Strzałka w lewoWróć do strony głównej bloga

„Nie odpisuje godzinę, więc na pewno mnie zdradza” - lęk wokół związku

Magdalena Dąbrowska
Autor
Magdalena Dąbrowska
Zegar
Czas czytania
7 min
Kalendarz
Opublikowano
13.12.2025
jedna wiadomosc
Chat Icon

Porozmawiaj z asystentem AI

Nasz asystent zdrowia psychicznego AI jest zawsze dostępny – anonimowo i bez logowania.

Wyobraź sobie taką sytuację: spoglądasz po raz dziesiąty na ekran telefonu. Minęło zaledwie sześćdziesiąt minut od Twojej ostatniej wiadomości, a odpowiedzi wciąż brak. W głowie pojawia się natrętna myśl: „Nie odpisuje godzinę, więc na pewno mnie zdradza”. Serce przyspiesza, dłonie się pocą, narasta niepokój. Próbujesz racjonalizować - może jest zajęty, może padła mu bateria, ale lęk już zdążył zasiać ziarno zwątpienia. W jednej chwili neutralna sytuacja urasta do rangi dowodu na niewierność. Skąd bierze się tak gwałtowna i katastroficzna interpretacja? Dlaczego umysł podsuwa najczarniejszy scenariusz, zanim pojawią się jakiekolwiek fakty? Przyjrzyjmy się mechanizmom psychologicznym stojącym za takimi reakcjami

  • lękowy styl przywiązania, 

  • nadinterpretacje

  • zniekształcenia poznawcze, 

  • wewnętrzne napięcie wynikające z obawy przed odrzuceniem, 

  • uruchamianie się bolesnych schematów z przeszłości

  • trudności w regulacji emocji. 

Zrozumienie tych mechanizmów to pierwszy krok, by przerwać błędne koło lęku i odzyskać spokój w relacji.

Test lęku przed odrzuceniem to narzędzie samooceny, które pomaga wstępnie określić, jak silnie ten lęk wpływa na relacje. Zawiera 20 stwierdzeń na podstawie DSM-5, ICD-10 i teorii przywiązania. Wypełnienie zajmuje 5–8 minut.

Test Image

Lękowy styl przywiązania - strach przed opuszczeniem

Nasze style przywiązania - czyli wzorce budowania więzi z innymi - kształtują się na podstawie wczesnych doświadczeń z opiekunami i późniejszych relacji. Osoba, która w bliskich związkach przejawia lękowo-ambiwalentny styl przywiązania, żyje w huśtawce emocjonalnej: z jednej strony głęboko pragnie miłości i bliskości, z drugiej stale boi się, że ją utraci. Taki ktoś chłonie najmniejszy sygnał oddalenia ze strony partnera jak gąbka, natychmiast dopatrując się w nim zapowiedzi nadchodzącego odrzucenia. Gdy telefon milczy przez godzinę, dla osoby o lękowym stylu przywiązania nie jest to zwykła przerwa w rozmowie - to potencjalny zwiastun katastrofy. Pojawia się znajome ukłucie paniki: „Czyżby już przestał mnie kochać? A może zainteresował się kimś innym?”.

Charakterystyczne dla lękowo przywiązanych osób jest wysokie napięcie w relacji. Taka osoba często potrzebuje ciągłych zapewnień: że jest kochana, że wszystko jest w porządku, że partner nigdzie nie odejdzie. Każda chwila ciszy, każde opóźnienie odpowiedzi urasta w jej odczuciu do rangi sygnału alarmowego. Towarzyszy temu wewnętrzna niepewność - głęboko zakorzenione przekonanie: „Nie jestem dość ważny_a, on mnie zostawi”. Źródła tych obaw często tkwią w przeszłości - być może w dzieciństwie miłość ważnych osób była nieprzewidywalna lub warunkowa. Choć nie chcemy tu popadać w schematyczne analizy dzieciństwa, warto zauważyć, że dawne rany emocjonalne potrafią rzucać długie cienie na dorosłe związki. Lękowy styl przywiązania nie jest jednak czymś, co musi być stale obecne - to wzorzec, który można zmieniać. Zanim jednak zmiana stanie się możliwa, trzeba uświadomić sobie, jak bardzo styl ten wpływa na odbieranie i interpretowanie zachowań partnera.

