Left ArrowWstecz

Jak pogodzić się z nieoczekiwanym rozpadem długoletniego związku?

Witam. 6 tygodni temu moja była partnerka podjęła decyzję o zakończeniu naszego niespełna 7-letniego związku. Dosłownie na chwilę przed przeprowadzką do naszego nowego mieszkania. Decyzja zapadła w nieoczekiwanym momencie, bez kłótni. Powodem jaki podała było poczucie nieszczęścia od dłuższego czasu, moje ciągłe napady złości, oczekiwania, brak miłości i inna wizja przyszłości. Oczywiście jej zachowanie przez poprzednie miesiące na nic takiego nie wskazywało, nadal było mnóstwo czułości, wspólnych wyjść i zdjęć. Wiele razy z jej ust padły słowa "kocham". Gdy próbowałem przekonać ją do walki, otrzymałem informację, że od miesiąca utrzymuje bliższy kontakt z kolegą z pracy, zarówno w pracy, jak i przez komunikator poza nią. Relacja bez otwartego zaangażowania, normalne koleżeńskie rozmowy, tyle że o b. dużej częstotliwości. W jej głowie pojawiła się myśl, że chciałaby spróbować czegoś więcej z nim. Po kilku dniach "negocjacji" i moich prób ratowania związku, ona stała się nad wyraz zimna i wyrachowana. Tak jakby wszystkie uczucia uleciały, a ja w jej głowie jestem tylko intruzem i niechcianą przeszkodą. Kilka niezałatwionych spraw przez długi czas nie pozwalało na ograniczenie kontaktu, a jej podejście było coraz gorsze. W międzyczasie zamknęła ostatecznie jakiekolwiek szanse na powrót. Po tych kilku tygodniach nie mamy kontaktu, jej nowa relacja jeszcze nie przeszła w związek, ale mają coraz lepszy kontakt. Straciłem nie tylko partnerkę, ale również najlepsza przyjaciółkę, wsparcie, plany na przyszłość. Kocham ją szczerze, rozumiałem to od wielu lat, nie zmieniło się wraz z porzuceniem. Mimo upływu czasu czuje się coraz gorzej, nie jestem w stanie funkcjonować normalnie, śpię po 2-3h. Chciałbym ją odzyskać, żadne racjonalne tłumaczenia nie zdają egzaminu, bo chociaż wiem, że powinienem odpuścić, to każda próba kończy się rozbiciem na kawałki. Jak się z tym pogodzić?

Justyna Bejmert

Justyna Bejmert

Adamie, to bardzo przykre, co opisujesz i naprawdę bardzo Ci współczuję. To zupełnie zrozumiałe, że możesz mieć wrażenie "rozbijania się na kawałki", bo nie tak łatwo pogodzić się ze stratą najbliższej osoby, wieloletniej partnerki i jednocześnie przyjaciółki. Pozwól sobie na przeżycie pewnego rodzaju żałoby po tej stracie. Nie staraj się na siłę "wziąć w garść", bo masz prawo czuć smutek, żal czy złość. Spróbuj teraz skupić się na swoim samopoczuciu, zdrowiu, być może warto też porozmawiać z kimś zaufanym lub psychologiem. Czasem tym pierwszym krokiem do pogodzenia się z odejściem osoby jest uznanie swojego bólu i wyrażenie wszystkich emocji z tym związanych. Trzymaj się ciepło,

 

Justyna Bejmert

Psycholog

2 dni temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Daria Składanowska

Daria Składanowska

Dzień dobry,

opisuje Pan bardzo trudne doświadczenie – nagłe rozstanie po wielu latach wspólnego życia to emocjonalny wstrząs, który może wywoływać objawy przypominające żałobę: bezsenność, utratę apetytu, natrętne myśli, poczucie pustki. To naturalna reakcja na stratę kogoś ważnego.

 

W tej sytuacji warto:

-Dać sobie prawo do żałoby i emocji. Nie ma sposobu, by „szybko” się z tym pogodzić – potrzebny jest czas i przestrzeń na przeżycie złości, żalu i tęsknoty.

