” stroju i spędzania czasu.
Dzisiaj z badań wiemy, że żałoba to bardzo indywidualny okres. Żałoba może trwać nawet 5 lat i więcej. Jest ona, przede wszystkim, indywidualnym procesem każdego człowieka.
Osoba, która straciła bliskiego, przeżywa całą paletę uczuć – od szoku i niedowierzenia, przez smutek, tęsknotę, poczucie winy, złość czy ulgę. Czasem pojawi się dysocjacja, w której odpowiedź emocjonalna jest płytka, można porównać ją do wyparcia wspomnienia. W żałobie można mieć też różne trudności poznawcze (np. zaburzenia pamięci, koncentracji) czy dolegliwości somatyczne (np. bóle, sztywność). Jedne osoby potrzebują być blisko ludzi, inne szukają swojego miejsca w ciszy i samotności. A czasami jest potrzebne na zmianę raz jedno, raz drugie.
To, co silnie wiąże się z żałobą, to doświadczanie tak intymnego kawałka w sobie, które to prowadzi do tzw. egzystencjalizmu – pytania o sens i cel istnienia, doświadczenie pustki czy kruchości własnego życia i życia bliskich. Jest to bowiem czas, kiedy śmierć nie dotyka kogoś XY na drugim końcu kraju. Ona dotyka mnie, moich bliskich. A to zmienia perspektywę i zmusza do dostrzeżenia rzeczy oraz zadania sobie szeregu pytań, które do tej pory były niewidzialne, niewygodne.
Zdarza się, że osoby w żałobie po śmierci kogoś bliskiego całkowicie zmieniają swoje funkcjonowanie albo nadają mu zupełnie nowy sens, który to przeobraża wiele spraw w ich codzienności. Nierzadko angażują się w pomoc potrzebującym czy nawet zakładają fundację, by wspierać potrzebujących – tak np. powstała Fundacja Nagle Sami, która do dzisiaj wspiera osoby w żałobie w całej Polsce.
Myśląc o żałobie nadal częste jest przekonanie, że wiąże się ona z poczuciem smutku i tęsknoty. Rzadko kiedy pojawia się wyobrażenie tego, że osoba w żałobie może czuć wyżej wspominaną złość, poczucie winy, samotność (również w otoczeniu innych) czy ulgę. Każdy ze stanów jest naturalny i ma prawo się pojawić. Żałoba jest doświadczeniem kryzysowym. Nie ma lepszych i gorszych uczuć czy myśli.
Ale czy w żałobie można doświadczać kryzysu suicydalnego?
Pierwsza odpowiedź, którą obserwuję u osób postronnych to „No ale jak to. Przecież niedawno kogoś stracił/straciła, wie, jak to boli. Na pewno nie może tak się czuć. To by było dziwne/samolubne/bezsensowne.” Automatyczną odpowiedzią jest więc zaprzeczenie. Ale to zaprzeczenie często wynika z niezrozumienia, czym jest kryzys suicydalny i żałoba, oraz z lęku przed poruszaniem obu tematów.
Kiedy umiera ktoś bliski, często jest to doświadczenie jakby nagle, bez uprzedzenia i przygotowania, runął dom, który był zawsze bezpiecznym miejscem. I nagle osoba w żałobie traci poczucie stabilizacji i kontroli, które do tej pory czuła w swoim życiu. Nierzadko zdarza się, że śmierć i żałoba nie jest jedynym wyzwaniem – czasami do tego dochodzą trudności finansowe, bytowe bądź zdrowotne. Gdy pojawiają się problemy poznawcze, np. poczucie utraty pamięci lub depersonalizacja i dysocjacja (wrażenie bycia obok siebie, oglądania własnego życia niczym na filmie, poczucie, że ja nie doświadczam rzeczywistości), kryzys może się nasilić.
W takich chwilach mogą pojawić się myśli rezygnacyjne. Są to myśli mówiące o tym, że aktualne, kryzysowe doświadczenie jest na tyle trudne, że dana osoba już nie ma siły, by sobie z tym przeogromnym obciążeniem radzić, jest zmęczona, nie widzi sensu życia. To nie oznacza, że chce sobie odebrać życie. Raczej, żeby skończyło się obecne cierpienie, którego końca nie widać.
