
Jak pogodzić się z nieoczekiwanym rozpadem długoletniego związku?
Witam. 6 tygodni temu moja była partnerka podjęła decyzję o zakończeniu naszego niespełna 7-letniego związku. Dosłownie na chwilę przed przeprowadzką do naszego nowego mieszkania. Decyzja zapadła w nieoczekiwanym momencie, bez kłótni. Powodem jaki podała było poczucie nieszczęścia od dłuższego czasu, moje ciągłe napady złości, oczekiwania, brak miłości i inna wizja przyszłości. Oczywiście jej zachowanie przez poprzednie miesiące na nic takiego nie wskazywało, nadal było mnóstwo czułości, wspólnych wyjść i zdjęć. Wiele razy z jej ust padły słowa "kocham". Gdy próbowałem przekonać ją do walki, otrzymałem informację, że od miesiąca utrzymuje bliższy kontakt z kolegą z pracy, zarówno w pracy, jak i przez komunikator poza nią. Relacja bez otwartego zaangażowania, normalne koleżeńskie rozmowy, tyle że o b. dużej częstotliwości. W jej głowie pojawiła się myśl, że chciałaby spróbować czegoś więcej z nim. Po kilku dniach "negocjacji" i moich prób ratowania związku, ona stała się nad wyraz zimna i wyrachowana. Tak jakby wszystkie uczucia uleciały, a ja w jej głowie jestem tylko intruzem i niechcianą przeszkodą. Kilka niezałatwionych spraw przez długi czas nie pozwalało na ograniczenie kontaktu, a jej podejście było coraz gorsze. W międzyczasie zamknęła ostatecznie jakiekolwiek szanse na powrót. Po tych kilku tygodniach nie mamy kontaktu, jej nowa relacja jeszcze nie przeszła w związek, ale mają coraz lepszy kontakt. Straciłem nie tylko partnerkę, ale również najlepsza przyjaciółkę, wsparcie, plany na przyszłość. Kocham ją szczerze, rozumiałem to od wielu lat, nie zmieniło się wraz z porzuceniem. Mimo upływu czasu czuje się coraz gorzej, nie jestem w stanie funkcjonować normalnie, śpię po 2-3h. Chciałbym ją odzyskać, żadne racjonalne tłumaczenia nie zdają egzaminu, bo chociaż wiem, że powinienem odpuścić, to każda próba kończy się rozbiciem na kawałki. Jak się z tym pogodzić?
Adam
Justyna Bejmert
Adamie, to bardzo przykre, co opisujesz i naprawdę bardzo Ci współczuję. To zupełnie zrozumiałe, że możesz mieć wrażenie "rozbijania się na kawałki", bo nie tak łatwo pogodzić się ze stratą najbliższej osoby, wieloletniej partnerki i jednocześnie przyjaciółki. Pozwól sobie na przeżycie pewnego rodzaju żałoby po tej stracie. Nie staraj się na siłę "wziąć w garść", bo masz prawo czuć smutek, żal czy złość. Spróbuj teraz skupić się na swoim samopoczuciu, zdrowiu, być może warto też porozmawiać z kimś zaufanym lub psychologiem. Czasem tym pierwszym krokiem do pogodzenia się z odejściem osoby jest uznanie swojego bólu i wyrażenie wszystkich emocji z tym związanych. Trzymaj się ciepło,
Justyna Bejmert
Psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Daria Składanowska
Dzień dobry,
opisuje Pan bardzo trudne doświadczenie – nagłe rozstanie po wielu latach wspólnego życia to emocjonalny wstrząs, który może wywoływać objawy przypominające żałobę: bezsenność, utratę apetytu, natrętne myśli, poczucie pustki. To naturalna reakcja na stratę kogoś ważnego.
W tej sytuacji warto:
-Dać sobie prawo do żałoby i emocji. Nie ma sposobu, by „szybko” się z tym pogodzić – potrzebny jest czas i przestrzeń na przeżycie złości, żalu i tęsknoty.
-Zadbać o rytm dnia: regularny sen, posiłki, ruch (spacery, sport), ograniczenie alkoholu i mediów społecznościowych.
-Skorzystać z pomocy specjalisty – psychoterapia indywidualna pomoże przepracować stratę, odbudować poczucie własnej wartości i zrozumieć, co się wydarzyło.