-Zadbać o rytm dnia: regularny sen, posiłki, ruch (spacery, sport), ograniczenie alkoholu i mediów społecznościowych.

-Skorzystać z pomocy specjalisty – psychoterapia indywidualna pomoże przepracować stratę, odbudować poczucie własnej wartości i zrozumieć, co się wydarzyło.

-Jeśli objawy się nasilą (bezsenność, brak energii, myśli rezygnacyjne) – proszę skontaktować się z psychiatrą lub infolinią wsparcia:

*Centrum Wsparcia – 800 70 2222 (24h),

*Telefon Zaufania dla Dorosłych – 116 123.

To, że dziś trudno Panu funkcjonować, nie oznacza, że tak będzie zawsze. Proces gojenia emocjonalnego jest stopniowy – z pomocą psychoterapeuty, psychologa, psychiatry można odzyskać równowagę oraz wsparcie dla siebie. Życzę wszystkiego dobrego. 

 

Pozdrawiam, 

Składanowska Daria 

Psycholog, Doradca Kariery

2 dni temu
Krzysztof Zięba

Krzysztof Zięba

Sytuacja, którą przeżywasz, z pewnością jest bardzo trudna. Z Twojego opisu wynika, że decyzja Twojej byłej partnerki o rozstaniu była nagła i zupełnie niespodziewana z Twojej strony. Musi być to dla Ciebie szokujące i przede wszystkim bardzo ciężkie emocjonalnie i życiowo doświadczenie. Rozstanie z  długoletnią partnerką to strata, która w psychice człowieka wyzwala proces żałoby. Etapy żałoby to 1) Zaprzeczenie 2) Gniew 3) Targowanie się 4) Depresja 5) Akceptacja. W przejściu tego procesu pomaga uświadomienie sobie tego na jakim etapie żałoby aktualnie jesteśmy. Ułatwia to zaakceptowanie swoich emocji i dobranie odpowiednich na konkretny etap strategii radzenia sobie ze stratą.  Bardzo ważne w trakcie przeżywania takiej straty jest zaakceptowanie emocji związanych ze stratą (czyli np. czuję gniew i mam do tego prawo ponieważ ktoś wydarł mi część mojego życia i to naturalna reakcja mojej psychiki) i zapewnienie sobie wsparcia (przyjaciele, rodzina lub psycholog). Zadanie tutaj pytania to bardzo ważny krok w celu zapewnienia sobie wsparcia i jeśli czujesz, że samemu będzie ciężko przejść przez tą stratę warto iść za tym dalej i zapisać się na konsultację z psychologiem. Pozwoli to na lepsze zrozumienie swoich emocji, jak i poznanie strategii radzenia sobie z procesem żałoby.


Pozdrawiam,
Krzysztof Zięba
Psycholog.

2 dni temu
Małgorzata Plata

Małgorzata Plata

Szanowny Panie Adamie,

 

W momencie, gdy kończy się wieloletni związek, odchodzi osoba, którą nadal Pan kocha, poczucie straty jest naturalną emocją. Nie jest łatwo godzić się z utratą miłości, lecz jest to możliwe, zwłaszcza gdy minie ten pierwszy szok. Często psycholodzy określają koniec związku (jeśli nie następuje za obopólną zgodą)  jako sytuację, w której przeżywa się żałobę. A żałoba to pewien proces, z którego stopniowo się wychodzi na prostą. Zatem istotną rolę gra poniekąd czas. Z innej strony, tym, co może pomóc, jest uświadomienie sobie, że mamy wpływ na to, co czujemy. Jednakże nie jesteśmy w stanie mieć bezpośredni wpływ, na to, co do nas czuje druga osoba. Zatem nie mamy takiej mocy zatrzymania przy sobie kogoś, kto przestał nas kochać tak mocno jak wcześniej.  Pisze Pan o tym, że partnerka odeszła nagle, jednak zaznacza Pan, że wyjaśniła Panu swoje powody. Nie wiadomo, dlaczego nie mówiła o tym wcześniej, nie sygnalizowała Panu swoich obaw, przynajmniej tak można domniemać na podstawie Pana informacji.  Rozumiem, że fakt, iż decyzja o odejściu została podjęta nagle, stało się to dla Pana trudniejsze. Życzę Panu, aby udało się Panu odpuścić, dla siebie, dla własnego dobra.   Natomiast jeżeli byłoby Panu trudno poradzić sobie z emocjami, pogodzić się ze stanem faktycznym, można rozważyć wsparcie ze strony psychologa. Powodzenia.

