Jako absolwentka psychologii wiem, że definicji stresu jest wiele, bo zdawałam nawet kiedyś z niego egzamin, nie tylko w przenośni. O stresie napiszę więc ogólnie, że jest on reakcją przystosowawczą organizmu do napotykanych wyzwań, tych zewnętrznych, ale również tych wewnętrznych. Kiedy wyzwania przekraczają nasze możliwości, robi się nieprzyjemnie.
Stresu doświadczamy codziennie, ponieważ codziennie pojawiają się bardziej lub mniej ważne sytuacje, do których trzeba się jakoś zaadaptować. Jest on więc naturalną komponentą siły motywującej nas do działania. W stanie stresu wydziela się adrenalina i kortyzol, zwiększa się przepływ krwi do mięśni, poprawia się czujność i wyostrzają się nasze zmysły.
Dla wokalisty przykładowo to ekscytacja przed koncertem, która popycha go do ekspresji na scenie. Jeśli takiego stresu doświadczamy krótkoterminowo i od czasu do czasu, to jest on właśnie eustresem- niezbędnym elementem do ukończenia zadania w satysfakcji.
Chodzi więc w tym wszystkim o to, że do rozwiązania problemu potrzebujemy odpowiedniego poziomu pobudzenia, żeby nam się w ogóle chciało go rozgryźć, więc eustres jest po prostu iskrą, czynnikiem, który dodaje barw, inspiruje nas do próbowania nowych rzeczy i do przekraczania własnych granic. Towarzyszy mu poczucie, że sytuacja, z którą się mierzymy, jest na nasze siły i damy radę się z nią zmierzyć. Dodatkowo wspiera koncentrację i przetwarzanie informacji.
Jeśli ekspozycja na bodziec stresujący przedłuża się, może się zamienić w dystres, czyli w stres negatywny. Wtedy możemy odczuwać przytłoczenie, niepokój, możemy mieć trudności ze snem, apetytem, a także w relacjach z innymi. Jeśli taki stan będzie się przedłużać, może to niestety skutkować poważniejszymi konsekwencjami zdrowotnymi.
Warto dodać, że eustres to kwestia indywidualna, i to co dla jednej osoby będzie bodźcem neutralnym, dla drugiej może wywołać dystres. Nie warto się porównywać. Każdy z nas jest innym „naczyniem” mieszczącym określone wyzwania i też każdy ma inną wrażliwość oraz odporność.
Jak zatem rozróżnić zdrową energię, która motywuje nas do działania, od tej związanej z byciem pod szkodliwą presją, przymusem i w niepotrzebnym pośpiechu?
Według teorii poliwagalnej S. Porgesa (Dana, 2021) na sytuację stresową możemy zareagować reakcją walcz/uciekaj bądź zamrożeniem.
Tutaj przyglądam się reakcji walcz/uciekaj, która może być związana z następującymi emocjami: „agresja, bunt, chęć zemsty, dzikość, energia, furia, gniew, histeria, irytacja, jad, konfrontacja, lęk, moc, napięcie, oburzenie, podniecenie, rozdygotanie, strach, trema, ucieczka, wzburzenie, złość” (Dana, s. 88). Zastanów się, czy pracując lub tworząc, odczuwasz wymienione emocje i jak często ich doświadczasz.
W dystresie stajemy się rozkojarzeni i w efekcie mniej produktywni. W ciele możesz odczuwać napięcie mięśniowe, przyspieszony oddech, skok ciśnienia krwi, potliwość, uczucie zmęczenia lub ból głowy.
Spójrz na obszary pracy, na które masz wpływ, a wprowadzone przez ciebie drobne zmiany mogą skutkować właśnie ograniczeniem intensywności wymienionych emocji.
Poniższe wskazówki pomogą ci rozpoznać swój poziom stresu i ukierunkować działania na te bardziej wspierające:
Przyjrzyj się swoim myślom, które towarzyszą ci w procesie: czy to są myśli: „mogę, to jest ciekawe, dam radę” (eustres), czy raczej „nie uda mi się, tego jest za dużo, odczuwam presję” (dystres);
Po wykonaniu zadania czujesz przyjemną ulgę i satysfakcję. Możesz podjąć się podobnego zadania ponownie i pracować tak bez uszczerbku na zdrowiu (eustres). Natomiast w przypadku dystresu może towarzyszyć ci przeciążenie, problemy ze snem, obniżenie nastroju, a w dłuższej perspektywie nawet wypalenie i depresja;
Zwróć uwagę na swoje źródło motywacji: eustres pochodzi z wewnątrz, z indywidualnego pragnienia. Działa jak wewnętrzny kompas, który nadaje życiu kierunek, ale w sposób zrównoważony. Szkodliwa presja wywodzi się z oczekiwań zewnętrznych, z przymusu, bądź z lęku przed negatywnymi konsekwencjami takimi jak lęk czy porażka. Jeśli napędza cię strach, warto się zatrzymać; Eustres pojawia się po to, by umożliwić nam działanie zgodne z planem, z ikrą i w wolności. Natomiast dystres powoduje pośpiech, działania stają się chaotyczne, robimy więcej błędów i podejmujemy pochopne decyzje.