-Jeśli objawy się nasilą (bezsenność, brak energii, myśli rezygnacyjne) – proszę skontaktować się z psychiatrą lub infolinią wsparcia:
*Centrum Wsparcia – 800 70 2222 (24h),
*Telefon Zaufania dla Dorosłych – 116 123.
To, że dziś trudno Panu funkcjonować, nie oznacza, że tak będzie zawsze. Proces gojenia emocjonalnego jest stopniowy – z pomocą psychoterapeuty, psychologa, psychiatry można odzyskać równowagę oraz wsparcie dla siebie. Życzę wszystkiego dobrego.
Pozdrawiam,
Składanowska Daria
Psycholog, Doradca Kariery
Krzysztof Zięba
Sytuacja, którą przeżywasz, z pewnością jest bardzo trudna. Z Twojego opisu wynika, że decyzja Twojej byłej partnerki o rozstaniu była nagła i zupełnie niespodziewana z Twojej strony. Musi być to dla Ciebie szokujące i przede wszystkim bardzo ciężkie emocjonalnie i życiowo doświadczenie. Rozstanie z długoletnią partnerką to strata, która w psychice człowieka wyzwala proces żałoby. Etapy żałoby to 1) Zaprzeczenie 2) Gniew 3) Targowanie się 4) Depresja 5) Akceptacja. W przejściu tego procesu pomaga uświadomienie sobie tego na jakim etapie żałoby aktualnie jesteśmy. Ułatwia to zaakceptowanie swoich emocji i dobranie odpowiednich na konkretny etap strategii radzenia sobie ze stratą. Bardzo ważne w trakcie przeżywania takiej straty jest zaakceptowanie emocji związanych ze stratą (czyli np. czuję gniew i mam do tego prawo ponieważ ktoś wydarł mi część mojego życia i to naturalna reakcja mojej psychiki) i zapewnienie sobie wsparcia (przyjaciele, rodzina lub psycholog). Zadanie tutaj pytania to bardzo ważny krok w celu zapewnienia sobie wsparcia i jeśli czujesz, że samemu będzie ciężko przejść przez tą stratę warto iść za tym dalej i zapisać się na konsultację z psychologiem. Pozwoli to na lepsze zrozumienie swoich emocji, jak i poznanie strategii radzenia sobie z procesem żałoby.
Pozdrawiam,
Krzysztof Zięba
Psycholog.
Małgorzata Plata
Szanowny Panie Adamie,
W momencie, gdy kończy się wieloletni związek, odchodzi osoba, którą nadal Pan kocha, poczucie straty jest naturalną emocją. Nie jest łatwo godzić się z utratą miłości, lecz jest to możliwe, zwłaszcza gdy minie ten pierwszy szok. Często psycholodzy określają koniec związku (jeśli nie następuje za obopólną zgodą) jako sytuację, w której przeżywa się żałobę. A żałoba to pewien proces, z którego stopniowo się wychodzi na prostą. Zatem istotną rolę gra poniekąd czas. Z innej strony, tym, co może pomóc, jest uświadomienie sobie, że mamy wpływ na to, co czujemy. Jednakże nie jesteśmy w stanie mieć bezpośredni wpływ, na to, co do nas czuje druga osoba. Zatem nie mamy takiej mocy zatrzymania przy sobie kogoś, kto przestał nas kochać tak mocno jak wcześniej. Pisze Pan o tym, że partnerka odeszła nagle, jednak zaznacza Pan, że wyjaśniła Panu swoje powody. Nie wiadomo, dlaczego nie mówiła o tym wcześniej, nie sygnalizowała Panu swoich obaw, przynajmniej tak można domniemać na podstawie Pana informacji. Rozumiem, że fakt, iż decyzja o odejściu została podjęta nagle, stało się to dla Pana trudniejsze. Życzę Panu, aby udało się Panu odpuścić, dla siebie, dla własnego dobra. Natomiast jeżeli byłoby Panu trudno poradzić sobie z emocjami, pogodzić się ze stanem faktycznym, można rozważyć wsparcie ze strony psychologa. Powodzenia.
Małgorzata Plata
Psycholog
Karolina Kuźmienko
Dzień dobry Panie Adamie,
Rozumiem, że może być Panu ciężko, utrata najbliższej osoby jest dla nas dewastująca. Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie jak się z tym pogodzić, rozstanie i przejście przez fazy rozstania to proces, jak w żałobie. (proszę sobie zobaczyć poniżej).