 

Małgorzata Plata

Psycholog

1 dzień temu
Karolina Kuźmienko

Karolina Kuźmienko

Dzień dobry Panie Adamie, 

Rozumiem, że może być Panu ciężko, utrata najbliższej osoby jest dla nas dewastująca. Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie jak się z tym pogodzić, rozstanie i przejście przez fazy rozstania to proces, jak w żałobie. (proszę sobie zobaczyć poniżej).

 Ból przy rozstaniu jest absolutnie normalny  i tak samo normalne jest to, że w kółko myślimy, ruminujemy na temat tego wszystkiego, co się w związku wydarzyło, co się już nigdy nie wydarzy i co mogłyśmy zrobić oraz czemu winna jest druga osoba. Na zmianę rozmyślamy o wszystkim co złę i o tym, co było najlepsze i jest na zawsze utracone.

Mówi się o żałobie po rozstaniu i to nie jest pojęcie przesadzone. Tak jak w żałobie ważne jest, aby i przy tej utracie pozwolić sobie przeżywać wszystkie emocje. 

Początkowy etap żałoby to wyparcie. Zaprzeczamy temu, że to się wydarzyło, możemy nie mówić o rozstaniu innym osobom, nie przyznawać się, że już nie jesteśmy razem. Dla tego etapu ważne jest obserwowanie i przeżywanie emocji. I co ważne nie musimy przechodzić tego same. Korzystajmy z sieci wsparcia, niezależnie, czy będą to znajomi, rodzina czy terapeuta.

Kolejnym etapem jest gniew. Kiedy już godzimy się z nową rzeczywistością zaczynamy złościć się na siebie i na byłego partnera. Szukamy odpowiedzialności w tym, co się wydarzyło, zastanawiamy się poszło nie tak, gdzie on/ona zawalił/a? Złościmy się na siebie i drugą osobę, że nie próbowała bardziej, nie starała się wystarczająco. 

Następnym etapem są negocjacje. Próbujemy odwrócić bieg wydarzeń, możemy szukać sposobu, by wrócić do osoby, z którą byłyśmy. Robimy to, by uciec od bólu, który zaczynamy coraz bardziej odczuwać. To bardzo ważne, żeby na tym etapie tym bardziej unikać kontaktu z ex.

Kiedy zaczynamy się mierzyć z doświadczeniem bólu nadchodzi etap depresji. Nie chodzi tu o kliniczną depresję, ale o to, że doświadczamy bezsilności, bezradności, uświadamiamy sobie, że nie można już zmienić przeszłości. Może się wtedy pojawić poczucie, że już nic nas nie cieszy, nie mamy ochoty robić rzeczy, które kiedyś sprawiały nam przyjemność. Na tym etapie ważne jest, by oprzeć się na wartościach. 

Ostatnim etapem jest akceptacja.

Jednak na samym początku proponowałabym zaopiekowanie się organicznych zaburzeń jak zaburzenia snu, gorsze samopoczucie oraz powrotem do normalnego funkcjonowania.

W tym celu proszę rozważyć kontakt ze specjalistą.

Serdecznie pozdrawiam.

 

1 dzień temu
Gizela Rutkowska

Gizela Rutkowska

Witam, panie Adamie,

Z uwagą przeczytałam Pana relację. Najważniejsze treści są chyba na jej początku, bo reszta opisu, to próba znalezienia odpowiedzi na pytanie: walczyć czy odpuścić? Z założeniem, że owe "odpuszczenie" doprowadzi do rozsądnych decyzji Pana partnerkę, czyli do powrotu do Pana.

Ale, sytuacja wcale nie wydaje się zero jedynkowa. Proszę głośno przeczytać początek swojego postu, od słów " Powodem, jaki podała było...".

