Left ArrowWstecz

Jak pogodzić się z nieoczekiwanym rozpadem długoletniego związku?

Witam. 6 tygodni temu moja była partnerka podjęła decyzję o zakończeniu naszego niespełna 7-letniego związku. Dosłownie na chwilę przed przeprowadzką do naszego nowego mieszkania. Decyzja zapadła w nieoczekiwanym momencie, bez kłótni. Powodem jaki podała było poczucie nieszczęścia od dłuższego czasu, moje ciągłe napady złości, oczekiwania, brak miłości i inna wizja przyszłości. Oczywiście jej zachowanie przez poprzednie miesiące na nic takiego nie wskazywało, nadal było mnóstwo czułości, wspólnych wyjść i zdjęć. Wiele razy z jej ust padły słowa "kocham". Gdy próbowałem przekonać ją do walki, otrzymałem informację, że od miesiąca utrzymuje bliższy kontakt z kolegą z pracy, zarówno w pracy, jak i przez komunikator poza nią. Relacja bez otwartego zaangażowania, normalne koleżeńskie rozmowy, tyle że o b. dużej częstotliwości. W jej głowie pojawiła się myśl, że chciałaby spróbować czegoś więcej z nim. Po kilku dniach "negocjacji" i moich prób ratowania związku, ona stała się nad wyraz zimna i wyrachowana. Tak jakby wszystkie uczucia uleciały, a ja w jej głowie jestem tylko intruzem i niechcianą przeszkodą. Kilka niezałatwionych spraw przez długi czas nie pozwalało na ograniczenie kontaktu, a jej podejście było coraz gorsze. W międzyczasie zamknęła ostatecznie jakiekolwiek szanse na powrót. Po tych kilku tygodniach nie mamy kontaktu, jej nowa relacja jeszcze nie przeszła w związek, ale mają coraz lepszy kontakt. Straciłem nie tylko partnerkę, ale również najlepsza przyjaciółkę, wsparcie, plany na przyszłość. Kocham ją szczerze, rozumiałem to od wielu lat, nie zmieniło się wraz z porzuceniem. Mimo upływu czasu czuje się coraz gorzej, nie jestem w stanie funkcjonować normalnie, śpię po 2-3h. Chciałbym ją odzyskać, żadne racjonalne tłumaczenia nie zdają egzaminu, bo chociaż wiem, że powinienem odpuścić, to każda próba kończy się rozbiciem na kawałki. Jak się z tym pogodzić?

Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Adamie, to bardzo przykre, co opisujesz i naprawdę bardzo Ci współczuję. To zupełnie zrozumiałe, że możesz mieć wrażenie "rozbijania się na kawałki", bo nie tak łatwo pogodzić się ze stratą najbliższej osoby, wieloletniej partnerki i jednocześnie przyjaciółki. Pozwól sobie na przeżycie pewnego rodzaju żałoby po tej stracie. Nie staraj się na siłę "wziąć w garść", bo masz prawo czuć smutek, żal czy złość. Spróbuj teraz skupić się na swoim samopoczuciu, zdrowiu, być może warto też porozmawiać z kimś zaufanym lub psychologiem. Czasem tym pierwszym krokiem do pogodzenia się z odejściem osoby jest uznanie swojego bólu i wyrażenie wszystkich emocji z tym związanych. Trzymaj się ciepło,

 

Justyna Bejmert

Psycholog

23 dni temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Daria Składanowska

Daria Składanowska

Dzień dobry,

opisuje Pan bardzo trudne doświadczenie – nagłe rozstanie po wielu latach wspólnego życia to emocjonalny wstrząs, który może wywoływać objawy przypominające żałobę: bezsenność, utratę apetytu, natrętne myśli, poczucie pustki. To naturalna reakcja na stratę kogoś ważnego.

 

W tej sytuacji warto:

-Dać sobie prawo do żałoby i emocji. Nie ma sposobu, by „szybko” się z tym pogodzić – potrzebny jest czas i przestrzeń na przeżycie złości, żalu i tęsknoty.

-Zadbać o rytm dnia: regularny sen, posiłki, ruch (spacery, sport), ograniczenie alkoholu i mediów społecznościowych.