Ból przy rozstaniu jest absolutnie normalny i tak samo normalne jest to, że w kółko myślimy, ruminujemy na temat tego wszystkiego, co się w związku wydarzyło, co się już nigdy nie wydarzy i co mogłyśmy zrobić oraz czemu winna jest druga osoba. Na zmianę rozmyślamy o wszystkim co złę i o tym, co było najlepsze i jest na zawsze utracone.
Mówi się o żałobie po rozstaniu i to nie jest pojęcie przesadzone. Tak jak w żałobie ważne jest, aby i przy tej utracie pozwolić sobie przeżywać wszystkie emocje.
Początkowy etap żałoby to wyparcie. Zaprzeczamy temu, że to się wydarzyło, możemy nie mówić o rozstaniu innym osobom, nie przyznawać się, że już nie jesteśmy razem. Dla tego etapu ważne jest obserwowanie i przeżywanie emocji. I co ważne nie musimy przechodzić tego same. Korzystajmy z sieci wsparcia, niezależnie, czy będą to znajomi, rodzina czy terapeuta.
Kolejnym etapem jest gniew. Kiedy już godzimy się z nową rzeczywistością zaczynamy złościć się na siebie i na byłego partnera. Szukamy odpowiedzialności w tym, co się wydarzyło, zastanawiamy się poszło nie tak, gdzie on/ona zawalił/a? Złościmy się na siebie i drugą osobę, że nie próbowała bardziej, nie starała się wystarczająco.
Następnym etapem są negocjacje. Próbujemy odwrócić bieg wydarzeń, możemy szukać sposobu, by wrócić do osoby, z którą byłyśmy. Robimy to, by uciec od bólu, który zaczynamy coraz bardziej odczuwać. To bardzo ważne, żeby na tym etapie tym bardziej unikać kontaktu z ex.
Kiedy zaczynamy się mierzyć z doświadczeniem bólu nadchodzi etap depresji. Nie chodzi tu o kliniczną depresję, ale o to, że doświadczamy bezsilności, bezradności, uświadamiamy sobie, że nie można już zmienić przeszłości. Może się wtedy pojawić poczucie, że już nic nas nie cieszy, nie mamy ochoty robić rzeczy, które kiedyś sprawiały nam przyjemność. Na tym etapie ważne jest, by oprzeć się na wartościach.
Ostatnim etapem jest akceptacja.
Jednak na samym początku proponowałabym zaopiekowanie się organicznych zaburzeń jak zaburzenia snu, gorsze samopoczucie oraz powrotem do normalnego funkcjonowania.
W tym celu proszę rozważyć kontakt ze specjalistą.
Serdecznie pozdrawiam.
Gizela Maria Rutkowska
Witam, panie Adamie,
Z uwagą przeczytałam Pana relację. Najważniejsze treści są chyba na jej początku, bo reszta opisu, to próba znalezienia odpowiedzi na pytanie: walczyć czy odpuścić? Z założeniem, że owe "odpuszczenie" doprowadzi do rozsądnych decyzji Pana partnerkę, czyli do powrotu do Pana.
Ale, sytuacja wcale nie wydaje się zero jedynkowa. Proszę głośno przeczytać początek swojego postu, od słów " Powodem, jaki podała było...".
Proszę usiąść wygodnie z kartką papieru i długopisem i zastanowić się nad tym:
- które, w Pana opinii, oczekiwania partnerki były rozbieżne z Pana oczekiwaniami,
- jaka jest Pana , a jak była i jest może , Jej wizja przyszłości,
- kiedy, w jakich sytuacjach, pojawiały się napady złości u Pani,
- jak okazywała, że jest nieszczęśliwa??? i nie o słowa tu chodzi, typu "kocham" po 7-latach, tylko o zdarzenia,
- czy rzeczywiście był Pan wsparciem, jakim jest przyjaciel? Kim jest przyjaciel?
Pozdrawiam, życząc obiektywnej analizy.
Dr Gizela Rutkowska
Psycholog
Terapeuta
Sylwia Harbacz-Mbengue
Witaj Adam,
to, co przeżywasz to naturalna i uzasadniona reakcja na stratę kogoś bardzo bliskiego.