Proszę usiąść wygodnie z kartką papieru i długopisem i zastanowić się nad tym:

- które, w Pana opinii, oczekiwania partnerki były rozbieżne z Pana oczekiwaniami,

- jaka jest Pana , a jak była i jest może , Jej wizja przyszłości,

- kiedy, w jakich sytuacjach, pojawiały się napady złości u Pani,

- jak okazywała, że jest nieszczęśliwa??? i nie o słowa tu chodzi, typu "kocham" po 7-latach, tylko o zdarzenia,

- czy rzeczywiście był Pan wsparciem, jakim jest przyjaciel? Kim jest przyjaciel?

 

 

Pozdrawiam, życząc obiektywnej analizy.

Dr Gizela Rutkowska

Psycholog

Terapeuta

1 dzień temu
Sylwia Harbacz-Mbengue

Sylwia Harbacz-Mbengue

Witaj Adam,

to, co przeżywasz to naturalna i uzasadniona reakcja na stratę kogoś bardzo bliskiego.

Myślę, że podstawą do poradzenia sobie jest przyjęcie faktu rozstania, bez próby zrozumienia i tłumaczenia. Kolejnym, lecz niełatwym krokiem jest całkowity brak kontaktu. Każdy kontakt podsyca u Ciebie nadxieję na reanimację związku.

Spróbuj skoncentrować się na sobie, na tym co pomaga chociaż troszeczkę radzić sobie lepiej.

Jeśli potrzebujesz kontaktu z innymi ludźmi, otaczaj się takimi, którzy są dla Ciebie wsparciem

Jeśli Twoje samopoczucie z upływem czasu nie poprawi się, skontaktuj się ze specjalistą np. psychologiem.

 

Pozdrawiam serdecznie

Sylwia Harbacz- Mbengue

Psycholog

mniej niż godzinę temu
Iza Bonarowska

Iza Bonarowska

To bardzo bolesne, co przeżywasz... nagła utrata bliskiej osoby po tylu latach potrafi zachwiać całym światem. To naturalne, że teraz czujesz rozpacz, bezsenność i pustkę. Nie musisz od razu „pogodzić się” z tym, co się stało. 

Szukaj chwil ulgi: rozmowy z kimś życzliwym, spaceru, muzyki, czegokolwiek, co daje choć odrobinę oddechu. 

Z czasem ból złagodnieje, choć dziś to może wydawać się niemożliwe. Warto też porozmawiać z terapeutą - nie po to, by zapomnieć, ale by znów poczuć siłę w sobie. Trzymaj się, pamiętaj, że nie musisz przechodzić przez to sama.

1 godzinę temu
Elza Grabińska

Elza Grabińska

Szanowny Panie,

słyszę, że przeżywa Pan ogromny ból po stracie relacji, która była dla Pana bardzo ważna i w której widział Pan wspólną przyszłość. To, co Pan teraz czuje, nie jest dowodem słabości, tylko reakcją na stratę kogoś, z kim związał Pan siedem lat życia. Te emocje nie znikną z dnia na dzień, potrzebują czasu i przestrzeni.

W takiej sytuacji kluczowe jest zatrzymanie kontaktu i skupienie się na sobie, co nie oznacza rezygnacji z miłości, ale odzyskiwanie równowagi. Warto potraktować ten moment jako etap żałoby, w którym przychodzi smutek, złość, żal, bezradność. I to wszystko jest normalne. Czasem pomocne bywa wsparcie psychologa, który pomoże przejść przez ten proces, bo samemu bywa trudno to unieść.

Proszę spróbować nie skupiać się nadmiernie na szukaniu odpowiedzi, dlaczego tak się stało. Nie możemy kontrolować drugiego człowieka i jego wyborów. Teraz warto zadbać o siebie: o sen, jedzenie, rutynę, ruch i kontakt z ludźmi, którzy są po Pana stronie. Z czasem przyjdzie moment, gdy zacznie Pan widzieć, że życie wciąż ma przestrzeń na coś nowego, nawet jeśli dziś wydaje się to niemożliwe.

 

Wszystkiego dobrego, Elza Grabińska, psycholog.