Osoby lękowo przywiązane często idealizują partnera, ale jednocześnie drobiazgowo skanują relację w poszukiwaniu zagrożeń. Żyją w paradoksie: mocno kochają, ale równie mocno się boją. Stąd bierze się nadmierna czujność niczym radar wyczulony na sygnały oddalenia. Jedna nieodebrana wiadomość, zmiana tonu głosu, chwila zamyślenia ukochanej osoby - wszystko to może stać się iskrą zapalną dla paniki. Lęk przed opuszczeniem działa jak filtr poznawczy: wychwytuje najmniejsze odstępstwa od oczekiwanego zachowania partnera i oznacza je etykietką „niebezpieczeństwo”. W rezultacie umysł osoby lękowej często automatycznie wypełnia brakujące informacje negatywnymi scenariuszami. Gdy partner jest niedostępny przez jakiś czas, dominuje myśl: „Stało się coś złego - może mnie zdradza albo zaraz odejdzie” Ten mechanizm powstawania najgorszych przypuszczeń jest ściśle powiązany z tym, co psychologia nazywa nadinterpretacją i zniekształceniem poznawczym.

Nadinterpretacje i zniekształcenia poznawcze - gdy umysł płata figle

Ludzki umysł nie znosi niewiedzy - ma skłonność do uzupełniania brakujących danych własnymi interpretacjami. Niestety, pod wpływem lęku interpretacje te częściej są negatywne niż neutralne. Kiedy się boimy, nasz mózg działa według zasady: „lepiej przewidzieć najgorsze i się mylić, niż przegapić zagrożenie”. W epoce kamienia taka strategia pomagała przetrwać, ale w emocjonalnej rzeczywistości związku potrafi wyrządzić wiele szkód. Nadinterpretacja oznacza, że nadajemy neutralnym zdarzeniom przesadne, często katastroficzne znaczenie. Godzina bez odpowiedzi od partnera w oczach osoby lękowej staje się „dowodem” na utratę uczuć lub zdradę - mimo braku realnych przesłanek. To klasyczny przykład, jak lęk zniekształca myślenie.

Psycholodzy poznawczy opisali szereg zniekształceń poznawczych, czyli typowych błędów w myśleniu, które podsycają lęk w relacjach. Co zatem może Ci towarzyszyć, gdy boisz się zdrady czy odrzucenia?

  • Katastrofizowanie, czyli wyobrażanie sobie najgorszego możliwego scenariusza, nawet przy braku dowodów. Jedna nieodebrana wiadomość automatycznie oznacza w Twojej głowie zdradę lub rozstanie. Lęk podpowiada: „To koniec, świat mi się zawali”, choć obiektywne fakty tego nie potwierdzają.

  • Czytanie w myślach, czyli przekonanie, że wiesz, co czuje lub myśli partner, zwłaszcza gdy jest to coś negatywnego względem Ciebie. Jeśli partner milczy, na pewno - Twoim zdaniem - świadczy to o tym, że Cię nie kocha lub że zainteresował się kimś innym. Nie pytasz wprost, zamiast tego ufasz swoim lękowym domysłom.

  • Popularna jest też personalizacja, czyli branie do siebie neutralnych sytuacji i zakładanie, że jesteś ich przyczyną lub celem. Gdy partner ma gorszy nastrój lub potrzebuje czasu dla siebie, osoba z lękiem zakłada: „To przeze mnie. Jestem niewystarczający_a, coś zrobiłem_am źle”. Cały ciężar winy za odczuwaną chłodniejszą atmosferę kładziesz na siebie, choć powodów może być wiele innych.

  • Warto również wspomnieć o filtrze negatywnym. Jest to skupianie uwagi tylko na tych aspektach sytuacji, które potwierdzają Twoje obawy, przy jednoczesnym ignorowaniu sygnałów uspokajających. Możesz pomijać racjonalne wyjaśnienia (np. „pewnie utknął w pracy” czy „miała ważne spotkanie i nie może teraz odpisać”) i z uporem koncentrować się na jednym: „Gdyby mu zależało, na pewno by odpisał – coś jest nie tak.”.