Myślę, że podstawą do poradzenia sobie jest przyjęcie faktu rozstania, bez próby zrozumienia i tłumaczenia. Kolejnym, lecz niełatwym krokiem jest całkowity brak kontaktu. Każdy kontakt podsyca u Ciebie nadxieję na reanimację związku.
Spróbuj skoncentrować się na sobie, na tym co pomaga chociaż troszeczkę radzić sobie lepiej.
Jeśli potrzebujesz kontaktu z innymi ludźmi, otaczaj się takimi, którzy są dla Ciebie wsparciem
Jeśli Twoje samopoczucie z upływem czasu nie poprawi się, skontaktuj się ze specjalistą np. psychologiem.
Pozdrawiam serdecznie
Sylwia Harbacz- Mbengue
Psycholog
Iza Bonarowska
To bardzo bolesne, co przeżywasz... nagła utrata bliskiej osoby po tylu latach potrafi zachwiać całym światem. To naturalne, że teraz czujesz rozpacz, bezsenność i pustkę. Nie musisz od razu „pogodzić się” z tym, co się stało.
Szukaj chwil ulgi: rozmowy z kimś życzliwym, spaceru, muzyki, czegokolwiek, co daje choć odrobinę oddechu.
Z czasem ból złagodnieje, choć dziś to może wydawać się niemożliwe. Warto też porozmawiać z terapeutą - nie po to, by zapomnieć, ale by znów poczuć siłę w sobie. Trzymaj się, pamiętaj, że nie musisz przechodzić przez to sama.
Elza Grabińska
Szanowny Panie,
słyszę, że przeżywa Pan ogromny ból po stracie relacji, która była dla Pana bardzo ważna i w której widział Pan wspólną przyszłość. To, co Pan teraz czuje, nie jest dowodem słabości, tylko reakcją na stratę kogoś, z kim związał Pan siedem lat życia. Te emocje nie znikną z dnia na dzień, potrzebują czasu i przestrzeni.
W takiej sytuacji kluczowe jest zatrzymanie kontaktu i skupienie się na sobie, co nie oznacza rezygnacji z miłości, ale odzyskiwanie równowagi. Warto potraktować ten moment jako etap żałoby, w którym przychodzi smutek, złość, żal, bezradność. I to wszystko jest normalne. Czasem pomocne bywa wsparcie psychologa, który pomoże przejść przez ten proces, bo samemu bywa trudno to unieść.
Proszę spróbować nie skupiać się nadmiernie na szukaniu odpowiedzi, dlaczego tak się stało. Nie możemy kontrolować drugiego człowieka i jego wyborów. Teraz warto zadbać o siebie: o sen, jedzenie, rutynę, ruch i kontakt z ludźmi, którzy są po Pana stronie. Z czasem przyjdzie moment, gdy zacznie Pan widzieć, że życie wciąż ma przestrzeń na coś nowego, nawet jeśli dziś wydaje się to niemożliwe.
Wszystkiego dobrego, Elza Grabińska, psycholog.
Agnieszka Wróblewska
Panie Adamie,
mierzy się Pan ze stratą i żałobą po związku. Jest to proces, który ma kilka etapów, każdy z nich jest ważny, ponieważ przybliża do celu, którym jest poradzenie sobie ze stratą. Warto rozważyć skorzystanie z pomocy psychologicznej, która pomoże przebrnąć przez ten trudny czas i poukładać życie na nowo.
Pozdrawiam
Agnieszka Wróblewska
Iga Borkowska
Opisuje Pan własne doświadczenie ogromnej straty, tym trudniejsze, że niczego się Pan nie spodziewał. Zaakceptowanie tego, pogodzenie się z tym to "zadania" na wiele miesięcy pracy. Żałobę po utraconej relacji przyrównuje się czasem do żałoby po śmierci bliskiej osoby - trzeba wiele czasu i cierpliwości, żeby przejść przez jej etapy. Pomocna w tym procesie może być psychoterapia - może pomóc wyregulować emocje i spojrzeć na doświadczenie z różnych perspektyw.
Niepokojąca jest mała ilość snu u Pana, jeśli pojawia się sporadycznie, to normalny objaw, ale jeśli utrzymuje się kilka dni, albo tygodni, to niezbędna jest konsultacja z psychoterapeutą lub psychiatrą, może bowiem wskazywać na rozpoczynający się epizod depresyjny.