1 godzinę temu
Agnieszka Wróblewska

Agnieszka Wróblewska

Panie Adamie,

mierzy się Pan ze stratą i żałobą po związku. Jest to proces, który ma kilka etapów, każdy z nich jest ważny, ponieważ przybliża do celu, którym jest poradzenie sobie ze stratą. Warto rozważyć skorzystanie z pomocy psychologicznej, która pomoże przebrnąć przez ten trudny czas i poukładać życie na nowo. 

 

Pozdrawiam

Agnieszka Wróblewska

5 godzin temu
Iga Borkowska

Iga Borkowska

Opisuje Pan własne doświadczenie ogromnej straty, tym trudniejsze, że niczego się Pan nie spodziewał. Zaakceptowanie tego, pogodzenie się z tym to "zadania" na wiele miesięcy pracy. Żałobę po utraconej relacji przyrównuje się czasem do żałoby po śmierci bliskiej osoby - trzeba wiele czasu i cierpliwości, żeby przejść przez jej etapy. Pomocna w tym procesie może być psychoterapia - może pomóc wyregulować emocje i spojrzeć na doświadczenie z różnych perspektyw.
Niepokojąca jest mała ilość snu u Pana, jeśli pojawia się sporadycznie, to normalny objaw, ale jeśli utrzymuje się kilka dni, albo tygodni, to niezbędna jest konsultacja z psychoterapeutą lub psychiatrą, może bowiem wskazywać na rozpoczynający się epizod depresyjny.


Pozdrawiam serdecznie, 

Iga Borkowska

6 godzin temu
Maria Sobol

Maria Sobol

Panie Adamie,

to naprawdę trudne — po tylu wspólnych latach stracić kogoś, kto był codziennością, oparciem i planem na przyszłość. Nic dziwnego, że boli i że trudno znaleźć spokój. Proszę dać sobie prawo do tego bólu, nie próbować go na siłę uciszać. On z czasem złagodnieje, choć teraz może się wydawać, że nie ma końca.

Warto teraz zadbać o siebie — spać tyle, ile Pan potrzebuje  wychodzić z domu, spotykać ludzi, nawet jeśli nie ma się na to siły. Tak wygląda powolne dochodzenie do siebie. Jeśli poczuje Pan, że emocje są zbyt ciężkie, proszę pomyśleć o rozmowie z terapeutą lub psychiatrą — to nie oznaka słabości, tylko troski o siebie.

 

Z wyrazami szacunku,

psychoterapeutka integracyjna

Maria Sobol

19 godzin temu
Elżbieta Byzdra-Rafa

Elżbieta Byzdra-Rafa

Dzień dobry 🙂 

Aby związek trwał, potrzeba dwa razy "tak". Aby przestał trwać, wystarczy jedno "nie".  I takie "nie" powiedziała Pana partnerka. Pan czuł się dobrze w Waszej relacji. Partnerka, jako powód rozstania podała brak miłości z Pańskiej strony, inne oczekiwania, inna wizja przyszłości i ciągle napady złości. 

Zaintrygowały mnie te słowa o złości. Jak się żyje, gdy partner/ partnerką nieustannie wpada w złość? Co może czuć osoba będąca świadkiem lub odbiorcą takich wybuchów? Może wtedy nie odbierać wyrazów miłości i czułości, jakie do nie płyną od drugiej osoby? 

W każdym razie partnerka nie wyraziła chęci powrotu i pozostaje to tylko uszanować. I rozumiem żal i ból, jaki Pan czuje.

Proponuję, aby rozpoczął Pan terapię. Aby pomóc sobie w przeżywaniu bólu, smutku... I też, aby nauczyć się regulować własną złość, aby w przyszłości nie rozsadziła relacji...