Umiejętność rozróżniania czy stres nam pomaga, czy już raczej szkodzi, jest kluczowa, jeśli chodzi o zapobieganie tzw. blokadzie twórczej, wypaleniu, lub coraz powszechniej ostatnio wspominanemu przebodźcowaniu, skutkującego u osób neuroróżnorodnych stanem nazywanym z ang. „meltdown”.
Pomocne może być rozrysowanie koła, które podzielisz na kawałki, jak pizzę lub tort i każdemu kawałkowi przydzielisz określone grupy emocji: np. gniew, lęk, furia, w innej grupie harmonia, spokój, wigor, a w jeszcze innej niemoc, ociężałość osłabienie itp.
Spójrz jaką część dnia zajmuje każdy z kawałków i czy emocje związane z przetrwaniem nie przeważają w tym bilansie.
Zastanów się co zrobić, żeby w twoim dniu było mniej presji? Być może w konstruktywny sposób trzeba wyrzucić z siebie nagromadzoną energię, np. poprzez sport, taniec, czy twórczość, a może poszukać zajęć czy osób, które działają na twoje „nerwy” kojąco.
W ciągu dnia rób sobie pauzy, nawet w trakcie pracy czy tworzenia, żeby zobaczyć swój stan, emocje i odczucia w ciele. Możesz wtedy zrobić wdech i dwa razy dłuższy wydech i powtórzyć praktykę tyle razy, ile uznasz za potrzebne.
Zwróć też uwagę, czy w czasie pracy lub tworzenia myślisz czasami o kolejnych obowiązkach, które na ciebie czekają. Postaraj się być bardziej tu i teraz, obecny w danym momencie, w teraźniejszości i zająć się kolejnym zadaniem właśnie wtedy, kiedy przyjdzie na niego czas. W ten sposób wyeliminujesz uczucie pośpiechu.
Jeśli „stresujesz się, bo się stresujesz”, pamiętaj, że nieprzyjemne pobudzenie minie wraz z zakończeniem wykonywania zadania i nie będzie trwało wiecznie. Jesteś od niego wolny/wolna.
Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to, co robię, przynosi mi długoterminową satysfakcję, czy tylko chwilową ulgę od presji? Czasami nieświadomie stosujemy strategie uśmierzające dyskomfort czy napięcie, żeby poprzez zrealizowanie zadania odczuć chwilową ulgę.
Ale nie jest to działanie dotykające źródła pośpiechu, tylko potrzeby „na już”. Czasami pracę czy twórczość traktujemy jak jedzenie chipsów: „jest pod ręką, nie mam co ze sobą zrobić, biorę.”
Połowa sukcesu to zauważyć ten przymus, a druga część to już kwestia indywidualna, często omawiana u psychologa czy psychoterapeuty. Na rozpuszczanie przymusu nie ma jednoznacznych recept, ale droga do rozpoznawania własnych metod może być satysfakcjonująca sama w sobie.
No dobrze, załóżmy, że nie jesteś w dystresie, ale też czegoś ci brakuje. Jak wprowadzić się w stan eustresu w procesie twórczym lub w pracy?
próbuj nowych narzędzi, technik, podejść, zrób coś inaczej niż zwykle,
podejmij się nowej aktywności, hobby, nauki;
otaczaj się inspirującymi przedmiotami, obrazami, muzyką, książkami itp.,
poznaj nowe osoby, współpracuj z innymi,
rób rzeczy bezinteresownie, takie, które wypływają z twojego serca,
świętuj małe postępy, to wzmacnia motywację i pozwala czerpać radość z procesu,
szukaj pozytywnych motywatorów i tego, co daje ci życie,
dbaj o dobrą kondycję swojego organizmu, a będziesz mieć szerszy zakres eustresu,
dbaj o odpoczynek: planowanie go jest równie ważne, jak praca,
spędzaj czas w przyrodzie.
Dystres to moment, gdzie zadanie przekracza nasze zasoby i zaczynamy czerpać z naszych rezerw. Popatrz, czy nowe aktywności są dla ciebie interesujące, ale też realne i czy nie przerastają twoich aktualnych możliwości.
Ważne jest też twoje postrzeganie rzeczywistości i jej interpretacja. Możliwe, że bodziec, który interpretujesz jako stresujący, może przestać taki być, kiedy zmienić jego interpretację: z zagrożenia na wyzwanie lub szansę, np.: „przemawianie przed grupą ludzi” może wiązać się z dwiema różnymi interpretacjami:
Oni mnie zjedzą wzrokiem i na pewno coś sobie pomyślą,
Wśród publiczności jest przynajmniej jedna osoba, która jest mi życzliwa. Skupię się na tym, co mam jej do powiedzenia, bo to jest dla mnie ważne i również może wzbogacić jej życie.
Mamy więc pewną, nawet sporą kontrolę nad tym, czy stres przybierze przedrostek eu- czy dy-. I trwania jak najdłużej w przyjemnej wodzie eustresu dziś drogi Czytelniku właśnie życzę.
Selye, H. (1956). The Stress of Life. New York, NY: McGraw-Hill.
Dana, D. (2021). Teoria Poliwagalna w praktyce. Kraków, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Komentarze (0)