Czasami za myślami rezygnacyjnymi kryje się duża tęsknota, brak sił i zmęczenie, czasami ogromny lęk o przyszłość. Kiedy jesteśmy więc obok i zauważamy myśli rezygnacyjne (np. „Nie mam już siły, by walczyć każdego dnia”, „po co to wszystko? I tak się nic nie zmienia” itp.) to starajmy się być obecni, wysłuchali i nie oceniać, nie bagatelizować. Już samo to, że jesteśmy obok, bardzo pomaga osobie w żałobie. Ponieważ nie czuje się tak bardzo osamotniona z problemami i trudnościami, które na nią spadły. Możemy też zaproponować pomoc - coś, co możemy zrobić samodzielnie lub poszukać profesjonalnej pomocy. Choć czasem naprawdę wystarczy być obecnym.
Jednocześnie to, co jest bardzo ważne, to rozróżnienie myśli rezygnacyjnych od myśli samobójczych.
Myśli samobójcze mają już w sobie konkretne rozważania na temat odebrania sobie życia. Są to myśli, w których pojawiają się plany czy scenariusze na temat samobójstwa. Osoba z myślami samobójczymi jest absolutnie przytłoczona poczuciem rozpaczy i beznadziei. Jednocześnie może przeżywać ból emocjonalny (który nie mija), ale też poczucie odcięcia od swoich uczuć czy ciała i świata, oraz może doświadczać pustki i poczucia bycia ciężarem dla innych.
O ile przy myślach rezygnacyjnych osoba potrafi znaleźć i poczuć trochę realnej radości, to przy myślach samobójczych przeważnie w ogóle. Osoby w żałobie (i nie tylko), które mają myśli samobójcze doświadczają pewnego rodzaju zawężenia emocjonalnego i poznawczego. Tak jakby miały, metaforycznie, klapki na oczach i były w stanie dostrzec tylko brak wyjścia z obecnego stanu. Samobójstwo jest wtedy w ich realnym wyobrażeniu jedynym, logicznym sposobem na to, żeby nie cierpieć dalej.
Niekiedy kryzys samobójczy sam w sobie jest dodatkowym źródłem cierpienia. Czasem również poczucia lęku czy paniki, gdy osoba czuje, że nie ma nad nim kontroli.
Jeśli potrzebujesz pomocy w żałobie lub kryzysie samobójczym, nie wahaj się zgłosić do naszych Specjalistów_ek - kliknij tutaj i wybierz dogodny termin na platformie TwójPsycholog.
Osoby z myślami samobójczymi często (nie zawsze) dają różne sygnały swojemu otoczeniu – dzielą się poczuciem pustki, niemożnością zobaczenia wyjścia czy brakiem sensu. Czasami nawet mówią, że mają myśli samobójcze. Dlatego tak ważne jest potraktowanie tego, co mówią, poważnie i udzielenie profesjonalnej pomocy – wsparcie psychologiczne oraz leczenie psychiatryczne. Dla osób w żałobie nie ma tutaj wyjątku. One tak samo mogą doświadczać poczucia beznadziei, mogą nie czuć, że ich żałoba zmienia swoje nasilenie, mogą mieć poczucie, że ona się nigdy nie skończy. Te osoby nie są egoistami, kiedy myślą o śmierci (a z takimi argumentami można się spotkać). One wiedzą, że mają dzieci, bliskich i przyjaciół. I mimo wszystko ból emocjonalny jest na tyle duży, że nie są w stanie sobie z nim radzić same.
Dlatego to, co możesz zrobić, kiedy masz obok siebie osobę w żałobie, która może mieć myśli rezygnacyjne i samobójcze, to być obecnym i uważnym, nie oceniać, a raczej działać.
Co to znaczy?
Po pierwsze unikaj „dobrych rad”, takich słów jak: „rozumiem cię, ale nie masz tak źle – inni mają gorzej, weź się w końcu ogarnij; będzie dobrze itp.”.
Powiedz tej osobie, że ją słyszysz, że być może nie wiesz do końca, przez co przechodzi, ale jesteś tu dla niej.
Jeśli masz taką możliwość i osoba w żałobie się zgadza to: zrób zakupy; pomóż w ogarnięciu spraw prawnych czy socjalnych; posprzątaj mieszkanie, ugotuj, zadbaj o zawiezienie i przywiezienie dzieci, umów do psychologa lub lekarza psychiatry i pójdź na wizytę z osobą w żałobie.
I jeszcze jedno – podziel się i deleguj pomoc innym bliskim i przyjaciołom, stwórz sieć wsparcia, nie bądź sam jedyną pomocą. Ty również zasługujesz na profesjonalne wsparcie.
Komentarze (0)