Edyta
Anna Skrońska
Witaj, tak sobie myślę, że dobrze byłoby odnaleźć to coś, co powoduje smutek. Smutek to taka emocja, która daje znać, że potrzebujesz jakiejś pomocy. Może mierzysz się ze stratą, może na czymś ci szczególnie zależy i trudno ci to zdobyć/osiągnąć, może nałożyły się na siebie jakieś wydarzenia, zachowania innych, które przywołują smutek i poczucie osamotnienia… Przypomnij sobie od jakiego czasu czujesz się dziwnie, to ważna informacja... Zastanów się jakie myśli się pojawiają w twojej głowie, gdy jest ci smutno i samotnie… Może warto z pomocą terapeuty popatrzeć na tę emocję.
Pozdrawiam.

Katarzyna Waszak
Dzień dobry!
Trudno wypowiedzieć się w oparciu o tak krótką informację. Na pewno chciałabym podkreślić, że dużym Pani zasobem jest to, że szuka Pani pomocy w zrozumieniu swojego stanu. Warto przyjrzeć się swoim prawdziwym pragnieniom i potrzebom, żeby dotrzeć do tego, czego Pani brakuje. Istotne jest dotarcie do źródła smutku. Czy pojawia się w związku z rumiancjami, czyli nawracającymi, trudnymi myślami, czy dotyczy czegoś innego? Smutek i samotność w relacji może wskazywać na to, że warto by przyjrzeć się stylowi przywiązania do pierwszych opiekunów, bliskości emocjonalnej, bo to rzutuje na wzorzec wchodzenia w relacje emocjonalne w dorosłym życiu. Samotność to nie tylko izolacja fizyczna, ale także oddalenie emocjonalne od drugiego człowieka. Jak Pani funkcjonuje w relacji z mężem, czy czuje się Pani rozumiana? Czasem bliskość w relacji jest utrudniona w wyniku odrębnych stylów komunikacji kobiet i mężczyzn, co jest związane m.in. z wymaganiami, jakie stawia się im we wczesnym dzieciństwie. Odczuwanie samotności może również wynikać z braku bliskiej relacji z sobą, z braku dostępu do swoich niektórych uczuć, nie wsperania siebie. Zachęcam do poczytania artykułu ze strony https://web.swps.pl/strefa-psyche/blog/relacje/20208-dlaczego-kobiety-czuja-sie-samotne-w-zwiazkach
Propnuję również przyjrzenie się sobie w procesie psychoterapeutycznym. Pozdrawiam serdecznie
Katarzyna Waszak

Yuliana Shevchuk
Dzień dobry, Pani Edyto! Musi to być dla Pani trudne - być w relacji i jednocześnie czuć się samotnie, ciągle odczuwać smutek. Odczuwane przez nas emocje często są konsekwencją naszego sposobu doświadczania świata oraz znaczeń, które nadajemy wydarzeniom dookoła nas. Zachęcam Panią do przyjrzenia się myślom, które Pani towarzyszą wówczas, gdy odczuwa Pani smutek lub Pani nastrój się pogarsza (uwaga, może to nie być łatwe zadanie! Może Pani zajrzeć do książki pt. “Umysł ponad nastrojem" - tam jest dużo pomocnych ćwiczeń). Być może jakieś wydarzenia z życia poprzedziły pojawienie się ciągłego smutku w Pani życiu? Jeśli obniżony nastrój trwa lub będzie trwał przez dłuższy czas (ponad 2-3 tygodnie) - proszę zgłosić się po wsparcia psychologiczne, nie warto bagatelizować swojego samopoczucia. Wykształcony specjalista (psychoterapeuta) pomoże Pani się uporać z obniżonym nastrojem i znowu zacząć odczuwać radość z życia i bliskość.