Pozdrawiam serdecznie,
Iga Borkowska
Maria Sobol
Panie Adamie,
to naprawdę trudne — po tylu wspólnych latach stracić kogoś, kto był codziennością, oparciem i planem na przyszłość. Nic dziwnego, że boli i że trudno znaleźć spokój. Proszę dać sobie prawo do tego bólu, nie próbować go na siłę uciszać. On z czasem złagodnieje, choć teraz może się wydawać, że nie ma końca.
Warto teraz zadbać o siebie — spać tyle, ile Pan potrzebuje wychodzić z domu, spotykać ludzi, nawet jeśli nie ma się na to siły. Tak wygląda powolne dochodzenie do siebie. Jeśli poczuje Pan, że emocje są zbyt ciężkie, proszę pomyśleć o rozmowie z terapeutą lub psychiatrą — to nie oznaka słabości, tylko troski o siebie.
Z wyrazami szacunku,
psychoterapeutka integracyjna
Maria Sobol
Elżbieta Byzdra-Rafa
Dzień dobry 🙂
Aby związek trwał, potrzeba dwa razy "tak". Aby przestał trwać, wystarczy jedno "nie". I takie "nie" powiedziała Pana partnerka. Pan czuł się dobrze w Waszej relacji. Partnerka, jako powód rozstania podała brak miłości z Pańskiej strony, inne oczekiwania, inna wizja przyszłości i ciągle napady złości.
Zaintrygowały mnie te słowa o złości. Jak się żyje, gdy partner/ partnerką nieustannie wpada w złość? Co może czuć osoba będąca świadkiem lub odbiorcą takich wybuchów? Może wtedy nie odbierać wyrazów miłości i czułości, jakie do nie płyną od drugiej osoby?
W każdym razie partnerka nie wyraziła chęci powrotu i pozostaje to tylko uszanować. I rozumiem żal i ból, jaki Pan czuje.
Proponuję, aby rozpoczął Pan terapię. Aby pomóc sobie w przeżywaniu bólu, smutku... I też, aby nauczyć się regulować własną złość, aby w przyszłości nie rozsadziła relacji...
Pozdrawiam
Elżbieta Byzdra -Rafa
terapeutka Gestalt
Monika Figat
W nurcie Terapii Akceptacji i Zaangażowania (ACT) zachęcamy, by nie walczyć z tymi uczuciami, ale pozwolić sobie je przeżyć i zaakceptować ich obecność. To nie oznacza zgody na cierpienie, ale przyjęcie, że emocje są naturalną reakcją na stratę i świadczą o tym, jak ważna była dla Pana ta relacja. Próby tłumienia uczuć lub racjonalizowania sytuacji często prowadzą do jeszcze większego napięcia i cierpienia.
Ważnym krokiem jest skierowanie uwagi na własne potrzeby i wartości – na to, co jest dla Pana ważne niezależnie od tej relacji. W ACT pracujemy nad tym, by mimo bólu podejmować działania zgodne z własnymi wartościami, nawet jeśli towarzyszy temu cierpienie. To może być bardzo trudne na początku, ale z czasem pozwala odzyskiwać poczucie wpływu na swoje życie.
Proszę pamiętać, że proces żałoby po rozstaniu wymaga czasu i łagodności wobec siebie. Jeśli zauważa Pan, że trudności w codziennym funkcjonowaniu się nasilają (problemy ze snem, brak energii, myśli rezygnacyjne), warto rozważyć rozmowę z psychologiem – to może być ważne wsparcie w tym trudnym okresie.
Choć teraz wydaje się, że nie ma wyjścia, zapewniam, że można tę sytuację przepracować i odnaleźć nowe poczucie sensu. Czas w tym przypadku leczy rany.
Serdeczności i powodzenia
Monika Figat, Psycholog [Warszawa i on-line] | monikafigat.pl
Katarzyna Organ
Panie Adamie
To, o czym Pan pisze, to proces żałoby po rozstaniu. To bardzo trudne doświadczenie, często pełne smutku, żalu, a czasem także złości. Warto w tym czasie szczególnie zatroszczyć się o siebie. Jeśli emocje, z którymi się Pan mierzy, staną się zbyt przytłaczające, zachęcam do poszukania wsparcia - na początek wśród bliskich, rodziny czy przyjaciół.
