Podstawową zasadą, na której opiera się etyka zawodu psychoterapeuty, jest taka sama jak w przypadku lekarzy: primum non nocere, co znaczy „przede wszystkim — nie szkodzić”. Oczywiście, specjaliści, z którymi rozmawiamy w gabinetach, są przygotowani nie tylko do tego, aby nie robić nam krzywdy.
Proces terapeutyczny, w zależności od modalności, czyli metody, jaką posługuje się psychoterapeuta, może wyglądać nieco inaczej.
Podczas terapii poznawczo-behawioralnej będziemy skupiać się na konkretach: mechanizmach powstających w naszych myślach i naszym działaniu jako konsekwencji. Tutaj terapeuta będzie bardzo zaangażowany i aktywny — ma w końcu nauczyć nas dostrzegać nasze nieadaptacyjne schematy oraz pokazać, w jaki sposób to zmienić.
Tak zwane terapie wglądowe, wywodzące się z nurtu psychoanalitycznego, to całkiem inny proces, który większy nacisk kładzie na to, co nieświadome.
Najważniejszą rzeczą w terapiach wglądowych jest relacja. To właśnie w gabinecie odgrywa się to, co na co dzień dzieje się w naszym życiu. W relacji z terapeutą pojawiają się często trudności, wstyd, lęk czy złość. Zadaniem specjalisty jest subtelnie pokazać to pacjentowi, aby to, co nieświadome przeniknęło do jego świadomości, a więc wyszło na światło dzienne.
W relacji terapeutycznej często odczuwamy pewne emocje wobec terapeuty. Czasami nasze słowa czy zachowanie zdradzają to, w jaki sposób go postrzegamy. To, w jaki sposób przeżywamy zależność, w gabinecie zazwyczaj stanowi obraz tego, jak wyglądają nasze związki: przyjacielskie, romantyczne, rodzinne — na zewnątrz.
Zadaniem terapeuty jest nazwanie tego i pokazanie pacjentowi, tym samym, wydobycie nieświadomych stylów zachowań na światło dzienne. Tym właśnie jest zjawisko przeniesienia: terapeuta na moment staje się naszą matką, partnerem lub przyjaciółką. Płeć nie ma tutaj większego znaczenia.
Jedną z najczęstszych przyczyn naszych trudności psychicznych są relacje, jakie tworzyliśmy z bliskimi w dzieciństwie. Być może nie mieliśmy tyle szczęścia, aby trafić na wyrozumiałego i cierpliwego ojca, lub też ciepłą i serdeczną matkę. To, czy nasze emocje były akceptowane, czy nie, powoduje, że utrwala się w nas odpowiedni model budowania zależności, który często nastręcza nam wiele trudności.
Rolą terapii jest tutaj umożliwienie spotkania z bezpiecznym dorosłym, czyli kimś, kto zrozumie, wysłucha i nie będzie nas oceniał. Taki model relacji leczy nasze deficyty i pozwala na zmianę wyuczonych wcześniej schematów powodujących, że doświadczamy cierpienia. Dzieje się to dzięki umiejętnościom terapeuty, który odzwierciedla nasze uczucia: empatycznie komentuje, interpretuje, a czasami konfrontuje ze sprzecznościami.
Łatwo ulec wrażeniu, że psychoterapia to tylko rozmowa. To prawda, jest nią. Ale jest również relacją zależności, w której możemy poczuć się bezpiecznie i doświadczyć tego, czym jest akceptacja i cierpliwe towarzyszenie w trudnościach.
Komentarze (0)