Pozdrawiam,
Juliana Szewczuk

Izabela Marchwińska
Dzień dobry,
Czasami bywa, że fizycznie możemy nie być sami, a mimo to czuć się bardzo samotnie. Tu nie chodzi o stan fizyczny, a psychiczny, co wiąże się z cierpieniem. Smutek natomiast jest nieodłączną częścią przeżywania życia. Nie warto go tłumić ani zakłamywać. Niektóre osoby przejawia naturalne predyspozycje do częstszego przygnębienie. Jest to związane z ich wyposażeniem neurofizjologicznym. Smutek jest też naturalną reakcją na sprzeczne lub niekorzystne dla nas sytuacje i zdarzenia. Jak radzić sobie ze smutkiem? Dobrze jest zacząć od poznania siebie. Warto jest również prowadzić dzienniczek emocji i notować w nim, jakie sytuacje wywołują obniżony nastrój, jak na nie reagujemy i jak moglibyśmy reagować w korzystny dla siebie sposób. Warto także być uważnym na autodestrukcyjne nawyki. To one często wywołują obniżony nastrój (np. odkładanie na później, co wywołuje poczucie winy i negatywnie wpływa na samoocenę). Dbaj o relacje, gdyż przyjaźń chroni przed obniżonym nastrojem. Jednak przede wszystkim w sytuacji obniżonego nastroju nie obawiajmy się prosić o wsparcie, dbajmy o siebie. Podstawa to praktyka. Wówczas szanse na poprawę nastroju wzrosną.
Życzę wszystkiego dobrego. Pozdrawiam
Izabela Marchwińska

Marta Tarasiuk
Dzień dobry,
słyszę że ma Pani obniżony nastrój. Warto przyjrzeć się, co w Pani życiu się teraz dzieje, w jakim miejscu w życiu znajduje się Pani. Czy jest Pani usatysfakcjonowana z pracy? czy związku? Napisała Pani, że choć ma męża, mimo wszystko odczuwa Pani samotność. Proszę pomyśleć, co przynosiło Pani radość i zadowolenie, zanim poczuła Pani tę samotność. Czy coś się zmieniło w Pani życiu? Taka zmiana, to jest proces. Mam takie poczucie, że potrzebowałaby się Pani przyjrzeć sobie i swoim uczuciom. Zachęcam do skorzystania z psychoterapii.

Aleksandra Wojtyra
Dzień dobry,
Pojawia mi się dużo pytań w związku z Pani wpisem. Co to znaczy, że czuje się Pani dziwnie? Skąd bierze się uczucie smutku czy poczucie samotności? Czego konkretnie Pani brakuje? Jakie są Pani potrzeby w związku z tą sytuacją? Myślę, że odpowiedź na te pytania może Pani pomóc zrozumieć, co się z Panią dzieje. Trwały, długo utrzymujący się smutek może być objawem niepokojących trudności, np depresji, dlatego zachęcam również do udania się na konsultację psychoterapeutyczną aby z profesjonalistą zweryfikować z czym obecnie się Pani mierzy.
W razie potrzeby zapraszam do kontaktu.
Aleksandra Wojtyra

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Czy są osoby takie jak ja, że nie nadają się do niczego? Do żadnej pracy, do macierzyństwa, do kontaktów z ludźmi? Przyjaciółka zerwała ze mną kontakt, bo nie mogę przyjść na jej ślub. Siostra rozmawia ze mną tylko sarkastycznie. Zwolnili mnie z pracy, bo nie umyłam podłogi na koniec zmiany. Nie pytam, jak odnaleźć sens, bo go nie ma. Ale może chociaż są osoby, które borykają się z tym samym?
Czuję się zmęczona, przytłoczona codziennymi obowiązkami. Jestem nerwowa. Szybko wybucham złością i krzykiem. Nie radzę sobie w sytuacjach stresujących. Czuję ogromnie poczucie żalu i ogromną złość na wszystko, co mnie spotkało. Czuję jakbym była w złym miejscu. Nie chce mi się zajmować dziećmi. Marzę, aby zniknąć. Mąż doprowadza mnie do złości i mam go dość. Ciągle pyta, o co mi chodzi. A sam złości się o byle co i ciągle zwraca mi na coś uwagę. Ja oczywiście robię identycznie. O wszystko wybucham. Czuję, że tracę grunt pod nogami. Mam myśli samobójcze, ciągle myślę, że chciałabym mieć odwagę się powiesić. Wszystko doprowadza mnie do szału. Wariuje w mojej głowie. Nie potrafię z nikim o tym porozmawiać. Czuję, że nikt mnie nie rozumie. Czasem czuję takie nakręcenie, motywację. A za chwilę znowu złość. Te emocje się mieszają. Raz tak raz tak. Poranki są najgorsze. Czuję się przytłoczona obowiązkami- głowie rano.