-Skorzystać z pomocy specjalisty – psychoterapia indywidualna pomoże przepracować stratę, odbudować poczucie własnej wartości i zrozumieć, co się wydarzyło.

-Jeśli objawy się nasilą (bezsenność, brak energii, myśli rezygnacyjne) – proszę skontaktować się z psychiatrą lub infolinią wsparcia:

*Centrum Wsparcia – 800 70 2222 (24h),

*Telefon Zaufania dla Dorosłych – 116 123.

To, że dziś trudno Panu funkcjonować, nie oznacza, że tak będzie zawsze. Proces gojenia emocjonalnego jest stopniowy – z pomocą psychoterapeuty, psychologa, psychiatry można odzyskać równowagę oraz wsparcie dla siebie. Życzę wszystkiego dobrego. 

 

Pozdrawiam, 

Składanowska Daria 

Psycholog, Doradca Kariery

23 dni temu
Krzysztof Zięba

Krzysztof Zięba

Sytuacja, którą przeżywasz, z pewnością jest bardzo trudna. Z Twojego opisu wynika, że decyzja Twojej byłej partnerki o rozstaniu była nagła i zupełnie niespodziewana z Twojej strony. Musi być to dla Ciebie szokujące i przede wszystkim bardzo ciężkie emocjonalnie i życiowo doświadczenie. Rozstanie z  długoletnią partnerką to strata, która w psychice człowieka wyzwala proces żałoby. Etapy żałoby to 1) Zaprzeczenie 2) Gniew 3) Targowanie się 4) Depresja 5) Akceptacja. W przejściu tego procesu pomaga uświadomienie sobie tego na jakim etapie żałoby aktualnie jesteśmy. Ułatwia to zaakceptowanie swoich emocji i dobranie odpowiednich na konkretny etap strategii radzenia sobie ze stratą.  Bardzo ważne w trakcie przeżywania takiej straty jest zaakceptowanie emocji związanych ze stratą (czyli np. czuję gniew i mam do tego prawo ponieważ ktoś wydarł mi część mojego życia i to naturalna reakcja mojej psychiki) i zapewnienie sobie wsparcia (przyjaciele, rodzina lub psycholog). Zadanie tutaj pytania to bardzo ważny krok w celu zapewnienia sobie wsparcia i jeśli czujesz, że samemu będzie ciężko przejść przez tą stratę warto iść za tym dalej i zapisać się na konsultację z psychologiem. Pozwoli to na lepsze zrozumienie swoich emocji, jak i poznanie strategii radzenia sobie z procesem żałoby.


Pozdrawiam,
Krzysztof Zięba
Psycholog.

22 dni temu
Małgorzata Plata

Małgorzata Plata

Szanowny Panie Adamie,

 

W momencie, gdy kończy się wieloletni związek, odchodzi osoba, którą nadal Pan kocha, poczucie straty jest naturalną emocją. Nie jest łatwo godzić się z utratą miłości, lecz jest to możliwe, zwłaszcza gdy minie ten pierwszy szok. Często psycholodzy określają koniec związku (jeśli nie następuje za obopólną zgodą)  jako sytuację, w której przeżywa się żałobę. A żałoba to pewien proces, z którego stopniowo się wychodzi na prostą. Zatem istotną rolę gra poniekąd czas. Z innej strony, tym, co może pomóc, jest uświadomienie sobie, że mamy wpływ na to, co czujemy. Jednakże nie jesteśmy w stanie mieć bezpośredni wpływ, na to, co do nas czuje druga osoba. Zatem nie mamy takiej mocy zatrzymania przy sobie kogoś, kto przestał nas kochać tak mocno jak wcześniej.  Pisze Pan o tym, że partnerka odeszła nagle, jednak zaznacza Pan, że wyjaśniła Panu swoje powody. Nie wiadomo, dlaczego nie mówiła o tym wcześniej, nie sygnalizowała Panu swoich obaw, przynajmniej tak można domniemać na podstawie Pana informacji.  Rozumiem, że fakt, iż decyzja o odejściu została podjęta nagle, stało się to dla Pana trudniejsze. Życzę Panu, aby udało się Panu odpuścić, dla siebie, dla własnego dobra.   Natomiast jeżeli byłoby Panu trudno poradzić sobie z emocjami, pogodzić się ze stanem faktycznym, można rozważyć wsparcie ze strony psychologa. Powodzenia.