Te zniekształcenia działają często poza naszą świadomością. W ułamku sekundy przez głowę przelatuje myśl - nie tyle logiczna, ile podszyta strachem - która nadaje ton całej reszcie emocji. Myśl „na pewno mnie zdradza” jest jak iskra wrzucona w suchą trawę. Jeśli nie zostanie szybko zauważona i ugaszona, potrafi wzniecić pożar paniki. Warto zdać sobie sprawę: myśli to nie fakty. Nasz umysł może generować przeróżne scenariusze, ale sam fakt, że pomyślimy o zdradzie, nie oznacza, że ona rzeczywiście ma miejsce. Łatwo to powiedzieć na chłodno, ale w chwili silnego lęku trudno o taką refleksję. Spójrzmy, co dzieje się w ciele i emocjach osoby owładniętej strachem o związek.

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!

Test Image

Wewnętrzne napięcie i fizyczne objawy lęku

Lęk przed zdradą czy porzuceniem nie zatrzymuje się w głowie - natychmiast schodzi do ciała. Wewnętrzne napięcie potrafi narastać z minuty na minutę. Najpierw subtelnie: lekkie ukłucie w żołądku, niepokój gdzieś w piersi. Potem coraz mocniej: serce bije tak głośno, że niemal słyszysz puls w skroniach, oddech przyspiesza i spłyca się, mięśnie ramion i karku tężeją niczym struna naciągnięta do granic możliwości. Być może odczuwasz ucisk w gardle lub ścisk w żołądku - ciało reaguje, jakby zagrażało mu realne niebezpieczeństwo. I w pewnym sensie tak właśnie odbiera sytuację Twój mózg. Dla pierwotnych struktur mózgowych odpowiedzialnych za przetrwanie emocjonalne odrzucenie może wydawać się równie alarmujące, co atak drapieżnika. Utrata więzi z ukochaną osobą to zagrożenie dla poczucia bezpieczeństwa - nic dziwnego, że uruchamia się reakcja „walcz lub uciekaj”.

W stanie silnego lęku trudno jest myśleć jasno. Kora przedczołowa, odpowiadająca za racjonalne myślenie i analizę faktów, schodzi na dalszy plan, gdy górę bierze układ limbiczny - centrum naszych emocji. To dlatego próby logicznego przekonywania samego siebie („przecież to tylko godzina, może coś mu wypadło”) często rozbijają się o falę irracjonalnego niepokoju. Wewnętrzny głos paniki wrzeszczy głośniej niż głos rozsądku. W takim momencie organizm jest pełen adrenaliny i kortyzolu - hormonów stresu. Czujesz przymus działania: coś zrobić, gdzieś zadzwonić, wysłać kolejną wiadomość, sprawdzić cokolwiek, co przyniesie ulgę. Trwanie w niepewności jest torturą, więc naturalnie szukasz szybkiej ulgi.

Niestety, wiele zachowań podjętych pod dyktando lęku przynosi tylko chwilową ulgę, a na dłuższą metę nakręca spiralę niepokoju. Gdy odczuwasz silne napięcie, możesz zacząć kompulsywnie sprawdzać telefon co kilkanaście sekund, przewijać w głowie poprzednie rozmowy w poszukiwaniu „znaków ostrzegawczych”, a nawet przeglądać media społecznościowe partnera w lęku, że znajdziesz tam coś niepokojącego. Bywa, że osoba ogarnięta taką obawą wykonuje gorączkowy telefon: „Dlaczego się nie odzywasz? Gdzie jesteś?” - jednak gdy partner nie odbiera, napięcie sięga zenitu. Pojawia się również reakcja z ciała migdałowatego (części mózgu odpowiedzialnej za reakcje strachu): impulsywna chęć walki lub ucieczki. U niektórych przejawia się to wybuchem płaczu, u innych - złości. Jeszcze zanim partner zdąży wytłumaczyć sytuację, witasz go pretensjami lub płonnymi oskarżeniami: „Na pewno masz coś do ukrycia!”.

Warto zauważyć, że takie reakcje - choć naturalne w stanie silnego stresu - mogą stać się samospełniającą przepowiednią. Wewnętrzne napięcie często przeradza się w zewnętrzne zachowanie, które faktycznie obciąża relację.

Błędne koło lęku w związku – samospełniająca się przepowiednia

Lęk, który pozostaje niewyrażony i nierozładowany w konstruktywny sposób, często znajduje ujście w zachowaniach, które mogą obciążyć relację. Dzieje się tak, że obawa przed utratą bliskości popycha nas do działań, które tę bliskość… naruszają. Jak to możliwe? Wyobraźmy sobie: partner wraca spóźniony i rzeczywiście nie odpisał przez tę feralną godzinę. Osoba ogarnięta lękiem być może wita go chłodem, zalewem pretensji albo wręcz oskarżeniami: „Na pewno masz kogoś na boku, inaczej byś zadzwonił!”. Z perspektywy czekającego ta reakcja wydaje się uzasadniona ogromnym stresem, jaki przeżywał. Jednak dla partnera, który np. utknął w korku lub miał rozładowany telefon, taki wybuch jest zaskakujący i krzywdzący. Konflikt wisi w powietrzu.