TW: myśli samobójcze
Witam, mam na imię Telimena i mam 30 lat. Jestem bardzo nieszczęśliwą i samotną osobą.
Moja mama wychowywała mnie samotnie. Gdy byłam dzieckiem, mój tata się mną nie interesował.
Jako dziecko byłam odrzucana i zaniedbana. Moja rodzina się mną nie interesowała, moja mama wychowywała mnie samotnie.
W szkole byłam bita i nikt nie chciał się ze mną przyjaźnić.
W szkole podstawowej byłam bardzo zamknięta w sobie. Nauczyciele się mną nie interesowali, dzieci mnie biły i odrzucały. W szkole nie miałam żadnych przyjaciół.
Jako dziecko czy nastolatka nigdy nie miałam przyjaciół. Nie wiem, co to znaczy mieć prawdziwą przyjaciółkę.
Zawsze marzyłam, by iść na huśtawkę z koleżanką. Zawsze marzyłam, by iść na urodziny do koleżanki.
Jako dziecko zawsze byłam sama i nikt się ze mną nie bawił. Byłam odrzucana przez rówieśników.
Lata mijały, przestałam chodzić do szkoły. Zaczęłam uczyć się w domu, ponieważ nie mogłam wytrzymać w szkole. Zachorowałam na depresję i izolowałam się od ludzi.
Z jednej strony chciałam mieć przyjaciół, ale z drugiej strony — gdy poznawałam ludzi — cierpiałam.
Ludzie nigdy nie chcieli mnie poznać, choć bardzo pragnęłam przyjaźni. Nigdy jej nie doświadczyłam.
Gdy już dorosłam, poznałam pewną znajomą. Dużo w życiu jej pomogłam. Ta osoba bardzo mnie skrzywdziła — znęcała się nade mną psychicznie przez 15 miesięcy.
Zgłosiłam sprawę do Prokuratury Rejonowej oraz na policję. Pomimo dużych dowodów i zeznań świadków, Prokuratura Rejonowa nic mi nie pomogła.
Prokurator wydał na mnie nakaz przeszukania i nasłał na mnie policję. Prokurator nie uwierzył mi jako pokrzywdzonej przestępstwem, tylko sprawcy.
Przez 15 miesięcy żyję w strachu. Cierpię na depresję, ponieważ ta osoba mnie niszczyła i psychicznie się nade mną znęcała.
Pomimo moich cierpień, prokurator zamiast mi pomóc — wystawił nakaz. 18 lutego 2025 r. przyszła do mnie policja i zaczęła mnie szarpać za ręce.
Zabrali mi telefon, laptop. Policja szarpała mnie za ręce i krzyczała na mnie. Płakałam, prosiłam, by mi nie zabierali rzeczy — zabrali, a potem straciłam przytomność.
Dostałam arytmii serca i ataku padaczkowego.
Policja przez 2 miesiące trzymała moje rzeczy — jako osobie pokrzywdzonej. A sprawcą w ogóle się nie zajęli.
Czuję wielką niesprawiedliwość. Nikt mi nie chce pomóc.
Myślałam już, żeby napisać do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jestem załamana. Nie wiem, co mam robić.
W 2014 r. moja mama miała ciężką operację — jej życie było zagrożone. Nikt mi nie pomagał, musiałam radzić sobie sama. Dobrze, że moja mama wyzdrowiała. Moja rodzina mnie nie kocha. Moje kuzynki nie przyznają się do mnie, wstydzą się mnie, bo jestem biedna.
Czuję niesprawiedliwość i wielki ból.
Codziennie płaczę i mam myśli samobójcze. Boli mnie serce, że nikt nie chce mi pomóc. Ludzie mnie krzywdzą, a policja nie chce mi pomóc. Nie chce mi się już żyć. Moje życie to jedno wielkie cierpienie. W dodatku wpadłam w długi. Nie mam pracy, przyjaciół. Jestem samotna. Szukam pracy, ale nie mogę znaleźć. Nie mam środków do życia. Moja mama mnie utrzymuje.