 

Małgorzata Plata

Psycholog

21 dni temu
Karolina Kuźmienko

Karolina Kuźmienko

Dzień dobry Panie Adamie, 

Rozumiem, że może być Panu ciężko, utrata najbliższej osoby jest dla nas dewastująca. Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie jak się z tym pogodzić, rozstanie i przejście przez fazy rozstania to proces, jak w żałobie. (proszę sobie zobaczyć poniżej).

 Ból przy rozstaniu jest absolutnie normalny  i tak samo normalne jest to, że w kółko myślimy, ruminujemy na temat tego wszystkiego, co się w związku wydarzyło, co się już nigdy nie wydarzy i co mogłyśmy zrobić oraz czemu winna jest druga osoba. Na zmianę rozmyślamy o wszystkim co złę i o tym, co było najlepsze i jest na zawsze utracone.

Mówi się o żałobie po rozstaniu i to nie jest pojęcie przesadzone. Tak jak w żałobie ważne jest, aby i przy tej utracie pozwolić sobie przeżywać wszystkie emocje. 

Początkowy etap żałoby to wyparcie. Zaprzeczamy temu, że to się wydarzyło, możemy nie mówić o rozstaniu innym osobom, nie przyznawać się, że już nie jesteśmy razem. Dla tego etapu ważne jest obserwowanie i przeżywanie emocji. I co ważne nie musimy przechodzić tego same. Korzystajmy z sieci wsparcia, niezależnie, czy będą to znajomi, rodzina czy terapeuta.

Kolejnym etapem jest gniew. Kiedy już godzimy się z nową rzeczywistością zaczynamy złościć się na siebie i na byłego partnera. Szukamy odpowiedzialności w tym, co się wydarzyło, zastanawiamy się poszło nie tak, gdzie on/ona zawalił/a? Złościmy się na siebie i drugą osobę, że nie próbowała bardziej, nie starała się wystarczająco. 

Następnym etapem są negocjacje. Próbujemy odwrócić bieg wydarzeń, możemy szukać sposobu, by wrócić do osoby, z którą byłyśmy. Robimy to, by uciec od bólu, który zaczynamy coraz bardziej odczuwać. To bardzo ważne, żeby na tym etapie tym bardziej unikać kontaktu z ex.

Kiedy zaczynamy się mierzyć z doświadczeniem bólu nadchodzi etap depresji. Nie chodzi tu o kliniczną depresję, ale o to, że doświadczamy bezsilności, bezradności, uświadamiamy sobie, że nie można już zmienić przeszłości. Może się wtedy pojawić poczucie, że już nic nas nie cieszy, nie mamy ochoty robić rzeczy, które kiedyś sprawiały nam przyjemność. Na tym etapie ważne jest, by oprzeć się na wartościach. 

Ostatnim etapem jest akceptacja.

Jednak na samym początku proponowałabym zaopiekowanie się organicznych zaburzeń jak zaburzenia snu, gorsze samopoczucie oraz powrotem do normalnego funkcjonowania.

W tym celu proszę rozważyć kontakt ze specjalistą.

Serdecznie pozdrawiam.

 

21 dni temu
Gizela Rutkowska

Gizela Rutkowska

Witam, panie Adamie,

Z uwagą przeczytałam Pana relację. Najważniejsze treści są chyba na jej początku, bo reszta opisu, to próba znalezienia odpowiedzi na pytanie: walczyć czy odpuścić? Z założeniem, że owe "odpuszczenie" doprowadzi do rozsądnych decyzji Pana partnerkę, czyli do powrotu do Pana.

Ale, sytuacja wcale nie wydaje się zero jedynkowa. Proszę głośno przeczytać początek swojego postu, od słów " Powodem, jaki podała było...".