W ten sposób lęk przed zdradą może zataczać błędne koło. Zachowania obronne osoby lękowej - kontrola, przesłuchiwanie, podejrzliwość, wybuchy zazdrości - bywają bardzo obciążające dla obu stron. Partner czuje się ciągle niewystarczający, pod lupą, a osoba lękowa… nie otrzymuje tak naprawdę ukojenia, bo jej umysł wciąż podsuwa nowe wątpliwości. Bywa i tak, że druga strona, mając dość ciągłych podejrzeń, zaczyna się wycofywać emocjonalnie dla świętego spokoju. Paradoksalnie więc to, czego najbardziej się obawiamy, może zostać wywołane przez nasze próby zapobiegania temu. Ciągłe dopytywanie "czy na pewno mnie kochasz?" i testowanie partnera potrafi nadwerężyć jego cierpliwość. Jeżeli każda drobna nieobecność kończy się awanturą, partner może zacząć ukrywać pewne sprawy lub unikać bliskości, by nie prowokować kolejnych scen. Z perspektywy osoby lękowej jest to „dowód”, że miała rację, podejrzewając najgorsze - i tak spirala się nakręca.

W błędnym kole lęku i relacji bardzo ważną rolę gra brak właściwej komunikacji. Osoba zalękniona często komunikuje swoje potrzeby w sposób pośredni lub zniekształcony przez oskarżenia. Zamiast powiedzieć: „Czułam się niepewnie i przestraszyłam się, gdy nie odpisywałeś. Potrzebuję czasem zapewnienia, że wszystko u nas dobrze”, wyrzuca z siebie złość: „Nigdy nie mogę na ciebie liczyć! Pewnie zajmowałeś się kimś innym, skoro nawet nie odpisałeś!”. W odpowiedzi partner przybiera postawę obronną lub kontratakuje – i sens rozmowy ulatnia się. Obie strony czują się niezrozumiane: jedna - bo jej lęk został zlekceważony, druga - bo padła ofiarą nieuzasadnionych zarzutów.

Przerwaniu tego błędnego koła służy świadoma praca nad sobą po stronie osoby z lękiem, ale też empatia i otwartość po stronie partnera. Ważne, by dostrzec, że pod warstwą złości i podejrzeń kryje się ból oraz strach przed utratą miłości. Jeśli oboje partnerzy uświadomią sobie, że grają tak naprawdę po tej samej stronie - chcą czuć się bezpiecznie i kochani - łatwiej zacząć zmieniać niszczące wzorce.

Podsumowanie

Zrozumienie własnych reakcji nie sprawi, że lęk zniknie z dnia na dzień, ale daje coś znacznie ważniejszego - możliwość wyboru. Kiedy zaczynasz widzieć, skąd biorą się Twoje myśli, emocje i impulsy, przestają one kierować Tobą automatycznie. To pierwszy krok do budowania bezpieczniejszej, spokojniejszej relacji, w której zamiast domysłów pojawia się rozmowa, a zamiast paniki - zaufanie.

„Jak odróżnić myśli od faktów” to krótki, darmowy poradnik, który pomoże Ci rozpoznawać, co jest rzeczywistością, a co tylko interpretacją. Dzięki prostym ćwiczeniom nauczysz się kwestionować myśli i odzyskiwać nad nimi kontrolę.

Test Image

Bibliografia:

  • Bagińska, D., & Godecka, J. (2025). Potrzeba kochania. Jak pokonać lęk przed bliskością. Warszawa: Muza.

  • Baum, J. (2024). Lękowo przywiązane. Jak zmienić swój styl przywiązania na bezpieczny. Łódź: Wydawnictwo Feeria.

Komentarze (0)

Podoba Ci się ten artykuł?
Udostępnij
Magdalena Dąbrowska
Magdalena Dąbrowska
Psycholożka - Indywidualne potrzeby Pacjenta są dla niej kluczem. W praktyce psychologicznej stawia na zrozumienie i wsparcie w radzeniu sobie z trudnościami.