 

Pozdrawiam 

Elżbieta Byzdra -Rafa 

terapeutka Gestalt 

 

8 godzin temu
depresja

Darmowy test na depresję - Kwestionariusz Zdrowia Pacjenta (PHQ-9)

Zobacz podobne

Odrzucanie przez innych, czy to we mnie jest coś nie tak? Pomocy
Jak znaleźć w sobie cechę, przez którą odrzucają mnie ludzie? Rozmawiałam z kilkoma, ale to nic nie dało, najprawdopodobniej dlatego, że nie byli szczerzy, albo w danym momencie nic im nie wpadało do głowy. A jednak nagminnie ktoś mnie odrzuca. I to nie są pojedyncze osoby, a całe grupy. To boli. Pomocy.
Odrzucam każdego, kto bardziej się zbliży.
Nie wiem dlaczego odrzucam każdego, kto chce nawiązać ze mną bliższą relacje. Zaczynam obwiniać siebie, myślę, że jest coś ze mną nie tak, bo moi rówieśnicy nie mają z tym problemu.
Bardzo trudno mi jest funkcjonować po przeprowadzce do innego miasta. Chciałabym poczuć się jak dawniej, dlatego powracam do domu.
Wyprowadziłam się z małego miasta w celu rozwoju, szukania nowych możliwości. Mimo że jestem tu już 6 miesiąc i znalazłam pracę, w której mogę się czegoś nauczyć, czuję się bardzo źle. Co weekend wracam do rodzinnego domu, by na chwilę poczuć się jak dawniej. Jak przychodzi moment powrotu do miasta, w którym pracuję, stresuje się, nic nie jem, płaczę i odliczam do kolejnego weekendu, by móc wrócić. Nie wiem co mam robić, codziennie myślę o powrocie do miejsca, w którym nie ma dla mnie przyszłości. Jestem załamana i każda podstawowa czynność sprawia mi coraz większy problem.
Kobieta 37 lat w związku bez przyszłości: alkohol, brak inicjatywy, uzależnienie od pornografii

Jestem 37-letnią kobietą w 14-letnim niesformalizowanym związku. Od początku związku podchodziłam do niego — i generalnie do życia — dość poważnie. Jednak byłam wtedy młoda i oboje stwierdziliśmy, że na ślub, założenie rodziny przyjdzie jeszcze czas. Sporo na początku podróżowaliśmy, było generalnie dobrze. Oboje zgodnie czasem omawialiśmy przyszłość naszej rodziny. W luźnych rozmowach mówiliśmy o pierwszym dziecku przed moją trzydziestką — i tak praktycznie co rok, aż mam 37 lat i jestem w kompletnej rozsypce.

Problemy chyba zaczęły się już dawno. Pojawiły się delikatne problemy z alkoholem — nie były to duże ilości, ale bardzo często. Tak jest do dziś. Wie o tym, że nie akceptuję alkoholu w takiej częstotliwości. Kilka lat temu ja, planując rodzinę, otworzyłam firmę. Starałam się ją rozkręcić tak, by stać mnie było na czas ciąży i po urodzeniu dziecka. Trochę mnie to pochłonęło i kompletnie nie zauważyłam tego, że tylko ja planuję ciążę, rodzinę.

Tymczasem mój partner nie ma stałego źródła dochodu, regularnie spożywa alkohol, a do tego nasze kontakty seksualne są praktycznie zerowe. Jeśli się zdarzyły — były tylko i wyłącznie z mojej inicjatywy. Wielokrotnie mówiłam mu o wszystkim, co jest nie tak, czego oczekuję. Dwa lata temu go zostawiłam — na krótko, niestety — bo przekonywał mnie i rodzinę, że będzie starał się to zmieniać. Zmieniło się na krótko, bo myślę, że kolejny raz jesteśmy w tym samym położeniu, tzn. jest alkohol, brak stałego zajęcia, zerowa inicjacja seksualna i — niestety — odkryte kilka miesięcy temu uzależnienie od pornografii.

Jestem kompletnie zdruzgotana tym, że czuję się okłamywana i zdradzana, a wiedząc, ile lat mu poświęciłam i że być może nigdy nie założę już normalnej rodziny... Jestem wykończona psychicznie i samotna.

Kiedy wiadomo że osoba w związku jest toksyczna?
depresja poporodowa

Depresja poporodowa - objawy, leczenie i wsparcie dla młodych rodziców

Depresja poporodowa to stan, który może pojawić się w okresie po narodzinach dziecka. Gdy trudności emocjonalne utrzymują się dłużej lub są intensywne, odpowiednia pomoc specjalisty i wsparcie bliskich mogą być niezwykle cenne i potrzebne.