Proszę usiąść wygodnie z kartką papieru i długopisem i zastanowić się nad tym:

- które, w Pana opinii, oczekiwania partnerki były rozbieżne z Pana oczekiwaniami,

- jaka jest Pana , a jak była i jest może , Jej wizja przyszłości,

- kiedy, w jakich sytuacjach, pojawiały się napady złości u Pani,

- jak okazywała, że jest nieszczęśliwa??? i nie o słowa tu chodzi, typu "kocham" po 7-latach, tylko o zdarzenia,

- czy rzeczywiście był Pan wsparciem, jakim jest przyjaciel? Kim jest przyjaciel?

 

 

Pozdrawiam, życząc obiektywnej analizy.

Dr Gizela Rutkowska

Psycholog

Terapeuta

21 dni temu
Sylwia Harbacz-Mbengue

Sylwia Harbacz-Mbengue

Witaj Adam,

to, co przeżywasz to naturalna i uzasadniona reakcja na stratę kogoś bardzo bliskiego.

Myślę, że podstawą do poradzenia sobie jest przyjęcie faktu rozstania, bez próby zrozumienia i tłumaczenia. Kolejnym, lecz niełatwym krokiem jest całkowity brak kontaktu. Każdy kontakt podsyca u Ciebie nadxieję na reanimację związku.

Spróbuj skoncentrować się na sobie, na tym co pomaga chociaż troszeczkę radzić sobie lepiej.

Jeśli potrzebujesz kontaktu z innymi ludźmi, otaczaj się takimi, którzy są dla Ciebie wsparciem

Jeśli Twoje samopoczucie z upływem czasu nie poprawi się, skontaktuj się ze specjalistą np. psychologiem.

 

Pozdrawiam serdecznie

Sylwia Harbacz- Mbengue

Psycholog

20 dni temu
Iza Bonarowska

Iza Bonarowska

To bardzo bolesne, co przeżywasz... nagła utrata bliskiej osoby po tylu latach potrafi zachwiać całym światem. To naturalne, że teraz czujesz rozpacz, bezsenność i pustkę. Nie musisz od razu „pogodzić się” z tym, co się stało. 

Szukaj chwil ulgi: rozmowy z kimś życzliwym, spaceru, muzyki, czegokolwiek, co daje choć odrobinę oddechu. 

Z czasem ból złagodnieje, choć dziś to może wydawać się niemożliwe. Warto też porozmawiać z terapeutą - nie po to, by zapomnieć, ale by znów poczuć siłę w sobie. Trzymaj się, pamiętaj, że nie musisz przechodzić przez to sama.

20 dni temu
Elza Grabińska

Elza Grabińska

Szanowny Panie,

słyszę, że przeżywa Pan ogromny ból po stracie relacji, która była dla Pana bardzo ważna i w której widział Pan wspólną przyszłość. To, co Pan teraz czuje, nie jest dowodem słabości, tylko reakcją na stratę kogoś, z kim związał Pan siedem lat życia. Te emocje nie znikną z dnia na dzień, potrzebują czasu i przestrzeni.

W takiej sytuacji kluczowe jest zatrzymanie kontaktu i skupienie się na sobie, co nie oznacza rezygnacji z miłości, ale odzyskiwanie równowagi. Warto potraktować ten moment jako etap żałoby, w którym przychodzi smutek, złość, żal, bezradność. I to wszystko jest normalne. Czasem pomocne bywa wsparcie psychologa, który pomoże przejść przez ten proces, bo samemu bywa trudno to unieść.

Proszę spróbować nie skupiać się nadmiernie na szukaniu odpowiedzi, dlaczego tak się stało. Nie możemy kontrolować drugiego człowieka i jego wyborów. Teraz warto zadbać o siebie: o sen, jedzenie, rutynę, ruch i kontakt z ludźmi, którzy są po Pana stronie. Z czasem przyjdzie moment, gdy zacznie Pan widzieć, że życie wciąż ma przestrzeń na coś nowego, nawet jeśli dziś wydaje się to niemożliwe.

 

Wszystkiego dobrego, Elza Grabińska, psycholog.

20 dni temu
Agnieszka Wróblewska

Agnieszka Wróblewska

Panie Adamie,

mierzy się Pan ze stratą i żałobą po związku. Jest to proces, który ma kilka etapów, każdy z nich jest ważny, ponieważ przybliża do celu, którym jest poradzenie sobie ze stratą. Warto rozważyć skorzystanie z pomocy psychologicznej, która pomoże przebrnąć przez ten trudny czas i poukładać życie na nowo. 