Emocje mają to do siebie, że z czasem słabną, choć niekiedy potrzebujemy więcej czasu, zwłaszcza gdy tracimy osobę, która była dla nas bardzo ważna. Ta reakcja, choć bolesna, jest całkowicie naturalna i zrozumiała.
Jeśli jednak od prawie dwóch miesięcy trudno Panu normalnie funkcjonować, warto rozważyć skorzystanie z profesjonalnej pomocy. Spotkanie z terapeutą może pomóc lepiej zrozumieć źródła tych trudnych uczuć, uporządkować je i stopniowo poczuć ulgę.
Trzymam kciuki i pozdrawiam
Katarzyna Organ

Zobacz podobne
Wpadłem w straszną zazdrość o dziewczynę. Od 2 miesięcy nie mogę przestać myśleć negatywnie, ciągle się martwię. Mój organizm jest na wyczerpaniu. Mam przyspieszone bicie serca, i wszystkie inne objawy stresu. Nie potrafię się skupić, nawet nie sprzątam w domu, co jest po prostu dla mnie szokiem. Ona mnie uspokaja, mówi, żebym ufał, a mnie coś kusi wiecznie, żeby sprawdzać, kontrolować. Przez to jest jeszcze gorzej. Wczoraj sprawdziłem jej telefon, choć czułem, że to mi nie pomoże. Mam straszne wyrzuty sumienia. Powiedziałem jej o tym, omal nie zerwaliśmy, to co zobaczyłem, nie było jednoznaczne, ale nie uspokaja mnie. Teraz boję się z nią o tym porozmawiać, bo nie wiem, jak zareaguje. Mam lękowy styl przywiązania, ciągły overthinking, radziłem sobie z tym, lecz teraz czuje, że mnie to przerasta. Czuje, jakby piekło chciało mnie wciągnąć, ciągłe pokusy, później działanie z lęku a na koniec wstyd i poczucie winy. I tak cały czas to błędne koło. Już raz mi się udało z tego wyjść i wszystko zaczęło się układać, a teraz znowu czuje ,jakbym przyciągał złe sytuacje, przez to moje negatywne myślenie. Jak z tego wyjść? Zaufać? Zostawić wszystko tak jak jest? Czy próbować z nią o tym porozmawiać? Myślałem nad terapią CBT. Ale po prostu jestem w rozsypce.
Dzień dobry Jestem 46 latkiem ze stwardnieniem rozsianym - normalnie funkcjonuje, pracuje, chodzę (jak na dzień dzisiejszy choroby nie widać poza tym, że jestem chudy). Mam żonę od 18 lat. 2 dzieci 16 i 13. Nasze małżeństwo miało kryzys 7 lat temu - żona rozmawiała z kolegą na tematy mocno seksualne.
Od tamtej pory jakoś funkcjonujemy raz lepiej raz gorzej.
Żona miała ostatnie 10 lat ciągle problemy z pracami (ma ciężki charakter, a z tej okazji pracodawcy ją wykorzystywali, dając jej zbyt wiele obowiązków). Do.czego zmierzam, żona wolała i woli spędzać czas z koleżankami- puby, kluby, sport. Ma w ostatnim czasie wielką potrzebę odwiedzania znajomych (naprawdę ich odwiedza - sprawdzone). W listopadzie zachorowałem na anginę, krtań, a finalnie zapalenie płuc z pobytem 9 dni w szpitalu.
Po powrocie żona ledwo że mną rozmawiała, jakbym był obcym człowiekiem. A ostatnie 2 miesiące raz rozmawia, a za chwilę milczy. I to jest mega chore, że 4 dni rozmawiamy normalnie a za chwilę cisza .... nie wiem, z czym to dopasować - znudziłem się jej. Chce mnie wymienić, ma depresję, jest zmęczona. Ma kryzys wieku średniego. Naprawdę nie wiem, co robić, żeby było OK. JK

Depresja poporodowa - objawy, leczenie i wsparcie dla młodych rodziców
Depresja poporodowa to stan, który może pojawić się w okresie po narodzinach dziecka. Gdy trudności emocjonalne utrzymują się dłużej lub są intensywne, odpowiednia pomoc specjalisty i wsparcie bliskich mogą być niezwykle cenne i potrzebne.