Czuję się niepotrzebna. Nie daję sobie rady w życiu.
Mam depresję i nerwicę lękową. Nie umiem sobie poradzić sama.
Nie mam wsparcia. Szybko się załamuję. Mam bardzo słabą psychikę i jestem wrażliwa. Wolę zwierzęta niż ludzi. Przestałam ufać ludziom, ponieważ zostałam wiele razy skrzywdzona.
Czuję od ludzi niechęć, obojętność i znieczulicę.
Mam dobrą intuicję. Nie chcę już cierpieć.
Co mam zrobić? Proszę o pomoc. Jestem w rozpaczy.
Czy mam prawo czuć się źle, czy przesadzam? Wydaje mi się, że mam generalnie dobre życie. Mam kochającą rodzinę, choć nie zawsze było nam łatwo. Zdarzało się, że musiałam składać się na rachunki czy zakupy (pomimo, że byłam dzieckiem), bo brakowało nam pieniędzy, ale teraz już wyszliśmy na prostą. Moi rodzice (osobno, bo wzięli rozwód, kiedy miałam 12 lat) nie znęcali się nade mną, ale nigdy nie wspierali mnie, kiedy miałam jakiś poważny kryzys psychiczny, kiedy byłam dzieckiem (a zdarzyło mi się mieć kilka), musiałam sobie radzić sama. Dodam jeszcze, że prawie nigdy nie miałam przyjaciół, ani żadnej innej rodziny, której mogłabym się zwierzyć, albo którą mogłaby mi pomóc. Teraz jestem kobietą wchodzącą w dorosłość, która mierzy się z różnymi problemami psychicznymi (wydaje mi się, że z OCD, depresją i alkoholizmem) i nie wiem, czy mam prawo w ogóle myśleć w takich kategoriach, że mam jakiś poważny problem i powinnam choć raz w życiu poprosić o pomoc czy trochę wyolbrzymiam i próbuje zrobić z siebie ofiarę, której nic strasznego się nie przydarzyło i powinnam wziąć się w garść?
Dzień dobry,
Chciałabym zasięgnąć opinii innych osób, które znają ten temat doskonale. Na początku października zaczęłam spotykać się z chłopakiem, który po około 3tyg powiedział mi, że ma depresję. Do tego momentu codziennie pisał i rozmawialiśmy.
Po wyznaniu tego kontakt zaczął być ograniczony, a ja nie za bardzo wiedziałam, jaka powinnam być.
Kiedy go zapytałam właśnie o to, odpowiedział, żebym się nie zmieniała i była sobą. Niestety nie do końca było to prawdą. Spotykaliśmy się co tydzień, głównie na naszym spotkaniu był seks, trochę rozmowy. Przez tydzień nie pisaliśmy intensywnie, głównie mówił, że nie ma sił, jest zmęczony lub śpi.
Jednak w weekend znowu się spotykaliśmy.
Kiedy kontakt urwał się na tydzień, po pisaniu i dzwonieniu do niego, otrzymałam wiadomość, że potrzebuję pobyć sam.
Nie dawało mi to spokoju i założyłam aplikacje randkowa, gdzie my się też poznaliśmy i spotkałam go tam, zakładając fałszywe konto, od razu do mnie napisał i jednoznacznie dał do zrozumienia, że możemy spotkać się na seks...
Wysłałam mu to wszystko prywatnie i napisałam, że mnie oszukiwał, że od początku miał wobec mnie złe intencje i generalizuje kobiety, karząc mnie za błędy jego ex.
Powiedział, że tak, że nie chciał mnie skrzywdzić, że tej rozmowy nigdy nie powinno być, że zasługuje na kogoś lepszego, a on nigdy nie zaangażuje się emocjonalnie, bo zawsze był krzywdzony, zawsze od niego odchodzili ludzie i nie otworzy się już nigdy dla nikogo.
Nie umiem sobie wyjaśnić całej tej sytuacji i jak to interpretować.... Nie mamy już kontaktu.