 

Pozdrawiam

Agnieszka Wróblewska

20 dni temu
Iga Borkowska

Iga Borkowska

Opisuje Pan własne doświadczenie ogromnej straty, tym trudniejsze, że niczego się Pan nie spodziewał. Zaakceptowanie tego, pogodzenie się z tym to "zadania" na wiele miesięcy pracy. Żałobę po utraconej relacji przyrównuje się czasem do żałoby po śmierci bliskiej osoby - trzeba wiele czasu i cierpliwości, żeby przejść przez jej etapy. Pomocna w tym procesie może być psychoterapia - może pomóc wyregulować emocje i spojrzeć na doświadczenie z różnych perspektyw.
Niepokojąca jest mała ilość snu u Pana, jeśli pojawia się sporadycznie, to normalny objaw, ale jeśli utrzymuje się kilka dni, albo tygodni, to niezbędna jest konsultacja z psychoterapeutą lub psychiatrą, może bowiem wskazywać na rozpoczynający się epizod depresyjny.


Pozdrawiam serdecznie, 

Iga Borkowska

20 dni temu
Maria Sobol

Maria Sobol

Panie Adamie,

to naprawdę trudne — po tylu wspólnych latach stracić kogoś, kto był codziennością, oparciem i planem na przyszłość. Nic dziwnego, że boli i że trudno znaleźć spokój. Proszę dać sobie prawo do tego bólu, nie próbować go na siłę uciszać. On z czasem złagodnieje, choć teraz może się wydawać, że nie ma końca.

Warto teraz zadbać o siebie — spać tyle, ile Pan potrzebuje  wychodzić z domu, spotykać ludzi, nawet jeśli nie ma się na to siły. Tak wygląda powolne dochodzenie do siebie. Jeśli poczuje Pan, że emocje są zbyt ciężkie, proszę pomyśleć o rozmowie z terapeutą lub psychiatrą — to nie oznaka słabości, tylko troski o siebie.

 

Z wyrazami szacunku,

psychoterapeutka integracyjna

Maria Sobol

21 dni temu
Elżbieta Byzdra-Rafa

Elżbieta Byzdra-Rafa

Dzień dobry 🙂 

Aby związek trwał, potrzeba dwa razy "tak". Aby przestał trwać, wystarczy jedno "nie".  I takie "nie" powiedziała Pana partnerka. Pan czuł się dobrze w Waszej relacji. Partnerka, jako powód rozstania podała brak miłości z Pańskiej strony, inne oczekiwania, inna wizja przyszłości i ciągle napady złości. 

Zaintrygowały mnie te słowa o złości. Jak się żyje, gdy partner/ partnerką nieustannie wpada w złość? Co może czuć osoba będąca świadkiem lub odbiorcą takich wybuchów? Może wtedy nie odbierać wyrazów miłości i czułości, jakie do nie płyną od drugiej osoby? 

W każdym razie partnerka nie wyraziła chęci powrotu i pozostaje to tylko uszanować. I rozumiem żal i ból, jaki Pan czuje.

Proponuję, aby rozpoczął Pan terapię. Aby pomóc sobie w przeżywaniu bólu, smutku... I też, aby nauczyć się regulować własną złość, aby w przyszłości nie rozsadziła relacji...

 

Pozdrawiam 

Elżbieta Byzdra -Rafa 

terapeutka Gestalt 

 

20 dni temu
Monika Figat

Monika Figat

W nurcie Terapii Akceptacji i Zaangażowania (ACT) zachęcamy, by nie walczyć z tymi uczuciami, ale pozwolić sobie je przeżyć i zaakceptować ich obecność. To nie oznacza zgody na cierpienie, ale przyjęcie, że emocje są naturalną reakcją na stratę i świadczą o tym, jak ważna była dla Pana ta relacja. Próby tłumienia uczuć lub racjonalizowania sytuacji często prowadzą do jeszcze większego napięcia i cierpienia.

 

Ważnym krokiem jest skierowanie uwagi na własne potrzeby i wartości – na to, co jest dla Pana ważne niezależnie od tej relacji. W ACT pracujemy nad tym, by mimo bólu podejmować działania zgodne z własnymi wartościami, nawet jeśli towarzyszy temu cierpienie. To może być bardzo trudne na początku, ale z czasem pozwala odzyskiwać poczucie wpływu na swoje życie.

 

Proszę pamiętać, że proces żałoby po rozstaniu wymaga czasu i łagodności wobec siebie. Jeśli zauważa Pan, że trudności w codziennym funkcjonowaniu się nasilają (problemy ze snem, brak energii, myśli rezygnacyjne), warto rozważyć rozmowę z psychologiem – to może być ważne wsparcie w tym trudnym okresie.

 

Choć teraz wydaje się, że nie ma wyjścia, zapewniam, że można tę sytuację przepracować i odnaleźć nowe poczucie sensu. Czas w tym przypadku leczy rany.

 

Serdeczności i powodzenia

Monika Figat, Psycholog [Warszawa i on-line] | monikafigat.pl

20 dni temu
Katarzyna Organ

Katarzyna Organ

Panie Adamie

 

To, o czym Pan pisze, to proces żałoby po rozstaniu. To bardzo trudne doświadczenie, często pełne smutku, żalu, a czasem także złości. Warto w tym czasie szczególnie zatroszczyć się o siebie. Jeśli emocje, z którymi się Pan mierzy, staną się zbyt przytłaczające, zachęcam do poszukania wsparcia - na początek wśród bliskich, rodziny czy przyjaciół.

Emocje mają to do siebie, że z czasem słabną, choć niekiedy potrzebujemy więcej czasu, zwłaszcza gdy tracimy osobę, która była dla nas bardzo ważna. Ta reakcja, choć bolesna, jest całkowicie naturalna i zrozumiała.

Jeśli jednak od prawie dwóch miesięcy trudno Panu normalnie funkcjonować, warto rozważyć skorzystanie z profesjonalnej pomocy. Spotkanie z terapeutą może pomóc lepiej zrozumieć źródła tych trudnych uczuć, uporządkować je i stopniowo poczuć ulgę.

 

Trzymam kciuki i pozdrawiam

Katarzyna Organ

20 dni temu
depresja

Darmowy test na depresję - Kwestionariusz Zdrowia Pacjenta (PHQ-9)

Zobacz podobne

Witam. Rozstałam się z dziewczyną, ciągle o niej myślę, chciałabym przestać.
Witam. Rozstałam się z dziewczyną, ciągle o niej myślę, chciałabym przestać. Pije 3 tydzień alkohol, czasem też nie mam ochoty żyć.
Mój były zdradził mnie po 15 latach układał sobie życie z inną.
Mój były zdradził mnie po 15 latach układał sobie życie z inną. Dopiero ona do mnie napisała i tak dowiedziałam się o wszystkim. Byłam totalnie załamana, nie radziłam sobie z niczym. Zapominałam nawet czy brałam leki, bo choruje na nadciśnienie i inne choroby. W międzyczasie spotykałam się z innymi chłopakami. Za każdym razem on psuł mi związki, dając nadzieję, że wróci, lecz nie miał widocznie najmniejszego zamiaru tego zrobić, a ja czekałam jak głupia i do dnia dzisiejszego nie radzę sobie. Byłam z chłopakiem 5 miesięcy, po czym zostawiłam go przez niego właśnie, bo znowu pojawił się, a ja nie potrafię o nim zapomnieć. Dlatego mu na to wszystko pozwalam. Bardzo go kocham, nie potrafię pokochać nikogo innego. Ten chłopak, co go zostawiłam, bardzo teraz cierpi z mojego powodu, dzwoni i płacze, lecz ja już postanowiłam, że albo będę sama, albo mój były do mnie wróci. Spotykamy się, wciąż teraz przyjeżdża codziennie na spacer z psem. Z tamtą mu się nie układa. Chce od niej odejść. Do końca roku wiąże ich wspólnie wynajem mieszkania. Twierdzi, że zależy mu na kaucji i że do końca roku to wszystko skończone na pewno i że chce być ze mną. Nie wiem, ja potrzebuje chyba jakiejś terapii. Nie potrafię przestać kochać tego toksycznego człowieka, a jest manipulantem i kłamcą. Nie mam pojęcia co dalej mam robić ze swoim życiem, a świata poza nim nie widzę i chyba potrafiłabym mu wszystko wybaczyć. Dać nawet jakby nie mieli co jeść to i tak bym mu pomogła. Strasznie jestem głupia i naiwna proszę o pomoc.
Jak poradzić sobie z zazdrością partnera o przeszłość i odbudować zaufanie w związku?

Bardzo proszę o pomoc. Mój mąż jest zazdrosny o moją przeszłość - o były związek, zanim poznałam mojego męża. Dla mnie był to krótki, niewiele znaczący związek, problem dotyczy tego ze doszło między nami do zbliżenia, dodatkowo nie pomaga fakt, że chciałam wzbudzić w nim zazdrość i okłamałam go, że były wtedy też dodatkowe 'zabawy' . Mąż jest oburzony, nie miał wcześniej takich doświadczeń. Od tego czasu cały czas ta sytuacja do nas wraca, mąż próbuje dopytywać o szczegóły, krzyczy, że nie wybaczy mi tego kłamstwa, że nie wierzy, że nic więcej między nami nie było. Od tego czasu ciągle się kłócimy, różne sytuacje, czy obcy mężczyźni kojarzą mu się z moim byłym, wtedy chodzi zły, smutny, oskarża mnie ze byłam naiwna, że tak łatwo dałam się tamtemu omotać. Wiem, że źle zrobiłam okłamując go, bardzo tego żałuję. Mam wrażenie, że już powiedziałam mu wszystko o tym poprzednim związku, przyznałam, że poza tym 1 stosunkiem nic więcej między nami nie było, ale on ciągle swoje. Ciągle zarzuca mi kłamstwo, nie wierzy mi i twierdzi, że nigdy nie uwierzy. Mam ogromne wyrzuty sumienia, bo to tej sytuacji wszystko było między nami idealnie. Chciałabym to wszystko naprawić, mam wrażenie, że jestem winna wszystkiego. Jak mam z nim rozmawiać? Kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego, a boli mnie ciągłe wracanie do tego tematu, oskarżanie mnie i ciągła zazdrość

Kryzys w związku, dziewczyna całkowicie mnie ignornuje, mimo że umówiliśmy się na poprawę relacji
Cześć mam problem W ostatnim czasie tak około miesiąca dziewczyna traktuje mnie chłodno, robi dystans, nie przytula nie pozwala lub okazuje trudności w okazywaniu jakichkolwiek czułości z jej strony. A jak ja jej okazuje to jak robot, sztywna, zimna. W końcu się wkurzyłem i jej powiedziałem jak się czuje i to nie jest dobre zachowanie z jej strony. Przepraszała i mówiła, że będzie lepiej, nie było. Tydzień temu spotkałem się z nią po dłuższym braku kontaktu i pierwsze co mi powiedziała to chce zerwać, bo nie widzę już nas, bo mam poczucie winny wobec ciebie, bo cię ranie. Kilka godzin jej tłumaczyłem, że mi to nie przeszkadza, rozumiem trochę ją, bo miesiąc przed zrobiłem trochę głupią rzecz jej, która ją zraniła i stwierdziła, że straciła do mnie "zaufanie". Problem w tym, że moim zdaniem to nie jest coś, przez co zasługuje na takie traktowanie, a tym bardziej by zrywała. Ustaliliśmy, że popracujemy nad nami i postaramy się poprawić. Następnego dnia mieliśmy się spotkać, ale zmieniła to na rozmowę, pierwsze co powiedziała to chce zerwać. Znowu musiałem tłumaczyć, dla mnie ten związek jest bardzo ważny i nie chce jej stracić, po tamtej ciężkiej rozmowie ustaliliśmy, że damy sobie (jej, bo ona chce) 2 tygodnie. W trakcie 1 tygodnia zero kontaktu, nieodpisywanie na każdą wiadomość ok, ale nawet jak pisałem przez cały dzień to było zero z jej strony. Dzisiaj zaczynał sie drugi tydzień, na pytanie z mojej strony " chcesz, żebym przyszedł do ciebie ?" ( było wydarzenie, na którym pomagała i stwierdziłem, że podejdę do niej ) to odpowiedziała " jak chcesz to przyjdź", problem w tym, że chciałem wiedzieć czy ona chce, nie chciałem, by nie traktowała mnie jak śmiecia, nie jak chłopaka. W końcu nawet nie odpowiedziała na to, że "tak, lub nie " tylko jak chcesz. Totalnie jej to obojętne. Jak dzisiaj przyszedłem to spędziłem na wydarzeniu miło czas, ale jak podchodziłem do niej, by pogadać ogólnie co tam u niej, jak spędza czas itp.. To zero, albo ignoruje, albo mówi, że jest zajęta (siedzi i pije picie) jak coś pytam, to ma mnie gdzieś. A obiecała, że potraktuje mnie jak chłopaka, a nie nikogo. Chce wiedzieć co mam zrobić, to ja robię coś źle?, to we mnie problem? czy to jej winna?. I jak odpiszecie, że musimy pogadać, to byliśmy umówieni 3 dni temu to ciągle pisała, że nie znajdzie czasu, dzisiaj mieliśmy spędzić dłużej czas, to jednak się okazało, że go nie ma (spędziłem z nią może 10 minut). Nie proponuje ze swojej strony nawet możliwości spotkania, nie okazuje chęci, zapytałem ją o parę rzeczy, to kompletnie to zignorowała.
Chciałabym być spokojna w związku i czuć się komfortowo, jednak boli mnie przeszłość partnera.
Dzień dobry! Słyszałam, że wiele osób posiada ten problem, ale nikt postronny nie wie, jak bardzo jest to ciężkie do zniesienia na codzień... mam na myśli zazdrość o "bogatą przeszłość" partnera. Mój obecny chłopak jest moim pierwszym prawdziwym partnerem. Poznałam go mając 21 lat (teraz mam 24). Wcześniej byłam w związku z dziewczyną, ale trwał krótko i nie udało nam się spotkać na żywo ze względu na odległość. On z kolei miał mnóstwo dziewczyn, przyjaciółek i relacji fwb – dowiedziałam się o tym od niego na bardzo wczesnym etapie relacji. Mój problem polega na tym, że jest mi po prostu przykro na samą myśl, że on jest moim pierwszym i planujemy razem przyszłość podczas, gdy on swoje wszystkie pierwsze razy oddał innym dziewczynom i było tego dość... sporo. Dodam, że on miał 20 lat w trakcie naszego poznania. Jest kochaną osobą, ale niestety wiem, że niedługo przede mną jego postrzeganie kobiet było bardzo fizyczne i nie krępował się wysyłać innym ich zdjęć (ze mną tego nie robi). Rozmawialiśmy wiele razy na ten temat, były wzloty i upadki, ale koniec końców mój humor nigdy nie jest na 100% pozytywny, bo gdzieś w mojej głowie istnieją obrazy jego szczęśliwej przeszłości, podczas gdy ja przez 20 lat mojego życia byłam sama, jak palec i szykanowana przez ludzi i osoby z klasy za mój wygląd :( Moi rodzice też nigdy za bardzo nie przejmowali się tymi komentarzami i śmiali się, że zawsze będę sama. Kocham go i chcę być z nim szczęśliwa, ale żadna rozmowa między nami nie pomaga, a jedynie łata dziurę na kilka następnych dni.. Nie stać nas na terapię, a ja czuję, że umieram od środka (wieczny ból brzucha, nadwrażliwość i nerwowość, problemy ze snem). Czy istnieje jakiś sposób, żeby zmienić swoje spojrzenie na to wszystko i choć na chwilę poczuć spokój?
niska samoocena

Niska samoocena - objawy, przyczyny i sposoby na poprawę

Niska samoocena negatywnie wpływa na życie i relacje. Wyjaśniamy jej przyczyny, objawy oraz skuteczne metody radzenia sobie z tym problemem, pomagając zarówno osobom dotkniętym, jak i ich bliskim.